Content

Lucrehulk "Duch"

[LH Duch] Stawka większa niż mięso

[LH Duch] Stawka większa niż mięso

Postprzez Mistrz Gry » 15 Mar 2016, o 20:30

Akcja przenosi się z [Przestrzeń] Frachtowiec Nadzieja gracz Quorn

-To nie moja wina!
- Twoja, po co dotykałeś torby
- Śmierdziała!! Chciałem się jej pozbyć z kokpitu, po cholerę ją tu przyniosłeś
- Potrzebuje jej.
- ARGH!!

Strzał z blastera przerwał kłótnię prowadzoną przez Quorna i Rona. Obaj spojrzeli z wyrzutem na stojącego z dymiącym blasterem Derika.
- byłem pewien że się poruszyło. – Twill’ek wskazał na dymiący ochłap mięsa. W sumie mięso leżało wszędzie i zdecydowanie nie pachniało najlepiej. Na ziemi leżała też na wpółotwarta torba której upadek był przyczyną całego sporu. Quorn obraził się i łaził zbierając w milczeniu kawałki mięsa. Niektóre z nich faktycznie wyglądały na mobilne. Dwójka pozostałych mężczyzn nie miała wiele do roboty. Siedząca w kokpicie Connie w zasadzie nie była do niczego potrzebna. Stacja była oddalona od szlaków komunikacyjnych więc w drodze do celu czekało ich kilka ładnych skoków. Quorn wykorzystał czas na dokładne obejrzenie przekazu piratów z żądaniem okupu. Podróż nie trwała jednak długo, była za to uciążliwa zwłaszcza w ostatniej części wymagającej wykonania kilkunastu krótkich skoków. W końcu przed iluminatorami pojawił się cel podróży, nieśmiało migocący w przestrzeni olbrzymi kształt obwarzanka. Frachtowiec śmiało ruszył w kierunku pirackiej bazy.

- Skrrr Podaj swój cel przybycia i manifest - Głos w komunikatorze chrypiał tak ze trudno go było zrozumieć.
- Podrzucamy kolegę na stację, szuka pracy, no i chcielibyśmy rozprostować nogi i wydać kilka kredytów, lecimy na pusto.
- Kto was polecił?
- Thingrim.
- Kto?
- Ikele… ikelwi .. Ikleiw Polz... Owip…
- wydusiła z siebie Connie czytając z datapada skomplikowane nazwisko obcego
- Aaa Thingrim, trzeba było tak od razu lądujcie w doku nr 45 H powinniście się spokojnie zmieścić
Frachtowiec zawinął kilka razy lecąc przy ogromnym transportowcu wyglądał jak zabawka, wreszcie udało im się zlokalizować właściwy dok. Ron sprawnie posadził frachtowiec. Kiedy podwozie twardo stanęło na pokładzie, odprowadzili Quorna do trapu.
- Uważaj na siebie robal.
- nie daj się zabić
- Zabierz to mięso z pokładu...


Po zejściu z pokładu stanął twarzą w cokolwiek Geonoisianie nazywają twarzą, z droidem.
- witamy na pokładzie, przypominamy o corocznym turnieju na mistrza areny, oraz całkowitym zakazie posiadania broni akceleracyjnej. -Droid protokolarny wyglądał na jednostkę w którą władowano już kilkadziesiąt boltów. - Życzymy udanych łowów.
Maszyna nie zainteresowana Quornem ruszyła ponownie w kierunku wyjścia. Piraci musieli być bardzo pewni siebie. Po wyjściu z Hangaru Quorn stanął przed wielką tablicą informacyjną. Plany przypominały małe miasto, jednak parę miejsc było wartych odwiedzenia, pierwszym z nich był Bar Pana Czterorękiego. Kolejnym mogły być targowiska bądź też dzielnica hotelowa. Niegłupim pomysłem było poszwędanie się w okolicy doków, jednak sądząc po rozmiarach stacji nie było to najszybsze rozwiązanie.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [LH Duch] Stawka większa niż mięso

Postprzez Quorn » 16 Mar 2016, o 09:12

Quorn obejrzał się za siebie. Przez przejście oddzielające hangar od reszty statku-bazy widział wysłużony frachtowiec którym tutaj przyleciał. W kokpicie dostrzegał Connie i Derika. Wpatrywali się w niego. Connie uniosła rękę i pomachała nieśmiało. Też chciał jej pomachać ale nie chciał by ktoś inny dostrzegł ten gest. Spojrzał, na tablicę zastanawiając się co powinien teraz zrobić...

- Jak to wrócił!? - głos Rona dochodzący zza drzwi kabiny higienicznej był silnie niedowierzający. Po chwili dało się słyszeć odgłos spłukiwanej wody i Ron wyszedł do czekającej na niego załogi. Derik uśmiechał się złośliwie, Connie wydawała się być przerażona i przejęta a Quorn wpatrywał się w Rona bezczelnie.
- Robal! Co Ty wyczyniasz?! Masz zadanie do wykonania! - Ron był wyraźnie wkurzony. Do tej pory zwykle udawało mu się zachowywać spokój.
- Ja wiedziałem, że tak będzie. - Rzucił Derik a jego złośliwy uśmiech stał się jeszcze szerszy.
- Masz robotę. Rozkaz! Konkretny rozkaz! To nie czas na Twoje robacze wygłupy! Co Ty masz w tej swojej pustej głowie?
- Ciszej Ron. Słychać Cię na hangarze. - Powiedziała Connie. Ron spojrzał się na nią gniewnie, ale gdy się odezwał mówił już ciszej.
- Tłumacz się. Słyszysz?
Quorn przez cały czas milczał jak zaklęty jednocześnie przyglądając się swojemu towarzyszowi. Dopiero teraz odezwał się.
- Ron nie umył rąk.
Przez krótką chwilę wszyscy zamarli. Potem Derik ryknął śmiechem, a Connie zatkała usta ręką.
- Ron nie umył a widział, że ludzie myją - kontynuował spokojnie Quorn. - Widział jak Connie myła...
- Quorn! Podglądałeś mnie! - Connie wydawała się być bardziej przerażona świadomością tego, że geonosianin mógł ją podglądać niż faktem, że misja mogła zakończyć się niepowodzeniem. Tylko Derika bawiła cała ta sytuacja, który śmiał się na całe gardło.
- Quorn wrócił, żeby coś ustalić. Co ma mówić. Będą się go pytać. Ma mówić, że naprawił Wam statek i go zostawiacie bo nie jest mu potrzebny? Czy może coś innego? Bo Quorn nie wie kiedy odlecicie stąd. Czy będziecie tutaj długo czy krótko. Quorn myśli sobie, że albo odlecicie stąd od razu i udają wszyscy, że zostawili tu Quonra, albo zostajecie długo i udają wszyscy, że statek uszkodzony i Quorn szuka części i naprawia. I niech się Ron nie gniewa na Robala, ze wrócił. Bo robal myśli i chce zrobić misję dobrze. A żeby było dobrze Quorn musi wiedzieć jaki ma być.
Ron się zamyślił. Wiedział o co chodzi Robalowi, choć sposób w jaki wyrażał swoje myśli był ciężkostrawny.
- Dobra. Pogadamy i coś ustalimy. Najpierw jednak umyję ręce.
Awatar użytkownika
Quorn
Gracz
 
Posty: 1045
Rejestracja: 2 Lis 2015, o 17:50
Miejscowość: Zakupane

Re: [LH Duch] Stawka większa niż mięso

Postprzez Mistrz Gry » 19 Mar 2016, o 10:05

-NIE!! - Ron zareagował nieco przesadnie.- Nie będziesz wykręcał żadnych części. Bo nie odlecimy.
Mężczyzna wyszedł z toalety z wilgotnymi rękoma. Cichy chichot Derika będzie mu pewnie towarzyszył przez resztę życia. Ron zgromił Twil'leka wzrokiem. Nie rozwiązało to jednak jego problemu. Wiedział, że aby przełamać fatum musi zrobić coś strasznego Quornowi. Zemści się oj zemści. Knucie przerwała Connie, która wyszła z kokpitu krótko informując.
- dwie stówy za dzień dokowania, mamy zapłacić z góry albo spierdalać. Cytuję dosłownie. - Mamy jakiegoś tysiaka. starczy na maks pięć dni.
- Po co mielibyśmy tyle zostawać?
- Mam pewien pomysł. Wykup jedną dniówkę.
- Ron uśmiechnął się wrednie. - Nic się nie martw Quorn, będziesz zadowolony. - Ron puścił oko do Connie która w tym momencie zaczęła mieć złe przeczucia.
- Chodźmy do baru, zabawimy się odpoczniemy wtopimy w tłum. Wiesz taki start. Connie zostajesz pilnować statku. Nie ufam tym piratom.

***

Pół godziny później.

- I jeszcze jedna kolejka, niech żyje Quorn najlepszy mechanik po tej stronie szlaku Coreliańskiego. - Mężczyźni ostro świętowali w barze Pana Czterorękiego, hałasy skutecznie przyciągały uwagę bywalców knajpy. Piraci byli jednak przyzwyczajeni do głośnych zabaw. W dodatku kiedy lekko pijany Quorn postawił wszystkim kolejkę, ich popularność wzrosła. Niestety Geonoisianie nie mają najmocniejszej głowy a trunek serwowany w knajpie należał do tych obalających stosunkowo szybko urwał mu się film.
Lekko nawalony Ron wyszedł do toalety. Jak przez mgłę robal pamiętał że ktoś coś od niego chce. Potem znowu urwał mu się film.

