przez Caleb Quade » 4 Mar 2021, o 22:57
Wraz z ubywaniem płynu w szklankach, rozmowa schodziła na konkretniejsze tematy. Osoba, którą wymienił Viego, jak przewidywał Caleb, była nie byle kim w tym systemie. Quade miał przeczucie, że "reprezentowanie" w tym przypadku miało drugie dno.
- Doprawdy... - mruknął w zamyśleniu, przetwarzając nową informację. Powiązania z Imperium nie były niczym nazbyt szczególnym, tym bardziej na świecie takim jakim była Zygerria. W latach świetności Starego Imperium niewolnictwo była na porządku dziennym - przynajmniej na światach, odrobinę oddalonych od tego wspaniałego centrum galaktyki - jak postrzegane były i nadal są Światy Jądra. Niewolnictwo było jak potwór o wielu głowach - odcinasz jedną, a na jej miejsce wyrastają kolejne dwie. Przez lata "pracy" jako pirat, Quade dochrapał się nie małej reputacji jako pogromca poganiaczy niewolników. Nigdy nie tolerował tego procederu, brzydził się nim i nigdy nie miał litości dla istot przykładających ręką lub inną kończynę, uznawaną za rękę w danej rasie, do niewolnictwa. Nachmurzył się mimo woli i słuchał dalej doświadczonego gladiatora. Kolejną ważną informacją, którą wyłowił była ta tajemnicza "atrakcja", o której wspomniał mężczyzna. Moc podpowiadała, że tą atrakcją może być Shiris na arenie. Nigdy nie była zbytnio wojowniczo nastawioną istotą. Na przekór ogólnemu trendowi, i co objawiło się w niestety tragicznych okolicznościach, jej talentem była bardzo rzadko spotykana umiejętność leczenia z użyciem Mocy. Rzadka i unikalna, a więc i pożądana, co tłumaczyło też jak ważna jest dla rodu Tyne. Kłóciło się to z teorią, że może być ona atrakcja na arenie, chociaż nie koniecznie musiała wystąpić w roli gladiatorki.
Przemyślenia Quade'a przerwało pytanie Kittani, a raczej reakcja ich rozmówcy. Gladiator o mało co nie udławił się ze śmiechu, jednak był to gorzki śmiech, przez zły, chociaż z jego postawy nie dało się tego wyłapać. Dzięki Mocy Quade widział i czuł więcej, toteż gdzieś tam, pod przykrywką doświadczonego i dumnego wojownika, był ból i żal, że choć sławny i tak wielokrotnie niezwyciężony, nadal był tylko gladiatorem-niewolnikiem. Ale czy tam gdzieś, we wnętrzu tliła się jeszcze chęć odzyskania wolności? Viego odsłonił kołnierz, pod którym skrywała się obroża niewolnika. Był pirat rzucił ukradkowe spojrzenie kobiecie, co oczywiście nie uszło uwadze czarnoskórego. Spoważniał i zaczął zadawać konkretne pytania. Caleb westchnął i opróżnił swoją szklankę, pozwalając by drink zapalił go w gardle. Odstawił puste szkliwo na blat i nachylił się ku Viego. Obdarzył go jednym z tych spojrzeń, które było zimniejsze od lodowców na Hoth, ale i jednocześnie zdradzało czystą szczerość. Niczym innym niż zrządzeniem Mocy nie mógł nazwać tego spotkania. Czuł, że gladiator jest osobą godną zaufania - mniejszą pewność, miał jednak co do właściciela przybytku. Gdyby jednak się pomylił i zaszła potrzeba uciszenia rozmówców, Caleb wiedział, że jest w stanie tego dokonać szybciej niż wprawny karciarz wypowiada słowo "sabbak".
- Jak już wspomniałem, szukamy wartościowych ludzi, dla naszych mocodawców. Szukam też kogoś - mając tu na myśli Shiris - ale i znalazłem już dwie osoby - pomyślał tym razem o złotoskórej kelnerce i o samym Viego - Moja a raczej nasza misja to poszukiwanie. Szukamy tych, którzy chcą otrzymać nową szansę od losu, odmienić swoje życie, lub po prostu opuścić ten świat. Chcemy dać im wybór i możliwość zrobienia czegoś dla dobra ogółu. Czegoś czego Imperium nie może i nie chce zapewnić. Wolność.
Cała ta piękna przemowa, pełna pasji i wiary w słuszność idei zabrzmiała tylko w głowie Kittani i Viego. Dla kobiety nie powinien to być szok, jako, że postawiła już pewne kroki w zrozumieniu Mocy. Reakcja mężczyzny mogła mu wiele powiedzieć - choć ten pięćdziesięciolatek, nie jedno już w życiu widział, i osoby Jedi na pewno nie były mu obce.
- Jak już wspomniałem przyjacielu, i jak sam zauważyłeś wcześniej - szukamy okazji - powiedział na głos jak gdyby nic szczerząc zęby w uśmiechu.
Chcesz dowiedzieć się więcej? Mogę zdradzić Ci co nieco, ale nie tutaj dodał jeszcze niewerbalnie, lekkim skinieniem wskazując wyjście.