Content

Lucrehulk "Duch"

Mostek.

Mostek.

Postprzez BE3R » 1 Sty 2017, o 10:42

Centrum dowodzenia okrętem z dużymi stołami taktycznymi oraz systemami łączności i uzbrojenia. To tu znajduje się główna sala narad służąca przywództwu Rebelii do opracowywania planów uwolnienia galaktyki spod Imperialnego ucisku.
Awatar użytkownika
BE3R
Gracz
 
Posty: 1761
Rejestracja: 27 Paź 2011, o 21:47
Miejscowość: Chorzów

Re: Mostek.

Postprzez Probos Azad » 1 Sty 2017, o 13:54

Probos siedział z czerwonymi oczami wklejonymi w łóżko pacjenta. Patrzył na podnoszącą się i opadającą klatkę piersiową. Żył. Na razie to musiało wystarczyć. Lekarz wyjaśnił Probosowi, że pomoc nadeszła w porę i nim Kel Dor utracił zapas helu. Nie nastąpiło uszkodzenie mózgu czy innych organów. Organizm Zyma pozostał jednak w stanie szoku spowodowanego wyziębieniem. Lekarz nie potrafił wyjaśnić czemu Kel Dor wpadł i pozostawał w śpiączce. Dla Azada nie było to w tej chwili istotne. Ważne, że Zym żył. Wojna nie pochłonęła kolejnej bliskiej mu osoby…
- Już czas. – rozmyślania Durosa przerwał cichy głos. Probos uniósł wzrok i dostrzegł Kiffara stojącego z boku.
- Masz rację, Shigar. Chodźmy.

Duros i Kiffar maszerowali korytarzami nowozdobytego Lucrehulka. Wciąż usuwano ciała piratów i rebeliantów, którzy polegli w trakcie desantu. Probos dostrzegł kilku żołnierzy odpoczywających po walce. Skrajnie wyczerpani siedzieli i leżeli bez ruchu, tam gdzie zastał ich rozkaz o wstrzymaniu ognia. Chaos i zniszczenie nie był spowodowano tylko i wyłącznie stoczoną walką. Poprzedni lokatorzy nie dbali o swój statek, wszędzie walały się sterty śmieci, z ścian zwisały panele kontrolne i swobodne kable. Dla Durosa, który pół swojego życia spędził podróżując w przestrzeni kosmicznej, to było niewybaczalne. Statek to nie było tylko narzędzie, to było przedłużenie jego użytkownika. Jego stan mówił więcej o właścicielu niż setka rozmów. Probosowi nie podobało się to co widział, piraci zasłużyli na los, który ich spotkał. Obyśmy my sprawili się lepiej – przyszło mu na myśl.

Probos Azad i Shigar Kas dotarli na mostek Lucrehulka. Tak jak spodziewał się Duros, miejsce kipiało od aktywności. Ludzie Jainy pędzili od jednej konsoli do następnej starając się ocenić stan statku i zapanować nad jego systemami. Wydawało mu się, że w tłumie dostrzegł Antillesa, ale ten zniknął tak szybko, jak się pojawił, nawet jeśli tam był. Probos wciąż nie wiedział co myśleć o człowieku. Spełnił obietnicę i przywiódł ich do rebelii, ale jego zachowania nastręczały więcej pytań niż odpowiedzi. W końcu Azad dostrzegł tego kogo szukali – Jaina Solo stała dumnie wyprostowana nad jednym z stołów taktycznych, słuchając uważnie raportu składanego jej przez oficera, który z tego co pamiętał Probos, nazywał się Telemachus Rhade. Nagle wzrok jedi wzrócił się w stronę Durosa i Kiffara. Solo zapraszająco skinęła głową, podeszli do stołu taktycznego.
- Dziękuję za udzieloną pomoc. – powiedziała uprzejmie Jaina Solo.
- Cała przyjemność po naszej stronie. – stwierdził z bezbarwnym uśmiechem Shigar. Probos milczał, mając przed oczyma twarze Garda i Szemi, którzy zapłacili najwyższą cenę za to, by Solo mogła teraz tryumfalnie spoglądać na mostek swojego nowego statku.
- Jak rozumiem, chcecie przedyskutować wasze uczestnictwo w naszej organizacji? – zapytała Jaina.
- Owszem. Nie doszło do formalnego przedstawienia, ale jak rozumiem powiedziano pani kim jesteśmy, a my wiemy na pokładzie czyjego okrętu się znajdujemy, więc nie ma sensu dawać za dość formalnościom. – powiedział sucho Probos. – To co jest istotne, to co my możemy zaoferować wam, a wy nam. Mogliście się już przekonać o możliwościach bojowych naszej eskadry, jakkolwiek zostały one uszczuplone po tej bitwie. – Azad starał się zamaskować niezadowolenie w swoim głosie, nie był jednak pewien czy zdołał je ukryć przed Solo. – Mój kolega – wskazał na Shigara – reprezentuje ruch oporu Ord Cestusa. Być może słyszeliście o tym, że niedawno doszło do zawieszenia broni między nami a Imperium i przejściem do legalnej politycznej opozycji w postaci związków zawodowych. Nie wiemy jak długo potrwa ten stan, ale na tę chwilę dysponujemy ludźmi doświadczonymi w konspiracji, dywersji i walce partyzanckiej, jak również skromnymi zasobami sprzętu. Wielu z nich będzie zagrożonych ze strony Imperium, jeżeli pozostaną na planecie nawet po amnestii. Ruch oporu Cestusa jest gotów zaoferować tych ludzi i sprzęt, jako nasz wkład w szerszą, galaktyczną rebelię. Dysponujemy również bazą w przestrzeni kosmicznej w pasie asteroid w jednym z sąsiednich systemów, która może posłużyć jako punkt przerzutowy dla rebelii. Ze swej strony mogę jeszcze zaoferować kontakty pośród „niezależnych przedsiębiorców” Odnogi Celanońskiej i sektorze D’Astan. Myślę, że mogą być przydatne w utworzeniu linii zaopatrzeniowych rebelii. – Probos przerwał i spojrzał badawczo na Jainę, potem na Telemachusa i znów na Jainę. Milczeli, a ich twarze nie zdradzały żadnej reakcji. Czekali.
- W zamian za to, chcielibyśmy wiedzieć kim są nasi sojusznicy w walce o przywrócenie Republiki Galaktycznej i obalenie Imperium. Ludzie, sprzęt i okręty nie wzięły się znikąd. Rozumiem, że Moc może wiele, ale nie słyszałem by pozwalała na tworzenie armii i flot. Kto finansuje wasze działania? Czy istnieje zwierzchnictwo i reprezentacja polityczna tej rebelii, a co za tym idzie postulaty polityczne? Jakie macie zamiary strategiczne? Musimy znać odpowiedzi na te pytania, jeżeli ja i moi ludzie mamy dalej narażać karku. – teraz on czekał.
Image
Awatar użytkownika
Probos Azad
Gracz
 
