Content

Przestrzeń Huttów

[Gamorra] - Grzybiarze

Image

Re: [Gamorra] - Grzybiarze

Postprzez Mistrz Gry » 31 Maj 2020, o 12:58

Jaina skupiła się na myśli podesłanej przez Gweeka. Położyła swoją rękę na jego ramieniu. Fala ciepła zalała jaźń Gweeka. Poczuł, że dostaje erekcji. Jednocześnie zaczął odpływać w odmęty snu. Oboje - choć stali w dżungli - nagle przestali w niej być. Choć nie opuścili swych ciał przenieśli się w inne miejsce planety. Ich umysły stanęły nad kamieniem w miejscu, gdzie skryty był miecz. Ich umysły odsunęły kamień. We śnie Miecz czekał tam gdzie stosunkowo niedawno zostawił go. Na wpół wchłonięty przez próchniczą glebę gamorry, zniszczony ale też... odpowiedni. Wizja skończyła się tak szybko jak się zaczęła.
- Tak. - Powiedziała Jaina.
Gweek otworzył oko. Stał w dżungli a obok stał IG87F i wlepiał w niego swe szkarłatne receptory.
- Tak Gweeku. Ta broń należy się Tobie. Odbudujesz ją.
Gweek scena należy do Ciebie. Leć po miecz z Jainą. Zarządź resztą ekipy i leć potem do wulkanu. W razie czego pisz PW.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Gamorra] - Grzybiarze

Postprzez Gweek » 8 Cze 2020, o 00:16

Ciepła dłoń kobiety spoczęła na ramieniu Gweeka, który nie wiedział co się z nim dzieje. Krew krążyła za szybko, wypełniając nie ten organ co trzeba. Został oburzony czymś, co go jakby uśpiło. Czuł też, jakby jego duch został wyrwany z ciała i uniesiony do miejsca, które zostało zapisane głęboko w pamięci. Zmieniło się ono, ulegając wpływowi czasu i żarłocznej dżungli. To dało się jeszcze wytłumaczyć. Wielce zastanawiające było to, jak dokonali odsunięcia kamienia bez użycia rąk. We śnie miewał różne wizje i to zazwyczaj erotyczne ale nie aż tak realne i namacalne. Nawet nie mieściło się w głowie, że mógłby przesuwać obiekty jedynie za pomocą głowy. Po prostu kazać im się przemieścić i to się działo.

- Nie gap się na mnie blaszaku ! - lekko wystraszony, obrócił sie w stronę staruszki.
- Nie wiem co bierzesz, ale chcę mieć to samo. Chodźmy, bo szkoda czasu. - ruszył w stronę miejsca pochówku swoich towarzyszy. Miał zamiar dokonać świętokradztwa i zawinąć miecz z grobu wiernych mu wojowników. Niechaj przeklęty po trzykroć będzie ten czerwony Twi'lek i oby duch jego nie zaznał spokoju.
***

Prowadzony przeczuciem dotarł do miejsca, które z trudem rozpoznał. Leżał tam odsunięty kamień. Przedmiot ubrudzony ziemią leżał tak, jak go przysypał i przygniótł. Rozejrzawszy się dookoła, upewnił się tylko czy nikt prócz Jainy nie patrzył. Podniósł podniszczoną rękojeść i schował głęboko pod zbroją. Tak głęboko pod skąpym ubraniem, gdzie zajrzeć mogła jedynie Nurrą - czyli w gaciach, koło pachwiny i klejnotów rodowych. Odwrócił się na pięcie i zniknął w gęstwinie bujnych roślin, wracając po swoich śladach do czekających znajomych. Myślał jak tu się wykręcić i pozbyć podwładnych, by móc szybko odbębnić szkolenie i wrócić.

***

Gweek wpadł jak wiatr między odpoczywajacych Splamionych.
- Słuchajcie uważnie. Ktoś ważny i wpływowy chce mnie zabić. Wie gdzie nas może znaleźć i już wysłał na planetę swoich ludzi. Dużo ludzi i innych obcych z bronią. Ostrzeżono mnie w samą porę. Nie dacie rady mnie obronić. Nawet cała nasza Armia ich nie zatrzyma. Muszę zniknąć na jakiś czas. - i tu urwał, udając wielce zamyślonego.
- Słyszę głosy w swojej głowie. Widzę mając jedno oko i słyszę więcej niż Ty czy Ty. - wskazał dwóch losowych towarzyszy. - Mówią, że rozmawiam z przodkami i to właśnie ich będę szukał głęboko w dżungli. Udam się sam by spytać o radę i o to co mam czynić, a wy wrócicie do obozu. Idzie wojna jakiej jeszcze nie było. Musicie być gotowi na mój powrót. Zbierajcie zapasy i broń , szkólcie się w walce i nie dajcie omamić fałszywym wieściom jakie do was dotrą po moim zniknięciu . Jesteście i byliście wolnymi gamorreanami, tylko o tym zapomnieliście. Nie trzeba wam mnie jako wodza, sami wiecie najlepiej, kto o was zadba. Bądźcie dobrzy i pomagajcie innym, a wnet zapomną, kim byliście do tej pory . Nie chcę sprowadzić na was śmierci lub innego nieszczęścia. - próby przerwania swojego monologu uciszał gestami dłoni lub przystawiał palec do ust. Miał coś ważnego do przekazania, co po chwili wyciągnął.
- Daję wam mój osobisty komunikator i gdy już naprawdę nie będziecie wiedzieć co robić, zapytajcie Nurrę. Ona wam doradzi
i podpowie co możecie zrobić. Nie będzie wiedzieć gdzie jestem. Muszę uciekać, bo inaczej wszyscy zginiemy. Obiecuję wam, że wrócę, a mój powrót określany będzie przez potomków jako Wielki.
- z tymi słowami zostawił swoich najbliższych współpracowników i odszedł w kierunku czekającej kobiety, droida i sullustanina.

Cień rzucanych przez wulkan sięgał daleko w głąb dżungli. Władał niepodzielnie przez wiele stuleci, będąc najwyższym punktem w całej okolicy. Erupcja musiała być niewyobrażalnie wielka, a strach jaki wywoływał dym i wyrzucane w niebo odłamki skalne rozgrzane do czerwoności były niczym do gniewu Nurry, gdy tylko dowie się, że Gweek ledwo wrócił, a już udaje się w kolejną podróż. Najwięcej odwagi wymaga wypowiedzenie najprostszych słow. Jak powiedzieć, "że się kocha" i po chwili odejść, nie mogąc zostać? Ranić słowem można mocniej i dłużej niż najgorszą bronią. Trucizna wylewana z ust swym jadem może zabić uczucie. Gweek będzie musiał wznieść się na wyżyny swoich umiejętności i jakoś wybrnąć z niezręcznej sytuacji.
Image

gg 5214304
Awatar użytkownika
Gweek
Gracz
 
Posty: 319
Rejestracja: 13 Sty 2016, o 15:10
Miejscowość: Wrocław

Poprzednia

Wróć do Przestrzeń Huttów

cron