Content

Środkowe Rubieże

[Naboo] Mafijne porachunki

Image

Re: [Naboo] Mafijne porachunki

Postprzez Mistrz Gry » 13 Sty 2019, o 20:03

- Wszyscy znali Canderousa, trudno żebym go nie znał. Był wielkim wojownikiem.
Twarz mężczyzny ukryta za warstwą stali była cała we łzach. Modulator maskował drżenie głosu, lecz mimo to Araya miała wrażenie, że nie przyjął za dobrze przekazanych mu przez nią informacji. W sumie w kilka minut dowiedział się o upadku swojej kultury, a ci którzy przeżyli w niewielkim stopniu przypominają dumnych wojowników których bała się galaktyka. Cokolwiek działo się w głowie Garisa pozostało tam, ukryte za warstwą beskaru i pancernym wizjerem. Teraz musiał skupić się na swojej misji. Strata dwóch towarzyszy była wielkim ciosem. Nie mógł sobie pozwolić na stratę kolejnych.
- Wybawiciel był wielkim Mandalorem, szkoda że jego dziedzictwo nie przetrwało. Teraz kiedy Imperium ściga nas jak dzikie zwierzęta, przetrwanie jest zagrożone. Mandalora została zniszczona, a nasze siły rozproszone nie mamy już domu. Znalezienie i zjednoczenie wszystkich pozostałych będzie bardzo trudne. Potrzebujemy przywódcy na miarę Canderousa. Znasz kogoś takiego?
Głos dobiegający z modulatora ponownie był stanowczy i rzeczowy. Garis odzyskał swój spokój ducha i w charakterystyczny sposób skupił się na swoim zadaniu. Czarna wizja przywódców się spełniła. Zadanie do jakiego został przeznaczony nagle stało się przygniatającym cieżarem. Czy da radę?
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Naboo] Mafijne porachunki

Postprzez Lilith Blindshoter » 13 Sty 2019, o 23:13

Dziewczyna spuściła wzrok. Było jej wstyd. Z takim oddaniem pielęgnowała w pamięci wspaniałość tego wszystkiego co znała ze swojego dzieciństwa. Dopiero teraz w zderzeniu z osobą Garisa, pojęła jak niewiele to było warte. Nawet nie chciała wiedzieć jak Garis widział ja i jej towarzyszy. Obdartusów i troglodytów, mieniących się potomkami jego towarzyszy. A najgorsze, że choć wysilała pamięć nie byłą wstanie wymienić nikogo z pośród współczesnych, kto dorównywałby legendarnemu Canderousowi. Zaczynała podejrzewać, iż nawet Garis przewyższał doświadczeniem cała załogę Darasuum i to razem wziętą. Miałą ochotę zapaść się pod ziemię.
Dziewczyna niechętnie zabrała głos. Nie chciała sprawić Garisowi większego zawodu, ale nie zamierzała kłamać.
- Nie. – odparła w końcu – nie znam nikogo ani pośród żywych, ani nawet umarłych. – z nów zapadła głucha cisza – To znaczy… Teraz znamy Ciebie. – mruknęła niewyraźnie. Nie wiedziała, czy powinna była to mówić. Ale prawda była taka, że w chwili obecnej Garis i tak miała nimi dowodzić. Zresztą miało to najwięcej sensu. Był najlepiej wyszkolonym z nich wszystkich, miała najwięcej doświadczenia …
- Nie wiem czy i gdzie znajdziemy pozostałych. – wyznała – Jeśli ktokolwiek wie, gdzie są, to najprawdopodobniej twój... nasz obecny pracodawca. Ja mogę mieć co najwyżej podejrzenia. A i tak nie mamy pewności czy znajdziemy kogoś kto się nadaje. – znów zamilkłą, próbując znaleźć słowa, a to nigdy nie przychodziło jej łatwo. A miała tyle pytań.
Wizjer zwrócił się w stronę Arayi
- Na razie musimy zadowolić się tym co mamy. – powiedział - Będę dowodził tak długo aż nie zginę, lub nie znajdziemy kogoś lepszego na moje miejsce.
Głos mężczyzny zdradzał lekki uśmiech, a jego słowa uświadomiły Aarayi, że mimo iż Garisowi nie brakowało ani umiejętności, ani wiary w swoje zdolności przywódcze, jego podejście do dowodzenia kimkolwiek było dziwnie podobne do jej własnego. Po prosu ktoś musiał dowodzić, a jej pozostawało cieszyć się, że tym razem jest to osoba kompetentna. To wiele upraszczało. Ale i tak pozostało jeszcze wiele pytań.
- W takim razie, jaki jest plan? – zapytała krótko wpatrując się w wizjer rozmówcy. Jednak nim jeszcze uzyskała odpowiedź jeszcze jedno pytanie przemknęło jej przez myśl – I…- chyba obawiała się odpowiedzi – Olo… Czy… - nie byłą na pozycji do stawiania jakichkolwiek żądań. Ale… NIE. Nie zostawia się towarzyszy, nawet tych cóż bardziej przyszywanych. Garis mógł być lub nie być zadowolony. Ale …– Olo idzie z nami. – nie było to pytanie, nie brzmiało jak żądanie… po prostu stwierdzenie faktu.
Image

Image
Awatar użytkownika
Lilith Blindshoter
Gracz
 
Posty: 334
Rejestracja: 3 Wrz 2011, o 01:33

Re: [Naboo] Mafijne porachunki

Postprzez Mistrz Gry » 20 Sty 2019, o 12:52

- I dobrze, ostatnim z bossów z którym musimy sobie poradzić by zakończyć mój kontrakt jest właśnie Gunganin. Gub Gutt dosyć podła kreatura. Dane wywiadu nie są zbyt precyzyjne, Gunganin jest rasistą i z tego co zrozumiałem uważa się za wojownika o wolność Naboo. W rzeczywistości jest zwykłym zbirem mordującym nie-Gungan. Teoretycznie imperium powinno się nim zająć, ale jest za mały żeby zwrócili na niego uwagę.
Na holoekranie pojawiła się niewielka mapa pokazująca wycinek terenu w krainie jezior. Obejmował on obszar kilkudziesięciu kilometrów kwadratowych. W większości zajętych przez jeziora i lasy. Znajdował się też tam całkiem ładnie położony pałacyk wypoczynkowy, należący z pewnością do jakiegoś bogacza. Obecnie nieco zniszczony i zapomniany. Malowniczo położony nad sporym jeziorkiem stanowił największą budowlę w okolicy. Kilka klików na północ znajdowało się kilka domków wypoczynkowych. Kontenerowe budowle nie wyglądały na opuszczone. Droga wiodła od nich w prost do położonego na zachodzie sporego placu magazynowego i dalej w kierunku stolicy. Od południa kraniec mapy wytyczała linia bagien i lasów niedostępnych z ziemi. Mandalorianin wskazał na mapę celując w obszar między pałacem a bagnami.

