przez Probos Azad » 27 Lip 2017, o 14:17
- Taaa… Rozstanie… – powiedział z przekąsem i pokręcił głową z niedowierzaniem. – Skoro to było rozstanie, to naprawdę nie chcę wiedzieć co się dzieje z partnerami, których rzucasz. Podejrzewam, że zadarłaś z niewłaściwymi typami na Taris i ktoś przejął albo zlikwidował twój mały biznes uciech. Nie musisz odpowiadać, i tak nie będzie w tym słowa prawdy.– Wiedział, że nie może jej zaufać, a jednak nie mógł oderwać od niej wzroku. Była piękna, to prawda. Perfekcyjne, atrakcyjne zarówno dla gadów i ssaków, kształty nie były jedynym czynnikiem, który sprawiał, że Xori tak go pociągała. Drapieżne rysy twarzy, obietnica zdrady i niebezpieczeństwa, ale i rozkoszy tworzyły mieszankę, której trudno się było oprzeć. Przed laty podjął tę grę, dlatego, że nie miał, jak mu się wydawało, wiele do stracenia, a Xori czyniła jego życie o wiele ciekawszym. Teraz jednak sytuacja przedstawiała się inaczej, nawet gdyby chciał ulec jej czarowi i ponownie wybrać się z nią na rajd po półświatku Taris, kantynach Nar Shaddaa, czy wyścigi ścigaczy na Tatooine. Był republikańskim oficerem w nowoutworzonej nieregularnej flocie. W tym życiu nie było miejsca na zdradliwą falleeńską kochankę.
- Oczywiście, że nie będę się mścił. To nie przystoi honorowi oficera. – wypowiedział te słowa słodkim tonem i z życzliwym uśmiechem na ustach. Nie musiał go udawać, to co miał zaraz powiedzieć, już sprawiało mu satysfakcję.
Xori odwzajemniła uśmiech, położyła dłoń na biodrze i przechyliła sylwetkę w lewą stronę, zadzierając lekko podbródek do góry.
- Cieszę się, że doszliśmy do porozumienia. Zawsze byłeś moim ulubieńcem. – jej język oblizał dolną wargę i przesunął się po ostrych zębach. Drapieżnica poczuła krew ofiary. Niedoczekanie. Probos podszedł do Xori tak blisko, jak pozwalała na to bariera. Dwumetrowy Duros górował nad mającą nieco ponad metr sześćdziesiąt Faleenką. Jego złotoczerwone oczy zapłonęły zimną furią.
- Naturalnie, troska o bezpieczeństwo statku i jego załogi, jak najbardziej wpisuje się w obowiązek oficera. Dlatego jestem zmuszony zarekomendować wyrzucenie niebezpiecznej kryminalistki, o poważnych problemach z lojalnością, przez najbliższą śluzę. Chyba że…
Na twarzy Xori pojawiła się mieszanina zdziwienia, frustracji, zawodu, ale także zaciekawienia tym, że Probos nie uległ jej wdziękom.
- Chyba, że co? – pewność siebie wyraźnie wyparowała. Probosowi udało się sprawić, że zasiany strach zakiełkował.
- Ty i twoi koledzy sprawiliście trochę zniszczeń…
- Po tym, jak wy zajęliście naszą bazę. – wysyczała przez zwężone wargi Xori.
- Nagle zaczęłaś się przejmować prawem własności? – na twarzy Durosa pojawił się szyderczy uśmiech.
- Czego chcesz? Kredytów? Nic nie mam. Informacji? Pewnie już wszystko wyciągnęliście z komputerów pokładowych. – gniew i irytację zaczęła zastępować malująca się na twarzy rozpacz. Kolor skóry Xori zaczął się zmieniać z wściekle zielonego w znacznie cieplejszą barwę. Probos od razu zrozumiał, że Falleenka zmieniła taktykę, starając się wzbudzić litość.
