Opuszczenie Korelii nie przebiegło ekspresowo. Hunt zahaczył jeszcze o swój dom, skąd zabrał komplet niezbędnych dokumentów, od licencji pilota, po papiery z uczelni potwierdzające kwalifikacje. Ponadto pozałatwiał kilka, najważniejszych spraw w Koronecie, zarówno prywatnych jak i zawodowych. William nie lubił gdy ktoś znikał bez słowa, dlatego też od siebie również wymagał profesjonalnego podejścia. W końcu powrócił do kosmoportu, będąc pod ciągłą "opieką" dwóch dżentelmenów, którzy jednak nie okazali się zbyt rozmowni.
YT-1930 - "Poszukiwacz" Korellianina był gotowy do lotu, na lądowisku krzątał się Greg Ratua nadzorując załadunek najpotrzebniejszych rzeczy. Już na pierwszy rzut oka było widać, że macki Bena sięgają daleko, gdyż statkowi ubyło kilka rys oraz wgnieceń, za które Will miał wziąć się w najbliższym czasie.
- Komu w drogę, temu czas. - mruknął bardziej do siebie niż do kogoś innego Hunt, wchodząc po trapie, na pokład. Przed nim otwierał się nowy rozdział w jego historii. Choć jeszcze nie wiedział co może go czekać, to był zdecydowany podążać nową drogą, przynajmniej do momentu poznania pierwszych konsekwencji, wynikających z kooperacji z nieznaną korporacją Johnsona.
William Hunt przenosi się do [Concord Dawn] Grzebiąc w popiołach