przez Saine Kela » 25 Cze 2016, o 20:05
Miała trochę wolnego i zdecydowała się go wykorzystać na nieco luźniejsze spędzenie czasu, by dopiero potem porządnie wziąć się do pracy. Nikt ich nie gonił, mieli czasu w bród, władze nie powinny się wtrącać i nie powinno być żadnych kłopotów, oczywiście teoretycznie. Saine zdawała sobie sprawę z tego, że zawsze coś mogło pójść nie tak i kłopoty było możliwe, fakt jednak pozostawał faktem - były na to małe szanse, a gdyby spróbować sklasyfikować poziom niebezpieczeństwa, ta misja znalazłaby się gdzieś w dolnym poziomie, co jednak nie oznaczało, że mogła robić co chciała, to zdecydowanie byłoby zbyt ryzykowne.
Gdy tylko się rozpakowała, a nie miała tego dużo, zgarnęła jedynie torbę z najważniejszymi rzeczami i ruszyła miasto. Było pełne życia, ale i spokojne. Z rzadka dostrzegało się tu obecność Imperium, dzięki czemu można było poruszać się swobodnie, z drugiej strony ona teoretycznie nie miała się niczego obawiać. Teraz jednak o tym nie myślała przechadzając się, a po pewnym czasie robiąc maraton po muzeach. To musiało się tak skończyć i aż zaczynało ją skręcać. Lekki spacerek zakończył się stwierdzeniem, że musi zacząć działać. Jak widać Saine nie była zdolna do pełnego relaksu, a przynajmniej nie wtedy, gdy z tyłu czaszki brzęczało jej powiadomienie o tym, po co tu przyleciała.
Tylko jak zdobyć informacje? Jak dostać się do archiwum? Jak mogłaby to rozsądnie rozegrać i nie wzbudzić podejrzeń? Nic nie przychodziło jej do głowy. Jako Saine Kela mogłaby zwyczajnie o to poprosić i istniałaby duża szansa, że by ją wpuścili, ale jako Lara Stone nie miała już tak dużej siły przebicia, poza tym istniało ryzyko, że ktoś będzie chciał się o niej dowiedzieć czegoś więcej.
Stała właśnie przed jednym z obrazów pochodzący z zamierzchłych czasów i przedstawiający panoramę jakiegoś trudnego do zidentyfikowania miasta na nieznanej planecie. Miasta, które dziś już nie istnieje. Saine patrzyła na obraz, ale zupełnie go nie dostrzegała, rozmyślając nad ewentualnymi krokami, które powinna powziąć. Zgodziła się na tę misję, ale tak po prawdzie nie przemyślała wszystkiego dokładnie. Może powinni się włamać do archiwum? Byłoby to bardzo zuchwałe i szalenie niebezpieczne posunięcie.
- Musi być jakieś rozwiązanie... - zamknęła oczy, czując narastającą irytację, nie cierpiała tego uczucia.
Wyprostowała się gwałtownie i z równie wielką werwą odwróciła się z zamiarem wymaszerowania z muzeum i odnalezieniem Davisa, gdy z rozpędu uderzyła w coś twardego, w coś, czego, jej zdaniem być tu nie powinno. Aż się zachłysnęła zataczając się kilka kroków w tył i walcząc o utrzymanie równowagi. Nawet nie pomyślała o tym, że ktoś mógł za nią stać. Zamarła spostrzegając na kogo wpadła, a był to nie kto inny, jak sam kustosz tego przybytku. Rozpoznała jego twarz, choć widziała ją tylko na zdjęciach, co było plusem, bo on znaj jej nie mógł.
- Najmocniej przepraszam! Strasznie się zamyśliłam. – uśmiechnęła się, jednocześnie wyglądając na nieco zdenerwowaną i zdezorientowaną. – Mam nadzieje, że nie kontuzjowałam Pana zbytnio, nie zauważyłam, że był Pan tuż za mną.
Pracownik! Będzie musiała improwizować, a wcześniej oczywiście czeka ją wybadanie sytuacji. Odgarnęła opadające kosmki włosów, a przez głowę przebiegła jej myśl, że chyba postradała rozum. Wątpiła, by mogła cokolwiek zyskać, ale przynajmniej nic nie straci, poza tym na tę chwilę nie miała innych pomysłów, a bez wsparcia Davisa musiała sama kombinować. Inna sprawa, że akurat trafiła na niego i to stał tuż, tuż za nią. Fart czy niefart nie było to istotne teraz.
GG: 6687478