Content

Przestrzeń Huttów

[Gamorra] Gdzie dwóch się bije...

Image

Re: [Gamorra] Gdzie dwóch się bije...

Postprzez Kittani Levfith » 2 Paź 2019, o 21:47

Nikt nie był w stanie odgadnąć, jaką tajemnicę skrywała Gamorra w swoim wnętrzu.

Wszyscy wiedzieli natomiast, że jest to tajemnica tak ogromna i poważna z racji swojej wagi, że nie mieli odwrotu. Musieli ją poznać - tu i teraz, narażając swoje własne życie.

Kittani zdawała sobie z tego sprawę jak nikt inny we wnętrzu wulkanu. Dlatego wiecznie odkładała wyprawę czując, że żadne z nich nie jest na to gotowe. Czekało ich coś o wiele większego, niż zbadanie tajemniczego korytarza. Czuła to od samego początku, gdzieś wewnątrz siebie. Nie mogła sobie poradzić z tym wszechobecnym przeczuciem w pojedynkę. Dlatego tak ucieszyła się na wieść, że Stardust ponownie zjawił się na planecie i był gotów wyruszyć wgłąb tajemniczego korytarza. Wiedziała, że jeden Jedi nie załatwi całej sprawy - jego obecność dawała jej poczucie, że coś ,,wyższego" będzie z nimi obecne. Może niczym Gweek wyczuje w porę to, czego pozostali nie byliby w stanie? Wiedziała, że był doskonałym i doświadczonym Jedi. Pokazał już raz, na ile go stać.
Tunel porośnięty wszechobecnymi, fluorescencyjnymi grzybami zdawał się nigdy nie mieć końca. Nawet za drugim razem zaskakiwał Kittani pięknem delikatnie mieniących się przy ruchu grzybów i jednocześnie przerażał świadomością, że to w istocie toksyczna pułapka która mogła ich wszystkich zabić. Zgodna cisza utwierdzała ją tylko w przekonaniu, że wszyscy pozostali mają podobne odczucia.
Widok B1 nie zrobił już takiego wrażenia za drugim razem, chociaż jego sylwetka wywołała odpowiednią reakcję u wszystkich uczestników. Brunetka oceniła jego stan na nieco gorszy niż wcześniej spotkanego przez nią samą.
- Podobny do poprzedniego - rzuciła gdzieś pomiędzy Rota a Stardusta, oglądając uważnie wnętrze droida - Tamten chociaż się ruszył na mój widok - być może gdyby tego samego dnia zaszła aż do tego miejsca droid byłby bardziej ,,żywy".

Kittani wiedziała, że drzwi będą za sobą skrywać wielką tajemnicę. Dźwięk towarzyszący otwierającym się samoczynnie wrotom przyprawił ją niemal o dreszcz. Wiedziała, że Stardust nawet nie zdążył otworzyć ich sam w jakikolwiek sposób. Zareagowały same na niego. Nie spodziewała się jednak tego, co ujrzała. Chyba nikt z nich nawet w najśmielszych przypuszczeniach nie wyobrażał sobie tego, co zastali.
- O kurwa... - mruknęła sama do siebie widząc dziesiątki sylwetek B1 ustawionych w idealnej linii, jedna obok drugiej.
- Baza separatystów i tajemnica Urpy - dodała ciszej. I wtedy niczym krwisty bolt wystrzelony pośrodku najciemniejszej z nocy pojawiła się myśl... Czy Beji była w istocie świadoma tego, co skrywa Gamorra? Czy stawka była o wiele wyższa, niż wszyscy początkowo zakładali? Odszukała wzrokiem Stardusta słysząc jego mruczenie pod nosem i stanęła za nim, ufając mu jak nikomu innemu.
- Maszyny chyba nadal pracują - szepnęła w jego stronę. Ten dźwięk przypominał jej naelektryzowane powietrze w pobliżu jakiegoś ogromnego źródła energii.
Image
Awatar użytkownika
Kittani Levfith
Gracz
 
Posty: 386
Rejestracja: 12 Lut 2014, o 17:08
Miejscowość: P-ń

Re: [Gamorra] Gdzie dwóch się bije...

Postprzez Mistrz Gry » 3 Paź 2019, o 22:33

- jakaś maszyneria pracuje. I chyba coś porusza się w tym wielkim pomieszczeniu. Gdzieś też zaczęła cieknąć woda... czyżby wentylacja się uruchomiła? Tyle, że chyba nieźle uszkodzona. - odezwał się Rot. Każdy nasłuchiwał dźwięków z otoczenia. Musieli podejść w jakimś kierunku bliżej by więcej zobaczyć. Hala rzeczywiście była ogromna, a wszelkie dźwięki nosiły się echem. Niektóre rzeczywiście przypominały pracę wielkich wentylatorów, albo buczenie jakiegoś ogromnego generatora. W oddali było też słychać pracę, ewidentnie jakiejś maszyny. Wszystkie te głosy zdawały się docierać z prawej strony od wejścia. Patrząc po B1, to i tutaj natura zdołała z czasem się przebić. Choć drzwi funkcjonowały, to wnętrze ewidentnie miało ślady włamania się grzybów, wilgoci i w konsekwencji korozji. Widać natura znalazła inne wejście. Wiele modeli miało na sobie uszkodzenia z powodu przebywania w niedogodnych warunkach. Były jednak i takie, zupełnie nie uszkodzone. Gdzieniegdzie były kałuże, których nie było widać w nisko unoszącej się mgle. Widocznie woda z pomocą grzybów z czasem wydrążyła sobie miejsce i w tej solidnej metalowej płycie podłoża...

Wszyscy z nasłuchiwań byli pewni, że jakieś maszyny tutaj wciąż funkcjonują. Po co i dlaczego? Musieli sami się dowiedzieć. Jedi, jednak coraz bardziej dostrzegał w mocy milczące, drżące ostrzeżenie. Stara baza kryła w sobie niebezpieczeństwo. Sprawiać je mogły oczywiście maszyny.

MAPKA, która będzie się ujawniać wraz z waszymi decyzjami i kierunkiem poszukiwań, w odnośniku.

A teraz gdzie idziecie, jak idziecie i co robicie :twisted: Im więcej szczegółów, tym mniej elementów co mógłbym użyć przeciwko wam :twisted: Odpis nie musi być długi ;)
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Gamorra] Gdzie dwóch się bije...

Postprzez David Turoug » 4 Paź 2019, o 18:17

Stardust czuł jak Kittani stanęła za nim, jej aura była bardzo charakterystyczna. Mimo iż w dawnym Zakonie Jedi pewne rzeczy były zakazane, to emocje związane z Levfith nie rozpraszały Bezimiennego, co więcej dodawały mu pewności. Mimo tego Moc ostrzegała go przed zagrożeniem, coś niebezpiecznego czaiło się w mrocznej otchłani.
- Dźwięki dochodzą jakby z prawej strony, choć to może być pogłos. Te B1 w większości wyglądają na niesprawne, jednak jeżeli ruszymy przed siebie będziemy otoczeni przez blaszaki, a to sporo ryzyko, bo jest tam ich setki. - Michael mówił cicho, choć na tyle donośnie by słyszała go Kitty, Rot, Fer i Shani - Proponuję ruszyć wzdłuż prawej ściany.
- Jesteś pewny? - spytała twi'lekanka Dao ze słyszalną obawą w głosie.
- Tutaj niczego nie możemy być pewni, ale przejście wzdłuż tych droidów nie wydaje mi się rozsądne. Jakie mamy odczyty z atmosfery? Czy coś się zmieniło po tym jak maszyneria zaczęła działać? Przez noktowizory widzicie jakieś źródła ciepła albo skoki w temperaturze otoczenia? - Michael starał się wspomóc wzrok Mocą, by dostrzec potencjalne wentylatory bądź urządzenie emitujące charakterystyczny dźwięk, niestety ciemność była nieprzenikniona. Gdzieś przed nimi stały beczki oraz skrzynie, Jedi próbował wysondować co znajduje się wewnątrz nich.
Niewypowiedziane myśli przelatywały przez umysł Stardusta. Tajemnica wulkanu była mocno zagmatwana, w końcu jeszcze przed ostateczna bitwą z mroczna Mirax, jeden z techników powiedział mu, że sprzęt i część maszyn jest o wiele starsza niż urządzenia produkowane przez Separatystów. Ponadto uzyskał informację, iż odkryte instalacje były częścią kompleksowej obrony planetarnej. Kto wie czy właśnie w tym podziemnym hangarze nie znajdowało się centrum sterowania owym arsenałem.
- Fer możemy zrobić eksperyment. Rzuć najdalej jak potrafisz neonowe ogniwo przed siebie, może nieco rozświetli nam okolice gdzie stoją te beczki. Mocą nieco skoryguję lot świetlika. - rzekł Stardust licząc że odrobinę światła pozwoli im ujrzeć coś czego teraz nie widzieli. Ponadto mogli zaobserwować czy któraś z maszyn lub stojących nieruchomo B1 zareaguje na nowy przedmiot - Cóż jeżeli nic się nie stanie to i tak sugeruję iść w prawo. Pójdę pierwszy, pochód zajmie Lancoll. Będziemy trzymać się blisko ściany, tak żeby nikt się nie pogubił. Chyba że mamy inne pomysły. Kittani co ty na to? Kobieca intuicja coś ci podpowiada?