Quorn obudził się ze straszliwym bólem głowy. Co on wczoraj wyprawiał. Plan Rona zakładał integrację z tubylcami w barze tymczasem. Siedział na żyrandolu podwieszonym pod sufitem, a obok niego leżała cieknąca torba z mięsem i ekwipunkiem
- Wstałeś już to złaź, i tak musisz zapłacić.
- Ale co?
- Quorn był zdezorientowany i skacowany.
- Kumple się ciebie pozbyli. Twil'lek powiedział, że mają już dość.
Wzrok Pana Czterorękiego skupił się na kałuży powstałej na podłodze. Przeciekająca torba oraz ogólna ogłada obcego mechanika faktycznie stanowiły pewne przesłanki do wyobrażenia sobie jak przebiegała współpraca na pokładzie frachtowca.
- Złaź, wisisz mi pięć stów. I nie rozpaczaj, jak jesteś dobry ktoś cie przygarnie. Mamy tu spory ruch ostatnio. - Pan Czteroręki zaśmiał się głośno. - Na twoim miejscu nie robił bym nic głupiego, Statek nie jest tak duży jak się wydaje.
Stojący za ladą obcy wrócił do polerowania kufli, jednak nie spuszczał z oczu siedzącego na żyrandolu obcego. W sumie gdyby miał się z kimś założyć, postawił by setkę na to, że przy próbie lotu Geonoisianin spierdoli się na ryj. Niestety Bar był pusty, a Quornowi udało się uniknąć wyrzucenia z racji zajęcia strategicznej pozycji. Na plus dla insektoida, przemawiał fakt że jeszcze się nie porzygał.

Kliknij, aby zobaczyć wiadomość od Mistrza Gry
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [LH Duch] Stawka większa niż mięso

Postprzez Quorn » 20 Mar 2016, o 16:49

- Eeee. Głowa... Boli... - Quorn rozejrzał się wokół mętnymi i przekrwionymi oczyma. Perspektywa z której oglądał sufit baru zastanowiła go na moment. Dotknął go ręką i z niedowierzaniem od razu ją cofnął. Spojrzał na dłoń.
- Quorn ma super wzrok i długie ręce... Taaaak... Umie dotknąć sufit leżąc na podłodze... I widzi, że kable żyrandola zaraz pękną... Dobrze. Quorn naprawi jak tylko głowa przestanie bolić. Quorn nie wiedział, że tak potrafi... Quorn ma Moc... Q! Q4! Gdzie jesteś? Widziałeś co twój Pna umie? Gdzie się podziałeś..? - zaczął się rozglądać za swoim droidem i w tym momencie żyrandol na którym wisiał drgnął nieprzyjemnie i opuścił się o parę centymetrów; z sufitu wypróło się parę kabli. - Oho.. Coś jest nie tak...
Żyrandol razem z Quornem i jego bagażem runęły na podłogę łamiąc przy tym stół i krzesła które były bezpośrednio pod nim. Pan Czteroręki nawet nie zareagował i nadal w spokoju czyścił kufle.
- Za to też zapłacisz.
Geonosianin w odpowiedzi był w stanie wyjęczeć tylko:
- Chyba Quorn złamał odwłok....

Jakiś czas później Quorn siedział przy barze z ogromnym kuflem kwaszonego soku z Ogoro'o z Naboo i workiem lodu na głowie. Q4 latał pod sufitem kończąc instalację nowego żyrandola. W barze była już spora liczba gości a po porannych zniszczeniach nie było już śladu. Pomimo to Quorn wyglądał i czuł się fatalnie dodatkowo cały dzień męczył właściciela lokalu swoją osobą.
- Quorn przeprasza... - powiedział do stojącego za ladą Pana Czterorękiego. - Quorn nie chciał. Quorn sobie zaraz pójdzie... taak. Tylko gdzie ma pójść? Nikt Quorna nie chce. Zostawili go. Ron był kłamca i zostawił Quorna. I mu nie zapłacili... i jeszcze Quorn zepsuł żyrandol... Ech... Wie Pan czteroręki gdzie ma pójść? Quorn umie naprawiać grechoty. Może Panu Cztery-Ręce naprawi coś? Ma Pan grechot do nareperowania? Quorn bierze mało kredytów...
Awatar użytkownika
Quorn
Gracz
 
Posty: 1045
Rejestracja: 2 Lis 2015, o 17:50
Miejscowość: Zakupane

Re: [LH Duch] Stawka większa niż mięso

Postprzez Mistrz Gry » 20 Mar 2016, o 19:43

Drugą niezwykłą umiejętnością Quorna zaraz po pakowaniu się w kłopoty było profesjonalne unikanie wpierdolu. Pan Czteroręki nawet bardzo się nie wkurzył. W sumie burdy i niszczenie mienia zdarzały się na pokładzie stosunkowo często. Insektoid zaś nie dość że naprawił zniszczenia to jeszcze za nie zapłacił. Barman i zarazem właściciel kantyny był bogatszy o okrągły tysiąc kredytów, stolik, działający żyrandol, mikser, dwa krzesła, i dziwne urządzenie robiące "ping" którego przeznaczenia robal nie potrafił wyjaśnić w basicu, ani żadnym znanym barmanowi języku.

Quorn zyskał w ten sposób coś w rodzaju przychylności obcego, nie na tyle jednak dużej żeby znaleźć u niego zatrudnienie, o nie. Pamięć pijanego śpiewającego Geonosianina była zbyt świeża, może za rok dwa kiedy zapomni... Pan Czteroręki nie zamierzał jednak pozostawić insektoida bez pomocy. Myślał intensywnie Brzytwiarze odpadają, Pani Kapitan - spojrzał na skacowanego robala oblizującego sobie oko - Niee.. ma za czuły zmysł estetyki. Psychole Buura, hmm w sumie niedawno zdobyli jakiś statek, mogą potrzebować mechanika. Już wiem.
Korniku - Czteroręki obcy podszedł do stolika zajmowanego przez owada.- Nie możesz tu zostać. Zorganizuj sobie jakiś nocleg w hotelu i pokaż się jutro. Może któryś z handlarzy cie zatrudni. Poza nimi są tylko losowe statki będące przelotem. Nasi lokalni bandyci, raczej nie potrzebują mechaników. Możesz spróbować u Buura ale to trudny pracodawca. Bezpieczniej będzie popytać w dzielnicy handlowej, albo zaczekać. czasami przylatują tu prawdziwe wraki wymagające masy napraw.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [LH Duch] Stawka większa niż mięso

Postprzez Quorn » 22 Mar 2016, o 10:10

Quorn miał dość przesiadywania w barze. Źle się czuł i obiecał sobie, ze nigdy więcej nie da się upić. Przerażało go to jak niewiele pamiętał z minionego wieczoru. Z trudem znosił ten fakt i cały czas zadręczał się tym, że ktoś mógł go okraść. Sprawdził swój ekwipunek parę razy i wychodziło na to, że nic mu nie zginęło; nie licząc tylko sporej liczby kredytów, którą musiał wydać na wczorajsze trunki i dzisiejsze naprawy.
Quorn miał dosyć przesiadywania w barze i najchętniej przespałby dwa kolejne dni w jakimś odosobnionym i ciemnym miejscu tak, żeby go oczy nie bolały, pomimo to siedział w nim tak długo jak to było tylko możliwe. Widział w tym swoją szansę. Naprawił wyrządzone szkody oraz dodatkowo zainstalował stare urządzenie sygnalizujące pojawienie się klienta. Pan Czteroręki wydawał się być zadowolony.
Same naprawy i postawa geonosianina nie były może niczym rewelacyjnym, jednak z uwagi na sporą liczbę gości przewijających się przez bar, Quorn miał sporą widownię. I na to liczył. Chciał, żeby plotki poniosły się po stacji niczym zapach z jego torby. Szybko i mocno.

Gdy Pan Czteroręki przyszedł do stolika Quorna i oznajmił mu, że nie może dłużej przesiadywać w barze ten smętnie zgodził się z nim. Zeskoczył na podłogę. Zdjął z oparcia swój płaszcz i narzucił go na siebie. Spojrzał się na właściciela lokalu.
- Quorn dziękuje. Nie każdy chce pomagać takim jak Quorn. Pan Cztery-Ręce miły. Quorn wróci. Niech mu tylko pokaże gdzie ma do tego otelu pójść. To jakaś spalnia, tak? Ten otel cały, tak?
Chwilę później Quorn - zgodnie z otrzymanymi wskazówkami - spokojnym krokiem zmierzał w stronę hotelu. Potrzebował jakiegoś cichego miejsca do odpoczynku i zastanowienia się. Mijała powoli pierwsza doba jego pobytu na statku bazie a on za wiele jeszcze nie zdziałał. Wiedział, że tak naprawdę nie ma dużo czasu. Trochę go to przerażało.
- To tylko zwiad. Zwiad. - powiedział cicho sam do siebie, po czym zwrócił się do lewitującego za nim Q4. - Ostrożny bądź. Tutaj jest bardzo niebezpiecznie.
Sprawdził czy blaster dobrze wysuwa się z kabury.
Awatar użytkownika
Quorn
Gracz
 
Posty: 1045
Rejestracja: 2 Lis 2015, o 17:50
Miejscowość: Zakupane

Re: [LH Duch] Stawka większa niż mięso

Postprzez Mistrz Gry » 28 Mar 2016, o 21:08

Hotel, o ile można tak nazwać znajdujące się w jednej z ładowni, zbiorowisko poukładanych na sobie kontenerów mieszkalnych był stosunkowo tani i obskurny. Doskonale jednak spełniał swą rolę. Quorn nagle znalazł się twarzą z trąbkę z niewielkim rodianiniem.
- Dokąd to? trzeba zapłacić za noc żeby móc wejść. Zakaz jest. Kredyty z góry. - Translator obcego trzeszczał ale był zrozumiały. Quorn nie miał zamiaru komplikować sobie życia. Bez słowa skargi sięgnął po odpowiednią liczbę kredytów.
- Quorn nie chce problemów. Quorn chce pokój. Żeby był daleko od innych żeby nie było hałasu. I mało światła. Quorna boli głowa i oczy. Quorn nie powinien pić... Nieee...
Ooo,
- Rodianin był zadowolony - Żadnych pytań, kredyty są dobre, starczą na pięć dni Obcy podniósł rękę w której zdecydowanie brakowało palców nagle jego oczy rozszerzyły się z przerażenia. Oddał pośpiesznie robalowi kredyty.
- Nie nie, ty nie możesz tu mieszkać, Odorr pamięta wczoraj straszne rzeczy w barze, nie nie... O ile można to ocenić rodianin był przerażony.
- eee.. Quorn nie może mieszkać? Dlaczego? Co Quorn zrobił? Quorn nie rozumie.
- Śpiewał, -
trąbka rodianina poruszała się spazmatycznie
- przeraźliwe dźwięki, Straszne, Odorr długo długo nie mógł spać.
Translator nie oddawał nawet połowy emocji które wstrząsały niewielkim Rodianiem. Nagle za jego plecami pojawił sie jakiś rosły Gran.
- W czym problem? - ręka małego obcego wskazała na zagubionego Quorna
- On wczoraj śpiewał. I chce mieszkać.
- No to niech obieca że nie będzie śpiewał. Wielki mi problem.
- nie nie, Odorr nie zaśnie,
- Eee.. Quorn obieca. Quorn nie panięta by znał piosenki. Quorn nie ma chęci śpiewać. Może zostać w tym hotel?

