Content

Lucrehulk "Duch"

[LH Duch] - Kupiec i Hazardzista

[LH Duch] - Kupiec i Hazardzista

Postprzez Ayle Dara » 11 Kwi 2017, o 13:42

Ayle razem z Fennem nawiewają z Tatooine.

Coś go zbudziło. Niespokojny sen, może koszmar. Spróbował się zerwać z miejsca, gwałtownym ruchem. Szybko tego pożałował. Związane ręce utrzymały go w pozycji siedzącej, natomiast nierozważny ruch tylko nasilił pulsujący ból głowy. Zderzenie z rzeczywistością okazało się nieprzyjemne. Pot zebrał mu się na czole, poczuł jak krople spływają mu po plecach. Otwarł głową o rękaw, pozbywając się nieprzyjemnego uczucia i chroniąc oczy. Otworzył usta, lecz nie wydobył się z nich żaden dźwięk. Gardło miał kompletnie zaschnięte. Jego ciało nie zareagowało najlepiej na spotkanie z blasterem ogłuszającym. Fenn pociągnął za spust kilka razy za dużo. Ayle miał wrażenie, że dopadła go gorączka, ale ze względu na ból głowy, jak zresztą i całego ciała, ciężko mu było się skupić, a co dopiero ocenić w jakim jest stanie.
Rozejrzał się dookoła. Rozpoznał wnętrze, było mu bardzo znajome. Przemieścił się pod ścianę, uśmiechając się pod nosem. Porwano go jego własnym statkiem. Mimo to ucieszył się, że Bryza nie pozostała na planecie. Wpakował w nią sporo pieniędzy oraz energii, ona zaś odwdzięczyła mu się swoją niezawodnością. Pilotując niewielki frachtowiec przeżył najwspanialsze chwile swojego życia.
Nasunęło mu to jednak pewną myśl. W jaki sposób imperium namierzyło ich tak szybko? Przemytnik widział tylko jedno rozwiązanie - Reese podczepił mu jakieś urządzenie namierzające. W całym tym pośpiechu nie sprawdził statku przez wylotem z Anchorhead. Jego błąd mógł kosztować życie wielu ludzi. Zrobił jednak, co miał zrobić. Dostarczył naszyjnik odpowiedniej osobie. Następną misję wyznaczył sobie sam - przeżyć. W międzyczasie do hangaru dotarł Fenn, zapewnie nastawiając wcześniej autopilota bądź pozostawiając kogoś za sterami.
- Fenn... - zaczął Zeltron, lecz ochrypły głos ugrzązł mu gdzieś w gardle.
- Nie masz dużo czasu. Musisz mnie przekonać, że żaden z ciebie imperialny agent, zanim dolecimy na miejsce. Inaczej stoczysz kilka rozmów z rebeliantami - kupiec stanął kilka kroków od niego, w dłoni dzierżąc ten sam blaster ogłuszający, w każdej chwili gotowy do wystrzału.
- Fenn... - zaczął ponownie - Ostrzegałem, że imperium może się szybko zlecieć. Trzeba było od razu spieprzać - oparł głowę o ścianę i westchnął ciężko. Wiele argumentów zdawało się działać na jego niekorzyść. Musiał jakoś przemówić mu do rozsądku.
- Jestem Ayle Dara. Pilot, hazardzista, przemytnik. Na pewno jesteś w stanie to sobie jakoś sprawdzić, popytać parę osób. Nigdy nie współpracowałem z imperium. Wręcz przeciwnie, parę razy zadziałałem na ich niekorzyść. Zapewne kojarzysz zarazę rakghouli z Taris. W trakcie całej tej plagi w Podmieście wybuchło małe zamieszanie. Byłem tam, pomagając pewnej kobiecie uniknąć losu imperialnego więźnia. Możliwe, że w trakcie połamaliśmy jakiegoś urzędnika i kilku jego strażników. Już jeden występek przeciwko władzy, czyż nie? - uśmiechnął się pod nosem, przypominając sobie kuriozalną sytuację oraz wpływ jego feromonów na sekretarkę oraz Mirax. Postanowił jednak pominąć ten szczegół.
- Ograbiłem przy okazji wspomnianego urzędnika z dokumentów i imperialnego żetonu. Możliwe, że dokumenty wciąż da się znaleźć gdzieś, w którejś skrytce. Żeton, połączony z feromonami zapewnił mi kolację u Reesa. Przez chwilę naprawdę uwierzył mi, że jestem kimś ważnym. Dało mi to wystarczająco dużo czasu, żeby do ciebie dotrzeć. Zaś dlaczego to zrobiłem? - na ostatnie pytanie nie było racjonalnej odpowiedzi. Nie dla kogoś, kto trzeźwo myśli. Ayle miał jednak swoje ideały, swoje priorytety. Nigdy nie cofał się, gdy w grę wchodziła adrenalina. Jeżeli coś zgadzało się z jego definicją przygody, hazardzista stał pierwszy w kolejce.
- Bo mnie poprosiła, ta kobieta, Twi'lekanka. Kazała mi cię odnaleźć, na Tatooine. Takie było jej ostatnie życzenie, głupio byłoby odmówić. Poza tym... mogłem utrudnić życie imperialnym, są irytującą bandą. Wszystkie te restrykcyjne kontrole doprowadzają mnie do szału. I oprócz tego... to naprawdę brzmiało jak ciekawa przygoda. Życie jest za krótkie, żeby przepuszczać takie okazje - spojrzał na Fenna raz jeszcze. Powiedział mu wszystko, co miał do powiedzenia. Całą prawdę. Nawet trochę więcej, wspominając o Taris.
- Zrób sobie z tymi informacjami co tylko zechcesz. Chcesz pytać, to pytaj. Odpowiem, nie mam nic do ukrycia - rzucił jeszcze. Nie czuł, żeby zdołał go przekonać. Nie szukał jednak zaufania, na to było za wcześnie. Musiał jedynie uniknąć śmierci, zyskać czas, który pozwoliłby mu to zaufanie zbudować.
Image
Awatar użytkownika
Ayle Dara
Gracz
 
