Grupa piratów pod wodzą pancernego aqualisha z furią przebiła się przez kolejne dwa hangary siejąc prawdziwy popłoch wśród załogi Hulka. Rebelianci niemalże rzucili się do ucieczki gdy okazało się z jak krwiożerczym, sprawnym i zdeterminowanym przeciwnikiem mają do czynienia. Strach przed piratami wzmagało też samo ich zachowanie się, które dalekie było od normalnego. Bowiem, nikt normalny podczas walki nie śmieje się histerycznie, nie opowiada żartów, gróźb i przekleństw. Piraci nie dość, że zachowywali się tak jak rozwydrzona grupa nastolatków w parku, to jeszcze na szybko dokonywali dość brutalnych egzekucji rannych i profanacji ciał zabitych. Tylko postawa Telemachusa sprawiła, że obrona nie załamała się i zamiast bezkształtnego odwrotu rebelianci w sposób zorganizowany oddawali pola.
Dopiero po opanowaniu trzeciego hangaru i napotkaniu pełnych sił jakie Telemachus zdążył zebrać zwycięski pochód piratów zatrzymał się.
Druga grupa napastników miała zdecydowanie łatwiejsze zadanie. Bez zorganizowanego oporu ze strony rebeliantów działali zdecydowanie bardziej agresywnie; niemalże polowali na pojedynczych techników Hulka, którzy próbowali się ukrywać bądź przebić na drugą stronę walczących grup i połączyć się z siłami Telemachusa. Tą grupę piratów bardzo szybko zaczął pacyfikować IG87F.
Piraci - którzy w swym dzikim zadufaniu nie trzymali szyku i myśleli, że walka o "Ducha" była już wygrana - stali się łatwym celem dla precyzyjnego metalowego i bezdusznego zabójcy. Umierający piraci słyszeli jak droid sobie nuci i przerywa tylko na chwilę by oddać strzał. Ich zdaniem nie było to normalne.
***
- Eeeee... Ok. - Zniekształcony przez komunikator głos Telemachusa zdradzał spore zdziwienie. - Dobra robota, Gweek! Trzymaj pozycję. My zbieramy się do kontraataku. Nie daj im wrócić na statek. Jak masz rannych to spróbuj im pomóc, ok? Ej... Co jest, kurwa!?
Telemachus rozłączył się a w tym samym momencie dobiegł do uszu Gweeka głuchy huk eksplozji, który przetoczył się po hangarach z metalicznym echem. Było to znakiem, że okaleczmy pirat z granatami na plecach dobiegł do swoich.
- Gweek! To Twoja sprawka, prawda? Genialne zagranie!
***
Rebelianci zamarli z przerażenia gdy w ich stronę pofrunęły części ciał piratów niesione falą eksplozji. Gdy opadł dym i zaczęli wyglądać zza swych kryjówek dostrzegli, że ich przeciwnicy są strasznie poranieni i ogłuszeni. Aqualish chodził po pokładzie i szukał swojej ręki. Barabel leżał na podłodze i próbował rękoma zagarnąć do środka wylewające się na podłogę wnętrzności. Para kotowatych obcych leżała nieruchomo pod ścianą. Ich ciała dymiły. Po zabraku zostały tylko buty.
Piraci byli w nie mniejszym szoku jak załoga hulka. Jednak to załoga hulka pozbierała się szybciej. Nie czekając na żaden znak - a może właśnie ta eksplozja była tym znakiem -rebelianci ruszyli do kontraataku.