Content

Lucrehulk "Duch"

Niespodziewane spotkanie

Re: Niespodziewane spotkanie

Postprzez BZHYDACK » 12 Sie 2018, o 18:11

- Czy twoje słowo zapewni, że informacje nie dostaną się do HoloNetu? Czy twoje słowo uniemożliwi niepożądanym ustom donieść Huttom lub Czarnemu Słońcu? Dobrze wiem, że twoi przełożeni słyszą nas teraz, cały czas wykrywam transmisję. Nie wiem do ilu osób ona dociera, czy na ile statków. Nie mam danych, zatem nie są godni zaufania również dla nas. Ale jest na to rozwiązanie. Twój przełożony i mój. Tutaj. Rozmowa w cztery oczy.
Awatar użytkownika
BZHYDACK
Gracz
 
Posty: 320
Rejestracja: 18 Sty 2016, o 12:29

Re: Niespodziewane spotkanie

Postprzez Mistrz Gry » 15 Sie 2018, o 11:26

Sytuacja wyglądała na patową. Droid upierał się na spotkanie przywódców, ale rebeliantom nie w smak było obdarzanie dziwnych przybyszów takim zaufaniem. Rozmowa przeciągała się, gdy obydwaj przedstawiciele próbowali postawić na swoim i wzajemnie ze słów oponenta wyczytać jak najwięcej. Ani jeden, ani drugi nie zamierzali ustąpić, aż cała rozmowa zatrzymała się w martwym punkcie.
- Transmisja z Lucrehulka, sir - ponownie w ładowni rozległ się głos jednego z pilotów.
- Zgadzam się na wasze warunki - tym razem Stardust usłyszał spokojny, kobiecy głos. Głos Jainy. - Tylko spotkanie ma być w cztery oczy. Twój szef odwoła cię droidzie, a ja wycofam swojego człowieka. I nic nie kombinujcie.
Głos Jainy w głośnikach ładowni był pierwszym dobrym znakiem w całej tej sytuacji. Przywódczyni rebeliantów w końcu wkroczyła do gry. Stardust miał nadzieję, że przeczucie jej nie zawiodło i uda jej się dowiedzieć więcej od dowódcy carracka niż jemu samemu udało się od jego sługi. Z drugiej strony nie wątpił, że sobie poradzi. Tym bardziej, że przed nią miał stanąć człowiek, a nie pusta maszyna, której emocji i zamiarów odczytać nie mogła.
- Zgoda - do Bzhydacka nadszedł komunikat od gubernatora. - Razem z EV wylećcie z ładowni i patrolujcie teren wokół transportowca. Porozmawiam z nią. Biorę też ze sobą Sey Ivett, więc bądź spokojny o moje bezpieczeństwo.
Droid przekazał słowa swojego szefa, pomijając jednak ostatnie zdanie, by nie wzbudzić podejrzeń u przeciwników i by spotkanie mogło się odbyć. Istniała spora szansa, że obecność Sey podczas rozmowy, mimo początkowych komplikacji, przyniesie korzystny dla nich rezultat. Zarówno on, jak i Stardust zasiedli w swoich myśliwcach i po kolei opuścili ładownie statku. Ustawili się w przestrzeni wokół niego, obserwując odczyty i wypatrując ewentualnych niebezpieczeństw. Wokół nich flota i samotny carrack trzymały się swoich pozycji, osłanianych przez eskadry myśliwców.
W końcu z obydwu stron pojawił się pojedynczy mały statek. Pierwszy z nich - prom typu Sentinel leciał od strony wytrzymałego krążownika i wkrótce zameldował się we wnętrzu transportowca. Drugi, którym leciała Jaina, chwilę później również zameldował się w środku. Wrota ładowni zamknęły się za nimi.
Var'teen patrzył, jak ze stojącej nieopodal maszyny wysiada kobieta uprana w lekką materiałową szatę i odkłada hełm pilota z powrotem na siedzenie myśliwca. Nie była już młoda, ale zdawała się zachowywać pełnię sił i przytomności umysłu. Był trochę zaskoczony, że tak dużej militarnej grupie przewodzi kobieta. Nie żeby miał coś przeciw, ale obstawiał, że dowódcą będzie raczej jeden ze starych wojskowych, walczący w którejś z poprzednich wojen. Gdy surowy wzrok kobiety spoczął na jego kokpicie, gubernator wraz ze swoim pasażerem wyszli na zewnątrz. Na widok mandalorianki kobieta sięgnęła odruchowo do pasa, łapiąc za podłużny cylinder, który wisiał u jej boku. Var'teen podniósł pojednawczo ręce do góry.
- Spokojnie, droga pani. Wiem, że chciałaś spotkania tylko naszej dwójki, ale ta mandalorianka ma ci coś do przekazania i uważam, że zechcesz tego wysłuchać. Te słowa wypowiedziane moimi ustami nie miały by takiego samego wydźwięku. Mogły by ciebie nie przekonać. Domyślam się bowiem, że tak jak twój towarzysz, również korzystasz z Mocy.
- Niech mówi - Jaina wyprostowała się i trochę rozluźniła ręce.