Kontrolny strzał w tył głowy z otwartej reki przypomniał rodianinowi kto rządzi w hotelu.
- Zostajesz, kasa z góry, jak będziesz rozrabiał wylatujesz. Tyle.
Trzęsącymi się łapami Rodianin przyjął pieniądze.
- Który kontener, mamy Pięć wolnych na samej górze, dwa na dole, i trzy wolne kontenery w środku.
- a który najcichszy? Taki się marzy Quornowi...
Macie taki? Quorn chce wyleczyć swoje flaki z alkoholu...
- Na czwartym i piątym poziomie nikt nie mieszka, bo za wysoko...
- Żeby go głowa nie bolała. Quorn na pewno nie będzie śpiewać

Rodianin wręczył Quornowi kartę kodową, z numerem kontenera oraz schował kredyty, przepuszczając geonosianina.

Quorn z łatwością podleciał do ostatniego rzędu kontenerów stając przed skrajnym lewym i otwierając go kartą. W środku panował delikatny półmrok i nieco dziwny zapach, jednak poza tym wszystko było w porządku. Stół, szafka i niewielka szafa oraz jakieś dziwne urządzenie w ścianie, ni to Autochef ni to szafka. Po zajrzeniu do środka powiało chłodem i zapaliło się światełko. Niewielkie łóżko nosiło ślady użytkowania, podobnie jak zwinięty przy ścianie hamak. Na ścianie znajdował się niewielki holoekran. Dwa krzesła dopełniały widoku tego jakże komfortowego lokum. Lżejszy o 250 kredytów Quorn mógł wreszcie rozprostować skrzydła. Jego chronometr wskazywał na południe. zostało Mu niecałe 8 dni.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [LH Duch] Stawka większa niż mięso

Postprzez Quorn » 30 Mar 2016, o 08:55

Gdy tylko drzwi od kontenera zamknęły się Quorn wydał krótkie polecenie do swojego droida.
- Quorn i Q4 czekają do nocy. A potem... A potem Quorn nie wie... Zresztą tutaj na pewno nie ma nocy... I znowu został sam... Quorn.. Quorn jest dobrym mechanikiem i znowu go zostawili... Nikt nie lubi Quorna... - ostatnie słowa wypowiedział wyraźnie głośniej tak jakby zależało mu by był dobrze usłyszanym przez kogoś kto mógłby podsłuchiwać geonosianina. - Ojoj... Quorn znowu został sam... Tak mu smutno... Oj Oj... Nikt go nie lubi... Quorn śmierdziel. Quorn Robal... Q4 co robić? Co robić? - zamyślił się na chwilę - Wie! Quorn się zdrzemnie a droid go popilnuje...
Latający po kwaterze droid zapiszczał radośnie; jak tylko weszli do kontenera zajęty był skanowaniem pomieszczenia i nie przerwał tej czynności nawet wtedy gdy jego Pan do niego przemawiał.
Quorn zdjął płaszcz i wskoczył na łóżko dla własnej wygody kładąc się na brzuchu pozwalając swoim skrzydłom na odrobinę mimowolnego ruchu. Miał zadanie do wykonania i potrzebował teraz czasu na przemyślenia.

Zasnął.

Obudził go nagle pisk droida i dziwne pacnięcia w głowę. Q4 siedział na plecach geonosianina i bił swego Pana jednym z trzech chwytaków po głowie. Szybki ruch skrzydeł wystarczył by odegnać natarczywego droida, który nadal popiskując cicho wylądował na stole.
- Nie widzi, ze Quorn odpoczywa? Czego się boi? Nikogo tu nie ma przecież.
Kulkowaty droid zapiszczał coś jakby przepraszająco.
- Nie.. W porządku. Quorn już wie co ma zrobić. Chyba przyśnił mu się plan. Ile spał? - Droid zapiszczał 3 razy. - Co? Trzy godziny? Za dużo... Quorn musi działać bo inaczej nie znajdzie pracy i nie odleci z tej stacji. - Znowu mówił głośniej tak jakby ktoś miał go podsłuchiwać. - A Quorn umie naprawiać grechoty... Q4 zostajesz. - Podszedł do niego i chicho powiedział. - Podłącz się do bazy danych stacji i pobieraj wszystkie plany jakie ma ta stacja.
Quorn zabrał ze sobą cały swój dobytek, okrył się płaszczem i gdy zamknął za sobą drzwi, ruszył w stronę baru. Pan Czteroręki mógł się nie ucieszyć na jego widok, jednak Quorn musiał popytać o Pana Buura.
Awatar użytkownika
Quorn
Gracz
 
Posty: 1045
Rejestracja: 2 Lis 2015, o 17:50
Miejscowość: Zakupane

Re: [LH Duch] Stawka większa niż mięso

Postprzez Mistrz Gry » 3 Kwi 2016, o 09:42

Odpoczynek dobrze zrobił skacowanemu Geonosianinowi. Biadolenie, jojczenie i zrzędzenie również. Miał jednak robotę do zrobienia. Q4 podpięty do wejścia do sieci okrętu zmagał się chwilę z zabezpieczeniami tylko po to by wydać depresyjne piśnięcie. Terabajty danych ułożonych w bóg jeden wie jakim porządku zaśmiecały sieć jednostki. Było tam wszystko, od porno przez informacje o hodowli jastrzębionietoperzy po plany imperialnych baz i okrętów. Procesory biednego Q4 będą potrzebować sporo czasu by przebić się przez ten śmietnik.

Jego właściciel tymczasem postanowił opuścić bezpieczny kontener i udał się ponownie do baru Pana Czterorękiego. Mijając wejście do hotelu siłą rzeczy musiał przejść obok rodianina, najwyraźniej zadowolonego z braku występów wokalnych Quorna. Pewnie mniej spodobałby mu się fakt że mięso coraz bardziej przypominało zieloną papkę i zaczęło konkretnie ciec. Znacząc swoją drogę kroplami śmierdzącej cieczy owad dotarł do Baru Pana Czterorękiego.

Zapytany o Buura, Pan czteroręki skrzywił się nieco. Zauważył jednak że z torby obcego coś kapie i nie zamierzał przedłużać rozmowy.
- Buur i jego piraci, cóż rzadko tu bywają a sam Buur jest Granem, ale jak na swoją rasę całkiem nieźle radzi sobie w walce. Jego ludzie to w większości niezbyt bystra banda mięśniaków - Będziesz tam świetnie pasował, dodał w myślach - Nie mam pojęcia w jaki sposób radzą sobie z piraceniem. Zwykle latają wysłużonym A-Z-Z-3 ale ostatnio doszedł do niego jakiś imperialny sprzęt, może trafili coś większego. Tak czy inaczej jest ich ze dwudziestu i mogą potrzebować mechanika znającego się na tych chorych konstrukcjach Calamarian. Są w doku E, to ostatni i najwiekszy dok na statku, nie powinieneś mieć probemu z trafieniem. Acha i uważaj na brzytwiarzy, to banda pojebów dwa stanowiska wcześniej. Jakaś babka niedawno tam poszła i jeszcze nie wróciła. Nie chcesz z nimi zaczynać.
Kałuża na podłodze zrobiła się zdecydowanie za duża, barman wrócił do przerwanego polerowania szklanek zaś kantyna zaczęła się zapełniać. Stałymi bywalcami wśród których byli z pewnością marynarze z zadokowanych jednostek. Kilka osób rozpoznało Quorna, sławnego z wczorajszej imprezy. Nie był już anonimowym robalem.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [LH Duch] Stawka większa niż mięso

Postprzez Quorn » 3 Kwi 2016, o 22:01

Gdy tylko Quorn zaciągnął języka w kantynie Pana Czterorękiego ruszył na poszukiwania Buura w doku "E". Po drodze chciał załatwić jeszcze parę rzeczy. W pierwszej kolejności pozbył się najbardziej śmierdzącej i przeciekającej części mięsa w jakimś odosobnionym kącie stacji; miał nadzieję, że nikt go przy tym niecnym uczynku nie dostrzegł. Gdy tylko wypróżnił torbę i z powrotem wrzucił w nią swój prześmierdnięty ekwipunek wrócił na główne trasy komunikacyjne statku bazy i ruszył na spotkanie Buura.
Quorn nie byłby jednak sobą gdyby najzwyczajniej w świecie przeszedł z punktu a do punktu b nie robiąc przy tym czegoś dziwnego lub nieodpowiedniego. Więc gdy tak zmierzał do doku "E" zaczepiał losowo wybranych przechodniów mniej więcej takimi słowami:
- Quorn mechanik. Quorn dobry mechanik. Naprawia grechoty..., Ma grechoty do reperowania? Quorn szuka pracy. Za kredyty.. Nie kradnie... Nieee.. Nie lubi kraść. Chce pracować.. On umie...
Reakcja przechodniów była łatwa do przewidzenia. Mały nachalny i śmierdzący geonsianin ubrany w płaszcz mający swe lata świetności dawno za sobą był brany raczej za żebraka niż prawdziwego mechanika a wyraz obrzydzenia na twarzy udało mu się wywołać nawet u spokojnego ithoriańskiego handlarza.
W dodatku Quorn mamrotał co jeszcze bardziej pogarszało jego nieprzychylny odbiór. Mówił coś cały czas do siebie. Praktycznie jadaczka mu się nie zamykała. Gdyby ktoś zwrócił uwagę na to co mówi skrzydlaty obcy usłyszałby niewiele sensownych słów w mieszance Basicu i geonosiańskiego chrząkająco-terkoczącego języka: "Zostawili... Jak zawsze... Quorn... Biedny... Dok numer jeden... Pusty frachtowiec... trzech załogi... Biedny Quorn... Taki głodny... Taki oszukany... Tak mało płacą... grodzie... Panel kontrolny z lewej... Q4 notujesz? Nie obchodzi mnie... To co, że masz dużo danych... Nie pyskuj... Quorn wyrwie Ci ramie... No... Notuj...".
Zmierzał w stronę doku Buura mając w pamięci słowa Pana Czterorękiego by omijać bandę brzytwiarzy. Tak też zrobił. Szerokim łukiem ominął wskazane miejsce; rzucił tylko okiem na to w jakim miejscu dokują i jakim statkiem dysponują i podyktował te informacje swojemu droidowi.
W końcu Quorn dotarł na miejsce. W pierwszej chwili chciał kontynuować swoją żebraczą rolę, coś go jednak powstrzymało. Rozejrzał się. Starał się dokładniej rozeznać w miejscu w którym się znalazł.
Awatar użytkownika
Quorn
Gracz
 