Posty: 101
Rejestracja: 23 Sty 2016, o 10:26

Re: Mostek.

Postprzez Mistrz Gry » 2 Sty 2017, o 21:06

Gdzieś za plecami kobiety coś zaiskrzyło i na chwilę przygasły światła. Zanim rozświetliły się na nowo rozległa się seria przekleństw informujących z grubsza o tym, że pewien męski organ rozrodczy ze skrzydłami rozkłada wszędzie mięso. Następnie w akompaniamencie skwierczenia prąd powrócił rozświetlając przestronny mostek jak i improwizowaną salę konferencyjną. Nie wzruszona tym Jaina spoglądała swoimi ciepłymi oczami na Durosa.
- Rzeczywiście, nie czas teraz na formalności. Chciałam jednak przede wszystkim złożyć szczere wyrazy współczucia z powodu straty towarzyszy. - Lekko pochyliła głowę. Po czym uniosła ją a jej twarz była znacznie poważniejsza.
- Widzicie jakie są warunki, rebelia dopiero się rozwija i choć nie planowaliśmy zajmować tego okrętu, może on być cenną bazą operacyjną. O ile uda się go doprowadzić do stanu używalności.
- Quorn to naprawi, o ile wróci ze swoimi pobratymcami.
- Telemachus uznał za stosowne się wtrącić.- Z militarnego punktu widzenia nasza sytuacja jest całkiem niezła. Owszem ponieśliśmy straty, zyskaliśmy jednak potencjalną mobilna bazę i ochroniliśmy tajemnice. Fregata gdy tylko zdobędziemy dość ludzi do pełnej obsady będzie znaczącym wsparciem dla floty. Z pańskimi pilotami, posiadamy dwie w pełni wyposażone eskadry z doskonałymi pilotami, zaś ochotnicy znajdują się na każdym kroku.
Kobieta spokojnie przeczekała wywód Telemachusa. Czuła że jej rozmówcy przedkładają partykularne interesy nad dobro całej galaktyki, nie mogła ich jednak winić. Tym razem zwróciła się bezpośrednio do Shigara.
- Wasz sukces na Cestusie dotarł do naszych uszu, mamy liczne komórki rozsiane po całej galaktyce - kobieta nie uznała za stosowne przyznać że często jest to kilka, lub kilkanaście osób w skali planety. Wiele z nich nie było zdolnych do przeprowadzania jakichkolwiek akcji, kilka jednak działało całkiem prężnie. - naszym celem jest zjednoczenie wszystkich drobnych grup ruchu oporu, działających lokalnie i poprowadzenie ich do zwycięstwa i odzyskania galaktyki. Cestus, i jego ruch oporu może być cennym sojusznikiem. My zaś posiadamy kontakty i wiedzę która może uratować życie wielu istot.
Jaina spojrzała na Probosa, w jej spojrzeniu i głosie było coś uspokajającego. Jaina budziła dokładnie odwrotne uczucia niż spotkany nie tak dawno Muun. Podczas gdy jego głos nakazywał, słowa byłej Jedi były jak szmer silników statku niosących ku nowemu.
- Wiem, że martwisz się o swojego przyjaciela, Mai'fach wprowadziła go w śpiączkę przy pomocy mocy, jego wyziębienie było zbyt poważne by leczyć go konwencjonalnymi metodami. Jest jednak silny mocą, gdy tylko się wybudzi będzie zdrów. Również jemu możemy wiele zaoferować.
- Kobieta nie używała mocy, jednak jej charyzma była nie do przecenienia. Sama będąc doskonałym mówcą, wiedziała w jakie struny należy uderzać by przyciągnąć uwagę odbiorcy.
- W galaktyce jest wielu, którym rządy imperium się nie podobają. Niektórzy z nich to bogaci i potężni ludzie. Jednak nie czas na zdradzanie wszystkich tajemnic. Wraz z upływem czasu z pewnością oboje dowiemy się o sobie więcej. I będziemy mogli zdradzić więcej sekretów.

