Wyścig 16+ (może zawierać śladowe ilości cycków)+

[BE3R]

Dzięki niezwykłym umiejętnościom oraz imponującej technice jazdy BE3R znalazł się tuż za kotem Nyan oraz dosiadającą go gorącą pupą obiektu 6.Procesor maszyny jednoznacznie wskazywał na "sexual connotations" powstające przy próbach wyminięcia szóstki... Nieco z tyłu nachalny szybomyjacz rzucił się pod koła wielkiej wywrotki w desperackiej próbie uratowania puszki z piwem. Nie miało to jednak większego znaczenia albowiem przed bohaterami wyścigu pojawiła się pierwsza poważna przeszkoda. Wielki przewrócony przez wiatr pień drzewa, oblepiony kibicującymi Ewokami.

[Petrij Malnel]

Owy ścigacz miał jedną własność - nadawał się już na złom. Młokos jednak się nie poddał. Poszedł na jakiś statek i "pożyczył" z niego myśliwiec. To coś także nadawało się na złom. Szybko przeleciał nad kłodą, ale jednak ów myśliwiec skończył na drzewie. W ostatniej chwili ewakuował się z niego. Poturbowany usiadł na ziemi. Dosłownie obok leżał stary skuter imperium - pozostałość z wojen. Tu pogrzebał, tam coś wyrwał i jechał z porażającą prędkością - 50 kilometrów na godzinę.

//Chyba już naprawdę przesadziłem

[Thrak Skirata]

Thrak przeleciał nad kłodą z miskami i ruszył za droidem, uzbrajając przenośny granatnik. Gdy wszedł w zasięg rażenia, rozpoczął ostrzał. - Smacznego.- Krzyknął w stronę przeciwnika. Kota- kanapkę , póki co ignorował. W razie ataku miał pożyczony od Boby miotacz ognia. - Nie ma to jak grzanka z samego rana. - Pomyślał. Na komunistę miał lepszy pomysł. "Komunizm warstwowy." Warstwa komunistów, warstwa piachu i tak w kolo.

[Mistrz Ind'yk]

Inygo patrzył w stronę młodego pilota i robił to stanowczo zbyt długo. Jego maszyna osiągnęła prędkość wystarczającą by na równi ścigać się z pozostałymi, lecz jej operator wyraźnie o tym zapomniał. Ogromny pień drzewa zauważył dopiero, uderzył w niego i kilkoro z kibiców spadło mu na przednią szybę.
- Poszły pędraki! - krzyknął i włączył wycieraczki swojego pojazdu. Z lekkim oporem maszyneria ruszyła, dokładnie sprzątając zwierzątka ze szkła. Operacja ta spowodowała jednak kolejne opóźnienie reakcji Beviina. Gdy sięgał po piwo, które miało mu wynagrodzić stres wywołany pokonywaniem przeszkody, uderzył w kolejny pień. Tym razem jednak drzewo stało pionowo, jak matka natura przykazała. Ogromne drzewo zaczęło się walić do przodu, prostu na dwójkę prowadzących w wyścigu: robota i Mando'ade.

[BE3R]

Widząc spadające na niego drzewo droid zatrzymał się i wyciągnął podręczną saperkę bojową. Natychmiast zaczął kopać dołek w którym zniknął on, hulajnoga i jeden z przypadkowo uciekających w panice Ewoków których całe stado posypało się po tym jak pojazd Inygo uderzył w drzewo.

[Thrak Skirata]

Thrak widząc opadające drzewo stanął na Bzayliszku odwrócił się i krzyknął: - TO JEST MANDALORE.- Kopiąc roślinę. Widzowie mogli zobaczyć jak szybuje ona poza orbitę i leci w stronę Coruscant. Zadowolony efektem, Skirata usiadł z powrotem na maszynie i ruszył dalej.

[Mistrz Ind'yk]

Upity już solidnie Inygo patrzył z bliska na odlatujące drzewo.
- Ale... hip! to nie jest... hip! mandaslo...hiiip! - wykrztusił z siebie czkając co chwilę. Po chwili zaczął prowadzić swój pojazd zygzakiem, zarzucając co najmniej kilka kilometrów na boki. To spowodowało prawdziwą lawinę drzew, które posypały się po całym księżycu, a szczególnie na nieznaną trasę wyścigu. Z tyłu głowy zasypiającego Beviina odezwał się gniewny głos.
- Dość tego, dziwko! - rzucił Zostat czwarty, po czym przejął rękę, którą był w stanie kontrolować i złapał za głowę pirata. Wykręcił czaszkę Czerepa, dzięki czemu to jego twarz znajdowała się z przodu ciała i co najważniejsze, przodem do wyścigu.
Szybko wyrównał i zaczął gonić pozostałych, od których dzieliło go zaledwie kilka metrów. W tym momencie jednak z nieba zaczęły spadać drzewa, które wzniósł w górę Wielki Poruszyciel Inygo.
Robot zaczął wykonywać uniki, a z tyłu swojej głowy usłyszał:
- Zosti... hip! czemu... hip! hip!... mamy trzy sufity - spytał kompletnie zalany Beviin. - I dlaczego one się gonią?... hip?