Posty: 1045
Rejestracja: 2 Lis 2015, o 17:50
Miejscowość: Zakupane

Re: [LH Duch] Stawka większa niż mięso

Postprzez Mistrz Gry » 10 Kwi 2016, o 09:15

Quorn znalazł się w olbrzymim hangarze we wnętrzu Lucrehulka. Musiała to być jedna z ładowni służących do przenoszenia największych ładunków. Obecnie ładownia była przedzielona mniej więcej na pół, jakimiś śmieciami i stertą blachy. Oczywiście nikt nie kłopotał się poprawnym przymocowaniem tego wszystkiego więc patrząc ponad stertami skrzynek Quorn mógł bez problemu wypatrzeć znajdujący się za nimi Przysadzisty Calamariański Frachtowiec. Maszyna wyglądała na solidnie zużytą i nieco poobijaną. Z pewnością też została solidnie dozbrojona. Geonoisianin był pewien że widzi wyrzutnie torped a gniazda działek zawierały stanowczo za dużo luf w stosunku do swojego pierwotnego uzbrojenia. Uwagę owada przykuł jednak niewielki przysadzisty i czarny kształt statku który wylądował za frachtowcem. A-Z-Z-3 zasłaniał większość promu jednak wyglądał on dość charakterystycznie. Przed Frachtowcem jak i na lądowisku stało może trzech obcych, na pewno dwóch rodian, i jeden człowiek. Najwyraźniej dostali ambitne zadanie pilnowania jednostki podczas gdy reszta poszła się bawić.

- Te robal! chcesz igiełki? Mamy stymy, i enzymy wszystko czego trzeba by wzlecieć do nieba - Zarymował podejrzanie wyglądający typ. - No jak jedyne 20 kredytów by naćpać się na syto.
Insektoid nie zdążył zareagaować gdy w jego komunikatorze rozległa się seria pisków Q4.
Droid informował że nic juz więcej nie zgra, ale ma plany Statku jak i kilka innych ciekawych informacji takich jak liczebność załogi czy stan uzbrojenia jednostki.
-Jak to co masz z tym zrobić?! Wysłać! - Quorn mamrotał do Q4 nie do końca zdając sobie sprawę z obecnosći dilera
- no wcierasz, wstrzykujesz, połykasz czy tam żujesz... - zaskoczony mężczyzna nie do końca rozumiał sytuację, nie widział przecież komunikatora.
- Włóż w to gniazdo.
- Co?
- Jak są robaki to przedmuchaj.
- Robak co ty odp...
- Jak nie potrafisz włożyć w gniazdo to do niczego się nie nadajesz!
-Quorn był trochę zły na nieudolnosć Q4
- Nie no pierdolę.
- Skończysz w torbie jak będziesz pyskował.

Szybkie spojrzenie na cieknącą i cuchnącą zgniłym mięsem torbę, na Quorna, znowu na torbę.
- Co pan chciał? - Droid wreszcie się podłączył i Geonosianin mógł poświęcić uwagę uciekającemu w panice dilerowi... Jego reputacja na stacji chyba nie mogła się już bardziej pogorszyć.

Kliknij, aby zobaczyć wiadomość od Mistrza Gry
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [LH Duch] Stawka większa niż mięso

Postprzez Quorn » 11 Kwi 2016, o 09:48

Dziwaczny człowiek oferujący igiełki poszedł sobie tak szybko jak się pojawił. Ze względu na prowadzoną rozmowę ze swoim droidem Quorn nie bardzo wiedział co podejrzany typ do niego mówił. Q4 nadal coś popiskiwał wyrażając ogrom wzburzenia i niezadowolenia z wykonywanej właśnie pracy.
- Niech słucha... Taaak.... Ma słuchać Quorna. Bo Quorn mu rozłączy kabelki i nie będzie mógł już tak piszczeć...
Q4 po drugiej stronie łącza zapiszczał coś zwycięsko.
- To co, że ma ramiona... Q4 nie sięgnie do kabelków. I jak mu Quorn. rozłączy piszczenie to mały durny grechot tego nie podłączy z powrotem.
Znowu seria pisków.
- Eeee... Quorn chyba zrobił błąd, dając mu programy astronawigacyjnego. Za dużo mówi piszczy za mało robi. To co, że ma zapchane rdzenie. Niech robi przerwy.
Niech przestanie piszczeć mały grechot. Ma pobrać dane. I zacznij wysłać... Taak... Zacznij... Gdzie? Eeee... Do Connie. Ona trochę lubi Quorna to mu pozwoli wysłać takie informacje. Ślij... Tylko nie wszystko na raz, durna kulko.
Kolejna seria pisków oburzenia.
- Już... dobrze... Q4 Mądry. Tak.. Mądrutki. A Quorn nieee... - Geonosianin wyłączył komunikację z droidem w goglach. - Quorn kłamał... taaaak...Mhm... Kłamał... Q4 nie jest mądry. To Quorn jest mądry... Taaaak.... - Wtedy Quorn przypomniał sobie o człowieku i jego igiełkach. Spojrzał w stronę szybko oddalającego się dilera i zawołał za nim.
- Ale jakie Igiełki? Hej... Człowiek. Hej poczekaj. Jakie igiełki? Co to? Quorn chce...
Mężczyzna nie zareagował na wrzaski Robala; miało się nawet wrażenie, że przyspieszył kroku.
- Nie chce już sprzedać Quornowi igiełek? Szkoda... No nic... Jak nie chce sprzedać to Quorn idzie poszukać - Quorn spojrzał na jednostkę należącą do bandy Buura.
Zmierzył ją wzorkiem od dziobu aż po rufę, starając się ocenić stan techniczny statku. Już z daleka widział, że frachtowiec był mocno wyeksploatowany teraz jednak - gdy znajdował się bliżej statku - w pełni mógł docenić powagę i rozmiar zniszczeń i uszkodzeń. Ilość zainstalowanych modyfikacji wprawiała Quorna w osłupienie. Ale też i zachwyt. Analizując tak budowę i stan statku Quorn doszedł do wniosku, że statek był albo kompletną kupą złomu i jego użytkownicy nie wiedzieli o tym albo - ze względu na Calamariańską konstrukcję - statek tylko tak wyglądał.
- Eee... Quorn nie lubi statków od oślizgłych rybali... Rybale budują dziwne statki... I śmierdzą... Ale ten jest ładny. Ten się Quornu podoba. Quorn lubi... Taaak.
Tak mamrocąc do siebie szedł w stronę strażników pilnujących wejścia na statek. Ci musieli by być zupełnie ślepi i głusi by nie zauważyć dziwnie zachowującego się geonosianina, który najwyraźniej zmierzał w ich stronę.
- Eeeeee... Robalu - odezwał się jeden ze strażników rasy Rodian. - Czego tu chcesz?
- Quorn. Robal ma na imię Quorn.
- No i?
- Quorn szuka Buura. Quorn jest dobry mechanik. Quorn chce pracować dla Buura na tym pięknym statku. Bo Quorn widzi, że statek jest piękny.. ale trochę popsuty. To gdzie jest Buura? Zaprowadzicie Quorna?
Strażnicy spojrzeli po sobie zastanawiając się czy to nie jest czasem jakaś prowokacja.
- Quorn mechanik. Mhm.
Awatar użytkownika
Quorn
Gracz
 
Posty: 1045
Rejestracja: 2 Lis 2015, o 17:50
Miejscowość: Zakupane

Re: [LH Duch] Stawka większa niż mięso

Postprzez Mistrz Gry » 15 Kwi 2016, o 20:12

Rodianin zerknął na kumpla wysyłając do niego serię skrzeków i trzasków, drugi odpowiedział jednak nie wyłączył translatora więc Quorn mógł zrozumieć jego słowa.
- Dobra idź po szefa
- Hmmmm... Tak. Niech po szefa, idzie... Tak tak.

