Content

Lucrehulk "Duch"

Hangary

Hangary

Postprzez BE3R » 12 Mar 2017, o 22:19

Królestwo CAG-a Olbrzymie wielopiętrowe i przypominające w strukturze plaster miodu, hangary w których przechowywano niegdyś setki Sępów i Tri, obecnie znajdują się w nich nieliczne myśliwce Rebelii. Należące zarówno do eskadry Żmij, jak i niedobitki z floty piratów.
Awatar użytkownika
BE3R
Gracz
 
Posty: 1761
Rejestracja: 27 Paź 2011, o 21:47
Miejscowość: Chorzów

Re: Hangary

Postprzez BE3R » 12 Mar 2017, o 22:20

Probos zebrał w jednej z Hal wszystkich kandydatów na pilotów jak i niedobitki z eskadry służącej na Nadziei. Nie wyglądało to dobrze. Kandydatów było kilkunastu, maszyn niewiele więcej. Z sił pirackich udało się odzyskać trzy silnie zmodyfikowane Y-wingi, oraz pięć maszyn niezależnych producentów. Do tych ostatnich dołączyły dwa ostatnie sprawne HLAF-250 z pokładu nadziei. Aver nie oddelegował swoich pilotów. Corona nadal potrzebowała swojej eskadry myśliwskiej.

Również równe szeregi kandydatów nie wyglądały zachęcająco, mieszanka wszelkich ras i kultur, w różnym wieku, płci czy kolorze skóry. Azad widział wcześniej dokumenty kilku z nich.

Wielki czarnoskóry mężczyzna nazywał się Keren Caldon i był dowódcą resztek eskadry z Nadziei. W jej skład wchodziła trójka pilotów.
Stojący za dowódcą siwowłosy starzec w Republikańskim mundurze, który należał do weterana walk z wojny z Imperium, był liczącym sobie przeszło 80 lat mężczyzną Pilot może i był doświadczony, ale najlepsze lata miał jakieś 40 lat temu.
Wzrok przemknął dalej do niezbyt urodziwej kobiety rasy bliżej nie znanej. Zita była najlepszą po Kerenie pilotką eskadry i pochodziła z Cerei. Jej głowa nie do końca przypominała głowy przedstawicieli Cerean, była zbyt płaska. Kobieta przeżyła już misję bojową i miała na koncie zestrzelenie. Co dobrze rokowało na przyszłość.
Ostatni był Flin, mężczyzna rasy ludzkiej, w jego zachowaniu było coś niepokojącego. Szybkie nerwowe ruchy, rozbiegane oczy. Ciężko było powiedzieć jakim cudem on lata i żyje. Podczas walki zaliczył jednak dwa zestrzelenia i wygladało na to że jest gotów do akcji.

Zanim zabrał głos przejrzał jeszcze akta reszty kandydatów, nie było wiele lepiej. Wiedział jednak że napędza ich nadzieja i wola walki. Był pewien że się nie poddadzą. Jego zadaniem było przeszkolić ich tak żeby mieli jakąkolwiek szansę.
Awatar użytkownika
BE3R
Gracz
 
Posty: 1761
Rejestracja: 27 Paź 2011, o 21:47
Miejscowość: Chorzów

Re: Hangary

Postprzez Probos Azad » 3 Kwi 2017, o 19:18

CAG „Ducha” westchnął. Kolejne teczki personalne nie odznaczały się niczym nadzwyczajnym.

Rid Tono Porkins, Duros zmrużył oczy, ludzie mieli przedziwne imiona, pomyślał. Porkins z Bestine IV dotąd latał na promach typu Svelte. Z zdjęcia spoglądał wesoły pulchny brodacz, na tyle na ile Azad znał się na ludzkiej fizjonomii, w połowie drugiej dekady swojego życia. Nie sprawiał wrażenia materiału na pilota myśliwskiego, ale Probos nie mógł wybrzydzać. Przekartkował teczkę, nie natknął się na jakąkolwiek wzmiankę o doświadczeniu bojowym. Sięgnął po kolejne akta osobowe.

Sshalyss z Trandoshy miała bardziej imponujące doświadczenie od Porkinsa. Setki godzin wylatane na LAFie 250, kilkanaście potyczek i trzy bezpośrednie zestrzelenia czyniły z niej cenny nabytek dla nowej eskadry lub jako uzupełnienie strat pośród Żmij. Z drugiej strony przeszłość Sshalyss wywołała grymas niezadowolenia na twarzy Probosa. Doświadczenie bojowe Trandoshanka zdobyła pośród łowców niewolników, osłaniając ich rajdy na planety w Zewnętrznych Rubieżach. Służyła niesławnemu watażce Garshokowi, o którego ‘dokonaniach’ było głośno jeszcze kilka lat temu, nim jego banda rozsypała się po jego gwałtownej śmierci w mordobiciu wywołanym przez jego podkomendnych pragnących przejąć władzę w gangu. W swoich szeregach rebelianci mieli mnóstwo byłych przemytników, imperialnych i innych dwuznacznych postaci, sam Probos nie był wyjątkiem i nie zamierzał być hipokrytą, ale łowca niewolników pod jego dowództwem… To naciągało kodeks moralny Durosa do granic możliwości. Nie mieli luksusu selekcji kandydatów, ale nie mogli w swe szeregi przyjmować każdego. Jeżeli mieli być powstańczą flotą, a nie kolejną piracką bandą, muszą stosować pewne zasady. Azad postanowił się uważnie przyglądać Sshalyss, jeżeli Trandoshanka wykaże się choć cieniem dumy bądź tęsknoty za procederem, w którym brała niegdyś udział, nie zawaha się jej wyrzucić z służby.

Przed Probosem pozostało jeszcze sześć teczek, sięgnął po kolejną. Bengel Narezz, Nautolanin, kompan Porkinsa. Podobnie jak Bestinczyk, Bengel miał doświadczenie w pilotażu promów i transportowców. Jego kandydaturę do eskadry odróżniało od kandydatury Porkinsa doświadczenie zdobyte jako działonowy na frachtowcu typu Loronar. Bengel brał udział w kilku potyczkach z piratami, ale bez zestrzeleń. Azad miał przeczucie, że Narezz okaże się solidnym pilotem, ale dopiero loty ćwiczebne mogły je zweryfikować.

Kolejna teczka zawierała akta Bynii Telan, ludzkiej kobiety z Anaxes. Bynia studiowała w akademii pilotażu na swojej rodzinnej planecie, ale nie ukończyła pierwszego roku studiów z powodu niskich not. Sama Telan twierdziła, że padła ofiarą szykan z strony kolegów, a jej oceny były powodowane uprzedzeniami oficerów szkoleniowych spowodowanymi jej sceptycyzmem wobec Imperium, ale, jak mógł się dowiedzieć z notatek podwładnych Rhadego zawartych w teczce, brak było na to dowodów.

Chalas z Manaan był jednym z bardziej doświadczonych rekrutów. Ukończona z wyróżnieniem lokalna akademia, kilka lat służby w planetarnej służbie bezpieczeństwa jako pilot kutra patrolowego PB-950, kilkadziesiąt godzin wylatanych na myśliwcu IRD, potyczki z przemytnikami i piratami czyniły z Chalasa jednego z bardziej obiecujących rekrutów. Jednocześnie powód, dla którego Selkath został wyrzucony z planetarnej służby bezpieczeństwa był obietnicą problemów, jakie mógł sprawić Rebelii w przyszłości. W aktach brak było informacji na czym polegała niesubordynacja, której dopuścił się Chalas, ale dla Probosa był to wyraźny sygnał by dodać go do listy nowych podkomendnych szczególnie wymagających obserwacji.

Kolejny z kandydatów, Gadryl Snopps, wyglądał na mniej problematycznego. Być może był nawet zbyt… zwyczajny. Człowiek z Corulag w średnim wieku z doświadczeniem w ochronie flot handlowych na Perlamiańskim Szlaku Handlowym. Podobnie jak Sshalyss latał na LAFie 250. Jego zdolności bojowe nie były tak imponujące jak Trandoshanki, ale za to wywierał na Probosie wrażenie zrównoważonego, Duros zaczynał sądzić, że przy obecnym składzie osobowym jest to najbardziej pożądana cecha. Jeśli Snopps wypadnie dobrze podczas lotów ćwiczebnych, Azad planował przeznaczyć go jako dowódcę jednej z trójek.

Spojrzenie Probosa padło na zdjęcie znajdujące się w następnej kartotece. Spoglądał na wizerunek wytatuowanej uśmiechniętej Zabraczki. Imię: Raylene Pyne, Pochodzenie: Zewsząd… Przetasował wzrokiem biogram – ta odpowiedź miała sens. Dziewczyna była córką małżeństwa astrografów wytyczających nowe szlaki nadprzestrzenne. Całe swoje świadome życie spędziła pośród gwiazd. Nie odbyła żadnego formalnego szkolenia, ale jeśli wierzyć jej twierdzeniom radziła sobie za sterami jednostek od myśliwców po lekkie frachtowce.

Ostatni z rekrutów był wyjątkowo barwny, dosłownie a nie w przenośni. Pióra Kwanakau z Rishii lśniły wszystkimi kolorami tęczy. Azad nie spotkał wielu Rishiich podczas swoich podróży, ale miał wątpliwości czy ich pióra bywały innego koloru niż brązowy i biały. Kwanakau z jakiegoś ekscentrycznego powodu barwił swoje pióra, co czyniło go z całą pewnością najbardziej kolorowym z pilotów na Lucrehulku. Ponad to niewiele można było o nim powiedzieć. Wcześniej był trzecim pilotem na frachtowcu typu MOD-17. Nie miał żadnego doświadczenia w pilotażu mniejszych jednostek. Probos pokręcił głową. Trzeba będzie włożyć sporo energii i czasu w jego przeszkolenie. Duros pocieszył się myślą o tym, że Rishii słynęli ze swojego talentu do mimikry, być może pozwoli on Kwanakau na szybkie nadrobienie zaległości w stosunku do pozostałych pilotów.