Posty: 148
Rejestracja: 3 Sty 2015, o 19:48

Re: [LH Duch] - Kupiec i Hazardzista

Postprzez Mistrz Gry » 12 Kwi 2017, o 08:27

Fenn wysłuchał słów Aylego w milczeniu cały czas trzymając Zeltrona na muszce. Pozwolił mu dokończyć. Potem, gdy zeltron zamilkł po ostatnim słowie, powoli - jakby nie dokońca jeszcze wierząc - Fenn schował blaster do kabury i podał mu rękę.
- Wstawaj. Mamy robotę do zrobienia. - Powiedział Kupiec. - Twój statek, nie miał pluskwy: przynajmniej komputer nie wykrywał podpiętych urządzeń, które mogły by być nadajnikami dalekiego zasięgu. Może podrzucili Ci jakąś małą pierdółkę krótkiego zasięgu, takiego... planetarnego, ale nic więcej.
Kupiec i hazardzista ruszyli w stronę kokpitu. Ayle czuł kwaśną woń Fenna; człowiek albo słabo dbał o higienę albo musiał na Tatooine żyć w wyjątkowo podłych warunkach. Zresztą, jedno nie wykluczało drugiego i nozdrza zeltorna miały w tym momencie do czynienia ze swego rodzaju zapachową kumulacją. Kupiec kontynuował swoją przemowę.
- Wydaje mi się, że trzymali twój namiar radarem i tak doprowadziłeś ich do nas. Trochę szkoda, bo lubiłem tę faktorię, z drugiej strony kiedyś to musiało się wydarzyć. Zresztą. To już nie ważne.
Fenn sięgnął do przełącznika na ścianie i otworzył drzwi do kokpitu.
- Zacinają Ci się. Automatyczne otwieranie nawala coś. Co to ja mówiłem? A! Z tego co wiem, to ISD dryfuje teraz smętnie na orbicie Tatooine i przez dłuższy czas nie ruszy stamtąd swej dupy. Możemy uznać, że jesteśmy bezpieczni.
Weszli do kokpitu i Fenn usiadł na w fotelu drugiego pilota. Spojrzał przez iluminator na rozciągające się przed nimi świetliste pasy nadprzestrzennej rzeczywistości.
- Ja już wiem o Tobie wszystko. Twoje słowa pokrywają się z tym co udało mi się znaleźć na Twoim statku i na dysku, który mi przyniosłeś. I muszę Ci powiedzieć jedno: takiego skurwiałego farciarza jak Ty to jeszcze w galaktyce nie widziałem. No, naprawdę. Wiesz co jest wśród tych danych? Całkiem sporo o pewnych złych skurwielach pałętających się po Imperium pod płaszczykiem Imperium. A wśród tych danych można trafić na takie słowa jak: Taris, Ayle Dara, Mirax. To nie mógł być przypadek, że trafiłeś na naszą agentkę na Zordo's Heaven rozpracowującą komórkę tych złych skurwieli. Pewnie przeczuwała, że coś jej grozi, pewnie uwiodła Cię chcąc przy okazji dowiedzieć się o Tobie czegoś więcej. Być może myślała nawet o werbunku dla naszej sprawy. Tego się już nie dowiemy, a nam pozostaje zrobić wszystko by jej śmierć nie poszła na marne.
Fenn odwrócił się w stronę Aylego.
- Za jakieś sześć godziny będziemy na miejscu a Ty z pewnością masz teraz trochę pytań. Zadaj je i zabijmy trochę ten czas oczekiwania. Obiecuję Ci odpowiedzieć na te, na które będzie mi się chciało.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [LH Duch] - Kupiec i Hazardzista

