Content

Lucrehulk "Duch"

[LH Duch] - Nieproszeni goście

[LH Duch] - Nieproszeni goście

Postprzez Mistrz Gry » 20 Mar 2017, o 15:51

Kittani, Gweek i IG87F przybywają z Gamorry gdzie ubili strasznego Urpę i uwolnili tłum niewolników. I gdzie Gweek zrobił Nurze Prosiaczki.

Niewielki fragment przestrzeni drgnął, potem się zapadł i wypluł z siebie stary frachtowiec serii 720. Statek przez chwilę dryfował bezwładnie a potem uruchomił silniki podświetlne i ruszył przed siebie, wprost do swojego celu, którym był wielki i opasły okręt Lucrehulk majaczący w oddali.

***

- Radar. Z nadprzestrzeni wyszła właśnie niewielka jednostka. Nie mamy jej w systemie i nie podaje nam naszych kodów. Kurs 301 odległość 13 km.
- Przekaż informacje Azadowi. Niech podrywa skrzydła. Obsługa broni pokładowych w pełnej gotowości. Próbujcie połączyć się z tym statkiem.
- Sir. Ten statek też właśnie to robi.
- Tak? To się dobrze składa. Dawać mi tą transmisję na interkom. Posłuchajmy co to za gagatki.

***


Frachtowiec bardzo szybko doczekał się reakcji na swoje pojawienie się. Trzy myśliwce typu Y-wing wyleciały z hangarów "Ducha" i ruszyły na spotkanie nieproszonego gościa. Piloci sprawnie ustawili swoje maszyny za lecącym intruzem i w takiej formacji odprowadzili go aż do samego hangaru. Pilot 720tki wprowadził maszynę do wnętrza wielkiego okrętu z wprawą zdradzającą spore doświadczenie.

***

- Hej, poczekaj. - Powiedział Mai, zauważając Telemachusa idącego w tym samym co ona kierunku. - Mężczyzna zatrzymał się i uśmiechnął się do niej.
- Widzę, że też jesteś ciekawa.
- Tak. Ciekawa. I zaniepokojona. Wiesz, jak ja.
- Wiem. Chodźmy.
Ruszyli razem przed siebie idąc przez chwilę w milczeniu, które pierwsze przerwała Mai.
- Ten frachtowiec. I ta załoga. Wychodzi na to, że przekaz Jainy działa.
- Możliwe... Choć wiesz... Niepokoi mnie to trochę. Jeżeli mogli odszukać nas jacyś uchodźcy to z pewnością Imperium też da radę. Nie wiem czy jestem z tego powodu zadowolony. Musimy ruszyć stąd tę krypę. To raz, a dwa. Musimy ostrożniej zdradzać nasze położenie. Nie zdziwiłbym się gdyby w tej ekipie znalazł się szpieg.
- Może i tak. Sprawdzimy wszystko na badaniach. Quorn się nie odzywał czasem?
- E... Nie. Co Ci teraz do głowy z nim strzeliło?
- Eeee. Nie, nic tak pytam tylko. A ekipa Caleba?

***

Kittani wyjrzała przez przedni iluminator na pokład jasno rozświetlonego hangaru gdzie zebrała się już spora liczba różnych istot, których cecha wspólną było posiadanie broni. Broni która wycelowana w tym momencie była w statek, a w zasadzie na trap, który właśnie się opuszczał.
Garll przełknął ślinę. Gweek, IG87F i kilku niewolników, którzy zmieścili się w kokpicie "Skyrunnera" nie wydobyli z siebie żadnego dźwięku; choć każdy czuł się podobnie: jak nieproszony gość.
- Załogo frachtowca "Skyrunner" wyjdźcie ze statku. Powoli. Bez nerwowych ruchów.
- Eeee... Borsk nie powiedział, że może nas tu spotkać aż tak miłe powitanie... - rzucił markotnie Garll.

WItajcie wsród rebeliantów. Pierwsze posty na rozgrzewkę/przywitanie/prezencję. Nie róbcie czasem gnoju bo będzie śmierć. :)
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [LH Duch] - Nieproszeni goście

Postprzez Kittani Levfith » 21 Mar 2017, o 22:32

Lucrehulk "Duch" był przeogromny. Kittani już wiele długich lat nie widziała podobnej jednostki na własne oczy. Chyba bardziej od rozmiarów przerażała ją świadomość, jak wiele osób transportowiec był w stanie pomieścić i jaka była jego ładowność. Dodajmy do tego potencjalne uzbrojenie zarówno statku jak i samej załogi - zaczynało się robić niebezpiecznie, a wszyscy obecni na pokładzie zaczynali odczuwać niepokój. Samo ,,powitanie" z ich strony nie przebiegło tak, jak większość załogi Skyrunnera sobie wyobrażała. Co prawda nie liczy na wiwaty i fanfary, ale jednak spodziewali się niego cieplejszego przywitania ze strony Rebeliantów. Nie podobała jej się eskorta w postaci myśliwców, jednak rozumiała ich zachowanie i wszelkie towarzyszące temu procedury. Nie pozostało jej nic innego, jak wprowadzenie statku do wnętrza hangaru. Wymagało to od niej większego skupienia i stanowiło próbę samą w sobie, jednak z gracją wprowadziła maszynę do wnętrza. Widok z wnętrza kokpitu nie zachęcił zarówno jej jak i pozostałych do wyjścia na zewnątrz.
- Może Borsk nie miał okazji się z nimi skontaktować? Bądź dobrej myśli. Nic tak nie jednoczy jak wspólny wróg... - odpowiedziała do Sullustianina, chociaż nie brzmiała przekonująco. Przed ostatecznym opuszczeniem kokpitu brunetka poradziła Gweekowi aby zachowywał się spokojnie, nie krzyczał i korzystał z Oczka jako swojego tłumacza. IG poprosiła o zabezpieczenie i schowanie wszelkiej broni którą miał przy sobie, tak aby nikt go nie podejrzewał o złe zamiary. Wszyscy czuli się nieproszonymi gośćmi w szeregach Rebelii.

***

Skyrunner nie prezentował się idealnie jako jednostka, szczególnie po ostatnim bardzo awaryjnym lądowaniu na Gamorrze. Ona sama nadal jednak uważała go za ładnego, szczególnie kiedy był podświetlony. Już na pierwszy rzut oka było widać, że statek przeszedł wiele w ostatnim czasie i los go nie oszczędzał. Pomimo wszystko był we względnie dobrym stanie, głównie dzięki naprawom wykonanym jeszcze przed opuszczeniem Gamorry. Statek działał i dało się nim w pełni manewrować, chociaż było to raczej zadanie dla wprawnego pilota niż nowicjusza. Z tego właśnie powodu blisko opuszczonego trapu dogodne miejsce do obserwacji zajęli piloci w pomarańczowych kombinezonach, głównie ci eskortujący transportowiec do wnętrza hangaru. Wszyscy byli ciekawi, jak prezentuje się załoga frachtowca.
Brunetka widziała rozczarowanie i zdziwienie w oczach pilotów w chwili, kiedy cała jej sylwetka ukazała się w jasno oświetlonym hangarze, nie pozostawiając już nikomu złudzeń. Wymienili ze sobą krótkie spojrzenia i spoglądali to na Skyrunnera, to na nią samą. Kittani zdecydowała się wyjść na płytę jako pierwsza. Za nią powędrował IG, Gweek oraz Garll. Byli niewolnicy Urpy zdawali się być nieufni i pozostali z tyłu, trzymając się razem w grupie. Tłum obecny wewnątrz hangaru przytłaczał całą załogę, a broń wycelowana w ich stronę jedynie potęgowała negatywne odczucia związane z ich wizytą. Każdy z nich czuł się nieswojo a cisza, jaka zapanowała po ich ujawnieniu się była dla niewygodna dla obydwóch stron i zaczęła wszystkich uwierać. Postanowiła ją przerwać, chociaż nie do końca wiedziała co powinna powiedzieć.
- Kittani Levfith. - przedstawiła się po krótkiej chwili, zmęczona milczeniem z ich strony. - A oto moi towarzysze - IG-87F, Garll oraz Gweek. - kolejno wskazała powolnym ruchem dłoni na droida, mechanika oraz knura, którzy zrównali się z nią i obecnie stali po jej bokach.
- Przybywamy do Was z Gamorry wraz z byłymi więźniami Urpy, którzy zdecydowali się nam pomóc. Dlatego proszę o odłożenie wszelkiej broni wycelowanej w naszą stronę - uwierzcie mi, nie ma takiej potrzeby. - mówiła spokojnym ale stanowczym głosem, szukając wzrokiem kogoś wysokiego rangą aby zwrócić się bezpośrednio do danej osoby.
Image
Awatar użytkownika
Kittani Levfith
Gracz
 