Niezła zbieranina, pomyślał Probos. Miał kilka problemów do rozwiązania. Czy powinien utworzyć z nich oddzielną eskadrę, która będzie do pewnego stopnia eskadrą szkoleniową, co sprawi, że „Duch” w najbliższym czasie i tak będzie musiał polegać tylko i wyłącznie na Żmijach? A może należy przemieszać dwie eskadry, wspólne ćwiczenia już w takim składzie operacyjnym pozwoliłyby na szybsze wdrożenie nowych pilotów, ale jednocześnie znaczyłyby, że „Duch” miałby przez jakiś czas dwie słabe eskadry zamiast jednej silnej. Pozostawała jeszcze kwestia tożsamości eskadry „Żmij”. Perspektywa zachowania odrębności kusiła Durosa, jego piloci mieli własne rytuały i poczucie przynależności wykształcone jeszcze podczas ich działań na Cestusie. To dawało im komfort i wspólnotę. Jednocześnie teraz mieli należeć do czegoś więcej do floty Republiki, jeśli miała to być jedna organizacja nie mogło być w niej miejsca na planetaryzmy. Każda pilot, każda eskadra, każde skrzydło myśliwskie musiało być lojalne wobec Republiki. Jeśli będą istnieć eskadry, które będą miały odrębne tożsamości powiązane z planetami, z których pochodzili piloci, to w łonie korpusu myśliwskiego pojawią się pęknięcia. Duros uważał, że będą one nie do uniknięcia w innych sferach działań Rebelii, tam, gdzie będą polegać na miejscowych ruchach oporu. Przeniesienie tych tendencji odśrodkowych na poziom floty było do uniknięcia i zależało od niego. Decyzję należało podjąć na tym etapie, tak by ustabilizować organizację szkoleniową i operacyjną i upłynnić jej późniejsze działanie. Pozostawały jeszcze kwestie podziałów w obrębie samych eskadr, być może należało odejść od trójek na rzecz czwórek, biorąc pod uwagę obniżenie średnich kompetencji.

To wszystko wymagało jednak więcej danych. Azad musiał zobaczyć swoich nowych pilotów w akcji. Odłożył teczki z aktami.
- Baaaaczność! – zakrzyknął w kierunku zebranych. Weterani zareagowali instynktownie, nowi rekruci dopiero na ich widok stanęli nieruchomo. – Spocznij. Jak większość z was już pewnie zdążyła się zorientować jestem Probos Azad. Od tej pory będziecie się do mnie zwracać per ‘komandorze’. – skoro mieli być korpusem myśliwskim potrzebna była jasna hierarchia i stopnie wojskowe. Z formalnego punktu widzenia Azad osiągnął stopień podporucznika, nadany mu u kresu jego służby kilkadziesiąt lat wcześniej. Jednak postanowił uznać, że powierzenie mu roli CAGa jest niejako awansem na stopień komandora. – Widzę sporo entuzjazmu i obiecujących kandydatów na pilotów, jednak zanim zabierzemy się za właściwe ćwiczenia i wasze przydziały w poszczególnych eskadrach, muszę się przekonać z jakiej gliny jesteście ulepieni. Razem z porucznikiem Caldonem… - Probos skinął głową na ciemnoskórego człowieka. – Ocenimy wasze umiejętności w praktyce. Na początek trójkami w Y-wingach. Jako pierwsi do lotu przygotują się Zita, Porkins i Chalas. Wylatujemy za dwadzieścia minut. Pozostali niech pozostaną przy ekranie taktycznym, obserwacja to też nauka. Rozejść się.

Probos sięgnął po komunikator. Zym wciąż nie dał znaku życia. Pozostali piloci z eskadry Żmij mieli chwilowo wolne, choć trudno było nazwać przygotowania do pogrzebu poległych w niedawnej bitwie towarzyszy, który miał się odbyć za kilka godzin, odpoczynkiem. Mimo wszystko Azad chciałby w końcu zobaczyć swojego podopiecznego. Nim zdążył włączyć komunikator podbiegł do niego korpulentny pilot.
- Panie komandorze, Rid Tono Porkins. Chciałem tylko powiedzieć jak wielkim zaszczytem jest dla mnie służba w korpusie myśliwskim Republiki. W końcu jestem z TYCH Porkinsów, a my nigdy nie uchylaliśmy się od obowiązku! Już nie mogę się doczekać, jak sprawimy łupnia tym imp… - Duros przerwał Bestinczykowi w pół zdania.
- Chłopcze, naprawdę nie wiem i nieszczególnie mnie obchodzi czy jesteś z tych czy z tamtych Porkinsów, ale przed chwilą wydałem ci rozkaz i radzę ci przygotować się do wylotu, bo nie będziemy na nikogo czekać.
Twarz młodego pilota nabrała czerwonej barwy, zmieszany odpowiedział komandorowi.
- Tt-tak… Oo-oczywiście, już biegnę.
Duros wlepił wzrok w oddalające się plecy Porkinsa i pokręcił głową. Czeka go mnóstwo pracy. Przycisnął guzik na komunikatorze.
- Zym, odbiór? Jesteś tam, peedunky? – Azad dawno nie używał huttyjskich przekleństw, ale nieobecność Zyma wyprowadzała go z równowagi.
Image
Awatar użytkownika
Probos Azad
Gracz
 
Posty: 101
Rejestracja: 23 Sty 2016, o 10:26

Re: Hangary

Postprzez Mistrz Gry » 9 Kwi 2017, o 18:59

Komunikator milczał, Zym najwyraźniej nie był w stanie go odebrać. Być może pochłonęło go szkolenie jedi, a może co innego. Duros otworzył przepustnicę i silniki myśliwca ryknęły. Ostry start pozwolił mu na oglądanie wyczynów pozostałych rekrutów z eskadry. Startowali jeden po drugim najpierw Zita z nieco zbyt brawurowym ostrym zwrotem podążyła w ślady dowódcy, chwilę po niej ruszył Porkins. Jego maszyna nieco ociężale wykonała skręt dołączając niezbyt pewnie do dwójki towarzyszy. Jako ostatni wystartował Chalas, pilotowana pewną ręką maszyna poszła po idealnym łuku zajmując pozycję w formacji. Póki co nie było trudno ocenić który z pilotów wymagał najwięcej uwagi podczas szkolenia. Kilka manewrów i zwrotów później i Duros już był pewien, dwie trzecie prowadzonych przez niego pilotów z łatwością radziło sobie z kontrolowaniem maszyny, zaś Porkins... nadrabiał entuzjazmem.
- wracamy, lądujecie pojedynczo na moją komendę.
Azad przyglądał się jak trzy maszyny po kolei podchodzą do lądowania. Tak jak przewidywał dwóch na trzech pilotów nie miało najmniejszych problemów zaś trzeci, zdawał sobie najwyraźniej sprawę z wyniku i swoich umiejętności. Porkins opuścił maszynę jako ostatni i powlókł się w kierunku ekranu taktycznego, nie był w stanie spojrzeć dowódcy w oczy, jeszcze nie.

Dwie tury lotów później Komandor miał mniej więcej pojęcie o umiejętnościach dziewiątki podkomendnych. Właśnie spoglądał na lądowanie trzeciej trójki gdy w hangarze zrobiło się jakieś poruszenie. Obejrzał się i zobaczył zmierzającą w jego kierunku jedną z najpiękniejszych kobiet jakie widział w życiu. Najprawdopodobniej nie tylko on. Poruszającą się z iście kocim wdziękiem kobietę odprowadzało każde męskie spojrzenie ras ludzkich i zbliżonych. Część kobiet również wiodła wzrokiem za idącą do dowódcy Kittani, jednak z zupełnie odmiennymi od samczych myślami.
-za chwilę wracam - szepnął Flin znikając za jedną z maszyn. zniknięciu towarzyszył dźwięk rozsuwanego suwaka. Keren, do którego było skierowane owe szepnięcie zachował przytomność umysłu i nie odwrócił głowy. Nie chciał. Zapamiętał tylko żeby nigdy, przenigdy nie podawać Flinowi ręki.

Tymczasem Kobieta dotarła do Durosa i nabrawszy powietrza w płuca zameldowała.

Kliknij, aby zobaczyć wiadomość od Mistrza Gry
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: Hangary

Postprzez Kittani Levfith » 9 Kwi 2017, o 19:59

Dotarcie do hangarów wcale nie było tak trudne, jak Kittani mogłaby się spodziewać. Nadal traciła orientację znajdując się na pokładzie Ducha - jego ogrom w porównaniu do Skyrunnera na którym przyszło jej spędzić kilka ostatnich miesięcy sprawiał, że każde większe pomieszczenie zdawało się wyglądać tak samo, jak poprzednie. Na szczęście z pomocą innych po dłuższym marszu przez korytarze, które zdawały się ciągnąć w nieskończoność dotarła tam, gdzie zamierzała. Już sam hangar wywierał ogromne wrażenie na kimś, kto zjawił się w jego progach pierwszy raz. Bardziej jednak zachwycały ją dźwięki wydawane przez maszyny podchodzące do lądowania z gracją. Już na pierwszy rzut oka było widać, że za sterami nie zasiadają piloci z przypadkowej łapanki. W tym samym momencie zwątpiła w to, czy to właściwe miejsce dla niech. Marzyła o tym gdy była młodsza, jednak zawsze pozostawało to w sferze niemalże dziecięcych marzeń. Nigdy nie wątpiła w swoje umiejętności a ostatnie wydarzenia pokazały jej, że powinna się bardziej doceniać. Z drugiej strony nie lubiła się tym chwalić i zawsze z pokorą podchodziła do swojego pilotażu uważając, że gdzieś na drugim końcu galaktyki może znaleźć pilota lepszego od siebie. Nigdy nie starała się udowodnić komuś, że jest lepsza.