Kliknij, aby zobaczyć wiadomość od Mistrza Gry
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: Niespodziewane spotkanie

Postprzez BZHYDACK » 22 Sie 2018, o 01:37

Jaina Solo. Kalstor Var'Teen, choć początkowo zaskoczony kobiecą sylwetką, rozpoznał ją bardzo szybko, choć widział ją tylko raz w życiu, dawno temu. Ta twarz była zbyt charakterystyczna, ta aura spokoju i charyzmy była odczuwalna nawet dla niemocowładnych. Poza tym, oczywiście, pomógł też nie tak dawny holonetowy przekaz na którym ukazała się ona sama.
- Pani! - Sey postąpiła dwa kroki w kierunku starszej kobiety. Wyraźnie zdeterminowana, z charakterystyczną dla Mandalorian subtelnością, czyli jej brakiem, przeszła od razu do sedna.
- Wiem, że Anastazja jest tam, na waszym statku. To moja siostra, szukam jej już od wielu lat. Zlatałam pół Galaktyki, a gdy już prawie straciłam nadzieję, odnalazłam chłopaka, który w jakiś sposób był z nią związany. I dzięki niemu jestem tu. Wyglądasz, Pani, na kobietę, która wiele straciła w życiu, wiesz więc, co zrobi człowiek, by to odzyskać, jeśli tylko może.
Awatar użytkownika
BZHYDACK
Gracz
 
Posty: 320
Rejestracja: 18 Sty 2016, o 12:29

Re: Niespodziewane spotkanie

Postprzez Mistrz Gry » 5 Wrz 2018, o 21:14

Jaina z zainteresowaniem przyglądała się mandaloriance, ze skupieniem malującym się na twarzy. Kalstor mógłby założyć się, że właśnie korzysta z Mocy, by poznać intencje drugiej kobiety. Zdołał też jednak zauważyć, że co chwila ukradkiem spoglądała w jego stronę. Cały czas była czujna.
- Hmm, rzeczywiście od niedawna przebywa na naszym okręcie dziewczyna o imieniu Anastazja. Jest w pewnym sensie wyjątkowa i jestem w stanie uwierzyć, że tak silny związek u sióstr mógł wtzwolić determinację potrzebną do tego, byście się odnalazły. Kim jednak jest ten chłopak? Skąd dziewczyna ma go znać? Rozumiem, że to on was tu pokierował w sobie tylko wiadomy sposób? Jak? Jak to wyglądało? Jak on się zachowywał?
Zaraz potem Jaina zwróciła się w stronę gubernatora.
- A co do pana, panie...? Mnie jak zauważyłam, pan poznał. Jaki jest pana cel? Wątpię, że na darmo zapewniłeś tym ludziom środki, by mogli się odnaleźć. Czegoś chcesz, tylko nie wiedziałeś, co czeka cię na końcu tej drogi.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: Niespodziewane spotkanie

