Content

Mgławicowe Lato

[OzR] "Niespodziewany cios"

Image

[OzR] "Niespodziewany cios"

Postprzez Rafael Rexwent » 30 Sie 2016, o 22:11

Dziennik pokładowy – wpis 2067 70 ABY 6 miesiąc 11 dzień
Nasz patrol w sektorze Tatooine przebiega bez żadnych problemów. Nie doszło do ani jednego przypadku ucieczki przed kontrolą celną, ani do otwarcia ognia do patrolowca. Jak na razie kontynuujemy patrolowanie przestrzeni okołoplanetarnej w oczekiwaniu na przybycie bardziej przystosowanej do tego celu jednostki.

Dziennik pokładowy – wpis 2085 70 ABY 6 miesiąc 18 dzień
Dzisiaj przybyły w końcu dedykowane patrolowce w liczbie jednego IPV-1 Sienara, oraz dwóch fregat celnych Rendili. Po przekazaniu ich dowódcom raportów z naszego patrolu, aktualnie pozostaliśmy bez rozkazów. Do czasu otrzymania nowych rozporządzeń pozostajemy w sektorze Tatooine.

#zał 1
Liczba przybyłych na Tatooine statków – 3 643
Liczba statków, które opuściły Tatoone – 3 490
Liczba wykroczeń celnych - 3
Liczba osób aresztowanych – 0
Liczba osób ukaranych grzywną – 5
Suma ładunków przeskanowanych przez urzędników celnych – 82 659 ton
Suma ładunków skonfiskowanych – 3,2 tony

Dziennik pokładowy – wpis 2086 70ABY 6 miesiąc 19 dzień
Przekazano nam nowe rozkazy. Mamy natychmiast udać się na Coruscant, by tam przetransportować ładunek broni na planetę w sektorze R-7. Dokładnych szczegółów brak.

Dziennik pokładowy – wpis 2088 70 ABY 6 miesiąc 21 dzień
Na nasz okręt został dostarczony ładunek broni i zaopatrzenia, który mamy dostarczyć na planetę IPP – 2058715531. Przydzielono nam także eskortę, chociaż nigdy jeszcze nie doszło do ataku na transporty do tego sektora.

#zał 1
Skład floty transportowej:
Ciężki transportowiec typu Razor „Lilly”
Kanonierka typu Flash „Wasp”
Prom eskortowy typu JV-7 „Lucius”
Prom eskortowy typu JV-7 „Nattas”
Prom eskortowy typu JV-7 „Paila”

Dziennik pokładowy – wpis 2090 70 ABY 6 miesiąc 21 dzień
Jak na razie lot przebiega spokojnie, a my znajdujemy się cztery godziny od celu. Przed nami ostatnia już, trzecia korekta kursu. Żadna z jednostek nie zgłaszała problemów ani usterek.

Dziennik pokładowy – wpis 2091 70 ABY 6 miesiąc 21 dzień
Za pół godziny wyjdziemy z nadprzestrzeni nad planetą będącą celem naszego trasnportu. Żadnych nowych informacji.


Pierwszy oficer nacisnął przycisk i wiadomość, którą wpisał została zapisana. Dziennik pokładowy jak dotąd był prowadzony wzorowo, co wcale nie dziwi, gdy spojrzy się na życie załogi „Lilly”. Złożona z absolwentów imperialnych Akademii, których wyniki pozostawiały sporo do życzenia, obsada transportowca nie miała natłoku pracy. Załoganci toczyli leniwą służbę, czasami wysyłani z zadaniem zastąpienia jednostki patrolowej, ale przeważnie Razor służył do transportu ładunków. Mając bardzo dużo wolnego czasu marynarze robili co mogli, aby jakoś przetrwać i nie umrzeć z nudów. Dlatego też „Lilly” miała zawsze wypolerowany pokład, zawsze wykonany na czas przegląd techniczny, czy też zawsze uzupełniony dziennik pokładowy. O czytaniu książek, śpiewaniu, graniu na instrumentach, czy w gry holonetowe nie wspomnę.
Wysoki mężczyzna odszedł od konsoli i ruszył ku wyjściu. Mijając dowódcę zasalutował mu niedbale, na co ten odpowiedział mu równie niedbałą odpowiedzią. Na innym okręcie za takie przekroczenie regulaminu groziły surowe kary. Ale nie na tym transportowcu, gdzie zasady istniały tylko w kwestiach, które tego wymagały. Wachta na mostku została zakończona, a teraz pierwszy oficer myślał tylko o wygodnym łóżku.
Ze snu zerwał go sygnał chronometru. Do zakończenia skoku nadprzestrzennego zostały dwie minuty i należało udać się z powrotem na mostek. Mężczyzna miał przeczucie, że zbliża się coś złego.