Częściowo spodziewała się niejakiego poruszenia na swój widok, jednak nie przewidziała wywołania tak dużego zamieszania w hangarze. Nadal czuła się jako obcy na pokładzie i nie dziwiły ją spojrzenia rzucane w jej kierunku. Tutaj jednak odczuwała raczej zdziwienie obecnych jej widokiem w takim miejscu. Czemu komandor musiał być Durosem? Wspomnienie Cada szybko wypełniło jej myśli. Czas powoli działał na jej korzyść - pogodziła się już ze startą współtowarzysza, jednak nadal był obecny w jej pamięci i zjawiał się w najmniej odpowiednich momentach. Postanowiła się tym nie przejmować - jeżeli Jaina wysłała ją tutaj i powiedziała, że się nadaje z pewnością się nie pomyliła. Czytała ją przecież jak otwartą księgę. Na szczęście posiadała trochę wojskowej ogłady - Borsk w ramach szkolenia zadbał nawet o szczegóły, toteż kobieta wiedziała jak powinna się zachowywać przy wyższych rangą.
- Kittani Levfith. Przybywam tutaj z polecenia Jainy Solo - wspomniała o poszukiwaniu pilotów.
Zgłaszam swoją kandydaturę.
- po tych słowach w całym hangarze zapanowała niepokojąca cisza, której tak bardzo nie znosiła. Postanowiła jednak nic nie mówić widząc jak reszta pilotów przygląda jej się z uwagą zaskoczona jej słowami. Czyżby spóźniła się na pobór? Wbiła pytające spojrzenie w Probosa, ciekawa jak komandor zareaguje na jej kandydaturę. Nawet jeżeli nie był obecny podczas wprowadzania Skyrunnera Kittani doświadczyła już, że plotki roznoszą się po Duchu z nadzwyczajną prędkością.
Image
Awatar użytkownika
Kittani Levfith
Gracz
 
Posty: 386
Rejestracja: 12 Lut 2014, o 17:08
Miejscowość: P-ń

Re: Hangary

Postprzez Probos Azad » 9 Kwi 2017, o 21:46

Sshalyss, Bengel Narezz i Jer Tapith, weteran z eskadry Nadziei, który powinien być w domu starców a nie myśliwcu byli kolejną trójką po Porkinsie, Zicie i Chalasie. Lepiej było nie trzymać Tapitha zbyt długo, w jego wieku mógłby jeszcze uciąć sobie drzemkę. Jego obecność miała jednak zdecydowaną zaletę, nagle Probos czuł się młodziej. Czekał w przestrzeni na wylot kolejnych rekrutów.

Jak mógł przewidzieć, najlepiej radziła sobie Sshalyss, w pozorowanym starciu bez trudu wymanewrowywała Bengela i Jera. Przy czym Bengel nadrabiał niedobory w doświadczeniu precyzją. Nautolanin błyskawicznie wyszukiwał i namierzał cel, tę umiejętność musiała wykształcić w nim służba w roli działonowego. Najbardziej Probosa frapował Jer. Weteran latał poprawnie, ale jego czas reakcji pozostawiał wiele do życzenia. Powinien poradzić się latając na bombowcach i w formacji, ale Duros nie dawał mu dużych szans w starciu z sprawniejszym przeciwnikiem.

Następni byli Flin, Bynia Telan i Gadryl Snopps. Ta trójka wypadła najsłabiej, nie dlatego, że byli w niej najgorsi piloci spośród rekrutów, ten tytuł bez wątpienia przypadał Porkinsowi, ale ponieważ brakowało kogoś kto by się pozytywnie wyróżnił. Flin był zdecydowanie zbyt nerwowy, jego manewry były urywane i pośpiesznie wykonywane, przy wykonywaniu nawrotu o mały włos nie zahaczył o silnik Y-winga pilotowanego przez Bynię, czym ściągnął na siebie wiązankę przekleństw Azada. Z kolei niedoszła ofiara odznaczała się przesadną ostrożnością, opóźniając wykonanie wyznaczonych akrobacji do ostatniej chwili, jakby liczyła na to, że Probos rozmyśli się w ostatniej chwili. Podstawowe figury wykonywała poprawnie, ale jej wstrzemięźliwość sprawiła, że Duros nie poprosił jej o bardziej skomplikowane manewry. Gadryl Snopps był z tej trójki najlepszy, każde ćwiczenie wykonywał bez zarzutu, niestety brakło mu polotu i prawdziwego talentu. Probos był przekonany o tym, że poradzi sobie na polu bitwy, być może sprawdzi się również jako dowódca trójki lub czwórki, ale nigdy nie zostanie wybitnym pilotem. W obecnych okolicznościach był to niezły wynik.

Raylene Pyne i Kwanakau, prowadzeni przez porucznika Caldona, pozytywnie zaskoczyli Azada. Zabraczka latała nieszablonowo, ale z gracją i kreatywnością, która dobrze rokowała na przyszłość. Miała pewne problemy z celowaniem, ale Duros był pewien, że uda się w niej wyrobić odpowiednie nawyki poprzez ćwiczenia na symulatorze. Rishii z początku był nieporadny, ale szybko się poprawił. Obserwując, jak latał, Probos mógł dostrzec elementy zarówno swojego stylu, jak Pyne i Caldona. Teraz był już pewien, że mimikra Rishiich przekładała się również na umiejętności pilotażu. Kluczowe było pytanie, czy wiedza i umiejętności zdobywane w ten sposób przez Kwanakau, były czymś krótkookresowym, co tracił po dłuższym czasie od zaobserwowania ich wykonania przez inne istoty, czy też zachowywał. Pierwsza ewentualność mogłaby sprawiać problemy szczególnie na początku operacji, ale nie była nie do przezwyciężenia. Natomiast druga… Być może Rishii miał zadatki na najlepszego pilota ich rebelii, stając się sumą umiejętności swoich towarzyszy.

Lądowanie przebiegło bez problemów. Ćwiczenia dostarczyły Durosowi mnóstwo materiału do przemyśleń. Wysiadając ze swojego Supa zdjął hełm i otarł pot z czoła. W hangarze zapanowało poruszenie. Po chwili Probos zrozumiał przyczynę. No tak, kobieta…

Była piękna, jak na ludzkie standardy, które Azad zdołał przyswoić po kilku dekadach spędzonych pośród gwiazd. Osobiście preferował Duroski, Neimoidianki i Faleenki, ale potrafił ocenić urodę przedstawicielek ludzkiego gatunku. Gdyby nawet brakowało mu tej umiejętności, wystarczyło obserwować reakcje zebranych. Czerwoną twarz Porkinsa, który rzucał ukradkowe spojrzenia nowoprzybyłej, Bynii Telan, która z pokerową miną obserwowała rywalkę, czy Flina, który… Probos wolał nie wiedzieć co robił. Nawet Trandoshanka, Sshalyss wydała syk niezadowolenia.

Azad znał takie kobiety, a raczej typ samic, który istniał we wszystkich gatunkach. Przeważnie wrażenia estetyczne nie rekompensowały kłopotów, jakie sprowadzały na swoich wybranków. Na niego taka kobieta sprowadziła całkiem dosłowny ból i skutecznie opróżniła jego konta, a mimo to nie potrafił myśleć o Xori, tylko w złych kategoriach. Po prawie dwudziestu latach wspomnienie Faleenki, wciąż wywoływało cień uśmiechu na jego twarzy. Tym bardziej był przekonany o tym, że jego decyzja o unikaniu takich kobiet w przyszłości była jedną z lepszych w jego życiu.