Do stołu podszedł mężczyzna wyglądał jak przeciętny czterdziestolatek z niezłym już brzuszkiem i wciąż zawadiacką fryzurą. Można by go określić jako przystojniaka, gdyby nie szpecąca blizna przechodząca przez całą twarz. Cokolwiek było jej przyczyną musiało solidnie dać się we znaki człowiekowi. Fryzura ukrywała bowiem zdeformowaną czaszkę. Człowiek ten nie posiadał munduru, ubrany był w zwykłe robocze drelichy do których przyczepione były insygnia generalskie. Zasalutował niedbale zwracając się do wszystkich zgromadzonych.
- Witam zgromadzonych, jestem Aver Trafendal. Dowodzę posiłkami które przybyły Coroną i reprezentuję ruch oporu z sektora Tharin. Z przyjemnością połączymy z wami siły. Nasze zasoby sprzętu są znacznie większe od tego co widzicie, jednak nie jesteśmy w stanie obsadzić ich dostateczną liczbą wyszkolonych ludzi. Liczymy na waszą pomoc w tym zakresie.
- Oto pańska odpowiedź skąd się wzięła flota, Kapitanie. Wbrew pozorom Moc jest bardzo silnym sprzymierzeńcem. -
Kobieta figlarnie uniosła brew. - Czeka nas jeszcze wiele pracy, zanim przywrócimy demokrację w galaktyce.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: Mostek.

Postprzez Probos Azad » 2 Sty 2017, o 21:55

Probos zmarszczył czoło. Główny mechanik rebelii musiał być osobliwą istotą.

- Dziękuję za wyrazy współczucia i za wyjaśnienia dotyczące Zyma. – Probos skinął głową. Był pod wrażeniem Jainy, sprawnie prowadziła tę rozmowę i bezsprzecznie posiadała charyzmę. Jednak w zamian za szczerość jego i Shigara, nie ujawniła żadnej istotnej informacji. Pewnie na jej miejscu zachowałby się tak samo, ale mimo wszystko czuł pewien zawód. Wciąż nie wiedział co myśleć o tej rebelii, miał za mało informacji.
- Jeśli wolno mi zauważyć, to demokrację cechuje posiadanie cywilnych przywódców i władz wobec których odpowiedzialni są wojskowi. Jeżeli mamy przywracać demokrację w galaktyce, to być może warto byłoby się zastanowić nad taką polityczną reprezentacją, podstawą przyszłego rządu, który precyzowałby to o co walczymy? – Probos mówił monotonnie i spokojnym głosem. Wreszcie zwrócił się do Avera Trafendala. – Przepraszam, że nie powitałem pana od razu. Uznałem za swój obowiązek podnieść tę kwestię. Jeżeli wolno mi spytać, jakim zapleczem sprzętowym dokładnie pan dysponuje?- odwrócił się do Telemachusa Rhade – Z resztą to pytanie, chciałbym skierować również do pana.
Probos pokiwał głową i nim otrzymał odpowiedź, podniósł jeszcze jedną kwestię.
- Pozwolę sobie dodać jeszcze jedną kwestię, która się z tym wiąże. Dla naszej dalszej współpracy konieczne będzie wyznaczenie struktury dowodzenia i organizacji sił, którymi wspólnie dysponujemy. Mam nadzieję, że moglibyśmy o tym porozmawiać?
Image
Awatar użytkownika
Probos Azad
Gracz
 
Posty: 101
Rejestracja: 23 Sty 2016, o 10:26

Re: Mostek.

Postprzez Mistrz Gry » 4 Sty 2017, o 22:05

Jaina westchnęła lekko słysząc słowa czerwonookiego. Znowu polityka, to samo zgniłe bagno, które z czasem wciągało najuczciwszych ludzi i zamieniało ich... nie z pewnością nie zamierzała się bawić w polityka, musiała jednak być dobrym negocjatorem a rebelia. Solo popatrzyła na Generała, pilota i krzątających się w okolicy bojowników. Rebelia potrzebowała przywódców i stabilności.

- Ma pan rację panie Azad. Demokracja wymaga wysłuchania wszystkich głosów. Dlatego niezwłocznie zwołamy radę Jedi, tych którzy przeżyli, pański towarzysz Zym jest również zaproszony. - Kobieta uśmiechnęła się do Durosa. - Kwestię militarne zostawiam Telemachusowi, Panu i Trafandelowi. ustalcie strukturę zaś my zajmiemy się rolą Jedi w konflikcie. To ma w chwili obecnej priorytet.
A teraz proszę wybaczyć.


Jaina lekko skłoniła się i ruszyła w kierunku swojej kwatery, Probos uświadomił jej że nie ucieknie od polityki, ani też od trudnej rozmowy z Jonem.

Kliknij, aby zobaczyć wiadomość od Mistrza Gry
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: Mostek.