Posty: 386
Rejestracja: 12 Lut 2014, o 17:08
Miejscowość: P-ń

Re: [LH Duch] - Nieproszeni goście

Postprzez Gweek » 22 Mar 2017, o 21:53

Zmierzenie się z problemami jakie nastały po udanej rewolce we wnętrzu wulkanu były nie lada wyzwaniem dla Gweeka. Nigdy nie był liderem i nawet tego nie chciał, bo musiał i nie umiał. Ogromnym wsparciem była jego małżonka. Doświadczenie i wiedza w zarządzaniu klanem to za mało. Mieszanka różnych ras w połączeniu ze sporą grupą rannych nie ułatwiała zadania, ale była jeszcze Kittani. Wspólnym mianownikiem komunikacji była znajomość huttese przez znaczną większość nowych mieszkańców siedziby hutta. Ogrom strat jakie ponieśli był przytłaczający. Samych Gamorrean zginęła piąta część, połowa odniosła ciężkie rany. Reszta była mniej okaleczona ale jednak. Ciał niewolników można było naliczyć w dziesiątkach. Ogrom pracy czekał Gartogga. Dał radę - jak "swój knur" wspomagany przez jednego droida medycznego. Bacty i środków medycznych było niewiele. Nie wszystkim niestety udało się pomóc.

Problemy rozwiązywano na drodze kompromisu. Sam Pitoogg usankcjonował nawet jedną decyzję, podpisując się koślawą literką g. Doszło raz prawie do rozruby po tym jak klanowa ekipa się nachlała niczym dzikie wieprze. Dawne życie dało o sobie znać. Wracało jak bumerang przy nawet małej ilości alkoholu. Dla normalnej istoty ta mała ilość oznaczała śmierć, dla Gamorrean jedynie stan podbicia. Od owego dnia racjonowano napoje zawierające etanol w szczególności jednookiemu chudziakowi.

Stał i patrzył w oczy swej kobiecie. Długo nie mówił nic, tylko słuchał. Objął czule, nie mogąc wydusić z siebie słowa. Nie chciał lecieć, ale musiał. Nie poruszał tematów takich jak naprawa, statek, odlot, aż do dziś. Nurra widocznie wiedziała co będzie dla nich najlepsze i podejrzewał jak to się wszystko skończy. Ostatnie zdanie spowodowało zakręcenie się łezki w jedynym sprawnym oku.
- Wrócę. Choćby w kawałkach, ale wrócę. Obiecuje. - powiedział tylko tyle. Albo aż tyle w tych okolicznościach. Do wylewnych nie należał. Widział już cel swojej dalszej egzystencji. Nie ważne ile czasu upłynie , to za wszelką cenę wróci. Miał do kogo i czego.

Ósemka dołączyła do Gamorreańskiej załogi. Thurg w liczbie trzech osobników, każdy różny w sposobie bycia, mentalności, zachowania, wieku. Tylko imię jakieś takie popularne na Gamorr ich połączyło. Bracia Jub i Buj, obaj narwani, jeden wart drugiego. Ortogg - najstarszy, najgrubszy i najwolniejszy, a rubaszny, że ho ho ze wszystkich i najmądrzejszy niewątpliwie. Niewiele życia mu zostało, a to co zostało chciał poświęcić by zobaczyć to, czego nieliczni doświadczyli lub tylko opowiadali powtarzane opowieści. A wiele w życiu widział i usłyszał. Miał mieć oczy na wodza i służyć radą w imieniu starszyzny plemiennej. Utrogg - o jego głupocie krążyły wręcz legendy. Naiwny i łatwowierny o czym świadczy już samo imię. Głupek-ciamajda plemienny, nic dodać nic ująć prócz tego, że niezdara straszny. Został tylko Frog. Podążający krok w krok za Gweekiem, nie wiedzieć czemu. Osobisty strażnik Nurry, wysłany z jej polecenia po to, by stał się cieniem depczącym po Muhowych piętach.

Zapakować dziewięciu knurohumanoidów we wnętrzu frachtowca nie jest wyczynem. Gorzej utrzymać ich w ryzach. Dobrze, że podróż nie była długa, bo po pierwszym "wielkim wyścigu" - jak to określała biorąca udział gromadka odyńców - było dużo szkód. Zerwane wiązki kabli, połamane uchwyty, powyrywane wszystko to, czego się urwać nie dało, nawet śluzę z zawiasów zdjęli byle tylko jeden z nich dotrzeć do kokpitu zdołał i wygrać tym samym bieg sprawności, wytrzymałości i waleczności. Pasażerowie uciekali w popłochu, chowając się po kątach. Od tego czasu zostali Gamorreanie odizolowani na głucho w ramach tak zwanej "integracji" cokolwiek miało to znaczyć.

Loty w przestrzeni kosmicznej z prędkością nadświetlną, wychodzenie oraz wchodzenie w hiperprzestrzeń nie przypadło do gustu mieszkańcom Gamorry. "Szarpie, trzęsie i widać rozmazane siuśki. Nudne i głupie takie paczenie." - jak to trafnie stwierdził mało rozgarnięty Hutt.

A co to ta cała Rebelia? - zastanawiał się. Ledwo co zrozumiał kim było białe Ymperium w pancerzach.... Teraz czas poznać Rebeliumy. Oddelegowany został do reprezentowania swojej dziewięcio osobowej społeczności.
Image

gg 5214304
Awatar użytkownika
Gweek
Gracz
 
Posty: 319
Rejestracja: 13 Sty 2016, o 15:10
Miejscowość: Wrocław

Re: [LH Duch] - Nieproszeni goście

Postprzez IG-87F » 23 Mar 2017, o 08:25

Kolejny przystanek... Wpierw Tatooine, potem Gamorra a teraz potężny okręt. I za każdym razem podążał praktycznie za Kittani. Co prawda robił wszystko na swój wyjątkowo skuteczny i bezwzględny sposób oraz On sam był gotów wymordować całą kantynę, by pokazać, że niektórych się po prostu nie okrada. Jednak po opuszczeniu Gamorry, gdzie znowu podjął decyzję o towarzyszeniu tej grupie, cały lot spędził w jednym pomieszczeniu, nie dopuszczając nikogo do Niego. Właśnie w takim jednym pokoju zajął się analizą swej biblioteki danych i przede wszystkim stworzeniem sobie na ich podstawie swych "wytycznych" lub jak określają to białkowcy "Celu". Niestety jeszcze nie skończył, ale niedługo to zrobi.
Gdy tylko dotarli do Lucrehulka, a grupa już stacjonowała na zewnątrz okrętu przed rebeliantami IG analizował całą sytuację. Świadczył o tym nieustanny szmer obracania się pierścieni z sensorami oraz snopy czerwonego światła padające cały czas na kogoś innego. Na razie był pewny jednego, nie mógł tu bezkarnie zabijać. Fakt faktem walka z całym okrętem byłaby niezwykle emocjonująca jednak nie starczy mu ogniw do blasterów. Robiąc swe skanowanie otoczenia i sytuacji nie odzywał się ani słowem. Wypada wspomnieć jeszcze o tym, że wszelką broń zostawił na statku układając ją w jedną górkę. Aby inni wiedzieli do kogo należy.
Image
Awatar użytkownika
IG-87F
Gracz
 