Stardust ponownie użył mocy by prześwietlić mrok, także Nicci liczę na jakieś informację dodatkowe.
Czekam też na odczyty od Shani, reakcję na świetlik oraz przede wszystkim sugestie Kitty
Image
Awatar użytkownika
David Turoug
Administrator
 
Posty: 5312
Rejestracja: 28 Wrz 2008, o 01:25

Re: [Gamorra] Gdzie dwóch się bije...

Postprzez Mistrz Gry » 15 Paź 2019, o 16:58

- moja intuicja? - Kittani nie odpowiedziała tylko wymówiła ponownie pytanie. Zdawało się, że widziała kiedyś podobną scenę na jakimś holohorrorze. To co się działo potem, jakoś dziwnie się pokrywało ze scenariuszem tej wycieczki. Od każdego czuć było choć nutkę strachu, wyjątkiem był Stardust. Jego obecność w takich sytuacjach była kojąca. Jeszcze w ten sposób nie patrzyła tak na jedi.
- podążajmy tak jak mówisz - dobrze było mieć przywódcę w grupie. Dobrze było znów na kimś polegać i komuś ufać. Rola przywódczyni jasno jej to uświadomiła, jak to jest nie mając tego pod ręką, kiedy to nie można zrzucić na kogoś odpowiedzialności za najtrudniejsze decyzje.

- powietrze nadal jest toksyczne choć już mniej niż w tunelu, wilgotność zmalała. Jednakże nie musi to oznaczać, że jest gdzieś miejsce ujścia i że wentylacja rzeczywiście chodzi. Pomieszczenie jest zwyczajnie ogromne, to też grzyby mogą mieć mniejszy wpływ, mając mniej korzystne warunki - wypowiedziała się biochemiczka, kiedy to jedi starał się sięgnąć mocą ku zawartości skrzyń i beczek. W środku znajdowały się przedmioty o dużej masie i niemałej gęstości. Najpewniej metalowe części, olej, czy części elektroniczne oraz ogniwa, służąco do serwisu maszyn.
Nikt nie podzielił się żadnym olśniewającym komentarzem odnośnie wizji. Nie było z resztą nikogo wśród nich, kto miał naturalne predyspozycje widzenia w ciemnościach.

Fer Lancoll zamachnął się i cisnął oświetlającym przedmiotem we wskazane miejsce. Z drobną asekuracją Bezimiennego, neonowe ogniwo poleciało daleko idealnie za beczki i skrzynie, oświetlając przez chwilę szeroki obszar zajmowany przez niezliczone B1 i rzucając wizję na odległy obszar. Nic nie zdawało się zareagować na ruch, ani na światło. Nie dostrzegli jednak końca tej wystawy droidów.
Wnet zaczęli iść powoli w prawym kierunku od wejścia, którym przyszli. Odgłosy ściekania wody nabierały na sile. Wkrótce ujrzeli dlaczego. Mały strumień wody z sufitu lądował bezpośrednio na B1-dynki i utworzył sporą kałużę, którą to ledwo było widać przez mgłę przy podłożu. Nagle z oddali z tamtego kierunku dosłyszano ciężkie stąpanie jakiegoś metalowego czegoś, czego echo słyszeli wcześniej. Tyle, że dźwięk zdawał się docierać ze znacznie bliższego miejsca. Byli niedaleko jakiejś maszyny kroczącej, ale nie było szans jej dostrzec przez ciemność. Najprawdopodobniej znajdowała się za spadającym strumieniem. Wnet gdy wszyscy się zatrzymali, czekając na reakcję jedi odnośnie hałasu, usłyszeli bardziej odległe echo podobnego dźwięku. Wnet usłyszeli skrzypienie metalu i odgłosy hydrauliki podnośników. Najwyraźniej maszyna coś robiła. Kolejnym odgłosem było echo jakiegoś kliknięcia. Jakby coś zaskoczyło, jakiś metal o metal i następujący po tym zaraz odgłos pneumatycznego przesunięcia elementu po szynie. Chwilę potem woda przestała ciec strumieniem, a zaczęła kapać i zrobiło się ciszej. I znów w kolejnych sekundach pneumatyczny odgłos i głośne stąpanie, jakby zaraz za tą ciemnością i kałużą coś było.

Mapka
Kittani masz prezent od MG - Twoja postać otrzymuje jedno serduszko

<3

Jeśli zbierze dziesięć serduszek to zakocha się na zabój w Bezimiennym i dopóki Bezimienny będzie żył ten efekt stanie się nieusuwalny :twisted: Przykro mi, biology does not give a fuck. Czasem tak jest, że człowiek zabuja się w nie tej personie co trzeba ^.^ czy tam, miłość jest ślepa, jakoś tak, ale ponoć ludzie niekiedy potrafią się opamiętać... no nie wiem zobaczymy xP.

Jednakże za każdy odpis na czas, czyli w przeciągu ustalonym jasno i konsekwentnie lub jeśli nie będzie komunikacji i zmieścisz się w przeciągu tygodnia od mojego odpisu, to kasuję jedno serduszko. Lub jeśli przerwa to więcej czasu niż dwa tygodnie to mogę napisać post bez Twojego udziału, ale uprzednio dostaniesz PW z decyzjami i bez serduszka.

W innym przypadku piszę kolejny post ogrywając Twoją postać i dodaję serduszko wraz z fabularnymi wydarzeniami w związku z tym. Jeśli jednak jakimś cudem zdarzy się, że zbierzesz dziesięć, to już po ptokach :twisted: serduszka nie będą się kasować.

A i powodzenia waszej dwójce w zwiedzaniu bazy <3 Jakieś pytania to PW, gl & hf.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Gamorra] Gdzie dwóch się bije...