Postprzez BZHYDACK » 7 Wrz 2018, o 02:02

Kalstor położył na ramieniu Mandalorianki dłoń, przytrzymując ją lekko, po czym wysunął się do przodu, i ukłonił się z galanterią.
- Wybacz, Pani, brak manier. Nie ujawniłem swojego imienia na początku, gdyż domyśliłem się kim jesteście, a moje imię i tytuł mogłyby wywołać u was negatywne reakcje, których chciałem uniknąć. Jestem Kalstor Var'Teen, gubernator systemu Mygeeto. Podejmowałem w przeszłości wiele działań, chcąc uczynić Galaktykę lepszym miejscem. Zaangażowałem się w wiele projektów, spotkałem wiele organizacji, z których jedna bardzo się wyróżnia. Tym, że są nieuchwytni oraz tym, że dokonują przerażających eksperymentów związanych z Mocą. To ja kazałem odnaleźć chłopaka, ma na imię Aethel, i ja wywołałem wizję, dzięki której mógł odnaleźć Anastazję - a dodatkowo odzyskać wspomnienia, które wyparł, a w których są ważne dla mnie informacje. Bowiem oboje tych młodych ludzi było tym eksperymentom poddane.
Gubernator postanowił zagrać w otwarte karty. Próba okłamania Jainy Solo byłaby z góry skazana na niepowodzenie, a zresztą nie miałaby sensu z logicznego punktu widzenia. A współpraca w tej kwestii mogła zaowocować obopólną korzyścią.
Awatar użytkownika
BZHYDACK
Gracz
 
Posty: 320
Rejestracja: 18 Sty 2016, o 12:29

Re: Niespodziewane spotkanie

Postprzez Mistrz Gry » 9 Wrz 2018, o 06:27

Jaina słuchała tego, co do powiedzenia miał Var'teen. Widać było, że analizuje jego słowa i zapewne porównuje ze swoja zebrana już wiedza. Jeśli rzeczywiście Anastazja była na lucrehulku, to przywódczyni spotkanej grupy na pewno wiedziała już przynajmniej część z jej historii.
- Doceniam pana szczerość. Nie lubię, gdy ktoś próbuje mnie na wstępie okłamać. Wciąż jednak nie wyjaśnił pan, jaki ma w tym cel? Jeszcze nie widziałam imperialnego gubernatora zakładającego spółkę charytatywną z przypadkowo spotkanymi dzieciakami. Mówi pan o uczynieniu Galaktyki lepszym miejscem, ale Imperium nadal istnieje, a pan jest jego częścią. Rozumiem teraz, że sprowadziła tu pana Moc, ale jej ścieżki są trudne do zbadania i nie wiem jeszcze, co sądzić o tym spotkaniu. Wyczuwam jednak, że nie tego spodziewał się pan na końcu drogi, w którą wyruszył.
Legendarna przywódczyni pozostawała spokojna i ostrożna. Ciążyła na niej przecież odpowiedzialność za cała zgromadzoną w układzie grupę, którą starał się własnie przed Imperium ukryć. To przypadkowe spotkanie musiało ją poruszyć i wytrącić z równowagi, choć nie dawała tego po sobie poznać. Kalstor miał jednak wrażenie, że jest coś jeszcze. Z pozoru spokojna, Jaina pozostawała jakby zaprzątnięta jakimiś myślami. Być może zastanawiała się, co uczynić z dwiema siostrami i wrażliwym na Moc chłopakiem, a może było to coś innego. Z pewnością jako dowódca musiała radzić sobie z cała masą problemów i niejeden raz żałowała swoich decyzji i istot, które przez nie zginęły. Być może też kolejny z jej przyjaciół odszedł w ostatnim czasie, pozostawiając po sobie pustkę w rozległych korytarzach Lucrehulka.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: Niespodziewane spotkanie