[Petrij Malnel]

Młodzik zdobył nieco przewagi przelatując przez kłodę, jednakże zaczynał już ją tracić. Widząc za sobą przeciwników włamał się do systemu skutera i ustawił automatyczny kurs, po czym pominął zabezpieczenia szybkości. Może to i nieco pomogło, ale widział już mandalorianina strzelającego do innego zawodnika. Pomyślał, że warto byłoby się obronić przed tym. Nie miał jednak na to czasu, gdyż coś haczyło o ziemię. Korzystając z tego, że ma włączone coś w rodzaju autopilota wyjął ową rzecz. Okazało się, że to stary blaster szybkostrzelny, który zdawał się jeszcze działać. Odwrócił się z owym karabinem i wycelował w łowcę nagród krzycząc:
-Hasta la vista burżuj- po czym posłał do niego serię strzałów.

//Wiem, że pan Skirata nie jest żadnym szlachcicem, jednak musiałem coś wymyślić. Pewnie inicjator niedługo ukara moją postać za zbytnie korzystanie ze szczęścia.

[Kamuro Rushi]

Pocisk posłany wcześniej w Obiekt 6 zginął pochłonięty wystrzelonym z ust kociej kanapki kłaczkiem, który padł na ziemię niczym niebezpieczna mina. Z pod ogona, prosto pod koła BE3R'a natomiast wyleciał śliski-jak-diabli dżem truskawkowy. O tak, pojazd Beatrice również był nafaszerowany nielegalnymi pułapkami.
Szybko tężejącą galaretkę jagodową jej skonfiskowano, klasyfikując ją jako broń masowej zagłady, jednak większość uzbrojenia nadal posiadała. Pociągnęła Nyan Cata lekko za ucho, wypuszczając mu z zadka tęczę, skutecznie zmniejszającą widoczność pozostałych uczestników wyścigu.

[BE3R]

Brak uderzenia wywabił droida z prowizorycznego schronu. Sytuacja przedstawiała się źle. Kanapka z Dżemorem minęła go z zatrważającą prędkością, podobnie jak bazyli i Idiota na bóg wie czym. Wszyscy uciekali przed wielką zygzakującą wywrotką oraz spadającymi z góry drzewami. BE3R błyskawicznie wyskoczył z dołka unikając trafienia wpadł na swa wierną hulajnogę i ruszył w kierunku oddalającego się tyłka Obiektu 6. Nie przewidział jednak że spanikowany kanapkokot popuści Dżemem. No ale co było robić hulajnoga na pełnej prędkości wpadła w podstarzałych muzyków Posypały się gitary wzmaczniacze, zęby i jeden respirator, zaś sam droid został skutecznie spowolniony gdyż wygła się kierownica od hulajogi.

[Mistrz Ind'yk]

Lawina spadających z nieba drzew mogła oznajmić wszystkich ścigającym się tylko jedno. Nadjeżdżała wywrotka Inygo, tymczasowo kierowana przez ogarniętego furią Zostata Czwartego. Robot pędził jak szalony, starając się wycisnąć z maszyny wszystko co mógł, nie omijając nawet stojących tu i ówdzie trybun czy drzew.
Olbrzymi, żółty pojazd szybko doganiał resztę stawki, która zaczęła już wykonywać uniki przed drewnianym deszczem.
- Zostat! - krzyknął Beviin, cały czas wpatrzony w sufit. - Zostat! Zostat! Zostat! Zostat! - nie słysząc odpowiedzi, był pirat cały czas powtarzał imię metalowego towarzysza. Przy powtórzeniu go po raz czterysta miliardowy, robot uległ.
- Czego, łachudro? Znowu coś się goni Ci przed oczami? - wrzasnął wściekły.
- Piwo! - powiedział tylko Inygo, oznajmiając całą swoją intencję.
Zostat podając mu puszkę, wpadł na pewien pomysł. Rzucając pustym aluminium w lecące z nieba drzewa, zaczął kierować je w stronę innych uczestników. Półkilometrowy pień z litego drewna spadał teraz idealnie na kobietę pędzącą na jakimś zwierzaku.