Był jednak pewien, że nowoprzybyła nie będzie jego ciężarem. Chronił go nie tylko wiek, ale również brak pociągu do ludzi. Czas pokaże kto stanie się jej ofiarą. Kobieta podeszła do Durosa i przedstawiła się jako nowa kandydatka do eskadry. Probos taksował ją przez chwilę wzrokiem, po czym odezwał się.
- Spocznij. Jestem komandor Probos Azad. – sięgnął po klucz łukowy, jego proteza wymagała regulacji po zmianach ciśnienia, o ile nie miał kuleć przez następną godzinę. – Jakie są pani kwalifikacje, jeśli wolno spytać? Na jakich jednostkach zwykła pani latać? Czy ma pani doświadczenie bojowe? Latała pani już na myśliwcach bądź jednostkach atmosferycznych podobnego typu? – Azad przyglądał się Kittani swoimi wielkimi złotoczerwonymi oczyma zachęcająco, czekając na jej odpowiedzi.
Image
Awatar użytkownika
Probos Azad
Gracz
 
Posty: 101
Rejestracja: 23 Sty 2016, o 10:26

Re: Hangary

Postprzez Kittani Levfith » 9 Kwi 2017, o 23:24

Kittani trochę speszyła taka liczba par oczu skierowana w jej stronę. Nie lubiła na sobie czuć wzroku, który wręcz był natrętny a znalazło się i kilka takich, głównie ze strony mężczyzn. Bardziej jednak niebezpieczne wydawały się być zawistne spojrzenia ze strony wszelkich przedstawicielek jej płci obecnych w hangarze. Nie było ich zbyt wiele, a ich obecność początkowo wręcz dodała jej odwagi - nie czuła się osamotniona pośród większości pilotów i mechaników. Teraz jednak wolałaby, aby wszystkie zniknęły albo chociażby przestały jej rzucać złowrogie spojrzenia. Rozejrzała się delikatnie, jakby chcąc rozeznać się w terenie. Wszyscy najwidoczniej jej wysłuchiwali - z osobistej rozmowy z komandosem zrobiła się wręcz publiczna rekrutacja. Wolałaby bardziej osobistą rozmowę, może gdzieś na uboczu hanagru. Świadomość tego, że większość z nich już zasiadła za sterami wcale jej nie pomagała. Podobnie zresztą jak duże, ciekawie wpatrujące się w nią oczy Probosa. Widziała, jak się jej przygląda. Mimowolnie wywołało to wspomnienie o Cadzie, którego niejednokrotnie przyłapała na podobnym zachowaniu. Że też oni wszyscy muszą być tak podobni do siebie... Niemalże z radością wysłuchała jego pytań - to oznaczało, że jest zainteresowany jej propozycją a niezręczna cisza już nie powróci. Wzięła głębszy wdech.

- Ukończyłam wydział Lotów w Przestrzeni Kosmicznej na Courscant. Znam się na podstawowej budowie statków, głównie modeli produkowanych do 65 ABY - kiedyś pomagałam przy ich budowie. Mogę więc pomóc w drobnych naprawach jeżeli zajdzie taka potrzeba. Jeżeli chodzi o pilotaż - niewiele razy było mi dane pilotować myśliwce ze względu na mój dotychczasowy styl życia. - Kittani postanowiła zbytnio nie wchodzić w szczegóły. Podejrzewała, że prędzej czy później Azad dostanie podobny plik papierów na jej temat jaki posiadał Telemachus. Wszystkiego dowie się w swoim czasie, również tego za kogo ma ją samo Imperium. Póki co wyznawała zasadę że im mniej o niej wie, tym lepiej. To co najważniejsze powie mu osobiście. - Od kilku miesięcy jestem głównym pilotem frachtowca Ghtroc 720. Proszę mi uwierzyć, to nie jest byle jaki frachtowiec a maszyna z duszą i czuć to chwytając za ster. Nie mam zbyt wielu osiągnięć, ale udało nam się uciec przed eskadrą TIE zestrzeliwując kilka z nich na Tatooine oraz wylądować w polu ochronnym na Gamorrze. Jak widać cała załoga przeżyła i udało nam się dotrzeć aż tutaj.
Image
Awatar użytkownika
Kittani Levfith
Gracz
 
Posty: 386
Rejestracja: 12 Lut 2014, o 17:08
Miejscowość: P-ń

Re: Hangary

Postprzez Probos Azad » 10 Kwi 2017, o 16:11

- Każda maszyn ma duszę, ale nie wszystkie są warte poznania. – Probos uśmiechnął się do Kittani. – Ghtroc to niezły model, ale ja jednak wolę mojego Suwanteka. TLki 1800 to niezwykłe i niezawodne damy. – Duros pokiwał głową. – Myślę, że te kwalifikacje wystarczą, ale muszę się jeszcze przekonać na własne oczy, jak pani sobie poradzi za sterami. Rozumiem, że nie prowadziła pani jeszcze Y-winga? Nic nie szkodzi, panel sterowniczy można dość szybko opanować. No i zaletą przy szkoleniu pilota jest to, że drugi pilot może go nadzorować z kabiny. To jest myśl! – Azad odwrócił się od kobiety i przez chwilę omiatał wzrokiem hangar aż w końcu namierzył swój cel.

- Porkins! – głos Durosa rozbrzmiał w hangarze. – Podejdź tu! – grubasek zerwał się do truchtu.
- Przyda mu się powtórka z lotu ćwiczebnego, niech sobie utrwali podstawy pokazując pani obsługę Y-winga. – szeptowi Probosa towarzyszyło puszczenie oka do Kittani.
- Ppa… Ppanie komandorze… Mel… Melduję się na rozkaz. – wydyszał Porkins, serdelkowatymi palcami poprawiając przylizane włosy.
- Dobry czas, Porkins. Objaśnisz Levfith panel sterowniczy Y-winga i będziesz asekurował podczas lotu próbnego z stanowiska drugiego pilota.
- J-ja panie komandorze?
- A jest tu jeszcze jakiś inny Porkins, o którym nie wiem?
- Tak jest, panie komandorze! – pilot stanął na baczność i zasalutował. – Nie zawiedzie się pan na mnie!
- Pewnie, że nie Porkins. Czekam na was za kwadrans w przestrzeni. Trochę pomanewrujemy i postrzelacie do wabików, a potem fajrant. – Probos skinął głową Levfith i Porkinsowi, po czym odwrócił się na pięcie i pomaszerował w kierunku swojego supa. Nowa rekrutka wyglądała obiecująco, ale dopiero lot próbny mógł zweryfikować to wrażenie.
Image
Awatar użytkownika
Probos Azad
Gracz
 
Posty: 101
Rejestracja: 23 Sty 2016, o 10:26

Re: Hangary

Postprzez Kittani Levfith » 12 Kwi 2017, o 21:50

Porkins wydawał się być szalenie sympatycznym człowiekiem, chociaż już na pierwszy rzut oka widać było, że onieśmiela go jej obecność. Jego niezręczny uśmiech, nieśmiałe spojrzenie uciekające co chwila na boki i lekko zaczerwieniona twarz sprawiały, że nie musiał nawet nic mówić. Kittani zawsze dziwnie się czuła w takich sytuacjach. Liczyła się z tym, że czasem jej obecność onieśmielała mężczyzn czy też doprowadzała ich do białej gorączki. Kiedy pozostali już sami Porkins stał w miejscu wyraźnie zagubiony, jakby zupełnie zapomniał o powierzonym mu zadaniu. Postanowiła mu dodać trochę odwagi posyłając mu sympatyczny uśmiech.
- Cieszę się, że będziesz mi towarzyszyć podczas lotu i objaśnisz panel sterowniczy. Chyba wygląda to trochę inaczej niż ten, do którego już się przyzwyczaiłam... - zamyśliła się zmierzając wraz z mężczyzną w stronę myśliwca. Pilot wyraźnie się zmieszał.
- ,,Inaczej"? T-to oznacza, że nigdy nie latałaś na myśliwcach? - zapytał nieco nieśmiało, jakby czując że zadaje pytanie z kategorii głupich. Kittani pokręciła przecząco głową.
- Powiedzmy, że nigdy nie miałam okazji. Jedynie frachtowce i statki.
- Oh! - niemalże zawołał z entuzjazmem dotrzymując jej kroku. - Niech się panienka nie martwi, to prawie to samo! Tylko mniejsze... z trochę innym układem... no i ciasno jest. - dodał nieco zmartwionym głosem. Brunetka dyskretnie oceniła jego tuszę - faktycznie mógł mieć problemy ze zmieszczeniem się w kokpit.

Podświetlane przełączniki, klawisze i monitory wewnątrz kokpitu wywierały wrażenie na każdym, kto pierwszy raz zasiadał za sterami. Co prawda wszystko zdawało się być mniejsze i teoretycznie powinno jej być łatwiej, jednak ograniczona przestrzeń oznaczała też skumulowanie przełączników jeden obok drugiego. Nauka właściwego rozmieszczenia była wręcz kluczowa.
- Tutaj są włączniki uruchamiające silniki... hipernapęd, ale to zapewne nie na dzisiaj. Eee co dalej tutaj mamy... o, drążek sterowy... - Porkins dzielnie wskazywał wszystkie omawiane rzeczy w kokpicie, sam przy okazji najwidoczniej przypominając sobie w międzyczasie rozmieszczenie wszystkich rzeczy. Widać było, że powtórka mu się przyda. - Tutaj są wyrzutnie torped... działo laserowe... eeee działa jonowe... A-a tak właściwie - dlaczego chcesz zostać pilotem? - mężczyzna spojrzał na nią z nieukrywaną ciekawością na kilka sekund, chwilę później przerzucając nerwowo wzrok na panel sterowniczy.
- Chcę wam pomóc, a to chyba najbardziej odpowiednie stanowisko dla mnie. No i nie lubię stać w miejscu. Jaina zasugerowała mi wizytę tutaj.
- Ohhhh Jaina! - kolejna fala entuzjazmy wywołała uśmiech na jego okrągłej twarzy. - W takim razie nie trafiłaś tutaj przypadkowo.
Image
Awatar użytkownika
Kittani Levfith
Gracz
 
Posty: 386
Rejestracja: 12 Lut 2014, o 17:08
Miejscowość: P-ń

Re: Hangary

Postprzez Probos Azad » 15 Kwi 2017, o 10:26

Probos Azad wrócił do swojego myśliwca. Na poszyciu wciąż znajdowały się ślady ostatniej potyczki. „Gol” jak nazywał swoją maszynę Probos przetrwał już niejedną bitwę, wiele z nich pozostawiło obtarcia na kadłubie, gdzieniegdzie poszycie uległo stopieniu. Uszkodzenia były naprawiane przez Shigara i C’ttaki, ale zwykle pozostawały ślady. Jaśniejsze płaty poszycia przypominały blizny na ciele. Nie było ich tak wiele jak mogłoby być, pomyślał Probos wspominając dotychczasowe potyczki, ale nie dało się też ich zignorować. Myśliwiec przypominał mu niego samego, pooranego bliznami i nawet bardziej zużytego. Przez ostatnie dni o tym nie myślał, nie miał czasu. Walka, planowanie a teraz te ćwiczenia. Dopiero przed tym ostatnim lotem ćwiczebnym znalazł chwilę, żeby poczuć zmęczenie. Potrzebował długiej drzemki i spokoju, a potem czasu z przyjaciółmi, z Zymem, Hesmit i Shigarem.