Postprzez Ayle Dara » 23 Kwi 2017, o 12:07

- Następnym razem ostrożniej ze spustem. Chociaż, mam nadzieję że już nigdy więcej nie potraktujesz mnie blasterem - burknął, chwytając podaną mu rękę. Podniósł się gwałtownie w górę, co spotęgowało tylko pulsujący ból głowy - No cóż, imperialni mają spory arsenał sztuczek. I tak jak mówisz, ta twoja faktoria nie postałaby już dużo dłużej. Z tego co wyłapałem z rozmowy z Reesem, byli całkiem blisko wysadzenia twojej dupy. A tak przynajmniej dostałeś naszyjnik. Mam nadzieję, że było warto.
Zeltron ruszył za mężczyzną i pokręcił nosem. Nic nie powiedział, lecz woń Fenna drażniła jego nozdrza. Kiedy ten facet ostatni raz brał prysznic? Ayle miał szczerą nadzieję, że jego zapach nie był nawet w połowie tak okropny. Odkaszlnął dyskretnie i spojrzał z pod byka na drzwi, mamrocząc coś niecenzuralnego. Ciężko nawet było stwierdzić, kiedy usterka nastąpiła. I w jakich okolicznościach.
Po wejściu do kokpitu hazardzista opadł na swój ulubiony fotel. Odchylił się, wzdychając ciężko. Starał się, aby jego głowa znalazła się jak najdalej od Fenna, lecz nie pomagało to w uniknięciu przykrego zapachu. Pomimo swojej fatalnej dyspozycji, wysłuchał swojego rozmówcy uważnie. Na jego twarz wstąpił wątły uśmieszek, tak charakterystyczny już dla jego osoby.
- Często to słyszę. O tym szczęściu, znaczy się. Natomiast nie byłem świadom, że imperium ma na mnie coś poważniejszego. Z drugiej strony, mogłem się domyślić. Teraz to zresztą bez różnicy, po akcji na Tatooine jestem skończony. Dopóki trwa imperium - potarł oczy. Czuł, że jego spojówki podrażnił pustynny płyn. Do tego potrzebował gorącego prysznica oraz porządnej drzemki. Najlepiej kilkudniowej. Szczerzę wątpił, aby dano mu tyle czasu.
- Pytań mam faktycznie sporo. Po pierwsze, co z dziewczyną? Tą, która ze mną przyleciała? Po drugie, opowiedz mi po prostu tyle ile możesz. Dokąd i po co lecimy, kim jesteś, czym jest twoja organizacja, jaki związek ma z tym wszystkim Mirax, co właściwie było na tym dysku, z kim tak naprawdę walczysz. Po prostu wszystko, co ci ślina przyniesie na język - rzucił i rozsiadł się wygodnie, szykując się na nadciągający monolog.
Image
Awatar użytkownika
Ayle Dara
Gracz
 
Posty: 148
Rejestracja: 3 Sty 2015, o 19:48

Re: [LH Duch] - Kupiec i Hazardzista

Postprzez Mistrz Gry » 23 Kwi 2017, o 14:06

- Zupełnie nie mam pojęcia co się stało z Twoją towarzyszką. Po pierwszym ataku zniknęła mi z oczu. Myślę, że razem z moim ludźmi wylądowała po drugiej stronie wydmy. Zresztą byłeś tam. Widziałeś tyle co ja. Nie było za bardzo czasu by ją szukać i każdy musiał sobie radzić sam. - Fenn zamilkł i przez chwilę wpatrywał się w ciąg danych wyświetlanych na jednym z monitorów. Odezwał się po chwili całkowicie zmieniając temat:
- Masz dobry statek. Szkoda, że będziesz musiał się go pozbyć. Chyba, że zależy Ci na szybkim wpadnięciu w Imperialne łapy.
***

Rozmowa spajała ich wspólny lot i przyniosła Aylemu trochę odpowiedzi (i kolejną porcję pytań). Fenn opowiadał całkiem sporo i dość rzeczowo przy czym nie stronił też od głupawych żartów i dygresji. Potrafił nawet zrobić dygresję w dygresji. Ayle bardzo szybko się połapał, że pomimo gadatliwości kupiec zręcznie omija bardziej drażliwe tematy, a wszelkie próby zgłębienia niechcianych wątków były kwitowane krótkim "później".
***