Jego baza operacyjna jest gdzieś tutaj. Nie wiemy niestety gdzie. Nasi szpiedzy są niezbyt efektywni w tej kwestii. Trzeba będzie dokonać rozpoznania. Musimy się naradzić jak to zrobić.

Araya zdała sobie sprawę, że jej nowy przywódca zamierza jak najszybciej uwolnić się od zobowiązania danego Bugsy'emu nie miała też wątpliwości, że rozstanie może być niezwykle bolesne. Posiadanie tak potężnego mandaloriańskiego strażnika musiało być dla gangstera niezwykle ważne. Zarówno ze względów bezpieczeństwa jak i prestiżu. Teraz kiedy jego armia Mando powiększyła się pięciokrotnie z pewnością myśli nad tym jak najdłużej ich zatrzymać.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Naboo] Mafijne porachunki

Postprzez Lilith Blindshoter » 22 Lut 2019, o 13:32

Pomyślała o Olo był gunganinem, więc mógł by się tam pokręcić nie rzucając się w oczy, ale trzeba by mu dokładnie wytłumaczyć czego ma szukać i co ma mówić jeśli go zaczepią. Jednak nie wypowiedziała tych rozważań na głos, Olo był bystry i szybko się uczył, ale nie była pewna czy nadaje się na zwiadowcę czy szpiega. A wysyłanie tam kogoś, kto nie całkiem się do tego nadaje nie wydawało jej się najlepszym pomysłem.
- Sądzisz, że Bugsy naprawdę da nam odejść jak załatwimy jego sprawy? - zapytała pod wpływem nagłego impulsu. Szczerze nie wiedziała co myśleć o ich obecnym mocodawcy. Na tle poprzedniego wypadał zdecydowanie na plus, jednak dziewczyna daleka była od bezwarunkowego zaufania.
Na chwilę zapadła cisza. Gdy oboje trawili oczywiste implikacje jej pytania i wszystkich możliwych odpowiedzi.
- W sumie nie przekonamy się o tym dopóki nie wykonamy zadania. - podsumowała swoje własne przemyślenia.
Image

Image
Awatar użytkownika
Lilith Blindshoter
Gracz
 
Posty: 334
Rejestracja: 3 Wrz 2011, o 01:33

Re: [Naboo] Mafijne porachunki

Postprzez Mistrz Gry » 1 Kwi 2019, o 19:46

Garis nie mógł brać udziału w misji z dość oczywistych przyczyn. Zajmował się w końcu ochroną Bugsy'ego co było sprytnym posunięciem tego ostatniego. Mógł w ten sposób przedłużać kontrakt najemnika niemal w nieskończoność. Przybycie kolejnych mandalorian nieco krzyżowało jego szyki, trzeba jednak przyznać, że jeśli coś knuł to maskował się doskonale.

Tymczasem drużyna pod przywództwem przepancerzonej Aarayi wyruszyła w kierunku bagien. Olo z chęcią przyjął swoje nowe zadanie i wyruszył kilka dni przed nimi. Z rozpaczą w sercu pozostawił swój autoblaster pod opieką Verda. Uzbrojony jedynie w intelekt i jakąś dzidę przedzierał się teraz pewnie przez bagna i pustkowia Naboo. Jak na razie jego mały commlink milczał.

- W sumie nic dziwnego, stanowczo za wcześnie żeby się o niego martwić - Pocieszał Dratiin Gall. Lecz to Verd wyglądał na najbardziej zmartwionego. zdecydowanie najmocniej z Mandalorian zaprzyjaźnił się z gapowatym Gunganinem.
- Za chwilę ruszamy, musimy być skoncentrowani.
- Tak jest Alor!
- Przestań tak do mnie mówić.

Gdyby nie hełm Gall przysięgła by ze Aden pokazał jej język. Między tą dwójką coś się działo i zdecydowanie istniało silne ryzyko fraternizacji. Tym problemem także trzeba będzie się zająć. W swoim czasie.
Speeder ruszył w kierunku krainy bagien. Niestety prom zbyt rzucał się w oczy a Imperium nie straciło jeszcze czujności w związku z polowaniem na mandalorian. Latanie mandaloriańską kanonierką mogło się źle skończyć. Cóż, kilkugodzinna podróż speederem jest lepsza od zestrzelenia.
Chyba że Aden pilotuje...

Lecieli przez przepiękną okolicę pełną pofałdowanych trawiastych wzgórz, przechodzących powoli w delikatnie podmokłe tereny. Krajobrazy zapierały dech w piersiach. Wszechobecna zieleń przeszywana wszystkimi możliwymi kolorami kwiatów, ciepłe słońce i wiatr na wizjerach. Gdyby nie świadomość celu misji z pewnością zajęli by się relaksem i wypoczynkiem. Niezaczepiani minęli linię bagien zapuszczając się w las. Nagle usłyszeli przerażający i dobrze znany wizg silników jonowych TIE Fighterów. Aden instynktownie wykonał manewr unikowy gwałtownie skręcając i gnając ku linii drzew. W ostatniej chwili dotarli do lasu. Nad nimi przemknął jakiś frachtowiec dudniąc silnikami i unikając ostrzału pary TIE siedzących mu na ogonie.

- Wow, to było emocjonujące.
- Ale nie szukają nas. Jeszcze...
- Ruszamy dalej.

Speeder ruszył a jego pasażerowie przez chwilę rozważali losy frachtowca, szanse na wyjście cało ze starcia z parą TIE były jednak marne. Maszyna kilka godzin później znajdowała się już na skraju przeszukiwanego terenu. Olo się nie odzywał, musieli zdecydować w którym miejscu zacząć poszukiwania. Pałacyk wypoczynkowy, choć nieco zniszczony i zapomniany, stanowił największą budowlę w okolicy. Kilka klików na północ znajdowało się kilka domków wypoczynkowych. Mogli też udać się do położonego na zachodzie sporego placu magazynowego i dalej w kierunku stolicy. Linia bagien i lasów nadal pozostawała poza ich zasięgiem. Bez przewodnika lepiej się tam nie zapuszczać z ziemi.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Naboo] Mafijne porachunki