Postprzez BZHYDACK » 12 Wrz 2018, o 20:55

Rozmowę przerwał na chwilę holokomunikator gubernatora. Cereanin wyciągnął małe urządzenie:
- Wybaczy Pani, mistrzyni.
Odwrócił się tak, by jego rozmówca nie był w stanie zobaczyć, kto oprócz gubernatora jest w pomieszczeniu, ale nie odszedł na bok. Chodziło o to, by Jaina słyszała rozmowę i była pewna, że Kalstor nie wysyła jakiejś wiadomości. Uchwycił mały dysk odpowiednio i uruchomił. Nad płytką ukazała się postać elegancko i skromnie ubranej kobiety.
- Panie gubernatorze, wybaczcie że przeszkadzam, ale musi Pan to zobaczyć.
Po czym obraz kobiety zniknął, a zamiast niego pojawił się holoprzekaz, na którym wielki niszczyciel spadał w kierunku powierzchni planety. Wielkie litery nad obrazem krzyczały: "Dramat nad Bastionem!" Święto Floty zakończyło się tragedią.
- Dziękuję, Chalice. Wywołaj mi komandora Kaviana.
- Już czeka na drugim kanale, panie gubernatorze.
- Bardzo mnie to cieszy. Komandorze Kavian!
- Tak jest, sir.
Hologram przedstawiał teraz ubranego w mundur Marynarki niewysokiego mężczyznę w średnim wieku, praktycznie niewyróżniającego się, z wyjątkiem tego, że miał dość nieregulaminowe bokobrody.
- Wyślijcie nad Bastion niszczyciel Sił Planetarnych z kontyngentem saperów. I trzy fregaty medyczne. Zapewnić ofiarom wsparcie, jakiego będą potrzebować, finansowe, psychologiczne i materialne. I Niech Kal'Reth będzie twarzą tej operacji.
- Tak jest, sir!
- Chalice, połącz mnie z synem. Kal'Reth, polecisz na Bastion. Miej oczy otwarte, musisz zbadać, co tam się stało. Weź, kogo będziesz potrzebował.
- Tak, ojcze. Już jestem gotowy.
- Dobrze. Powodzenia.
Kalstor rozłączył się. Nie wypuścił jednak komunikatora z ręki.
- Niestety, Pani, niektóre sytuacje nadal wymagają mojej uwagi. Aż narzuca się pytanie, czy jesteś, Pani, odpowiedzialna za ten akt, choć śmiem wątpić. Ale do tego wrócimy. Pytałaś, Pani, o mój cel. Cóż, moje cele zmieniały się przez lata i często nie były... altruistyczne. Teraz jednak moim celem jest zmiana. Zmiana obecnego systemu. Drogą taką bądź inną.
Tutaj gubernator wyświetlił pewien artykuł w Holonecie. Głosił on: "Sukces Ruchu Imperialnej Odnowy na Mygeeto!"
- Nie chcę, by moje wnuki i prawnuki żyły w systemie, w którym w każdym dniu ISB może zapukać do ich drzwi, nieważne, jaki mają status albo majątek. Bo widzisz, mistrzyni. Dwójka moich wnuków wykazuje niewielki potencjał w Mocy.
Awatar użytkownika
BZHYDACK
Gracz
 