- Mirax... Mirax. - Fenn wszedł do kokpitu niosąc tacę z nieskromną porcją jedzenia z okrętowych zapasów. Rozsiadł się w fotelu i zaczął je pochłaniać tak, że aż trzęsła mu się broda.
- Mirax... Ta dziewczyna to największa zagadka galaktyki. Odnoszę wrażenie, że dosłownie wszystko kręci się wokół tej osoby. A mówiąc wszystko mam na myśli właśnie WSZYSTKO. Dosłownie. Cała galaktyka! Wyobrażasz to sobie? Od Imperatora aż po najpaskudniejszą kreaturę, od najmniejszych elementarnych cząstek aż po czarne dziury, wszystko jest powiązana z nią. Takie zaczynam odnosić wrażenie. Mam swoje przypuszczenia, mam poszlaki - dzięki Tobie mam ich więcej - ale ostateczną odpowiedź chcę uzyskać od osoby do której teraz lecimy. Myślę, że posiada ona dość wiedzy by wyciągnąć z tych danych odpowiednie wnioski. Póki co wiedz, że z powodu tej dziewuchy zginęło - i pewnie jeszcze zginie - bardzo dużo istot. Wiem, też jeszcze coś. Jest ona jakimś eksperymentem. Dziwacznym eksperymentem, którego natury nie pojmuję. Choć pewnym mogę być jednego. Musimy ją przejąć wcześniej niż Oni. Przejąć lub zabić. Jedno z dwóch.
- Kim są oni? Oni. Oni są fajni. Wiesz, że dowiedziałem się o ich istnieniu całkiem niedawno? Tropiłem pewnego zdradzieckiego ślimaka a wpadłem na trop czegoś dużo grubszego. Duużo. Ayle. Ci goście to na pierwszy rzut oka zwykłe imperialne chujki jakich pełno. Oficerowie, przedsiębiorcy, urzędnicy w schludnych imperilanych wdziankach. Tyle tylko, że Oni są zrzeszeni i nie do końca lubią obecnego Imperatora. Knują coś dużego (i to ma chyba nawet związek z Mirax). Rządzi nimi Sith. Rozumiesz? Sith... Dlatego lecimy tam gdzie lecimy. Do Jainy Solo. A przy okazji to będzie też dobra okazja do... dyplomatycznych rozważań i posunięć celem wspólnej współpracy organizacji mojej i Jainy.
- Ja i moja organizacja? W takim najmniejszym możliwym skrócie: jesteśmy szpiegami. Pozostałościami po sławnej Bothańskiej Siatce. Nadal widzimy wiele ale nie możemy już tak dużo jak dawniej. Zestarzeliśmy się, jeżeli wiesz co mam na myśli. Szerzej opowiem Ci o tym na miejscu, bowiem widzę w Tobie idealny materiał na tajnego agenta. Trochę szlifu byś dostał i byłbyś szpieg jak malowany. A tymczasem.... Niebawem wyskoczymy z nadprzestrzeni, przygotuj się.
***

Szczęście bywa pojęciem względnym. Ayle przekonał się o tym nie raz w swoim ryzykownym życiu hazardzisty i oszusta. Nie ufał mu do końca i nie lubił na nim polegać. Miał ku temu powody. Zbyt często oglądał tragiczne skutki fartownego zbiegu okoliczności. I zbyt często też widział sytuacje odwrotne: pozorna porażka okazywała się być w ostateczności wielkim zwycięstwem. Szczęście było przewrotne i było zarówno błogosławieństwem jak i klątwą. Wyskoczenie z nadprzestrzeni i trafienie na potyczkę piratów z rebeliantami idealnie opisywało to zjawisko.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [LH Duch] - Kupiec i Hazardzista