Postprzez Lilith Blindshoter » 23 Kwi 2019, o 00:41

Aaraya westchnęła ciężko. Wiedziała ze Olo wyruszył ledwie kilka dni wcześniej i praktycznie całą trasę, która oni mieli pokonać speederem, on miał pokonać pieszo, teoretycznie nie było czym się martwić. Jednak czuła się nieswojo posyłając towarzysza w nieznane, na dodatek bez broni, wprost w łapy jakiegoś fanatyka. Ponadto milczenie gunganina, nie była jedynym co ją martwiło. Już sam fakt, że znowu musiała dowodzić przytłaczał ją niewyobrażalnym wprost ciężarem. Na miłość Mandy, ona nie powinna była dowodzić, każdy jej błąd jej towarzysze mogli przypłacić życiem. Przecież jak do tej pory jej ludzie już 3 razy o mało przez nią nie zginęli. To nie była rola dla niej i po cichu w głębi duszy liczyła, iż teraz to Garis przejmie na siebie podejmowanie decyzji i planowanie, a ona wróci do wykonywania rozkazów bardziej doświadczonych od siebie.
Jakby tego było mało wciąż jeszcze nie całkiem pewnie czuła się w nowym pancerzu, choć ostatnie kilka dni poświęciła na intensywne ćwiczenia i zapoznawanie się ze wszystkimi systemami nowej zbroi to nadal wydawało jej się tego za dużo. Na spokojnie umiała już ogarnąć natłok informacji, ale co będzie w ogniu walki?
Aaraya opadła ciężko na jedno z siedzeń w speederze i spojrzała na błaznujących Adena i Gall, jednocześnie starając się ignorować Drattina, i mając nadzieję, iż nie przyjdzie mu do głowy znów nazywać jej „wodzem”. Nie rozumiała czemu się tak zachowywał. Trzymał się blisko niej i starał się ją chronić, czasem zdawało jej się, iż troszczy się o nią niemal tak mocno jak ona o Gal i zupełnie nie rozumiała, dlaczego. To było frustrujące. O co chodzi Adenowi i Gal? Oboje wciąż błaznowali jak młode strile. Odreagowywali? A może chodzi o coś jeszcze? Potrzasnęła głową. Nie, nie, to nie tak. Ani to jej sprawa, ani to właściwy moment. Musiała skupić się na zadaniu, wszyscy musieli.
Speeder ruszył w kierunku krainy bagien z takim przytupem, iż Aaraya aż musiała złapać się mocniej swojego fotela.
- Aden, spieszy nam się, ale nie w zaświaty – rzuciła do pilotującego towarzysza, usłyszała wewnątrz hełmu śmiech Adena rozbawionego jej czerstwym dowcipem. Właściwie tylko Verd zdawał się być równie nie w humorze co sama Aaraya. Najmocniej zżył się z Olem i nieobecność gunganina bardzo dawała się młodemu wojownikowi we znaki. Aaraya też się martwiła o swego długouchego towarzysza.
Chyżo przemykali nad kolejnymi wzgórzami porośniętymi miękką zieloną trawą i pachnącym kwieciem. Lecieli przez przepiękną okolicę, mimo to Aaraya jedynie podświadomie notowała zmiany w wygładzie otoczenia z byt zatopiona w swych myślach. Gdy tak lecieli w milczeniu trawa pod nimi zrobiła się gęstsza i ciemniejsza, częściej przetykana roślinnością typową dla bardziej podmokłych terenów. Linia drzew zbliżała się nieubłaganie, a w raz z nią wszystkie niebezpieczeństwa nadchodzącej misji. W końcu speeder minął bagna i zapuścił się w las. Mandalorian ogarnął przyjemny cienisty chłód. Jednak nie dane im było się nim spokojnie nacieszyć. Usłyszeli bowiem, przerażający i dobrze znany dźwięk, lub raczej wizg, który sprawił, iż Aarayi zjeżyły się włosy na karku. Myśliwce Imperium … I jeszcze coś… Ten dudniący ryk innego typu silników. Aden instynktownie wykonał manewr unikowy. Aaraya ponownie mocniej złapała się swojego fotela, gdy speeder gwałtownie zmienił kierunek ruchu, skręcając i gnając ku linii drzew. Nad nimi przemknął jakiś frachtowiec, cel myśliwców TIE. A uszu Aarayi dobiegły podniecone głosy towarzyszy.
- Ruszajmy dalej, zanim zawrócą. – odparła zaczynało jej się zdawać, iż od dołączenia do Garisa wszyscy nagle zapomnieli jak niebezpieczna jest sytuacja w jakiej się znaleźli. Cieszyła ją nadzieja jaka wstąpiła w jej towarzyszy i sama czułą się pewniej, odkąd znaleźli wykwalifikowanego dowódcę, ale przecież… Do licha przecież utknęli na Imperialnej planecie. W każdej chwili mogli zostać wykryci. Mamy zadanie do wykonania.
- Racja – poparł ją Drattin – Ale tak swoją drogą sądzicie ze go dorwali?
- Nawet jeśli nie to w końcu im się uda – ponuro odparł Verd
- Oby słono za to zapłacili dodała Gal a Aaraya odpowiedziała jej skinięciem głową.


Przez kilka godzin przemierzali obrzeże lasu licząc na wiadomość od wysłanego przodem gunganina. W końcu zatrzymali się by rozejrzeć się nieco dokładniej w śród drzew, wciaż oczekując jakiejkolwiek wiadomości. Jednak Olo milczał. Verd dreptał w tę i z powrotem nieco nerwowo. Gall wpatrywała się w gęstwinę. Drattin wciąż rozmyślał nad losem widzianego kilka godzin wcześniej frachtowca. Aden robił małe wypady to za jedna to za drugą kępę krzaków, ewidentnie chciał iść dalej, zresztą jak chyba każdy z nich, jednak Aaraya zakazał wszystkim dalszej wyprawy w gęstwinę drzew. Bez przewodnika to jak samobójstwo, mogli by zabłądzić na wiele dni, wpaść na wroga, całkowicie nieświadomi jego bliskości. Za duże ryzyko. Nie mogli też wywoływać Ola przez komunikator, nie wiedzieli nawet czy Gunganin nadal ma go ze sobą.
- Zbieramy się. -rzucił Aaraya - nie możemy tu tkwić bez końca.
- Olo może odezwać się w każdej chwili – zaczął Verd
- Może się też w ogóle nie odezwać – odparła, może trochę za ostro – Niestety nie wiemy. A nie możemy siedzieć bez czynni lub przeszukiwać lasu licząc na łud szczęścia. Nie mamy na to czasu…Tym bardziej, jeśli Olo potrzebował by naszej pomocy. – dodała - Musimy zabrać się do tego metodycznie.
- CO proponujesz Alor? – zapytała Drattin
- Żebyś przestał mnie tak w końcu nazywać – odparła już niemal machinalnie – Przeniesiemy się do tego pałacyku, który jest na północ stąd, przeszukamy go i jeśli będzie się nadawał rozbijemy tam obóz. Jeśli Olo się odezwie, dostosujemy się do podanych informacji. Ale jeśli nie, podzielimy obszar poszukiwań na sektory i będziemy przetrząsać go kawałek po kawałku. Postaramy się namierzyć jakiś oddział tych gungańskich radykałów. Gdy tylko ich znajdziemy to w zależności od liczebności albo będziemy ich śledzić albo „zaciągniemy języka”. – wyjaśniła – I za wszelką cenę unikamy Imperialnych. Jak zarazy. Zrozumiano? – Gal, Dratin, Aden i Verd, cztery kiwnięcia głową. – Dobrze wiec ładować się od speedera i ruszamy.
Jak powiedział atak uczyniła zajmując swoje stałe miejsce.
- A, i Aden, bez szaleństw, jeśli można prosić. – rzuciła od niechcenia
Aden odburknął coś w odpowiedzi, ale ruszył znacznie łagodniej niż poprzednim razem. Ruszyli W stronę pałacyku.
Image

