Content

Archiwum

[Coruscant] Dystrykt Imperialny

Re: [Coruscant] Dystrykt Imperialny

Postprzez Mistrz Gry » 14 Gru 2014, o 11:46

Imperialne biuro było identyczne jak setki innych imperialnych biur. Te same szeregi biurek stojących w boksach z wydzielonymi konsolami z ograniczonym dostępem do aktualnie tworzonego programu. Ainslie już od dłuższego czasu pracowała w tej korporacji, zajmując się tworzeniem oprogramowania dla nowego systemu mającego zrewolucjonizować systemy obrony przeciwmyśliwskiej. Niestety z plotek jasno wynikało, że programowi daleko do ideału a jej własne przemyślenia i zadania zdawały się tylko potwierdzać tą tezę. Chisska siedziała nad konsolą ładne kilka godzin sprawdzając napisany wcześniej kod pod względem błędów. Testerzy zwrócili całą listę niedoróbek, które nie miały prawa zaistnieć w końcowym projekcie.
- Cześć Ainslie, jak tam postępy?
powoli odwróciła głowę i spojrzała na swojego kierownika. Marcus Garg, młody przystojny przebojowy i w dodatku zdecydowanie zainteresowany swoja podwładną. Czego nie omieszkał wielokrotnie okazać. Trzeba jednak przyznać, iż zawsze działał w kulturalny i dyskretny sposób.
- Będę miał dla Ciebie ekstra zlecenie po godzinach. -
Uśmiechnął się ponownie zanim zdążyła odpowiedzieć na pierwsze pytanie. - Wiem, że masz dość pracy ale chyba mi nie odmówisz - Prośba została poparta uśmiechem nr 3 "tym który topił kobiece serca"
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Coruscant] Dystrykt Imperialny

Postprzez Ainslie Iristov » 16 Gru 2014, o 22:05

Wysoka, charakterystyczna kobieta gwałtownie wpadła jak burza, do budynku, pilnie i nienagannie przygotowując swój sprzęt do pracy, ciesząc się, że nareszcie tu dobiła. Korki na Coruscant o tej porannej porze są straszne, jeszcze nie nawykła. A i dodatkowo, zwłaszcza, powód tej paranoi był banalny. Ainslie jeszcze nie do końca przyzwyczajona do pracy na pełen etat i do różnorodnego życia nocnego Coruscant, czekała tylko na oznaki pierwszej na pewno nadchodzącej katastrofy. No i perfekcyjnie zaspała, znowu. Nienawidziła się spóźniać, niestety ewidentnie znowuż to się stało. Na szczęście, które to czasami przejawiała, nikt tego niefortunnego zbiegu wypadków nie zauważył. Gdy przybył jej bezpośredni przełożony, dość atrakcyjny na pierwszy rzut oka mężczyzna, a zwłaszcza bardzo pewny siebie, którego nieźle znała, w tym samym momencie, Chisska uśmiechnęła się wdzięcznie, z zestawu uśmiechu pt. miły i tajemniczy nr trzydzieści trzy, rozświetlając tą samą czynnością najbliższe otoczenie. Nie żeby coś otoczeniu brakowało pomimo pewnych standardów monotonni. Biuro jak to biuro : pełne identycznych, zamówionych zestawów biur dla każdego zatrudnionego, pracującego ku chwale Imperium. Zachowując naturalność i pewien charakterystyczny także dla niej prosty urok poważnej pani badacz, w tym samym momencie, gdy równocześnie pilnie słuchała przemowy i pytania przełożonego, tymczasem, w głowie, którą częściowo przesłaniała bujna fryzura, dokonała szybkiej kalkulacji zysków i strat. Szczerze... podsumowując jej ostatnie wyczyny spodziewała się ostrej reprymendy, tak więc była trochę zdziwiona, nie dała tego po sobie w żaden sposób poznać. Pracownica jednakowoż i schludnie wyglądającej placówki imperialnej, odgarnęła lekkim prawie od niechcenia, ruchem dłoni bujną grzywkę prawie perfekcyjnie przesłaniającą czoło. Z wyrazu i mimiki jej twarzy niewiele się dało odczytać, nie tak dawnymi czasy nauczyła się po wielu ciężkich próbach kontroli swoich emocji. Ponieważ w pracy, którą to się zajmowała, takie rzeczy mogły być wzięte za oznaki nieprofesjonalizmu. Bezskutecznie poczynając od samego rana siedziała nad pewnym nie takim znowu prostym zadaniem, acz nie przeszkadzało to specjalnie kobiecie - lubiła ambitne zadania, toteż z pewną dozą cierpliwości próbowała odnaleźć rozwiązanie. Choć trzeba przyznać, iż coraz bardziej efektowny skutek ostatecznie - oddalał się. W jej skromnym doświadczeniu bywały i takie dni, jakież to nie wszystko okazywało się bardzo proste, a bynajmniej zazwyczaj stawały się katastrofalnym zbiegiem przypadków, zupełnie przeciwnie do mogącego zapewnić szczęście, zwyczajnego dnia.
Odparła przy tym wszystkim z pełnym przekonaniem w budzącym zaufanie tonem głosu.
- Wie Pan, już wpadłam na rozwiązanie, ale jednakże, chciałabym poznać szczegóły tej propozycji, bo bardzo mnie ona nie powiem... zaintrygowała. I bynajmniej ... żadne oprogramowanie komputerowe nie jest idealne. Postaram się oczywiście to wszystko poprawić w najbliższym czasie. Testerzy pracują tak samo pełną parą nad bezpośrednimi komentarzami do działania także na bieżąco wykrywam usterki, które należy jeszcze doszlifować, ale wszystko to to kwestia do załatwienia w najbliższym już czasie. - dodała po krótszej chwili, gładkim tonem profesjonalistki. Miała w ogóle taki wyważony styl bycia, spokojny, odpowiedzialny. Nie zawsze umiała godzić się z porażkami. Także po prostu próbowała ich unikać. Na tyle, ile by się udało. Z małą ciekawością oczekiwała ruchu rozmówcy nie mając na razie przynajmniej więcej do powiedzenia, może i dobrze, jak wiadomo, milczenie bywa złotem, a przynajmniej czasami.
Awatar użytkownika
Ainslie Iristov
Gracz
 
Posty: 22
Rejestracja: 28 Lis 2014, o 14:32
Miejscowość: Radom

Re: [Coruscant] Dystrykt Imperialny

Postprzez Mistrz Gry » 18 Gru 2014, o 22:20

Marcus wyraźnie ucieszył się z zainteresowania kobiety. Nie zamierzał jednak z marszu odkrywać swych kart. Ainslie nie była głupia a on zdawał sobie sprawę z umiejętności niepozornej Chisski. Z kamienną twarzą i przyklejonym do niej uśmiechem nr cztery kontynuował zagadywanie.
- Och to zaprawdę drobiazg, chodzi o napisanie pewnego programu dla zewnętrznego klienta. Wszystkie niezbędne dane przekażę podczas spotkania, powiedzmy o 18 w "Beebleberry" to dość znana lokacja. – mężczyzna przesunął się nieco bliżej jak gdyby zamierzając nawiązać kontakt fizyczny, po chwili jednak się cofnął. – mam kartę VIP więc nikt nam nie będzie przeszkadzał. Brzmiał naprawdę przekonująco a nazwa lokalu rzeczywiście brzmiała znajomo.
To jak mogę po Ciebie podjechać. Wierz mi opłaci Ci się to nie tylko finansowo. – Marcus oparł rękę na oparciu krzesła na którym siedziała Alinslie i wyczekująco przekrzywił głowę patrząc w oczy kobiety.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Coruscant] Dystrykt Imperialny