- Wychodzimy z nadprzestrzeni za dziesięć sekund – oznajmił znudzonym głosem nawigator. Po chwili z jego ust rozległo się głośne ziewnięcie.
- Zrozumiałem – odpowiedział dowódca „Lilly”, przejeżdżając prawą ręką po czuprynie.
- ...trzy...dwa...jeden – nawigator zakończył odliczanie do zakończenia sekwencji, a świetliste pasy znów zamieniły się w jasno świecące punkciki. Cały konwój wyszedł z nadprzestrzeni niedaleko planety IPP – 2058715531.
Od razu coś zaniepokoiło całą załogę mostka, a raczej kokpitu transportowca Imperium. Według danych ruch na globie będącym celem podróży niemalże nie istnieje, a tutaj przed nimi pojawił się koreliański frachtowiec serii Action, zwrócony do nich burtą. Może i ten fakt nie był warty uwagi, ale dobrze widocznych luf dział nie można było zignorować.
- Sir, wykryliśmy wzrost mocy w generatorze statku przed nami! Prawdopodobnie ład.. - obsługujący skanery oficer nie dokończył, bo nagle z dział Actiona wystrzeliły dwie wiązki naładowanych jonów, które uderzyły w znajdującą się przed nimi kanonierkę Flash. Niewielki eskortowiec nie zdążył postawić tarcz energetycznych, gdy fala impulsu elektrycznego przetoczyła się przez jego kadłub przepalając systemy elektroniczne i okablowanie, oraz uszkadzając systemy napędu i uzbrojenia. Statek utknął nieruchomo w miejscu, zupełnie niezdatny do jakiegokolwiek działania...


2 minuty wcześniej mostek „Elairas”

