Dokonało się. Kalstor Var'Teen, gubernator Mygeeto, zaangażował się w pełni w działalność kolejnego już Sojuszu dla Odbudowy Republiki. Nie był pewien oczywiście, czy działalność ta w ogóle jakiś skutek odniesie, musiał dokładnie rozplanować swoje akcje, by nikt nie odkrył jego powiązań. W tym jednak miał doświadczenie całego życia. W najlepszym wypadku mogło mu dać to bardzo wiele - wysoką pozycję, prestiż, pieniądze. Kalstor nie pogardzi tym wszystkim, choć w miarę jak się starzał, to jego priorytety się zmieniały - teraz chodziło również o to, by mniej i mniej ludzi nie musiało dorastać jak on. A Republika lepiej do tego się nadawała, niż Imperium. I, oczywiście, było też bezpieczeństwo. Bardzo konkretne - dla całej jego rodziny.
A w najgorszym wypadku? No cóż, Jego dzieci sobie poradzą. Dobrze ich wychował. A sam Kalstor jest już stary. Śmierć? Nie raz zaglądała mu przez ramię.
Sey Ivett dołączyła do Jainy i obie kobiety wsiadły na pokład niewielkiego frachtowca, który przywiózł Mistrzynię do miejsca negocjacji. Gubernator odczekał, aż statek opuścił ładownię transportowca, po czym sam powoli skierował się na pokład swojego promu. Będąc już w przestrzeni, połączył się z "Ostrożnym"
- Możecie wezwać eskadrę, niebezpieczeństwo zażegnane. Przygotować hiprenapęd, wyznaczyć kurs na Bastion.
- Tak jest, gubernatorze
- Niech Aethel Ishida czeka na mnie w hangarze. Myślę, że znalazł nowy dom.
Następnie Cereanin połączył się z Mygeeto. Ze swoim synem.
- Tak, Ojcze.
Hologram ukazał postawnego, dwumetrowego Cereanina, skromnie, elegancko ubranego, w wieku około lat czterdziestu. Nosił staromodne szklane okulary, a w ręce trzymał holonotatnik.
- KalVircie, mam dla ciebie dobrą wiadomość.
- Czyżbyś zmusił do ustępstw Grutha Gunray'a?
- Nie, KalVircie. Ty sam to rozegrasz, ja ci tylko podpowiedziałem, jak to zrobić. Za to znalazłem... nową prywatną szkołę dla TraVirta i FreVirta. Miejsce gdzie mogą bezpiecznie rozwinąć swoje talenty.
- Ten nauczyciel, o którym mówiłeś...
- To nie ten, a ktoś jeszcze lepszy. Wyślij ich na te koordynaty bezpieczną trasą.
- Mam wysłać moich synów? Samych?
- Będzie tu czekał na nich BZHYDACK. Możesz też dać im niewielką eskortę. Ale żadnej służby czy droidów.
- Przecież wiesz, ojcze, że nie rozpieszczam swoich dzieci. Nawet w domu nie ma służby.
To była prawda. Sam Kalstor dużo wymagał od wszystkich swoich dzieci, często limitując ich finanse, by nauczyły się oszczędności i szacunku dla pracy. Jego synowie hołdowali tej samej zasadzie. A choć TraVirt i FreVirt byliczasem denerwującymi chłopakami, mieli przecież 13 i 10 lat, byli nauczeni dyscypliny i posłuszeństwa.
- Poinformuj mnie tylko, którym statkiem ich poślesz.
- W porządku, Ojcze.
Kalstor rozłączył się. Jego prom właśnie wlatywał do wnętrza Carracka. Aethel Ishida stał tuż za granicą pola ochronnego, czekając aż śluzopodłoga zamknie się. Gdy tylko to się stało, podbiegł do promu.
- Co z Anastazją? Jak poszły negocjacje? Co to była za gadka o nowym domu? Co się...
- Spokojnie, młodzieńcze. Po kolei. Anastazja jest na tamtym frachtowcu. Wsiadaj na pokład, polecisz ze mną. Jest tam ktoś, oprócz Anastazji, kto chętnie cię pozna. Wprawdzie wolałbym, żebyś został na pokładzie "Ostrożnego", ale nie będę cię trzymał. Tam, na LucreHulku, znajdziesz osoby, które mogą okazać się dla ciebie bardzo bliskie.
- To znaczy kogo?
- Wsiadaj to się przekonasz.
Prom opuścił się przez znów otwartą śluzę. Gubernator udawał się na ponowne spotkanie z Jainą. Zdawał sobie sprawę, że praktycznie na pewno było to ich ostatnie spotkanie oko w oko. Dla bezpieczeństwa, musiał ustanowić specjalne kanały do pośredniego przesyłu danych i przepływu pieniędzy. Oczywiście, miał takie. Dokładne ustalenia dopiero nastąpią, teraz zaś gubernator połączył się z BZHYDACKIEM:
- BZHYDACK, zostaniesz w tym systemie, niedługo przybędzie tu frachtowiec z moimi wnukami. Przejdziesz pod komendę dowództwa LucreHulka.
- Wie Pan, Gubernatorze, że nie przyjmę tego nakazu bez posiadania danych odnośnie dowództwa frachtowca.
- To Jaina Solo.
- Przyjąłem. Podporządkuję się.
Niedaleko w przestrzeni, nad Sentinelem, ustawił się myśliwiec PORAX 38. Oba statki leciały w stronę zdezelowanego frachtowca, ku nieznanemu.