Postprzez Ainslie Iristov » 27 Gru 2014, o 23:48

Ze względu na liczne zaintrygowane spojrzenia innych pracowników, którzy oczywiście są świetnie przekonani, iż tego nie widzi, zorientowała się, iż naprawdę coraz bardziej stawała się zaintrygowana nadspodziewaną ofertą. Owa propozycja od samego początku wykładania jej przez samego Marcusa, bez większych problemów zainteresowała kobietę. W głębi własnej duszy wiedziała, że ta cała akcja będzie miała taki tyci element ryzyka. To było co prawda mocno ryzykowne zagranie, ale i ciekawe - a któż takich by nie szukał? Żyła bądź co bądź w bardzo niespokojnych ostatnimi czasy mrocznych dniach, dlatego umiała wtopić się w tłum. Niestety nie zawsze wychodziło, pomimo starań. To wszystko było elementem ciężkiej próby woli, jednakże przynajmniej pracownica zdołała wytrzymać spojrzenie szefa, za to w okamgnieniu spuściła nieznacznie wzrok. Takiej pewności siebie i tupetu nie miała. I bez wątpienia też dużo pracy jeszcze przed nią było, nad swoimi paroma niechlubnymi cechami też. Była świadoma własnych sporych wad i kiedy musiała o nich pamiętać, pomna swoich słabości skonstatowała w myślach ostatnie całkiem miłe chwile. Również jeszcze z Marcusem nie skończyła bynajmniej. Chisska stosowała trochę odmienny styl całej zaplanowanej z góry strategii- zamierzała odsłonić parę kart, brutalnie świadoma, sama przed sobą, iż zapewne dużo ciekawskich spojrzeń kieruje się w ich stronę. Oj będą plotki, będą. Odparła na zapytanie zwierzchnika grzecznie z całkiem niezłą swobodą. Wreszcie udało się jej nie zająknąć ani razu chociaż czasami miewała z tym problemy.
- Lubię wyzwania, naturalnie zgadzam się. Przepraszam za trochę niefortunne pytanie, czy wymagany jest w tym miejscu strój wieczorowy? - Udała, iż nie zauważyła pozostałych gestów mężczyzny, choć musiała przyznać, że potrafiły ładnie schlebić. Po paru chwilach dyskretnie zaczęła studiować twarz rozmówcy i mimikę, które to potrafią zdradzić wnikliwszemu obserwatorowi o wiele więcej, niźli rozmówca by tego pragnął. Ciekawa też była tożsamości klienta, acz dla wspólnej wygody nigdy o nią nie pytała. Ostatecznie, to nie miało znaczenia, liczyły się same zadania i efekt końcowy, najlepiej efektywny i dyskretny.
Awatar użytkownika
Ainslie Iristov
Gracz
 
Posty: 22
Rejestracja: 28 Lis 2014, o 14:32
Miejscowość: Radom

Re: [Coruscant] Dystrykt Imperialny

Postprzez Mistrz Gry » 29 Gru 2014, o 18:39

- haha - Marcus wyraźnie się odprężył słysząc jej zgodę. - Jak najbardziej, strój wieczorowy się przyda idziemy przecież do wykwintnego lokalu. - mrugnął do niej porozumiewawczo.
- Cieszę się że jesteśmy umówieni. Będę u ciebie po 20, niestety nie mogę teraz dłużej dotrzymywać ci towarzystwa. Koleżanki zrobią się zazdrosne. No to do roboty. -Marcus kiwnął jej głową na pożegnanie i ruszył wzdłuż szeregu konsol. Ledwie zniknął a już na jej ekranie pojawiła się wiadomość z nieznanego źródła. Zawierała tylko trzy wyrazy.
Nie rób tego.
Kiedy Ainsle spróbowała ją otworzyć wiadomość skasowała się. Pozostało jeszcze parę godzin do końca pracy więc musiała zająć się swoimi zadaniami. Bez względu na to jak zamierzała się zachować musi pracować. W końcu za to jej płacą.

Punktualnie o 20 do śluzy jej apartamentu zadzwonił Markus. WIdziała go na niewielkim holoekranie. Był ubrany w gustowny smoking i najmodniejsze buty. W ręku trzymał spory bukiet pięknych kwiatów. Z głośnika dobiegł jego głos.
- Hallo? Jestem już, zapraszam do limuzyny.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Coruscant] Dystrykt Imperialny

Postprzez Ainslie Iristov » 4 Maj 2015, o 10:37

Witam ponownie.^^ To jest tak... Na początek przepraszam najmocniej za zniknięcie, ostatni semestr magisterki administracji (sprawdziany, sprawdziany, sprawdziany plus kiedyś obrona + masa spraw osobistych nagle były na głowie, ale powiedzmy, iż teraz opanowane i wreszcie więcej niż trochę mam czasu^^) postaram się już być bardziej aktywna. Jeszcze raz przepraszam. Nie wiem, konto jeszcze mam chyba aktywne, nie mam pojęcia, czy konieczne jest zakładanie nowej karty (żaden problem), w regułach nic za bardzo nie jest napisane, więc na wszelki wypadek po prostu odpiszę tu^^ Przepraszam za małe zamieszanie, jak coś to to potem usunę, pozdrawiam.
***
Gdy się o coś niepokoimy, czas potrafi upływać bardzo szybko. Wieczór jednakże ostatecznie zapadł, dzień minął dla pracownicy imperialnej niezwykle owocnie, oraz zwłaszcza pracowicie. Skonstatowała pochmurnie szatynka patrząc z zachmurzonym czołem na prostą, czarną, ale szykowną w swojej prostocie kreację. Decyzje, decyzje... Nie cierpiała tego momentu podejmowania procesu działania. Od rana zakłócały ewidentnie spokój przytulnego apartamentu. Atmosfera była gęsta od napięcia. Spojrzała z rosnącym niepokojem w lustro. Natychmiast ułożyła twarz w maskę niezakłócającą emocjami. Myśli panny Iristov krążyły przez cały dzień od momentu, a właściwie rzecz ujmując od chwili, gdy wyszła z biurowca. Ostrzeżenie wysłane przez anonima krążyło w głowie, niczym niespokojne osy, przebudzone perspektywą zaatakowania przeciwnika napadającego na ich rodzinne gniazdo. Istniało powiedzenie, iż każda istota, nawet najbardziej słaba i bezbronna, podatna na ewentualny atak, myśli o potencjalnej obronie. Tutaj idealnie się sprawdzało. Westchnęła pod nosem. Wiele by dała, aby odkryć tajemniczego nadawcę i co miał dokładnie na myśli. Ale wiedziała, iż jej wrodzona ciekawość każe jej mimo wszystko wykonać zadanie. I nie miała zbytniego wyboru, to po pierwsze, a że w pracy znali ją od strony odpowiedzialnej, nie chciała tego wizerunku za bardzo popsuć. Zresztą, krążyły plotki o paru pracownikach, którzy nie wiedzieć kiedy, tajemniczo zaginęli właśnie po pierwszych sprzeciwach. Taki ustrój, tacy władcy, takie państwo. Demokracja i wolność posiadanego wyboru były już mocno zdezaktualizowane.
Założyła czarne wygodne buty na obcasie, następnie do tego małą podręczną torebkę, w którą włożyła parę drobiazgów, potrzebnych zwykle kobietom. Uśmiechnęła się. Chissowie posiadają swojego rodzaju swoją dumę tudzież honor, toteż postanowiła po prostu postawić wszystko na jedną kartę. Lubiła ryzyko, z czego była niestety znana. Czasami się opłacało, a czasami... Cóż, wiedziała na pewno, iż nie chce umrzeć ze starości, śpiąc.
Finito. Gdy nadeszła (nagle jakby przyśpieszył czas) dwudziesta, wyszła pewnym krokiem, przerywając jeszcze senną ciszę stukotem butów. Po jeszcze wcześniejszej niepewności nie było widać ni śladu, nie wiedziała, jak dobrym obserwatorem i czy w ogóle, jest Marcus. Nie znała go za dobrze. Uśmiechnęła się lekkim ułożeniem mięśni twarzy w kierunku swojego szefa.
- To gdzie Pan rozkaże? Jestem do Pana dyspozycji.
Rozglądała się nadal ciekawie po coraz bardziej budzącej się do nocnego życia okolicy. Choć stacjonowała tu już od bardzo dawna, rzadko podróżowała, nawet w obrębie samej stolicy. Wzdrygnęła się leciutko, czując chłodny powiew wieczoru. Założyła lekką białą kurtkę, ale należała do istot ciepłolubnych, choć na samej jej rodzinnej planecie nigdy za zbytnie ciepło nie panowało. To była istna kraina lodu i zimna, z widoku statku wyglądająca na królestwo śniegu, ewidentnie uniwersalnie niegościnna dla niemal całej reszty świata. Ocknęła się ze wspomnień, zerkając ciekawie (ciekawość to trzeci stopień do piekła -tak, tak...) na swojego rozmówcę. Nie mogła się pozbyć wrażenia, iż w jego na pozór miłym uśmiechu czai się jakieś drugie dno, tylko jeszcze nie zorientowała się, czy w ogóle jakiekolwiek.
Image
- Znakomicie. Pierwszy łup.
Awatar użytkownika
Ainslie Iristov
Gracz
 
