Content

Archiwum

[Coruscant] Klub nocny "Beebleberry"

Re: [Coruscant] Klub nocny "Beebleberry"

Postprzez Mistrz Gry » 22 Kwi 2014, o 20:54

Na najniższym poziomie ekskluzywnego klubu młody czerwonoskóry mężczyzna przedzierał się przez zatłoczony lokal z zamiarem skopania dupy jednemu ze swoich informatorów. Wielokrotnie zwracał się do niego z prośbą o umawianie spotkań w jakichś spokojniejszych i mniej zatłoczonych miejscach, ale nie, kretyn twardo trzymał się swojego klubu. W tym tłumie nie było najmniejszej szansy na wytropienie ogona czy też obserwującego go Imperialnego szpicla. Z jakichś jednak powodów to miejsce jeszcze nigdy nie ściągnęło kłopotów na głowę fixera.

Aeltrox dostrzegł swojego wspólnika, niewielki Rodianin siedział przy stoliku mocząc swój ryjek w podejrzanie wyglądającym płynie. Nieopodal niego kłębiło się całe stado obcych podrygujących w rytm dziwnej i głośnej muzyki. A raczej czegoś co za muzykę uznawali. Mężczyzna przywitał się z informatorem starając się nie przekrzykiwać dzikiego jazgotu dobiegającego z dwóch kolumn. Niewielki insektoid skinął tylko głową i pokazał dłonią na leżący na stole mały datapad.
Zeltron dotknął go dłonią a urządzenie odtworzyło nagrany wcześniej przekaz.
- Nie znasz nas ale my znamy Ciebie. Wiemy kim jesteś. Ale nie zadowalamy się samymi pogłoskami, zwłaszcza w przypadku zeltrona. Spotkaj się z nami na najwyższym poziomie klubu a zyskasz nasze uznanie, 20 000 kredytów i ofertę pracy. Masz na to 2 dni.
Przekaz zniknął a insektoid nachylił się do ucha swojego czerwonoskórego pracodawcy. Ukradkiem podał mu niewielkie urządzenie, które Aeltrox zidentyfikował jako przekaźnik.
Niezwłocznie wsunął go do ucha i po chwili usłyszał dość wyraźny głos wspólnika.
- Achuta! CI goście mają tyle kredytów że moja wyobraźnia ich nie ogarnia, i chętnie się z Nami podzielą. Jedyne co musisz zrobić to dostać się jakoś na najwyższy poziom. Jak to zrobisz nie moja głowa. Najprościej kupić karnet, ale obawiam się, że to nie wywrze odpowiedniego wrażenia. Ach i uważaj na siebie.. to korp...
Trzaski w uchu zagłuszyły ostatnie słowa rodianina. Zaś on sam ruszał jeszcze przez chwilę pyszczkiem zanim zorientował się że coś nie gra. Szybko rozejrzał się dookoła i klepnąwszy w ramię Aeltroxa zniknął w kłębowisku obcych. Zeltron spojrzał ponownie na datapad. jego zwęglona obudowa zapadła się najwyraźniej pod działaniem jakiegoś czynnika chemicznego. Był pewien, że potencjalny pracodawca go obserwuje. Rozpoczęła się gra...
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Postprzez Aeltrox » 23 Kwi 2014, o 10:55

Teoretycznie powinien lubić zatłoczone kluby. Mnóstwo istot zapewnia anonimowość, a hałas uniemożliwia podsłuchanie rozmowy. Jednak zatłoczony klub wiąże się z olbrzymią ilością ochrony. Do tego kamery, wszędzie kamery, a większość spotkać Aeltroxa nie powinna być nigdy nagrywana.

W końcu jednak zdecydował się spotkać z informatorem. Rodianin brzmiał strasznie podniecony, a Aeltrox i tak nie za bardzo miał co robić. Wiadomość była tajemnicza i strasznie mu się nie podoba. Nie po to pracuje tylko z polecenia, by ktoś mógł się tak zachowywać. Ale dwadzieścia tysięcy kredytów za wejście na górę wydaje się rozsądną ceną.

Zniszczenie w ten sposób wiadomości jest tak bardzo... w jego stylu. Wywołało to lekki uśmiech na twarzy Zeltrona. Jego znajomy zmył się zanim ostatnie części datapadu się rozpuściły. Nie ma jak wsparcie.

Rozgląda się po sali i od razu uznaje, że szkoda mu czasu na wykombinowanie darmowego wejścia na drugi poziom. To ten trzeci będzie wyzwaniem. Dlatego od razu udaje się drugi poziom i jeśli ktoś zażąda od niego kredytów po prostu mu je wręczam. Następnie siada wygodnie na miejscu, by pomiędzy nim, a wejściem wyżej była scena. By jak wszyscy obecni mieć oczy zwrócone w kierunku sceny, tak naprawdę jednak obserwując kto wchodzi na górę, lub schodzi na dół. Nie ma zamiaru wykupować karnetu i ten kto go zatrudnił dobrze o tym wie.
Image
Awatar użytkownika
Aeltrox
Gracz
 
Posty: 12
Rejestracja: 27 Mar 2014, o 22:24

Re: [Coruscant] Klub nocny "Beebleberry"