Zdał sobie sprawę z tego, że może ich wkrótce stracić. Hesmit szykowała się do powrotu na Krinemonen III, konsultując się z Rhadem i jego agentami odnośnie założenia komórki ruchu oporu na planecie. Shigar przygotowywał swoją podróż na Cestusa, miał przekazać ruchowi oporu wieści o Rebelii i sprowadzić ich reprezentanta wraz z rekrutami. O Zymie Probos nie wiedział nic i to frasowało go najbardziej. Jeżeli się nie odezwie, Azad będzie musiał udać się na mostek by go zlokalizować.

Przyjrzał się działkom laserowym, jonowym i wyrzutniom rakiet. Potem przeszedł na tył myśliwca i obejrzał silniki i hipernapęd będący modyfikacją Shigara. Wszystko było w porządku. Probos wiedział o tym nim przystąpił do oględzin, ale rutyna i procedury były ważne. Myśliwce były zbyt skomplikowanymi mechanizmami by można było przeoczyć, któryś z elementów i jego sprawność. Duros znał wielu pilotów, którzy lekceważąco podchodzili do stanu swoich maszyn. Żaden z nich nie skończył dobrze. Trzeba jednak przyznać, że kilku zakończyło swój żywot nie z powodu katastrof kosmicznych, a życiowych. Brak zainteresowania szczegółem potrafił narobić równie wiele szkód w operowaniu statkiem kosmicznym, co w negocjacjach handlowych i partii sabaka.

Azad wskoczył do kokpitu, założył hełm i przygotował się do odlotu. Kontrolki poszczególnych systemów zaświeciły się na zielono, poza stabilizatorem. Duros poświęcił dwie minuty, by go wyregulować. Musiał zbyt gwałtownie wykonać akrobacje podczas ostatniego lotu. Po chwili ostatnia z kontrolek zaświeciła się na zielono. Poderwał maszynę do lotu, warkot silników rozległ się w hangarze, by po chwili ucichnąć w przestrzeni kosmicznej. Płynnie wykonał zawrót i znalazł się naprzeciwko wylotu z hangaru, obserwując start Y-winga Levfith i Porkinsa.

- No dobrze dzieciaki, zobaczymy co potrafi nasza nowa rekrutka. Na początek kilka prostych figur: powolna beczka, stroma spirala i odwrócona pętla. Zaczynajcie kiedy będziecie gotowi. Bez odbioru. – Duros rozsiadł się w fotelu pilota i rozluźnił ręce spoczywające na drążku i panelu sterowania. Czekał i obserwował.
Image
Awatar użytkownika
Probos Azad
Gracz
 
Posty: 101
Rejestracja: 23 Sty 2016, o 10:26

Re: Hangary

Postprzez Kittani Levfith » 17 Kwi 2017, o 18:11

Czy przypadkiem kandydaci na pilotów nie powinni wpierw ćwiczyć w symulatorze? Owa myśl przemknęła przez głowę Kittani gdy szykowała się do startu. Nawet jeżeli nie posiadali symulatora powinni weryfikować kandydatów w inny sposób. Powierzanie maszyn w cudze ręce nie było zbyt rozsądne, nawet jeżeli przydzielony im zostawał pilot towarzyszący. Może zrobili dla niej wyjątek? Najróżniejsze myśli pojawiały się w jej głowie, jakby starając się odwrócić uwagę od strachu. Nie bała się maszyny ani samego pilotażu - bardziej obawiała się tego, że coś zrobili źle i zawiedzie samą siebie czy też Jainę.
Start przebiegł bez większych problemów, chociaż poderwała maszynę zdecydowanie szybciej niż sama się tego spodziewała. Zdecydowanie nie był to Skyrunner - Y-wing reagował na każdy najmniejszy ruch i był zdecydowanie zwrotnym myśliwcem, na którym można było wykonać szereg przeróżnych figur. Tego się zresztą spodziewała, chociaż nie spieszyło jej się do wykonania powierzonych jej zadań. Porkins jakby wyczuł to, że jeszcze nie jest gotowa.
- Może wpierw kilka okrążeń ,,na rozgrzewkę"? - zapytał trochę nieśmiało z tyłu kokpitu. Brunetka pokiwała głową na znak, że to dobry pomysł a sam mężczyzna odetchnął jakby z ulgą. Myśliwiec zaczął okrążać okolice hangaru, przechylając się przy tym na boki raz mocniej, raz słabiej. Widać było, że pilot zasiadający w środku wykonuje wszystkie ruchy swobodnie stara się wyczuć maszynę i poznać jej zwrotność. Spokojne i niewielkie odchylenia szybko przerodziły się w odważniejsze, większe wychylenia aż do lotu na żyletkę. W tym momencie znowu głos podjął Porkins. - S-sądzę, że już jesteśmy gotowi. - poprawił hełm i upewnił się, że pasy są prawidłowo zapięte. Tak na wszelki wypadek.

Cała sztuka w wykonaniu beczki polegała na zachowaniu prostej linii lotu oraz prawidłowym manewrowaniem sterem kierunku i sterem wysokości. Dla niedoświadczonych pilotów było to ciężkie zadanie i sporo czasu zajmowało im pojęcie tego, jak prawidłowo wymanewrować maszynę. Akrobację wykonała poprawie, chociaż jak na gust niektórych mogłaby być nieco wolniejsza. Idąc za ciosem następna była odwrócona pętla - tutaj początkowy układ przypominał nieco beczkę, przynajmniej do momentu ustawienia maszyny lotem plecowym. Kittani nie przepadała za przeciążeniami ujemnymi, które w tej akrobacji były mocno odczuwalne. Utrzymanie myśliwca w wyznaczonej, prostej linii było dla niej sporym wyzwaniem. Nie była pewna, czy udało jej się to zrealizować tak, jak oczekiwał od niej komandor. Nie miała zbyt wielu okazji na tak zaawansowane akrobacje, chociaż pilotowała dobrze i potrafiła wyczuć maszynę - to widać było już na pierwszy rzut oka. Jakby zniechęcona poprzednią akrobacją szybko po wyjściu z pętli i po wyrównaniu lotu poderwała maszynę do góry. Musiała wpierw uzyskać odpowiednią wysokość do poprawnego wykonania kolejnej akrobacji powietrznej, która z tych wszystkich zdawała się być najprzyjemniejsza. Stroma spirala stanowiła efektowne zwieńczenie jej próbki umiejętności, która przynajmniej w jej oczach nie wypadła najgorzej, chociaż obawiała się oceny innych.
Image
Awatar użytkownika
Kittani Levfith
Gracz
 
Posty: 386
Rejestracja: 12 Lut 2014, o 17:08
Miejscowość: P-ń

Re: Hangary

Postprzez Mistrz Gry » 18 Kwi 2017, o 20:59

Przestrzeń kosmiczna

Image


Mistrz i uczeń, para przekazująca sobie wiedzę, tak jak to się działo od początku wszechświata. Czasem uczniów było wielu, czasem zaś proporcja ta odwracała się na korzyść nauczycieli. W wąskim kokpicie Y-winga zajmowanym przez Porkinsa i Kittani nie było mistrza i nauczyciela, było miejsce dla dwójki uczniów. Ich nauczyciel leciał nieco z tyłu. Obserwował ich postępy, a raczej to co już potrafią. Widział lekko niepewne acz poprawiające się opanowanie maszyny, to Porkins pokazujący start i wskazujący Kittani na podstawowe możliwości maszyny. Poprawne lecz pozbawione finezji, tak bardzo niezbędnej dla dobrego pilota. Starał się bardzo i nie było mu czego zarzucić. W bitwie jednak liczy się nieprzewidywalność i geniusz pilota. Tacy jak Duros mordowali dziesiątki takich jak Porkins. Po prostu byli lepsi. Duros błyskawicznie zorientował się kiedy mężczyzna oddał kobiecie stery. Maszyna przed nim lekko zadrżała. Niepewna z początku zagubiona. Już po chwili poczęła delikatnie płynąć, muskając osnowę rzeczywistości znaczyła swój ruch smugami silników. Obserwował jej manewry i wiedział, miał przed sobą nieoszlifowany diament. Latała ostro, na granicy przeciążenia. Jeżeli rzeczywiście siedziała w kokpicie myśliwca pierwszy raz, była tym kogo szukał.