Postprzez David Turoug » 20 Paź 2019, o 22:06

Stardust nie pozwolił sobie na chwilę odprężenia, koncentrując się na Mocy i ścieżce przed nim. Nie był rozczarowany brakiem reakcji ze strony droidów na świetlik, choć poza oświetleniem dalszej, centralnej części magazynu nie uzyskali nic. Jedi postanowił ruszyć w prawo, gdzie po kilku krokach wraz z towarzyszami dostrzegł sporą kałużę, która miała swoje źródło z... sufitu.
Było to zastanawiające, gdyż wyglądało na to, że nad ogromnym pomieszczeniem albo znajduje się sieć rur i wentylacja albo, co mniej prawdopodobne, jakiś system przeciwpożarowy ze sztucznym zbiornikiem wodnym. Nie mniej, nie woda była teraz główną zagadką. Z każdym krokiem wszyscy słyszeli dźwięk stosunkowo regularnej pracy serwomotorów, wskazujący na obecność droidów oraz maszyn, które mimo upływu czasu wciąż były sprawne. Niestety przez mrok nikt jeszcze nie był w stanie dostrzec choćby zarysu droida.
- Sceny jak z taniego holohorroru... - burknął Fer - Swoją drogą domyślasz się co może być w tych skrzyniach i beczkach?
- Coś ciężkiego, podejrzewam iż jakieś elementy do serwisowania, a może nawet składania droidów. - Stardust podzielił się wiedzą jaką uzyskał dzięki Mocy - Nie wydaje mi się by ich zawartość stanowiła dla nas zagrożenie.
- Rozumiem. - odparł krótko Lancoll wytężając wzrok przed siebie, nie dane mu było jednak przebić się przez mrok. Przeniósł spojrzenie na Kittani, a następnie na znajdującą się przed nimi wodę. W pogotowiu miał swój ciężki karabin blasterowy.
Bezimienny stanął nad samą taflą sporej kałuży, sondując ją Mocą. Nie chciał zostać zaskoczony, na przykład przez prąd jaki mogła przewodzić. Z ciemności cały czas dobiegały odgłosy pracy maszyn, na razie jednak nic nie wskazywało by stanowiły one zagrożenie. Mimo to Jedi czuł niepokój, obecność setek blaszaków B1, mogła także wskazywać iż gdzieś w całym magazynie przebywają o wiele groźniejsze droidy bojowe, zwane też droidekami.
- Fer powtórzmy jeszcze raz ten sam manewr, rzuć neon a ja trochę dodam mu skrzydeł. Shani jesteś w stanie powiedzieć mi coś o tej wodzie? Jakieś skażenie? - Michael wiedział, że Moc jest jego największym sprzymierzeńcem, nie należało jednak rezygnować ze wsparcia urządzeń pomiarowych - Cóż jeżeli tym razem nic ani nikt nie zareaguje na świetlik, ruszę do końca korytarza. Zachowajcie jednak dystans, jeżeli stwierdzę, że jest bezpiecznie ruszycie za mną.
Na chwilę zwrócił się do Levfith, tak by nie niepokoić pozostałych. Stardust dobrze wiedział, iż przywódczyni rebeliantów na Gamorr jest rozsądna i nie porzuci lekką reką rady Jedi.
- Kittani, w razie 'w', nie brnijcie w głąb. Zapieczętujcie wejście i postawcie straże i niezwłocznie powiadom Jainę. - szepnął ku niej, a następnie skinął na Lancolla, by ten rzucił przed siebie wspomniany przedmiot. Stardust stanął na skraju kałuży, czekając na efekt rozświetlenia.

Jeżeli nic nie zareaguje na świetlik i Sstardust nie będzie czuł zagrożenia ze strony kałuży, to ruszy przez nią ku końcowi korytarza, trzymając rękę na rękojeści miecza. ;)
Image
Awatar użytkownika
David Turoug
Administrator
 
Posty: 5312
Rejestracja: 28 Wrz 2008, o 01:25

Re: [Gamorra] Gdzie dwóch się bije...

Postprzez Kittani Levfith » 28 Paź 2019, o 22:10

To miejsce wzbudzało w niej dziwne uczucia. Dotychczas nic nadzwyczajnego się nie wydarzyło a ona czuła się, jakby obserwowały ją tysiące par oczu, czekające na jej najmniejszy błąd. Tymczasem nic się nie wydarzyło. Ogniwo upadło wydając jedynie pusty dźwięk i rozświetlając to, co kryło się bliżej centralnej części magazynu. Żaden droid nawet nie drgnął o milimetr. Kittani sama nie wiedziała, czy to dobrze czy źle. Ulgą był fakt, że nie zareagowały na coś takiego chociaż gdzieś w myślach zdążyła już zagnieździć się myśl, że jednak ,,coś" się stanie.
Nie stało się nic.

Spojrzała trochę z niedowierzaniem na swoich towarzyszy, bo w najczarniejszych scenariuszach widziała już całą armię droidów rzucających się na nich pomimo wszelkiej korozji, która mogła je dotknąć. Ta wszechobecna cisza i odgłos wody, szeleszczącej gdzieś dalej stawały się straszniejsze i poniekąd uwierające. Wsłuchiwała się w każdą spadającą kroplę, każde odkształcenie metalu, każdy ruch skał. I wtedy usłyszała ciężki krok.

Jeden.
Drugi.
Czwarty.
Szósty.

Później kroki maszyny zastąpił jakiś ciężki, ogromny mechanizm. Tak wyczekiwała jakiegokolwiek dźwięku zwiastującego maszyny - proszę bardzo. Miała ich teraz pod dostatkiem. Nie była w stanie podobnie jak pozostali towarzysze wypatrzeć czegokolwiek w ciemności. Każdy dźwięk w takich warunkach zdawał się być dwukrotnie mocniejszy.
- Ciekawe skąd się wzięły tamte dwa AT-ATy... - mruknęła sama do siebie, starając się dojrzeć we wszechobecnych ciemnościach sklepienie nad nimi. Wątpiła, żeby tak ogromne maszyny kroczące tutaj się mieściły... ale mniejszy ,,brat" miał już szanse na zmieszczenie się.
Spojrzała na Stardusta z lekkim niedowierzaniem, ostatecznie przytakując na jego słowa.
- Proszę, bądź ostrożny - szepnęła do niego spoglądając to na niego, to na przestrzeń za kałużą. Wiedziała, że to właśnie Michael najbardziej się do tego nadawał. To niejako on przejął teraz rolę lidera w ich grupie - Kittani odstąpiła mu tą rolę bez najmniejszego cienia wątpliwości. Był ich najsilniejszym ogniwem i wierzyła, że dzięki niemu wyprawa skończy się dla nich pomyślnie.
Image
Awatar użytkownika
Kittani Levfith
Gracz
 
Posty: 386
Rejestracja: 12 Lut 2014, o 17:08
Miejscowość: P-ń

Re: [Gamorra] Gdzie dwóch się bije...

Postprzez Mistrz Gry » 8 Lis 2019, o 19:28

Intuicja jedi okazała się niezastąpiona i precyzyjna. Zakryta nisko unoszącą się mgłą ciecz, była śmiertelną pułapką. Shani Dao przełknęła ślinę gdy zobaczyła odczyt urządzenia pomiarowego. Wywaliło za skalę.
- napięcie bez problemu usmażyłoby Gundarka - Skomentowała krótko. Gdyby nie fakt, że wcześniej słyszeli, a nawet dojrzeli spadanie wody w to miejsce, możliwe, że zignorowaliby pozorną kałużę.
- woda musiała się przebić przez metal pod wpływem czasu i dotrzeć do jakichś przewodów. Napięcie wydaje się pojawiać i znikać.
- w takim razie gdzieś tutaj nadal działa jakiś generator! - spostrzegł trafnie Fer Lancoll, który ze Stardustem i Dao stanowili czoło ekspedycji.

Jedi wnet postanowił rozświetlić odmęty ogromnego pomieszczenia, rzucając ponownie neonowe ogniwo. Efekt był spektakularny. Świecący przedmiot rozjaśnił przez chwilę okolicę, po to by odbić się od dużej maszyny kroczącej i potoczyć się na lewo od kierunku rzutu. Światło ukazało potężnego droida ładowniczego, który właśnie skończył lokować kontener w magazynowym depozycie. Przed nimi objawiła się ogromna metalowa kondygnacja z przeróżnymi kontenerami na rozległych pułkach. Nie sięgały one sufitu, ale były wysokie na jakieś cztery metry i skutecznie zasłaniały widok za nimi.
Sam masywny droid zdawał się nie przejmować nagłą obecnością światła wokół niego, a fakt że oberwał w górny pancerz, ochraniający receptory, również nie zwróciło jego uwagi. Droid odsunął się od ściany kontenerów i miał ruszyć w prawo.

Maszyna wydaje się nie mieć bezpośredniego zastosowania bojowego i nie reaguje na waszą obecność, jest jednak solidnie opancerzony, do działań na polu bitwy. Droid jest wysoki na trzy metry a jego manipulatory zdają się mieć ogromną siłę fizyczną, nie jest to jednak zwrotny model. Oberwanie jednak takim ramieniem to gwarantowana śmierć, albo mając szczęście skończyć się to może odseparowaniem od własnej kończyny.

