Content

Archiwum

[Coruscant] Dystrykt Imperialny

Re: [Coruscant] Dystrykt Imperialny

Postprzez Mistrz Gry » 28 Sie 2015, o 10:48

Szturmowiec wziął do ręki jej kartę identyfikacyjną, gdy nagle wśród tłumu gromadnie czekającego na odprawę zapanowało poruszenie. Ainslie dostrzegła, że oczekujący, w popłochu odsuwają się od całkiem przeciętnie wyglądającego rodianina. Gdy zielonoskóry uniósł rękę nad głowę, zrozumiała dlaczego. Detonator termiczny był skutecznym środkiem na zwrócenie na siebie uwagi. Mężczyzna wykrzyczał kilka zdań w niezrozumiałym języku i wyciągnął w górę zaciśniętą dłoń z ładunkiem. W tym samym momencie, w kierunku wystającego ponad głowami tłumu punktu, pomknęła czerwona wiązka energii z imperialnej broni. Rodianin ryknął przeraźliwie, wypuszczając granat i chwytając się odruchowo za trafioną dłoń. Szturmowcy zajmujący się dotychczas Ainslie rzucili się w kierunku napastnika i całkowicie zapominając o kontrolowanej chissce. Przy bramkach wybuchł chaos. Pojawiły się dodatkowe służby porządkowe starające się zaprowadzić ład wśród oczekujących na lot. Ainslie Iristov została pozostawiona sama sobie z podręcznym bagażem w dłoni. Podniosła z ziemi swą kartę identyfikacyjną i raz jeszcze rozejrzała się dookoła. Nikt nie zwracał na nią uwagi.

Image
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Coruscant] Dystrykt Imperialny

Postprzez Ainslie Iristov » 29 Sie 2015, o 17:38

I koniec. Jakże dramatycznie. Dudnienie ciężkie przez podłoże, od najrozmaitszych butów. Jedynie w swoim rodzaju. Jakby zagęszczenie się atawistycznej ciemności. Bo było to tak, podsumowała w myśli. Nagłe światło. Błysk. Huk. Wybuch. Głośne polecenia żołnierzy. Próbujących zapanować nad tłumem. Wszyscy zupełnie stracili... rozum? Chwilowo - na pewno. Wibrujące. Wkręcające się do głowy najrozmaitsze krzyki i wrzaski. Czas. Tak bardzo ciężki. I gęsty. Tak różny w pojęciu. Dla tak wielu galaktycznych ras. Ponieważ ewidentnie jest elastyczny. I trudną do ukształtowania przez osoby formą. W tej samej chwili stało się bardzo wiele rzeczy. A wnet bardzo wszystko przyspieszyło. Dotąd niezaprzeczalnie wlokło się irytująco i niezaprzeczalnie stresująco dla oczekującej na rychłe wydanie jej małej prawie przecież legalnej eskapady w centrum kosmicznej stolicy osoby.
Kobieta widząca najbliższe dramatyczne zajście zaklęła, zupełnie do niej niepasującymi określeniami… bo zwykle zapewne byłyby to grzeczne i tak bardzo ułożone – słowa. Ciemnowłosa błyskawicznie odwróciła się, trzymając w odpowiednim ukryciu dość już mało schludnego odzienia, blaster. Źle się z tym wszystkim czuła. Wiedziała, iż do akcji o wysokim ryzyku zupełnie się nie nadaje. Choć z powodów pryncypialnych tak bardzo, że bardziej się nie da. W jednej chwili przesunąwszy się do przodu, intuicyjnie od paru dobrych minut wyczuwała nieznane jej naturalnie jeszcze, zbliżające się niebezpieczeństwo. Jej podstawowym problemem często stanowił trochę irytujący najbliższych jej znajomych powód iż często miała rację. Przymknęła oczy odruchowo je osłaniając od zmiany najbliższego otoczenia.
Skupiła się, biorąc szybko w garść, nie mogła sobie dłużej pozwalać na tak zwane potocznie zamieranie w bezruchu. Stwierdziła bezprecedensowy fakt, iż na bank wpakowała się w niezłą kabałę. Tak, tak. Tyle się orientowała na sto procent. Gdy doszła do siebie po paru sekundowym zwlekaniu, czym prędzej odeszła z centralnego miejsca zdarzenia. Była przy tym absolutnie pewna, iż w końcu Ci, co to wszystko organizują, zapewne nie zostawiają raczej świadków. Trzeba będzie poszukać kogoś do pomocy i raczej szybko. Jednocześnie nie była na tyle naiwna, żeby się łudzić, iż nic jej to nie będzie kosztowało. W rozwiązaniu całej zagadki, co chwila bardziej przedstawiającej na wierzch – wyskakiwały coraz nowe aspekty. W tym wszystkim kryło się coś coraz bardziej dziwnego, coś, co na razie nie umiała określić po imieniu. Udała się będąc jeszcze ostrożniejszą niż to w ogóle jest możliwe w poszukiwaniu czegoś co by przetrwało ostatnią nawałnicę. I nadawało się do odlotu. Ot, takie małe skromne wymagania. Gdziekolwiek poza Coruscant, to na początek. Panna Iristov uzmysłowiła sobie ulgę, równocześnie mając jakikolwiek cel, którym należałoby wreszcie zacząć podążać. Ku samym niewiadomym. Wyszła z pola rażenia pewnym krokiem ku czemukolwiek, co jeszcze tu latało.
Image
- Znakomicie. Pierwszy łup.
Awatar użytkownika
Ainslie Iristov
Gracz
 
Posty: 22
Rejestracja: 28 Lis 2014, o 14:32
Miejscowość: Radom

Re: [Coruscant] Dystrykt Imperialny

Postprzez Mistrz Gry » 13 Wrz 2015, o 18:23

Prom na Tatooine nie należał do najbardziej okazałych maszyn. Mocno sfatygowany przez różnorakie czynniki atmosferyczne i nie tylko, zdawał się doskonale reprezentować planetę, z którą połączenie obsługiwał. Była to sporych rozmiarów maszyna, której większą część zajmowały wszelkiego rodzaju towary. Przed trapem prowadzącym na pokład ustawiła się już niedługa kolejka, która sprawnie posuwała się do przodu. Milczący Weequay sprawdzał bilety w godnym podziwu tempie. Ainslie nie zdołała nawet dokładnie przyjrzeć się kadłubowi transportowca, gdy lustrowała jego wnętrze. Być może właśnie temu celowi służyło tempo przyjmowania pasażerów na pokład. Pomieszczenie przeznaczone dla pasażerów prezentowało podobny poziom co cała reszta maszyny. Pod ścianami postawiono kilkanaście foteli, z których podobne do siebie były jedynie nieliczne. Dalej, odgrodzona od reszty strefy publicznej, znajdowała się kuchnia i niewielka stołówka. Chisska naliczyła jedynie dziewiętnastu pasażerów. Najwyraźniej kursy na planetę oświetlaną przez bliźniacze słońca nie należały do najpopularniejszych. Zajęła jeden z foteli, który zaskrzypiał z wyrzutem, gdy przeniosła na niego swój ciężar ciała. Miała spędzić tu blisko cztery dni.

Akcja przenosi się do [Tatooine] Mos Espa
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Poprzednia

Wróć do Archiwum