Postprzez Rafael Rexwent » 6 Sty 2017, o 17:24

Durastalowa podłoga dudniła pod naciskiem butów Paula. Ten szedł zbyt zajęty rozmyślaniami, by dostrzec, że w wielu miejscach faktura metalu została nadpalona, przebita, lub zabrudzona zaschniętymi płynami. Trudno teraz było określić jakimi, bo zarówno i krew, i pot zlewały się w jednostajne, mętne plamy. Tylko to pozostało jako świadectwo walk, które toczyły się na pokładzie Lucrehulka. A przynajmniej w tym korytarzu, jakim szedł Kerst. W innych zapewne nadal trwała krzątanina przy uprzątywaniu ciał i przywracaniu okrętu do stanu użyteczności.
Mężczyzna celowo wybrał okrężną drogę na mostek, by móc przemyśleć to co właśnie się stało i nieco uspokoić. Sama bitwa dostarczyła mu do żył tyle adrenaliny, że teraz trudno było mu ją spożytkować. Ale Paulowi takie uczucie się podobało. Mile łechtało jego mózg, serce, dłonie. Nie mógł sprecyzować skąd wychodzi to odczucie, lecz nie było to dla niego problemem. Ważne, iż poprawiało humor. Można się doszukiwać prymitywnych odruchów, związanych z uzasadnieniem dominacji nad drugą istotą, czy tym podobne. Ale Kerst nie był psychologiem, by znaleźć do uczucia logiczne wyjaśnienie.
Zwłaszcza, że był rozdrażniony, myśląc o stanie „Feniksa”. To nie był dla niego zwykły statek. O nie. To pamiątka. Pamiątka po dziadku. A teraz przebywa w jednym z hangarów Lucrehulka ciężko uszkodzona. W kosmosie stan Citadela nie wydawał się tak zły, ale pośpieszna diagnoza w hangarze ujawniła trudną do przełknięcia prawdę - „Feniks” został niejako uziemiony, przedtem przyjmując na siebie mnóstwo boltów energetycznych i torped, by chronić desantowce. Dziury w poszyciu i utrata płata były naprawdę groźne i wręcz dyskwalifikowały statek z dalszej służby. Jakby było mało jedyna osoba zdolna przywrócić go do stanu używalności akurat wyruszyła na misję.
Sarkając pod nosem na temat Geonosianina i jego humory, Paul dotarł przed grodzie prowadzące na mostek Lucrehulka. Zdołał ochłonąć, przynajmniej na tyle, by nie rzucić od razu zjadliwym tonem czegoś o pomocy sojusznikom atakowanym przez wrogie myśliwce. Byłyby to bezpodstwawne oskarżenia, ale w Kerście nadal było sporo żółci utworzonej po przyjrzeniu się z zewnątrz na „Feniksa”. Zamknął oczy i wziął głęboki wdech, jakby miał właśnie wskoczyć w odmęty oceanu na Manaan. Ruszył przed siebie, by w końcu dogadać się w kwestii dalszej współpracy z Rebelią.
Ku jego niezadowoleniu Jainy nie było i nie wiadomo było kiedy powróci. A więc już w ogóle wyszło na to, że nikt z nim nie chce rozmawiać. Kręcący się dookoła technicy i mechanicy, oraz mrugające co jakiś czas światło, rozdrażniły go jeszcze bardziej. Miał już szczerze mówiąc dość obecnej sytuacji i naszłą go ochota na ucieczkę. Ta cała sprawa wydawała się pokręcona jeszcze na Nar Shaddaa i doprowadziła Paula tam gdzie jest. Zwykły transport przemienił się w bitwę kosmiczną o dawny okret Separatystów, a mało znaczący przywódca bandy doprowadził go do formujacej się Rebelii.
Nagle błądzący wzrok mężczyzny padł na dwóch rozmawiających ze sobą ludzi. Jeden z nich był posiadaczem sporego „mięśnia piwnego” oraz szpecącej blizny, natomiast drugiego Kerst pamiętał z odprawy. Czyli jednak była szansa na jakąś robotę, a może i naprawę „Feniksa”. Zbliżając się do dwójki zauważył przez wizjer hełmu insygnia generalskie u tego brzuchatego. Dziwne, bo ubiór mężczyzny nie świadczył o tak wysokiej randze. Na pierwszy rzut oka Paul pomylił go z jakimś technikiem.
- Witam Panów – Kerst przywitał się z grzecznością, ale bez wojskowych stopni, czy tytułów. Nie czuł się jeszcze Rebeliantem, dlatego pozostał przy takiej formie powitania. Parę chwil wcześniej zdjął hełm i trzymając go w lewej ręce, prawą dłonią usunął kilka drobinek kurzu, jakie przyczepiły się do durastali.
- Mój statek został uziemiony w hangarze i jak na razie mechanicy nie przewidują jego skutecznej naprawy. Dlatego szukam jakiegoś zajęcia, bo nie należę do ludzi, którzy potrafią siedzieć bez żadnej roboty – szybko streścił Paul, mając nadzieję, że zostanie zrozumiany. Desperacko potrzebował jakiegoś punktu zaczepienia.
Image

"Nie wahaj się powiedzieć ludziom na których ci zależy o uczuciach żywionych do nich. Bo jutro może ich tam nie być." ~ Akagi

"If you do not fight now, then when will you?" ~ Type-005
Awatar użytkownika
Rafael Rexwent
Gracz
 
Posty: 290
Rejestracja: 7 Lis 2014, o 17:01

Re: Mostek.

Postprzez Probos Azad » 13 Sty 2017, o 17:40

Ku frustracji Azada, spotkanie z Jainą zostało zakończone. Probos i Shigar spędzili kilka godzin na ustaleniu podstawowych kwestii organizacyjnych z Telemachusem Rhadem i Averem Trafendalem. Skrzętnie wymieniali się danymi dotyczącymi zasobów zebranych na Lucrehulku i tych należących do ruchu oporu sektora Tharin i Ord Cestusa. Azad zwrócił uwagę na to, że Rhade nie ujawnił żadnych szczegółów dotyczących finansów, dostaw oraz zasobów znajdujących się poza Lucrehulkiem. Duros był pewien, że nie dlatego, że nie było o czym mówić. Bez Jainy i struktury dowodzenia, byli w stanie ustalić wiele, poza najbardziej pilnymi sprawami. Wyznaczyli prowizoryczne kwatery dla poszczególnych sił wchodzących w skład tego naprędce zebranego sojuszu. Ustalili sektory LH-3210 do oczyszczenia i przydzielili je poszczególnym grupom. Wobec stanu technicznego Lucrehulka, nawet piloci Eskadry Żmij musieli włączyć się w prace. Probos podjął się dowodzenia kontyngentem myśliwskim, który należało dopiero sformować z dostępnych maszyn. Jego trzon miała stanowić przetrzebiona Eskadra Żmij. Azad, Rhade i Trafendal rozważali konieczność zdobycia odpowiedniej ilości paliwa i wizyty w stoczni, ale wobec braku jasnych rozwiązań i możliwości podjęcia decyzji bez obecności Jainy, poprzestali na wyznaczeniu potencjalnych celów rajdów w najbliższej przestrzeni, które mogłyby zapewnić paliwo. Póki co, brakowało stoczni, która byłaby wystarczająco bezpieczna jako miejsce napraw. Azad i Kas podziękowali Rhademu i Trafendalowi za owocne spotkanie. Probos zaprosił Avera na szklaneczkę korelliańskiej whisky w kantynie za kilka godzin. Następnie dowódca i główny mechanik kontyngentu myśliwskiego „Ducha” udali się w kierunku sektora LH-3210, który miał stać się ich nowym domem.