Kittani traci serduszko, jako że zdążyła przede mną ^.^
sorrz za obsuwę.



mapa
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Gamorra] Gdzie dwóch się bije...

Postprzez David Turoug » 17 Lis 2019, o 12:16

Stardust uśmiechnął się w duchu, że ma tak silnego sprzymierzeńca jak Moc. To dzięki niej otrzymał sygnał, że woda odgradzająca ich od pracującego droida może być śmiercionośna. Jedi ocenił odległość, uznając, iż jest w stanie przeskoczyć kałużę i bezpiecznie wylądować na bezpiecznej przestrzeni.
Droid wykonujący swoje obowiązki nie zareagował na obecność neonowego świetlika, zupełnie go ignorując. Sam robot wydawał się być pozbawiony broni, jednak jego postura i serwomotory na pewno były w stanie wyrządzić krzywdę nawet ponadprzeciętnemu białkowcowi. Michael uważnie wpatrywał się w przestrzeń przed nim skupiając się na otoczeniu i mocy. Ku zaskoczeniu pozostałych członków wyprawy, na chwilę przykucnął dotykając zimnego podłoża. Gdyby nie stał do nich plecami, zauważyliby jego zamknięte oczy, a także miarowy, spokojny oddech. Część uczestników ekspedycji z dystansem podchodziła do działań podjętych przez nieformalnego lidera, jednak pozostali wiedzieli by nie lekceważyć potęgi Mocy.
- Ciekawe. - mruknął do siebie Michael, wracając do rzeczywistości. Wydawało mu się, iż upłynęło może 30 sekund, jednak krótka medytacja zajęła mu nie mniej niż 5 minut. Silne połączenie z Mocą sprawiało, iż poczucie czasu jak i sam czas stawały się kwestiami drugorzędnymi.
- Wszystko w porządku? - spytała nieco sceptycznie Shani Dao, monitorując cały czas odczyty z urządzeń.
- Myślę, że tak. - odpowiedział Stardust, odwracając się do grupy - Zobaczę co jest po drugiej stronie. Jeżeli będzie bezpiecznie postaram się znaleźć drogę, która nie będzie zagrażała waszemu życiu. Ale najpierw sprawdzę czy droid ma w planach coś innego niż tylko układanie kontenerów do momentu aż mu akumulatory nie padną albo serwomotory nie zardzewieją. Kittani masz w zanadrzu wolną latarkę? Moc, Mocą ale trochę światła nigdy nie zaszkodzi, kto wie co czai się w ciemności.
- W razie konieczności, zapoznam blaszaki z moim karabinem. - wtrącił Lancoll, dodając żartobliwie - Tylko nie wchodź na linię strzału.
- Postaram się Fer, Kittani możesz bliżej? Nie chciałbym żeby coś umknęło, ale zanim zacznę sobie skakać, mam pewne przypuszczenia dotyczące tego obiektu, Przy okazji jak silny mamy sygnał z komunikatorów? Komunikacja z bazą jest ciągła czy występują zakłócenia?

Jeżeli Stardust dostał jakieś wskazówki dzięki psychometrii o lokacji, to proszę MG o przekazanie ich w poście. Potem Stardust bierze rozbieg i skacze, oczywiście najpierw czekam na post Kitty ;)
Image
Awatar użytkownika
David Turoug
Administrator
 
Posty: 5312
Rejestracja: 28 Wrz 2008, o 01:25

Re: [Gamorra] Gdzie dwóch się bije...

Postprzez Mistrz Gry » 3 Gru 2019, o 11:44

Stardust szukał jedności z mocą. Wszechobecna energia znalazła go i w tym miejscu. Była podobnie jak do tej pory, wstrzemięźliwa, cicha, pusta...
Mroczny tunel porwał jedi w otchłań nieznanej przeszłości. Pędził z niesamowitą prędkością, czuł wiatr silny tak, że mógł zedrzeć mu skórę z twarzy. Im dalej brnął tym moc zdawała się na niego otwierać, jakby czekała na kogoś by móc się zwierzyć, opowiedzieć.
Michael słyszał gamorreańskie pochrumkiwanie, rozmowę kilku. Przebłyski obrazów wskazywały na naradę kilku gamorrean. Wyglądali zupełnie inaczej niż dzisiejsze prymitywy z tropików i z pewnością bardziej dostojnie, aniżeli niektórzy z mieszkańców nielegalnego miasta. Otoczenie przypominało bogatą salę tronową, stylem dorównującą architekturze Imperium, acz mającą bardziej serdeczny i pełen splendoru charakter. Złote ozdoby i swoisty przepych, przypominał bardziej siedlisko Huttów. Jednakże tutaj na środku sali czuć było wyczucie smaku i wielbienie poszczególnych etosów, aniżeli wyolbrzymianie potęgi władcy. Złote rzeźby prezentowały nagich atletycznie zbudowanych gamorrean w różnych postawach, sugerujących siłę, mądrość, obowiązek wobec podwładnych oraz pokorę.
Jedi czuł rozpacz i bezradność piątki zgromadzonych. Była to ubrana w piękne szaty królowa, jej wódz-w-boju, chyba jeden z doradców i dwójka żołnierzy z gwardii honorowej. Ich uzbrojenie wyglądało groźnie i profesjonalnie, ale i subtelnie. Zbroje obronne były wykonane z kunsztem i z wieloma ozdobami sugerującymi wyniosłość obowiązku, jaki im przypadł. Ciekawą rzeczą, było z jaką łatwością doradca operował czymś co przypominało dzisiejszy datapad. Wyświetlał hologramy w postaci kuli, co prezentowała obraz. Mieli własną technologię!
Wnet Stardust poczuł zbliżające się zło. Nagle eksplozja wyważyła jedne z drzwi, a do środka wpadł gamorreański motłoch. Większość z napastników dzierżyła różne bronie, od nowoczesnych karabinów po zwykłe kije, większość z nich również nie wiedziała jak korzystać z tej nowszej broni, trzymając je jak zwykłe pałki. Wódz, gwardia honorowa, a nawet doradca, stanęli w honorowej walce obrony swojej matrony. Nie było w nich strachu, acz gniew i wola walki. Michael jeszcze przez chwilę widział spektakl heroicznej walki, ale zalew zielonej szarańczy był nie do powstrzymania. Ostatnie co jedi widział, to wzniesiona głowa martwej królowej i akt rytualnego kanibalizmu na zwłokach dokonany przez szaleńczy motłoch. Wizja wnet dobiegła końca.
- Ciekawe
- Wszystko w porządku?
- Myślę, że tak.
- Zobaczę co jest po drugiej stronie. Jeżeli będzie bezpiecznie postaram się znaleźć drogę, która nie będzie zagrażała waszemu życiu. Ale najpierw sprawdzę czy droid ma w planach coś innego niż tylko układanie kontenerów do momentu aż mu akumulatory nie padną albo serwomotory nie zardzewieją. Kittani masz w zanadrzu wolną latarkę? Moc, Mocą ale trochę światła nigdy nie zaszkodzi, kto wie co czai się w ciemności.
- W razie konieczności, zapoznam blaszaki z moim karabinem. Tylko nie wchodź na linię strzału.
- Postaram się Fer, Kittani możesz bliżej? Nie chciałbym żeby coś umknęło, ale zanim zacznę sobie skakać, mam pewne przypuszczenia dotyczące tego obiektu, Przy okazji jak silny mamy sygnał z komunikatorów? Komunikacja z bazą jest ciągła czy występują zakłócenia? - Kittani sprawdziła łączność, która rzeczywiście słabła wraz ze schodzeniem na dół. Krótko odpowiedziała:
- Brak sygnału, ta baza musi być dość głęboko. Jak schodziliśmy tym korytarzem to już występowały zakłócenia - Stardust przyjął do wiadomości kolejne zmartwienie po czym wziął rozbieg, by przeskoczyć nad kałużą. Inni mieli okazję zobaczyć, spektakularny skok z saltem w powietrzu. Jedi wylądował za przeszkodą w pełni gotowości, pokaźny droid zignorował go, jako że ten nie stał mu na drodze, którą obrał. Wzdłuż pokaźnego regału ku ścianie.