Posty: 22
Rejestracja: 28 Lis 2014, o 14:32
Miejscowość: Radom

Re: [Coruscant] Dystrykt Imperialny

Postprzez Mistrz Gry » 5 Maj 2015, o 18:32

Podróż podstawioną limuzyną upłynęła w miłej atmosferze pogawędki. Marcus był szarmancki i nienachalny. Może jego zachowanie nie wskazywało na układ przełożony-pracownik z pewnością jednak nie przekraczał subtelnej linii. Wsiedli na niewielkim wewnętrznym parkingu klubu Beebleberry. Chisska nie miała zbyt wiele czasu na rozglądanie się, gdyż Marcus podsunął jej swoje ramie i poprowadził w stronę turbowindy. Nie minęła chwila a już siedzieli przy stoliku na trzecim poziomie klubu. Mężczyzna zaproponował posiłek.

-Imperialna służba ma swoje plusy i minusy, zwłaszcza jeżeli wykonujemy tak skomplikowane zadania. Niestety nie zawsze jesteśmy należycie doceniani. – Marcus rozsiadł się wygodnie i nieco rozluźnił. – A przecież jesteśmy jeszcze młodzi. Trzeba cieszyć się życiem.
Analityczny umysł chisski nie był w stanie rozgryźć zachowania swojego kierownika, mężczyzna zdecydowanie zbytnio się spoufalał. Z drugiej jednak strony był bardzo miły i nie nachalny, coś w jego zachowaniu usposabiało ją pozytywnie. Ainslie czuła się dziwnie, nie była jednak w stanie jednoznacznie stwierdzić co było tego przyczyną. Na chwilę przygasły światła a z zajmowanej przez nich loży doskonale widać było scenę klubową i występującą na niej lokalną gwiazdkę. Przedstawienie zakończyło się a światła ponownie rozbłysły. Kiedy kobieta się odwróciła, dostrzegła przed sobą niewysokiego mężczyznę o nijakich rysach siedzącego na sąsiednim fotelu.
Marcus nieco się sprężył i zestresowanym głosem przedstawił przybysza.
To pan Smith, jest tu.. aby przedstawić Ci pewną propozycję droga Ainslie. – Kobieta, czuła się nieco otumaniona, i przytłoczona, jednak Marcus był taki przekonujący i miły. Z jakiegoś powodu dopiero teraz dostrzegła jego atrakcyjność. Przybysz odezwał się, miłym i melodyjnym niskim głosem
Panno Ainslie, zakładam że mogę się zwracać po imieniu, - mężczyzna kurtuazyjnie skinął głową – przybyłem tu aby przedstawić pani małą propozycję. Pani zdolności wzbudziły nasze zainteresowanie, i jesteśmy pewni, że spełni pani pokładane w niej nadzieje. – głos mężczyzny był hipnotyzujący – W rozwiązaniach bezpieczeństwa znaleźliśmy pewna lukę, z pewnością zdoła pani opracować skrypt umożliwiający obejście ich i dotarcie do danych. Chodzi nam o sprawdzenie szczelności systemu rzecz jasna.

Mężczyzna uśmiechnął się lekko podczas gdy Marcus polał kolejny kieliszek wina wartego co najmniej 1000 kredytów za butelkę. Kobieta poczuła na sobie wyczekujące spojrzenie nieznajomego. Z drugiej zaś strony czaił się jej przełożony który najwyraźniej nie był tak nie winny jak by się mogło wydawać.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Coruscant] Dystrykt Imperialny

