YT-1930 po spokojnej, parodniowej podróży wyszedł z nadprzestrzeni w układzie koreliańskim. W kokpicie "Poszukiwacza" prócz Hunta, przebywał także astromech R9, niestety cały czas miał uszkodzony moduł odpowiedzialny za porozumiewanie się w basicu. Przez główny iluminator, obaj mogli podziwiać niebiesko-zieloną powierzchnię planety, gdzieniegdzie pozakrywaną śnieżnobiałymi chmurami. Jeżeli astromech byłby biologiczną istotą, zapewne wespół z Williamem mogliby powiedzieć, że wrócili do domu.
- No i jesteśmy na miejscu "Crush". - rzekł mężczyzna, kierując statek ku atmosferze.
- Deep dip bop. Beeeeeeeeep! - odparł droid, zdecydowanie radosnym tonem.
- Tak. Ale nie lecimy do miasta, tylko na obrzeża, do drugiego domu. - mruknął Hunt, a po chwili zgłosiła się koreliańska kontrola lotów.
- YT-1930, podaj kod identyfikacyjny.
William zgodnie ze standardową procedurą zaczął nadawanie, by kilka sekund później uzyskać zgodę na lądowanie. Mając majętnego i znanego ojca, Hunt korzystał z przywileju posiadania prywatnego doku. Gdy dokonał wszelkich formalności, wydał dyspozycje "Crushowi", aby ten dopilnował drobnych korekt i napraw na "Poszukiwaczu", a sam łapiąc miejską taryfę, skierował się do niewielkiego domku na obrzeżach Koronetu, gdzie w przystosowanej piwnicy znajdowały się najbardziej ciekawe artefakty oraz przedmioty, z różnych wypraw, w tym tajemniczy holoprojektor z Almanii wraz z kilkoma datakryształami.