Posty: 320
Rejestracja: 18 Sty 2016, o 12:29

Re: Niespodziewane spotkanie

Postprzez Mistrz Gry » 13 Wrz 2018, o 19:58

Stojąca przed nim Jaina pobieżnie wysłuchała jego słów i spojrzała na wyświetlony artykuł. Czytała go pobieżnie, wyraźnie przeskakując wzrokiem co któreś zdanie. Zupełnie, jakby już kiedyś ten tekst czytała, a teraz tylko przypominała go sobie.
- Widziałam już ten artykuł. Nie powiem, ucieszył mnie on wtedy, ale z powodu, który pewnie nie będzie ci bliski. My dążymy do powrotu Republiki, do wolności i różnorodności dla każdej z ras, bez jarzma jednego człowieka. Dlatego cieszymy się na każdy przejaw chaosu w wewnętrznych strukturach Imperium.
Dawna mistrzyni jedi odczekała chwilę.
- Dzieci wrażliwe na Moc to szczególny dar i należy je chronić. Tylko czy byłby pan tak skłonny do wprowadzania zmian, gdyby nie miałby pan na głowie ISB? Czy chciałby pan zmian i pomagał innym, gdyby nie miał w tym własnego interesu? Tym właśnie się różnimy od Imperium, że trzymamy się razem i pomagamy sobie nawzajem, bez egoistycznego patrzenia na własne potrzeby. Mamy wspólny cel, który realizujemy dla dobra całej Galaktyki. Czy pan byłby zdolny do takiego poświęcenia?
Nie czekając na odpowiedź Kalstora, Jaina dalej kontynuowała wypowiedź niemal jednym tchem. Tym razem jednak zwróciła się bardziej do Sey Ivett.
- Moc sprowadziła was tutaj, ale nie jest jasne, co mam przez to rozumieć. Nie wiem, na ile szczere są słowa gubernatora o współpracy i jak długo byłby do niej gotowy. Mandalorianko, pozwolę ci jednak spotkać się z twoją siostrą. Co dalej, zdecydujecie same, ale też wiele do powiedzenia będzie miał przybrany wuj Anastazji. Przez wiele lat ją chronił, ale nie jest łatwym człowiekiem.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: Niespodziewane spotkanie

Postprzez BZHYDACK » 28 Wrz 2018, o 15:37

Gubernator spojrzał w oczy Mistrzyni, wsłuchując się w jej słowa. Charyzmatyczne, idealistyczne frazy.
- Zawsze współpraca powodowana jest jakimś interesem. Taka jest natura dżentelistot, że chcą osiągnąć spodziewane korzyści. Czy to chcą zniszczyć rywali, jak Huttowie, czy to chcą zemsty, jak Mandalorianie. Albo chcą większego dobra, które jednak, gdy przyjdzie, da im również inną, bardziej namacalną nagrodę. Jak bezpieczeństwo bliskich. Czy legalizacja społeczności, do której się przynależy. To naturalne. Poświęcenie wszystkiego dla idei? Jest możliwe, gdy nie umiera ona wraz z tobą, tylko inni zbiorą to co zasiałeś Ale to też jest własny interes - bo nikt nie chce, by jego wysiłki poszły na marne.
Gubernator przeszedł kilka kroków po pokładzie, podpierając się laską. Nie bez powodu wspomniał o Huttach i Mandalorianach. Sey wzdrygnęła się, chcąc coś powiedzieć, ale Kalstor gestem ją uciszył.
- Czy zastanawiałaś się, Mistrzyni, co się stanie, jak już swój cel osiągniesz? Czy macie plan reform infrastruktury czy wojska, czy potraficie negocjować z wielkimi korporacjami, czy zamierzacie zachować urzędników lub zmieniać kadry? Czy wiecie, komu zaufać lub jak kogoś przekonać by was wsparł? Nie zawsze idealiści najlepiej się sprawdzą, bo nie będą mieć wiedzy o realiach. Co więcej, może się okazać, że nie tylko nie zmienią systemu - a staną się jego częścią pod nową nazwą. Nowa Republika przekonała się o tym niezwykle boleśnie.
Cereanin przerwał na chwilę, chcąc dać kobiecie chwilkę czasu do namysłu. Po chwili kontynuował:
- Mamy wspólny cel. Zmiana systemu. I możemy sobie wzajemnie pomóc, teraz jak i później. Moi wnukowie potrzebują prawdziwego mistrza. Ja potrzebuję informacji. A wy potrzebujecie pieniędzy. Potrzebujecie ludzi. I potrzebujecie kogoś, kto pomoże wszystkim wam zbudować system od nowa, gdy cel już zostanie osiągnięty.
Awatar użytkownika
BZHYDACK
Gracz
 
