Dawno dawno temu
W samym centrum Polski
Anno Domini 2012 dnia października 13 z jaśnie oświeconą małżonką syna pod nestora kuratelę, który wespół z najukochańszą teściową zająć się mym pomichałem raczył. Na cel Stolycę obraliśmy i upewniwszy się iż bilety na pojazd mechaniczny posiadamy w kierunku stanicy owych ruszyliśmy.
Nie minęła nawet godzina a cali i zdrowi we wehikule Poskim Busem znanym siedliśmy. Przed wyjazdem jednakże słowika mało słownego posłać imć Tau raczyliśmy.
<papug> Tau esa olał albowiem w stanie nieważkości przebywać był raczył. Po podróży ciekawej acz szybkiej którą to podróż grami słownymi umilić sobie raczyliśmy, znaleźliśmy się we stolicy... Już mieliśmy z busa radośnie wysiadać gdy się telefon od Inygo odezwał. Gospodarz o gościach przypomnieć sobie raczył co z radością niezwykłą przyjęliśmy. Po chwili pokonawszy złowrogą kałbojkę,
<papug> co nieco srebra kosztowało albowiem regenerację miała sobaka. i lżejsi nieco w wechikuł szynowy wsiąść zdołaliśmy i wiedzeni
śpiewem indyka do celu wprost zmierzaliśmy.
Na miejscu wyszła po nas wesoła ekipa, w składzie biała murzyna sztuk raz
<papug> Long Jack is Long. oraz koksa forumowego <papug> Oto we własnej osobie. Zwabieni tajnym hasłem. "Hej Chudy dawaj!" bez problemu dokonaliśmy rozeznania i pokonawszy przeszkodę w postaci sygnalizacji świetlnej.
<papug> czego to te miastowe nie wymyślą. Ruszyli mu więc połączonymi siłami do pobliskiego Indykarium, które tymczasowo za schronienie dla dwóch żab i jednego białego murzyna służyły.
<Papug> że o nielocie nie wspomnę. Powitawszy Kontuzjowanego Kela i Miotającego się Indyka poczekaliśmy radośnie aż towarzystwo się posili kanapkami regeneracyjnymi oraz herbatą.
<papug> z pierwszego parzenia Gdy już wszyscy okrzepli i się zregenerowali, łączność z Tau i Havrosem nawiązać się staraliśmy. Zamiast nich odezwał się Renno, który sprzedawszy zajumane sztućce na bilet kasę zamienił i do Stolycy dojechał. Ruszyliśmy więc w miasto.
<Papug> Po ktrótkiej jeździe umilaną dyskusją na temat "Czemu Yarin jest głupi" oraz "Ja pierdole 6 karta Soara" Dotarliśmy na patelnię czy jakoś tak. W każdym razie Pałac kultury znaleźliśmy "Za banerem był" a następnie Renno i Havrosa. Oczywiście godzinne oczekiwanie umilił nam gospodarz - przewodnik oraz jakiś koleś z zacięciem godnym lepszej sprawy katujący szufladę. Zebrawszy wreszcie ekipę w drogę wyruszyć mogliśmy. <papug> W kierunku najbliższej knajpy która okazała się najdalszą. W trasie omówione zostały "3 dupy, premiery najnowsze, filmy warte obejrzenia, wyższość nowego Bonda nad starym oraz sceny z życia Batmana. W czym oczywiście brylowała Axis choć przyznać muszę że Indyk dzielnie walczył i dotrzymał pola. W końcu spragnieni wędrowcy dotarli do małej przystani gdzie spoczęli i posiłek spożyć mogli.
<Papug> i herbatę z pierwszego parzenia. Zasiliwszy organizmy trunkiem szlachetnym i wyrobem mięsopodobnym, wyruszyliśmy by spotkać ostatniego z brakujących Tambylców. Tau pojawił się już wkrótce pod kolumną postacią swą zaskoczenie wśród nieznających go przybyszów wywołując.
<papug> Wszak szlachta skacowana to wciąż szlachta. Następnie w pełnym składzie zwiedzać się wybraliśmy co skończyło się ssaniem rurek, lodów i innych rzeczy o wstręt przyprawiających. Ciekawostką Warszawską byli okoliczni szaleńcy w postaci Złych pucybutów
<papug> nie stwierdzono Ulicznych grajków
<papug> Stada oraz wędrownego kaznodziei, który jest mięczkakiem bo na Allah Akbar zareagował paniką, podobnie jak reszta przechodniów
<papug> A przecież chudy się nie wysadzi bo ładunków nie uniesie. Skończywszy zwiedzanie udaliśmy się w kierunku Pojazdu szynowego w celu dotarcia na pozycje wyjściowe.
<papug> Jack popełnił błąd i wziął cukierka od Tau. Na szczęście Tau takich starych towarów nie rusza albo popierdoliły mu się cukierki i Jack ustał. Wróciwszy na jakże radosną stadninę Polskich busów odstawiliśmy Renno i z radością zanurzyliśmy się w knajpie warszawskiej klasy mordownia
<papug> Tau prawie dostał wpierdol za zamówienie herbaty. Nie ryzykowaliśmy więc z nielotem i zamówiliśmy po piwie z butelki. Zachwyceni klimatem i tym że nie dostaliśmy wpierdol, przeczekaliśmy do odjazdu naszego wehikułu i ruszyliśmy w drogę powrotną w towarzystwie dwójki nastolatek opowiadających na cały autobus o swych życiowych problemach... <papug> Niestety do domu dotarliśmy trzeźwi...
Podsumowując wyjazd i opowieści...
Ekipa zajebista i ludzie wspaniali ale:
- Jack zgubi się w metrze nawet jak jest tylko jedna linia.
- Nie bierzemy cukierków od Tau. <papug> NEVER.
- Kelan nabawił się kontuzji pięty co może wskazywać na syndrom Achillesa.
- Oto jest najbardziej wyluzowanym koksem jakiego znam. <papug> zna już dwóch
- Renno nie mówi, podejrzewamy że od razu wali w ryj, woleliśmy nie sprawdzać.
- Havros mistrz studenckiego surwiwalu
- Indyk, gospodarz doskonały chociaż nielot.
Pozdrowienia dla kelnera z Harendy, który już wie że przedszkolaki nie zostawiają napiwków oraz dla kucharza, który zna 101 potraw z mielonej tektury...
Specjalne pozdrowienia dla Piotra z mordowni za to że jednak nie wpierdolił Tau
Wielkim nieobecnym był Popek czyli żaba pierwsza, jednak liczymy, że następnym razem uda nam się spotkać samego Kermita jak i nasze forumowe Panie.
<Papug> Poszukiwany kapelusz Tau, znaki szczególne - ktoś na nim usiadł..Świetna ekipa, doskonale się bawiliśmy niestety krótko
Liczymy że jeszcze dane będzie się nam spotkać, tylko do tego czasu pomyślcie nad mgławicowymi fartuchami czy coś.