Popek jest zły.
Naprawdę rozumiem, że w dużej mierze ode mnie zależy "żywotność" wątków, ale do jasnej cholery, irytujący staje się fakt, że boję się wejść na mój "publiczny: numer gadu-gadu, bo zasypuje mnie dziesięć wiadomości o treści "Kiedy odpis?", "Odpisujesz już?" czy (jakże uprzejme) "Czy mógłbym prosić o odpis, bo czekam już dwa dni?", a zaraz po nich "Kiedy wreście [pisownia oryginalna] będzie nowy regulamin?", "Kto wygra wojnę?", "Jak idą prace nad regulaminem?", "Dlaczego ostatnia gazetka była tak krótka?" lub "Czy planujesz już nowy numer nrd?", "Dawno nie było żadnego nowego BNa, może zrobiłbyś jakiegoś nowego, bo lubię czytać te biografie?" albo, najlepsze, "Dlaczego wciąż nie ma nowego Guardiana!!??".
Na początek - moje pretensje nie dotyczą członków Administracji, która ma pełne prawo mnie o różne rzeczy ścigać (z reguły jednak ogranicza się do grzecznego pytania o pomoc).
Po kolei zatem.
Przede wszystkim nie życzę sobie pisania do mnie z jakiś anonimowych numerów gg, bez przedstawienia się czy maili które nie zostały podane na Mgławicy Mocy. Jeśli ktoś nie ma odwagi się przedstawić ale wypisuje pretensje, że nie odpisuję albo nie stworzyłem jeszcze 10 nowych numerów gazety - niech idzie się jebać, za przeproszeniem.
Osobom, które jednak piszą do mnie jako one (z reguły o odpis) wyjaśnię wszystko po kolei.
Odpisy. Najważniejsza sprawa na Mgławicy Mocy. Oczywiście, fajnie jest pisać post za postem, gdy akcja jest szybka i dynamiczna, a w ciągu jednego dnia temat nagle ma 30 odpowiedzi. Mi też się marzy takie granie, ale rzeczywistość jest nieco inna. Obecnie piszę w dziesięciu wątkach, właściwie wszędzie jako Mistrz Gry, co jest zajęciem czasochłonnym. Oczywiście, gdy się pisze w jednym czy trzech tematach, można bez problemu oblecieć je w kilkanaście, kilkadziesiąt minut, ale w moim wypadku sprawa wygląda nieco inaczej.
Regulamin. Mee culpa, mea culpa, mea maxima culpa, przyznaję bez bicia, bo najzwyczajniej w świecie mi się nie chce. Poza tym często musiałbym wybierać między odpisami a regulaminem (nie rozdwoję się), a w nawiązaniu do poprzedniego punktu - zawsze kończy się na odpisach, bo mam dość upomnień.
Gazety. Tak naprawdę to nie był mój pomysł, ja go jedynie poparłem i miałem pomóc. Skończyło się na tym, że piszę całe wydanie NRD i często pomagam przy IG. Zaraz po powstaniu projektów zgłosiło się wiele osób, które chciały pisać artykuły, ale wszystkim jakoś zapał minął, niektórzy zaś gdy dostali "zadanie", rezygnowali, bo coś im się tam nie podobało. Nie mogę powiedzieć, że pisanie nie sprawia mi przyjemności, bo odezwał się we mnie duch zastępcy redaktora naczelnego, jakim byłem przez niemal 5 lat prowadzenia szkolnego miesięcznika, ale to również jest czasochłonne.
Biografie. Powiem tak - napisanie jej nie jest zadaniem łatwym, co widać po większości nowych wpisów, jakie się pojawiają, więc zabiera często więcej czasu niż napisanie całego wydania NRD. Poza tym, nie ma sensu zapychać biblioteki BNami, które potem nigdzie się nie pojawiają, a jedynie miałyby zdobić dział. Jak się nie podoba - zawsze możecie sami stworzyć jakiegoś BNa, droga wolna - jeśli będzie dobra biografia, na pewno zostanie zaakceptowana.
Wojna. Nie wiem kto wygra, nie wiem jak będzie wyglądać wojna i nie chcę układać planów na przyszłość, bo założenie MM jest takie, że gracze mają możliwość wpływania na świat gry, a poza tym konflikt będzie trwał jeszcze bardzo długo, więc pewnie MM umrze, a on się nie skończy. Nie mam ochoty czytać argumentów dlaczego to Imperium powinno wygrać lub na odwrót i wzajemnych skarg na obie strony. Jeśli w danym wątku biorą udział tylko gracze jednej strony, wiadomo, że część obiektywizmu idzie w długą, co jest normalne w kinie, powieściach... W końcu całe SW to jest jeden wielki brak realizmu ze stronniczością powiązany, a zwycięstwa Eskadry Łotrów czy Thrawna powstały tylko dlatego, że mieli "zrobić niemożliwe". Zresztą, jak nie chcecie propagandy, ale fakty to nie czytajcie Clancy'ego z niepokonanymi amerykanami na czele, o filmach z tegoż kraju nie wspominając. Tam to dopiero jest jeden wielki przewał.
Generalnie rzecz ujmując - jestem w stanie pojąć irytację związaną z częstotliwością pojawiania się postów, ale naprawdę mam sporo zajęć, a staram się jak mogę, by każdemu odpisać. Kolejna sprawa - jeśli biorę się za jakąś rzecz, muszę wstrzymać się z inną, co jest dość oczywiste. Jeśli komuś nie pasuje - nie musi pisać ze mną w wątku, proste. Poza tym, ciągłe upominanie i dopytywanie się o odpisy jedynie mnie irytuje i zabiera czas, który mogłbym poświęcić na ich pisanie, a jeśli tyle co pojawiam się na gg to nie oczekujcie, że za 2 minuty będzie odpis. Jak już przy pisaniu na gg jesteśmy - odpuście sobie grzeczne "co u ciebie?" tylko po to, by przejść do suszenia głowy, ale od razu mówcie o co naprawdę chodzi.
Kwestię anonimowych wiadomości na gg czy maili pominę, bo nawet mi się na nie odpowiadać nie chciało. Sądząc po stylu nie była to jedna osoba, więc martwi mnie zabójczo niski poziom intelektualny zrozpaczonych użytkowników, którzy zdecydowali się na tak żałosny krok.
Dziękuję, wracam do odpisów.