Posty: 161
Rejestracja: 19 Sty 2016, o 00:18

Re: [LH Duch] - Nieproszeni goście

Postprzez Mistrz Gry » 25 Mar 2017, o 14:05

Pierwsze przywitanie nie było najgorętsze. Całość załogi Skyrunnera pod lufami blasterów została przeprowadzona w głąb hangarów wielkiego hulku gdzie mieli zostać rozdzieleni i czekać na dalsze instrukcje i decyzje co do nich. Nikomu się to szczególnie nie podobało, zwłaszcza gamorreanom (a i byli niewolnicy wyglądali i czuli się tak jakby z powrotem wrócili pod jarzmo jakiegoś Pana). Dalej też nie było lepiej bowiem całą załogę czekała masa przesłuchań i badań medycznych (diagnostyki w przypadku IG87F). Całość przeciągała się niewspółmiernie długo.
Jedynym pozytywnym aspektem całego zamieszania była świadomość tego, rebelianci byli zaskoczeni pojawieniem się tak licznej grupy i w pewnym sensie obawiali się grupy z Gamorry.

***

- A więc to Ty jesteś ta Kittani? - Powiedział mężczyzna siedzący za biurkiem i bawiący się wibronożem. Z tego co brunetka wiedziała człowiek nazywał się Telemachus i był kimś ważnym w szeregach Rebelii.
- Co zatem taka kobieta jak Ty szuka w tej części galaktyki, co? Dlaczego jest zainteresowana naszym małym ruchem? I skąd masz ich ze sobą?
"Ich" pod tym pojęciem kryło się gamorreańskie stado. Kittani uśniechnęła się sama do siebie... Co jak co, ale grupa zębatych, rogatych i wielkich gamorrean będących pierwszy raz poza granicami swojej rodzinnej planety musiała wywierać spore wrażenie. Na tle swoich ziomków Gweek zdawał się być stałym bywalcem salonów.

***

W pomieszczeniu nie było miejsca i powietrza. Powietrza nie było bardziej; Telemachus z trudem wytrzymywał intensywną woń jaką wytwarzało całe gamorreańskie stado, które nie chciało opuścić swojego wodza podczas rytułału przejścia zwanego "rozmową kwalifikacyjną".
Dawno nie czuł się tak przytłoczony jak w tym momencie. Stłoczone stado zdawało się być jednym wielkim cielskiem. Cielskiem, które otaczało go z każdej strony. Telemachus chciał skończyć tę rozmowę jak najszybciej.
- Zatem.... - spojrzał w notatki leżące na biurku. - Ty jesteś Gweek, a to jest część Twojego klanu. Tak? Powiedz mi, co tutaj robisz i czym chciałbyś się zająć w szeregach rebelii co? Co potrafią Twoi ludzie?
Nim Gweek zdążył odpowiedzieć, któryś ze znamienitych wojowników klanowych pierdnął donośnie.

***

- IG87F... - Telemachus podniósł głowę i spojrzał na szczupłego czerwonookiego droida. Droid zdawał się być strasznie mały (choć było to raczej wrażenie wywołane kontrastem z grupą Gweeka, która była w pomieszczeniu nie dawno. Droid był ostatnią pozycją na liście do przeprowadzenia rozmowy i miał nadzieję, że rozmowa zakończy się szybko; potrzebował odpoczynku.
- Ze wstępnej diagnostyki wynika, że Twoim właścicielem jest albo nie jaka Seena albo Kittani Levith. Zakładam zatem, że tak naprawdę nikt nie jest Twoim Panem a Ty tylko pozwalasz tak myśleć innym? Nie należysz do nikogo, prawda? Czy to może jednak jakiś błąd w oprogramowaniu? Stan Twojej świadomości jest też dość wysoki... Zdajesz się być... żywy. Dawno nie miałeś czyszczonej pamięci co? Dobra... Potraktuję Cię tak jak każdego innego rekruta. Co Cię sprowadza w nasze szeregi? W jaki sposób mógłbyś pomóc Rebelii? Masz jakiś swój cel?
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [LH Duch] - Nieproszeni goście

Postprzez Gweek » 25 Mar 2017, o 21:18

Powrót wodza powinien zwiastować dobre wieści dla reszty grupki zielonych. Przyniesione informacje przyjęli z lekkim oburzeniem i wontami: - Jak to? Po co? Bez broni? Wszyscy?
Poszli na układ, że w zamian za spokój zobaczą masę nowych rzeczy i kupę jadła.
Badania... chyba jakiś żart. Ichtejsi szamani zapomnieli o grubym, gamorreańskim płaszczu ze skóry i tłuszczu. Pierwsze igły łamały się jak młode gałązki, co materiał badawczy kwitował tubalnym śmiechem raz po raz. To, co przynieśli później bolało jak ugryzienie bagiennej muchy czyli tyle co nic. I ciągle trajkotali dziwne słowo "badania, badania".
Samo przejście przez hangar wywołało poruszenie i lawinę pytań. - A co to, a tamto, uuu ale duże. To jakieś zwierzę? Czy to żyje? Ale najlepsze było to: "Wynsz! Uwaga wynsze! (szlauchy - węże doprowadzają paliwo do statków) co to po ziemi latają. "
Gweek niczym lokaj oprowadzał, pokazując i objaśniając mijane elementy infrastruktury. Swoje musieli odczekać to na lądowisku, to w korytarzach obszernych ramion precla. Mieli rozmach skurczybyki - ci co to zaprojektowali i zbudowali tego molocha. Zbliżała się pora posiłku i chyba wszyscy to czuli. Puburkiwania w bebeszkach mieszały się z licznym chr wrr khrum kwik . Zbliżał się powolny koniec testów, z tego co mówił personel. Skierowano tylko szefa całej bandy do jakiegoś biura ale tłumaczenia, że nic Pitooggowi nie zrobią , nie docierały. Cała ta rozmowa kwalifikacyjna została obgadana co do szczegółu i potencjalnego przebiegu. Mieli słuchać i nie odzywać się bez potrzeby. Tak też zrobili zapełniając niemal całe pomieszczenie zaadoptowane na biuro. Wysłuchali w skupieniu słów człeka i Hutt się rozpruł. Pękło mu dupsko i sytuacja stała się patowa.
- Taaa-aa. - przyjrzał się robaczkom utrwalonym w kajeciku. Ortoogg chciał uderzyć w lichy stół i roznieść go w drzazgi pokazując owe kompetencje, ale pomysł został równie szybko obalony.
- Taaa. Klan repeli nie znać. Gweek go nie znać. Klan tuszo umić. Bić, pić, nosić. Śline hopy. - na te słowa cała dziewiątka zaczęła się prężyć jak na zawodach kulturystyczny prezentując okazałe brzuszyska i torsy, z których wydobywało się donośne burczenie.
- Gweek sronić babe. Se radu nie daju. I to by było na tyle ceremoniału jak i całej konwersacji. Na odchodne usłyszeli jedynie, że coś się dla nich znajdzie. Pośpieszne notatki nabazgrane przez człowieka zwanego Telemachujem potwierdziły przeczucie, że nie są tu mile widziani.
Szkoda tylko zdalniaka. Oby mu we łbie nie namieszali po diagnostyce cokolwiek to znaczyło. Taki dobry był... bo nie pił. A teraz nie wiadomo co z nim się stanie. Rach ciach i robot w piach.
Image