[Rewixt Otrrasnir]

Nagle, między uczestników wpadł gustowny, czerwony, czterokołowy zaprzęg konny, ciągnięty przez osiemnaście rancorów. Wśród zamieszania, na dach owego pojazdu wypadł człowiek z długim wąsem, w czerwonym, eleganckim wdzianku i płaskim kapeluszem z długim rondem, krzycząc przez megafon:
-NIKT SIĘ NIE SPODZIEWA HISZPAŃSKIEJ INKWIZYCJI!
Spychając wszystko na bok, rancory pędziły na szóstym biegu,nawet nie próbując się zatrzymać.
Mijając Basiliska, znów wychylił się człowiek z dużym wąsem i wrzasnął przez megafon:
-Wystrzelić nasze "malutkie" kuleczki! - po czym, z boku pojazdu wyłoniło się potężne działo. Z nagłym trzaskiem, kulka wielkości kapsla wystrzeliła, czyniąc tak wielkie obrażenia Basiliskowi, jak zadrapany lakier.

[Petrij Malnel]

-Nie spodziewałem się Hiszpańskiej Inkwizycji. - powiedział młodzik.
Zastanowił się nad tym czy to faktycznie jest hiszpańska inkwizycja, wszak nie wspomniała o swoich metodach. Jednak komuch miał inny problem - utracił przewagę, a autopilot nieco szwankował. Szybko trzeba było skorygować kurs, aby nie wpaść na drzewo. Młodzik jeszcze raz włączył autopilota(a nie powinien) i począł strzelać do Mandalorianina.

[Thrak Skirata]

Najpierw strzelają a teraz lakier rysują. To już było za wiele. - Pozdrowienia od Boby Fetta- Wrzasnął i uruchomił miotacz ognia. Bombardowanie orbitalne postanowił zachować na później.

[Rewixt Otrrasnir]

Miotacz ognia lekko przysmolił rondo kapelusza człowieka, który się wychylał, co niestety wprawiło go w wielką wściekłość. Odnalazłszy swój megafon, wrzasnął do środka pojazdu:
-Nadać do Ziemii, niech przyślą Adeptus Vatikanus! po czym z powrotem schował się do środka.
Niebo w kilka chwil zasnuło się kapsułami wypełnionymi wielkimi, muskularnymi kolesiami w sutannach, większość należąła do zakonu nazywanego tajemniczym skrótem SS, było też paru Yellow Templars, Sons of Ratzinger oraz Ultrapriests.
Tylko szkoda, że ktoś zestrzelił wszystkie kapsuły prócz jednej. Wielka szkoda. Ta ocalała, według trajektorii lotu, miała trafić akurat na ten wielki, wielki pojazd, który "ścigał" wszystkich innych

[Thrak Skirata]

Thrak widząc desant wroga sięgnął po komunikator. W powietrzu pojawila się postać innego mandalorianina. - Ke narir haar'ke'gyce rol'eta resol! - Wydał rozkaz Thrak. Drugie Wojny Mandaloriańskie czas zacząć. - Gotuj Exterminatus na Coruscant!-

[BE3R]

Podczas gdy mocarze się okładali Niepozorny droid przeprosił kolegów z zespołu i pomknął za znikającą w oddali pupą obiektu 6. Cholera, jak nie wrzucę tego materiału zawieszą mi konto na BuzzTube martwił się blaszak, zgrabnie lawirując pomiędzy spadającymi z góry flakami, i innymi niebezpiecznymi przedmiotami.

[Kamuro Rushi]

Obiekt 6 spowolniła pozostałych zawodników. "Na ogonie" (cóż za idealny dobór słów!) siedział jej teraz droid. Ale i na to znajdą się metody. Nie unikała jakoś szczególnie lecących flaków. Ba, nawet z czyjegoś jelita cienkiego zrobiła sobie naszyjnik. Następnie postanowiła wykorzystać lesistą powierzchnię Endoru na swoją korzyść. W końcu dosiadała kota! Zwierzak z rozbiegu wdrapał się na drzewo, a towarzysząca mu muzyka nagle nabrała większej ostrości.
Zgadza się.
Nie ograniczana terenowymi przeszkodami Beatrice postanowiła aktywować dopalacze.

[Mistrz Ind'yk]

Zostat widząc szybkie mnożenie się uczestników wyścigu i ich pomocników, postanowił wykorzystać jedną z zamontowanych w swoim automobilu broni. Podniósł jedną z klap znajdujących się na konsoli i odsłonił skomplikowany system startowy. Po kolei wkładał palce w otwory i wcisnął wszystkie pięć guzików.
Z kołpaków wywrotki wyłoniły się olbrzymie ostrza, podobne do tych wykorzystywanych w starożytnych dla innej galaktyki, rzymskich rydwanach. Czerep wrzucił kolejny bieg i dogonił prowadzącą parę. Na pierwszy ogień wybrał małego robota, goniącego jakąś rudą kobietę.
- Roboty niszczą robociki! - wydarł się okrzykiem bojowym.

[BE3R]

Na opony Optimusa Prime, co za podły atak, Droid chwycił się wirującego ostrza po czym wykorzystując siłę odśrodkową wystrzelił z ogromną prędkością chwytając w locie ogon Nyan Cat'a leciał na gapę za oddalającą się 6.