- Nie wyglądasz na zadowolonego. – przerwał milczenie Kiffar.
- Dziwisz mi się? Ona nie wie co robi. – odburknął Duros.
- To chyba zbyt surowa ocena.
- Widzę, że na tobie zrobiła wrażenie. –
pokręcił głową Probos.
- Chyba mi nie powiesz, że na tobie nie zrobiła? – pytanie Shigara wywołało chwilowe milczenie Probosa. W końcu westchnął.
- Właśnie na tym polega problem. Ona robi świetne wrażenie. Jest charyzmatyczna i wie dokładnie jak wywołać odpowiedni efekt w otoczeniu. Nie wiem czy to kwestia tej ich całej Mocy, naturalnej charyzmy, czy wyuczenia…
- Ale?
- Ale to nie czyni jej dobrym przywódcą. Jest symbolem i my wszyscy tego symbolu potrzebujemy… Potrzebujemy także ludzi, broni i dostaw. Nie uzyskamy ich jeżeli nie zmobilizujemy wokół siebie innych grup oporu. Te uznają, że warto się zjednoczyć, jeśli po pierwsze pokażemy, że możemy skutecznie walczyć z Imperium i po drugie będziemy w stanie porozumieć się z nimi co do tego jaki powinna mieć kształt galaktyka bez Imperium. Do osiągnięcia pierwszego celu musielibyśmy przekuć to co mamy w skuteczną siłę, flotę i armię z jednolitą strukturą dowodzenia, która będzie wyznaczać strategię, cele krótko i średnioterminowe. Dla wyznaczenia celów długoterminowych i kontroli nad siłami zbrojnymi musimy mieć polityczne przywództwo, do którego będzie można w miarę sprawnie dokooptowywać reprezentantów kolejnych organizacji, przy zachowaniu sprawności i ciągłości jego polityki. Potrzebujemy rady w której znajdzie się miejsce dla ścierania się oraz negocjacji poglądów i interesów poszczególnych grup, tak żebyśmy mogli rozładować te konflikty nim rozerwą nasz sojusz na strzępy. Wszystkie grupy muszą mieć przekonanie o wpływie na kierunek polityki sojuszu. Jeżeli nie dasz im tej reprezentacji, jak możesz oczekiwać, że po prostu pozwolą wcielić swoje siły do struktury wojskowej, na którą nie będą mieli wpływu? Jednocześnie potrzebna jest egzekutywa, która będzie przed nimi odpowiadać, ale podejmować bieżące decyzje i nadzorować nas wojskowych. Musimy być zarodkiem Republiki, którą chcemy przywrócić. –
Probos skończył swoją tyradę.
- Jesteś wnukiem swojej babki, Probos – uśmiechnął się Shigar. – Pamiętaj, że ona to córka Leii Organy. Myślę, że zdaje sobie sprawę z tego o czym mówisz.
- Tak i dlatego mówiąc o demokracji ma na myśli Radę Jedi? Od kiedy to zdanie grupki mocowładnych, ma być istotniejsze niż polityczna reprezentacja całych organizacji? Zym nie ma wiele większego prawa do podejmowania decyzji o kształcie tego sojuszu, niż pozostali członkowie mojej eskadry.

Na wytatuowanej twarzy Kasa pojawiło się zrozumienie.
- Masz rację, nie możemy być kultem jedi, czy narzędziami osobistej zemsty Jainy. Musimy być czymś więcej. Tylko jak chcesz to osiągnąć?
Probos zmarszczył czoło.
- Małymi kroczkami, skoro wielki skok się nie udał. Myślisz, że dlaczego umówiłem się z Averem na whisky? Każdy kolejny głos nas wzmocni. A póki co róbmy to co do nas należy i bez szczegółów dla reszty eskadry. Nie ma co siać w nich zwątpienia w rebelię. Trzeba będzie nawiązać kontakt z Cestusem. Centrala będzie musiała się zdecydować kogo wysłać jako politycznego reprezentanta.
- Mirhan lub Bahman, wydają się oczywistym wyborem. –
wtrącił Shigar.
- To prawda. Mam nadzieję, że przyślą nam przynajmniej setkę ludzi. Tej łajbie przyda się trochę robotników, którzy wiedzą jak trzymać klucz łukowy.
- Nie da się ukryć. – uśmiechnął się szeroko Kiffar.
Dotarli do kwater.
- Przejrzyj datapady od Rhadego i zorientuj się jak się mają sprawy z częściami i zaopatrzeniem dla eskadry. Jutro zbierzemy pozostałych i pochowamy poległych.
Shigar skinął głową i pozostawił Probosa samego z jego myślami.