Rebeliancki dowódca z niepokojem oczekiwał na raporty od podwładnego, zajmującego się systemami wykrywania. Od najbliższych minut, a nawet sekund zależało powodzenie całej operacji. Zielonoskóry Bith zerknął na chronometr wiszący na ścianie. Według danych imperialny konwój powinien pojawić się za minutę i czterdzieści dziewięć sekund. Co jak co, ale frakcja Imperatora Daali przywiązywała ogromną wagę do punktualności. A Rebelia postanowiła to wykorzystać i obrócić broń przeciwnika przeciwko niemu samemu.
- Czy „Bantha” i „Laye” już lecą? - odezwał się w końcu swoim skrzeczącym głosikiem, który mógłby wywołać śmiech, lecz zbyt ryzykowne jest naśmiewanie się z przełożonego.
- Tak sir. Skoczyli zgodnie z czasem i powinni się pojawić za dwie minuty – odpowiedział jeden z oficerów.
Wskazówki chronometru niestrudzenie kontynuowały swoją wędrówkę po okrągłej tarczy. Każde tyknięcie oznajmiało, że zbliża się moment starcia. Każde tyknięcie powodowało coraz większe podniecenie załogi „Elairas”, która już nie mogła się doczekać potyczki z Imperium. Niestety nawet najbardziej misterny plan rozbije się o nieprzewidywalny czynnik losowy. Dotychczasowy spokój rebeliantów zmącił nieoczekiwany komunikat od operatora skanerów:
- Sir! Eskadra TIE Fighterów zbliża się kursem przechwytującym! Najwyraźniej zaniepokoili się naszym zachowaniem.
Do wyskoczenia statków konwoju pozostawało trzydzieści sekund, oczywiście o ile nie dojdzie do nieprzewidywanych komplikacji. W zaistniałej sytuacji trzeba będzie działać szybko i precyzyjnie.
- Znajdą się w zasięgu naszych dział za dwadzieścia dwie sekundy – dodał po chwili oficer, spoglądając pytająco na dowódcę. Otworzyć ogień, czy ugrać jak najwięcej cennego czasu?
Zmarszczki pod oczami Bitha zrobiły się jeszcze większe, a czarne oczy skryły się pod powiekami. Rzeczy do rozważenia było sporo, w przeciwieństwie do umykających z każdą chwilą sekund. Zostało dwadzieścia, gdy znów ukazały się czarne gały obcego, a jego usta się rozwarły wydając polecenia, mogące zaważyć na powodzeniu misji:
- Wstrzymać się z wysunięciem wieżyczek i otwarcia ognia do mojego wyraźnego rozkazu. Przygotować natomiast działa jonowe na bakburcie.
Bezgłośne skinienia głowami musiały wystarczyć jako potwierdzenie przyjęcia rozkazów. Nie było czasu na słowa. Teraz liczyły się czyny.
- Munifex pyta się o wzrost mocy w naszym reaktorze! - łącznościowiec szybko przekazał informację. Działa jonowe Actiona były już niemalże gotowe do strzału, a do pojawienia się konwoju pozostało pięć sekund. Od dwóch TIE Fightery znajdowały się już w zasięgu rebelianckiego statku, ale dowódca nie wydał rozkazu.
- Przekażcie, że to usterka, nad którą już pracują nasi technicy – Bith zdawał sobie sprawę o tym, iż nawet siły obronne planety nie nabiorą się na taką bajeczkę. Ale zyskają kolejne sekundy.
- Konwój wyskoczył! - zakrzyknął operator skanerów, aż podskakując do góry z przejęcia – kanonierka na przedzie, a trzy promy eskortowe osłaniają transport...
- Namierzyć działami jonowymi kanonierkę i unieszkodliwić! - dowódca „Elairas” przerwał swojemu podwładnemu, jednak miał na swoje usprawiedliwienie to, że w takich chwilach trzeba działać, a nie słuchać oczywistych meldunków.
Zielonoskóry obcy odwrócił się na lewej pięcie i przez iluminator przyglądał się statkom Imperium. Wyraźnie widoczna kanonierka Flash nie zdążyła nawet zareagować, a po chwili Bith mógł się rozkoszować widokiem impulsów elektrycznych obezwładniających eskortowca. Pierwsza przeszkoda została wyeliminowana.


Illava 70 ABY 6 miesiąc 21 dzień

- TIE Fightery zaatakowały – rzucił tylko pilot, gdy całym statkiem zatrzęsło. Na szczęście mające na karku ponad siedemdziesiąt lat myśliwce nie posiadały żadnego cięższego uzbrojenia oprócz dwóch działek laserowych. Ich moc pozostawiała sporo do życzenia i oprócz porysowania opancerzenia i wywołania lekkich wstrząsów, nie wyrządziły rebeliackiemu statkowi żadnej krzywdy. Jednak „gały” szykowały się już do drugiego podejścia, tym razem chcąc zaatakować słabiej opancerzone silniki „Elairas”.
- Promy eskortowe otworzyły ogień – dodał drugi pilot, a chwilę później przez Actiona znów przebiegł wstrząs. Ostrzał JV-7 był niewiele silniejszy od ostrzału TIE Figterów i jedyne co mógł zrobić, to porysować lakier. Znacznie większym potencjałem destrukcji cechował się tylni turbolaser, który mógł się przebić przez opancerzenie rebelianckiego statku. Imperialne załogi promów eskortowych doskonale zdawały sobie sprawę i dlatego na pełnym ciągu ruszyły na pojedynczy koreliański frachtowiec. Ten manewr był niepokojący, ale i tak wszyscy na moment o nim zapomnieli, gdy przez mostek „Elairas” przebiegła wieść:
- Munifex na kursie przechwytującym! Będziemy w jego zasięgu za dziewięć minut!

