[LH Duch] - Nieproszeni goście

[IG-87F]

Walka trwała dalej. Tym razem bez sukcesów żadnej ze stron... Wróg jedyne co zrobił to trafił kilka razy w żywą tarczę 87F, a oddział tego drugiego ozdobił ścianę konturem "Chudziaka". Jednak czas było przejść do pełnej ofensywy... Dlatego spychając adwersarza do kolejnych pomieszczeń, IG-87F nie zatrzymywał się i cały czas napierając do przodu wystrzeliwał ogromną ilość boltów, wraz ze swoim oddziałem rzecz jasna.
Zabójca był osłaniany przez tarczę, tarczę która mogła przyjąć na siebie wiele pocisków. Jednak czas na wyciągnięcie ciężkich dział... Gdy tylko zaczęli spychać droida do kolejnego pomieszczenia, 87F rzucił dwa granaty, jeden miał upaść przed a drugi za wrogiem. Cel: Zniszczyć go.

[IG-87F]

- Ognia! - IG-87F wydał komendę swoim "towarzyszom", pomimo faktu, że ci nie byli zbyt przekonani do tej idei ale przekonała ich jedna rzecz... Wybuch granatów, których przeciwnik nie zdołał uniknąć lub unieszkodliwić. Zdemolowały mu niemal cały pancerz, niestety plecy wraz z prawdopodobnym kamuflażem przetrwały, poskutkowało to szturmem IG-87F oraz dwóch rebeliantów... A był to krwawy szturm... Trwał kilka sekund, ale w ciągu niego ludzie zostali rozstrzelani a droidy wymieniły się kanonadą ognia.
Jej efekt był do przewidzenia... Piracka maszyna padła jednak jej przeciwnik stracił lewe ramie, które odparło od gniazda... Nie mówiąc o kilku dziurach w korpusie, zniszczonej tarczy i jednej dziurze w nodze. Ale lepsze to niż ostateczne zniszczenie, straty w ludziach nie są ważne. Teraz pozostawało przytaszczenie pokonanej maszyny do Garrla, by zdobyć części zamienne.
- Garrl... Mógłbyś mi pomóc z przytaszczeniem droida? Bo bez ramienia mogę mieć pewne problemy.

Wątek przenosi się tutaj