Kokpit Y-winga

Nie porzygał się, i było to jedno z większych osiągnięć w niezbyt chwalebnym żywocie Porkinsa. Kobieta przed nim najwyraźniej ignorowała przeciążenia, mimo że włączył kompensatory na 60% Ponoć najlepsi latali nawet na 10% żeby lepiej "czuć maszynę" Bogowie, czy ta kobieta jest...
Nagle tylna konsoleta rozbłysła alarmami. Kontakty? tutaj? Skąd do licha!! Porkins wytłumaczył to sobie w jedyny sensowny sposób. Myśliwiec musiał być przystosowany do szkolenia uczniów, pewnie Komandor mógł wpływać na odczyty maszyny. Może nie był wybitnym pilotem, może zamieniał się w czerwonego bloba kiedy się zestresował, ale w tym momencie swej egzystencji wiedział co robić. Setki godzin spędzonych na nauce i marzeniu u tej szansie którą teraz dostał. Dłonie mężczyzny działały odruchowo, przerabiał to przecież miliony razy. W marzeniach.
- Uczeń jeden, do prowadzącego. Liczne kontakty Vektor 375. Tarcze włączone, uzbrajam działka.
W głowie Kittani aż szumiało od nadmiaru dźwięków, piszczały dwa alarmy na konsoli tuż pod jej prawym ramieniem. Szybki rzut oka nie rozwiązał problemu. Nie miała pojęcia o co może chodzić. Porkins chyba podświadomie wyczuł jej problem.
- Przełącz uzbrojenie, to te migające lampki. Ja zajmę się torpedami i wieżyczką, ty pilotujesz i strzelasz z głównych działek. - Głos mężczyzny wprost kipiał adrenaliną, mimo że starał się być spokojny i opanowany. - Pokażemy komandorowi jak się walczy.

Komandor był daleki od spokoju Porkinsa. Na konsoli Gola, migotały alarmy sygnalizujące pojawienie się wrogich celów. Wiedział że w przestrzeni ma tylko jedna parę myśliwców i dwójkę żółtodziobów w Y-wingu. Dziewięć kontaktów. Ekran skanera odbijał się w osłonie hełmu pilota...


Flota piracka.

- Hakuna dżaza grum hubrabaza
- Grum grum grum
chórek odpowiedział soliście i mostek nieco zużytej Lichtugi Etti rozbrzmiewał głośnymi śpiewami radosnej braci. Wracali z udanego rajdu, a na pokładzie Ducha czekały na nich panienki, żarcie i zabawa, w dowolnej kolejności. Po wyjściu z nadprzestrzeni oczom zaskoczonych piratów ukazał się znajomy Lucrehulk w towarzystwie sporego frachtowca. Ktoś się nieźle obłowił. Problemem jednak mogła być sporych rozmiarów fregata czająca się za statkiem, który mogli nazywać bezpieczną przystanią, no dobra może nie bezpieczna ale przystanią.

- Wywołać Ducha!!
- Duchuuu Duhuuuu!!

Zasadniczo łącznościowiec nie był normalny, ale kto był w tych trudnych czasach. Duch jednak nie odpowiedział, za to skanery wykazały brak kilku ważnych jednostek. Coś bardzo nie grało, ale niewielka eskadra mknęła w stronę okrętu z dużą prędkością.
- uprzedź chłopaków z gammy że może być bitka.
- osłona rozejrzyjcie się, podchodzimy agresywnie jak do przeciwnika. To nie są nasi.
- Brzydale przyjęły, lecimy ich rozpierdolić.


W eskorcie dwóch X-TIE w stronę hangaru mknął na pełnej prędkości wyładowany piratami prom Gamma, na jego pokładzie znajdował się desant złożony z Kilkudziesięciu zaprawionych w bojach piratów las wszelakich, Przed nimi ostro wyrywając do przodu mknęła piątka Z'ceptorów z wymalowanymi na osłonach wielkimi czachami. Naprzeciw nim stała jedynie trójka myśliwców i jeden Y-wing. To byłoby szybkie zwycięstwo. Nieopodal Lichtugi wisiały jeszcze w przestrzeni Dwa X-ceptory, należały do dowódcy eskadry brzydali i jego zastępcy. Nagle jeden z nich ruszył błyskawicznie do przodu, pilot musiał być szaleńcem bowiem jego maszyna przyspieszała z prędkością która zabiłaby niejedną organiczną rasę. Szybko doganiając piątkę swoich podwładnych. Para Sup ruszyła na spotkanie przeciwnika gorączkowo nadając prośbę o pomoc. Wiedzieli że nie zatrzymają ich na długo, musieli jednak spróbować, dać kolegom czas na wystartowanie.

Kliknij, aby zobaczyć wiadomość od Mistrza Gry
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: Hangary

Postprzez Probos Azad » 24 Kwi 2017, o 23:59

Probos przyglądał się manewrom wykonywanym przez Levfith. Nie było najgorzej, ale nie mogło też być lepiej. Myśli o nieoszlifowanym diamencie przeminęły, rozproszone przez ponowne skupienie się na Y-wingu. Widać ze zmęczenia widział to co chciał. Będzie z Kittani niezły pilot myśliwski po wylataniu kilkudziesięciu godzin, ale czy wybitny to się dopiero okaże w akcjach bojowych. Po zakończeniu wstępnej oceny kandydatów stawał przed nowym problemem zdobycia maszyn dla nich wszystkich. Będzie musiał porozmawiać z Averem na ten temat po powrocie do hangaru.
Nim Probos zdążył wypuścić wabiki w przestrzeni pojawiły się nowe maszyny. Szybko pokazując swoje wrogie zamiary. Duros zacisnął dłonie na sterach z wściekłości. Czy nie mógł zaznać chociaż chwili spokoju? Gdyby przeciwnikiem byli imperialni, nie odczuwałby takiej złości. Był tu po to, żeby z nimi walczyć, ale piraci byli nisko na liście oponentów, których chciał dorwać. Oznaczali straty w sprzęcie i ludziach, których potem zabraknie w starciu z prawdziwym wrogiem.

- Azad do „Ducha”. Poderwijcie myśliwce. Mamy problem. – Probos wiedział, że piloci jego eskadry nie dotrą w porę, by wziąć udział w pierwszej fazie walki, być może nie dotrą do hangaru by w ogóle dołączyć do tego starcia. Musiał wprowadzić do walki rekrutów. – Poruczniku Caldon, pan i pana ludzie biorą Hlafy i pozostałe Y-wingi. – Duros szybko przeliczył maszyny pozostający w hangarze, co do których użyteczności nie miał jeszcze okazji się przekonać, ale które musiały wystarczyć na tę chwilę. Jeden Chir’daki, C-wing z miejscem dla pilota i działonowego, dwa Tri-fightery i jeden Z-95 z pozostałych w hangarze siedmiu rekrutów, przynajmniej sześciu będzie mogło wziąć udział w walce. – Sshalyss dowodzisz pozostałymi, idziecie w drugiej fali. Bez popisów, wspieracie, a nie atakujecie. Zrozumiano?

- Żmije do formacji. Porkins, Levfith lecicie za nami. – zwrócił się do pilotów pozostających w przestrzeni. Obrócił swój myśliwiec w kierunku nadlatujących Z'ceptorów i pomknął ku swoim towarzyszom. Walka będzie trudna, ale zimna krew mogła dać im przewagę. Chaosowi pirackiego ataku przeciwstawią klucz trzech Supów, górujących nad większością myśliwców podobnej klasy siłą ognia i pancerzem. Być może Y-wing okaże się jakimś wsparciem, o ile Levfith i Porkins nie wpadną w panikę. To powinno wystarczyć, by zatrzymać natarcie przynajmniej na tyle, by dotarły posiłki. Kciuk Durosa powędrował ku kontrolkom. Uzbroił rakietę i zaczął obserwować wskaźniki odległości od przeciwnika.

Rakieta nie była najlepszą bronią przeciwmyśliwską, ale Probos wcale nie zamierzał użyć jej jako broni do zestrzelenia pojedynczego celu. Jej wybuch miał rozproszyć się po gromadzie wrogich maszyn, wytrącając pilotów z równowagi i ułatwiając zadanie działkom jonowym i laserowym Supów. Miał nadzieję, że piraci przyzwyczajeni do walki z lżejszymi uzbrojonymi tylko w działka laserowe myśliwcami, nie wezmą pod uwagi broni rakietowej Sup w swoim ataku. Probos dostrzegł wyrywającego się do walki X-ceptora. To musiał być dowódca. Duros oblizał wargi i skupił wzrok. Znalazł swój cel.
Image
Awatar użytkownika
Probos Azad
Gracz
 