Następne minuty minęły w nieco niezręcznym milczeniu przerywanym przez oba insektoidy oblizywaniem oczu. Rozkoszny zapach zgniłego mięsa zaczął dobiegać do wrażliwych nozdrzy rodianina i wiedział on już że kimkolwiek jest Quorn nie może być złą larwą. W końcu z pokładu zszedł Gran podciągając po drodze spodnie.
- Czego przerywasz mi przesłuchanie, ciulu skrzydlaty, i im ty w ogóle jesteś?
Quorn rozejrzał się po strażnikach tak jakby "Ciul skrzydlaty" miało określać któregoś z nich. Jednak gdy się zreflektował, ze wszyscy się patrzą na niego wiedział, że to o niego chodzi.
- Aaaa.. Skrzydlaty. Tak Quorn jest Ciul... . Quorn Wita. Eee.. Quorn się cieszy, że widzi Grana... Taaak - Quorn nie do końca wiedząc jak się zachować skłonił się lekko, a skrywane pod peleryną skrzydła zadrgały. Gdy się wyprostował przywołał na twarz swój uśmiech. - Quorn się uśmiecha, na widok...eee... Buury. Bo Pan Gran to Pan Buura tak? Quorn mówi, że się uśmiecha bo, bo mu mówili, że jak się uśmiecha to wygląda jakby pluł. Quorn nie pluje. Quorn mechanik. A Pan Buura ma tutaj ładny kawał grechota. Najśmierdzielowszy kawała grechota jaki Quorn widział w galaktyce. I Quorn... Eeee... Lubi ten statek. I chce pracować. Jako mechanik. On umi. Taaaak...
-na pierdy Sarlacca, to on.
- mężczyzna który wyszedł za Granem natychmiast rozpoznał Geonosianina. - Szefie gość jest mechanikiem tylko trochę ten tego w głowę go matka biła. Łopatą, czy tam młotem.
- Eeee Quorn nie miał matki
- zdecydowanie młotem...
- Na co nam mechanik?
- bo poprzedni... - Mężczyzna wymownie przeciągnął dłonią po szyi..
- Aaa ten wkręcony, Racja. Czego chcesz w zamian za naprawianie statku?
- Kredytów. Quorn lubi kredyty.. taaaak im więcej tym lepiej... Quorn kupi sobie kiedyś statek i będzie latał. Na razie nie lata bo nie ma kredytów... a nikt mu nie płaci
- Dobra dostaniesz duuużo kredytów -
"Red ile mamy jednokredytówek?" Gran półszeptem zwrócił się do mężczyzny, ten zaś ze wzruszeniem ramion odpowiedział, Po trąbkę Reebita.
- Dobra dostaniesz worek kredytów-
Tym razem już głośno powiedział Buur oczywiście nie za darmo, musisz naprawić tamten prom. Łapa pirata wskazała na stojący z tyłu pojazd. Charakterystycznego kształtu Svelte nie dało się z niczym pomylić.
- Eeee... prom? ten tam... Ten mały - Quorn wyraźnie posmutniał. - A jeste Buura pewien, ze na tym pięknym grechocie - ręką wskazał Calamariańską jednostkę - nie ma nic do roboty?
-Noo eee... jak naprawisz małego to będziesz mógł naprawić duzęgo. Wiesz jak jest nie..
- Buur nieco się zmieszał, - na AZECIE nic nam nie odpadło ostatnio.
- prócz żyrostabilizatora,
Red musiał wtrącić swoje trzy kredyty.
prócz żyrostabiliza... - powtórzył smutno Burr przypominając sobie smutne okoliczności utraty części.
- Chwila... a... wór. Wór? Ile to wór kredytów?
- dobra dostaniesz dwa worki o takie -
Gran pokazał rękoma. jak duże mają być worki.
- Mmmm... takie worki. Dwa? No dobrze... Quorn się cieszy.

Insektoid w towarzystwie Reda udał się w stronę promu. Miał na nim spędzić nieco czasu w drodze Red zaczął go nieco uświadamiać o zwyczajach panujących w załodze.
- Nie wkurwiamy Buura, bo jak się wkurwi to strzela bez uprzedzenia, a strzela celnie. TO chyba ma związek z oczami. No i... - tu musiał na chwilę przerwać bo stanęli przed wejściem do ładowni. Otworzył śluzę i znaleźli się na pokładzie imperialnej jednostki. Tu i ówdzie widniały ślady ognia z blasterów, jednak to kokpit był najmocniej zmasakrowany. Na pierwszy rzut oka było widać że bez solidnego serwisu i wymiany części się nie obędzie.
- to nasz najnowszy nabytek, Imperialny prom szturmowy, babka która nim leciała nieco przetrzebiła załogę. Dała się jednak wziąć żywcem. Paskudny błąd. No ale nie zawracam du... odwłoka. Mozesz się brać za robotę. Jak coś jestem w AZECIE. Powodzenia nowy.
Red zszedł po trapie zostawiając Quorna na pokładzie poszukiwanej przez niego jednostki. Był w domu.

***


-KUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUURRRRRWAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!!!!!!!!!
-Co się stało Connie?
- do kajuty zajmowanej przez kobietę wpadła dwójka pozostałych członków załogi z bronią w rękach.
-TEN ZJEB spamuje mi mail. patrzcie - Conie pokazała im ekran z 1314159 nieodebranymi mailami, większość z nich miała tytuły w stylu. Mieso5839085 albo też odQuorna<3 czy Quornelas69 albo Quornanowa. W dodatku liczba nieodebranych rosła.
-Hahahahaha całkiem sporo maili Będzie z was piekna para.
-Zaraz,
- twillek spojrzał na maile.- Każdy ma spory załącznik i wysyłane są w bardzo krótkim okresie czasu.to wiadomość od Quorna On ją w ten sposób maskuje.
- Nie ma opcji żebym otworzyła 1314179 maili, oszalał?
- musisz dać nam dostęp do konta
- NIE! -
policzki Connie zabarwiły się purpurą.
-Zrób to dla dobra sprawy.
-Po moim tru...
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [LH Duch] Stawka większa niż mięso

Postprzez Quorn » 18 Kwi 2016, o 09:45

Quorn "wkurwiał" Buura.
I ciągle żył. Wprawiał tym w zdumienie pozostałych członków gangu, którzy bardzo szybko zaczęli zakładać się między sobą o to kiedy gran wyrwie geonosianinowi skrzydła. I wszystkie zakłady póki co okazywały się przegrane. "Następna godzina", "do wieczora", "do końca dnia", "Na śniadanie". Żaden z tych terminów prognozowanej śmierci Quorna nie sprawdził się a stawki zaczynały rosnąć.
Wszyscy znali Buura i dziwili się, że ktoś taki jak Quorn może na jego podwórku zachowywać się tak niestosownie. A zachowywał się Quorn tak jakby znał się z Buurem od bardzo dawna i przez to nie musiał się stosować do ogólnie przyjętych zasad bandy. Skrzydlaty robal za nic miał jakieś zakazy i nakazy. Nawet nie sprawiał wrażenia by chciał je przyswoić. Mówił co chciał, latał gdzie chciał i wszystkich traktował jak kretynów co to się nie znają na "latających grechotach"; bo najwyraźniej w systemie wartości latającego mechanika granicę pomiędzy "kretynem" a "kimś normalnym" wyznaczała wiedza na temat: "Ergonomii wieloobiegowego systemu chłodzenia oraz jego wpływu na poprawę osiągów silników nadprzestrzennych".
Rzucał też mięsem. Dosłownie.

***

- Ała! Za co? - rodiański strażnik przydzielony do pomocy przy naprawie promu cofnął gwałtownie rękę gdy Quorn zdzielił go trzymanymi szczypcami.
- Bo wtyka paluchy gdzie nie trzeba.
- Ale sam mi kazałeś obrócić to...
- Taaaak...kazałeś, kazałeś... ale już nie każe... nieeee. Sytuacja się zmieniła..
- Jak się zmieniła? Przecież to było chwilę temu, co się mogło zmienić przez ten czas.
- Wszystko... Niech poczeka... Quorn jeszcze spróbuje trochę z tej strony...
- Eeeee... Quorn, tak? A powiedz mi... Kiedy zaczniemy naprawiać prom? Nie chciałbym, żeby Buura się na mnie gniewał. Ty też nie chcesz tego...
- Zaraz naprawiać będą... taak. Tylko najpierw Quorn usmaży trochę mięsa. Zobaczysz Quorn robi pysznościowe. Mmmm.... zobaczysz.

***

- Łeeee... proste naprawy. - Powiedział Quorn gdy przeszedł się po promie.
- Jak proste? Poprzedni mechanik...
- ... nie był mechanikiem. Quorn jest mechanik i widzi, że naprawy są proste. Tylko nie ma części dużo i to będzie problem. Trzeb kupić... albo Quorn będzie improwizować... Tak czy inaczej naprawi... Idź spytaj Buura ile da kredytów na naprawę... bo trzeba będzie kupić masę części a drugie tyle trzeba będzie wymyślić jakoś z tego złomu co tu jest. Idź. Dlaczego nie idzie i się patrzy? Quorn naprawia a rodianin pomaga. Tak powiedział Buura. Więc niech idzie pomagać Quornowi.

***

- Szefie mogę wejść? - spytał strażnik wchodząc do pomieszczenia w którym siedział Gran. Buura zajęty był pałaszowaniem jakiejś mackowatej przekąski.
- Skoro już tu wlazłeś to możesz - powiedział gdy przełknął przeżuwany właśnie kawałek jedzenia. - Czego?
- Bo ten... przysyła mnie Quorn. Z listą...
- Czekaj.. kto to jest, kurwa, Quorn?
- No... ten mechanik. Skrzydlaty...
- Aaaa... ten. Skrzydlaty Ciul. Faktycznie mówił, że ma tak na imię. Głupio swoją drogą, nie?
- Tak, szefie głupio. To ten... Quorn mówi, że naprawi prom tylko potrzebuje części. Napisał je tutaj na tej liście. - strażnik podał Buurowi cyfronotes a ten odebrał go i bez słowa zaczął studiować.
- Aha. Nic z tego nie rozumiem. Powiedz mu, że ma naprawić prom. Może kupić co uzna za stosowne. Ale jak tego nie zrobi, to mu z jego robaczej dupy zrobię miechy do moich organów do muzyki jizz. - Buura oddał cyfronotes. - I spierdalaj stąd. Przerwałeś mi w kolacji.