Postprzez Mistrz Gry » 23 Kwi 2014, o 19:32

Za drobną opłatą zeltrona wpuszczono na drugi poziom klubu, na tym jednak się skończyło. Nieco mniej dżentelistot, nieco cichsza muzyka i widok na wejście do upragnionego trzeciego poziomu. Do siedzącego samotnie przy stoliku mężczyzny podeszła niewysoka i półnaga kelnerka. Tatuaż na jej boku wskazywał, że pracuje dla jednego z gangsterów działających w tym rejonie. Dziewczyna pochyliła się delikatnie przed siedzącym klientem i słodkim acz lekko znudzonym głosem zapytała.
- Czy życzy sobie pan czegoś? Posiłek, towarzystwo a może taniec? Wszystko w niskich promocyjnych cenach. Gdzieś za jej ponętnymi piersiami Aeltroxowi mignęła wychodząca z windy prowadzącej na trzeci poziom para. Stojący przy drzwiach ochroniarz ukłonił się wychodzącym z szacunkiem...
Kobieta nadal coś mówiła by w końcu zawisnąć wzrokiem na jego ustach z cichym acz wymagającym odpowiedzi pytaniem.
-Co zatem podać?
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Coruscant] Klub nocny "Beebleberry"

Postprzez Aeltrox » 23 Kwi 2014, o 22:29

Oczywiście spodziewał się, że długo nie posiedzi w spokoju. Ale nie szkodzi.
-Coś, co nie ma w sobie nic odurzającego poproszę-Odpowiada spokojnie mierząc wzrokiem tancerkę. Mógłby zapłacić jej, by zatańczyła. Wtedy lepiej wtopiłby się w tłum, jednak dobrze wie, że Ci, którzy go obserwują nie dadzą się nabrać na takie rzeczy.

Dostał dwa dni. Dzisiaj siedzi. Obserwuje. Gdy skończy się drink po paru minutach zamawia następnego, by tancerki nie przeszkadzały mu za bardzo. Zwraca szczególną uwagę na wchodzących. Jak sprawdzane są przepustki, ile czasu to zajmuje. Jak często zmienia się ochrona i ilu ich jest. Zwraca szczególną uwagę na samotne kobiety, no i gdyby się zdarzyło, że osobiście kogoś zna... ale w takie przypadki on nie wierzy.

Zanim czegoś spróbuje musi wiedzieć więcej. To może być jedno z takich miejsc, gdzie jeśli nie uda się za pierwszym razem, to później nie pomogą nawet pieniądze.
Image
Awatar użytkownika
Aeltrox
Gracz
 
Posty: 12
Rejestracja: 27 Mar 2014, o 22:24

Re: [Coruscant] Klub nocny "Beebleberry"

Postprzez Mistrz Gry » 25 Kwi 2014, o 22:24

Kilka godzin później i całkiem niezłą ilość drinków później Aeltrox miał już niezłe rozeznanie w klienteli trzeciego piętra. Kilkakrotnie widział młodego mężczyznę, za każdym razem przychodził on w towarzystwie kogoś innego, od wyzywająco ubranej blondynki, przez Twillekańską niewolnicę po dość rosłego mężczyznę o idealnych wręcz kształtach. Kolejną potencjalną przepustką mogła być starsza kobieta, towarzyszył jej jednak nieodstępujący jej na krok ochroniarz, albo partner, z drugiej strony kto by się wiązał z Barbarellem. Trzecia i ostatnia z wypatrzonych opcji to firma serwisowa której pracownicy sporadycznie odwiedzali trzeci poziom wjeżdżając na niego windą techniczną. Każda z opcji wymagała osobnego podejścia ale nie gwarantowała stuprocentowego powodzenia misji. Na szczęście tajemniczy zleceniodawcy dali mu 48 godzin na spotkanie. Zeltron miał dużo czasu na obmyślenie i realizację planu. A 20 000 kredytów kusiło...
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Coruscant] Klub nocny "Beebleberry"

Postprzez Aeltrox » 26 Kwi 2014, o 15:28

W poście zakładam, że jest wieczór, jeśli nie to usuń i napiszę nowego.

Pora się zbierać. Jeśli się uda to wychodzi tak, by przy zejściu na dół minąć się z tą starszą kobietą. Wtedy z jego ciała wydobędą się feromony, które powinny ułatwić zawieranie kontaktów. Nie zagaduje jednak, jeszcze nie. Na to przyjdzie czas jutro. Zanim jednak uda się na polowanie w południe odwiedzi firmę, która może mu tam dać dostęp w bardzo łatwy sposób. Trochę się o niej dowie. Udaje się do ich siedziby porozmawiać z pracownikami, może akurat szukają kogoś do zatrudnienia.
Image
Awatar użytkownika
Aeltrox
Gracz
 
Posty: 12
Rejestracja: 27 Mar 2014, o 22:24

Re: [Coruscant] Klub nocny "Beebleberry"

Postprzez Mistrz Gry » 27 Kwi 2014, o 21:54

Podstępny plan zeltrona mógł się powieść. Szybko podążył za upatrzoną ofiarą. Starsza kobieta była tuż przed nim. Jego uwagę zwrócił poruszający się za nią ochroniarz. Ten zębaty jaszczur może stanowić problem. Aeltrox zdecydował się zadziałać, i niby mimochodem poczuła delikatne przemknął obok białej damy uwalniając feromony. O dziwo efekt osiągnięty na Barbarellskim ochroniarzu był widoczny na pierwszy rzut oka. To była samica! małe oczka gada pożądliwie śledziły wzrokiem oddalającego się pośpiesznie zeltrona.