Postprzez Ainslie Iristov » 5 Maj 2015, o 22:44

Ainslie słuchała pilnie a także z rosnącą tak uwagą, jak i zarazem niepokojem. Zachowała zaiste zupełnie kamienną twarz. Potokiem przypadkowych i poniżej jej prawdziwego poziomu słów, odpowiadała sama nie zdając sobie sprawy co, na pochlebstwa. Wiedziała dobrze, iż każdy medal ma dwie strony. Jasną, a zarazem ciemną. Przegrywającą i wygrywającą. To teraz tylko pogratulować mogę sobie szanowna widownio popisowego wpadnięcia po uszy w tarapaty. Chyba że... brunetka skonstatowała w myśli nieco pesymistyczne wnioski, ale wpadając równolegle na pewną myśl. Niezbyt ładną, ale trochę mniej naiwną, niźli zazwyczaj.
Och. Naturalnie rzecz ujmując, panna Iristov uśmiechała się sztucznie, tudzież dziękowała za uniżone komplementy, nie spuściwszy jednak nieufnie wzroku z obydwu poznanych mniej lub bardziej, mężczyzn. Paradoksalnie, intuicja drgała nerwowo odbijając się echem gdzie się da - miała tylko nadzieję, iż nie odbije się to w jej bardziej nerwowych ruchach. Sprawa ewidentnie miała podwójny haczyk, pytanie tylko - w czym? Zapewne najprostszy z przykładów: pozwolą jej wejść najpierw jak po sznurku, by później mieć na nią haka i hyc! do celi. A cele imperialne jak słyszała, nie były za wygodne. Jednakże kobieta nie zamierzała się dać tak łatwo poddać. Byle tylko zdążyć zebrać odpowiednie dowody... no właśnie. Ewidentnie zbyt mało ludzi ich widziało. Jednak cytując pewną ważną niegdyś osobistość, prawie każdy ma jakąś rolę do odegrania będąc czyimś pionkiem, na zupełnie nie swojej szachownicy. Tak się gra jak przeciwnik pozwala. Po prostu, uzmysłowiła sobie, iż nie zamierza dać im się tak szybko poddać. W razie czego... jej rozmówcy na pewno nie są perfekcyjni i kiedyś popełniali błędy, jak każdy. Tymczasem postanowiła wybadać grunt. Uśmiechnęła się lekko, z pewną nutą tajemniczości. O rasie Chiss w ogóle bardzo mało jakakolwiek inna rasa cywilizowanych obszarów mało wiedziała, ten fakt na pewno działał na jej korzyść.
- To chyba samo przez siebie rozumie się, iż się zgadzam. Naturalnie, nie zamierzam panów zawieść, to nie leżało nigdy w mojej naturze. Wstępny raport wysłałam już panu Marcusowi. Czyż kiedykolwiek dałam powody do jakichś...wątpliwości? Pan Smith, tak? Wiele o panu słyszałam, sporo pan dokonał. - Dyskretnie obserwowała otoczenie, próbując wyczaić potencjalne niebezpieczeństwo, zanim ono zaatakuje. Na razie postanowiła się chwilę rozluźnić, podtrzymywała więc uśmiech. Nie tracąc jednakże czujności. Dłonie miała złączone, w głębi duszy westchnęła z ulgą, iż nie drżą - taki nawyk z przeszłości. Chłonęła ciekawie nastrój otoczenia, ostatnio przez stałą, permanentną pracę rzadko miała okazję wyjść z domu. Aczkolwiek, paradoksalnie, śladowe echa ostrzeżenia wciąż gdzieś tam odnajdywały swoją przestrzeń na zamartwianie się. Postanowiła skupić się na teraźniejszości.
Image
- Znakomicie. Pierwszy łup.
Awatar użytkownika
Ainslie Iristov
Gracz
 
Posty: 22
Rejestracja: 28 Lis 2014, o 14:32
Miejscowość: Radom

Re: [Coruscant] Dystrykt Imperialny

Postprzez Mistrz Gry » 8 Maj 2015, o 20:53

Na słowa chisski pan Smith uśmiechnął się lekko, bardziej w stronę Marcusa niż kobiety. Był zdecydowanie starym wyjadaczem. Zgoda kobiety nie była dla niego zaskoczeniem, z drugiej jednak strony.
- Cieszę się że zdecydowała się pani na współpracę, - rzekł wznosząc w górę kieliszek - oczywiście jestem przekonany, że zdaje sobie pani sprawę z powagi sytuacji i ewentualnych konsekwencji. - W głosie mężczyzny pojawiła się nieznana wcześniej nieco stalowa nutka. Ainslie odruchowo drgnęła czując na ramionach silny uścisk Marcusa. Pierwszy raz odkąd przyszli nawiązał z nią kontakt fizyczny i zdecydowanie przytulił chisskę do siebie.
- Nie ma się co obawiać,panna Iristov to bardzo rozsądna kobieta i z pewnością nie zrobi niczego głupiego. Inaczej bym jej nie wybrał. Prawda Ainslie? - Pytanie było z natury tych retorycznych a uścisk mężczyzny wcale nie zelżał. Czy była to utajona groźba? Czy może próba ochrony?
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Coruscant] Dystrykt Imperialny

Postprzez Ainslie Iristov » 9 Maj 2015, o 10:28

W tym samym czasie próbowała też złapać jakiś kontakt wzrokowy z Marcusem, wtedy kiedy ich nowy znajomy zajęty był oglądaniem pokazów, zapewne licznych o tej porze. Jakie jest tu drugie dno? Mnóstwo pytań na razie z konieczności odłożonych na potem. Ludzie prości i niewykształceni, jak to mówią na co dzień: jeżeli się nawarzyło piwa, trzeba tedy umieć wykazać się odwagą cywilną. I następnie je wypić. Pannie Iristov coraz mniej (jeżeli kiedykolwiek) podobało się dość śmiałe zachowanie gościa. Bynajmniej póty co nie posiadała większej możliwości wyboru ruchu - często ewidentnie trzeba po prostu umieć dostosować się do sytuacji. Do tego wszystkiego musiała się powstrzymywać, więcej niźli usilnie, aby zwyczajnie nie warknąć. Oraz czy nie odpowiedzieć gościowi w paru ostrych słowach, co nie chybnie uczyniłaby, gdyby obydwoje było zwykłymi pracownikami. No, niestety czasami ma się tego pecha. Chisska na swoje szczęście w miarę nieźle (oczywiście nie zawsze idealnie) potrafiła w swoim jeszcze nie długoletnim życiu, względnie zachowywać pozory. Dobrego wychowania też. Znane jej było przysłowie gdyby kózka nie skakała... zamierzała zrobić coś dokładnie odwrotnego. Nie skakać. Martwiło ją zachowanie jej przełożonego: zawsze wręcz to on tryskał pewnością siebie, z tego też względu wszystko wskazywało, że wpakowała się w jakąś grubszą aferę. Chissowie znani byli z analizowania nadmiernego każdej sytuacji oraz ogólnie zamyślania się, toteż jej sąsiedzi nie powinny raczej być zdziwieni dłuższym jej milczeniem. Paradoksalnie, miała wrażenie, iż wręcz tego się od niej teraz wymaga, to było bez wątpienia bardzo retoryczne pytanie. Na jej twarzy dalej nie było widać jakichkolwiek emocji, czy śladu impulsywnej natury, do tego zaczęła mówić całkiem opanowanym, bezbarwnym, ostrym głosem. Bądź co bądź, od urodzenia daleko jej było do ciepłej tudzież potulnej damy. Bynajmniej, damy to już w ogóle nigdy nie przypominała.
- A czy mogę panów prosić o jakieś... detale informacji? Czy istnieje jakiś określony, konkretny termin, metoda pracy? Bo jak rozumiem, interesują Panów głównie wyniki, tak? Och, proszę się nie martwić. Prędzej zginę w tajemniczych okolicznościach, niż komukolwiek powiem to wszystko. Bynajmniej to nie byłby interes mojego życia. Na pewno nie przepadam za ryzykiem, o tym mogę zapewnić. Wszystko będzie zrobione, tak jak trzeba.
W jej nieco histerycznym umyśle natychmiast zaczęły się formować obrazy Naboo i uprawy roli tudzież inne prozaiczne zajęcia, jakie zaczęły być coraz liczniej cholernie realne. Hm... Tylko znając nieźle siebie, ot po prostu wynajęła by ludzi, a sama zajmowała się podtrzymywaniem nowych znajomości. Przywołała się do porządku, dyskretnie obserwując jeszcze pilniej reakcje dwójki rozmówców. Piła i jadła bardzo oszczędnie, jakoś na razie straciła apetyt, którego zaś praktycznie chyba nigdy nie miała. Póki co zamierzała przeczekać tą rundę, oczekując na razie grzecznie i potulnie, ruchów nowych znajomych. Zapamiętywała przy okazji jak najwięcej szczegółów ze spotkania, generalnie, wszystko co się jej mogło przydać w najbliższej przyszłości.
Image
- Znakomicie. Pierwszy łup.
Awatar użytkownika
Ainslie Iristov
Gracz
 