- Za to jesteś niezłym pilotem, a ja mam tutaj stadko świeżaków, którym potrzebne jest przeszkolenie. Im więcej instruktorów z doświadczeniem bojowym, tym szybciej dzieciaki ogarną, jak posługiwać się drążkiem sterowniczym. – uśmiech, który Probos znał aż za dobrze przebiegł po twarzy Xori. – Nie takie doświadczenie bojowe i nie taki drążek sterowniczy, kobieto!
- Hej, cokolwiek powiesz. Nie sądziłam, że stałeś się taki pruderyjny. – Falleenka czerpała satysfakcję z wytrącenia Durosa z równowagi, chociaż na moment. Ten nie trwał długo.
- Radzisz sobie też nieźle z narzędziami, a Shigarowi przyda się dodatkowa para rąk.
- On też tu jest? – Xori przewróciła oczami. – Widzę, że wciąż otaczasz się tymi samymi nudziarzami. Coś jeszcze? Może mam zamiatać i gotować? Ścielić ci łóżko? A potem zaadoptujemy grupkę dzieci i będziemy szczęśliwą rodziną? Tego chcesz Probosku? Żyć długo i szczęśliwie z miłością swojego życia? – roześmiała się.
- Nigdy nią nie byłaś, skarbie.
- Zgoda, to faktycznie było przesadzone. Zapomniałam, że zawsze wolałeś wzdychać do trupów, niż zająć się żywą kobietą. – drwina rozbrzmiała w głosie Xori.
Zapadła cisza, a wzrok obojga zwarł się w pojedynku. Złotoczerwony płomień wielkich oczu Durosa przeciwko gadzim żółtym oczom Falleenki. Milczenie trwało, a wraz z nim zmagania woli tych dwojga. W końcu Xori ustąpiła i odwróciła wzrok.
- To jak będzie: odpracowanie zniszczeń czy śluza? – zapytał lodowatym tonem Azad.
Rzuciła mu spojrzenie spode łba.
- Wiesz, że nie lubię ciężkiej pracy, ale śmierci w próżni jeszcze bardziej. Niech ci będzie.
- Dobrze. Oto warunki, dwa miesiące służby na Lucrehulku, dawka inhibitorów hormonalnych i stały nadzór. Po tym okresie, odstawię cię na pierwszą lepszą cywilizowaną planetę. Jestem pewien, że sobie poradzisz.
Xori położyła dłonie na swoich ramionach i nie patrząc Probosowi w oczy, pokiwała głową.
Duros wiedział, że ją złamał… na razie. Falleenka była zbyt niezależna i uparta, by dało się ją sobie podporządkować. Tylko tak beznadziejna sytuacja, w jakiej się znalazła mogła do tego doprowadzić, a Xori i tak podjęła próbę zagrania swoimi atutami. Nawet gdy miała słabe karty, nie odchodziła od stolika od pazaaka i trzeba przyznać, że grała świetnie. Takie samo podejście przyjmowała we wszystkich innych sferach życia. Nigdy tego nie przyznał, ale za to ją podziwiał. Kiedy wychodził z tymczasowego aresztu i skierował się na spotkanie z Rhadem, zastanawiał się, czy może nie wygrała ponownie. Czy Xori nie dała mu się „ocalić”? Wciąż tliła się w nim słabość do tej niezwykłej kobiety. Czuł jednak, że decyzja była właściwa. Jaka była alternatywa? Zabić ją z zimną krwią? Nie na tym miała polegać rebelia. Pozostawić w areszcie do końca jej dni? Falleenowie żyli długo, a rebelianci mieli ograniczone zasoby. Żywienie kogoś kto w żaden sposób nie pracował dla sprawy, nie był dla niej cenny, nie miało sensu. Dopóki Lucrehulk nie uzyska mobilności, nie mogli też tak po prostu wypuścić Xori. Gdyby sprzedała wiedzę o lokalizacji imperialnym, rebelia zostałaby zdławiona w zarodku. W ten sposób Falleenka przynajmniej będzie przydatna. Głównym problemem jaki dostrzegał, było dotrzymanie ostatniej części obietnicy. Co jeśli Xori do tego czasu będzie wiedzieć coś, co nie powinno opuścić Lucrehulka? No cóż, wtedy będą musieli rozwiązać ten ‘problem’ z Rhadem…