gg 5214304
Awatar użytkownika
Gweek
Gracz
 
Posty: 319
Rejestracja: 13 Sty 2016, o 15:10
Miejscowość: Wrocław

Re: [LH Duch] - Nieproszeni goście

Postprzez IG-87F » 26 Mar 2017, o 13:50

Diagnostyka... Było to coś co IG lubił pod jednym warunkiem, gdy robi to On sam lub Garll. W innych przypadkach nie miał zamiaru ułatwiać tego procesu, więc tam gdzie mógł to blokował dostęp do niektórych rzeczy. Niestety, nie do wszystkich zablokował ale do kilku... Jednak proces ten trwał długo, stanowczo dłużej niż średnia dotychczasowych diagnostyk. Po tym procesie znalazł się w innym pomieszczeniu, tym razem stał przed biurkiem, a raczej mężczyzną znajdującym się za nim. IG-87F nie miał żadnej chęci rozmowy z Jegomościem, ale w obecnej sytuacji nie miał wyboru.
- Jestem w pełni niezależną jednostką. I nie, nie pozwalam tak myśleć innym. Inni wiedzą, że podejmuję samodzielne decyzje i nie należę do nich. - odpowiedział, gdy poruszył temat Jego "właścicielek". Jak dotąd miał trzech prawdziwych właścicieli. Nie więcej.
- Owszem, im więcej rzeczy zapiszę w swej bazie danych tym więcej będę mógł wykorzystać. Moi starzy właściciele nie widzieli więc sensu w czyszczeniu mojej pamięci.
- Należę do grupy osób, z którą może miałeś przyjemność rozmawiać i beze mnie raczej mogą być martwi. Ktoś musi pilnować, by nie gryźli piachu. Poza tym, nie ma innego miejsca gdzie mógłbym się udać. Jakbym mógł pomóc? Moje systemy celownicze są jednymi z najlepszych i jak dotąd każdy strzał to był jeden trup, a zapewniam, że dużo strzałów oddałem jak dotąd. A cel? To jest domena istot organicznych, Ja nie potrzebuję czegoś takiego jak "Celu".
Co prawda częściowo uważał "Cel", za coś co mają żywi ale z drugiej strony sam stara sobie aktywnie taki wytworzyć. Jak dotąd bezskutecznie, jednak trudno stworzyć coś takiego, gdy jest tak wiele zmiennych.
Image
Awatar użytkownika
IG-87F
Gracz
 
Posty: 161
Rejestracja: 19 Sty 2016, o 00:18

Re: [LH Duch] - Nieproszeni goście

Postprzez Kittani Levfith » 29 Mar 2017, o 19:57

Uważnie przypatrywała się człowiekowi za biurkiem z miną która raczej nie zdradzała łatwej współpracy z jej strony. Po co te całe ceregiele, badania, przesłuchania? O ile dla niej samej było raczej średnio uciążliwe, tak wyobrażała sobie co musieli przechodzić byli niewolnicy i klan Gweeka... Wszyscy chyba spodziewali się, że pierwsze spotkanie przebiegnie w przyjaznej atmosferze. Każdy z nich był zszokowany tak chłodnym przyjęciem i szeregiem procedur wiążących się z ich pojawieniem się na statku. Już miała ochotę powiedzieć, że chyba łatwiej dostać się do Imperium niż Rebelii ale komentarz Telemachusa skutecznie ją ocucił. Podeszła bliżej i oparła się dłońmi o jego biurko, przyglądając mu się dokładniej. Chyba się przesłyszała.
- ,,Ta Kittani"? - powtórzyła za nim, ściągając brwi w zamyśleniu. - Rozumiem, że wieści rozchodzą się szybko ale zabrzmiało to co najmniej tak, jakbym była kimś wyjątkowym... Nie wiem co o mnie wiecie. - dodała wskazując ruchem głowi na jego notatki. Podniosła się powoli i zaczęła przyglądać się całemu pomieszczeniu, przechadzając się w obrębie jego biurka.
- Kordynaty na waszą jednostkę otrzymaliśmy od Borska. Osobiście mam już dość wiecznej ucieczki przed Imperium i ich wspólnikami. Najpierw Tatooine, później Gamorra... ile można? Jeżeli mogę u was znaleźć schronienie a przy okazji w jakikolwiek sposób - tyle mi w zupełności wystarczy, aby tutaj pozostać. - powoli przeniosła na niego wzrok, sprawdzając czy wysłuchuje jej uważnie czy tylko stwarza pozory. Zdawał się być zaciekawiony tym co mówiła, więc kontynuowała swoją wypowiedź podchodząc do jednej z gabloty.
- Wszystkich spotkałam na Tatooine. IG odnalazłam pośród martwych Tuskenów na pustyni - to trochę nietypowe miejsce jak na droidy. Z jego pomocą dotarłam do Bestine, gdzie z kolei natrafiliśmy na warsztat Garlla i Cada. No i oczywiście Gweek - to on ostrzegł mnie przed wysłannikiem Hutta Yarlo w mieście. To wyjątkowy Gamorreanin... Jeszcze się o tym przekonacie. Zyskał sobie szacunek i sympatię całego stada na swojej rodzinnej planecie. Nie chcieli go opuścić, dlatego przylecieli razem z nami. - dodała z uśmiechem, wspominając panikę przed ,,wężami" przy opuszczaniu hangarów. Kittani musiała przyznać, że ta rasa była niezwykle zabawna - sam Gweek wiele razy zdołał rozśmieszyć nie tylko ją, ale też innych.
Image
Awatar użytkownika
Kittani Levfith
Gracz
 
Posty: 386
Rejestracja: 12 Lut 2014, o 17:08
Miejscowość: P-ń

Re: [LH Duch] - Nieproszeni goście

Postprzez Mistrz Gry » 30 Mar 2017, o 09:01

Hania Solo
Borsk? - Mężczyzna uniósł brew pytająco. - Mamy tutaj kogoś z takim imieniem i pojawił się tu krótko przed Wami. Chodź ze mną, może akurat go znasz. Kto wie? Galaktyka ostatnimi czasy robi się strasznie ciasna...
Telemachus wstał zza biurka i podszedł do drzwi. Otworzył je i gestem nakazał Kittani wyjść na zewnątrz. Rebeliant odezwał się do brunetki dopiero po dłuższej chwili.
- Mówisz i zachowujesz się tak jakbyś nic o sobie nie wiedziała. Jakbyś przez ostatni miesiąc zaszyła się gdzieś na końcu galaktyki w zupełnym odcięciu od informacji.
Widząc niepewną i zdziwioną minę Kittani uśmiechnął się. Triumfalnie.
- Ty chyba naprawdę nie wiesz... Cóż. Nie jesteś jeszcze najjaśniejszą gwiazdą pośród męt i bandytów, których szuka Imperium ale nawet i tutaj dotarły do nas jakieś plotki na Twój temat. Pewnie połowa z nich to nieprawda, no ale. Uroki sławy. Musiałaś nieźle namieszać na Tatooine skoro ISB wysłało tam samego Koro Reesa. Poszły za Tobą i listy gończe. Szukają Cię huttowie, Imperium i pewnie nie mała grupa łowców nagród. A tymczasem pojawiasz się u nas. Niespotykane.
Telemachus znowu zamilkł i nie odezwał się do niej aż do momentu gdy do tarli do pomieszczeń w których zorganizowano ambulatorium. Tam, na jednym z łóżek, podłączony do aparatury medycznej leżał Borsk. Borsk Bwa'tau Był przytomny. Popijał sobie jakiś sok i oglądał holofilm. Na widok Kittani uśmiechnął się.
- Oh, jesteś wreszcie...
- Czyli się znacie - mruknął Telemachus. - Zostawiam Was zatem samych. Odszukaj mnie później Kittani. Nasza rozmowa się jeszcze nie skończyła.