Sam regał zastawiony był wieloma różnymi skrzyniami i beczkami, czy kontenerami. Panował tutaj porządek. Stardust mógł z bliska przyjrzeć się potężnej maszynie. Niektóre blachy były zardzewiałe, szczególnie elementy pancerza. Jednakże elementy potrzebne do poruszania się i wykonywania czynności były nowe, niektóre nity nawet się lśniły metalicznym blaskiem w świetle ogniwa.

Image
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Gamorra] Gdzie dwóch się bije...

Postprzez David Turoug » 13 Gru 2019, o 17:59

Stardust żałował, że nie miał ostatnio okazji by porozmawiać z inną osobą, która w pełni władała Mocą. Być może pomogłaby mu w lepszym opanowaniu psychometrii. Z tego co pamiętał mistrzami w tej dziedzinie byli Kiffarzy, niestety mimo zbliżającej się trzydziestki jeszcze żadnego nie napotkał. Nie mniej tym razem wizja jakiej doznał odpowiadała mniej więcej jego zamiarom i chęciom poznania przeszłości obiektu. Potwierdziły się informacje, jakie kilka tygodni wcześniej uzyskał od techników pracujących na Gamorr, pracujących przy antycznej technologii. Poza tym poznał odległą przeszłość Gamorrean, którzy prawdopodobnie przed setkami a raczej tysiącami lat byli bardziej cywilizowani niż obecnie. Niestety większość ras humanoidalnych ma w swoich genach silny czynnik autodestrukcyjny. Bezimienny wiedział, iż przyjdzie jeszcze czas na rozważania tego co dane było mu zobaczyć.
Zespolony z Mocą bez problemów pokonał śmiertelną pułapkę jaką była kałuża pod napięciem. Tuż po wylądowaniu był gotów niezwłocznie sięgnąć po miecz świetlny, jednak pracujący robot nawet w najmniejszym stopniu nie zainteresował się, niespodziewaną obecnością białkowca. Zastanawiający był fakt, iż kluczowe elementy droida wydawały się na stosunkowo nowe. Co więcej na regale przed nim panował ład i porządek.
- Na tą chwilę jest tutaj bezpiecznie. - odparł donośnie lecz bez podnoszenia głosu Michael w kierunku towarzyszy po drugiej stronie wody - Mam przed sobą coś w rodzaju składu beczek, skrzyń i tym podobnych, na razie nie wiem co jest wewnątrz.
- Jakaś reakcja blaszaka? - spytała zaniepokojonym głosem Twi'lekanka Shani Dao.
- Pracuje dalej, jakby mnie tutaj nie było. Nie czuję by miał jakieś złe zamiary, ale przy jego rozmiarach lepiej zachowam czujność. Poobserwuję go chwilę i sprawdzę okoliczne alejki. Może znajdę bezpieczne przejście tak byście mogli do mnie dołączyć, ale na razie trzymajcie się z dala tej wody. Hmm wolałbym też byście nie ryzykowali przejścia przez szeregi B1. - odpowiedział Stardust sięgając po Moc by wysondować nieaktywne droidy bojowe z czasów Wojen Klonów, jednak na tą chwilę nie wyczuwał zagrożenia - Z waszej perspektywy widzicie coś, co powinienem dostrzec poza tym regałem?
- Cóż niewiele... Dziwne że droid funkcjonuje, a oświetlenie w hali nie bardzo. - odparła Dao.
Bezimienny postanowił skupić się na monotonnej pracy robota, który mimo upływu lat, skrupulatnie wykonywał swe obowiązki. Eksploracja pomieszczeń mogła trwać długie godziny, a nieznajomość terenu nie sprzyjała temu procesowi. O ile Jedi czerpał wsparcie z mistycznej energii, o tyle pozostali członkowie wyprawy nie mieli tego przywileju. Stardust liczył się z tym, że na pewnym etapie podróży będzie zmuszony liczyć na siebie, a gdzieś podskórnie czuł jakieś zagrożenie. W końcu ktoś musiał stać za konserwacją droida, poza tym tam gdzie przebywały b-jedynki, tam i mogły pojawić się o wiele niebezpieczniejsze droidy niszczyciele, jakie znał z historii.
Po kilku chwilach obserwacji robota, Michael postanowił zajrzeć co znajduje się za rogiem regału, który wyglądał na bardzo szeroki. Mimo niedostatecznego oświetlenia, wspomagał swój wzrok Mocą, a gdy odszedł kawałek dalej sięgnął po szarostalowy cylinder wiszący u jego pasa, by rozświetlić mrok niebieską łuną, starając się odnaleźć jakąkolwiek tablicę informacyjną bądź terminal.
Image
Awatar użytkownika
David Turoug
Administrator
 
Posty: 5312
Rejestracja: 28 Wrz 2008, o 01:25

Re: [Gamorra] Gdzie dwóch się bije...

Postprzez Mistrz Gry » 17 Gru 2019, o 13:27

Grupa przyglądała się w pełnym napięciu, jak jedi kroczył w stronę progu. Droid ładowniczy wnet przysunął się do jednej z półek, wziął pewnikiem ciężki kontener na szyny swoich manipulatorów i ruszył w przeciwnym kierunku, aniżeli kierował się Stardust. Wyglądało to dość osobliwe
- jesteśmy sami w jakimś zapomnianym przez galaktykę miejscu. Wszędzie jest ciemno. Powietrze jest zatrute, armia B-1 zdaje się czekać na sygnał do ataku. A jedi przechodzi obok droida-niszczyciela, jakby nigdy nic. Mam wrażenie, że śnię.
- to droid ładowniczy imbecylu. Nigdy nie błyskasz bystrością, to się zamknij - Rot skarcił Nitti
- sam jesteś kretyn. Wzrost i mięśnie nie zapewniają o inteligencji, ha, z reguły bywa na odwrót. Kto jest bystry nie musi być napakowany - Rot tylko prychnął na zaczepkę
- pyskata gówniara jesteś i tyle. Nie wiem czemu Kittani zgodziła się na taki wybór do tej wyprawy.
- Cisza! Nie jesteśmy w parku rozrywki. Skupcie się - Gzhur uciął bezsensowną sprzeczkę, poprawiając karabin i wypatrując czegokolwiek w otoczeniu.
- W każdej chwili może rozpętać się piekło. Rot, możesz sprawdzić, czy droidy mogą zostać uruchomione? Nie lubię takiej niepewności. Jeśli się znajdzie choć jeden, to z pewnością tego będzie więcej. - dodał weequey Shogon. Tymczasem Stardust szedł wzdłuż półki, wypatrując jakiegoś terminalu. Na samym końcu, przy ścianie znalazł taki. Wydawał się być zupełnie zepsuty. Zaglądając za róg metalowej kondygnacji dostrzegł kontynuację magazynu. Cała masa przeróżnych kontenerów, beczek, skrzyń. Wszystko porozmieszczane tutaj z nieco większym już chaosem. W tle mógł usłyszeć, że jeszcze dwie takie maszyny jak droid ładowniczy funkcjonują gdzieś. Usłyszał też głos Gzhura, który to uciszał kogoś. Wnet poczuł nagle ostrzeżenie od mocy. Krew mu zmroziło. Widział śmierć, ale czuł że może zdążyć zareagować. Dłonie zacisnęły się mocniej na rękojeści miecza świetlnego, ale nie wyczuwał wroga.



Kittani i Dave, oboje macie przeczucie. Kittani co robisz względem konwersacji w drużynie? A i czy jakoś reagujesz na pomysł by sprawdzić jakiegoś droida?
Wizja:
Image
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Gamorra] Gdzie dwóch się bije...

