Pokój był mały i schludny, wyglądał na szpitalny, na szafce stała woda w szklance i niewielki komunikator. Spojrzała w okna i nie znalazła tam odpowiedzi, nie było krat a widok ukazywał rozległą łąkę. Okno nie otwierało się ale szyba nie wyglądała na pancerną, pewnie mogła by ją wybić korzystając z nowej ręki. Odwróciła się szukając wzrokiem ubrania. Na widoku niczego nie było, dopiero w jednej z szafek znalazła lekkie materiałowe spodnie i koszulkę. Nie mając większego wyboru ubrała je i odwróciła się gwałtownie słysząc syk otwieranych drzwi. Mandalorianin wyglądał na jeszcze większego, wszedł pierwszy nakazując gestem cofnąć się do łóżka, chwilę później w pomieszczeniu pojawił się Bugsy.
- Nie spodziewałem się, że wydobrzejesz tak szybko. Twój organizm naprawdę ma imponujące możliwości. Nie będę ukrywał, miałem szczerą chęć zabić cię w jakiś wymyślny sposób, lecz na prośbę Garisa postanowiłem z tego zrezygnować. Postaraj się sprawić żebym nie żałował.
- jestem…
- Milcz prosze. - grymas na twarzy mężczyzny wskazywał na to, że nawykł by mu nie przerywano. Aaraya umilkła, grymas natychmiast ustąpił lekkiemu uśmiechowi.
- Nie kazałem cię torturować i zabić, lecz nie znaczy to, że jesteś nietykalna. Medycy powiedzieli że swoje przeszłaś, szanuję to. Teraz powiem ci co zrobisz a ty się zgodzisz i podziękujesz.
Bugsy odwrócił sobie krzesło i usiadł na nim. Teraz z bliska wyglądał na lekko podtatusiałego biznesemena. Mandalorianka nie była w stanie się go bać. Nie wyglądał na niebezpiecznego. Czego nie dało się powiedzieć o posągowym i bezdusznym mandalorianinie. Garis od samego początku nie odezwał się ani jednym słowem. Teraz też nie okazywał żadnych uczuć.
- Doceniam twoje poświęcenie w obliczu sztuczki Roba. Twoi ludzie bardzo skutecznie poradzili sobie z jego zbirami. Muszę przyznać, że sposób w jaki dostarczyli mi jego głowę w znacznej mierze pomógł ci odzyskać rękę. Tym razem nie zawiera żadnych niespodzianek, ale jestem pewien, że i tak nie będziesz jej ufać póki jej nie sprawdzisz.
- Zaśmiał się jakby opowiedział dobry żart. Lecz widząc poważną minę kobiety wrócił do tematu.
- Twoi ludzie żyją, i czekają w koszarach na swoją szefową. Od teraz Garis jest twoim Alorem czy jak tam to się nazywa. Będziecie robić wszystko co wam każe. W przeciwnym wypadku zostaniecie wyeliminowani. Garis was zabije a z tego co o nim wiem jest w stanie to zrobić z jedna ręką za plecami. Zrozumiałaś?
- Tak.
- Świetnie, - Bugsy wstał uśmiechnięty od ucha do ucha. - to zostawiam cię Garisowi.
Mężczyzna odwrócił się i nie czekając na pożegnanie wyszedł zostawiając zaskoczoną Aaryę w towarzystwie milczącego olbrzyma. Ten ostatni opuścił nieco głowę i rzucił na ziemię parę lekkich butów. Z modulatora rozległ się nieprzyjemny niski głos.
- załóż je i choć za mna.