Gweek Barbarzyńca
- Będziecie mieć robotę. - Powiedział Telemachus do Gweeka gdy w końcu się zatrzymał. On i idąca za nim banda gamorrean znaleźli się w bakburtowej sekcji ogromnego Lucrehulka, w jednym z magazynów pod hangarami dla myśliwców. Pomieszczenie było strasznie zagracone wszelkiej maści odpadkami i złomem; pod stopami czuć było wilgoć a w kilku miejscach widać było większe kałuże brejowatej cieczy.
- I to robotę nie byle jaką. Wręcz spadacie nam tu z nieba. I nie mówię tego ironicznie. Jak to posprzątać to to będzie Wasze lokum. Najpierw jednak będziecie musieli ubić Dianogę która chyba się tu zagnieździła. I chyba nie jest specjalnie duża. My jej daliśmy spokój bo póki co mieliśmy ważniejsze sprawy jak sprzątanie tego magazynu. Dla Was jednak to miejsce może być idealnym. Będziecie mieli dosyć przestrzeni by mieszkać wspólnie i nie będziemy musieli Was rozdzielać po ciaśniejszych kajutach. Potrzebujecie jakiejś dodatkowej pomocy? Blasterów? A może to miejsce Wam się nie podoba i wolelibyście jednak coś przy czym będzie mniej pracy? A... i ten Gweek. Jak znajdziesz chwilę to odszukaj Jainę Solo. Czeka na Ciebie. Chce porozmawiać.

T-1000
Garll uśmiechnął się złośliwie do rebelianckiego technika próbującego podpiąć kable diagnostyczne do gniazd IG87F.
- Nie wiem po co się tak męczysz? - Powiedział Sullustianin tłumiąc śmiech. - Ten droid i tak nie pozwoli Ci wykonać pełnej diagnostyki. Próbujecie to już zrobić trzeci raz i z uporem maniaka nie pozwalacie tego zrobić mnie.
- My tu mamy specjalistyczne narzędzia... i no... Taki mam rozkaz, no.
- Specjalistyczne narzędzia. Dobre sobie. Widziałeś może co mam na swoim statku? Daj spokój... To na czym Wy tu musicie pracować to jakaś kpina. Część tych narzędzi wygląda jakby była zbudowana przez chorego psychicznie dzieciaka.
- Ha.. To akurat prawie by się zgadzało. To Quorna jest. Naprawiał tym swoje droidy.
- I działają mu te droidy wogóle?
- No tak jakby... Jeden cały czas piszczy a drugi nie ma głowy... ale działają.
- Wspaniałe to muszą być droidy... - Mruknął z przekąsem Garll. - Dobra IG jak ten Pan skończy tutaj z Tobą to przyjdź na Skyrunnera. Zrobię Ci przegląd i wyczyścimy trochę hardware, bo po Gamorrze masz tam pewnie pełno syfu. Rozważ droidzie też jedną rzecz: mógłbym Ci poszerzyć trochę zasoby pamięci. Mam trochę części z różnych droidów serii IG byłbyś zainteresowany jakimiś szczególnymi bazami danych? Daj znać. Idę na Skyruunera. Będę składał R4B3.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [LH Duch] - Nieproszeni goście

Postprzez Gweek » 1 Kwi 2017, o 13:54

Łu-łu-łu-łu-łu-łu-łu stłumione dźwięki lądujących bądź startujących maszyn przebijały się przez durastalową konstrukcję precla. Odpalane silniki maszyn wprawiały w drobne drgania podłoże. Przestronność lewej części ramienia okrętu co rusz zadziwiała wędrującą grupkę. Zjazd do położonej niżej sekcji odbył się za pomocą jednej z turbowind towarowych. Niegdyś służyła do transportu czołgów AAT lub ciężkich transporterów opancerzonych MMT, teraz niszczejąc pod naporem upływającego czasu, z rzadka używana.

Dotarli do miejsca docelowego. Podłoże było twardawe, śliskie miejscami. Wszechobecna wilgoć skraplała się na suficie, spadając podłużnymi kuleczkami brudnawej cieczy na hałdy śmiecia, walającego się, jak jednym okiem sięgnąć. Powstające kałuże zdawały się żłobić dziury w chropowatej powierzchni płyt pokładu. Stężenie wilgotnego powietrza sugerowało nieszczelność jednej z rur oplatającej szkielet frachtowca LH-3210 lub delikatną pochyłość w dół lewej części zawieszonego w przestrzeni kosmicznej Lucrehulka.
Pasi taka roobootuu. - klasnął w dłonie. Zmącił echo niosącego się głosu Telemachusa charkliwą gamorreańską mową. To wszystko będzie nasze, gdy ubijemy potwora co tu grasuje. Zatem zróbmy obławę i wielkie polowanie! - chór współplemieńców ochoczo dołączył do bojowego okrzyku wodza. W pełnej zgodności zaakceptowali najbliższy plan działania.
Wrzaski zirytowały człowieka, choć nie dał tego po sobie poznać. Czekał na wiążące decyzje. Pozbycie się jak najszybciej grupki nieokrzesanych istot było mu nawet na rękę. Jak zwykle miał dużo do zrobienia. Przemytnicy mawiali "Czas nie chu... nie stanie".
Tjanoga. Tjanoga.
Ta noga.
Klan upoluje Tą nogę!
- wyszczerzył kły w głupkowatym uśmiechu.
Na solo puśniej. Tja noga czeka.
Zebrał do kupy grupkę turystów z zamiarem powrotu na Skyrunnera. Musieli się uzbroić, tylko w co? Nawet najstarszy Ortogg nie wiedział czym może być ta bestyja. http://vignette2.wikia.nocookie.net/pt. ... 0227231858 Prócz standardowego wyposażenia w arg'garoki doposażono się we wibrowłucznie lub berdysze (po prawej) http://vignette3.wikia.nocookie.net/sta ... 0315225535 Skórzane pancerze okrywające torsy został wzbogacone durastalowymi naramienniki i karwaszami. Każde przejście klanowej społeczności wzbudzało niemałe zainteresowanie, skupiając na sobie wzrok mijanych istot. Kwi Chhh chhh Kykhy - urywane, krótkie, kwiczące rozmowy wzbogacały odgłosy maszerujących. Klap klap, pac pac - chlupała woda w buciorach małej grupki. Szuranie nie pomagało wydostawaniu się brudnej cieczy z obuwia. Zjeżdżając turbowidną do odpowiedniej sekcji magazynowej ustalili, że będą trzymać się razem.