Trybiki umysłu Durosa zgrzytały intensywnie. Potrzebowali przywódców. Cha Niathal, Traest Kre’fey, Nensu Kaatik… Te nazwiska przychodziły Azadowi do głowy, ale nie był nawet pewien, czy któreś z nich jeszcze żyło. Westchnął głęboko, starych już nie ma, młodych jeszcze nie ma. Być może należało nawiązać kontakt z dawnymi towarzyszami broni? Weteranami ostatnich lat wojny przeciw Imperium? Ale ilu z nich zechce z nim nawet porozmawiać, a co dopiero przyłączyć się do tego szalonego przedsięwzięcia? Miał nadzieję, że wraz z reprezentacją Cestusa, pojawi się również Varr. Być może poszukiwania Grana przyniosły rezultaty. Każda kolejna organizacja oporu wzmocni rebelię i popchnie ją ku nabraniu bardziej dojrzałego stanu… Nagłe brzęczenie komunikatora wyrwało Durosa z zadumy.
- Tak? – powiedział nieobecnym głosem.
- Obudził się.

***


Probosowi nie trzeba było dwa razy powtarzać. Pomknął do ambulatorium, tak szybko jak pozwalała na to jego cybernetyczna proteza. Na miejscu zastał śmiejącą się Hesmit i półleżącego na łóżku szpitalnym Zyma.
- Narobiłeś mi sporo strachu, młody. – powiedział zgryźliwie Duros.
- Przepraszam… Tamten był zbyt szybki, za późno zrobiłem nawrót i…
- Daj spokój, Zym. Cieszymy się, że jesteś cały.
– pokiwała głową Kalamarianka.
- Co nie znaczy, że możesz sobie odpuścić roztrząsanie swoich błędów. Może dzięki temu następnym razem ich nie popełnisz, a my nie będziemy musieli szukać cię pośród złomu. – głos Probosa był poważny, ale jego wielkie czerwone oczy pełne były ciepła i radości. – Nowa maska? – wskazał na twarz Kel Dora.
- Tak, powiedzieli, że poprzednia już się do niczego nie nadaje. Miło z ich strony.
- Pewnie, chociaż tyle ci się należy za to, że o mało nie dałeś się zabić za tę rebelię.
- Jak spotkanie z Jainą?
Probos chwile się zastanawiał nad odpowiedzią.
- Trudne… Ale nikt nie powiedział, że będzie łatwo. Z resztą przerwała je ze względu na was.
- Jakich nas? – czoło Kel Dora zmarszczyło się z zdziwienia.
- Użytkowników Mocy. Jak widać przygotowania do waszej narady są istotniejsze od… kwestii praktycznych.
W pomieszczeniu rozległo się kaszlnięcie. Probos zorientował się, że nie dochodziło z łóżek pacjentów, a zza jego pleców. Obrócił się i zauważył Mai’fach.
- Skoro mowa o naradzie…
- Nie powiesz mi, że wyciągniesz go z łóżka w tej chwili? – Azad wbił wzrok w Mai’fach, dając wyraz swojemu niezadowoleniu.
- Nic Zymowi nie dolega, a wkrótce rozpoczniemy nasze rozmowy.
- Chyba żartujesz!
- Dam radę, czuję się nieźle!- zaprotestował Zym.
- Nie ma mowy, zaraz powiem twojej mistrzyni gdzie może sobie wsa…
-[i] Probos!
- wtrąciła się Hesmit. Jej wielkie czarne oczy spotkały wzrok Durosa. Po chwili ustąpił.
- Niech wam będzie… Brakuje wam wszystkim piątej klepki.
Probos i Hesmit obserwowali odchodzącego Zyma i Mai’fach.
-[i] To jak było na tym spotkaniu?

- To temat na dłuższą rozmowę.
- Chyba mamy trochę czasu?
- Racja, ale wróćmy wpierw do kwater.
Image
Awatar użytkownika
Probos Azad
Gracz
 
Posty: 101
Rejestracja: 23 Sty 2016, o 10:26

Re: Mostek.

Postprzez Mistrz Gry » 16 Sty 2017, o 23:43

Mostek nie był najlepszym miejscem na snucie dalekosiężnych politycznych planów, ciągle ktoś przeszkadzał bądź odchodził. Najwyraźniej nie trafili w odpowiednią porę. Ledwie Jaina odeszła na naradę Jedi a już pojawił się kolejny człowiek. Nie przedstawił się ani nie posiadał żadnych dystynkcji. Gość w Pełnej zbroi i hełmie podchodzący do stołu przy którym rozmawiają wyżsi oficerowie nie był częstym widokiem. Rebelianci jednak nie przywiązywali zbytniej uwagi dla strojów. Tym niemniej Aver zrozumiał, Rebelia nie jest już bandą znajomych, rozrosła się i potrzebuje struktury.
- Jestem Generał Aver Trafendal, a pan to?
- Paul Kerst, dowódca Citadela "Feniks" -
tym razem postanowił się przedstawić. Nie żeby się bał, ale dłoni kilku żołnierzy stojących w okolicy Generała nadal zaciskały się na blasterach. Ufać znaczyło kontrolować, czy jakoś tak.
- Osłaniał pan desant, dobra robota, - Generał pokiwał z uznaniem głową, - zdaje się że pański statek nieco oberwał.
Mężczyzna spojrzał za odchodzącym Durosem. Miał jeszcze parę rzeczy do załatwienia. Telemachus najwyraźniej rozumiał generała. On sam zdawał sobie sprawę że sytuacja już dawno go przerosła. Teraz potrzebowali reorganizacji. I młodych zdolnych.
- Kapitan Kerst praktycznie stracił jednostkę, uszkodzenia Feniksa są poza możliwością naszej naprawy, jesteśmy jednak pewni, że znajdzie się dla niego jakieś zajęcie.
- Wybaczy pan ale za godzinę jestem umówiony z Probosem, proszę czuć się zaproszonym, kantyna Pana Czterorękiego, nie sposób nie trafić.


