- Zajmowali się nim technicy z Kuat – odpowiedział Keren nie odwracając się od konsoli – Reakcje na Jastrzębia są różne, ale przeważają te z grupy „To lata?”. Jak się zaraz zresztą sama przekonasz, radzi sobie nad wyraz dobrze, a element zaskoczenia bywa przydatny.
Zwrócił się w stronę Kittani i z rozbawieniem w oczach przyjrzał się jej strojowi.
- Nie mówiłaś nigdy, że należałaś do gangu swoopowców.
- Ja… - chciała sprostować kobieta, lecz przemytnik przerwał jej z szerokim uśmiechem na ustach.
- Daj spokój, tylko żartowałem – wskazał na trap prowadzący do wnętrza statku, udając że nie zwrócił uwagi na posłane mu mordercze spojrzenie – Jesteśmy gotowi do odlotu, więc jeśli zabierasz się z nami, zapraszam na pokład.
- My?
Weszli do wnętrza pojazdu, gdy przywitał ich mechaniczny głos.
- Witam na pokładzie panie Keren! – będący jedynie kilka centymetrów niższy od Kittani droid pojawił się w centralnym pomieszczeniu statku.
Była to jedna z maszyn z serii LOM o dość sfatygowanym pancerzu pokrytym czarną farbą. Swoimi insektoidalnymi receptorami upodabniającymi go do Ganda, powiódł po przybyszach.
- Widzę, że mamy gościa – jego głos niespodziewanie przeszedł w kanonadę trzasków i zakłóceń, lecz po chwili wrócił do normy - …talnego. Jestem NG3R, ekspert w kontaktach istot organicznych i droidów.
Kittani z zainteresowaniem spoglądająca na nietypowego załoganta, zsunęła z głowy kaptur, rozpuszczając kasztanowe włosy. Gdy zdjęła maskę skrywającą jej twarz, w pomieszczeniu wypełnionym dotychczas trajkotaniem droida zapadła cisza.
-
Koochoo – jęknął NG3R – Na stwórcę! Biała kobieta na pokładzie. Pytanie: Czy mamy dostarczyć ją na jakąś plantację? Czytałem, że białe, ludzkie kobiety doskonale dbają o Banthy. Pytanie: A może farma wilgoci?
Gdy przemytnik rzucił mu swoje charakterystyczne spojrzenie, droid odwrócił się i lamentując cicho, zniknął za drzwiami prowadzącymi do maszynowni. Nim się zasunęły, Caldon usłyszał jeszcze groźbę NG3R’a, iż ten nie ma zamiaru dezynfekować wnętrza statku. Kittani przeniosła wzrok na przemytnika i pytająco uniosła jedną brew.
- Nie przejmuj się. On po prostu nie lubi białych – niezręcznie wyjaśnił Keren i posyłając kobiecie słaby uśmiech, w którym można było doszukać się elementu zażenowania, zniknął w kabinie pilotów.
Akcja przenosi się na: [Tatooine] Mos Espa