Silnie opancerzony Action VI mógł aktualnie polegać wyłącznie na tym atucie. Tarcze energetyczne zabezpieczały tylko mostek frachtowca, a silniki były wygaszone. Ciężkie działa jonowe pobierały tak dużo energii, że rebelianci nie mogli nawet wysunąć wieżyczek przeciwlotniczych. Cena za posiadanie tak ogromnej siły obezwładniającej była ogromna, a do oddania kolejnej salwy musieli odczekać jeszcze dobre trzydzieści sekund. Reaktor pracował pełną parą, ładując kondensatory „jonówek” i w takich chwilach wychodziła cywilna natura Actiona. Nie mógł równać się z typowo wojennymi okrętami.
Wtedy z nadprzestrzeni wyszło wsparcie dla Rebelii - kanonierka X4 oraz ciężki holownik. Natychmiast zajęły się wykonywaniem wcześniej zaplanowanego planu. Jednostka Incoma rzuciła się na myśliwce Imperium, korzystając ze swojego licznego uzbrojenia przeciwlotniczego. Pierwsze trzy TIE Figtery zamieniły się w kosmiczny puch, zanim ich piloci zdali sobie sprawę z tego, co im grozi. „Laye” wbiła się w formację „gał”, rozsiewając wokół śmierć i zniszczenie. Sześć wieżyczek laserowych czyściło kosmos z imperialnych maszyn w błyskawicznym tempie.
„Bantha” nie włączyła się do walki, czekając na obezwładnienie przeciwnika. Co prawda bardzo silne opancerzenie mogło zapewnić na krótki czas skuteczną ochronę, lecz przez brak tarcz energetycznych i mizerną mobilność holownik był łatwym kąskiem dla wroga, kiedy pancerz już wymiękał.
- Działa jonowe gotowe do strzału!
- Og... - Bith zamilkł w pół słowa. To co ujrzał było dla niego czymś niespodziewanym. Czarne oczy obcego rozszerzyły się jeszcze bardziej...


Mostek „Lilly”