Następny dzień południe..

Firma serwisowa jak najbardziej poszukiwała pracowników. Tym niemniej były to stanowiska sprzątaczy gdzieś na zadupiu. Jeżeli Aeltrox chciałby dostać się pod przykrywką na trzeci poziom legalna droga zajęła by mu co najmniej trzy miesiące. Oczywiście zawsze mógł ukraść uniform i podszyć się pod jednego ze sprzątaczy. Wtedy jednak ryzykował starcie z ochroną w przypadku zdemaskowania, no i zawsze pozostawała starsza pani.

Kliknij, aby zobaczyć wiadomość od Mistrza Gry
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Coruscant] Klub nocny "Beebleberry"

Postprzez Aeltrox » 30 Kwi 2014, o 10:08

To, że ochroniarz był kobietą było zaskoczeniem, aczkolwiek także to może się udać. Przynajmniej nie będzie miał problemów z przedostaniem się przez ochroniarza. Informację tą na pewno wykorzysta.

W firmie serwisowej poszło troszkę gorzej. Ale na pewno nie tak, żeby się nie dało tego naprawić. I na pewno nie podda się tak łatwo. Udaje się do biura kierownika. Przegadanie sekretarki nie powinno być problemem. Kiedy go wpuszczą zamyka za sobą drzwi i spokojnie siada na fotelu. Patrząc mu prosto w oczy, z uśmiechem.
-Witam pana. Nie zna mnie pan, ale na pewno mamy wspólnych znajomych. Ja zajmuję się pomocą innym, chociaż dzisiaj potrzebuję pomocy od Pan...-Tutaj przerywa na chwilkę, aby móc się rozejrzeć po biurze
-Zanim jednak przejdziemy do rzeczy, to może się czegoś napijemy?- Jeśli zaproponuje mi mu w jego biurze to się na to zgodzi, jeśli nie to proponuje bar/restaurację niedaleko. Dopiero wtedy kontynuuje.
-Tak więc... Potrzebuję dostać się na trzecie piętro Beebleberry. Nie musi to być nawet w godzinach, kiedy tam ktoś jest. Po prostu chcę obejrzeć budynek...-Mówi spokojnie. Stara się go przekonać, że jest to raczej niegrzeczny żart, niż nadużycie uprawnień.
Image
Awatar użytkownika
Aeltrox
Gracz
 
Posty: 12
Rejestracja: 27 Mar 2014, o 22:24

Re: [Coruscant] Klub nocny "Beebleberry"

Postprzez Mistrz Gry » 7 Maj 2014, o 19:56

Kierownik - starszy i lekko siwawy czarnoskóry mężczyzna zastanawia się przez dłuższa chwilę. Po czym przystaje na propozycję. W międzyczasie Alterox zdołał się zorientować że jego rozmówca to Amahad Grandshashin, jest jednym z kierowników w dużej firmie sprzątającej i całkiem przypadkiem odpowiada za sprzątanie klubów w tej dzielnicy. Włączając w to Beebleberry. Gdy wychodzili sekretarka odprowadziła maślanym wzrokiem fixera. Trudno było się nie zorientować że była pod wpływem feromonów. Siedząc w klubie Amahad obserwuje swojego rozmówcę. Zeltron nie wygląda na starca, szybko też zostaje zaszufladkowany jako student. Cóż życie, w młodości mężczyzna uśmiechnął się lekko do siebie co nie umknęło uwagi Alteroxa.
-słuchaj młody, ja też kiedyś studiowałem, i rozumiem twój ból. Zakład kobieta, nie istotne - uśmiechnął się pobłażliwie. - Ale nie mogę ci pomóc. Prowadzę poważną firmę zajmujacą się poważnymi kontraktami. Tak wiem wiem - Rozłożył ręce - możesz walić feromonami na lewo i prawo, zastanów się jednak czy to Ci coś da? Po cholerę się tam pchasz..
Z zaciekawieniem
spojrzał na czerwonoskórego oczekując odpowiedzi.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Coruscant] Klub nocny "Beebleberry"

Postprzez Aeltrox » 10 Maj 2014, o 15:39

Zeltron uśmiechnął się słysząc Amahada. Nie docenia go, a to jest często bardzo przydatne. Student, można zagrać tą kartą...
-I czy temu poważnemu biznesowi zaszkodzi darmowy pracownik na jeden dzień? Co więcej, studenci często potrzebują pracy... Często nawet tak bardzo, że nie wymagają tak wysokich płac, jak inni, a zależy im na kredytach, więc starają się bardziej niż wykształcona kadra. Wie pan, koledzy, znajomi... Jeśli wszyscy się dowiedzą, że w Pana firmie dobrze traktują studentów to od razu będzie łatwiej znaleźć kadrę...-Mówiąc to obserwuje go dokładnie jednocześnie chcąc wyczuć jego nastrój. Jeśli czuje, że to go denerwuje, to przestaje na tej propozycji i zmienia taktykę na bardziej "Potrafię się odwdzięczyć...". W końcu znając życie jakby się postarał mógłby załatwić mu jakiś dodatkowy kontrakt... Ale zacznijmy od tańszych rozwiązań.
Image
Awatar użytkownika
Aeltrox
Gracz
 