***

Gdy następnego dnia Quorn pojawił się przy statkach Buura - bowiem na noc poszedł spać do swojego wynajętego kontenera - był już pewną sensacją. Po części za sprawą wczorajszego zachowywania się sugerującego, że Quorn jest członkiem załogi już przynajmniej od kilku miesięcy, a po części za sprawą plotek powtarzanych już chyba na całym Hulku i "sławiącym" wyczyny pijanego Quorna w tawernie Pana Czterorękiego. Wszyscy członkowie załogi obecni w doku przyglądali się jak geonosianin szykuje się do pracy i zastanawiali się co też dzisiaj robacze indywiduum wywinie.
I okazało się, że mieli na co patrzeć.
Quorn - nie mając jeszcze zamówionych części - zaczął naprawiać poszczególne elementy promu z tego co miał pod ręką. Latał, mówił do siebie, klął, ignorował śmiechy, rzucał kluczami w pomocników i ustawiał ich po swojemu za nic mając sobie to, że część z nich wyglądała tak jakby mogli go zabić jednym ciosem pięści. Słuchali się go. Lutował, spawał, giął, ciął i klepał młotkiem rozmaite części nadając im nową formę i funkcje. Rozbierał stare agregaty, lodówki i inne drobne sprzęty po to tylko by dobrać się do ich układów scalonych i zapomnianych rezystorów i kondensatorów. Pruł nawet poszycie promu i wyrywał z niego różne części. Po to tylko by zamontować je w innej konfiguracji w innym miejscu jednostki. Załoga była pewna, ze Quorn jest na pewnej drodze ku fatalnej śmierci, ale miny im zrzedły dy okazało się, że prom ożył. Pod koniec dnia drugiego Quornowi udało się przywołać do życia podstawy system operacyjny statku i mógł zacząć prowadzić pełniejszą diagnostykę systemów. A prawdziwym zwieńczeniem tego sukcesu była udana próba uruchomienia silników manewrowych.

***

Quorn wszedł do swojego kontenera i zamknął za sobą drzwi. Oparł się o nie i rzucił okiem po swoim ciasnym lokum. Gdy uznał, że wszystko wydaje się być w porządku podszedł do stołu i wyciągnął ze swojej torby zwiniętego w kulkę droida.
Droid od razu ożył: rozprostował swoje ramiona, wzniósł się nad stołem i popiskując cicho wpatrywał się w swojego Pana.
Dobry droid - powiedział cicho Quorn. - Powiedz teraz swojemu Panu co widział na Calamariańskim frachtowcu... znalazł dziewczynę?
Awatar użytkownika
Quorn
Gracz
 
Posty: 1045
Rejestracja: 2 Lis 2015, o 17:50
Miejscowość: Zakupane

Re: [LH Duch] Stawka większa niż mięso

Postprzez Mistrz Gry » 20 Kwi 2016, o 20:41

Dzień -5

Droid zapiszczał protestując przeciwko takiemu traktowaniu, grożąc odwołaniem się do organizacji praw droidów i innych organów. Fakt, torba po mięsie nie tylko cuchnęła niesamowicie ale i znajdowały się w niej resztki które przylgnęły do kadłuba niewielkiej maszyny. Popiskiwanie trwało by pewnie dłużej gdyby nie interwencja Quorna. Geonoisianin dokładnie wylizał maszynę mamrocząc coś o niewdzięczności, smakołykach i ciężkim losie mechanika którego nikt nie rozumie. Droid tak jakby się zawiesił. Manipulatory opadły mu bezwładnie podczas „czynności pielęgnacyjnych” jakim był poddawany. Dopiero po krótkiej chwili wrócił do aktywności.
Seria pisków i gwizdów nie do końca uszczęśliwiła Quorna.
-Jak to nie wiesz czy to ona? Przecież podpiąłeś się do centrali frachtowca.
Kolejna bardziej burzliwa seria pisków.
-Nie interesuje mnie to.. Jak kto co i gdzie wkładał… czym programował tez nie.
Piski przeszły na bardziej rzeczowe natężenie,
-No, znaczy więżą w celi jakąś kobietę i Buur u niej był. I jest blondynką. Tak, tak. –Pyszczek geonosianina wykrzywił się w czymś co wielu uznałoby za wysiłek towarzyszący wydalaniu, ignoranci nie wiedzieli, że był to uśmiech. Wykonał znaczną część swojej misji. Namierzył zarówno Jasmin jak i jej prom.

***


- Na pewno to nie jest jeden z nich?
- To że jest pierdolnięty to pewne, nie wysłaliby świra na przeszpiegi.
- Może udaje?
- Dłubał w nozdrzu językiem jak myślał ze nikt nie patrzy.
- Dobra jest pierdolnięty, ale naprawił prom.
– Red rzucił na blat datachip, to ostatnie skoki Svelte przed przechwyceniem. - Wiemy dokąd zmierzała. Gdyby był rebelem nie pozwoliłby nam na odczytanie tych danych. A jak tam nasza Jasmin? Zna go?
- Nie, przyznała się do wszystkiego ale uparcie twierdziła że go nie zna. A wiesz że jestem naprawdę przekonujący. Więc w końcu przyznała się, do tego że z nim sypia Hehehehe
– Gran siedział z nogami zarzuconymi na blat stołu.
– Wygląda na to, że ten ścierwol naprawdę może być użyteczny.
- Znaczy nie rozwalisz go?
- Tego nie powiedziałem, w końcu przesadzi. Na razie jednak mam na kim odreagować.
–Zły grymas wypełzł na twarz Grana.
- Nie powinieneś psuć towaru, Rebele się wkurwią.
- Mam ich w dupie, i tak nie zamierzam z nimi handlować, Sprzedam dziwkę Imperium.
- Rozjebią nas, oszalałeś?
–Red wyraźnie nie był pod wrażeniem planu Buura. – Będziemy mieć na karku ISC. Co innego wyruchać tych śmiesznych gnoi z rebelii, a co innego dymać ISB.
- Spokojnie, przecież dostarczę im towar i dane, wszystko jest pod kontrolą. Musimy tylko zadbać o to żeby dożyła do wymiany. Reszta to już my dwaj tarzający się w kredytach.

Obaj mężczyźni wznieśli trzymane w dłoniach naczynia z alkoholem. Toast zniknął w gardłach a bandyci powrócili do ucztowania. Trafiła im się okazja życia i zamierzali ją wykorzystać.
Quorn był pod wrażeniem możliwości swoich googli, nagranie z kamer Frachtowca wykonane przez jego Droida było bardzo dobrej jakości. Nic tylko opatentować wynalazek... a nie chwila, Quorn jeszcze nie umiał patentować.

***


Holoprzekaźnik rozbłysnął i w lekko błękitnej postacie pojawiła się twarz Telemachusa. Zgromadzona w pomieszczeniu komunikacyjnym załoga niewielkiego frachtowca przesłała już większość wysłanych przez Quorna danych. Naburmuszona Connie siedziała z tyłu podczas gdy jej koledzy, w podejrzanie dobrym humorze raportowali Telemachusowi stan postępów.
-Przebiliśmy się przez spam i inną zawartość skrzynki, hihi, w każdym razie wiemy dużo więcej o budowie Lucrehulka..
.. i Connie –
Twillek nie wytrzymał, zdołał się jednak uchylić przez co strzała w tył głowy oberwał prawie niewinny człowiek.
Ała… w każdym razie, - mężczyzna niewzruszony kontynuował – mamy schematy okrętu i masę zbędnych informacji, jednak ten jełop nie napisał czy mają Jasmin czy nie. Zero nada null.
- Macie z nim kontakt?
- Tak wysłaliśmy mu mail… Hihihihi

Tym razem twillek dostał centralnie między Lekku. Przysiadając na chwilę i patrząc z wyrzutem na wściekłą Connie. Telemachus wyglądał jak zawsze, nawet brewka mu nie drgnęła podczas całej konwersacji. Zapewne zdawał sobie sprawę że na odległość nie może udusić gnoi. Zachował więc kamienną twarz. Spokojnie i rzeczowo zadając pytanie
- Odpowiedział?
- No jasne że nie
- Nawiążcie z nim bezpośredni kontakt. Musimy mieć pewność.
- Dobra Connie do niego zadzwoni…


***


Świergot Droida zwiastował nadchodzące połączenie. Quorn ledwo zdążył się ucieszyć z sukcesu misji gdy Q4 przekazał mu że dzwoni Connie. Siedząc w swoim kontenerze szybko ogarnął swoje otoczenie upychając śmieci pod łóżko, następnie przylizał nieco oczy, i odebrał rozmowę.

Kliknij, aby zobaczyć wiadomość od Mistrza Gry
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [LH Duch] Stawka większa niż mięso

Postprzez Quorn » 22 Kwi 2016, o 21:04

Quorn wystraszył się gdy Q4 zasygnalizował nadchodzące połączenie.
- Rozłącz się, rozłącz! Znaleźli Quorna! - prawie wykrzyczał to w panice i wskoczył pod stół. Droid zapiszczał coś w odpowiedzi.
- Co? - Quorn wstawił głowę spod blatu. - Jak Connie? Skąd wiedziała jak... Aaaa... Mówił Ci, żeby się rozpinał od terminala jak nie potrzeba. Głupi Q4. Głupi Quorn, że zabrał Q4 z Geonosis i głupia Connie bo jest szpiegiem.
Kolejna seria pisków.
- Nie... Quorn nie lubi Connie. Ale niech łączy.
***
Twarz Connie wyświetlana na niewielkim cyfronotesia była... niewielka. I być może przez to Quorn nie dostrzegał jak wielkie zrezygnowanie i niechęć maluje się na niej. Nie rozumiał też, że taki a nie inny nastrój jest jego zasługą.
- Aaaa.. Czyli pytają Quorna czy Quorn wie gdzie jest Jasmina? Tak? - powiedział podsumując ostateczne dokonania rozmowy trwającej już jakieś półgodziny.
- Tak Quorn. Powtarzam Ci to już trzeci raz. - Connie wzdychnęła ciężko.
- I nie interesują ich plany bazy? - drążyła dalej skrzydlaty robal.
- Nie... To znaczy tak. Interesują... Ale pytają teraz o Jasmin.
- I co? podobały się plany Jainie?
- Taak. Bardzo... Quorn proszę Cię. Skup się. Jasmin.
- Jasmin? Tak? Już już. Quorn Wie gdzie jest. Na starym Calamariańskim frachtowcu co należy do Buura. Quorn ma już plany i wysyła je na skrzynkę Connie. Są tam informacje o statku i o broni i o tym gdzie jest Jasmin na statku. Aaa... i Buura chce oszukać Rebelie. Tak mówił...
- Jak oszukać?
- Quorn nie wie. Mówił coś o sprzedawaniu Jasmin Imperium. Czy jakoś tak... Co ma teraz Quorn zrobić? Może ktoś przylecieć po Quorna?
Awatar użytkownika
Quorn
Gracz
 
Posty: 1045
Rejestracja: 2 Lis 2015, o 17:50
Miejscowość: Zakupane

Re: [LH Duch] Stawka większa niż mięso

Postprzez Mistrz Gry » 27 Kwi 2016, o 21:03

- przylecą za trzy dni. Zbieraj informacje i nie daj się złapać - Connie z ulgą wyłączyła komunikator. Stojąca za nią dwójka mężczyzn tym razem wyglądała śmiertelnie poważnie.
- Musimy to zgłosić Telemachusowi.
- Natychmiast.