Mężczyźni rozeszli się do swoich kwater, Aver miał chwilę na uporządkowanie spraw ze swoimi przemyśleniami, Telemachus na zebranie się do przedstawienia propozycji uzgodnionej wcześniej z Mai'fach. Rebelia musiała się rozwijać, to nieunikniona cena przetrwania. Znaleźli już twarz Rebelii, teraz potrzebowali miecza i tarczy. Rebelia rozrosła się a jedyną zorganizowaną siłę stanowiła "Armia" Avera, Składająca się z eskadry weteranów oraz Corony, obsadzonej przez conajmniej niedoświadczoną załogę. Było to i tak znacznie więcej niż do tej pory posiadała rebelia, no i miał dostęp do instruktorów i sprzętu. Z drugiej strony Duros stanowił mocnego sojusznika, posiadał rozległe kontakty i możliwości. Telemachus zdecydował się wybadać obu w nieco mniej formalnych okolicznościach. Co prawda obecność Kersta, była mu nie na rękę. Z drugiej strony kapitan dowiódł odwagi i poradził sobie osłaniając grupę abordażową. Być może sprawdzi się na oficerskim stanowisku. O wyznaczonej godzinie mężczyzna ubrał się nieco luźniej, i ruszył w kierunku kantyny Pana Czterorękiego. To tam w zaciszu jednej z loż, miały zapaść najważniejsze decyzje dla Rebelii.

Kliknij, aby zobaczyć wiadomość od Mistrza Gry
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: Mostek.

Postprzez Mistrz Gry » 1 Paź 2018, o 20:34

Stardust dociera z hangarów.

- Dobrze jest mieć cię tu z powrotem - głos Caleba wydał się Stardustowi jakby zmęczony - twój spokój przyda się w tym domu wariatów. Przyjdź proszę na mostek. A jeśli chodzi o negocjacje, chyba wszystko w porządku, Jaina ani piloci nie zgłaszają problemów.
Przez całą drogę na mostek Michael zastanawiał się, co też tak wymęczyło kapitana, że potrzebował jego osoby do pomocy w opanowaniu sytuacji. Domyślał się, że to na szczęście nie było nic poważnego, bo wtedy raczej Caleb nie pozwolił by sobie na kąśliwy żart. po chwili był już na miejscu i niemal od razu, gdy otworzyła się śluza, dostrzegł, o co chodziło.
Po jednej stronie pomieszczenia stał Anastazja, wpatrująca się w przestrzeń za szybą kokpitu, gdzie, jak zgadywał, znajdował się statek, na pokładzie którego była teraz jej siostra. Natomiast w drugim rogu mostku stał nie kto inny jak William Turoug, z założonymi na pierś rękami i zezłoszczoną miną.
- W samą porę, przyjacielu - odezwał się Caleb - Myślałem, ze ta dwójka rozsadzi cały okręt. Wybacz mi, ale nie jestem chyba zbyt dobry w kłótniach pomiędzy nastolatką a jej opiekunem. Może ty będziesz lepszym mediatorem ode mnie. Dziewczyna uparła się, że chce zobaczyć się z siostrą, ale jej wuj stanowczo jej zabronił. Chyba wciąż ma obawy, co do jej przeszłości. Porozmawiaj z nim, proszę.
Ledwo jednak Stardust spojrzał w stronę Turouga, na mostku rozległ się głos Jainy.
- Caleb, Stardust. Będziemy mieć nowych sojuszników. A przynajmniej na razie się nie pozabijamy. Wyjaśnię wam wszystko, o czym rozmawialiśmy, jak dotrę. Już lecę. I mam na pokładzie członka czyjejś rodziny. Myślę, że nie pomylę się za bardzo, jeśli Anastazja właśnie zrywa się do biegu w stronę hangarów. Nie zatrzymujcie jej, zajmę się nimi.

Kliknij, aby zobaczyć wiadomość od Mistrza Gry
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: Mostek.

Postprzez David Turoug » 2 Paź 2018, o 14:05

Ostatnie godziny na Lucrehulku były niezwykle wyczerpujące i pełne napięcia. Już od kilku tygodni wtajemniczona część załogi, z Quornem na czele, polowała na sabotażystę. Teraz nieopodal stoczni, w których "Duch" miał przejść remont, napotkali nieznajomy okręt, z którym Jaina musiała podjąć niełatwe negocjacje. Stardust szybko przemieścił się z hangarów na mostek, gdzie oczekiwał na niego Caleb. Jak na Jedi, był lekko poddenerwowany, choć panował nad sytuacją.
- Nie wiem kto jest gorszy, uparta dziewczyna czy stetryczały, nadopiekuńczy gość... - zaczął Michael, choć nie dane było mu dokończyć.
- Wszystko słyszę Stardust i radziłbym byś nie musiał doświadczyć mojej "stetryczałości". - burknął Turoug, a jego postawa zdecydowanie nie wskazywała na ugodowość. Na szczęście całą sytuację rozładowała Solo, przekazując informację iż wraca na Lucrehulk, a napotkani przybysze nie mają na chwilę obecną wrogich zamiarów.
- Cóż i po kryzysie. Will po co było się tak denerwować? Miejmy nadzieję, że spotkanie z kimś bliskim tylko otworzy Anastazję i pozwoli na normalizację jej kondycji psychofizycznej.
- Stardust skończ pierdzielić. Twoja gadka jest godna najsztywniejszych Jedi. - ponownie burknął William.
- Cóż, nic na to nie poradzę. - odpowiedział Bezimienny, po czym zwrócił się do Quade - Wyjdziemy naprzeciw Jainie i zobaczymy o co w tym wszystkim chodzi?
Image
Awatar użytkownika
David Turoug
Administrator
 
Posty: 5312
Rejestracja: 28 Wrz 2008, o 01:25

Re: Mostek.