Image
Awatar użytkownika
Lilith Blindshoter
Gracz
 
Posty: 334
Rejestracja: 3 Wrz 2011, o 01:33

Re: [Naboo] Mafijne porachunki

Postprzez Mistrz Gry » 12 Maj 2019, o 21:43

Mandaloriański speeder nie doleciał do pałacyku. Zgodnie z treningiem wysiedli przed dotarciem do celu i ostrożnie zbliżyli się do pałacyku. Budowla była opuszczona i zaskakująco dobrze zachowana. Rezydencja jakiegoś bogacza czasy świetności miała już za sobą. Drattin i Verd podeszli z prawej strony, osłaniali idące z lewej Panie. Aden został w maszynie gotów do szybkiej ewakuacji w razie problemów. Nic ich jednak nie zapowiadało, przed budynkiem nie było śladów żadnej aktywności. Cisza i spokój, przerywany jedynie ćwierkaniem ptaków i kumkaniem żab. Araya rozkazała
drugiej dwójce osłaniać i postanowiła wejść do budynku.

Nowa stara zbroja była niesamowita. Sensory monitorowały otoczenie, jeżeli by zechciała mogła by mieć trójwymiarową mapę najbliższej okolicy, znać lokalizację członków swojego zespołu i ewentualnych wrogów. Teraz patrzyła przez wizjer na sporych rozmiarów lobby. Puste, na białej kamiennej podłodze nie było żadnych śladów. Nie było też mebli czy innych ozdób. Zamiast tego widziała białe schody prowadzące na górę i trzy pary drzwi. Gall przemknęła bokiem z drugiej strony nadciągała już pozostała dwójka. Przeszukiwanie kolejnych pomieszczeń było całkiem niezłym treningiem. Pokoi nie było zbyt wiele, szybko więc doszli do jedynego słusznego wniosku. Nikogo tu nie było. Ktokolwiek tu mieszkał wyniósł się jakiś czas temu zabierając ze sobą wszelekie meble i przedmioty.

Speeder stał zaparkowany na podjeździe przed budynkiem zaś piątka Mandalorian siedziała w środku odpoczywając po podróży. W budynku nie znaleźli żadnych mebli więc projektor siłą rzeczy stał na podłodze. Gal trzymał straż zaś pozostali naradzali się nad kolejnym ruchem.
- Zostańmy tutaj i czekajmy na sygnał od Olo.
- Budynek zbyt rzuca się w oczy, powinniśmy szukać dalej albo przyczaić się w lesie.
- Tutaj przynajmniej jest czysto.
- Właśnie.
- Ty tu rządzisz decyduj.

Kliknij, aby zobaczyć wiadomość od Mistrza Gry
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Naboo] Mafijne porachunki

Postprzez Lilith Blindshoter » 29 Maj 2019, o 22:10

Aaraya z konsternacja wpatrywała się w mapę wyświetlaną przez projektor. Nie chciała za długo siedzieć w jednym miejscu, jednak snucie się po bagnach bez przewodnika bardzo jej się nie podobało. Ponadto musiała podjąć decyzję szybko, jeśli nie chcieli prowadzić rekonesansu po ciemku. Zaklęła sobie soczyście w myślach. Po czym przeszłą do jedynego logicznego wyjścia z sytuacji.
- Zaczniemy patrolowanie okolicy. Na pierwszy ogień weźmiemy te domki na północy. – wskazała obszar na mapie - To leprze niż las. Damy radę nawet bez przewodnika. Nawet jeśli nic nie znajdziemy, to będzie to dla nas kolejne dobre ćwiczenie.
Nie wszyscy byli równo zadowoleni z pojętej przez nią decyzji, słyszała to w tonach ich głosów, jednak nikt nie oponował.
- Dobra, macie pół godziny żeby ogarnąć sprawy fizjologiczne. – rzuciła – potem wyruszamy w stronę domków, zatrzymamy się w odległości jednego klika i zobaczymy gdzie ukryć speedra. Aden ty zostaniesz za sterami, gdyby trzeba było szybko zwiewać.
- Ale, ominie mnie cała zabawa – żachnął się Aden.
- Jeśli będzie co robić, na pewno do nas dołączysz – odparła Aaraya. – No dobra, ruszać się…[/quote]
Image

Image
Awatar użytkownika
Lilith Blindshoter
Gracz
 
Posty: 334
Rejestracja: 3 Wrz 2011, o 01:33

Re: [Naboo] Mafijne porachunki

Postprzez Mistrz Gry » 31 Maj 2019, o 19:41

Mandalorianka wyszła przekomarzając się z Adenem i oboje ruszyli w kierunku pojazdu. Jako przywódca musiała ciągle dawać przykład. Także teraz kiedy czekała na zbierających się po trzydziestominutowej przerwie mandalorian. Aden nadal był niezadowolony ale już nie okazywał tego głośno. Wiedział że Araya nie czuje się pewnie i nie chciał podważać jej autorytetu, nawet przed nią samą. Dziewczyna nie wiedziała co o tym myśleć. Hełmy może i były pomocą ale skrywały tak wiele emocji utrudniając kontakty społeczne. Nigdy nie będzie wiedzieć co myślą jej podwładni.

Nagle bez ostrzeżenia jej HUD zamigotał wskazując na ruch w odległych chaszczach. Sensory zbroi natychmiast skupiły się na zagrożeniu a kobieta mimowolnie odwróciła twarz w tamtą stronę. Cokolwiek kryło się w krzakach było w tym całkiem dobre. Gdyby nie podrasowane zestawy czujników zwiadowczej zbroi z pewnością przeoczyła by ten ruch. Jej towarzysz zajęty uruchamianiem maszyny nie spostrzegł niczego. Araya odwróciła głowę, jeżeli ten ktoś miał wrogie zamiary to być może uśpi jego czujność. A może o było tylko zwierzę...