Postprzez David Turoug » 28 Gru 2019, o 15:59

Stardust spokojnie sprawdzał kolejny metr pomieszczenia, lokalizując zniszczony terminal, a także słysząc kolejne droidy przeładunkowe. Alejka za rogiem nie była już tak uporządkowana, dało to wiele do myślenia. Kto wie, czy wprowadzenie się rebeliantów do wulkanu na Gamorr oraz doprowadzenie zasilania nie uruchomiło działających maszyn i robotów. Jedi spokojnie kroczył korytarzem, gdy jego zmysły zmącił niepokój i wyraźne ostrzeżenie. Moc była w nim silna, a on wiedział, że nie może ignorować takich sygnałów. Choć był stosunkowo młody, nie obawiał się własnej śmierci, która była tylko kolejnym etapem, prowadzącym do istnienia w Mocy. Jednakże czuł odpowiedzialność za grupę, która razem z nim zeszła do podziemi, by sprawdzić katakumby pozostawione przez Gamorrean, a następnie Separatystów.
Michael nie widział na razie bezpośredniego zagrożenia, mimo to wolał nie brnąć przed siebie. Najważniejsze było bezpieczeństwo towarzyszy, nie zważając na korytarz przed nim, cofnął się na w kierunku zelektryfikowanej kałuży.
- Coś jest nie w porządku. - powiedział stanowczym głosem, ściskając w ręku miecz świetlny - Czuję nadchodzące niebezpieczeństwo, dlatego proponuję by wszyscy powoli i czujnie cofnęli się, tak by nie być otoczonym, ze wszystkich stron droidami. Zaraz do was dołączę.
- Zmysły Jedi, przydatne ale niezbyt precyzyjne... - burknęła niby żartobliwie Twi'lekanka Shani Dao, choć w jej tonie niepokój był niemal namacalny - Kittani co robimy?
W tym samym czasie Stardust raz jeszcze odwrócił się plecami do towarzyszy, oddając myśli nurtowi Mocy. Jedi szukał odpowiedzi dotyczącej nadchodzącego zagrożenia. Czuł, iż nie może go lekceważyć, do jego zmysłów docierało co raz więcej niepokojących znaków. Bezimienny zrobił kilka kroków przed siebie, a następnie robiąc krótki rozbieg przeskoczył śmiercionośną kałużę, w takim sam sposób jak poprzednio, choć tym razem wydawało się, iż wylądował na krawędzi bezpiecznego terenu. Chciał uśmiechnąć się do Kittani, jednak uczucie zagrożenia dotknęło go ze wzmożoną siłą. Mrok wisiał w powietrzu...
Image
Awatar użytkownika
David Turoug
Administrator
 
Posty: 5312
Rejestracja: 28 Wrz 2008, o 01:25

Re: [Gamorra] Gdzie dwóch się bije...

Postprzez Kittani Levfith » 2 Sty 2020, o 20:52

Ich obecność w tym pomieszczeniu zdawała się być nieco surrealistyczna. Armia, dosłownie armia droidów stała przed nimi nieruchomo, zupełnie jakby czekając w pełnej gotowości na rozkaz. Mogły tak dziesiątki lat i zapewne nikt by ich prędko nie odkrył, gdyby nie wypadek w wulkanie i zawalenie się jednego z korytarzy. To wszystko wydawało się być tak nierealne w swoim rozmiarze i miejscu, że Kittani czuła się, jakby oglądała holofilm. Głosy zza jej pleców jednak skutecznie utwierdzały ją w tym, że to rzeczywistość.
- Cicho - skarciła ich spoglądając przez ramię - A co jeżeli uruchomienie jednego jakimś sposobem aktywuje resztę? Jest to możliwe? - zapytała Rota spoglądając na kolejny rząd droidów. Gdyby tak każdy z nich podniósł blaster w jednym momencie... nikt by nie wyszedł z tego miejsca cały.
Stanęła nagle czując, że coś jest nie tak. To dziwne przeczucie, zlokalizowane gdzieś głęboko we wnętrzu pojawiało się co jakiś czas i zazwyczaj było słuszne. Nie wiedziała, czy to tak zwana ,,kobieca intuicja" czy też Moc. Rozejrzała się dookoła, jakby próbując zlokalizować źródło tego dziwnego stanu. Może to paranoja? Jakieś przewrażliwienie, na które tylko ona zwróciła uwagę? Chwilę później usłyszała słowa Stardusta i zdziwiła się co najmniej tak, jakby stał za nim wyznawca Ciemnej Strony Mocy.
- Też to poczułeś? - zapytała z niedowierzaniem. Nigdy nie wątpiła w jego ponadprzeciętne zdolności i skłonności do Mocy. Szokował ją fakt, że jakimś cudem odczuwa podobne rzeczy. - Z Mocą się nie dyskutuje. Zawracamy - gestem głowy nakazała całej reszcie, aby zmienili kierunek marszu i powoli się wycofali.
Image
Awatar użytkownika
Kittani Levfith
Gracz
 
Posty: 386
Rejestracja: 12 Lut 2014, o 17:08
Miejscowość: P-ń

Re: [Gamorra] Gdzie dwóch się bije...

Postprzez Mistrz Gry » 4 Sty 2020, o 11:18

Kittani zareagowała w czas. Rot zastanowił się dłuższą chwilę, będąc już blisko B-1.
- może mi się nie udać obejść zabezpieczeń i aktywuje się alarm przeciwkradzieżowy - rosły obcy wnet podrapał się po tyle głowy, ewidentnie zakłopotany banalnym wnioskiem, którym uraczył przywódczynię.
- trochę mnie stres zeżarł i przestałem myśleć. Tak jakby się zastanowić, cały ten ośrodek raczej nie posiada centrum świadomego dowodzenia. I nie ważne czy byłaby to istota rozumna, czy maszyna, to byśmy się pewnie szybciej dowiedzieli, a stan bazy nie byłby taki opłakany. Jednakże wciąż mogą działać pewne schematy utrzymania bazy, procedury, systemy zabezpieczeń i protokoły reagowania.
- póki co chyba nic nie uruchomiliśmy - Nitti dopowiedziała bardziej z nadzieją w głosie, niż z przekonaniem.
Na zarządzenie by się wycofać większość odetchnęła ulgą. Widok setek nieruchomych droidów w odwiecznej ciemności, pomimo upływu lat ciągle czekających na rozkaz, nie był widokiem przyjaznym. Dodatkowo ciągle tykający zegar, sugerujący zużycie się filtrów i śmierć przez uduszenie działał co najmniej drażniąco.

Powrót jedi, zwiastował wycofanie się z wyprawy, chyba że ten chciałby kontynuować samotnie. Uczucie niepewności nie opuściło Kittani, acz Stardust bardziej biegły mocą, mógł dostrzec źródło zagrożenia, gdy tylko zobaczył z daleka kogoś stojącego blisko B-1. Wiedza, złożona bardziej z domysłów i przeczucia, wskazała mu źródło zagrożenia. Całkiem możliwym było, że gdyby Kittani nie zareagowała, cała chmara droidów mogłaby ożyć. Ze wszystkich wniosków, jasnym było, że jakieś protokoły cząstkowej inteligencji maszyn "dbały" o konserwację, widać to było chociażby po kontraście wymienionych części w dużym droidzie przy magazynie. Całkiem możliwym jest też uruchomienie się systemów obronnych lokalizacji, jeśli takie przetrwały próbę czasu.

Ograjcie wycofanie się, tyle że te drzwi które tak uprzejmie się przed wami otworzyły, TYM RAZEM, niestety uprzejmie otworzą się również;)
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Gamorra] Gdzie dwóch się bije...