Postprzez Mistrz Gry » 3 Paź 2018, o 21:10

- Tak, wypadałoby.
Caleb wydał rozkazy na mostku, z naciskiem na zachowanie czujności i pełne skupienie, bo nadal zamiary niespodziewanych przybyszów nie były mu znane i wolał zachować ostrożność. Kazał jednak odwołać ludzi ze stanowisk bojowych i wyłączyć alarm. Jedynie jeden patrol miał krążyć z dala od bezpośredniego sektora ich statków i szukać wszelkich wrogich kontaktów.
William z kolei nie spuszczał wzroku z Anastazji. Z dezaprobatą patrzył na jej podekscytowanie, zapewne w myślach karcąc ją za taką łatwowierność. Nic jednak już nie powiedział, co było dobrym znakiem na to, że chce uniknąć kłótni.

Udali się do hangarów
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: Mostek.

Postprzez David Turoug » 25 Sty 2021, o 18:05

Kittani Levfith i Michael Stardust przybyli z: [Gamorr]Porządkowanie spraw

Wysłużony YT-2400 wylądował w hangarach Lucrehulka. Kitty i Michael bez żadnych problemów dostali się na "Ducha", a podróż przebiegła szybko i sprawnie. O dziwo nikt nie wyszedł na spotkanie dwójki przybyszów z Gamorr, co świadczyło o fakcie, iż załoga jest zarobiona włączając w to samą Jainę.
- Cóż Kittani, chyba musimy radzić sobie sami. Na pewno czeka nas spotkanie z Jainą. Podejrzewam, że będziecie miały sporo do pogadania, a mam przeczucie... Hmm chyba oboje niedługo tutaj zabawimy. - odparł Stardust, przyglądając się brunetce - Już wcześniej nie dawałaś dmuchać sobie w nerfią potrawkę, a co dopiero teraz jak zostałaś Jedi. Kto by się spodziewał, Gamorr sporo nas zmieniła, ale też wyciągnęliśmy podczas tego pobytu sporo nauki. Chciałabyś odpocząć czy wolisz mieć za sobą spotkanie z Solo? Podejrzewam, że nikt nie ruszał twojej kajuty poza droidem sprzątającym. Zresztą najpierw odpoczynek, tak jak wspomniałem, nasz pobyt na Duchu będzie baaardzo krótki.
Image
Awatar użytkownika
David Turoug
Administrator
 
Posty: 5312
Rejestracja: 28 Wrz 2008, o 01:25

Re: Mostek.

Postprzez Kittani Levfith » 25 Sty 2021, o 23:08

Gamorra z codzienności stała się nagle wspomnieniem. Już nigdy nie wróci. Wróciła za to Kittani na pokład Ducha - już nie jako pilot i wędrowiec, którego Moc pokierowała tylko sobie znanymi ścieżkami. Wróciła jako dowódczyni rebeliantów na Gamorrze przez ostatnie kilkanaście miesięcy. Jako mocowładna. Nie nazywała siebie jednak jako Jedi pomimo szkolenia odbytego pod okiem Stardusta.
Duch zdawał się być taki sam, jaki zapamiętała go pierwszym razem. Życie tutaj toczyło się swoim tempem - nie było tak szalone, jak w wulkanie na Gamorr. Nie widziała już tak różnorodnych grup i ras. Wszystko wydawało się być takie samo... a jednocześnie tak bardzo dla niej obce. Kittani spędziła kilka dni z Jainą rozmawiając o tym wszystkim, co wydarzyło się na Gamorrze. Podzieliła się wszystkim z dowódczynią Rebelii - od całej historii klanów, szczegółowej mapy wulkanu, danych technicznych po własne spostrzeżenia i pomysły. Jej wiedza i doświadczenie okazały się być przydatne. Kobiecie w końcu udało się również porozmawiać o Mocy oraz o wszystkich naukach i szkoleniach, jakie odbyła na rodzimej planecie Gweeka pod okiem Stardusta.

Następnego dnia Solo zastała Kittani podczas sprawdzania stanu technicznego statku, którym wróciła z Gamorry. Razem przeszły do jednego z pomieszczeń Solo, gdzie wyświetlał się hologram nieznanej jej dotąd planety.
- Po przygotowaniu statku wprowadź współrzędne na Zygerrię - przywódczyni wskazała jakby od niechcenia na wyświetlaną mapę.
- Zygerria? - powtórzyła za nią Kittani, spoglądając na mapę wyraźnie zmieszana - Dopiero wróciłam z Gamorry i jeszcze nie uporządkowałyśmy wszystkich spraw z nią związanych. Co tam się takiego znajduje?
- Shiris i Caleb - odparła krótko Jaina - Chciałam żeby poczekał na wasz powrót z Gamorry.

Kittani udaje się na: Zygerria

Kliknij, aby zobaczyć wiadomość od Mistrza Gry
Image
Awatar użytkownika
Kittani Levfith
Gracz
 
Posty: 386
Rejestracja: 12 Lut 2014, o 17:08
Miejscowość: P-ń


Wróć do Lucrehulk "Duch"

cron