przez Saine Kela » 18 Maj 2015, o 15:09
Samo określenie języka nie było rzeczywiście trudne, to była jedna z tych rzeczy, na których się znała i względem których wciąż pogłębiała swoją wiedzę. Trochę gorzej miała się sprawa z odczytaniem zapisanej informacji, gdyż specyficzność języka miała to do siebie, iż ciężko było to rozszyfrować, a poza tym obecnie jest to język właściwie nieznany, a rasa się nim posługująca dawno temu się odizolowała od reszty galaktyki. Nie chcąc jednak zbytnio drażnić insektoida od razu zabrała się za tłumaczenie, jedynie przelotnie zwracając uwagę na Bendera, który chyba przestał traktować ją z dziwną pogardą. Podzieliłaby się z nim swoimi przemyśleniami, ale zamiast tego jedynie skinęła mu głową i skupiła się na zadaniu.
Jak się miało okazać, samo przetłumaczenie wiadomości tak naprawdę nie wyjaśniało wiele, bowiem było to coś w rodzaju rymowanej zagadki. I trzeba dodać, że wcale nie była ona łatwa. Zresztą czego innego mieliby się spodziewać? To byłoby aż za proste, gdyby wiadomość pozostawiona przez starożytną rasę była banalnym przepisem na placki. Tu z pewnością było coś więcej, tylko musieli odgadnąć co. Tym razem nie musiała się sama zagłębiać w zagadkę, gdyż i Ostap został zaproszony do wzięcia udziału w "konkursie". Ona przetłumaczyła, a teraz wszyscy zaczęli się głowić nad sensem.
Z początku nie bardzo wiedziała jak się zabrać za rozszyfrowanie, choć już jakaś myśl błądziła jej po głowie, a rozwinęła się w pełni w momencie, gdy Bender wypowiedział swoje myśli na głos. Chwile jej zajęło liczenie, gdy już wiedziała o co może tu chodzić. Trzeba przyznać, że zagadka była podchwytliwa i na pierwszy rzut oka nie bardzo było wiadomo o co chodzi, teraz już jednak było to jasne, a przynajmniej miała nadzieje, że jej trop był właściwy.
- Byłeś blisko, ale trochę się pomyliłeś... - mruknęła i wyprostowała się - Sto dwanaście, sto sześćdziesiąt jeden, pięćdziesiąt sześć. - uśmiechnęła się nieznacznie, zerkając najpierw na insekta, a potem na Ostapa.
Sama była ciekawa do jakiego skarbu może to doprowadzić, choć znając nieco starożytne cywilizacje, ich pojęcie skarbu może nieco się różnić od tego, co może im teraz przychodzić do głowy, choć kto wie? Sama była ciekawa, choć kierowała się nieco innymi kwestiami niż pozostała dwójka, która wyraźnie liczyła na zysk, w postaci skarbu przeliczającego się na kredyty.
- Ta starożytna rasa może wydawać się nierozgarnięta, ale z zapewniam, że taka nie jest. To tylko kwestia ich... inności. - odparła Benderwoi, a zaraz potem spojrzała na insekta. - To prawie z całą pewnością są podane przez nich współrzędne. Nie wiem dokąd prowadzą.
Zrobiła obliczenia kilka razy, tak dla pewności, co jednak nie zmienia faktu, iż naprawdę nie było wiadome, gdzie to może prowadzić, o ile w ogóle miałaby tam lecieć. W końcu nie wiedziała czego mógł chcieć jeszcze od nich ten tajemniczy i nieco przerażający insekt.
GG: 6687478