Postprzez Ayle Dara » 2 Maj 2017, o 00:39

- Faktycznie, od Taris gdzie się nie ruszę, tam ciągle o niej głośno. Przynajmniej w pewnych kręgach. Akurat tych, z którymi chcę mieć jak najmniej wspólnego. Z drugiej strony, przynajmniej mi się nie nudzi - rzucił pociesznie. Naprawdę tak myślał. Czasem można było odnieść wrażenie, że zamiast powietrza do życia potrzebna jest mu jedynie adrenalina. Jego życiorys był tego doskonałym dowodem. Z jednych kłopotów ładował się w kolejne, coraz to większe. Ich skala rosła za każdym razem. W końcu dorobił się bezpośredniego buntu przeciwko imperium. W pewnym sensie, miał być z czego dumnym.
- A zatem trzecia strona konfliktu. Imperium, Wy i Oni. Każdy przeciwko każdemu. Do tego jeszcze Sith, Jedi... a ja głupi myślałem, że wszyscy już poginęli. Coraz bardziej mi się to podoba - parsknął cichutko - Nie byłbym pewny co do mojej kariery szpiegowskiej. Jak zapewne zauważyłeś, zostawiam za sobą niezły burdel. Co prawda Taris nie było moją winą, nie pomogła zaraza rakghouli oraz Mirax wysadzająca losowo głowy. Lecz Tatooine również należało do wybuchowych. Nie świadczy to o mnie najlepiej. Z drugiej strony, to ty tu jesteś specem. Jeżeli coś we mnie widzisz, może masz rację. Zdecydowanie lepiej czuję się jednak za sterami statku. Tutaj nie mam sobie równych - dokończył. Wkrótce po tym wyskoczyli z nadprzestrzeni.
Widok, który ukazał się oczom hazardzisty był niespodzianką. Miłą lub nie, to już zależało od osobistych poglądów.
- Widzisz Fenn, tak to jest z moim szczęściem. Niektórzy powiedzieliby, że mam pecha ładując się za każdym razem spore gówno i mam równie sporo szczęścia, że jestem w stanie się z niego zawsze wygrzebać. Ja jednak się nad tym nigdy nie zastanawiam. Szczęściu nie ufam, bo to już szczyt głupoty. Za to jestem pewien swoich umiejętności. Krótko mówiąc, wskocz na działko. Czas na trochę rozrywki - Ayle błysnął śnieżnobiałym uśmiechem, przełączając kontrolki na panelu. Uruchamiał wszystko co się dało, zasłony, tarcze. Jednym słowem gotował się do walki. Doskonale wiedział do kogo strzelać, Z'ceptory od razu rzucały się w oczy. Obrzydliwe składaki mogły należeć tylko do piratów. Był w komfortowej sytuacji, wyskoczył z nadprzestrzeni nieco od boku. Przemieścił się nieco, aby zaatakować piratów bardziej od tyłu. Mimo to nie ruszył do przodu pełną parą. Gdyby uderzył pierwszy, zmarnowałby całą przewagę swojej pozycji. Zdecydowanie wolał poczekać, aż rebelianci zderzą się z piratami, dopiero wtedy ruszając na pomoc.
Image
Awatar użytkownika
Ayle Dara
Gracz
 
Posty: 148
Rejestracja: 3 Sty 2015, o 19:48

Re: [LH Duch] - Kupiec i Hazardzista

Postprzez Mistrz Gry » 4 Maj 2017, o 08:31

Fenn wyszedł z kokpitu przeklinając pod nosem. Wyraźnie nie był pocieszony rozwojem sytuacji. Ucieczka spod luf Imperium i władowanie się w rebeliancko-piracką potyczkę wyczerpywało pokłady cierpliwości i dobrego samopoczucia. Zeltron został sam w kokpicie i mógł przyjrzeć się walczącym.
W stronę okrągłego lucrehulka pędził prom desantowy gamma; był już blisko błękitnawych pól ochronnych osłaniających wnętrza hangaru. Piraci podjęli desperacką próbę abordażu. Biorąc pod uwagę, że hulk nie zasypał jeszcze gammy ogniem swoich baterii dział, pewnym było, że atak pirackiej braci był dla rebeliantów pełnym zaskoczeniem.
W przestrzeni znajdowało się już jeden Y-wing a z hangarów rebelianckiej bazy zaczęły wylatywać inne w myśliwce, w tym kilka X-wingów. Zbieranina pirackich jednostek przywodziła Aylemu na myśl wielką wirującą kupę złomu; każda z maszyn była tak indywidualnie wykończona i przyozdobiona, że nawet dwa te same modele myśliwców wyglądały tak jakby dzieliło je kilka generacji technologicznych. Najgroźniejszym przeciwnikiem była Lichtuga Etti. Ten niewielki okręt mógł przysporzyć frachtowcowi Aylego sporo problemów gdyby skupił na nim swoją uwagę. Póki co jednak piracka banda nie zorientowała się, iż ma dodatkowego - potencjalnie niebezpiecznego - gościa; całe zgrupowanie mknęło w stronę rebeliantów chcąc związać walką ich myśliwce zanim te uformują pełny szyk bojowy.
- Dobra, czerwony, zgłoś się. - Głos Fenna dobiegający z interkomu był odrobinę zniekształcony. - Wcisnąłem dupę w to siodełko. Możemy działać. I jedna mała prośba: wywieź tą moją dupę z tego w całości. Będę wdzięczny.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [LH Duch] - Kupiec i Hazardzista