Posty: 320
Rejestracja: 18 Sty 2016, o 12:29

Re: Niespodziewane spotkanie

Postprzez Mistrz Gry » 1 Paź 2018, o 20:09

Nie wiadomo, czy Jaina do końca uwierzyła w słowa gubernatora. Nie wiadomo, co dokładnie myślała o człowieku, który pojawił się właściwie znikąd. Człowieku, którego sprowadziła do nich swoimi pokrętnymi ścieżkami Moc. Czy mógłby być ich kolejnym sojusznikiem, których grono wcale a wcale nie było wielkie? Miał dużo do zaoferowania. Właściwie w ich sytuacji można by powiedzieć, ze bardzo dużo. Kto jednak wiedział, jakiej ceny zażąda na końcu za swoją pomoc? Tyle niewiadomych mimo tej długiej rozmowy pozostawało wciąż niewyjaśnione i nawet zdolności Mistrzyni Jedi nie pomogły jej nabrać całkowitej pewności.
Ale było coś, co łączyło tą dwójkę stojącą teraz naprzeciwko siebie. Obydwoje mieli cel. Cel, który bardzo mocno związany był z lepszym jutrem. Jakkolwiek by każde z nich go nie rozumiało, elementy takie jak: bezpieczeństwo w społeczeństwie, akceptacja dla Mocy, czy system zapewniający spokój swoim własnym obywatelom były wspólne. Lepsze jutro dla Galaktyki było nierozerwalnie związane z końcem obecnego Imperium i jego rządami strachu, przemocy i bólu. I choćby różnili się co do formy nowego systemu, który chcą wypracować, każde z nich mogło w tej kwestii pójść na ustępstwa.
- Zgoda - Jaina spojrzała wprost na Kalstora - Myślę, że możemy udać się na nasze statki, przemyśleć propozycję naszej nowej współpracy i tego, co każde z nas chce osiągnąć, a później spotkać się tu ponownie i przypieczętować naszą współpracę.
- Z przyjemnością. A więc stało się, czas dla mnie podjąć kolejne wyzwanie dla budowy lepszej Galaktyki. Jak rozumiem, mogę schronić u ciebie swoje wnuki?
- Oczywiście. A ciebie Sey Ivett, zapraszam do nas na statek. Czas by rodzina znów była razem.
Mistrzyni Jedi skłoniła się Var'teenowi i pozwoliła, by Sey do niej dołączyła, po czym udały się w stronę kokpitu.
- A i jeszcze jedno - Jaina odwróciła się na odchodne w stronę gubernatora i mandalorianki - Witamy w Rebelii.

Kliknij, aby zobaczyć wiadomość od Mistrza Gry
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: Niespodziewane spotkanie