Posty: 22
Rejestracja: 28 Lis 2014, o 14:32
Miejscowość: Radom

Re: [Coruscant] Dystrykt Imperialny

Postprzez Mistrz Gry » 29 Maj 2015, o 16:46

Tajemniczy mężczyzna wymienił jeszcze kilka zdawkowych uwag po czym pożegnał się a Marcus nieco niezręcznie próbował ratować nastrój wieczoru. Stosunkowo szybko i bez większych atrakcji wrócili do domu. Tam też Mężczyzna odprowadził swoją podwładną do drzwi jednak nawet nie usiłował wejść do środka. Po nieco niezręcznym rozstaniu Kobieta mogła wreszcie odpocząć. Z resztą i tak po alkoholu i długiej imprezie nie była w stanie trzeźwo myśleć. Następne dni w pracy upłynęły w miarę spokojnie. Jednak otrzymany przez Ainsle kod wydawał się jej dziwny. Nie zajęło jej wiele czasu zorientowanie się że pracuje nad robakiem mającym włamać się do imperialnej bazy danych. Miała w ręku tylko fragmenty kodu i nie znała celu programu. Wiedziała jednak że jej praca przyczyni się do przełamania zabezpieczeń. Marcus nie wydawał się traktować jej inaczej niż zawsze, ot czasem miała delikatne wrażenie że ją obserwuje nie zmieniało to jednak niczego. Tajemniczy mężczyzna oczekiwał od niej informacji o postępach prac i to szybko. Chisska siedziała przed konsolą w swoim apartamencie zastanawiając się co powinna zrobić.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Coruscant] Dystrykt Imperialny

Postprzez Ainslie Iristov » 1 Cze 2015, o 22:10

Ostatni tydzień był powiedzmy... zaskakujący i nieobliczalny. Chisska nie trawiła niespodzianek, choć wiedziała bardzo dobrze, iż występują w ożywionej przyrodzie. Z oczywistych powodów, z około dwu nieprzespanych nocy, szatynka raczyła wreszcie otworzyć jedno oko. Nastał późny wieczór. Po paru dniach mocno intensywnej pracy, miała wreszcie chwilę wolnego. Które rzecz jasna wykorzystywała na zwłaszcza zamartwianie się, zabarykadowana w swoim pokoju. No i rzecz jasna, "bingo": bezbłędna kobieca intuicja, podsumowała do siebie w posępnych nieco, myślach. Kiedy wstała z łóżka z półprzymkniętymi powiekami, pomału odczuwając wszystkie skutki popularnego pogromcy wszystkich istot w galaktyce bez wyjątków: kaca. Ponieważ właśnie owa intuicja okazywała swoją alarmującą obecność w chaotycznym umyśle godnym prawdziwego analityka. Chociaż ostatnimi czasy nieco chyba zaciemnionego i jakoby dużo wolniej przepływającego w nim myśli. Od samego momentu przyjęcia feralnego owego zlecenia, przeczuwała mgliście najróżniejsze wszystkie możliwe fatalne wersje. A choćby, iż pozornie rutynowe zadanie, kryje w sobie jakiś haczyk. Za łatwo poszło. A jak mawiają ludzie, jak niektóre sfery życia układają się perfekcyjnie, to wówczas inne za to nadają się jedynie li do gwałtownej przeprawy.
Po paru minutach próbach wzięcia się w garść, panna Iristov uzmysłowiła sobie jedną rzecz: tak bardzo tanio skóry nie sprzeda. Miała parę opcji, wbrew nieco mało optymistycznemu położeniu. Zawsze też mogła po prostu póki jej nie zamkną w celi, sprzedać po prostu dalej kody temu kto zapłaci więcej. No, ale aż tak szalona nie była, choć bynajmniej coraz mniej była tego taka pewna. Wiedziała oczywiście o różnych tajemniczych zniknięciach i zwolnieniach osób nagle niepotrzebnych jedynej i słusznej Władzy. Przymknęła oczy, oglądając chwilę zachód słońca. W tym jednym z wielu podobnych miejscu na Coruscant był on wyjątkowo słabo dostrzegalny.
Nakazała sobie natychmiast przestać histeryzować, a w tym samym czasie, próbowała po raz kolejny skontaktować się z Marcusem. Próbując z miejsca nie zwyzywać gościa za podstawianie fałszywych plików, ale choć paradoksalnie tu winny był prawie każdy. Zaczęła się mimowolnie namyślać, jak cienka linia jest między pozornym rozsądkiem, a zwyczajnym szaleństwem. I czy to wszystko już się właśnie nie zaczęło, ewentualnie albo to tylko zwykłe omamy nieco przewrażliwionej na punkcie wszystkiego analityczki. Od jej twarzy bił niczym już nie zmącony spokój, gdy z nieskończoną cierpliwością i namolnością wybierała numer. Miała czas.
Image
- Znakomicie. Pierwszy łup.
Awatar użytkownika
Ainslie Iristov
Gracz
 
Posty: 22
Rejestracja: 28 Lis 2014, o 14:32
Miejscowość: Radom

Re: [Coruscant] Dystrykt Imperialny

Postprzez Mistrz Gry » 22 Cze 2015, o 18:56

Marcus zgodził się na rozmowę, aczkolwiek jego poddenerwowany ton nie sugerował niczego dobrego. Miał przyjechać za dziesięć minut gdyż jak twierdził „akurat jest w pobliżu” Chisska miała jedynie chwilę na rozejrzenie się po mieszkaniu. Wystarczyło to jednak by odpowiednio przygotować się na przyjęcie gościa. Dosłownie sekundy później rozległ się brzęczek przy drzwiach do apartamentu. Kobieta otworzyła i jej oczom ukazał się lekko rozgorączkowany mężczyzna z nieco rozbieganym spojrzeniem. Nie czekając na zaproszenie wszedł do środka rzucając zdawkowe cześć. Ainsle była pewna że zniekształcenie które spostrzegła na jego marynarce to efekt kolby blastera, wypychającej dobrze dopasowany ubiór. Marcus nigdy wcześniej nie nosił broni.
Mężczyzna rozejrzał się po pomieszczeniu po czym przysiadł w jednym z foteli, przestawiając go tak żeby być plecami do ściany i twarzą do drzwi.
- cóż zatem chciałaś mi powiedzieć moja droga? – Przenikliwe spojrzenie mężczyzny szukało wzroku kobiety – wszystko gotowe?
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Coruscant] Dystrykt Imperialny

