Olbrzymi okręt wznosił się spokojnie gdzieś w przestrzeni, jednostka niegdyś służąca do przewożenia milionów ton ładunku, obecnie była nieco podniszczoną latającą bazą Piratów wszelkiej maści. Zapomniana przez bogów i Imperium, rządziła się swoim brutalnym prawem. To właśnie na niej wylądował T-wing należący do Panny Bakari Quicksilver. Łowczyni szła śladem swojego najnowszego zlecenia. Człowiek, mężczyzna, około trzydziestu lat. Ukradł coś czego kraść nie powinien, komuś komu bardzo zależy na odzyskaniu tego czegoś. Bakari miała odzyskać niewielki Holoprojektor, dla jakiejś grubej szychy z klanu bankowego. Złodziej zaś miał ponieść zasłużoną karę. Trop zawiódł ja wprost do gniazda piratów. Nikt normalny się tu nie zapuszczał, zwłaszcza będąc samotną kobietą. Jednak Quicksilver nie musiała się tu niczego obawiać, znali ją nie tylko bywalcy areny ale i cieszyła się pewnymi względami u Kapitana owego okrętu. Bez strachu mogła więc opuścić swój statek.
- witamy na pokładzie, przypominamy o corocznym turnieju na mistrza areny, oraz całkowitym zakazie posiadania broni akceleracyjnej. -Droid protokolarny wyglądał na jednostkę w którą władowano już kilkadziesiąt boltów. -
Życzymy udanych łowów. Informator który wskazał jej prawdopodobne miejsce ukrycia się złodzieja nie wiedział wiele więcej. Z pewnością jednak dobrym pomysłem było odwiedzenie sekcji handlowej statku. Tam zapewne mężczyzna będzie próbował opchnąć skradziony towar. Innym wariantem mógł być bar i wizyta u Pana Czterorękiego. Barman był najlepiej poinformowanym obcym i za odpowiednią cenę udzieliłby każdej informacji. Ostatnia opcja to wizyta u Kapitana która tradycyjnie skończy się próbą zaciągnięcia do łóżka lub na arenę. Bakari miała pewną słabość do Mirandy Sweet, więc to wyjście nie było najgorszym rozwiązaniem.
Kliknij, aby zobaczyć wiadomość od Mistrza GryWitam i życzę miłej gry