Miny załogantów wyrażały zdumienie i zszokowanie, gdy rebelianci przypuścili nagły atak. Nikt się tego nie spodziewał. Nie w czasach, gdy władza Imperium rozciąga się na całą Galaktykę i chroni ją swoją siłą. Przynajmniej tak głosiła propaganda tak ochoczo rozsiewana przez władze frakcji.
- Odpowiedzieć ogniem! - zawołał dowódca żywym tonem. W oczach pojawił się błysk, a ciało uległo bitewnemu uniesieniu. Lojalny Imperatorowi podwładny wyczuł w tej sytuacji okazję na awans i wyrwanie się z tej „starej krypy”, jak to nazywał Razora. Mężczyzna już wyobrażał sobie jak odbiera z rąk samego Fena Daali order za pokonanie rebeliantów. Ta myśl połechtała jego ego, więc jakże zdziwił się brakiem reacji załogi.
- Wydałem rozkaz – wycedził przez zaciśnięte zęby, całkowicie nie rozumiejąc zachowania podwładnych.
- To rebelianci? - rzucił jeden z pilotów palcem wskazującym pokazując na Actiona przed nimi.
- Albo piraci – odparł z przekąsem drugi.
- Te statki figurują w naszej bazie jako cywilne...
- ...A więc to Rebelia – wtrącił się pierwszy oficer.
- Chłopaki! - zawołał pilot, aby zwrócić na siebie uwagę reszty – A może rebelianci zapewniają znacznie ciekawszą służbę, niż latanie do usranej śmierci na transportowcu? - głos żołnierza był pozbawiony obawy, chociaż za te słowa mógł zostać rozstrzelany jako zdrajca.
- Zdrajca! - wykrzyknął dowódca i czerwony z gniewu podniósł blaster. Już miał paść strzał, gdy nieoczekiwanie dotychczasowi podwładni rzucili się na oficera. Zdziwienie w jego oczach bardzo szybko zmieniło się w przerażenie. Rozbrojony i rozpłaszczony na podłodze miał ponieść konsekwencje swojego czynu. Mężczyzna o bujnej czuprynie parskał i prychał, starając zwinąć się w kulkę. Jednak potężne kopniaki marynarzy bez problemu uderzały w miękkie, okryte tłuszczem ciało. Z ust dowódcy „Lilly” pociekła krew, a z piersi wydobył się rzężący kaszel. Ruchy stały się coraz wolniejsze, a całym ciałem wstrząsnął dreszcz. Załoganci przestali kopać oficera i odstąpili od niego. Z obrzydzieniem na twarzy patrzyli, jak ten wypluwa coraz więcej krwi, a kończyny drżą z niesamowitą częstotliwością. W końcu serce odmówiło współpracy, przez ciało przetoczyła się ostatnia fala drgawek i dotychczasowy dowódca Razora skonał.
Szóstka załogantów otoczyła wianuszkiem leżące zwłoki, a na mostku zapadła cisza. Każdy spoglądał tylko na twarze swoich kolegów i każdy widział na nich tylko zaciętość i pewność siebie.
- Dlaczego to zrobiliśmy? - odezwał się w końcu głuchym i oschłym tonem łącznościowiec.
- Może dlatego, że chciał zabić Ikana?
- Ale skoro zabiliśmy lojalnego Imperium przełożonego to... - zaczął snuć czarną przyszłość operator skanerów.
- Mam gdzieś to Imperium. Chcę akcji, walki i adrenaliny, a jedyne co tu mam to transportowiec i kursowanie na bezpieczne planety – stwierdził Ikan, w międzyczasie spluwając na ciało oficera.
- Nie będzie już odwrotu – zawahał się łącznościowiec.
- Już nie ma – przerwał mu zdecydowanym głosem pilot, po czym jeszcze głośniej i groźniej dodał – Gdybym tylko miał pewność, że Rebelia mnie przyjmie, to będę tłukł te pierdoły podległe Daali z rozkoszą.
- Będziesz miał – odparł milczący dotąd pierwszy oficer, który lekko poklepał Ikara po ramieniu i podszedł do komunikatora – Kto jest z nami? - zadowolone okrzyli reszty załogi świadczyły o rozpoczęciu nowej ery w ich żywotach. Skończyła się służba Imperium. Teraz stali się Rebeliantami i postanowili walczyć przeciwko dawnym kompanom.
Marynarze z „Lilly” chcąc udowodnić, że zerwali z przeszłością postanowili pomóc w pozbyciu się reszty imperialnych statków. Zupełnie nie spodziewający się ataku i zaskoczony prom eskortowy JV-7 rozpadł się od turbolaserowych boltów z dział Razora. Niemniej zdziwiony musiał być dowódca rebelianckiego okrętu, bo nie użył dział jonowych. W międzyczasie pierwszy oficer nadal szukał kanału na komunikatorze, aż w końcu znalazł to, czego szukał.
- Witam komodorze. Prześlijcie nam koordynaty miejsca zbiórki – odezwał się do rozmówcy, ku ogólnemu zdziwieniu reszty marynarzy z „Lilly”.