Postprzez Ainslie Iristov » 22 Cze 2015, o 19:52

Stała bez ruchu wpatrując się nieprzeniknionym wyrazem twarzy w niezbyt okazałą panoramę z lewego okna apartamentu. Nie poruszyła się nawet, usłyszawszy cichy klik rozsuwanych drzwi. Szatynka odwróciła głowę jak na komendę będąc coraz bardziej obojętną. I bynajmniej nie będąc zaskoczoną. Jak iść na ścięcie, to chociaż z klasą. Następnie kobieta usiadła pewnie obok swojego szefa z wyrazem dziwnego spokoju i zdecydowania w ruchach. Paradoksalnie, ponieważ bynajmniej doskonale zdawała sobie sprawę z sytuacji, która od jakiegoś czasu nie układała się po jej myśli. Częściowo.
Marcus nie musiał się niepokoić. Zupełnie zignorowała jego nerwowe ruchy. Uśmiechnęła się zarówno zimno tudzież słodko równocześnie, na pozór niemożliwa kombinacja. A miło było dokonać niemożliwego. Nie mogła sobie jednakże odmówić tej przyjemności przedłużenia napięcia u człowieka, który wyraźnie coś kombinował. I chyba sam się we własnych knowaniach zagubił. Zaczęła mówić coraz bardziej lodowatym i cichym tonem, nie patrząc w ogóle na swojego rozmówcę, tonem odległym o całą znaną galaktykę. Nie wliczając w to rzecz jasna prawie nieznanych światów Jądra.
– Najpierw chciałabym dowiedzieć się szczegółów pewnych znamion pewnej sprawy... Przykro mi. Myślałam, iż dla niektórych obecnych w tym pomieszczeniu osób honor jeszcze coś znaczy. Chociaż dzisiaj to wyrażenie będące anachronizmem. Bardzo mi niezręcznie w ogóle o tym napominać. Acz byłam pewna, iż nasza umowa jest jasna i klarowna. Dla obydwu stron. Ale mam przeczucie, czym jestem bardzo rozczarowana, iż miewa… miewał pan pewne wątpliwości. Bezpodstawne wątpliwości. Choć bardzo jestem ciekawa, kto był zacz taki mądry, aby dokonać pewnych nielegalnych modyfikacji plików… Och, przepraszam. Zapewne nie masz o tym zielonego ani bladego pojęcia, nieprawdaż?
Teraz już jawnie wpatrywała się w twarz niby znajomego mężczyzny, swoją mając nieprzeniknioną. I zupełnie pozbawioną emocji. Mowa Chisski stawała się coraz zimniejsza i ostra. Usiadła sobie bezczelnie wygodnie, z założoną nogą na nogę, wyjmując niby od niechcenia pewną niezwykle ważną płytę. Celowo i z zupełnie świadomym ryzyka sposób, popatrzyła po raz pierwszy mu w oczy od momentu zjawienia się oficera.
Pliki oczywiście naprawiła, jak należy. Ostatecznie jesteśmy ludźmi profesjonalnymi, choć różne chodzą pogłoski. Na ten program, co był odgórnie zalecany. Tak jak nakazywali. Choć robal naturalnie sprawił pewne złożone i z pozoru nie do ogarnięcia trudności, a nikogo nie mogła poprosić o pomoc, czy choć konsultację. Jednakowoż dało radę. Okaże się. Ale nie mogła sobie nie odmówić jednego małego naprawdę małego pytania… W ostatniej minucie pozwoliła sobie na totalnie leniwie zerknięcie czerwonych oczu na wybrzuszenie.
- To tak w ramach samoobrony przed jastrzębio nietoperzami? Wie Pan, chodzą plotki, iż na naszych dolnych poziomach niestety bywa bardzo niebezpiecznie…
Nic nie potrafiła poradzić na to, iż wewnątrz swoich prywatnych i subiektywnych analiz, kątem oka wyczekiwała białego słynnego oddziału mundurowych. Wszelka mogąca coś zrobić broń, jaką by nie miała w razie ostateczności, zmuszona była z pewnych okoliczności przehandlować, a ceny ostatnio nie były za fajne. No cóż, postawiła na jakąś marną szansę, iż jej przełożeni jednak mają choć cień rozumu i nie będą chcieli zostawiać za sobą obciążających dowodów. Westchnęła niesłyszalnie. Paranoja dawała się chyba ostatnio każdemu we znaki. Za dużo pracowali. Pozostała jednak czujna, na ile mogła w miarę swoich skromnych możliwości. Program spoczywał tam gdzie teoretycznie miał, w dłoniach pracodawcy, coraz bardziej tajemniczego i kierującego się dziwnie nielogicznymi decyzjami. Ewentualnie nie umiała dostrzec w tym logiki.
Image
- Znakomicie. Pierwszy łup.
Awatar użytkownika
Ainslie Iristov
Gracz
 
Posty: 22
Rejestracja: 28 Lis 2014, o 14:32
Miejscowość: Radom

Re: [Coruscant] Dystrykt Imperialny

Postprzez Mistrz Gry » 24 Cze 2015, o 19:54

Słowa Chisski były niczym innym jak zakamuflowaną groźbą, a może próbą wytargowania czegoś więcej. Marcus nie był tchórzem, w końcu nie jedno już widział. Fakt że zdradziła się z wiedzą na temat prawdziwego przeznaczenia programu nie zmieniał wiele. Mężczyzna wyjął broń schowaną do tej pory pod marynarką. Nieco nerwowo wymierzył ją w stojącą niedaleko kobietę.
- Cieszę się, że wykonałaś swoją część zadania, i tak spodziewałem się komplikacji. Jesteś zbyt inteligentna żeby marnować się w dziale programistów . – ręka z bronią nie drgnęła nawet na milimetr mierząc w brzuch Ainslie. – Problem w tym że ludzie dla których pracujemy, oni są ponad prawem. A ja dostałem jasne rozkazy. Przykro mi że cię w to wciągnąłem . – Mężczyzna skinął bronią w stronę kobiety nakazując jej odsunięcie się od okna. – Proszę oddaj mi program a gwarantuję że nic nie poczujesz. Sama zdajesz sobie sprawę, że nie jest to nic osobistego. Naprawdę nie chciałem żeby stała się ci jakakolwiek krzywda, ale oni mnie zmusili. Widzisz to nie są mili goście. Jeżeli to Cię pocieszy to masz rację. Nie wiedziałem do czego naprawdę ma służyć program. Podobnie jak ty nie mam większego wyboru. On jest zbyt potężny. - Marcus wstał zbliżając się nieco do swojej towarzyszki, broń trzymał przy ciele spoglądając na błekitnoskórą z wyrazem żalu w oczach. Nie wiedziała czy czuł coś do niej, czy po prostu nie lubił swojej roboty, a może był to jego pierwszy raz. Jego głos lekko drżał kiedy mówił.
- Oddaj mi program.

Nie zdążyła jeszcze podjąć żadnej decyzji, okno jej apartamentu dosłownie eksplodowało zasypując gradem odłamków całe pomieszczenie. W ułamku sekundy głowa Marcusa eksplodowała a drobiny krwi i mózgu mężczyzny pokryły pomieszczenie i samą Ainslie. Zaskoczona nie zdążyła nawet zareagować. W pokoju nastała przeraźliwa cisza, przerywana poświstywaniem wiatru. Na podłodze leżało praktycznie pozbawione głowy ciało swojego byłego pracodawcy. Ktokolwiek to zrobił… Ainslie maiła w głowie mentlik i mało czasu na jakiekolwiek działanie. Jednego mogła być pewna będzie cholernie ciężko się z tego wytłumaczyć.