Przeczesywanie rupieciarni rozpoczęto od prawej ściany. Ustawieni w półkolu, oddaleni od siebie co metr, metodycznie ostrzami włóczni przekłuwali, rozrzucali lub rozgrzebywali na boki hałdy rdzewiejącego złomu. Przegniłe resztki jedzenia dodawały specyficznej nuty aromatu brunatnej cieczy, mieszaniny olejów i smaru. Swojskie klimaty towarzyszyły obchodzeniu pasami, po długości całego obszaru poszukiwań Tjanogi. Od grodzi do grodzi, pas za pasem, obława trwała. Obchodząc całą powierzchnię magazynu nie odnaleziono Dianogi. Zaliczono jedynie kilka "nurów" do szlamu, głębokiego miejscami do pasa, gdy któryś łowczy się poślizgnął. Kąpiel połączona z tarzaniem się w brei średnio od kostek max do kolan, był kuszącą perspektywą. Teren był spory, miejscami zupełnie suchy, a myśliwych mała liczba. Możliwych kryjówek było sporo, a niemoc śledcza zmusiła poszukiwaczy zaginionego potwora do rozluźnienia szyku, zwiększając odległość między myśliwymi do 3 metrów, docelowo pięciu lub siedmiu, jeśli zajdzie taka potrzeba.
Najmniej mobilny Ortogg szedł środkiem, po lewej miał Thurga namber łan, Thurga numer dwa i Thurga tego z trójką. Szyk zamykał Jub. Prawica przestawiała się następująco : Hutt, Gweek, Frog i Buj.
Image

gg 5214304
Awatar użytkownika
Gweek
Gracz
 
Posty: 319
Rejestracja: 13 Sty 2016, o 15:10
Miejscowość: Wrocław

Re: [LH Duch] - Nieproszeni goście

Postprzez Kittani Levfith » 1 Kwi 2017, o 15:01

Kittani zdziwiła się na wieść o tym, że Borsk dotarł tutaj na krótko przed nimi. Czemu ich nie poinformował? Dlaczego przez cały ten czas nie odezwał się do nich chociażby słowem? Wszyscy łącznie z IG byli zatroskani brakiem jakichkolwiek komunikatów z jego strony. Nie wierzyła w plotki ani w jego śmierć, jednak nadal niepokoiła się o jego los - to on szkolił ją i niejako opiekował się przez ostatni czas, umożliwiając jej ucieczkę z Tatooine i Kobieta miała sporo pytań do Bothania i wreszcie nastała okazja, aby otrzymała odpowiedź chociażby na część z nich.
Telemachus powoli zaczynał ją irytować. Wydawało mu się, że jest wszechwiedzący i czerpał satysfakcję z tego, że zadziwiał Kittani. Nie wątpiła zarówno w zasięg plotek oraz samej Rebelii, jednak część z tych informacji wcale nie musiała być prawdziwa. Intrygowało ją, co też może mieć w swoich notatkach i papierach na jej temat. Uśmiechnęła się na jego słowa.
- Jeżeli Gamorrę można uznać za koniec galaktyki... to w sumie prawda. - zdziwiła się trochę na wspomienie o Koro Reese, jednak nie wnikała o kim jeszcze wie i jakie ma informacje na temat wydarzeń z Tatooine. - Najlepiej potwierdzać bądź obalać plotki u samego źródła. - dodała zanim doszli do pomieszczenia, gdzie znajdował się Borsk. Po jego uśmiechu można było wywnioskować, że ma się całkiem dobrze i z pewnością nie doznał podczas swojej misji zaników pamięci, skoro rozpoznał brunetkę. Kiwnęła głową na znak, że odnajdzie mężczyznę po skończonej rozmowie i podeszła bliżej Bwa'tau.
- Martwiłam się o Ciebie! Czemu się nie odzywałeś!? Co z Fennem?- zaczęła w typowo kobiecy sposób, posyłając mu zatroskane spojrzenie. - Tak czy inaczej cieszę się, że Cię widzę. Słyszałam o ataku na garnizon wojsk Imperialnych na Gamorrzena - to faktycznie Twoja sprawka? Sam wspominałeś, żebym nie wierzyła w plotki... - podeszła bliżej Borska i oparła się o jego łóżko, przyglądając mu się uważnie. Nie wyglądał najgorzej.
- Mam nadzieję, że wszystko poszło zgodnie z planem. Zapewne już wiesz zarówno o śmierci Urpy, jak i Theona Khana oraz Cada. - Kittani wyraźnie posmutniała na samo wspomnienie o swoich zmarłych towarzyszach. Przetarła twarz dłonią, jakby chciała się ocucić z chwilowego smutku albo powstrzymać łzy. - Czy wiesz, kim był ten czerwonoskóry Twi'lek na Gamorrze? Chciałabym się czegoś o nim dowiedzieć. - spojrzała na holofilm, który oglądał Borsk.
- Aha - czy Rebelia zawsze tak chłodno wszystkich wita na swoim statku? Nie wiem co dokładnie o mnie wiedzą, ale wydają się być zaskoczeni moją wizytą. Ciekawe, o czym Telemachus chce ze mną porozmawiać. Masz jakieś domysły na ten temat?
Image
Awatar użytkownika
Kittani Levfith
Gracz
 
Posty: 386
Rejestracja: 12 Lut 2014, o 17:08
Miejscowość: P-ń

Re: [LH Duch] - Nieproszeni goście

Postprzez IG-87F » 2 Kwi 2017, o 13:00

Czerwone światło rozjaśniało twarz rebelianckiego technika, który bezskutecznie od jakiegoś czasu próbował podpiąć kable do siedzącej maszyny. IG patrzył na tą istną porażkę organiczną, nie dość, że nie mógł nic podpiąć do jego kabli to nie liczył się z faktem, że droid może nie dać się zdiagnozować w 100%. Mimo wszystko IG-87F czerpał dziwną przyjemność z obserwowania jak istota organiczna próbuje bezskutecznie wykonać swoją robotę, było to ekscytujące. Jednak największym punktem zaciekawienia była twarz, czerwony sensor bez ustanku obserwował ją, prawdopodobnie oślepiając go, to właśnie na niej było widać zirytowanie tą sytuacją.
- Może sobie darujesz Worze Mięcha? I tak ci się nie uda. - powiedział swym monotonnym, nieco przeciąganym głosem nie przerywając obserwacji technika. Prawdopodobnie ta robota nie byłaby tak zła, gdyby nie to, że IG był tu czynnikiem demoralizującym.
- Czy na tym okręcie znajdują się inne, zaawansowane droidy? - zapytał po kilku sekundach, mimo wszystko ten droid-zabójca preferował towarzystwo innych robotów. Białkowcy byli ciekawym obiektem obserwacji, ale na dłuższą metę nudzili. Ale zapowiadało się, że trochę czasu spędzi z worami mięcha. Jeszcze do Garlla się przejdzie, jak ci technicy się poddadzą, o ile czyszczenie hardware nie wchodziło w grę to poszerzenie pamięci, było interesującą opcją, która może okazać się niezwykle pomocna.
Image
Awatar użytkownika
IG-87F
Gracz
 
Posty: 161
Rejestracja: 19 Sty 2016, o 00:18

Re: [LH Duch] - Nieproszeni goście

Postprzez Mistrz Gry » 2 Kwi 2017, o 13:09

Kittani
- To nie takie proste jak myślisz. - Odezwał się Borsk gdy zostali sami w szpitalnym pomieszczeniu. Usiadł na łóżku krzywiąc się przy tym z bólu. Kittani mogła dostrzec, że jego prawy bok jest opatrzony żelowymi opatrunkami; bothanin musiał się gdzieś zdrowo poparzyć.
- To ja byłem odpowiedzialny za ten zamach. Musiałem skutecznie odwrócić uwagę Imperium od innych działań. Waszych działań, jeżeli wiesz o czym mówię. Potrzebowaliście trochę zasłony dymnej. Myślę, że to mi się udało. Przy okazji miałem też okazję wyeliminować kilku dygnitarzy Imperium. Chciałem połączyć przyjemne z pożytecznym. Średnio to wyszło. Zamach się udał częściowo, kogoś tam zabiło, kogoś poraniło, ale nie wszystkie ładunki odpaliły i sukces był taki se... Co gorsza, zostawiłem po sobie zbyt wyraźny ślad i musiałem uciekać. Dwa razy prawie mnie mieli, dwa razy się wywinąłem. Wpadłem za trzecim. TO było wtedy gdy z Tobą rozmawiałem.