Posty: 12
Rejestracja: 27 Mar 2014, o 22:24

Re: [Coruscant] Klub nocny "Beebleberry"

Postprzez Mistrz Gry » 17 Maj 2014, o 15:54

Taaa - było stanowczo zbyt przeciągłe jak na kogoś kto kupił gadkę. Twarz czarnoskórego mężczyzny spoważniała. - W dupie mam to co myślą o mnie studenci a jak myślisz, że narażę reputację i dobre imię firmy dla jakiegoś szczeniaka którego nawet nie znam to jesteś w błędzie. - najwidoczniej limity wazeliny które mógł przyjąć Amahad nie były zbyt wysokie.
- Nie wiem dlaczego ale cie polubiłem, stąd nasza rozmowa, ale im dłużej z tobą rozmawiam tym bardziej czuję że chcesz mnie wydymać. Nie wiem kim jesteś i nie interesuje mnie to. Twoja historia zwyczajnie nie trzyma się kupy a w dodatku nie jesteś w stanie zaoferować mi nic konkretnego. - Mężczyzna był lekko poirytowany, jednak sytuację łagodziło pasywne zachowanie Alteroxa który wiedział zwyczajnie kiedy odpuścić. Widząc to Amahad nieco się uspokoił i ściszył głos.
- Albo powiesz mi o co chodzi, albo się żegnamy, nie lubię być okłamywany a wierz mi jestem w stanie wykryć kręcenie na klika. Dłoń mężczyzny spoczęła na uchu filiżanki po czym płynnym ruchem uniosła naczynie do ust. Kierownik pił kawę dając tym samym nieco czasu do namysłu swojemu rozmówcy.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Coruscant] Klub nocny "Beebleberry"

Postprzez Mistrz Gry » 12 Wrz 2014, o 11:40

Zakończone właśnie potkanie z właścicielem firmy sprzątającej nie było efektywne, Alterox zdecydowanie liczył na więcej. Z drugiej strony nie była to całkowita strata czasu. Czerwonoskóry chłopak dowiedział się co nieco o metodach pracy firmy sprzątającej i gdyby chciał z łatwością mógłby podszyć się pod jednego ze sprzątaczy. Zadowolony z siebie ruszył w kierunku domu. Spokojnie wjechał na 43 piętro wieżowca w którym znajdowało się jego mieszkanie. Chwilę później stał już pod swoimi drzwiami. Włożył kartę do czytnika i wstukał kod, od tego momentu wydarzenia potoczyły się błyskawicznie. W mieszkaniu ktoś na niego czekał, rzucił się instynktownie do tyłu podświadomie unikając trafienia z blastera. Walnął z całej siły plecami w ścianę korytarza, powietrze uciekło z płuc a młody zeltron kątem oka spostrzegł opancerzoną postać mierzącą do niego z blastera. Opadł na podłogę przeturliwując się po korytarzu. Był jednak za wolny. Pierwsza wiązka energii trafiła go w bark. Wstrząs elektryczny przeszedł cały układ nerwowy. Chłopak poczuł jak uczucie odrętwienia rozchodzi się wzdłuż barku i jego ciała. Ostatkiem sił poczołgał się w w przeciwnym kierunku uciekając od opancerzonego prześladowcy. W tym momencie otworzyły się drzwi od jego mieszkania i pojawiło się w nich dwóch mężczyzn. Jeden nosił imperialny pancerz a drugi mundur ISB. Zeltron nie miał najmniejszych szans. Dwie kolejne wiązki ogłuszające trafiły go w pierś i mężczyzna stracił przytomność.

Cela była całkiem przestronna, miała aż dwa na trzy metry co umożliwiało nawet wyprostowanie kończyn, nie wszyscy mieli tyle szczęścia by zakosztować tego komfortu. Obolały Zeltron przypomniał sobie przesłuchanie w którym wyśpiewał wszystkie znane mu sekrety swoich dotychczasowych mocodawców. W sumie pod koniec powiedziałby wszystko co tylko chcieli. Godność Alteroxa znacznie ucierpiała jednak nie tak bardzo jak jego wybujałe ego. W każdym razie z jakiegoś powodu jeszcze żył. Pole siłowe jego celi zamigotało i zgasło. Chwilę później w jego miejscu pojawił się Agent ISB który go przesłuchiwał.
- Twoje zeznania zostały zweryfikowane, mamy wszystko co chcieliśmy - powiedział do siedzącego na ziemi chłopaka -niepotrzebnie się stawiałeś, to nie musiało się tak odbyć.
- Co ze mną będzie?-
Alterox darował sobie złośliwe komentarze, po wcześniejszej próbie wiedział już że używanie feromonów przeciwko temu konkretnemu człowiekowi, mija się z celem. - zabijecie mnie?
- Posiadasz wiedzę która jak sam rozumiesz jest niebezpieczna, a my wycisnęliśmy już wszystko co chcieliśmy. Podaj mi choć jeden powód który spowoduje że powinienem pozwolić ci żyć?
- Oficer ISB wyglądał na lekko rozbawionego pytaniem więźnia. Jego dłoń zniknęła na chwilę za plecami i pojawił się w niej niewielki blaster.
- Bo chcę? Jestem nikim nikt mi nie uwierzy, a po tym co mi zrobiliście - twarz zeltrona faktycznie nie wyglądała najlepiej, - nadal chcę żyć.
- A ja nie będę ryzykował.
- Dwa strzały trafiły zeltrona w głowę i pierś, kiedy już upadł i znieruchomiał trzeci bolt ponownie uderzył w czaszkę Alteroxa. - Teraz mam pewność że tajemnice pozostaną tajemnicami.
Niewysoki oficer ISB schował broń i ruszył korytarzem w stronę wyjścia po drodze wzywając ekipę sprzątającą. Cień uśmieszku błąkał się w kąciku jego ust kiedy opuszczał korytarz. Kolejny dobrze zapowiadający się dzień w pracy.

