Nie ma emocji jest tylko spokój
Mocą sięgnęła, chcąc wyprzedzić pędzącą pożogę. Zaczęła ją wyprzedzać, była blisko. Zaczęła dostrzegać, że ogień jednak zabijał, ale nie wszystkich, a ona czuła jak życia poszczególnych nieszczęśników się kończą. Nie mogła jednak dostrzec kto umierał, żar zwęglał ciała w zastraszającym tempie. Wizja zaczęła ją dręczyć, ale musiała ją przegonić. Musiała sięgnąć celu tego zjawiska. Płomienie nagle odbiły w kierunku Tutti. Żal chwycił kobietę za serce. Musiała jednak wytrzymać. Wizja prawie rozmyła się... Pożoga dotarła na mostek i wszyscy zginęli, ona też...
Wizja rozmyła się i zorientowała się, że trzyma uruchomiony miecz w ręce. Wroga jednak nie widziała w swojej prywatnej kwaterze.
***
- Telemachusie! - wywołała go na holo.
- Przekaż dyżurnym najwyższą gotowość, mają zameldować kto się spóźnił, niech będą uważni na wszelkie dziwne zachowania
- Dziwne zachowania? Jaino co się dzieje?
- Nie wiem... musimy wprowadzić stan wyjątkowy, to rozkaz... grozi nam niebezpieczeństwo. Od tej pory wszyscy mogą się poruszać tylko i wyłącznie dwójkami - mężczyzna nie pytał dalej, ufał osądowi jedi
- Tak jest - Jaina od razu połączyła się z Calebem
- Cad
- Jaino?
- Musisz pilnować by nikt nie majstrował przy komputerze pokładowym, mostek musi być pilnowany cały czas.
- Jestem tutaj
- Uważaj na siebie - oboje byli pewni nadchodzącego zagrożenia, oboje byli również jednak niepewni skąd ono nadejdzie. Rozłączyła się. Zdecydowała nadać ogólny komunikat
- Do wszystkich dyżurnych, zebrać całą załogę - stanowczy głos Jainy rozbrzmiewał we wszystkich sektorach Lucrehulka
- Ogłaszam mobilizację. To nie są ćwiczenia - musiała pogrupować załogę, jeśli ktokolwiek zachowywałby się teraz nie tak, zostanie to zauważone. Załoga zgrupuje się wedle zajmowanych przez nich kwater. Czuła, że musi działać teraz. A szpiega musi schwytać jak najszybciej inaczej... spłoną. Poczuła jednak pustkę, jakby nie zrobiła nic, co mogłoby zapobiec zagładzie z proroctwa. Uczucie rosło z każdą sekundą, jakby miała zaraz wyczerpać swój limit czasu, którego nie znała...
Wywołała połączenie do Quorna. Nie wiedziała dlaczego akurat z nim miała się skontaktować. Wiedziała, że prowadził śledztwo. Przeczucie nie mogło kłamać. To musiała być Moc. Coś już wiedział.
***
Quorn kończył już otrzymywać dane od droida przez sieć,. Miał już iść w stronę Jainy, kiedy to dostrzegł noktowizorem dziwne uwypuklenie we wnęce i mały wystający metalowy element szybko zmartwił geonosianina. Metalową ręką łatwo odkleił pozornie cienką gumowatą płytkę. Z tyłu płytki zauważył drobną elektronikę zbiegającą się w kierunku metalowego dzyndzelka. Wiedział jak to rozbroić, był to bardzo prosty mechanizm. Wiedział, jak rozbroić i nie uszkodzić. Po krótkiej analizie skanerem dostrzegł piękno prostoty. Ładunek zapalający w pierwszej swej fazie wybuchu miał wyrzucić sproszkowany metaliczny sód, który zapalał się i z rosnącym ciśnieniem wyrzucał śmiercionośny proszek coraz dalej. Bomba miała na celu przede wszystkim zabijać i nie uszkadzać szczególnie statku. Mógł jednak uszkodzić poważnie obrót powietrza w statku i filtry, skazując załogę na brak tlenu jeśli celem byłyby te delikatne urządzenia. Usłyszał niedługo potem komunikat ogólny i właściwie zaraz potem, jego holokomunikator zawył połączeniem alarmowym. To była Jaina.
***
- Frugo wiesz... nie powinniśmy kontynuować... - blondynka okazała dezaprobatę, choć byli w trakcie. Mężczyzna jednak nadal trzymał ręce w jej staniku i przycisnął mocniej do siebie. Pocałował ją w szyję i mruknął
- Daj spokój... To "na pewno nie są ćwiczenia"... Nie zepsują nam tego.
- Powinniśmy iść, oboje mamy daleko do naszych kwater... Twoja kajuta poza tym znajduje się dalej. Ten rejon statku z resztą jest niezamieszkany, jeszcze nas o coś będą podejrzewać... nie powinniśmy się tu zaciągać. - chwyciła go za rękę i zaczęła się powoli oswobadzać z jego uścisku od tyłu. Ustąpił. Nie rozebrali się całkiem, acz on siedział dalej w bokserkach i obserwował jak kobieta ubiera się z powrotem.
- na pewno następnym razem - pocałowała go w policzek i próbowała niewinnym uśmiechem pocieszyć mężczyznę.
- A idź... - facet machnął ręką wstał i zaczął się powoli ubierać. Kobieta wyszła widząc, że Frugo poczuł się urażony. No w końcu mieli romans od miesięcy, a to ona wciąż trzymała go na dystans i robił co chciała. Przeprosi go odpowiednio, bała się jednak, że rzeczywiście jest coś na rzeczy. Jaina nie robiła sobie nigdy żartów.
- Idź idź... Frugo już nie spotkasz... - uśmiechnął się z satysfakcją. Dokończył się ubierać i Sięgnął po swoją torbę. Wyciągnął mały nadajnik, podłączył mały wystający kabelek urządzenia do ekranu małego komputera. Chciał to zrobić nieco później, ale po akcji w hipernapędzie doszło do paru nieprzewidzianych przez niego zdarzeń. Miał duże doświadczenie i czuł, że zachowanie geonosiana było bardzo niebezpieczne, szczególnie, że zdołał go wybić ze swojej roli przez moment. Komunikat potwierdził jego obawy. Był jednak na to przygotowany. Nie mógł odebrać sobie tej pewności siebie, zawsze mu się udawało, bo był cholernie dobry. Odkąd pamięta.