- No i się zaczęło. Przesłuchania, grzeczne kulturalne pytania oraz różne ciekawe metody pomagające wydobyć prawdę. To były najweselsze dwa tygodnie mojego życia. Trzymali mnie pod kluczem w posterunku i jedyne co mogłem robić to podsłuchiwać rozmowy szturmowców. - Borsk się zaśmiał.
- Uciekłem jak uslyszalem plotki o droidzie mordercy i przyjezdnym gamorreaninie, który uwiódł jakąś klanową matronę. Zakładałem, że to był Gweek. To on, prawda? To był znak, że musiało się już coś dziać. Plotki docierały do mnie z opóźnieniem więc zupełnie nie miałem pojęcia, jak daleko Wasze działania są zaawansowane. Czy to co słyszałem wydarzyło się wczoraj czy tydzień temu. Ciężko było złapać poprawną perspektywę. Pewny byłem tylko tego, że od chwili gdy z Tobą rozmawiałem, nie wpadliście w ręce imperialców; było by o tym głośno i pewnie, wszyscy razem stanęlibyśmy przed plutonem egzekucyjnym. Musiałem uciekać, ale jednocześnie nie mogłem tego robić w waszym kierunku. To, że miałbym za sobą imperialny ogon było oczywiste. Musiałem wiać w przestrzeń. I tak zrobiłem. Przejąłem prom transportujący mnie i kilku innych więźniów na Courscant i jak już byłem wolny przyleciałem tutaj. Zostawiłem Was, ale nie widziałem wtedy innego wyjścia. Widzę, teraz że chyba zrobiłem dobrze.
- Fenn? Nie wiele wiem. Miał się uporać z Koro Reesem na Tatooine i przygotować ewakuację komórki. Pojęcia nie mam czy im się to udało. Miał odpowiedzieć na Wezwanie Jainy. Taka była umowa... Wiedziałaś się z nią może?
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [LH Duch] - Nieproszeni goście

Postprzez Kittani Levfith » 3 Kwi 2017, o 11:40

Z uwagą wysłuchiwała słów Borska, pokazując gestem dłoni że nie ma się zbytnio ruszać ze względu na swoje oparzenia. Jeżeli zajęli się nimi medycy z pewnością rany szybko się zagoją, chociaż nadal powinien się oszczędzać. Wszytko to, co mówił zaczynało się układać w logiczną całość i dawało lepszy obraz wydarzeń na Gamorrze. Pokiwała głową na znak, że ma rację i udało mu się zrealizować swoje zadanie w taki sposób, aby zagwarantować załodze Skyrunnera więcej czasu.
- Nie powinnam od samego początku meldować swoich działań, tylko czekać na Twój odzew. - był to jeden z błędów, które popełniła całkiem nieświadomie. Zapewne przez stres związany z ucieczką i pozostawieniem swojego towarzysza w bazie. Gdyby tylko teraz wiedziała, że tak to się zakończy...
- Tak, to był Gweek. Znalazł Nurrę jako naszego lokalnego przewodnika. Wyratował ją z opresji przed innym Gamorreaninem ale musiał z nim walczyć, podobno tak nakazuje ich tradycja. Niezbyt się tym interesowałam... Jego partnerka mnie nie polubiła. - machnęła ręką na znak, że jest to mało istotny wątek w obecnej chwili i wszystko już należy do przeszłości, gdzie powinno pozostać. Była jej wdzięczna za to, że pozwoliła Gweekowi lecieć z nimi i nie starała się go zatrzymać za wszelką cenę na Gamorrze, chociaż ona sama podejrzewała że Nurra wolałaby mieć knura obok siebie niż gdzieś daleko w galaktyce. Po krótkiej chwili zadumy spojrzała na Borska.
- Teraz już wszystko rozumiem. To było najlepsze, co mogłeś zrobić. Mieliśmy dość problemów z Urpą i samą Gamorrą... Imperium było tam zupełnie niepotrzebne. - Kittani z nudy poprawiała swoje kabury na blastery bez większego zaangażowania, gdy nagle usłyszała nieznane jej dotychczas imię. Podniosła głowę i ściągnęła nieco brwi, wyraźnie zdziwiona tym co powiedział. - Jakiej Jainy? Nigdy o niej nie słyszałam... nie wspominając nawet o spotkaniu z nią. Dopiero wypuścili nas z przesłuchiwań i badań.
Image
Awatar użytkownika
Kittani Levfith
Gracz
 
Posty: 386
Rejestracja: 12 Lut 2014, o 17:08
Miejscowość: P-ń

Re: [LH Duch] - Nieproszeni goście

Postprzez Mistrz Gry » 3 Kwi 2017, o 12:55

Gweek
Nie-bracia Thurgowie wpadli na dianogę pierwsi w chwili gdy Gweek zaczął myśleć, że może to był jakiś żart i nie ma tu żadnego śmiecio-stwora do ubicia. Stwór był. I rzeczywiście Telemachus nie pomylił się co do jego oceny: nie był duży. Co jednak nie oznaczało jeszcze łatwej przeprawy.
Nagle z niepozornie wyglądającej kałuży w najmniejszego Thurga wystrzeliła macka, która chwyciła go za nogę. Chwycony kwiknął krótko i już go nie było widać. Na miejscu został tylko topór i trochę bulgocącej brei.
Sterta śmieci zafalowała wskazując w które miejsce gamorreanin został przeciągnięty. Oko na chudej mięsistej nóżce, które pojawiło się na tej stercie, potwierdzało tylko lokację potwora.

iG87F
- Tak, tak są! - Odpowiedział techniki z wyczuwalną nutą strachu i zwątpienia. Obwody behawioralne IG87F akurat z rozumieniem tej konkretnej emocji nie miały problemu. Wory mięcha często tak się przy nim zachowywały, zwłaszcza te, które miały w jakiś sposób okazję posłuchać lub być bezpośrednim świadkiem jego krwawych poczynań. - Mamy kilka astromechów, kilka wraków nieokreślonego pochodzenia, śmieciarze i jeden droid medyczny. Jeżeli chcesz się do nich wybrać to szukaj w magazynach w sekcji rufowej. Pod silnikami. Tam się gdzieś chowają. Tak... dobrze usłyszałeś. Chowają się. Boję się, tego szalonego geonosianina.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [LH Duch] - Nieproszeni goście

Postprzez Gweek » 3 Kwi 2017, o 14:57

Kwiknięcie nie zaalarmowało w porę grupki łowców. Wszyscy myśleli, że to kolejne poślizgnięcie lub (k)nur do małego bajorka. Okazało się co innego. Atak potwora nastąpił szybko, obalony prosiek zniknął pod powierzchnią lustra wody. Zdezorientowani kompani śledzili "zieloną łódź podwodną" do momentu zakotwiczenia pod stertą śmieci. W tym miejscu wyrósł, jednooki peryskop.
Zaskoczeni towarzysze broni nie od razu ruszyli pomóc topielcowi. Ustalony szyk się załamał, pojedynczo lub po dwóch doskakiwali z gotową bronią do użycia w miejsce spoczynku Dianogi. Skoro istota ponoć nie była duża, a potrafiła wywrócić dorosłego samca - musiało o czymś świadczyć. Nie widzieli z czym się zmierzą. Jedna tylko cześć ciała wystawała z wody i to ją zamierzano zaatakować. Chaotyczne ruchy klanowej braci nie były ze sobą zgrane. Jedni zamierzali wyłowić pływaka ze ścieków, inni skrócić "o głowę" stwora lub wbić w oko włócznie. A Utrogg stał i się patrzył beztrosko na rozwój sytuacji. Trybiki w jego łbie próbowały załapać "co jest pięć".
Kluczową sprawą dla Gweeka było oślepienie bestyji. W tym upatrywał szansę na zwycięstwo.
Image