Kliknij, aby zobaczyć wiadomość od Mistrza Gry
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Coruscant] Klub nocny "Beebleberry"

Postprzez Zorza » 14 Sty 2017, o 23:24

- Zorza! Pospiesz się, masz klienta! - Pełne ekscytacji kobiece słowa wyrwały Twi'lekankę z zamyślenia. Właśnie kończyła odświeżanie się po występie, jak zwykle po kąpieli przechodząc do nakładania na ciało balsamu, kiedy do pokoju wparowała jej zeltrońska koleżanka i w mgnieniu oka ją powstrzymała. - Zostaw! Nie tym! Masz, to z mojej planety. I pośpiesz się, serio!

Siedemnastoletnia dziewczyna spojrzała ze zdziwieniem na wciśnięty jej w ręce metalowy pojemniczek a potem na niebieskowłosą rozmówczynię. Odkręciła wieczko, powąchała i ze zdziwieniem stwierdziła, że to po prostu delikatny, słodko pachnący żel.
- Vivian? Nie rozumiem, czemu się tak ekscytujesz? - Zorza była niczym wyrwana z półsnu, jak zwykle kiedy przeszkodziło się jej w rozmyślaniach.
- Dziewczyno szybcieeeej! - zeltronka wyrwała jej słoiczek i sama zaczęła energicznie smarować jego zawartością nagie ciało koleżanki. - To maść z afrodyzjakiem. Jest słodkawa, więc na pewno zasmakujesz klientowi. Mówię ci, takiego ciacha już dawno tu nie widziałam. Myślałam, że sama go złowię! Zagadałam do niego, a ten, że chce się spotkać z Zorzą. Z Zorzą! Tak powiedział! A jeszcze NIKT mi nie odmówił.

Twi'lekanka skomentowała to jedynie krótkim "Oh." i nie odzywała się więcej. Starała się odszukać w pamięci jakąś przystojną twarz z tłumu gości, ale uświadomiła sobie, że przez cały występ nie zaszczyciła nikogo ani jednym spojrzeniem. Na tym polegał jej taniec, na ukazaniu się w świetle tajemniczego, boskiego dziecięcia, które za nic miało całe otoczenie i oglądających. Zdawała sobie sprawę, że jej ciało wyglądało oszałamiająco, nie tylko ze względu na powabne kształty, ale i na wymalowane na nim specjalną farbą gwiazdy i księżyce, które rozbłysły śnieżną bielą, gdy tylko włączono oświetlenie UV. Tak. To musiał być widok zapierający dech w piersiach.
- Nie mam pojęcia, jak ty to robisz. - Vivian wcierała teraz maść w miejsca, za których oglądanie goście płacili setki kredytów. - Obserwowałam cały występ i daję słowo, sama miałam na ciebie ochotę. A nie odsłoniłaś nic, nawet na chwilę. Co materiał się przesuwał, wszyscy wstrzymywali oddech, już, już... i nic. Już dawno nie było czuć takiego niedosytu na drugim poziomie. Gwarantuję, że klub zarobi dziś przez to dziesiątki tysięcy kredytów, jak nie więcej. No. Gotowe. Teraz kiecka, powiedz, że masz jeszcze tę białą...

Zorza z pomocą Vivian zawiązała na czole zdobioną cyrkoniami przepaskę, założyła koronkową bieliznę wraz z podwiązką, a całość zakryła zwiewną, lekko prześwitującą sukienką z rozcięciem na nogę i wiązaniem w pasie. Wszystko oczywiście śnieżnobiałe. Efekt końcowy prezentował się bardzo subtelnie, delikatnie, wręcz niewinnie. Całości dopełniła biała tasiemka zawiązana na szyi, która wedle zaleceń ochrony wyposażona była w srebrną zawieszkę z ukrytym mikrofonem. Ot, tak, na wszelki wypadek. Bezpieczeństwo dziewczynek przede wszystkim, w końcu to na nich klub zbijał fortunę.
Twi'lekanka przeszła na wewnętrzny korytarz, który prowadził prosto do apartamentów omijając pełną gości salę ze sceną. Dziewczyna uśmiechnęła się ciepło do pilnującego przejścia nautolańskiego ochroniarza, z którym łączyły ją przyjacielskie stosunki, po czym wsunęła się cicho do wskazanego przez niego pomieszczenia. To tu miał czekać na nią klient, rozejrzała się więc za nim, zastanawiając się jakim typem mężczyzny się okaże.
Awatar użytkownika
Zorza
Gracz
 