Postprzez David Turoug » 4 Sty 2020, o 23:13

Stardust czuł zagrożenie, choć w momencie wycofywania się grupy, mrok jakby nieco ustąpił. Nikt nie pozwolił sobie na zaniechanie czujności, a grupa powoli cofała się tym samym korytarzem, którym przybyła na miejsce. Decyzja o odwrocie zdecydowanie podniosła morale wśród uczestników wyprawy. Jedi zamykał pochód, analizując to co do tej pory zobaczyli. Dopiero teraz zdał sobie sprawę jak bardzo jest zmęczony, przez utrzymywanie stałej gotowości. Moc była z nim, choć korzystanie z zaawansowanych technik było wyczerpujące.
- Tak, coś niebezpiecznego czai się w tych korytarzach. Te droidy nie wyglądają tak jak powinni wyglądać, gdyby tylko tu stały i poddawały się działaniom mikroklimatu. - odparł Kittani, która również została nieco z tyłu - Swoją drogą to miejsce skrywa o wiele więcej tajemnic. Gdy pozwoliłem sobie na chwilę odpłynąć zobaczyłem to samo miejsce ale sprzed setek, a może i tysiąca lat. Gamorreanie mieli tutaj swojego króla i królową, swoją technologię i byli o wiele bardziej cywilizowani niż obecnie.
- Hmm... - Kittani zauważyła, iż Jedi nie skończył swojej wypowiedzi, wstrzymując się z jej przerwaniem.
- Teraz wiemy, że musimy się o wiele lepiej przygotować, żeby spenetrować te tereny. Myślę by samemu tutaj pomyszkować, choć muszę skorzystać z lepszej aparatury. Na razie sugerowałbym postawić przy wejściu do podziemi regularne straże i zamontować urządzenia filtrujące i oczyszczające powietrze. Toksyn pewnie całkiem nie wyeliminujemy ale ograniczymy ich wpływ. - kontynuował Michael, ocierając pot z czoła. Nawet niewprawne oczy dostrzegłyby jak wiele wysiłku włożył Bezimienny w podróż, wgłąb wulkanu. Jedi czuł jednak odpowiedzialność za towarzyszy dlatego cały czas zachowywał wzmożone połączenie z Mocą - Poza tym... Hmm Kittani, jakby to powiedzieć. Nie pierwszy raz masz trafne przeczucie, to nie jest szczęście, przypadek czy kobieca intuicja. Wyczuwam w tobie potencjał, związany ze wspomnianą mistyczną energią, choć może nie zdajesz sobie z tego sprawy albo do tej pory nie objawiał się zbyt mocno. Ale to temat na dłuższą rozmowę, a ja wiem, że i tak już się rozgadałem jak na mnie.
Michael wziął kilka głębszych oddechów, a dzięki swoim umiejętnościom, zużycie tlenu w jego aparaturze było nieco mniejsze niż u innych. Nie mniej poziom życiodajnego gazu sukcesywnie zmniejszał się, sięgając wartość ostrzegawczą, pozwalającą na powrót. Na szczęście oddział z każdym metrem był bliżej strefy bezpiecznej. Uczucie ulgi i wytchnienia było wręcz namacalne dla Jedi, choć ten szczególnie odczuwał determinację bijącą od Kittani. Co więcej obecność przywódczyni rebeliantów na Gamorr, zawsze pozytywnie wpływała na Jedi. Było w niej coś kojącego i uspokajającego, mimo iż w przeszłości oboje mieli różne wizje dotyczące prowadzenia działań przeciwko mrocznej Mirax.
- Hej idziecie? Zostajecie w tyle... - rozmowę Levfith i Stardusta przerwało pytanie Twi'lekanki Shani Dao, czuwającej nad kontrolowaniem warunków w korytarzach - Kończy nam się tlen.
- Idziemy, idziemy...
Image
Awatar użytkownika
David Turoug
Administrator
 
Posty: 5312
Rejestracja: 28 Wrz 2008, o 01:25

Re: [Gamorra] Gdzie dwóch się bije...

Postprzez Kittani Levfith » 5 Sty 2020, o 03:32

Wszyscy członkowie wyprawy kierowali się ku wyjściu, zmierzając w stronę wnętrza wulkanu. Kobieta odnosiła wrażenie, że niektórzy gdyby tylko mogli zaczęliby biec. Dziwny niepokój związany z obecnością droidów i całego tego miejsca zdawał się ją powoli opuszczać. Zamykała cały pochód wraz ze Stardustem, który zdecydował się podzielić z nią swoimi przemyśleniami.
- Myślisz, że ktoś tam o nie dba? - zapytała słysząc wzmiankę o stanie droidów. Fakt, gdyby tylko stały i czekały na odkrycie byłyby w stanie podobnym do B1 którą spotkała, gdy pierwszy raz dotarła do owych drzwi. Wówczas droidowi odpadła zardzewiała ręka z blasterem i wyłączył się na dobre. Armia którą mieli okazję zobaczyć z pewnością utrzymałaby owy blaster po wymierzeniu. Czas nie byłby dla nich aż tak łaskawy. - Zawsze myślałam, że to miejsce Huttów i Imperium. Po tym jak Urpa Loss miał tutaj swoją siedzibę nabierało to jeszcze większego sensu. Gweek ani Nura nigdy o tym nie wspominali - o ile zrozumiałym było, że Gweek nie miał prawa wiedzieć takich rzeczy (poznali się na Tatooine) a Nura... Nura miała zapewne swoje powody, by o tym jej nie powiedzieć. Kobieca zazdrość.
- Tak też zrobimy - przytaknęła głową na jego słowa. Plan obsadzenia wejścia i oczyszczenia powietrza wydawał się być jak najbardziej słuszny. Skrzywiła się nieco słysząc, że Michael chce się ponownie wybrać sam. Oczywiście miał chyba największe spośród wszystkich szanse na przeżycie ale nie oznaczało to, że powinien walczyć samotnie. Zdziwiła się na wieść o jego podejrzeniach.
- Zawsze mi się wydawało, że Moc jest... silniejsza w swoim przekazie. Że daje jasne i mocne sygnały podczas gdy do mnie zdaje się zaledwie szeptać, o ile można to nazwać szeptem. Gweek od razu wiedział, że to jest ,,Fart" - wzruszyła ramionami nie wiedząc, czy jej słowa mają jakikolwiek sens - Tyle osób dookoła mnie również miało predyspozycje i nikt nie wspominał o tym ani słowem... Gweek, Nantel, Nadia, Caleb, Jon, Mai'fach, nawet Jaina - mruknęła jakby niezadowolona z tego faktu, że nikt nie poinformował jej o tym wcześniej. Zatrzymali się niedaleko wyjścia do wulkanu.
- Co do Jainy... może zadamy jej parę pytań i podzielimy się przemyśleniami po naszej wyprawie? Coś mi się zdaje, że będzie wiedziała więcej od nas...
Image
Awatar użytkownika
Kittani Levfith
Gracz
 
Posty: 386
Rejestracja: 12 Lut 2014, o 17:08
Miejscowość: P-ń

Re: [Gamorra] Gdzie dwóch się bije...

Postprzez David Turoug » 5 Sty 2020, o 21:39

- Huttowie i Imperium, a także Separatyści zaadoptowali to miejsce, pierwotnie przed setkami lat była to enklawa Gamorrean i to całkiem innych od tych, z którymi obcujemy obecnie. Zaryzykuję stwierdzenie, że byli o wiele bardziej rozwinięci technologicznie niż teraz, nie mówiąc już o kulturze. - odpowiedział Stardust - Co do droidów, to niemal pewne, że ktoś lub coś w jakiś sposób je konserwuje. Nie zdziwię się, że pracują tam roboty naprawcze, choć na nie, nie natrafiliśmy. Teraz musimy rozlokować te urządzenia, nasi inżynierowie i technicy nie powinni mieć z tym problemów.
Rozmowa Kittani i Michael zeszła na temat Mocy. Jedi od jakiegoś czasu wyczuwał delikatne, ale zarazem charakterystyczne wibracje wokół Levfith. To nie był przypadek, kobieta miała predyspozycje, by w pewnym stopniu opanować techniki korzystania z mistycznej energii.
- Moc ciężko zamknąć w jakiejś szufladzie standardowych oddziaływań. Raz czujemy ją silniej, innym razem trzeba włożyć nieco więcej wysiłku od siebie. Twoje "szepty" nie są żadnym fartem, tym bardziej, że i ja dostrzegam twoją aurę Kittani. - odpowiedział z uśmiechem Stardust, choć był potwornie zmęczony - Cóż, niektórzy mieli pewnie sporo obowiązków, by na spokojnie o tym z tobą porozmawiać. Znasz Jainę, nie lubi mówić wprost, preferuje pewną dozę tajemniczości, by odkryć coś samemu, co do pozostałych, hmmm nie wszyscy może dostrzegli ten potencjał. Jeżeli już o Solo mowa, to świetny pomysł, by zamienić z nią parę zdań. Już dawno nie kontaktowała się z Gamorr, a pewnie sama zaskoczy nas nowinkami z Galaktyki i "Ducha".
Image
Awatar użytkownika
David Turoug
Administrator
 
Posty: 5312
Rejestracja: 28 Wrz 2008, o 01:25

Re: [Gamorra] Gdzie dwóch się bije...