Kliknij, aby zobaczyć wiadomość od Mistrza Gry
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Naboo] Mafijne porachunki

Postprzez Lilith Blindshoter » 4 Cze 2019, o 01:09

Czy na prawdę ktoś tam był? Czy ktoś ich śledził? A może to nic takiego.
- Możliwe, że mamy gościa. - oznajmiła swoim towarzyszom Aaraya korzystając z ich kanału wewnętrznego - Ktoś lub coś siedzi w krzakach za moimi plecami. Gall, Drattin, wyjdźcie z innej strony budynku i postarajcie się zajść to coś od innej strony. Sprawdźcie co to.
Nawet jeśli to tylko zwierze nie mogła tego zignorować. Lepiej było być przewrażliwionym niż martwym.
- Tak jest Alor - odparł Drattin
- A jeśli to Olo? - usłyszał nieco zaniepokojony głos Verda
- Gdyby to był Olo to już by się do nas odezwał, a nie czaiłby się po chaszczach. - odparła, jednak po chwili zastanowienia dodała - Drattin, Gall jednak, jeśli tam ktoś jest, to mimo wszystko postarajcie się wziąć go żywcem. Nawet jeśli to nie Olo, a inny gunganin przyda nam się zaciągnąć języka.

- Postaramy się. - odrzekła krótko Gall. Po czym razem z Drattinem ruszyli schodami w dół i korytarzem za pomieszczenie które kiedyś musiało być obszerną kuchnią. - Gdzieś tu powinno być drugie wyjście - mruknęła do Drattina.
- Obyś miała rację - odparł lakonicznie - O, czekaj! To chyba tutaj. - podszedł pospiesznie do drzwi. - Szlak. Są zamknięte.
Gall dołączyła do niego i oboje z konsternacja wpatrywali się w zamknięte drzwi. Normalnie ta sytuacja nie stanowiłaby problemu. Ani drzwi ani zamek nie należały do szczególnie mocnych, można by je wyważyć silniejszym kopniakiem, a i zamek dało by się odstrzelić. Jednak wszystkie te rozwiązania wiązały się z hałasem. Czymś czego woleli teraz uniknąć.
- W kuchni jest okno otwierane od środka, ma też dość szeroki parapet - zaczęła Gall
- Nie sięgniesz do niego- odparł z powątpiewaniem Drattin
- Jeśli mnie podsadzisz dam radę. - prychnęła urażona Gall - To najszybsza droga.

- Mam nadzieję, że on wciąż tam jest - mruknął pod nosem Drattin gdy kilka minut później przesuwali się wśród zarośli zarastających dawniej zadbany ogród.
- Pierwszy raz słyszę żebyś marudził - zdziwiła się Gall zamilkłą jednak gdy zaczęli zbliżać się do miejsca wskazanego przez Aarayę. Dziewczyna całą swoja uwagę, podobnie jak i prace wszystkich czujników swojego hełmu skopiła na okolicy kępy krzaków wskazanej przez kuzynkę. - Nic tam nie widzę.
- Cóż hełm Aarayi ma znacznie bardziej czułe sensory. - przypomniał jej Drattin. - Idziemy ostrożnie ale pewnie - nakazał młodszej wojowniczce sam przełączając swój hełm na noktowizję, jego zbroja miała nieco lepsze systemy, niż te którymi dysponował pancerz Gal, jednak mimo to w porównaniu z nowym pancerzem Aarayi były cóż, mocno do tyłu, Drattin liczył jednak, iż na tak małym dystansie będą wystarczające.- I pamiętaj, ustaw broń na ogłuszanie. - przypomniał Gall, po czym ruszyli przez gęstwinę.
Gdy znaleźli się bliżej, mimo zasłaniających część pola widzenia zarośli i jemu zdało się, iż widzi jakiś przykucnięty kształt. Wystąpił na przód teraz mógł już dość dokładnie ocenić zarys postaci. I był to zdecydowanie nieoczekiwany widok.
- Gaane laam!- Oznajmił w Mando'a, wciąż celując do swojego rozmówcy - Dobrze Ci radzę nie zrób nic głupiego.
Gall byłą chyba w nieco większym szoku na widok kolejnego Mandalorianina gdyż uniosła broń z lekkim opóźnieniem. "Bardzo nie dobry nawyk." Pomyślał Drattin, licząc, że zdąży wyperswadować dziewczynie tak nierozsądne postępowanie, zanim będzie ją ono kosztować życie.
- Aaraya, Aden, dołączcie ... - rzucił przez komunikator jednak zauważył iż Aaraya ruszyła się ze speedera jak tylko zauważył iż Drattin i Gall są na miejscu i całkowicie przykuli uwagę intruza.
Image

Image
Awatar użytkownika
Lilith Blindshoter
Gracz
 
Posty: 334
Rejestracja: 3 Wrz 2011, o 01:33

Re: [Naboo] Mafijne porachunki

Postprzez Astad Bat'rai » 4 Cze 2019, o 02:41

Astad był cholernie zaskoczony oraz zaciekawiony. Tak zaciekawiony, że aż na kilka sekund zapomniał o ostrożności, co jemu się przecież nie zdarzało. Zauważył dość nieudolną próbę podejścia go przez dwóch... Mandalorian. Minęło sporo czasu odkąd widział któregoś ze swoich pobratymców. Ile to już... No, z kilka lat.
Dwójka verde była coraz bliżej, ale Astad zdecydował, że nie należy ich niepokoić. Tym bardziej, że dowódca w... zbroi sprzed kilku tysiącleci... zdawał się go dostrzegać. Mężczyzna doskonale wiedział, czym jest szerokokątne pole widzenia buy'ce, bo sam korzystał z niego bardzo często. Uznał więc, że nie zmyli go pozornie luźna postawa wojownika.
Powoli i ostrożnie przemieścił tyłek, ukucnął wygodnie i poczekał na zwiadowców, zdejmując w międzyczasie z pleców powolnym ruchem karabin i orientując czujniki hełmu na zmierzającą ku niemu dwójkę.
Astad i jeden ze zwiadowców wysłanych najpewniej przez starożytnego wojownika, jak zaczął go już nazywać w myślach, wycelowali w siebie broń niemal równocześnie. Bat'rai był bowiem nieco szybszy, dzięki elementowi zaskoczenia.
– Hej hej, ner vod, lepiej ty nie rób nic głupiego - odrzekł, również w mando'a. Nie zapomniał ani trochę ojczystego języka. Celownik na HUD-dzie jego hełmu był zorientowany idealnie na poziomą linię wizjera mężczyzny. Towarzysz zwiadowcy również wycelował w Astada broń, tak jakby do tej pory był zbyt zaskoczony. Amator.
– Tak jakby miałem tu coś do zrobienia i wpadłem na was. Co się tak gapicie jakby wam kto Mitozaura pokazał? I nie dałem się podejść, tylko wam na to pozwoliłem. – Uznał, że powinien pokazać im ich nieudolność i wskazać na swoje doświadczenie i pozycję. – Zabierzcie mnie do swojego dowódcy – dodał tonem nie znoszącym sprzeciwu. – Proszę.
Image