Miała ochotę zarzucić go setkami pytań ale najwyraźniej z jakiegoś powodu zachowywał się tak a nie inaczej. Milcząc wykonała poruszenie i po chwili ruszyła za swoim przywódcą. Ten szedł w milczeniu korytarzem prowadząc ją gdzieś na dół. Dotarli do turbowindy i zjechali na dół. Słabo oświetlony długi korytarz wyglądał na nieużywany, Mandalorianin ruszył szybkim krokiem. Kilka minut później uświadomiła sobie że jeżeli Garis nie zwolni to będzie musiała za nim biec. Na szczęście wędrówka korytarzami dobiegła końca. Weszli do sporych rozmiarów groty. Światło nie sięgało do sklepienia jaskini, a z oddali usłyszała głośny szum. W kręgu światła spostrzegła znajomą długouchą postać, otoczona była znajomo wyglądającymi zbrojami. To była jej grupa. Podeszli w krąg światła. Aaraya otworzyła usta i straciła dech. Gunganin był szybki i tulał ją tak, że aż żebra trzeszczały. Gall śmiejąc się odpędziła Ola.
- martwiliśmy się już o Ciebie, Garis mówił, że się tobą zaopiekuje.
- Dobrze cię widzieć dziewczyno.
- Sucuy’gar.
Wszyscy w mniejszym lub większym stopniu okazywali radość opowiadając sobie wzajemnie wydarzenia ubiegłego tygodnia. Aaraya była dość długo nieprzytomna. I to drugi raz na tej cholernej planecie jacyś goście widzieli ją nago. Ich nowy przywódca milczał pozwalając im przez dłuższą chwilę nacieszyć się sobą, w końcu przerwał milczenie.
- Choć obejrzeć statek.
Nieco w głębi majaczyła mroczna bryła, Mężczyzna podszedł do niej a Aaraya podążyła za nim. Z bliska bryła zamieniła się w statek. Kanonierka nieznanego jej typu, została przedstawiona jako Teroch “Cuyan” Śluza otworzyła się i weszli po niewielkim trapie. Od razu widać było że jednostka ma już swoje lata. Nawet laickie oko dziewczyny widziało uszkodzenia i usterki. W migającym świetle przeszli przez korytarz i dotarli do ładowni. Stanęła z otwartymi ustami widząc na jej środku legendarnego Basiliska. Garis nie zauważył tego tylko szedł dalej w kierunku rufy jednostki. Wszedł na górny pokład i dopiero wtedy zdjął hełm. Ujrzała szpakowatego starszego mężczyznę z twarzą doświadczoną przez życie. Rozejrzała się i zobaczyła pięć komór kriogenicznych. Trzy były otwarte, dwie jeszcze pełne.
- To mój dom i moi towarzysze, głos Garisa był zaskakująco miły. Mieliśmy ukryć pewne tajemnice na tej planecie. Jak widzisz udało nam się to zrobić bardzo skutecznie. Ukryliśmy się na kilka tysięcy lat.
- Twoi towarzysze?
Jedna kapsuła była uszkodzona, Haren zginął we śnie. Josr oszalał kiedy się dowiedział co się stało. Nie chciałem ryzykować wybudzenia Korina i Clar kiedy byłem sam. Teraz kiedy jest nas więcej jest to jedna z opcji do rozważenia.
- Czego od nas oczekujesz.
- Mówisz nieco inaczej, ale jesteś mando. Jesteśmy rodziną. Wypełnię kontrakt Bugsy’ego i wyruszę na poszukiwanie innych Mando. Odbudujemy naszą cywilizację.
- Jak?
- Taki był nasz rozkaz, przetrwać i odbudować, teraz zamierzam go wypełnić. Liczę na twoją pomoc.
- Jaki kontrakt zawarłeś z Bugsym?
- Wyeliminuję jego konkurentów, teraz zostało już tylko dwóch. Nie będzie to trudne. Było by łatwiejsze gdybyśmy mieli dostęp do jakiegoś zdolnego mechanika i pieniądze. Niech to cię jednak nie martwi. Przyprowadziłem cię tu z konkretnego powodu.
- Rozbieraj się.
-...
- Dopasujemy ci zbroje nie możesz chodzić półnaga.
Kliknij, aby zobaczyć wiadomość od Mistrza GryWesołych świąt. Ogarnij sobie jakąś zbroję i broń, Garis ma sporo fajnych zabawek. Niestety jego zbroje są równie stare jak on sam