Postprzez Ayle Dara » 23 Maj 2017, o 21:35

- Wystarczy, że wystrzelasz wszystkich. Wtedy z całą pewnością nic nam nie będzie - rzucił przez interkom Zeltron, przyspieszając maszynę - Poza tym, mam nadzieję, że wiesz do kogo strzelać. Inaczej będą kłopoty - dodał po chwili, nieco żartobliwym tonem. Ciężko było pomylić Z-ceptory z jakimkolwiek innym statkiem. Pomimo nieco... specyficznego sprzętu, piraci wyraźnie znali się na rzeczy. To nie była dla nich pierwsza tego typu bitwa. Potrafili latać tymi swoimi statkami. O samej strategii również zdawali się mieć pojęcie - w przeciwieństwie do Zeltrona. Jako przemytnik znał się dużo lepiej na pilotażu - często okrzykując się najlepszym pilotem galaktyki - niż na bitwach kosmicznych. Dopóki nie musiał za bardzo główkować ani obsługiwać broni, za sterami czuł się jak ryba w wodzie. Wystarczyło ustawić strzelca na dogodnej pozycji, a samemu nie dać się trafić. Łatwizna, czyż nie?
Tymczasem czerwonoskóry obrał swój pierwszy cel. Zmienił nieco tor lotu, zmierzając w kierunku hangarów. A dokładniej piratów, którzy te hangary blokowali. Ayle zaatakował bez pardonu. W końcu najlepszą obroną jest atak. Agresywne zagranie opłaciło się. Celna seria z działka zmusiła pirata do ucieczki, tym samym pozwalając nowym maszynom wylać się z hangaru. Nie bawiąc się w niepotrzebne pościgi z szybszym przeciwnikiem, zwrócił "Bryzę" w stronę drugiego Brzydala, który jeszcze chwilę wcześniej utrudniał wszystkim życie. Liczył, że jego strzelec popisze się po raz kolejny wysoką celnością, zaś piratowi nie wystarczy refleksu i spostrzegawczości aby umknąć przed agresywnym ostrzałem. Tymczasem z nadprzestrzeni wyłonił się potężny frachtowiec, który przykuł uwagę Zeltrona na dosłownie ułamek sekundy. Nie potrzeba było więcej, aby wiedzieć, że nic dobrego z tego nie mogło wyniknąć. Bitwa rozkręcała się z każdą minutą.
- Fenn, powiem ci... będzie ciekawie - rzucił przez interkom komunikator, nie spuszczając wzroku z pola bitwy. Uśmiechnął się nieco pod nosem. Przed nimi było jeszcze sporo atrakcji.
Image
Awatar użytkownika
Ayle Dara
Gracz
 
Posty: 148
Rejestracja: 3 Sty 2015, o 19:48

Re: [LH Duch] - Kupiec i Hazardzista

Postprzez Mistrz Gry » 25 Maj 2017, o 08:12

- Zapewne tak będzie, drogi Zeltronie! - usłyszał w odpowiedzi okrzyk Fenna a zaraz po nim działka z wieżyczki zaczęły śpiewać swą boltową pieśń.
Kosmiczna szarża "Bryzy" zaskoczyła i rozgoniła piratów w swoich Z-ceptorach. Seria boltów posłana przez Aylego nie wyrządziła żadnemu z piratów krzywdy wystarczyła jednak by "brzydale" po serii ciasnych uników i zwrotów rzucili się w pogoń za Zeltronem. Nie mogli się jednak od razu zbliżyć do frachtowca, który tylko pozornie wydawał się być łatwą zdobyczą. Jgo strzelec pokładowy kładł gęsty ogień zaporowy i trzeba było nieźle manewrować by żadna z podwójnych czerwonych wiązek nie zakończyła życia pilota i jego myśliwca.
"Bryza" przeleciała pod kadłubem "Ducha" niczym mała rybka przepływająca pod brzuchem morskiego potwora; myśliwce będące w pościgu powtarzały każdy manewr frachtowca. I zbliżały się. Statek Aylego choć zwinny i szybki był jednak o klasę gorszy od myśliwców, nawet tak nikczemnych jak Z-ceptory, toteż piraci bardzo szybko znaleźli się na bardzo dogodnych pozycjach do strzału. Wkrótce Ayle był w zupełnie pochłonięty wykonywaniem najdzikszych zwrotów, beczek i korkociągów; robił wszystko by nie dać się trafić. Fenn z kolei robił wszystko by któregoś z myśliwców sięgnąć.
Mniej więcej w tym momencie panel komunikacyjny w kokpicie "Bryzy" zaczął dobierać sygnały wywoławcze z "Ducha".

***

- Kontrola lotów do wszystkich jednostek. W przestrzeni pojawił się obcy statek. Frachtowiec YT-2400. Walczy z piratami. Nie atakować go chyba, że sam zaatakuje. Próbujemy nawiązać łączność. Powtarzam...