Mhi draar baati meg'parjii se
Kote lo'shebs'ul narit
Awatar użytkownika
Astad Bat'rai
Gracz
 
Posty: 73
Rejestracja: 6 Lip 2018, o 11:50

Re: [Naboo] Mafijne porachunki

Postprzez BE3R » 6 Cze 2019, o 21:53

Kliknij, aby zobaczyć wiadomość od Mistrza Gry
Awatar użytkownika
BE3R
Gracz
 
Posty: 1761
Rejestracja: 27 Paź 2011, o 21:47
Miejscowość: Chorzów

Re: [Naboo] Mafijne porachunki

Postprzez Lilith Blindshoter » 8 Cze 2019, o 01:52

Gall poczuła, jak palą ją policzki. Wiedział, że zachowała się dość niefrasobliwie, podczas tych podchodów, przypuszczała, że Drttin ją zruga za nieostrożność i wiedziała ze będzie miał racje, ale i tak słuchać wykładów jakiegoś obcego…
- Drattin on jest od was? – zapytała na prywatnym kanale
- Nie sądzę… - odparł Mężczyzna, widać jednak było, iż się waha. Zauważył też że Aaray wysiadła ze speedera i była gotowa do nich dołączyć wraz z Adenem, mimowolnie zarejestrował także postać Verda wyłaniającego się z mroku przy wejściu do pałacyku. Stojący naprzeciw niego mężczyzna co prawda mówił płynnie w Mando’a ale to jeszcze nie przesądzało sprawy. W końcu każdego języka można się nauczyć. Przełączył się na głośnik wciąż mierząc do rozmówcy – Tak akurat tutaj wpadasz na nas, tak całkowitym przypadkiem. Skąd mam wiedzieć, że nie jesteś Imperialnym Szpiegiem? – Zapytał może nieco za ostro.
Drattin nie ukrywał się ze swoim brakiem zaufania. Gall rozumiała jego ostrożność, jednak taka otwarta wrogość … to się mogło niebezpiecznie skończyć.
- Przestań. – syknęła do niego na prywatnym kanale – Aaraya nie będzie zadowolona, jeśli wrócimy z trupem… Czyimkolwiek… - dodała. Dratin zamilkł i wiedział, iż rozważa jej słowa.
- Nie zamierzam zabrać Cię do mojej Alor zanim nie będę miał pewności. – powiedział poważnie choć już mniej zaczepnie. – Nie wierzę w przypadki.
Image

Image
Awatar użytkownika
Lilith Blindshoter
Gracz
 
Posty: 334
Rejestracja: 3 Wrz 2011, o 01:33

Re: [Naboo] Mafijne porachunki

Postprzez Astad Bat'rai » 8 Cze 2019, o 19:07

– Cóż, w zaistniałych okolicznościach pewności raczej mieć nie możesz – rzekł Astad. – Czy to znaczy, że mnie tu zastrzelisz?
Powoli i ostrożnie wstał. Towarzysz zwiadowcy nadal się nie odzywał, ale mężczyzna domyślił się, że rozmawiają na wewnętrznym kanale. Bardzo go ciekawiło, co robiła tutaj ta grupka Mandalorian i jakoś nie przychodził mu do głowy żaden możliwy powód takiej sytuacji. Ale on również nie zwykł ufać obcym, szczególnie dopiero co poznanym, nieważne, kim by byli. Toteż rozumiał tego wojownika.
– Widzieliście może cholerne TIE ścigające pojedynczy frachtowiec kilka godzin temu? To byłem, shab, ja. Nie wiedzieć czemu wzięli mnie na cel, kiedy spokojnie wystartowałem z portu w Voo'nh Maas. Bez ostrzeżenia, shabla podania przyczyny ani "pocałuj nas w dupe". Nic. Zaczyna mnie teraz zastanawiać, czy wy nie mieliście z tym nic wspólnego, że Imperium bez powodu strzela do Mando'ade.
Uznał, że mówiąc im to pokaże im, że nie lubi się z imperialcami (ale jeśli będą ostrożni, nie wezmą tego za dobrą monetę), a do tego może spróbować delikatnie wybadać ich własny stosunek do Imperium. Bo... zdrajcy są wszędzie. Dodatkowo zastanowiła go jeszcze jedna rzecz. Mianowicie: czy on już gdzieś nie słyszał głosu tego faceta? Nie był w stanie dopasować go do jakiegokolwiek wydarzenia w swej pamięci, więc jak na razie spokojnie słuchał jego słów, czekając na oczekiwaną interakcję z tym "Alorem", jak nazwał prawdopodobnie starożytnego wojownika.
Image

Mhi draar baati meg'parjii se
Kote lo'shebs'ul narit
Awatar użytkownika
Astad Bat'rai
Gracz
 
Posty: 73
Rejestracja: 6 Lip 2018, o 11:50

Re: [Naboo] Mafijne porachunki

Postprzez Lilith Blindshoter » 9 Cze 2019, o 03:26

- Szczerze, zaczynam rozważać tę opcję. – odparł Drattin nieco ironicznie. – Acha czyli ten pokaz fajerwerków, to podobno byłeś ty.
Fakt, że ścigały go TIE, był ciekawy, ale o niczym nie przesądzał. Pozorowane pościgi i pozorowane kraksy to zawsze dobra metoda by wprowadzić swojego człowieka w szeregi wroga.
Zamyślił się na chwilę po czym znów zwrócił się do drugiego Mandalorianina.
– Jak długo właściwie tu jesteś?
- Tu? Od jakiegoś czasu - odparł wymijająco. - A w lesie od ładnych kilku godzin. A wy, od jak dawna przeszukujecie jakieś stare budynki zamiast robić jakieś bardziej pożyteczne rzeczy? – dodał wyczuwalnie ironicznym tonem.
- Ty chyba nie lubisz własnego życia, ner Vod. – odparł Drattin kręcąc głową. – Jak do tej pory nie powiedziałeś nic co rozwiało by moje wątpliwości, nawet się nie przedstawiłeś. Za chwilę mi powiesz, że nigdy w życiu nie czytujesz holonetu i imię Thar Skiraty, absolutnie nic ci nie podpowiada… - Ta rozmowa trwała za długo - Chcesz rozmawiać z naszym dowódcą, rozumiem, ale ty wbij sobie do głowy, że jeśli natychmiast się nie przedstawisz i nie wyjaśnisz nam kilku spraw, prędzej porozmawiasz przodkami w zaświatach. Żeby było Ci prościej zacznę. Jestem Drattin Ajanar - uznał iż podanie własnych personaliów to nie wielkie ryzyko.
Image