Illava 70 ABY 6 miesiąc 21 dzień

Sytuacja rebeliantów znacznie się polepszyła, a nadarzającą się okazję aż żał było zmarnować. Z racji tego, że agent na nieprzyjacielskim transportowcu nakłonił załogę do zmiany frakcji, „Bantha” nie musiała go odstawić na miejsce zbiórki. Natomiast holownik mógł pokusić się o „podebranie” obezwładnionej kanonierki Flash, co też uczynił, gdy tylko potyczka się uspokoiła. Po kolejnych dwóch minutach walki na orbicie Illavy, lub też w wielbionym przez Imperium języku liczb – planeta IPP – 2058715531, unosiły się szczątki trzech promów eskortowych JV-, oraz dwunastu myśliwców TIE Fighter. Oraz nienaruszony Munifex. Rebelianci przypłacili swój atak ciężkimi uszkodzeniami kanonierki X4, a także przebiciem w paru miejscach poszycia „Elairas”. Niemniej dokonali ogromnego zwycięstwa, zyskując w pełni sprawny transportowiec i eskortowiec Imperium, oraz ładunek broni i zaopatrzenia.


Galaktyka 2 tygodnie później

[tab][/tab]Nie ma akcji bez reakcji. Atak na imperialny konwój nie został zignorowany. Ukarano dowódcę Munifexa, za brak wezwania posiłków. Pokazowe rozstrzelanie odbyło się na głównym placu Patta City – największego miasta Illavy. Załogantów „Lilly” i „Waspa” uznano za zabitych, a statki za porwane przez Rebelię. Imperium zaczęło zwiększać ochronę swoich transportów, nie chcąc, aby taki atak się powtórzył.
Image

"Nie wahaj się powiedzieć ludziom na których ci zależy o uczuciach żywionych do nich. Bo jutro może ich tam nie być." ~ Akagi

"If you do not fight now, then when will you?" ~ Type-005
Awatar użytkownika
Rafael Rexwent
Gracz
 
Posty: 290
Rejestracja: 7 Lis 2014, o 17:01

Re: [OzR] "Niespodziewany cios"

Postprzez Mistrz Ind'yk » 1 Wrz 2016, o 03:04

To w sumie zabawne, że załoga imperialna kiedy się nudzi, myje statek i robi przeglądy. Niby całkowicie poza moim światem, ale wydaje się tak cholernie na miejscu - plus za klimat :) . Bardzo podoba mi się obsadzenie Bitha w jednej z głównych ról, ta rasa pojawia się zawsze chyba w tym samym kontekście, a tu rzucone zostało na nią nowe światło. Podoba mi się także ta niejednoznaczność jego piskliwego głosu - niby naturalny, ale jakiś taki śmieszny ;) . Co do bitew kosmicznych, preferuję raczej walkę kołową, akcja opisywania mostków wielkich jednostek jest całkiem inna. Nie mniej opisana tutaj bardziej osobiście, a znudzeniu marynarze, którzy kopią swojego dowódcę na śmierć, bo chcą więcej przygód, podbili moje serce :D .

Tyle ode mnie, nie oceniam szczegółowo, nie wyznaczam miejsca, bo sam biorę udział ;) .
Awatar użytkownika
Mistrz Ind'yk
Gracz
 
Posty: 1735
Rejestracja: 21 Cze 2011, o 12:42

Re: [OzR] "Niespodziewany cios"

Postprzez Axis » 1 Wrz 2016, o 11:18

Czyta się lekko, choć momentami nieco za dużo się dzieje. Minusem jest to, że musiałam wrócić do tekstu, aby przypomnieć sobie o czym był, a czytałam go ledwie wczoraj. Podziwiam lojalność, jaką załoga pokazuje wobec siebie. Przypuszczam, że w większości przypadków łatwiej byłoby zostawić kumpla swojemu losowi niż dopuścić się zdrady. Dzięki temu fabuła nie jest przewidywalna i zostałam zaskoczona, co nie zdarzyło się przy innych tekstach.
Image
GG: 8232072
Awatar użytkownika
Axis
Gracz
 