Kliknij, aby zobaczyć wiadomość od Mistrza Gry
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [LH Duch] - Kupiec i Hazardzista

Postprzez Ayle Dara » 8 Cze 2017, o 11:28

- Teraz pamiętam, dlaczego nienawidzę myśliwców - burknął pod nosem, gwałtownie zmieniając tor lotu swojego statku, unikając tym samym porządnej serii ze strony brzydali. Piraci nie odpuszczali, zmuszając Zeltrona do najdzikszych manewrów. Miał ich co prawda w rękawie sporo, lecz tego typu zabawy były zawsze ryzykowne. Ayle był jednak w swoim żywiole.
Kolejny zręczny obrót "Bryzy", poprzedzony efektowną oraz efektywną beczką, uratował przemytnika przed groźnym trafieniem, jednak w żaden sposób nie poprawił ich sytuacji. Z powodu przeróżnych manewrów Fenn nie mógł wstrzelić się w żadnego z szybkich i zwrotnych przeciwników. Pojedynek ten był niesamowicie bezowocny.
Myśliwce doskonale powtarzały jego manewry, co powoli zaczynało go irytować. Były szybsze i zwrotniejsze, jedynie kwestią czasu pozostawało aż któryś laser trafi i uszkodzi jego tarcze. Kupiec i hazardzista zdawali się stać na z góry przegranej pozycji. W międzyczasie zaś Duch próbował nawiązać łączność.
- Jestem trochę zajęty! - rzucił chwilę po tym, jak od niechcenia odblokował komunikację z wywołującym go Lucrehulkiem - A ty tam trafisz kogoś w końcu? - wycedził poirytowany, tym razem sam do siebie, oszczędzając Fennowi swoich kąśliwych komentarzy.
- Zobaczymy teraz... - burknął i wyszczerzył zęby w uśmiechu. Ayle posiadał w rękawie wiele zacnych sztuczek. Czasem mogłoby się zdawać, że jego przechwałki mają pewne przełożenie na rzeczywistość. Bryza nie była może myśliwcem, ale również posiadała pewną zwrotność. Koreliańska jednostka zamarkowała ruch w lewo, tylko po to by dokonać gwałtownego zwrotu w prawo. Pozostawiło to Zeltrona na kilka sekund z dala od bezpośredniej linii ostrzału, dając w końcu Fennowi okazję na strzał z dogodnej pozycji.
Image
Awatar użytkownika
Ayle Dara
Gracz
 
Posty: 148
Rejestracja: 3 Sty 2015, o 19:48

Re: [LH Duch] - Kupiec i Hazardzista

Postprzez Mistrz Gry » 9 Cze 2017, o 08:42

Jakiś czas później Ayle żałował atrakcji które go spotkały, ale po kolei.
Dwójka myśliwców ciasno siedziała na ognie "Bryzy". Ich piloci sprawnie radzili sobie z prowadzonymi przez nich pojazdami; cały czas ostrzeliwali frachtowiec przemytnika i tylko wprawna ręka zeltrona sprawiała, że do tej pory nie byli wstanie się wstrzelić. Niestety poza ciągłym manewrowaniem i unikaniem ataków przeciwnika Ayle nie był wstanie zrobić nic więcej - ciągle pozostawał w defensywie i nie mógł nawet pomyśleć o wyprowadzeniu jakiegoś kontraataku. Jedyne co mógł robić to liczyć na Fenna obsługującego broń pokładową; kupcowi do tej pory szczęście nie sprzyjało.
Jednakże.
Po dość udanym zwodzie wykonanym przez Aylego piraci odlecieli w innym kierunku i to był moment przełomowy dla dwójki uciekinierów z Tatooine. Fenn wstrzelił się w silniki jednego z myśliwców. Maszyna zaczęła płonąć a po kadłubie zaczęły pełzać błękitne łuki wyładowań energetycznych. Myśliwiec wpadł w korkociąg i ostatecznie zakończył swój żywot rozbity na poszyciu Lucrehulka.
- O tak skurewsynie! - ten krótki komentarz Fenna w interkomie wyrażał więcej niż tysiąc słów. Był przy tym dużo bardziej przyjemny niż niemrawy głos dziewczyny z kontroli lotów "Ducha".
- Rozumiem, że jesteście państwo zajęci chcielibyśmy jednak ustalić pewne fakty. Skąd się tutaj państwo wzięli? Jeżeli nie przeprowadzimy poprawnej weryfikacji będzie musieli Pana potraktować jak wroga.
Ayle już chciał coś odpowiedzieć ale koleje świetliste bolty z pirackiego statku zmusiły go do kolejnej serii intensywnych manewrów. Nie było czasu na pogaduszki.