Image
Awatar użytkownika
Lilith Blindshoter
Gracz
 
Posty: 334
Rejestracja: 3 Wrz 2011, o 01:33

Re: [Naboo] Mafijne porachunki

Postprzez Astad Bat'rai » 9 Cze 2019, o 18:54

– Posłuchaj, burc'ya... – Kiedy Astad usłyszał słowa drugiego Mandalorianina, jego głos wyraźnie ochłódł, choć nie ruszył się nawet o milimetr, wciąż celując w hełm nieznajomego. – Nie zwykłem się w życiu nikomu tłumaczyć, a już szczególnie kiedy nie mam nic na sumieniu. Nawet, jeśli ten ktoś także jest Mando'ad. Ale dobrze, powiem ci, powiem ci, skąd jest ten facet w średnim wieku, w maskującym beskar'gam, który przed kilkoma godzinami zestrzelił i zabił dwóch pilotów Imperium, których zwłoki gniją gdzieś teraz na bagnach Naboo... – Przerwał na chwilę, by zaczerpnąć powietrza i się uspokoić. – Pytasz, czy znam to nazwisko. Znam więcej niż je. Ja, Astad z klanu Bat'rai, dumnie walczyłem pod rozkazami osoby z tego samego klanu, osoby, o której lepiej, żebyś wypowiadał się dobrze w mojej obecności – Mandalora Thraka Skiraty, niech spoczywa w spokoju w Mandzie. Słyszałem coś rzeczywiście o osobie z jego klanu, która nie zdążyła przybyć nam na pomoc. Nam, którzy walczyliśmy ostatkiem sił, kiedy imperialna flota zaczęła bombardować... bombardować nasz dom, naszą Manda'yaim. Zgadza się, walczyłem w Bitwie, a ty co... – urwał gwałtownie, jakby coś sobie przypomniał. – Ajanar? – powtórzył, jakby się namyślając. – Ajanar... Słyszałem kiedyś to nazwisko... Podczas bitwy... nie, po bitwie... Po bitwie! – Głowa Astada pierwszy raz od ponad minuty się poruszyła. – Ba'slan shev'la, Sektor Belsmuth, po bitwie. – Głos mężczyzny przestał być aż tak chłodny, ale wcale nie złagodniał. – Pamiętasz to może, ner vod?
Wiedział, że to, co właśnie powiedział, nie powie za wiele nikomu, kogo tam wtedy nie było. To był sposób na sprawdzenie, kim naprawdę jest ten niecierpliwy wojownik. Czy jest tą osobą, którą się Astadowi wydaje, że jest.
Image

Mhi draar baati meg'parjii se
Kote lo'shebs'ul narit
Awatar użytkownika
Astad Bat'rai
Gracz
 
Posty: 73
Rejestracja: 6 Lip 2018, o 11:50

Re: [Naboo] Mafijne porachunki

Postprzez Lilith Blindshoter » 9 Cze 2019, o 20:31

Drattin przyjrzał się uważniej rozmówcy, mimo że starał się go sobie przypomnieć, nie potrafił. Jednak to nic nie znaczy. Spotkało się ich tam wówczas ze czterdziestu. Niektórych znał lepiej, niektórych gorzej, a niektórych wcale. Pamiętał te ciężką i ponura atmosferę. Pamiętał hangar i stojących grupkami braci próbujących ogarnąć co robić dalej. Nie miał wtedy głowy do zapamiętywania imion. Nie wtedy. Nawet teraz w pamięci płonął mu obraz bombardowanej ojczyzny i wyraz twarzy Orsena, swojego najlepszego przyjaciela, na kilka sekund przedtem zanim tamten postanowił się zastrzelić. Drattin potrzasnął głową by odegnać napływające wspomnienia, których nie chciał mieć. Nie chciał myśleć o Oresenie, ani o nikim innym kogo tamtego dnia musiał pożegnać.
- Akaan’laar – wyksztusił w końcu opuszczając powoli swoja broń - Dozbrojona fregata transportowa typu Vakbeor – powiedział głucho. Wiedział, że jego rozmówca musiał tam być. – Gal możesz opuścić broń. On raczej nie kocha imperium.
- Jesteś pewny? – Zapytała młoda dziewczyna, jednak wiedząc jak pryncypialny bywał w kwestii bezpieczeństwa, stwierdziła, iż nie postępowałby nierozsądnie, posłuchała więc jego polecenia jedynie z niewielkim ociąganiem.
Image

Image
Awatar użytkownika
Lilith Blindshoter
Gracz
 
Posty: 334
Rejestracja: 3 Wrz 2011, o 01:33

Re: [Naboo] Mafijne porachunki

Postprzez Astad Bat'rai » 9 Cze 2019, o 21:35

Astad poczekał jeszcze kilka sekund, po czym również opuścił karabin. Już nie celował w głowę wojownika. Mężczyzna raczej nie blefował. Słyszał to w jego głosie.
Nu kyr'adyc, shi taab'echaaj'la, ner vod – powiedział spokojnie. Tym razem głos był nieco łagodniejszy. Towarzysz zwiadowcy nadal się nie odzywał. Czyli wciąż wewnętrzny kanał. – Pozwolicie, że nie zdejmę buy'ce zanim nie znajdę się w jakimś bardziej przyjaznym środowisku...
Gdy jeszcze mówił, zobaczył kątem oka jakiś ruch. Częściowo dzięki pomocy HUD-u dostrzegł, że to starożytny wojownik podjął w końcu decyzję, by podejść naprawdę blisko. Jak na rodzaj beskar'gamu, który nosił, stąpał po trawie i ściółce wyjątkowo lekko. Jednak nie to naprawdę zaskoczyło Astada.
– Czy sprawdzanie jednej osoby musi zajmować wam tyle czasu? – Za jego plecami rozległ się trzeci głos. Postać w starożytnej zbroi stała za nim w pewnej, aczkolwiek nie za dużej odległości. Towarzyszyło jej jeszcze dwóch Mandalorian odzianych w całkiem współczesne pancerze. Właśnie to go zaskoczyło. Shab, naprawdę nie zauważył, jak zaczęli go obchodzić i dostrzegł ich dopiero, kiedy kończyli manewr. Mimo całej swojej uważności, pozwolił sobie na takie niedopatrzenie. Za dużo wspomnień, rozproszyły go... Niewybaczalny błąd. Chyba jednak robi się stary.
Przyjrzał się dokładniej wojownikowi. Dopiero teraz zdobył pewność, że jest od niego niższy o około głowę, i to w takiej zbroi... Głos, jaki przed chwilą usłyszał, ewidentnie należał do kobiety, toteż Astad odruchowo założył, że to jeden z towarzyszy tajemniczego osobnika się odezwał. Wyobrażał go sobie jako potężnego mężczyznę o charyzmatycznym wyglądzie. Ale teraz, gdy przyjrzał się jego gabarytom, nie był już taki pewien. Mimo to nie potrafił nie okazać respektu. Również z powodów praktycznych. Taka zbroja z pewnością miała wiele ukrytych niespodzianek. Odwrócił się powoli w stronę przybyszy.
– Oya Manda – rzekł, lekko skłaniając głowę. – Jestem Astad z klanu Bat'rai. Czy mogę spytać, kim jesteście wy?
Tak naprawdę Astad zaczynał już dodawać jedno do drugiego. Zanim wylądował w Voo'nh Maas zerknął do Holonetu i rzucił mu się w oczy ostatni artykuł o pokonaniu terrorystów na planecie. Wziął to za zwykłe imperialne pieprzenie, więc nawet nie czytał jego pełnego tytułu i zapisał sobie na dysku, aby przeczytać go w wolnej chwili. A teraz zaczynał tego żałować. Ci Mando'ade, jeden z nich pamiętający Bitwę, wszyscy ukrywający się jak mynocki... Może... Musiał uzupełnić swoją wiedzę co do ostatnich wydarzeń w Galaktyce, to było pewne. Tamto zadanie zanadto zajęło jego umysł.
Image