***


Tymczasem Quorn w ciszy i spokoju mógł wreszcie wypocząć. Kolejny dzień miał jednak przynieść niespodziankę. Głośne wrzaski i przekleństwa obudziły śpiącego robala.
- Kapitan powróciła, ale dostali wpierdol.
- Podobno jacyś Mando!. .. - niezrozumiały bełkot. - statek.
- Znaczy turniej się odbędzie?
- ... Achuta!!

Głosy należące do przechodzącego pod "hotelem stada marynarzy oddaliły się, jednak Owad już wiedział. Ogłoszenia o turnieju walk gladiatorów wisiały na staktu od jakiegoś czasu. Miał się odbyć jakoś w najbliższych dniach. Najwyraźniej powrót pani Kapitan był sygnałem do rozpoczęcia zmagań. Kontenery w hotelu zapełniły się nowymi lokatorami. Na pokład Lucrehulka zleciała się cała masa szumowin spod ciemnej gwiazdy. Albo zmierzali na turniej, albo byli widzami. W obu przypadkach zaczęło się robić ciasno na pokładzie olbrzymiego skądinąd okrętu. Co prawda obiecał pojawić się u Buura usunąć poprzedniego mechanika z silnika frachtowca, jednak to wizyta u pana czterorękiego gwarantowała szerszy dostęp do informacji. Quorn przetarł językiem oczy i wyruszył w stację.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [LH Duch] Stawka większa niż mięso

Postprzez Quorn » 1 Maj 2016, o 07:04

Quorn leniwie kręcił się po stacji i zastanawiał się co z sobą zrobić. Dawno powinien być wśród załogi Buura i naprawiać prom. Ciągle miał sporo pracy do wykonania na nim i znaczna część osobowości Quorna - ta część która ubóstwiała pracę przy maszynach - rwała się do doku E i rozgrzebanej pracy, która na niego czekała. Miał co robić i w pewnym sensie cieszyło go to zadanie; nie musiał myśleć o tym jak się zachowywać, co powiedzieć a czego nie. Będąc skupionym na pracy był sobą. Nie musiał być kimś więcej. Nie musiał udawać. Tak samo jak na frachtowcu rebelianckim przy naprawie myśliwców. Liczyła się tylko praca a nie jakieś tam ideologiczne przekonanie, które próbowano mu włożyć do głowy. Musiał udawać wtedy, że rozumie o co chodzi. I musiał udawać teraz, że jest najzwyklejszym mechanikiem i że nie ma niecnych zamiarów wobec Buura. Za dużo tego udawania było.
I tym właśnie zajmowała się jego druga część osobowości. Udawaniem. A w zasadzie zastanawianiem się nad nim. I nie chodziło mu o to, czy Buura wie, że Quorn jest szpiegiem. Czy jego kamuflaż jest ciągle skuteczny i jak długo jeszcze będzie musiał się z tym wszystkim zajmować. Zastanawiał się na ile faktycznie czuje więź z Connie, z jej towarzyszami i z resztą załogi frachtowca. Dopóki znajdował się na frachtowcu, dopóki Jaina była blisko dopóty czuł pewnego ducha wspólnej sprawy i rozumiał idę działania dla większego dobra. Rozumiał, jednak w pełni przekonany chyba nie został. Cały czas to rozgryzał. Teraz gdy był sam odczuwał wszystko inaczej. Z daleka i jakby przez szybę. Miał wrażenie, że Quorn który przesiadywał w hangarze naprawiając myśliwce i ćwicząc tor przeszkód był dziwnym Quornem. Takim ze snu. Natomiast pojawienie się na tym Hulku było jak obudzenie się z tego snu.
- Taaak... - powiedział sam do siebie, zapominając się, że w sumie wokół kręci się trochę obcych. - Jak mu się czasem w głowie śni jak śpi...
Snuł się więc Quorn po stacji skapcaniały cały, z oklapniętymi skrzydłami i nawet nie zauważył kiedy trafił w okolicę Baru Pana Czterorękiego. Nie wiedział nawet jak a już był przy barze i wdrapywał się na stołek. Barman jak zwykle czyścił kufle.
- Ej.. podać Ci coś mały? Smętnie wyglądasz.
- Aaaa...
- Co nie idzie Ci?
- Aaaa...
- Buura Ci nakopał w złamany odwłok? - Czteroręki aż uśmiechnął się na wspomnienie Quorna spadającego razem z lampą na stoliki.
- Nieee... Pan Buura miły Pan. Dobrze traktuje Quorna taaak. Quorn lubi pracować dla Pana Buura. To dobre jest. Pan Buura dobrze płaci. Obiecał Quornowi dwa worki kredytów i górę miecha. Taaaak.... Mięso... Ej! Quorn dziękuje, Panie Cztery Ręce. Taaaak. Quorn bardzo dziękuje!!!
Szlaki po których krążyły myśli Quorna były niezrozumiałe nawet dla niego samego. Jeszcze przed chwilą nie wiedział, czy chce być rebeliantem a teraz właśnie stwierdzał, że zastanawianie się jest głupie i czas na jedzenie.

***

- Co Tu się do, kurwy nędzy, wyrabia!? - Buura przepchnął się przez tłumek swoich załogantów i stanął twarz w twarz z Quornem. - Ej... Kurwa. Robal. Co Ty odpierdalasz? Cały dok E jest w dymie!!! I co tak cuchnie?
- Cuchnie, cuchnie zaraz cuchnie... Pan Buura nie wie? To mienso jest! Pysznościowe pyszności. Robi łaskotki w gardle takie smaczniutkie. Quorn lubi i chce zrobić trochę dla Buura i jego załogi. Oni tacy mili i wzięli go do swojej załogi. Quorn się cieszy.
Mały skrzydlaty geonosianin uwijał się przy prowizorycznym ruszycie zrobionym z jakiejś starej chłodnicy. Na ruszcie piekły się i skwierczały kawałki mięsa. Zapach jaki roztaczał się wokół daleki był od cuchnięcia i tak naprawdę łatwo było dostać ślinotoku. Buura wpatrywał się chwilę w skrzydlatego insektoida po czym rozejrzał się po swojej załodze.
- A wy tu czego? Dałem Wam wolne na walki gladiatorskie a nie na stanie tutaj. Jak Wam się nie chce to cała powierzchnia doku do wyszorowania jest.
- Szefie... spokojnie... pójdziemy sobie zaraz ale chcemy spróbować. - odezwał się jakiś głos z tyłu.
- Tak szefie... chcemy spróbować. Red już jadł i było dobre i my też chcemy.
- Otacza mnie banda idiotów... Dobra róbcie co chcecie. Mam dobry dzień dzisiaj. Ale jutro dok E. Wszyscy. A Ty robal. Językiem.
- Tak jest! Panie Buura. Quorn będzie czyścił językiem. Tak jest! - Buura odwrócił się i zostawił ich samych. Załoga wyraźnie odprężyła się gdy ich lider zostawił ich w spokoju i dał im przyzwolenie na tą odrobinę samowolki.
Dobra... pierwsza porcja już już. Kto pierwszy? - skrzydlaty geonosianin uśmiechnął się do wszystkich.

***
Parę godzin wcześniej.
Quorn spojrzał na zieloną kulkę którą trzymał między palcami. Przez chwilę oceniał jej wielkość i potem - najwyraźniej zadowolony z oceny - wsadził kulkę w kawałek surowego mięsa który położony był na stole.
- Idealnie. - Powiedział Quorn obserwując swoje lokum. Wszędzie. Dosłownie wszędzie leżały kawałki mięsa. Wszystko było w mięsie utytłane. Wyglądało to tak jakby robal szykował jedzenie dla większej grupy osób. - Idealnie. hmhmhm... I dobrze, że to ostatni był bo Quornowi skończyły się już baboki w nosie. Teraz to oplujemy a potem posypiemy igiełkami od Pana Igiełki co Q4 dobry pomysł co? Mhmmm. Ludzie Buura tego nie wytrzymią. A Jaina powie Quornowi, że jest najlepszym robaliantem. Q4 wiesz co masz zrobić?
Droid zapiszczał strachliwie.
- Nie bój się. Jak zobaczysz kogoś to się schowaj. Otwórz Jasmine i przekaż, że ma wejść na prom. On jest gotowy do lotu. Chyba. Tylko poczekaj jak wszyscy się zmęczą. Quorn narobi dużo dymu.
Beer Najwyżej.
Awatar użytkownika
Quorn
Gracz
 