Kliknij, aby zobaczyć wiadomość od Mistrza Gry
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Coruscant] Dystrykt Imperialny

Postprzez Ainslie Iristov » 25 Cze 2015, o 08:31

(Trochę akcji nie zaszkodzi No, żebyś czasem w złą godzinę tego nie powiedział :mrgreen: ...)
Nieobliczalny, choć skrywany pod pozorami spokoju, umysł panny przetrawił wszystkie te mocno realistyczne obrazy dopuszczał wszystkie szczegóły i detale ostrzej niż w rzeczywistości. Też z lekkim opóźnieniem. Nie, nie myślała. Za wiele myślenia szkodzi, co jest udowodnione naukowo. Niewinna ofiara napadu zrobiła krok w tył. Nerwowo rozglądała się na boki. Szatynka zwłaszcza z włosami w totalnym nieładzie i do tego z drobinkami nie swojej krwi, odruchowo nie kierując się jakimiś przemyślanymi starannymi odruchami, zmrużyła w skupieniu oczy. Strasznie od tego wszystkiego rozbolała ją głowa. Będąca jeszcze na szczęście na swoim miejscu. Jeżeli mowa o minutach... przez pierwszą próbowała wyjść z szoku. To całe niezbyt fortunne zamieszanie przeminęło szybko. Zaklęła pod nosem bardzo cicho, w sumie i tak to na razie nie miało żadnego znaczenia. Ów hałas na pewno słyszało wiele ludzi i nie-ludzi wokoło. I pomyśleć, iż kiedyś narzekałam na zbytni spokój tudzież rutynę.
Na własne szczęście prawie nigdy nie szczyciła się niepraktyczną histerią. Wiedziała mgliście bo mgliście, jednakowoż miała małe pojęcie co robić. Odnalazłszy w sobie liche zapasy teoretycznej odwagi, bo za odważna nigdy nie była, a raczej nie miała okazji po prostu być w bezpiecznej teoretycznie placówce Imperium... Zebrała wszelką broń od swojego niedoszłego kolegi. Odruchowo nie uwierzyła w jego jakiekolwiek zapewnienia, przynajmniej w tym momencie. Zaintrygowała ją tajemnicza wzmianka o owym "On" kimkolwiek był, nie będzie zachwycony tym, co tu się wydarzyło.
Wiedziała jedno, choć jedno, czego była stuprocentowo pewna. Reszta stanowiła niemal na pewno same niewiadome równania. Czego wręcz była nazbyt pewna: dotychczasowe spokojne życie chyba się skończyło. Bynajmniej nie planowała czekać na policyjnych, bo zawsze zadawali bardzo dużo krępujących pytań. A na pewno uprzejmi byli prawie w tak samym bliźniaczym stopniu, co ich koledzy z imperium. Zabrała jakąś gotówkę schowaną na czarną godzinę w jej tylko wiadomym schowku, jakiś plecak, a w nim wszystkie drobne rzeczy z dokumentami, choć odrobinę przydatnymi w poruszaniu się poza bezpiecznym domem. Próbowała się chwilę ogarnąć na ostatnią chwilę, aby nie wyglądać na poszukiwanego mordercę, przynajmniej była bardziej mokra niźli czerwona jak upiór.
Miała na razie jeden aktualny cel: dotrzeć do portu w jednym kawałku i znaleźć jakiegoś pilota nie zadającego zbyt wiele pytań. Oraz uciec byle dalej od stolicy, tu na pewno tego wszystkiego tak nie zostawią w spokoju.
Uśmiechnęła się ponuro. Podpaliła wszystkie widoczne ślady zawieruchy, chcąc zostawić jak najmniejszą ilość śladów. Popatrzyła ostatnią chwilkę w zadumie na szalejące płomienie, nie widząc na razie jakichś efektów. Po chwili wyszła z domu, nie zabierając ze sobą za dużo rzeczy, w nieznaną bliżej przyszłość. Ważne, aby iść naprzód.
Image
- Znakomicie. Pierwszy łup.
Awatar użytkownika
Ainslie Iristov
Gracz
 
Posty: 22
Rejestracja: 28 Lis 2014, o 14:32
Miejscowość: Radom

Re: [Coruscant] Dystrykt Imperialny

Postprzez Mistrz Gry » 29 Cze 2015, o 17:38

Wyszła już z budynku gdy zawył alarm przeciwpożarowy. W ciągu sekund automaty gaśnicze poradziły sobie z niewielkim pożarem. Zaś ona zniknęła w zamieszaniu biorąc taksówkę w kierunku kosmoportu. Startując minęła dwa policyjne ścigacze. Z pewnością Coruscant, a zwłaszcza jego wyższe poziomy, było miejscem ładu i porządku. Przez chwilę leciała w ciszy i spokoju. Szybko jednak okazało się że ucieczka nie będzie taka prosta. Paranoja tak powszechna w przypadku wszystkich uciekinierów była niezbędnym zabezpieczeniem organizmu. Instynkty zadziałały i tym razem, śledzili ja. Niewielki ścigacz sunął w ślad za taksówką, kopiując każdy jej manewr. Oczywiście mógł to być ktoś lecący na lądowiska. Ale kto z jej okolicy na górnych poziomach Corusant leciałby do publicznego kosmoportu w środku dnia? Budynki i lądowiska zbliżały się a automatyczny pilot posadził pewnie maszynę. Zapłaciła i nagle znalazła się w zatłoczonej Sali największego portu gwiezdnego w tym sektorze. Zewsząd maszerowały setki dżentelistot, wszelkich ras i gatunków a gwar był niemal nie do zniesienia. Rozejrzała się czując na sobie spojrzenia jednak nie zauważyła nikogo podejrzanego. Wszystko wydawało się naturalne i spokojne. Kolejka do kas nie wyglądała na krótką, poruszała się jednak niezwykle szybko. Wystarczyło podjąć decyzję dokąd lecieć.

Kliknij, aby zobaczyć wiadomość od Mistrza Gry
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Coruscant] Dystrykt Imperialny