Kliknij, aby zobaczyć wiadomość od Mistrza Gry
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [LH Duch] - Kupiec i Hazardzista

Postprzez Ayle Dara » 15 Cze 2017, o 20:37

Zeltron zdawał się być na przegranej pozycji. Ciężko było wymanewrować dwa myśliwce siedzące na ogonie bez żadnego wsparcia oraz przeważającego uzbrojenia. Mógł liczyć jedynie na umiejętności własne oraz Fenna. Udany strzał tego drugiego pozbawił ich jednego przeciwnika. Zasygnalizowany dzikim okrzykiem radości strzał poprzedził nieprzyjemny przekaz z interkomu, który niemalże z miejsca podirytował przemytnika, który z całych sił starał się skupić na pilotażu.
Nim zdołał wypowiedzieć kilka ostrych komentarzy, kolejne bolty ze strony pozostałego w przestrzeni pirata ostudziły jego zapał. Z trudem zdołał obrócić statek, unikając potencjalnie morderczej serii.
- Kochanie, nie powinnaś do mnie dzwonić, kiedy pracuję - burknął w końcu do interkomu, jednocześnie zarzucając Bryzą w raczej nieprzewidywalny sposób w bok, jedynie cudem schodząc z drogi kolejnych boltów - Załatwiam dla waszej firmy kilku uciążliwych klientów, którzy wiszą nade mną jak kat. Oddzwonię jak skończę. Buziaczki.
Kończąc przekaz, szarpnął za ster, starając poderwać się nieco wyżej. Być może szczęśliwym trafem, być może nie pirat w końcu się wstrzelił. Z pozoru przypadkowa wiązka pozbawiła hazardzistę tarcz. Jedyną obroną pozostawał jego talent oraz szczęście (warto zaznaczyć, że w to pierwsze wierzył dużo bardziej niż w drugie). Dzięki Fennowi jednak nie musiał przez moment polegać ani na jednym, ani na drugim. Kolejny myśliwiec stanął w płomieniach, uwalniając ich od uciążliwego ogona.
- Fenn, poszły nam tarcze. Mimo to, całkiem sprawnie mi idzie wyciąganie twojego dupska z tego burdelu - rzucił wesoło, odprężając się nieco w fotelu. Dopiero po chwili zorientował się, jak bardzo napięte przez cały czas były jego mięśnie. Na brak adrenaliny oraz emocji nie mógł narzekać.
- Słoneczko, już jestem - zaczął wesoło, uśmiechając się sam do siebie, zaraz po ponownym połączeniu z Duchem - Lecimy do ciebie, wraz z moim przyjacielem Fennem, prostu ze słonecznego Tatooine. Znając Fenna i jego kupieckie nawyki, możemy mieć nawet kilka pamiątek. No, i z pewnością kilka ciekawych historii. Nie uwierzysz co mi się tam przytrafiło. To jednak długa historia, którą najlepiej opowiedzieć przy dobrym winie i jakiejś smacznej kolacji.
Image
Awatar użytkownika
Ayle Dara
Gracz
 
Posty: 148
Rejestracja: 3 Sty 2015, o 19:48

Re: [LH Duch] - Kupiec i Hazardzista

Postprzez Mistrz Gry » 20 Cze 2017, o 10:24

***

Potyczka w kosmosie zakończyła się. To nie oznaczało jednak końca problemów. "Bryza" z Fennem i Aylem na pokładzie musiała przejść skomplikowane procedury, które hazardziście wydawała się być nawet bardziej rygorystyczne niż imperialne kontrole celne. Frachtowiec Aylego został obstawiony eskortą dwóch myśliwców i miał czekać na decyzję rebelianckiego dowództwa. Przez ten czas jedyne co mogli wspólnie z Fennem robić to obserwować z kokpitu jak ekipy sprzątające odsuwają wraki i resztki pirackich maszyn poza najbliższe otoczenie "Ducha". Praca była raczej monotonna i niespecjalnie ciekaw ale, dawała dwójce oczekujących jako takiej rozrywki, bowiem droidy, które zajmowały się tym zadaniem ledwo sobie z nią radziły i sprawiały wrażenie, że za chwilę sami sobie nawzajem wyrządzą krzywdę.
W końcu jednak dowództwo rebelii - poprzez głos dziewczyny, z którą Ayle umówił się na kolację - przekazało im, że mogą wlecieć do doku nr 3 i postawić "Bryzę" obok "Skyrunnera". Tam też miał czekać komitet powitalny. Na zakończenie przekazu dziewczyna dodała swoim słodko służbowym głosem:
- Uprasza się też o pozostawienie broni na pokładzie statku i zejście na pokład "Ducha" kompletnie rozbrojonym. Niedostosowanie się do tego wymogu może skutkować dalszymi sankcjami.
Kliknij, aby zobaczyć wiadomość od Mistrza Gry

OK. Ogarnąłem już temat: Wątek przenosi się tutaj
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02


Wróć do Lucrehulk "Duch"