Postprzez Kittani Levfith » 6 Sty 2020, o 18:24

- Widocznie ktoś lub coś musiało ich stąd przegnać - odparła zdawkowo wiedząc, że należy oszczędzać życiodajny tlen. I tak rozmawiali o wiele więcej, niż powinni na tak nieprzyjazne warunki - Też tak myślę. Dlatego nie pozwoliłam na uruchomienie żadnego z nich - Kittani co prawda wątpiła w to, aby ktoś fizycznie przebywał tyle lat wewnątrz wulkanu i dbał o armię. Droidy naprawcze były bardziej prawdopodobnym scenariuszem.
- Tak, Solo bardzo lubi domysły i metodę odkrywania wszystkiego samemu - mruknęła z niejakim przekąsem na samo wspomnienie. Jaina nie zwykła mówić rzeczy wprost. Rzucała jakieś słowa i zmuszała innych do myślenia, o co jej tak naprawdę chodziło. - Nie znam się na tym. Nie mam pojęcia, jak to wyczuwacie. Zawsze myślałam, że każdy to odczuwa tak samo - albo jest albo jej nie mam. Może dopiero teraz się we mnie przebudziła... - wzruszyła ramionami. To było dla niej zbyt skomplikowane zagadnienie na chwilę obecną.
Po wyjściu z korytarza natychmiast postawiono straż oraz zaczęto montować odpowiednie urządzenia do oczyszczania powietrza. Pozostała część wyprawy otrzymała polecenie sporządzenia jak najbardziej szczegółowych sprawozdań z ich wyprawy. Liczyło się zapisanie każdego szczegółu. Wszyscy chcieli się lepiej przygotować na powrót. Kittani wraz z Michaelem udała się do centrum dowodzenia
- Xantee, połącz się z Duchem. Zaszyfruj nasze połączenie najlepiej jak tylko potrafisz i nie odpuszczaj, dopóki nie odezwie się Jaina - kobieta usiadła przy stole, na którym była wyświetlana mapa Gamorry oraz wulkanu wraz z całymi podziemami.
- To trochę potrwa - rzucił Xantee znad pulpitu, szykując się do nawiązania połączenia - Nawet i do kilku godzin, jeżeli Jaina nie będzie mogła od razu rozmawiać.
- Wiem. Nigdzie nam się nie spieszy - odparła spokojnie Kittani, siadając wygodniej na fotelu - Musimy porozmawiać z Solo.
Image
Awatar użytkownika
Kittani Levfith
Gracz
 
Posty: 386
Rejestracja: 12 Lut 2014, o 17:08
Miejscowość: P-ń

Re: [Gamorra] Gdzie dwóch się bije...

Postprzez David Turoug » 7 Sty 2020, o 21:50

Michael mimo zmęczenia, udał się z Kittani do centrum dowodzenia, gdzie Xantee miał połączyć ich z "Duchem". Minęło już wiele tygodni, odkąd Stardust nie był na Lucrehulku, a w międzyczasie dwukrotnie odwiedził Gamorrę, a także mroźną Hoth i kosmoport w systemie Bettel. Jedi musiał przyznać, że jest ciekawy reakcji Jainy na ich ustalenia, a także tego co przywódczyni Sojuszu Rebeliantów, będzie miała im do przekazania.
- Uzyskanie połączenia z naszą główną jednostką nigdy nie było łatwe. - rzucił bardziej do siebie niż do innych, chwytając za butelkę wody, którą opróżnił w jednym podejściu. Organizm był zdecydowanie wyczerpany po wyprawie wgłąb wulkanu, po rozmowie z Jaina, Michael obiecał sobie wziąć długi prysznic i zapaść w względnie długą, ośmiogodzinną drzemkę.
- Proponuję to każdemu wypić, preparat oczyszczający i redukujący toksyny. Szczególnie wy dwoje zamarudziliście w tunelu. - wtrąciła Shani, podając malutką buteleczkę, z jasnozielonym płynem Kittani i Bezimiennemu - Na zdrowie. Hmm, w sumie nie zaszkodziłaby też diagnostyka w ambulatorium, po rozmowie zapraszam.
- Dzięki. - odparł Stardust, wypijając zdrowotny specyfik i odkładając niewielkie naczynie - Może Kittani pierwsza, ja przede wszystkim potrzebuję snu. Oby Jaina nie kazała długo na siebie czekać.
Image
Awatar użytkownika
David Turoug
Administrator
 
Posty: 5312
Rejestracja: 28 Wrz 2008, o 01:25

Re: [Gamorra] Gdzie dwóch się bije...

Postprzez Mistrz Gry » 8 Sty 2020, o 14:13

"To trochę potrwa" - ta myśl optymistycznie brzmiała w głowach oczekujących przez pierwsze kilka godzin. Potem już dorwało ich zmęczenie i nieodparta chęć odpoczynku. Cierpliwość sączyła się leniwie, ale konsekwentnie jej ubywało. Minuta za minutą, oczekiwali na odzew. Nie wyglądało na to, że była dostępna. To też zaczęli brać się za typowe trywialne obowiązki życia codziennego. Diagnostyka po wyprawie, umyć się i doprowadzić do porządku. Jakaś kawa i drobna przekąska w wydaniu Kittani. Xantee pilnował, by ich ostrzec jak najszybciej, gdyby nawiązano połączenie.
Przywódczyni Wulkanu łatwo było zapełnić czas oczekiwania na odzew. Obowiązki, tabelki w datapadzie do przejrzenia, wiadomości od podkomendnych, raporty poczynionych postępów w rozwoju infrastruktury, bieżące problemy dyscyplinarne. Wszystko postępowało stabilnie, a o konkretne wyniki trzeba było jeszcze poczekać. Dodatkowo była z nimi już Shani Dao. Problemy z medykamentami powinny przystopować. Tymczasem Michael cierpliwie czekał. To było pilne połączenie. Jaina z pewnością odpowie, wiedział to.
Czekali we dwójkę na połączenie w kwaterze dowodzenia. Jedi popadł w letarg, granicząc między snem, a medytacją i zachowując gotowość. Kittani nie zorientowała się kiedy jej głowa osunęła się na biurko po ramieniu, podtrzymującym do tej pory ciężar. Z otwartą buzią zaczęła oddychać przez sen, a ślina zaczęła przez kącik ust niepozornie ściekać na mebel. Xantee zdążył już dawno opuścić stanowisko udając się na spoczynek, to i nie miał kto jej obudzić na ten moment.

***

Stardust otworzył oczy. To był ten czas. Kręciło mu się nieco w głowie. Sen mu był potrzebny, taki prawdziwy, ale doczekał w końcu nadejścia połączenia. Holoprojektor wypluł niebieskie strumienie, rysujące znany kształt popiersia jedi. Solo była zakapturzona i widocznie wiatr poruszał jej ubraniem. Holoprojekcja obrócona była w stronę leżącej na biurku Levfith.
- Odpowiadam na pilne połączenie. Mam mało czasu. Mówcie - w zdawkowości i głosie przywódczyni rebelii rzeczywiście był pośpiech i do tego pełne skupienie. Jej oczy wbijały się w ułożoną w nieładzie posturę przywódczyni wulkanu, widząc że ta nie reaguje.

Pierwszy pisze Stardust. Kittani pisze, o ile Michael ją obudzi. Jeśli chodzi o czas, jest początek następnego dnia.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

PoprzedniaNastępna

Wróć do Przestrzeń Huttów

cron