Posty: 209
Rejestracja: 2 Gru 2011, o 11:33

Re: [OzR] "Niespodziewany cios"

Postprzez BE3R » 1 Wrz 2016, o 20:57

Chyba nie do końca ogarnąłem skąd się tam wzięły TIE, Action z Ciężkimi Jonami to świetny pomysł o ile załoga ma jaja ze stali ;) Muszę przyznać że czytało się bardzo miło, niestety nie nakreśliłeś wystarczająco mocno powodu zdrady. Z nudów ludzie robią różne rzeczy ale rzadko popełniają samobójstwo bo tym właśnie był bunt i przejście na stronę rebelii. Z jednej strony piszesz, że załoga przesadnie dba o swój okręt, a z drugiej, nienawidzi służby na transportowcu. Coś mi tu wybitnie nie gra.

Pomijając czepianie się kwestii technicznych, opowiadanie jest fajne i podobało mi się. Zdecydowanie wolę je od starć tysięcy okrętów ;)
Awatar użytkownika
BE3R
Gracz
 
Posty: 1761
Rejestracja: 27 Paź 2011, o 21:47
Miejscowość: Chorzów

Re: [OzR] "Niespodziewany cios"

Postprzez Rafael Rexwent » 3 Wrz 2016, o 12:54

BE3R napisał(a):Chyba nie do końca ogarnąłem skąd się tam wzięły TIE, Action z Ciężkimi Jonami to świetny pomysł o ile załoga ma jaja ze stali ;)


TIE Fightery wzięły się z hangaru Munifexa.


BE3R napisał(a):Z jednej strony piszesz, że załoga przesadnie dba o swój okręt, a z drugiej, nienawidzi służby na transportowcu. Coś mi tu wybitnie nie gra.


Na swoim przykładzie wiem, że jak człowiek jest zanudzony, to potrafi i cały dom do czysściusieńka wyczyścić, byleby coś zrobić. I właśnie to chciałem pokazać w opowiadaniu.
Image

"Nie wahaj się powiedzieć ludziom na których ci zależy o uczuciach żywionych do nich. Bo jutro może ich tam nie być." ~ Akagi

"If you do not fight now, then when will you?" ~ Type-005
Awatar użytkownika
Rafael Rexwent
Gracz
 
Posty: 290
Rejestracja: 7 Lis 2014, o 17:01

Re: [OzR] "Niespodziewany cios"

Postprzez BE3R » 3 Wrz 2016, o 15:35

Rafael Rexwent napisał(a):Na swoim przykładzie wiem, że jak człowiek jest zanudzony, to potrafi i cały dom do czysściusieńka wyczyścić, byleby coś zrobić. I właśnie to chciałem pokazać w opowiadaniu.


<papug> Zboczeniec, wstydź się.
Awatar użytkownika
BE3R
Gracz
 
Posty: 1761
Rejestracja: 27 Paź 2011, o 21:47
Miejscowość: Chorzów

Re: [OzR] "Niespodziewany cios"

Postprzez Kelan Navarr » 8 Wrz 2016, o 14:42

Jak dla mnie najprzyjemniejsza niespodzianka z nadesłanych prac. Szczerze mówiąc, nie spodziewałem się, że dostanę od Rafa aż tak fajny kawałek tekstu, który mimo iż nie lubię opisów kosmicznych potyczek, czytałem z prawdziwą przyjemnością.
Jedyny zarzut jaki mam, to sprawa o której napisał Chudy - brakuje mi silniej zarysowanego powodu do zdrady, narastającego napięcia wśród załogi, zagłębienia się w ich psychikę itd. Ot po prostu dochodzą do wniosku "zdradzamy, bo nudno" i tyle :D Mimo tego mankamentu, całość jest bardzo solidna. Gratulacje :)
Image
Awatar użytkownika
Kelan Navarr
Gracz
 
Posty: 2329
Rejestracja: 28 Gru 2008, o 00:13


Wróć do Mgławicowe Lato

cron