Posty: 101
Rejestracja: 23 Sty 2016, o 10:26

Re: Hangary

Postprzez Kittani Levfith » 30 Kwi 2017, o 23:14

Stres związany z pilotażem mijał z każdą chwilą, z każdym kolejnym manewrem. Kittani zdążyła już ,,poczuć" maszynę i wiedziała, jak czuła jest na wszelkie działania z jej strony. Przesiadka z frachtowca na myśliwca wymuszała na niej pewne zmiany z pilotowaniu, jednak nie były one tak straszne, jak sama mogłaby się tego spodziewać. O dziwo to właśnie w mniejszym i bardziej zwrotnym Y-wingu odnajdywała się bardziej, niż na masywnym i niezgrabnym Skyrunnerze. Zdawać by się mogło, że cały strach związany z pokazem swoich umiejętności i ich oceną przez komandora odchodził w niepamięć gdy wtem... Niczym powracający koszmar z wnętrza frachtowca całe wnętrze kokpitu rozbłysło. Kittani wiedziała, że zwiastuje to problemy. Najbardziej zmartwiły ją te migające niedaleko niej. Chciała zapytać co się dzieje, jednak Porkins wyprzedził ją i bez namysłu wydawał kolejne polecenia. Nieprzyzwyczajona jeszcze do hełmu pilota myśliwca zdołała wyłapać jedynie pojedyncze wyrazy, które póki co nie zdawały się układać w logiczną całość i brzmiały co najmniej absurdalnie w je odczuciu.
- Uzbrojenie? - zapytała z niedowierzaniem w głosie, przełączając jednak w międzyczasie migające lampki. - Przecież mieliśmy tylko... - w tym momencie rozszerzyła nieco oczy zdając sobie sprawę z tego, co się dzieje. Gdyby tylko mogła odwróciłaby się do swojego towarzysza by wyczytać z jego twarzy, czy to nie jest jakiś niesmaczny żart z ich strony na żółtodziobie. Brzmiało to jednak zbyt poważnie, nawet jak na wiecznie uśmiechniętego Porkinsa.
- Ja strzelam? W walce?! No nie wiem, czy mu cokolwiek pokażę... - dodała ciszej, jakby bardziej mrucząc do siebie pod nosem niż zwracając się do drugiego pilota. Tak czy inaczej Kittani dostała jasno postawione zadanie, co prawda od swego współtowarzysza jednak ufała mu i wiedziała, że nie wie co robi. Nie miała zresztą innego wyjścia jak w to uwierzyć. Rozkazy Probosa były krótkie ale treściwe. Brunetka wpierw przyjęła je bez jakiegokolwiek namysłu, kiwając jedynie głową w niemym geście zgody. Dodatkowo aktywowała tarcze - zapamiętała je z prezentacji wnętrza myśliwca chociaż nie sądziła, że ta wiedza przyda jej się tak szybko. Ruszyła w ślad za Probosem i pozostałymi, chociaż musiała przyznać że była zdecydowanie wolniejsza z nich wszystkich i musiała ich nadgadniać. Nadal dręczył ją jednak brak jakiegokolwiek działa z jej strony - nie lubiła czuć się nieprzydatna, szczególnie gdy spoczywało na nich niebezpieczeństwo.
- Może uzbroisz torpedę i już namierzysz środek ich formacji?
- Ty zawsze jesteś taka uparta? Rozkazy tego nie uwzględniały.
- Kittani w tym momencie założyłaby się z kimkolwiek o to, że Porkins wymawiając te słowa przewrócił oczami.
Image
Awatar użytkownika
Kittani Levfith
Gracz
 
Posty: 386
Rejestracja: 12 Lut 2014, o 17:08
Miejscowość: P-ń

Re: Hangary

Postprzez Mistrz Gry » 3 Maj 2017, o 18:33

Salwa rakiet, wystrzelonych przez Supy rozproszyła formację piratów, szybkie i zwrotne myśliwce rozprysły się na wszystkie strony ostrzeliwując napastników. Z racji odległości pewnie bardziej dla dodania sobie animuszu niż z chęci wyrządzenia celowej szkody. Porkins zrezygnował więc z odpalenia torpedy, której skuteczność była by jeszcze mniejsza. skupił za to swoją uwagę na wieżyczce Y-winga. Tymczasem Probos i reszta jego maszyn uderzyli na przeciwnika nie czekając na dotarcie bombowca. Szybka i celna salwa z działek zamieniła jednego z piratów w kulę ognia. Duros wyciągnął maszynę i... zebrał solidne cięgi po osłonach. Z trzeciej przemknął nad nim X-ceptor mijając supę o kilka metrów. Azad mógł wzrokiem odprowadzić przeciwnika który rzucił się do ostrej świecy zamierzając po wyjściu ponownie ostrzelać maszynę dowódcy eskadry Żmij. Nieco dalej bili się jego skrzydłowi. Szybko dało się zauważyć że Piraci nie stanowią wyzwania dla weteranów z eskadry żmij. Supy były praktycznie niezagrożone, czego nie dało się powiedzieć o Y-wingu. Mknący w jego kierunku składak posyłał salwę za salwą. I mimo że jak dotąd nie trafił wyraźnie widać było jego przewagę zwrotności i prędkości.

X-Tie zaatakowały startujące z pokładu Hulka maszyny, jeden z myśliwców zdrowo oberwał i natychmiast wszedł w unik sypiąc za sobą szczątkami. Drugi wdał się w nierówną walkę z dwójką przeciwników, osłaniając start pozostałych maszyn. Piraci po odstawieniu do celu desantowca byli niezwykle pewni siebie. Być może był to efekt braku obrony ze strony Lucrehulka, a może niecelne salwy marynarzy z Corony?

Lichtuga szybko weszła w tryb bojowy, gwałtownymi manewrami wychodząc na rufę Rebelianckiej jednostki. X-ceptor twardo trzymał się macierzystego statku. Piraci póki co unikali ostrzału niemal nie odpowiadając, dopiero po zajęciu odpowiedniej pozycji pokazali na co ich stać. W kierunku Fregaty poleciała z pirackiej kanonierki salwa torped. Najwyraźniej piraci doskonale wiedzieli co robią. I nie robili tego po raz pierwszy.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: Hangary

Postprzez Kittani Levfith » 15 Maj 2017, o 14:41

Nie spodziewała się takiego zwrotu akcji. Ciężko zresztą mówić o jakichkolwiek oczekiwaniach i przypuszczeniach - nigdy nie uczestniczyła w żadnej walce i wyobrażenie miała niemalże zerowe co do tego, jak owa bitwa może przebiegać. Zastanawiała się jedynie, czy nie lepiej byłoby jej w mniejszym myśliwcu niż w bombowcu. Spoczywała na niej duża odpowiedzialność i wiedziała, że to właśnie ona jest odpowiedzialna za sporą siłę całej eskadry w powietrzu. Czuła, że strach zaczyna powoli zaglądać jej w oczy i stopniowo pozbawia ją logicznego myślenia. To oznaczało klęskę. Najbrzydszy z możliwych składaków właśnie mknął w ich kierunku i z pewnością miał złe zamiary względem ich. Ciężko było ominąć salwy wycelowane w ich stronę, jednak nie była to rzecz niemożliwa.
- Porkins szybko, rozkazy. - rzuciła bez namysłu, przełączając osłony na przód. Jeżeli teraz nie podejmą jakiejkolwiek akcji będą zupełnie bezużyteczni.
- Co planujesz? - zapytał nieco niepewnie. Z tonu jego głosu jednak wyraźnie było słychać, że jest szczerze zaintrygowany jej działaniami. Brunetka jakby wzruszyła ramionami, chociaż był to ledwo dostrzegalny gest z jej strony.
- Atak frontalny z głównych dział i wieżyczki, gdy tylko znajdzie się w zasięgu. Nie możemy być ciągle w defensywie. - Porkins odmruknął coś w jej stronę, jednak ona bardziej skupiła się teraz na przeciwniku. Gdyby tylko przyjęła dogodną pozycję i przeprowadziła celny ostrzał być może udałoby się im strącić maszynę... Musiała wyczekać odpowiedni moment do przeprowadzenia ataku.
Image
Awatar użytkownika
Kittani Levfith
Gracz
 
Posty: 386
Rejestracja: 12 Lut 2014, o 17:08
Miejscowość: P-ń

Re: Hangary

Postprzez Probos Azad » 18 Maj 2017, o 12:47

Odstrzeliwując się przeciwnikom, Probos ścisnął drążek sterowniczy i przekierował zapasową energię do przednich osłon. Sup wzbił się w górę, po kilku sekundach lotu obrócił się o 180 stopni i ślizgając się na skrzydle przeszedł do lotu stromego, na zakończenie ranwersu posyłając złotoczerwone błyskawice w kierunku X-ceptora. Niespodziewana bitwa zamieniła się w chaotyczną serię pojedynków między poszczególnymi maszynami. Sytuacja obrońców poprawiła się wraz z wyrównaniem sił, ale Durosa martwiła ospała reakcja Lucrehulka i Corony. W międzyczasie połączył się z mostkiem „Ducha”.

- Tu Żmij Jeden, nawiązaliśmy walkę z napastnikiem. Niezła rozpierducha. Jakie są rozkazy? Mamy dalej wiązać walką ich myśliwce, czy potrzebujecie pomocy z Lichtugą? – Probos wstrzymał się z uwagami na temat wywiadu, który jak widać nie przekopał się przez dane z komputera pokładowego Lucrehulka i nie był świadom tego, że w przestrzeni pozostawała piracka ekspedycja, i obsługi czujników, która nie ostrzegła ich w porę przed zbliżającym się zagrożeniem. Na rozliczenia przyjdzie pora po bitwie, jeżeli przetrwają ją w jednym kawałku.
Nim „Duch” zdążył odpowiedzieć Duros otworzył kanał łączności z swoimi pilotami.
- Raport sytuacyjny! – wykrzyknął do komunikatora. Musiał wiedzieć, ile rebelianckich maszyn zaangażowało się już w walkę i gdzie była najbardziej napięta, tam zamierzał rzucić do walki te maszyny, które jeszcze pozostawały w odwodzie.

Kątem oka dostrzegł Y-winga ostrzeliwanego przez składaka. Zaklął po huttyjsku, związany walką z X-ceptorem nie mógł pomóc Porkinsowi i Levfith. Żółtodzioby będą musieli sobie poradzić sami, w innym wypadku Azad będzie miał ich na sumieniu. Jakby na potwierdzenie tej myśli nad jego kokpitem przemknęła błyskawica, której uniknął w ostatniej chwili wchodząc w spiralę. Napastnik nie ustępował, ale Duros nie był mu dłużny. Uruchomił dopalacz, wykonał zawrót bojowy i posłał kolejną solidną złotoczerwoną salwę w nadziei, że tym razem dopadnie skurczybyka.
Image
Awatar użytkownika
Probos Azad
Gracz
 
Posty: 101
Rejestracja: 23 Sty 2016, o 10:26

Re: Hangary

Postprzez Mistrz Gry » 21 Maj 2017, o 18:24

Chaos i brak organizacji wydawał się być aż nadto widoczny. W przestrzeni nikt nie koordynował działań myśliwców i okrętów, Azad mógł mieć tylko nadzieję, że na pokładzie radzą cobie lepiej. krwistoczerwone bolty przemknęły za ogonem jego maszyny. X-ceptor uniknął jego ostrzału zgrabnym hamowaniem i zejściem z linii ostrzału, Duros skarcił się w myślach, taka nieuwaga mogła go wiele kosztować. Tymczasem miał na ogonie wściekłego przeciwnika który najwyraźniej wiedział co robi. Z wizgiem silników jonowych obie maszyny ganiały się dookoła Lucrehulka. Obrona przeciwlotnicza tego ostatniego odpowiadała na atak przy użyciu dwóch działek, których wiek i skuteczność pozostawiały wiele do życzenia. Szmaragdowe bolty nie były nawet blisko wrogich jednostek, a ich częstotliwość przypominała poopierdujacego banthę. Zdecydowanie zdolność bojowa jednostki była poniżej przeciętnej.

