Quinlan Ras'juall przybywa z GeonosisReszta drogi na Nal Hutta przebyła bez problemów. Tym razem nikt nie próbował go zabić, ani nawet nie było żadnej awarii! Do tego po przybyciu do układu wszystko dalej szło gładko.
Quinlan przetransmitował więc prośbę o pozwolenie na lądowanie wraz ze specjalnymi kodami zapewnionymi mu przez Vago, dzięki czemu już wkrótce otrzymał odpowiedź:
- Wszystko wygląda w porządku
Silver Queen. Możecie lądować w porcie Jiguuna na lądowisku numer 42. Opłata za lądowanie nie obowiązuje.
Jiguuna to miasto przemysłowe kontrolowane przez Hutta Vago. Zostało zbudowane kilka tysięcy lat temu i od tego czasu znacznie się rozwinęło. Nie było oczywiście tak duże jak stolica, lecz bez wątpienia znajdowało się wśród pierwszych 10 największych miast na planecie. Port kosmiczny przyjmował setki statków dziennie - z czego większość była wielkimi transportowcami przywożącymi surowce i wywożącymi produkty z wielkich fabryk, w których pracowała większość mieszkańców.
Tym bardziej imponujące było to, że znajdujący się w jego środku pałac wydawał się nad tym wszystkim górować. Olbrzymia forteca była imponująca już, gdy została wybudowana, lecz przechodząc przez wiele kolejnych właścicieli została znacznie rozbudowana. Kilka kantyn, setki, jeśli nie tysiące pomieszczeń dla gości i przynajmniej kilkanaście sal tronowych.
To co wyróżniało ją jednak wśród fortec innych Huttów, to otwartość. Goście byli dobrzy dla biznesu, poprzednicy Vago dobrze to wiedzieli i on najpewniej też o tym pamiętał. Nie tylko bowiem znajdował się w łatwo dostępnej lokalizacji, ale także praktycznie sąsiadował z portem kosmicznym. Do tego do samego pałacu mógł wejść praktycznie każdy.
Nie oznaczało to jednak oczywiście, że Hutt nie był chroniony - można by nawet powiedzieć, że było zupełnie przeciwnie. Masa strażników obserwowała wszystkich odwiedzających, a audycje z Huttem odbywały się w jednej z wielu dobrze obstawionych i wyposażonych sal tronowych. Przebywający tam przemytnicy, łowcy nagród, czy inni najemnicy zapewniali dodatkowe, bardzo uważnie patrzące na to co się dzieje, pary oczu.
Bezpośredni atak był więc niemożliwy najpewniej nawet dla bardzo bogatych przeciwników właściciela. Bowiem każdy kto by chciał się wedrzeć, miałby do pokonania nie tylko zatrudnionych strażników, ale też równie niebezpieczne osoby które załatwiały tam swoje interesy.
Zostawiało to więc jedynie możliwość skrytobójstwa. Lecz jak można się domyślać, łatwo jest to tylko powiedzieć. Nawet gdyby komuś udało się dostać do jednej z sal tronowych, to wciąż nie ma nawet gwarancji, że to tej akurat użyje Vago. Jedyną okazją było więc spotkanie z nim - ale nawet na to pałac był przygotowany. W każdej chwili generatory tarcz mogły osłonić właściciela w nieprzenikalnym dla normalnych blasterów kokonie.
Silver Queen osiadł na wyznaczonym miejscu. Kiedy Quinlan opuścił pokład swojego statku, na płycie lądowiska czekał już ktoś na niego. Był to inny Chiss.
- Hej! Quinlan! Kopę lat! Ile to już minęło? Na pewno zbyt dużo!
Quinlan jednak nie znał go. Albo nie pamiętał. Coś w jego głosie mu się kojarzyło z akademią, lecz wydawał się za stary, by uczył się tym samym czasie co on i za młody, by mógł być nauczycielem.
- Może pójdziemy w jakieś bardziej prywatne miejsce i powiesz mi czym się w tym czasie zajmowałeś i co cię tu sprowadza, co na to powiesz? - kontynuował niebieskoskóry.
Kliknij, aby zobaczyć wiadomość od Mistrza GryMożesz jeszcze opisać co robisz na statku przed przybyciem na Nal Hutta jeśli chcesz (wciąż masz w końcu trochę czasu
)