- Czyli jest tak - powiedziała i zaczęła odginać palce przy wyliczaniu - Schodzimy gdzieś, gdzie nam nie wolno. Możemy się tym narazić robalom. Będzie tam silne miejsce Mocy związane nie wiadomo z czym, ale coś cię stamtąd nawołuje. Podsumowując mamy bardzo ryzykowną dyplomatycznie akcję z niepewnym wynikiem, czy się mylę?
Nantel nie odpowiedział od razu, ale i tak nie dała mu na to szansy.
- A co mi tam - rzuciła - Skoro Mai'fach się zgodziła... No i może znajdę tam nowy gatunek grzyba.
- Świetnie, cieszę się bardzo - uśmiechnął się Grimisdal.
- No, to jeśli pozwolisz, to pójdę jeszcze do Toblera. Noc jeszcze młoda i jak to tam się mówi. A potem będę się musiała pakować na wyprawę, ble.
Wstała, pożegnała się z Nantelem i dołączyła do Toblera. Gunganin znowu opowiadał jakiś kawał Geonosianom i chociaż Daesha'Rha nie rozumiała słowa z robalowego języka, śmiała się razem z nimi. Później było jeszcze trochę tańczenia, ktoś przyniósł jakieś wcale nieprzypominające szczurów przekąski na patyku, muzyka grała, a ludzie przychodzili i wychodzili. Trwało to całą noc, Twi'lekanka nie została jednak do końca, bo wiedziała, że następnego dnia będzie musiała zaznać chociaż trochę snu.
Tobler postanowił zostać dłużej, dlatego upewniła się, że Geonosianie odprowadzą go potem bezpiecznie do jego pokoju, po czym pomachała im na pożegnanie (w hałasie i tak by jej nie usłyszeli) i skierowała się do wyjścia. Gdzieś po drodze w jakimś ciemnym kącie dostrzegła całujących się Ottę i Teba. Uśmiechnęła się na ten widok, trochę z rozczuleniem, a trochę z zazdrością i wyszła z pomieszczenia.
Kiedy obudziła się rano w południe potwierdziły się jej obawy, że z imprezy wróciła bliżej świtu niż nocy. Na szczęście czuła się dobrze, pomimo niewielkiego niewyspania, potężnych zakwasów od tańczenia i gardła zdartego od krzyku i alkoholu.
Poszła do mesy na późne śniadanie, a tam zastała wielu imprezowiczów, z których niektórzy wyglądali, jakby dopiero zeszli z parkietu. Kuchnia chyba podarowała sobie tego dnia obiad i serwowała wszystkim śniadanie podlane hektolitrami kawy. Usiadła przy stoliku ze swoją porcją owsianki i czekolady do picia, zjadła sobie na spokojnie i po śniadaniu zabrała się za przygotowania.
Zabrała ze swojego pokoju plecak i z racji tego, że nie miała tam dużo rzeczy, chodziła po całej bazie i pakowała do niego wszystko, co uznała za potrzebne. I tak znalazła się tam latarka, jakaś lina, koc, apteczka, notes z ołówkiem do zapisywania ciekawostek z podziemi, scyzoryk i suchy prowiant. Dla pewności spakowała się na dłuższy pobyt w tunelach - nigdy nie wiadomo, czy się nie zgubią.
Udało jej się znaleźć Ottę i poinformować, że jej nie będzie. Dziewczyna zapewniła, że poradzi sobie z ewentualnymi pacjentami, zwłaszcza że większość z nich miała tego dnia tylko problem z kacem.
Daesha'Rha upewniła się ponownie, czy zabrała wszystkie potrzebne rzeczy, po czym poszła spotkać się z Nantelem.