Postprzez BZHYDACK » 3 Paź 2018, o 11:06

Dokonało się. Kalstor Var'Teen, gubernator Mygeeto, zaangażował się w pełni w działalność kolejnego już Sojuszu dla Odbudowy Republiki. Nie był pewien oczywiście, czy działalność ta w ogóle jakiś skutek odniesie, musiał dokładnie rozplanować swoje akcje, by nikt nie odkrył jego powiązań. W tym jednak miał doświadczenie całego życia. W najlepszym wypadku mogło mu dać to bardzo wiele - wysoką pozycję, prestiż, pieniądze. Kalstor nie pogardzi tym wszystkim, choć w miarę jak się starzał, to jego priorytety się zmieniały - teraz chodziło również o to, by mniej i mniej ludzi nie musiało dorastać jak on. A Republika lepiej do tego się nadawała, niż Imperium. I, oczywiście, było też bezpieczeństwo. Bardzo konkretne - dla całej jego rodziny.
A w najgorszym wypadku? No cóż, Jego dzieci sobie poradzą. Dobrze ich wychował. A sam Kalstor jest już stary. Śmierć? Nie raz zaglądała mu przez ramię.
Sey Ivett dołączyła do Jainy i obie kobiety wsiadły na pokład niewielkiego frachtowca, który przywiózł Mistrzynię do miejsca negocjacji. Gubernator odczekał, aż statek opuścił ładownię transportowca, po czym sam powoli skierował się na pokład swojego promu. Będąc już w przestrzeni, połączył się z "Ostrożnym"
- Możecie wezwać eskadrę, niebezpieczeństwo zażegnane. Przygotować hiprenapęd, wyznaczyć kurs na Bastion.
- Tak jest, gubernatorze
- Niech Aethel Ishida czeka na mnie w hangarze. Myślę, że znalazł nowy dom.
Następnie Cereanin połączył się z Mygeeto. Ze swoim synem.
- Tak, Ojcze.
Hologram ukazał postawnego, dwumetrowego Cereanina, skromnie, elegancko ubranego, w wieku około lat czterdziestu. Nosił staromodne szklane okulary, a w ręce trzymał holonotatnik.
- KalVircie, mam dla ciebie dobrą wiadomość.
- Czyżbyś zmusił do ustępstw Grutha Gunray'a?
- Nie, KalVircie. Ty sam to rozegrasz, ja ci tylko podpowiedziałem, jak to zrobić. Za to znalazłem... nową prywatną szkołę dla TraVirta i FreVirta. Miejsce gdzie mogą bezpiecznie rozwinąć swoje talenty.
- Ten nauczyciel, o którym mówiłeś...
- To nie ten, a ktoś jeszcze lepszy. Wyślij ich na te koordynaty bezpieczną trasą.
- Mam wysłać moich synów? Samych?
- Będzie tu czekał na nich BZHYDACK. Możesz też dać im niewielką eskortę. Ale żadnej służby czy droidów.
- Przecież wiesz, ojcze, że nie rozpieszczam swoich dzieci. Nawet w domu nie ma służby.
To była prawda. Sam Kalstor dużo wymagał od wszystkich swoich dzieci, często limitując ich finanse, by nauczyły się oszczędności i szacunku dla pracy. Jego synowie hołdowali tej samej zasadzie. A choć TraVirt i FreVirt byliczasem denerwującymi chłopakami, mieli przecież 13 i 10 lat, byli nauczeni dyscypliny i posłuszeństwa.
- Poinformuj mnie tylko, którym statkiem ich poślesz.
- W porządku, Ojcze.
Kalstor rozłączył się. Jego prom właśnie wlatywał do wnętrza Carracka. Aethel Ishida stał tuż za granicą pola ochronnego, czekając aż śluzopodłoga zamknie się. Gdy tylko to się stało, podbiegł do promu.
- Co z Anastazją? Jak poszły negocjacje? Co to była za gadka o nowym domu? Co się...
- Spokojnie, młodzieńcze. Po kolei. Anastazja jest na tamtym frachtowcu. Wsiadaj na pokład, polecisz ze mną. Jest tam ktoś, oprócz Anastazji, kto chętnie cię pozna. Wprawdzie wolałbym, żebyś został na pokładzie "Ostrożnego", ale nie będę cię trzymał. Tam, na LucreHulku, znajdziesz osoby, które mogą okazać się dla ciebie bardzo bliskie.
- To znaczy kogo?
- Wsiadaj to się przekonasz.
Prom opuścił się przez znów otwartą śluzę. Gubernator udawał się na ponowne spotkanie z Jainą. Zdawał sobie sprawę, że praktycznie na pewno było to ich ostatnie spotkanie oko w oko. Dla bezpieczeństwa, musiał ustanowić specjalne kanały do pośredniego przesyłu danych i przepływu pieniędzy. Oczywiście, miał takie. Dokładne ustalenia dopiero nastąpią, teraz zaś gubernator połączył się z BZHYDACKIEM:
- BZHYDACK, zostaniesz w tym systemie, niedługo przybędzie tu frachtowiec z moimi wnukami. Przejdziesz pod komendę dowództwa LucreHulka.
- Wie Pan, Gubernatorze, że nie przyjmę tego nakazu bez posiadania danych odnośnie dowództwa frachtowca.
- To Jaina Solo.
- Przyjąłem. Podporządkuję się.
Niedaleko w przestrzeni, nad Sentinelem, ustawił się myśliwiec PORAX 38. Oba statki leciały w stronę zdezelowanego frachtowca, ku nieznanemu.

Zostawiam to tak. Myślę, że wszystko jest tu zamieszczone. I tak, nadal jestem chętny! Blaszak out.
Awatar użytkownika
BZHYDACK
Gracz
 
Posty: 320
Rejestracja: 18 Sty 2016, o 12:29

Poprzednia

Wróć do Lucrehulk "Duch"