Mhi draar baati meg'parjii se
Kote lo'shebs'ul narit
Awatar użytkownika
Astad Bat'rai
Gracz
 
Posty: 73
Rejestracja: 6 Lip 2018, o 11:50

Re: [Naboo] Mafijne porachunki

Postprzez Lilith Blindshoter » 13 Cze 2019, o 23:36

- Olarom, ner Vod. Jestem Aaraya Mesenruus – odparła odwzajemniając powitanie – Jesteśmy ostatnim oddziałem Thara Skiraty… A przynajmniej tym co z niego zostało.

<<skry>> Drattin, na ile możemy mu zaufać? <<skry>>
<<skry>> Trudno powiedzieć. Brał udział w obronie Mandalory. Ale … dawno go nie widziałem i szczerze mówiąc słabo go pamiętam. <<skry>>
<<skry>> A więc, ograniczone zaufanie… <<skry>> Skwitowała ponuro. Chciałaby móc mieć więcej zaufania do swoich pobratymców, ale ostatnie chwile potyczki z Imperium nauczyły ją, że dla wielu lojalność względem dowódcy i względem swoich braci kończy się w obliczu klęski.
<<skry>> Mam nadzieję ze nei przesadzamy z podejrzliwością, w końcu to jeden z nas <<skry>> Odezwał się Aden
<<skry>> Ragnar i Kirył też byli jednymi z nas <<skry>> Odparła ponuro Aaraya
<<skry>> Ale Morkai był niestabilny psychicznie <<skry>>
<<skry>> Odezwał się okaz zdrowia psychicznego <<skry>> zażartowała Gall, jednak jej głos był dziwny, taki łagodny.
<<skry>> Dobra. To, ile mu powiemy? <<skry>> odezwał się głos Verda
Aaraya zamyśliła się na chwilę. Dobrze by było gdyby Astad zgodził się do nich dołączyć, nadmierny brak zaufania może go zrazić. Ale do póki wiedzą o nim tak niewiele, nie można mu powiedzieć wszystkiego. Ponadto czy doświadczony weteran zaakceptuje jej ocenę sytuacji, gdy dowie się jak nie wiele ma doświadczenia?
<<skry>> Opiszemy mu sytuację, jak tu trafiliśmy i jaką mamy misję, może wie coś co się nam może przydać <<skry>> Zdecydowała. Muszą go lepiej poznać, zanim powiedzą mu wszystko, ale by tak się stało muszą wzbudzić jego zaufanie, a samymi tajemnicami … To nie możliwe.
<<skry>> A Garis? <<skry>> Zapytała Gall
<<skry>> O nim na razie nie mówimy. To zbyt ważne. <<skry>> To jedyna tajemnica.
<<skry>> Ale czy mu meldujemy o tym spotkaniu? <<skry>>
<<skry>> Zameldujemy po powrocie, gdy będziemy wiedzieć więcej. <<skry>> Skwitowała <<skry>> Kto wie może będzie chciał iść z nami. <<skry>>

- Może porozmawiamy w środku? – ruchem głowy zasugerowała Astadowi pałacyk. – Zakładam, że masz wiele pytań.
Image

Image
Awatar użytkownika
Lilith Blindshoter
Gracz
 
Posty: 334
Rejestracja: 3 Wrz 2011, o 01:33

Re: [Naboo] Mafijne porachunki

Postprzez Astad Bat'rai » 17 Cze 2019, o 22:41

– Nie widzę przeszkód – odparł mężczyzna. Płynnym ruchem zamocował karabin na plecach. Od razu jednak odpiął zabezpieczenia obu kabur. On także nie był zbyt ufny w stosunku do obcych.
Nie czuł się tak pewnie w zamkniętych pomieszczeniach, jak w lesie czy na stepach, ale nie będzie bezbronny. Mandalorianka wyminęła go i weszła do środka w towarzystwie jednego z pobratymców. Jej wiek był ciężki do sprecyzowania na podstawie samej postury i głosu, ale z pewnością nie była zbyt silna. To jednak o niczym nie świadczyło, a Astad był zbyt doświadczony, by lekceważyć kogoś ze względu na wiek czy rozmiary. Poza tym reszta widocznie czuła respekt wobec przywódcy, widział to po samej ich postawie i ruchach hełmów, bo jak na razie mało co powiedzieli. Ajanar nie odezwał się od czasu opuszczenia swojej broni. Teraz stanął obok wejścia i skinął na Bat'rai'a. Ten przeszedł przez drzwi, którymi weszła Alor oddziału.
Wnętrze kiedyś mogło, a nawet na pewno było, ładnie i bogato urządzone. Teraz jednak prezentowało się zgoła ponuro i żałośnie pusto. Mężczyzna od razu dał krok w stronę ściany, żeby nie znajdować się na linii wejścia. Zatrzymał się pięć kroków od Aarayi, stając plecami do ściany. Obejrzał oddział Mandalorian, wchodzący do środka. Część z nich mogła być kobietami, ale nie zawsze można to ocenić, jeśli ktoś jest w pełnej zbroi. Zbroje mieli względnie zadbane i całe. To już coś. Zwrócił głowę w stronę Me'senruus, czekając na jej słowa.
Image

Mhi draar baati meg'parjii se
Kote lo'shebs'ul narit
Awatar użytkownika
Astad Bat'rai
Gracz
 
Posty: 73
Rejestracja: 6 Lip 2018, o 11:50

PoprzedniaNastępna

Wróć do Środkowe Rubieże

cron