Posty: 26
Rejestracja: 11 Sty 2017, o 18:46

Re: [Coruscant] Klub nocny "Beebleberry"

Postprzez Mistrz Gry » 15 Sty 2017, o 18:39

Wysoki, dobrze zbudowany, o ciepłym i niskim tonie głosu oraz głębokim spojrzeniu czujnych brązowych oczu. Już samo to wystarczyło by Zorza poczuła sympatię do jej nowego i tajemniczego klienta. To, że nieznajomy nadążał za najnowszymi courscańskimi trendami mody było więcej niż satysfakcjonujące; jego ubiór zdradzał dobrą sytuację materialną i sugerował, że mężczyznie nie obca jest wyższa kultura i dobre maniery.
- Witaj. - Przywitał się nieznajomy i uśmiechnął. Przez chwilę wodził wzrokiem po wszystkich kuszących krągłościach jej ciała; czuła na sobie ciepło tego spojrzenia. Nie było lubieżnie obrzydliwe jak zwykle. Było inne. Rozpalające.
- Okłamano mnie. - Podszedł do niej i wręczył jej kieliszek z czerwonym winem. - Powiedziano mi, że Twoja uroda nie ma sobie równej. Ponoć na całym Courscant nie znalazłbym równie pięknej dziewczyny. Myślę, że to kłamstwo. Jesteś jedynym takim klejnotem w całej galaktyce i jestem zaszczycony Twoją obecnością.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Coruscant] Klub nocny "Beebleberry"

Postprzez Zorza » 16 Sty 2017, o 03:07

Dziewczyna przyjęła swobodną pozycję pełną niewymuszonej elegancji, by gość mógł w spokoju nacieszyć się jej widokiem. W międzyczasie sama go obserwowała spod wachlarza opuszczonych rzęs, gromadząc informacje pozwalające na zaplanowanie następnych ruchów. Klient był przystojny, bogaty, miał klasę. Ktoś taki nie musiał płacić za kobietę, z pewnością kręciło się wokół niego mnóstwo chętnych. A jednak zdecydował się przyjść tutaj. Dlaczego? Twi'lekanka pozwoliła sobie przyjąć założenie, że gość chciał się nacieszyć kobiecym wdziękiem bez wszystkich tych gierek, które towarzyszyły tradycyjnym zalotom. Ileż przez ten klub przewinęło się mężczyzn zmęczonych babskimi fochami, wymówkami i mniej lub bardziej materialnymi dowodami miłości...

Ah! Wino, komplement... Starał się zachować pozory autentyczności czy chciał, by i dla niej ten wieczór był przyjemny? Nie ukrywał, że przyszedł tu z polecenia, więc prawdopodobnie jednak chodziło o to drugie. Spojrzała mu prosto w oczy, przenikliwie, zupełnie jakby zaglądała w jego duszę by odkryć najskrytsze z kryjących się w nim pragnień. Najwyraźniej to co ujrzała ją zadowoliło, bo uśmiechnęła się delikatnie i przyjęła kieliszek, nie omieszkając przy okazji musnąć jego dłoni swymi delikatnymi palcami.

- Wypijmy więc za to kłamstwo, dzięki któremu możesz delektować się klejnotem galaktyki - odparła z ulotną, figlarną nutą w swym melodyjnym głosie. Miała ochotę rzucić jakąś kąśliwą uwagę by zobaczyć, jak mężczyzna sobie z nią poradzi, ale powstrzymała się. Była w pracy, a w swoim zawodzie uważała się za profesjonalistkę. Wszystko wskazywało na to, że klient chciał się po prostu odprężyć, więc jej zadaniem było mu to umożliwić. Zorza zminimalizowała odstęp między sobą, a gościem, po czym zanurzyła usta w kosztownym trunku i upiwszy łyk odchyliła głowę, spoglądając wprost na mężczyznę. - A delektować się można na wiele sposobów.

Tymi słowami dawała mu ciche przyzwolenie, aby zainicjował dotyk, ewentualnie by utwierdził ją w przekonaniu, że to do niej należy scenariusz całego wieczoru. Różne były gusta, różne były pragnienia, a ona miała obowiązek trafić w samo sedno oczekiwań gościa.
Awatar użytkownika
Zorza
Gracz
 
Posty: 26
Rejestracja: 11 Sty 2017, o 18:46

Re: [Coruscant] Klub nocny "Beebleberry"