Posty: 1045
Rejestracja: 2 Lis 2015, o 17:50
Miejscowość: Zakupane

Re: [LH Duch] Stawka większa niż mięso

Postprzez Mistrz Gry » 8 Maj 2016, o 11:26

Plan Quorna był genialny w swej prostocie. Otruć wszystkich i wyciągnąć Jasminę. Robal nie przewidział tylko jednego. Z racji różnorodności ras wchodzących w skład załogi Buura nie dało się przewidzieć działania igiełek śmierci w połączeniu z daniem Geonoisianina. Ludzie którzy skosztowali specjału zazwyczaj czuli się senni i padali gdzie popadnie. Mniej szczęścia mieli ci którzy połączyli go z alkoholem, ich sen miał trwać wiecznie. Nie wszyscy jednak byli ospali. Rodianie na ten przykład dostali dziwnej rui i biegali wściekle pobzykując. Sam Buur skosztował jedynie kawałek mięsa, to jednak wystarczyło by pobiegł do kibla złorzecząc na czym świat stoi. Najgorzej jednak Igiełki weszły w zabraków. Dwójka członków załogi wpadła w amok i zaczęła atakować każdego na swojej drodze. Na nieszczęście dla nich tuż obok zadokował frachtowiec Brzytwiarzy. Quorn który jako z obowiązku skosztował swojego przysmaku również nie uciekł od skutków ubocznych. Rozebrał się i latał nad lądowiskiem próbując osrać przechodzące niżej osoby. Zabawa bandy Buura szybko sciągnęła na siebie większą uwagę niż wypadało, głównie za sprawą dwójki zabraków którzy tłukli wszystkich jak leci. W niezdrowym zbiegowisku pojawił się agent specjalny Q4

Oprogramowanie biednego remota nie zakładało dokonywania bohaterskich czynów, ratowania dam w potrzebie czy skradania. Q4 poleciał cicho popiskując w kierunku celi w której była przetrzymywana Jasmin. Jego plan i rozkazy były proste. Uwolnić > zabrać na prom > czekać na Quorna. Niestety...
Jasmin nie była w najlepszym stanie. Tortury jak i warunki uwięzienia odbiły się mocno na pięknej niegdyś blondynce. Q4 otworzył śluzę lecz kobieta za nic nie chciała opuścić celi. Nerwowe popiskiwania przerywał nerwowy szept uwięzionej.
- Kajdanki głupia kulo,jestem przykuta do łóżka. Kajdanki Zdejmij debilu!!
Q4 nie rozumiał o co chodziło dopiero ostentacyjne szarpanie rękoma i inwektywy zwróciły jego uwagę na problem. Manipulatory droida nie nadawały się do łamania zabezpieczeń jednak poręczny palnik z łatwością poradził sobie z łóżkiem. Mimo że skuta Jasmine była wolna W pewnym sensie.
-Nie ma mowy, on nie poleci. Jest uszkodzony. - Kobieta zorientowała się szybko że remot prowadzi ją na prom. Nie rozumiem twojego piszczenia. Odgłos aktywowanej toalety plusk oraz seria bluzgów Buura szybko ucięły jakąkolwiek dyskusję. Przerażona dziewczyna ruszyła w kierunku wyjścia zaś zza drzwi kabiny dobiegł soczysty stek przekleństw.
- Jebany, zatkał kibel Skrzydła kutasowi powyrywam. Przerobie odwłoka na renesans jedi. Jak to śmierdzi!
- Szefie jakieś dupy tu biegają luzem. -
Upalony do granic możliwości Gamorreanin przybiegł zwabiony ponętnym zapachem - ja też mogę się wytarzać?
AAAARRRGGHGHH!!!


Tymczasem Jasmine szybko zniknęła w tłumku otaczającym lądowisko a w zasadzie w zamieszkach, bowiem interwencja brzytwiarzy przerodziła się w ogólną bijatykę. Wytrącony z zadania Q4 desperacko leciał za Kobietą popiskując na nią groźnie. Niestety zgubił ją w tłumie. Nie mogąc zrealizować zadania ruszył w kierunku kontenera zamierzając przeczekać w nim do powrotu Quorna. Nie wiedział że jego tropem idzie tajemnicza postać. Tymczasem zamieszki zostały spacyfikowane przez samych piratów. Część z nich tego nie przeżyła, inni z pewnością będą mieli larwy, bądź wpierdol za sranie na głowy. Ogólnie jednak plan Quorna wypalił. Jasmine była tak jakby wolna zaś on sam wracał do kontenera z poczuciem utraty godności i potężnym bólem głowy. Jakże wielkie było więc jego zaskoczenie gdy w kontenerze zastał Jasmin siedzącą na zdezaktywowanym Q4 i trzymającą groźnie wyglądający blaster w skutych kajdankami dłoniach. Niestety geonosianinin znajdował się po złej stronie blastera.
- Co to kurwa było i kim jesteś. - Rzeczowe pytanie z ust najwyraźniej wkurzonej,poobijanej i uzbrojonej kobiety było czymś czego nie wolno ignorować.

Kliknij, aby zobaczyć wiadomość od Mistrza Gry
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [LH Duch] Stawka większa niż mięso

Postprzez Quorn » 11 Maj 2016, o 09:07

Quorn w człapał się do swojego kontenera i zamknął drzwi opierając się o nie. Oddychał ciężko i walczył z rozbieżnym zezem. Gdy w końcu udało mu się zapanować nad rozbieganymi oczami stwierdził, że w jego lokum coś uległo zmianie; cylindryczny i czarny przedmiot będący całkiem blisko jego głowy przysłaniał mu większą część widoku. Tego elementu wystroju nie mógł sobie przypomnieć.
- Oho... Coś jest nie tak... hik... he... hehehehe.... - Quorn czknął i zaśmiał się durnowato - co to jest? Quorn nie wie. Quorn musi się przyjrzeć.
Ponownie się skupił i zmusił oczy do wykonania zeza tym razem zbieżnego. Wtedy zrozumiał czym jest dziwny przedmiot.
- O kutfa... hik...
- Co to kurwa było i kim jesteś... - głos kobiety zahuczał w jego głowie z mocą porównywalną do pisku godowego Acklaya.
- Ciiii... hehehe... Ciii - Quorn przykrył uszy dłońmi. - Nie tak głośno. Boli...
- Kim Ty jesteś cudaku?
- Cicho! - Quorn podskoczył nagle jak opażony. - Słyszałaś? Hik! Ktoś tu jest... A... Nie... To ty.
- Gadaj. Wyjaśniaj co tu się dzieje bo to jest jakaś szopka normalnie. Kto Ty jesteś i dla kogo pracujesz?
- On jest Quorn... Hehe...Quorn... hehehehe... Naprawdę głupie imię... hehehe... I co to on mówił? Aaaa... Quorn jest mechanik i ten.. tego... naprawia grechoty co nie lata... -
- Co to, kurwa mać, jest grechot? Nie... Czekaj. Nie chce wiedzieć... Kto Cię przysłał Quorn? Skup się... - Jasmine była nerwowa. Nagłe uwolnienie z łap Buura i teraz spotkanie z naćpanym geonosianinem było ciągiem najmniej oczekiwanych wydarzeń o jakich mogła pomyśleć siedząc w celi.
- Tak, tak. Skupić się... Hehehe... skupić... hehehehe... Ale tutaj?
- Co tutaj?
- Skupić się? Nie wiem czy ona chce patrzeć jak się Quorn skupia na podłogę... o kutfa... za późno.
- Coś Ty właśnie zrobił?! - Jasmine zakryła ręką usta powstrzymując falę mdłości wywołaną obrzydliwym widokiem który właśnie zafundował jej Quorn.
- No cooo? Quorn miał się.. hik... skupić to się skupił.
- Bo rzygnę... Ścieka Ci po nodze...
Jasmine wybiegła z kontnera i zwymiotowała opierając się o ścianę sąsiedniego kontnerowego lokum.

***
Jakiś czas później Quorna obudziło szturchnięcie. Nieprzytomnie i na wpół sennie zaczął coś mamrotać do siebie. Słyszał swój głos ale miał wrażenie, że nie steruje ustami. Wiedział, że jest u siebie w kontenerze i leży na łóżku i to tyle. Próbował sobie przypomnieć wydarzenia, które poprzedziły jego pójście do łóżka ale z przerażeniem stwierdził, że ma pustkę w głowie. Ostatnią rzeczą jaką pamiętał było wypróżnianie się po ostrej biegunce na podłogę kontenera. Nie miał do końca pewności ale ktoś chyba wtedy przy nim był. Uniósł głowę i spojrzał na podłogę w miejsce gdzie spodziewał zobaczyć pozostałości parszywej defekacji. Nic tam jednak nie znalazł. Mało tego kontener wydawał się być jakby bardziej czysty.
- Masz szczęście, że żyjesz. Idioto. Dostałeś ostrej gorączki i prawdę powiedziawszy myślałam, że zdechniesz mi tutaj. Faszerowanie żarcia narkotykami było tak samo głupie jak i brawurowe. Cóż. Podziałało i jestem wolna. Do czasu. Masz jakiś dalszy plan prawda?
Quorn spojrzał w stronę z którego dochodził głos kobiety. Jasmine - poznał jej twarz z nagrania i ze zdjęć jakie pokazywał mu przed wylotem Telemachus - siedziała przy niewielkim stoliku a na jej kolanach spoczywał zwinięty Q4; droid cichutko popiskiwał radosnymi tonami; najwyraźniej podobała mu się atencja jaką zaoferowała mu Jasmine.
- Eeee... ile czasu spał? - wychrypiał Quorn. Z trudem mógł mówić.
- Na tyle długo, że zdążyłam tutaj posprzątać. Spałeś... Kurde prawie dwanaście godzin.
- Oho... To został jeden dzień....
- Jeden dzień na co?
- Na atak rebeliantów na tą bazę. Jaina i reszta już pewnie się szykują. Q4... Wyślij Connie wiadomość...

***

- Derik! Ron! Chodźcie no tutaj! - Connie oderwała wzrok od monitoru wyświetlającego dane jej poczty.
- Co się stało? - Zapytał Ron który pierwszy wszedł do jej kajuty.
- Quorn się odezwał. Ma Jasmine. Prosi o ratunek...
Awatar użytkownika
Quorn
Gracz
 
Posty: 1045
Rejestracja: 2 Lis 2015, o 17:50
Miejscowość: Zakupane

Następna

Wróć do Lucrehulk "Duch"

cron