Postprzez Ainslie Iristov » 3 Lip 2015, o 14:00

Ściślej rzecz ujmując, szatynka wparowała do portu. Zdecydowanie ciut za szybko. I stanowczo za bardzo się czuła jednocześnie: stresująco. A zarazem na bank za nerwowo. Uiszczając opłatę, podjęła próby oceny swojej nieco odrobinę konfundującej, tudzież niezręcznej sytuacji. Chisska zmarszczyła czoło. Z której strony - żeby nie spróbować coś wybrać, wybór był mocno fatalny. Sam jakikolwiek Chiss chodzący w te i wewte, z dala od jakiejkolwiek instytucji imperialnej, nie będzie się wyróżniał mniej od zawiei śnieżnej w środku lata. Przymknęła oczy, czując narastający z niewyjaśnionych powodów ból głowy. W następnym momencie nakazała sobie natychmiastowy spokój. Udawała iż nie widzi pojazdów ruszających za nią krok w krok. Próbowała udawać naturalnego przechodnia, nie wiedziała z jakim skutkiem, ale miała wrażenie, iż do gry aktorskiej się tak średnio nadaje. Lecz paradoksalnie złapała się na tym, iż za bardzo nie wie, co znaczy owa naturalność w tym miejscu. Nie za miłym dla przybyszów z zewnątrz. Samej Coruscant za bardzo nie znała powyżej swojej dzielnicy, a cóż dopiero mówić o innych tak egzotycznych planetach. Malowały się jej obrazy przed oczami nie za uprzejme, jednakowoż. Ale coś trzeba było zrobić, zostać tu przecież zdecydowanie nie mogła.
Zdecydowała się na płatność elektroniczną, jeszcze raz ryzykując. Patrząc realnie, i tak miała przerąbane, co z tego, iż odkryją zbiega odrobinę później. Uśmiechnęła się po raz pierwszy pod nosem od wielu, wielu tygodni, które przypominały sen, na poły zakończony koszmarem. Uświadomiła sobie, iż spróbuje szczęścia gdziekolwiek na Outer Rim - im bardziej egzotyczna okolica, tym większy szczęśliwy traf, iż nikt nie zwróci uwagi na kolejnego uchodźca. Postawiła na Tatooine, o której wiedziała tyle tylko, iż rządzą tam Huttowie. W sumie co do tego ostatniego pola to było jej naprawdę obojętnie. I jedni i drudzy mają swoje za uszami, a tam przynajmniej nikt jej na razie póty co nie znał. Dokonała znacznego przelewu, myśląc przy tym intensywnie, jak nadrobi finansowe braki. Ale tym mało pociesznym faktem postanowiła zamartwiać się później. Na to będzie dużo czasu.
Próbowała sprawiać wrażenie osoby, która w tym nieznanym jej miejscu dość sporo przebywała. Oraz wie o co biega. Ustawiła się za następną, sporą kolejką. Bardziej zaciekawiona, kiedy ta cała maskarada się wyda. Hm, w lochach bynajmniej nie będzie tak upalnie, zawsze jakiś plus. Uparcie nie przestała się rozglądać wnikliwie po okolicy, jak zwykle. Widziała z pewnym zaciekawieniem w oczach przedstawicieli najróżniejszych profesji oraz zawodów. Zaklęła w duchu. Zapomniała o dość ważnym elemencie: jej ubranie, pomimo tego, iż w niezbyt dobrym stanie i tak będzie się tu zanadto wyróżniać. Lecz trudno, teraz i tak chwilowo tego zmienić nie mogła. Oczekiwała coraz bardziej obojętnie na swoją kolej, ciekawa, czy w systemach lotniczych już figuruje jako osoba poszukiwana. Imperium takich niesfornych załatwiało wyjątkowo szybko. Na jej korzyść działał fakt, iż od feralnego zdarzenia i opuszczenia w pośpiechu mieszkania, minęło tak czy owak, raczej niewiele czasu, nie spoglądała oczywiście wtedy na konkretną godzinę. Ale, co było frustrujące, nic nie wiedziała na pewno. Schowała emocje głęboko wewnątrz siebie, na twarz ukazując leniwe zaciekawienie, modląc się nieco, by pracownicy nie zauważyli jej nerwowych ruchów, które starała się nie wiedząc z jakim efektem, niwelować. Zawsze to może zrzucić w sumie na karb pierwszej odległej podróży.
Image
- Znakomicie. Pierwszy łup.
Awatar użytkownika
Ainslie Iristov
Gracz
 
Posty: 22
Rejestracja: 28 Lis 2014, o 14:32
Miejscowość: Radom

Re: [Coruscant] Dystrykt Imperialny

Postprzez Mistrz Gry » 16 Lip 2015, o 15:29

Choć udało jej się z grubsza usunąć krew Marcusa z twarzy, sporo kropel czerwonej cieczy zdążyło już zaschnąć na jej stroju. Szczęśliwie miała na sobie czarny uniform, który tłumił nieco ślady ostatnich zajść i utrudniał rozpoznanie oryginalnego koloru krwi. Kolejka posuwała się całkiem sprawnie. Kolejne istoty przechodziły przez bramkę skanującą, której promienie prześwietlały pasażerów w poszukiwaniu nielegalnych i niebezpiecznych substancji i narzędzi. Gdy w końcu nadeszła kolej Chisski, ta z trudem powstrzymując nerwy i starając zachowywać się możliwie naturalnie, podążyła za przykładem innych podróżnych. Obsługujący skaner pracownik służb bezpieczeństwa momentalnie skinął na stojącą obok dwójkę szturmowców. Mężczyźni w białych uniformach w ułamku sekundy znaleźli się przy kobiecie.
- Pani pozwoli na stronę - bardziej rozkazał, niż poprosił niższy z nich.
Czasy klonów w armii imperialnej minęły bezpowrotnie.
- Ręce i nogi szeroko - padłą po chwili kolejna komenda.
Drugi ze szturmowców przeszukał kobietę zdecydowanie zbyt dokładnie, zatrzymując się w strategicznych rejonach zdecydowanie zbyt dłogo.
- Dlaczego próbuje wnieść pani na pokład broń?
Pomachał jej przed oczami blasterem, który zabrała zwłokom Marcusa. Czuła na sobie przenikliwe spojrzenia dwóch par oczu. Zanim zdążyła odpowiedzieć, z ust szturmowca padły dwa słowa, będące równocześnie żądaniem.
- Karta identyfikacyjna.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Coruscant] Dystrykt Imperialny

Postprzez Ainslie Iristov » 19 Lip 2015, o 20:48

Zaciekawienie. Znudzonego wybitnie tłumu sięgnęło apogeum. Paradoksalnie stanie w kolejkach zawsze jest samo w sobie torturą. Nie wszystkie istoty wszak były miłe i cierpliwe! A co bynajmniej nie było na rękę dotąd nieskalanej obywatelce Imperium Galaktycznego. Och! Naturalnie. Przepytywana na razie przecież nie za szczegółowo, Chisska zrobiła co (dziwne jak na nią) (posłusznie wykonawszy te rozkazy), co nieco sztywni w manierach i obyciu, Panowie kazali. Ale myślała swoje, naiwną za bardzo nie była, prawdopodobnie. Szkoda, iż nie wcześniej, ale któż mógł przewidzieć taki rozwój wypadków? A warto nadmienić, iż panowie... dużo można by o nich opowiadać. Bo byli to źli panowie, oj źli. W białych rękawiczkach, białym zmilitaryzowanym ubiorze.Jak ja nienawidzę bieli! Czerń jest praktyczniejsza. Nie kurzy się. Wszelkie decyzje pędziły jak na złość gdy przydałoby się choć trochę czasu na ich ogarnięcie jak oszalałe. Gdzie? Jako szum informacyjny w głowie przymusowej nie z wyboru, bądź co bądź, kolejnej zagubionej podróżniczki. Która to niewiasta zaledwie opuściła rodzinne gniazdo, a już wpadła po uszy w prawdziwy bur... kłopoty. Znaczy się kłopoty to dopiero nadejdą. Wszelkie te niewesołe obrazy przemykały w paru sekundach jako zaledwie zrozumienie złożonego problemu, który czekał na konkretne rozwiązanie.
Nie ruszając się, ukazując iście godne kamiennego posągu odbicie, ukazała wymagany dokument. Jeszcze. Nie oszalała. Chyba. Przynajmniej tak się jej zdawało, bo nie mogła tego przecież obiektywnie potwierdzić.
- No tak. Rzeczywiście. To rzeczywiście broń. Hm, faktycznie pewien szkopuł to stwarza... ale po prostu wybieram się w bardziej niebezpieczne regiony świata niż Coruscant. Czyżby to było gdzieś zakazane? Jak tak, to solennie przepraszam, powinno się znać na bieżąco ustawy. A w ogóle... Czyżby jakiś problem? Może pomóc? - zaszczebiotała słodko i równocześnie zimno, udając zagubioną. W sumie nie musiała na jej szczęście wiele grać, faktycznie taka była, trochę.
Na pozór niemal nie możliwa kombinacja. Naturalnie. Nie miała złudzeń. Grała na zwłokę. Ucieczka? Co za karygodna możliwość. Która przeto niemożliwa, po wtóre żadnemu przedstawicielowi jej rasy nie przyszła by nawet na myśl. No to z fartem. Ze spokojem oczekiwała na reakcję.
Image
- Znakomicie. Pierwszy łup.
Awatar użytkownika
Ainslie Iristov
Gracz
 
Posty: 22
Rejestracja: 28 Lis 2014, o 14:32
Miejscowość: Radom

Następna

Wróć do Archiwum