Czyhające przed hangarem Z-ceptory skutecznie uniemożliwiały start reszty eskadry Żmij. Utrzymując w przestrzeni dominację piratów nie długo jednak. Z napdprzestrzeni wyszła niewielka jednostka koreliańska, z marszu rzucając się do natarcia. YT-2400 Zaatakował agresywnie ostrzeliwując jeden ze składaków. Maszyna rzuciła się do ucieczki zostawiając za sobą snop dymu. Hangar był bezpieczny i jeden po drugim w przestrzeń wylatywały kolejne maszyny Żmij. Frachtowiec nie był jedyną maszyną która wyszła z nadprzestrzeni. Olbrzymiego frachtowca MKIII nie sposób było nie zauważyć, dopiero później dało się dostrzec jego eskortę składającą się z Kolejnych Z-ceptorów. W ich kierunku pomknął niemal natychmiast dowódca w X-ceptorze. Szybko sformowana piracka formacja leciała w stronę Lucrehulka i walczących przy nim towarzyszy.

- Flin, pilnuj hangaru nie możemy pozwolić się zablokować,
- Się robi szefie, Zita pomożesz mi skarbie.
- Nikt nie jest ci w stanie pomóc.
- Zamknijcie się jesteście na otwartym kanale.
- Gdzie lecisz idioto!!
- Keren do Żmij, startujcie osłaniamy was, Komandorze proszę podprowadzić nam tego kozaka, zaraz go zdejmiemy.
- Tu Porkins, eee... może by tak ktoś na m pomógł?


Faktycznie, Y-wing nie był najzwrotniejszą maszyną a jego pilotowi brakowało oblatania, miał jednak znacznie silniejsze od Z-ceptora tarcze i "pierdoloną wieżyczkę" z porkinsem za celownikiem. Gruby mężczyzna radził sobie zaskakująco dobrze, biorąc pod uwagę brak zgrania i szaleńcze manewry Kitani. Frontalny atak zaproponowany przez kobietę miał sporo sensu, byli w końcu więksi i silniej uzbrojeni. Problemem było to, że pilot przeciwnika też o tym wiedział. Szybkość i zwrotność maszyny pozwalały mu kręcić beczki wokół ociężałego przeciwnika, a właśnie dotarły posiłki. Walcząc z napastnikiem Kittani i Porkins oddalili się od Lucrehulka zbliżając się do atakującej Coronę Lihuty. Wymiana ognia między okrętami zaczęła gęstnieć w miarę jak do akcji włączały się kolejne baterie Fregaty. Właśnie w kierunku tej nawałnicy boltów zmierzał pilotowany przez kobietę Y-wing.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: Hangary

Postprzez Probos Azad » 29 Maj 2017, o 15:05

- Stoopa peedunky! – zaklął pod nosem Azad. Ogarniała go zimna furia. X-ceptor wciąż stawiał opór, a nowi piloci nie odpowiedzieli na wydaną przez niego komendę, bez znajomości ich sytuacji jego rozkazy na poziomie eskadry będą nieadekwatne. „Duch” nie przesyłał przetworzonych w obraz pola bitwy odczytów z czujników na jego komputer pokładowy. W takiej sytuacji meldunki były niezbędne. Pojawienie się Żmij wywołało u niego ulgę. Od swoich pilotów mógł oczekiwać więcej. Zaś błąd popełniony przez dowódcę piratów, który oderwał się od pojedynku myśliwskiego między nimi, wywołał uśmiech na twarzy Durosa.

- Żmij Dwa i Trzy przesyłam wam cele dla waszych trójek. – Probos przesłał koordynaty składaków lecących w stronę Lucrehulku. – Żmij Cztery, utrzymaj pozycje. – wspierani przez ostatnią z trójek Świeżacy, jak zaczął nazywać Probos w myślachjeszcze niesformowaną eskadrę, powinni nie mieć problemu z piratami wokół hangaru, tym bardziej z wsparciem YT– 2400.

- Pierwsza trójka do mnie. Formacja „Ukąszenie”. – wydał rozkaz dwóm Supom pod jego komendą. Sformowali szyk i ścigali X-ceptora, by nawiązać walkę z nim i nadlatującymi składakami. Supy i Brzytwy szykowały się by wziąć nowe cele w kleszcze. Azad skoordynował pozycje swoich podkomendnych tak by krzyżowy ostrzał prowadzony przez Brzytwy i Supy nie stwarzał zagrożenia „przyjacielskich” zestrzeleń. Sam wycelował swoje działka w X-ceptora, posyłając w jego kierunku kolejne błyskawice.

W międzyczasie wydał jeszcze jeden rozkaz skierowany do rekrutów.
- Caldon i reszta oczyszczacie i utrzymujecie przestrzeń wokół hangaru. Pójdziecie w drugiej fali na nowe cele, gdy wydam rozkaz. Sshalyss i Bengel lećcie pomóc Levfith i Porkinsowi.
Duros przyglądał się nowoprzybyłemu frachtowcowi. Teoretycznie nie powinien być wielkim zagrożeniem, w wersji fabrycznej jednostki MKIII były uzbrojone w jedno działko laserowe. Probos miał jednak świadomość, że piraci zmodyfikowali ten statek do bardziej agresywnych celów, niż przewidzieli jego twórcy.

- „Duch”, tu Żmij Jeden, pojawił się nowy cel, frachtowiec MKIII. Jakie rozkazy? Macie odczyty jego uzbrojenia? – wykrzyknął do mikrofonu uprzednio przestawiając nadajnik na częstotliwość połączenia z Lucrehulkiem.
Image
Awatar użytkownika
Probos Azad
Gracz
 
Posty: 101
Rejestracja: 23 Sty 2016, o 10:26

Re: Hangary

Postprzez Kittani Levfith » 6 Cze 2017, o 19:50

Zbliżenie się do Lichtugi było ostatnią rzeczą o której marzyli. Niestety częściowo zmusił go do tego ich przeciwnik, który niczym uparty owad kręcił beczki wokół Y-winga, jakby udowadniając przy tym swoją zwrotność i przewagę nad ociężałą jednostką. Kittani wkurzało to coraz bardziej - uciekał gdy tylko miała go w swoim polu. Dodatkowo jej zdenerwowanie potęgowała wizja wroga wyśmiewającego się z ich nieudolności. Gdyby tylko mogła, osobiście wyciągnęłaby pilota z maszyny i mu nakopała. Po raz kolejny składak przekręcił się na drugą stronę i zniknął z ich zasięgu, tym samym uniemożliwiając atak. Miała już tego dość - z trudem powstrzymała się aby nie uderzyć dłonią w konsolę.
- Nosz kurwa. No nie. - wiedząc, że zbliża się coraz bardziej do Lichtugi postanowiła skorzystać z faktu, że przeciwnik chwilowo się od nich oddalił i miała kilka sekund do wykorzystania, zanim się nim zajmie. - Atak na Lichtugę. Bliżej już nie podejdziemy. - Porkins jakby doskonale wiedział, co brunetka ma na myśli. Szybko uzbroił i namierzył cel, potwierdzając jedynie półsłówkami gotowość do ataku. Salwa torped wystrzelona z Y-winga mknęła ku piratom. Kittani w napięciu wyczekiwała tego momentu - gdy tylko wszystkie pociski zostały wystrzelone gwałtownie zmieniła tor lotu, zbliżając się teraz do Corony. Manewr ten zaskoczył nie tylko paskudnego składaka, który zmuszony do tak nagłego manewru stracił kilka cennych sekund na dogonienie Y-winga - Porkins nie był zadowolony z tego, że obił sobie hełm.
- Następnym razem ostrzegaj... - jęknął z tyłu wyraźnie niezadowolony.
- Porkins. Skup się! - krzyk z jej strony natychmiast przywołał go do porządku. - Tym razem ostrzegam a ty zestrzel tego dupka. - znajomy już Z-'ceptor pojawił się z prawej strony, ponownie zataczając beczkę. Tym razem Kittani wiedziała już, jak go podejść - idąc w ślad za nim sama zaczęła się kręcić wokół własnej osi, starając się trzymać wroga ,,nad głową". Dzięki temu Porkins miał dogodną pozycję do wycelowania we wroga.
- Y-wing do Corony. Podprowadzam cel dla działek przeciwlotniczych.
Ciężko było zarówno utrzymać brzydaka nad głową jak i kurs na Coronę, jednak była to ich jedyna szansa na pomyślne zakończenie tej bitwy.
Image
Awatar użytkownika
Kittani Levfith
Gracz
 
Posty: 386
Rejestracja: 12 Lut 2014, o 17:08
Miejscowość: P-ń

Następna

Wróć do Lucrehulk "Duch"

cron