Postprzez Mistrz Gry » 18 Sty 2017, o 17:02

Dotknął jej leku. Pogłaskał. Spojrzał jej głęboko w oczy i uśmiechnął się. Sprawiał wrażenie zrelaksowanego. Czuła przyjemne ciepłe pulsujące pomiędzy ich ciałami w miarę jak się zbliżali do siebie.
- Masz piękny i niespotykany kolor skóry... Bardzo mi się podoba i chciałbym sprawdzić czy smakuje tak jak tego oczekuję. Słodko... - Złapał jej dłoń i przysunął do swoich ust wewnętrzną stronę jej nadgarstka. Dotyk jego ust miał subtelną lekkość i jednocześnie elektryzującą moc; dreszcz podniecenia przeszedł ciało Zorzy.
- Nie pomyliłem się... Słodko. - Mężczyzna wyprostował się i sięgnął po kieliszek z winem. Upił z niego a gdy odkładał na miejsce Zorza dostrzegła w nim niepokojącą zmianę. Nagle, jak za dotknięciem magicznej różdżki, nieznajomy stał się chłodny i zdystansowany.
- Choć bardzo kusi mnie by oddać się temu pragnieniu to muszę się opanować. Nie mogę tego zrobić teraz. Może później jak pewne sprawy będą już zakończone.
Nieznajomy zrobił krótką pauzę tak by do Zorzy dotarły słowa, które przed chwilą wypowiedział. Kontynuował po chwili:
- Mamy wspólnego znajomego. Ja za nim nie przepadam a Ty mu wisisz pieniądze. Miałbym dla Ciebie te pieniądze. W zamian oczekiwałbym jednego. Pewnego delikatnego zadania. Mam mówić dalej czy mam sobie wyjść?
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Coruscant] Klub nocny "Beebleberry"

Postprzez Zorza » 28 Sty 2017, o 23:10

Było miło. Naprawdę miło, bo Zorza lubiła słuchać komplementy pod własnym adresem, zwłaszcza kiedy wykraczały ponad rubaszną aprobatę jej krągłości. Przekrzywiła lekko głowę, przyglądając się mężczyźnie spod zmysłowo opuszczonych rzęs. Obserwator mógłby odnieść wrażenie, że głaskana kobieta zaraz zacznie mruczeć, taki uśmiech zadowolenia wymalował się na jej twarzy. Czy był prawdziwy? Czy to jednak gra? Z kobietą jej profesji nigdy nie można mieć całkowitej pewności. Nawet sama Zorza nie zawsze była pewna kiedy faktycznie czuła rozkosz, a kiedy po prostu wchodziła w swoją rolę. Ale ten magnetyzm spojrzenia, subtelność pocałunku, powolne rozsmakowywanie się w przyjemności... Tak. Miała ochotę na wspólną noc z tym wyjątkowym gościem.

I wtedy mężczyzna przerwał delikatną nić wzajemnego porządania. Zorza tak doskonale panowała nad swoją ekspresją, że chyba tylko wprawny obserwator zauważyłby rozczarowanie, które poczuła w tamtym momencie. Chłodna powściągliwość mężczyzny była jak kubeł zimnej wody, który przypomniał jej, że jest w pracy dla jego, a nie dla własnej przyjemności. Niemal się rozśmiała z niedowierzania, że tak bardzo dała się wciągnąć w zagęszczoną atmosferę. Spojrzała na klienta bystro, a jej zęby zalśniły w szerokim, rozbawionym uśmiechu.

- Szkoda przerywać tak szybko nasze miłe spotkanie - rzuciła beztroskim tonem i odeszła o kilka kroków dalej, siadając na szerokiej, miękkiej kanapie. Usadowiła się wygodnie i jeszcze raz przyjrzała się mężczyźnie. - Z chęcią usłyszę więcej.

Nie miała wątpliwości, że chciał z nią spędzić noc. Dlaczego więc tego nie zrobi? Czy zadanie, które chciał jej powierzyć było aż tak ważne i niecierpiące zwłoki? Najwyraźniej tak. Twi'lekanka miała mieszane uczucia co do oferty klienta. Do spłacenia długu brakowało jej jeszcze jednego tysiąca kredytów i był to zaledwie jeden procent całości. Czy to tak zwane "delikatne zadanie" będzie wystarczająco... bezpieczne? Czy ryzykować potknięciem na sam koniec?
Awatar użytkownika
Zorza
Gracz
 
Posty: 26
Rejestracja: 11 Sty 2017, o 18:46

Re: [Coruscant] Klub nocny "Beebleberry"

Postprzez Mistrz Gry » 1 Lut 2017, o 09:54

- Wierz, mi moja piękna, z wielkim trudem skupiam się na swoim zadaniu. - Powiedział nieznajomy, a widząc jak Zorza siada na kanapę, westchnął. Zaczął chodzić po pokoju; milczał i upił spory łyk wina wyraźnie zastanawiając się nad czymś, potem spojrzał się na Zorzę i powiedział:
- Nie... Najpierw interesy a potem... Potem się zrelaksujemy w swoim towarzystwie. Wiem, jaki jest Twój... status. Domyślam się, że możesz mieć wątpliwości. Zatem spróbuję cię przekonać. - W jego dłoni pojawiła się karta płatnicza, którą położył na niewielkim stoliku. Zorza zauważyła, że pomimo profesjonalnego tonu wypowiedzi i zdystansowanej postawy jego wzrok zdradzał jego myśli, a te bez wątpienia uciekały do jej powabnego i kuszącego ciała. - Tutaj na tej karcie mam dla Ciebie okrągły tysiąc kredytów. Nie, nie za spotkanie. Raczej za to byś nie pamiętała o tej rozmowie. To po pierwsze. Po drugie... mam też drugą ofertę. Dziesięć tysięcy kredytów jeżeli uda Ci się uwieść i wyciągnąć pewne informacje od pewnego człowieka. Mam mówić dalej? Czy już teraz odrzucasz moją ofertę?
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Coruscant] Klub nocny "Beebleberry"