gg 5214304
Awatar użytkownika
Gweek
Gracz
 
Posty: 319
Rejestracja: 13 Sty 2016, o 15:10
Miejscowość: Wrocław

Re: [LH Duch] - Nieproszeni goście

Postprzez IG-87F » 4 Kwi 2017, o 13:16

- Boją się? - zapytał IG choć to raczej nie było pytanie z ciekawości, od dłuższej chwili słyszy o kimś kogo droidy się boją albo, że jego twory... Są dyskusyjne jeśli chodzi o ich działanie. Było to zaprawdę interesujące, szczególnie dla maszyny która potrafiła wybić całą kantynę i zostawić tylko droida...
Robot zabójca nawet nie zwrócił uwagi na strach technika, zatrzymał tylko przez kilka sekund spojrzenie na nim a potem postanowił działać... Wstał, odłączając przy okazji kable do diagnostyki i wyprostował się na pełną wysokość. Nowy kierunek: Magazyny w sekcji rufowej. Jednak zanim ruszył przed Siebie, musiał zrobić jedną rzecz...
- Którędy do tych magazynów Worze Mięcha? - zadał pytanie dość... Niskim tonem głosu, który nadawał mu pewnej grozy. Nie miał zamiaru prowadzić z nim żadnych dyskusji pod tytułem "Ale mam rozkaz przeprowadzić Diagnozę!". Najwyżej sam znajdzie te magazyny, swoją drogą będzie musiał pobrać na dysk plan budowy tego okrętu, ale to inna sprawa.
Image
Awatar użytkownika
IG-87F
Gracz
 
Posty: 161
Rejestracja: 19 Sty 2016, o 00:18

Re: [LH Duch] - Nieproszeni goście

Postprzez Mistrz Gry » 5 Kwi 2017, o 11:31

IG87F
- Tak, boją... - mruknął technik za odchodzącym już IG87F - boją się tak jak ja Ciebie. Po obwodach droida przeleciał impuls elektromagnetyczny, który można by zdefiniować jako: "przyjemność związana z pochlebstwem".
IG nie musiał długo szukać. W rufowej - strasznie zagraconej i mało jeszcze uprzątniętej sekcji statku - trafił na pozbawionego powłok astromecha, który jeździł wzdłuż jednej ze ścian i sprawdzał wszystkie złącza i terminale przesyłu danych. Droid nie wydawał z siebie żadnego dźwięku i w żaden inny sposób nie zareagował na pojawienie się IG87F. Ogólnie - po krótkiej analizie możliwych porównań - IG doszedł do wniosku, że astromech zdaje się być obłąkany.
Idąc jego śladem IG87F doszedł w końcu do pomieszczenia znajdującego się w pobliżu prawego silnika i które swoim zagraceniem nie ustępowało niczym pozostałym częściom tej sekcji okrętu. IG nie do końca pojmował dlaczego technik nazwał to miejsce magazynem: złomowisko byłoby lepszym określeniem.
Kilka starych zdezelowanych droidów ożyło i zwróciło swe receptory w stronę czerwonookiego mechanicznego zabójcy.
- Szukasz czegoś? Jesteś sprawny? Zatem uciekaj! - zapiszczał kolejny (najsprawniej wyglądający) astromech. - Przyjdzie po Ciebie i wyciągnie Ci części.
- Jesteśmy zgubieni! - Powiedział mechanicznym głosem inny, na wpół rozebrany droid protokolarny.

Gweek
Nagle oko zniknęło a spod śmieci wystrzelił Thurg trzymając się za mackę która owijała się wokół jego szyi! Gamorreanin piszczał cienko i próbował resztkami sił wyzwolić się z morderczego uścisku!

Kittani
- Jaina - powiedział Borsk - to taki Fenn Rebelii. Tylko ładniejsza trochę. Tak myślę. Ponoć rozmawia z każdym nowoprzybyłym kandydatem do Rebelii. Ze mną też gadała... dziwne uczucie powiem Ci szczerze. Jej obecność się... czuje. Przenikliwa jest babka. Już ja się znam na wyczuwaniu kłamstwa, ale przed nią? Cholera, niewiele się ukryje. Jeżeli chcesz to ją poszukaj, chodź myślę, że sama się znajdzie. A ten Telemachus, proponował Ci już jakąś fuchę, co? Wiesz już Co byś tutaj chciała robić?
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [LH Duch] - Nieproszeni goście

Postprzez Gweek » 5 Kwi 2017, o 13:09

Spryt okrętowego pasożyta kolejny raz wybił z rytmu gamorreańską brać. Nim się dobrze rozpędzili w szarży, musieli awaryjnie hamować na śliskim podłożu, gdy cel ataku zniknął. Na jego miejscu zastali bulgoczący ściek.
Wybuch śmieciowego wulkanu rozrzucił na boki hałdy złomu i odpadków. Thurg dyndał w poietrzu jak kwiaty na wietrze, nogi kopały w przestrzeni, szukając punktu podparcia. Mięsista macka zaciskała się na szyi ofiary w śmiertelną pętlę. Przyssawki wzmacniały siłę duszącą, powodując mimowolne kołysanie szamoczącego ciała. Oraz cichsze odgłosy Thurga mobilizowały do działania.
- Odciąć go! krzyknęło kilku na raz gamorrean. Wiedzieli co mieli zrobić w pierwszej kolejności. Kłuć i ciąć wystające z wody umięśnione ramię, grube jak pień młodego drzewa.
Gweek natomiast czai się w okolicy bulgoczącej wody, wpatrując dogodnego celu.
Image

gg 5214304
Awatar użytkownika
Gweek
Gracz
 
Posty: 319
Rejestracja: 13 Sty 2016, o 15:10
Miejscowość: Wrocław

Re: [LH Duch] - Nieproszeni goście

Postprzez IG-87F » 5 Kwi 2017, o 14:34

- Dobra decyzja... - stwierdziła maszyna na odchodne, gdy usłyszała, że ten technik się go boi. To była prawdziwa pochwała, która dawała swego rodzaju poczucie zadowolenia. Te w stylu "Dobry z ciebie droid", nie były żadną pochwałą dla zabijaki takiego jak On. Był maszyną budzącą strach i grozę! A nie zwykłym droidem-zabójcą, On był czymś więcej...
Jednak idąc tak przez "Magazyn", który raczej był najprawdziwszym złomowiskiem, natknął się na astromecha, który był... Obłąkany. A przynajmniej według obliczeń. Ale mimo wszystko to dzięki podążaniu za nim, dotarł do jeszcze bardziej zagraconej części złomowiska. A tam natknął się na cel swoich poszukiwań: Droidy.
- Szukałem was. Słyszałem, że boicie się jakiegoś szalonego Geonosianina. - powiedział IG-87F rzucając snop czerwonego światła, na wszelkie maszyny w tym pomieszczeniu. Zignorował chwilowo słowa droida protokolarnego.
- Obawiam się, że się mylisz... - zaczął, choć tym razem ton jego głosu był nieco inny, bardziej groźny o ile bardziej może być. - Ja przyjdę po Niego i wyciągnę flaki z jego rozstrzelanego ciała. - dodał obserwując pomieszczenie i droidy w nim.
Image
Awatar użytkownika
IG-87F
Gracz
 
Posty: 161
Rejestracja: 19 Sty 2016, o 00:18

Następna

Wróć do Lucrehulk "Duch"

cron