Postprzez Zorza » 10 Lut 2017, o 17:00

Zorza na ogół cieszyła się z własnej urody, jednak bywały momenty, w których irytował ją jej wpływ na rozmówców. Skoro mężczyzna tymczasowo nie zamierzał korzystać z jej wdzięków to mógłby się chociaż sensownie wypowiedzieć na temat zlecanego jej zadania, zamiast ciągle przerywać, upewniać się czy nadal ma mówić i tym podobne. Ale coż. Klient nasz pan, a skoro płacił tysiąc kredytów za samą rozmowę, to nie było powodów by nie wykazać się odrobiną cierpliwości.

Tysiąc. To oznaczało, że jeszcze tego wieczoru będzie mogła spłacić cały swój dług, niezależnie od tego jaką decyzję podejmie w sprawie zadania. Wolność... Zorza już poczuła jej słodki smak, ale była wystarczająco opanowana, żeby nie robić pochopnych głupot. W zamyśleniu zaczęła bawić się zawieszką na szyi, przy okazji dyskretnie wyłączając ukryty w niej mikrofon, żeby któryś z ochroniarzy przypadkiem nie zainteresował się treścią ich rozmowy, po czym odpowiedziała mężczyźnie:

- Brzmi interesująco. Wszystko pozostanie między nami, oczywiście, ale zanim przyjmę ofertę, muszę poznać więcej informacji.

Niech mówi. Niech ją przekona. Zorza była już niemal pewna, że ofertę przyjmie, ale chciała się najpierw dowiedzieć ile się da, mając maksymalnie długi czas na ewentualne, choć mało prawdopodobne, wycofanie się. Jedyne wątpliwości, które ją na razie ogarnęły dotyczyły wysokich sum, jakie jej oferował klient. Zadanie było takie wymagające, czy chciał kredytami zapewnić sobie jej lojalność? Nie miała co do tego pewności, więc wolała wysłuchać wszystkiego, co mężczyzna miał jej do powiedzenia w tej sprawie.
Awatar użytkownika
Zorza
Gracz
 
Posty: 26
Rejestracja: 11 Sty 2017, o 18:46

Re: [Coruscant] Klub nocny "Beebleberry"

Postprzez Mistrz Gry » 15 Lut 2017, o 09:28

Uśmiechnął się. Ładnie. Czarująco. Szczerze. Jej myśli niebezpiecznie uciekały do jego ciała. Pragnę go? Naprawdę? Jestem zdesperowana czy zwyczajnie mi się podoba?
- Coś się stało? Wydajesz się być trochę nieobecna. - mężczyzna upił kolejny łyk wina i odłożył kieliszek na stolik. Przysunął się bliżej. Ich uda złączyły się w nieprzypadkowym dotyku. Poczuła ciepło jego ciała, a zapach perfum zakręcił jej oszałamiająco w głowie.
- Do rzeczy... - sięgnął ręką do jej policzka. - Dean Shelley. To twój cel. Żonaty mężczyzna będący ważnym człowiekiem. Pracuje dla Imperium w jednym z zakładów zbrojeniowych tutaj na Courscant. Jest członkiem zarządu. Zdaje się nawet, że najmłodszym. On sam nie jest jednak naszym bezpośrednim celem. Jest nim ktoś inny. Potrzebuję byś wyciągnęła od Deana jak najwięcej informacji na temat miejsca pobytu jego ojca. Bo tak naprawdę o ojca mi chodzi. Jest... Powiedzmy, że niebezpiecznym człowiekiem. W dodatku to polityk: Joel Shelley.
- Niebawem będzie odbywał się pewien Bal. Z nazwy ma być charytatywny. Zbierają pieniądze na leczenie i terapie dla żołnierzy Imperium. Dean Shelley ma się tam pojawić. Wkręcę Cię na tą imprezę. Dostaniesz też stosowny fundusz na przygotowanie się. Tutaj... - mężczyzna wyciągnął niewielki dysk z danymi - ...masz kilka bardziej szczegółowych informacji na temat samego Deana. Mogą Ci się przydać, choć najważniejsza z nich jest taka: Dean ostatnimi czasy bardzo często widywany jest w towarzystwie rozmaitych kobiet. A tych kobiet jest tym więcej im dalej jest żona Deana. Więc uwieść go powinno być łatwo. Nie sądzę jednak by zwykłe pójście do łóżka wystarczyło by powiedział coś więcej w temacie nas interesującym. Trzeba go UWIEŚĆ. Sprawić by jego umysł płonął na Twój widok. Wtedy i tylko wtedy będziesz miała jakąś szansę na osiągnięcie zamierzonego celu.
- Spraw by się przed Tobą otworzył. Zaufał Ci. Może nawet zakochał. Zrób wszystko by zyskać jego zaufanie. I zdobądź to o co Cię proszę, a będziesz dobrze wynagrodzona.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Następna

Wróć do Archiwum

cron