Content

Archiwum

[Światy Jądra] Cona

[Światy Jądra] Cona

Postprzez Mistrz Gry » 4 Sty 2016, o 18:37

Akcja przenosi się z [Manaan] Ahto City

- Nie jestem pewien, czy nawet cały oddział dałby tej kobiecie radę. – westchnął Busrin – Nie widział pan nagrań z tej nocy. Mało kto zresztą widział. Ona tą swoją… bronią… - spauzował na moment, ważąc słowa i zastanawiając się jak abstrakcyjnie zabrzmi to, co chciał powiedzieć - … odbijała pociski z karabinów naszych żołnierzy, posyłając je z powrotem w ich kierunku. Nigdy czegoś takiego nie widziałem. Nic dziwnego, ze wszystkie nagrania utajniono i opinii publicznej podano tę bajeczkę.
Polityk skinął na srebrnego droida protokolarnego, pełniącego funkcję tłumacza poza pokładem statku i służby na nim. Po chwili przed mężczyzną pojawiła się szklanka półprzezroczystego, niebieskawego płynu. Z przyjemnością uniósł ją do ust.
- Niestety Imperator nie podziela ponoć pańskiego entuzjazmu w tej sprawie. W takim przypadku zapewne nie bylibyśmy wzywani do stolicy. Obawiam się, że ta podróż nie będzie należała do gatunku przyjemnych.
Zamilkł, koncentrując całą swą uwagę na szklance trzymanej w dłoni, nie będąc nawet świadom, jak delikatnie określił nadchodzące wydarzenia.


***



- Znowu?! – gubernator aż poderwał się z fotela.
- Wszystkie systemy oszalały. – zakomunikował jeden z pilotów. – Standardowy napęd jeszcze działa, ale na nim również nie dolecimy zbyt daleko. Nie wygląda to dobrze. Sami sobie z tym nie poradzimy. Nadaliśmy wezwanie o pomoc, ale będziemy prawdopodobnie musieli na nią trochę poczekać.
- Gdzie w ogóle jesteśmy?
- System Teke Ro, gubernatorze. Imperium nie ma tu żadnej placówki. Nie mamy innego wyboru, niż czekać.
Busrin wymruczał przekleństwo zdecydowanie nieprzystające osobie na jego pozycji i zamknąwszy oczy, opadł na fotel.


- Dwie jednostki na radarze. – komunikat z kabiny pilotów przerwał blisko godzinną ciszę w części wspólnej promu.
- Imperialne?
- Trudno powiedzieć. Nie odpowiadają na wezwania. Brak kontaktu wzrokowego, lecz wygląda na to, że to niewielkie jednostki. Może myśliwce.
Busrinem targnęły złe przeczucia.
- Uruchomić standardowy napęd i tarcze! – krzyknął w kierunku kokpitu.
Silniki ożyły i praktycznie w tym samym momencie statkiem wstrząsnęły dwie eksplozje. Między pilotami wybuchła nerwowa konwersacja.
- Strzelają do nas! Odpowiadamy ogniem!
- Nigdzie ich nie widać!
- Stosuję uniki. Pełna moc na tarcze!
Kolejna eksplozja rzuciła dyplomatami o podłogę. Pomieszczenie wypełnił zapach palonych kabli i elementów elektroniki.
- Trafili nas! Cholera, spróbuję uciec na tę planetę.
- Tracimy moc!
Lambda płonąc przy prawym skrzydle, zanurkowała w kierunku pobliskiej planety, a jej tropem niczym drapieżniki za zwierzyną podążyły dwa myśliwce.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Światy Jądra] Cona

Postprzez Gabriel Raabe » 4 Sty 2016, o 19:21

Odbijała pociski? Czytałem, że tylko... nie, tylko nie pieprzeni jedi... pomyślał Raabe i mimowolnie zacisnął pięści, choć w ostatniej chwili opanował chęć wykrzywienia twarzy w obrzydzeniu. Choć na co dzień raczej nie ukrywał swojej niechęci do użytkowników Mocy, wolał nie psuć atmosfery własnymi frustracjami.

- Zapewne ma pan rację - przyznał ze szczerym smutkiem. Już wcześniej był zaskoczony, gdy Imperium zareagowało na ostatnie wydarzenia w dosyć umiarkowany sposób. Naiwnie jednak liczył na to, że klamka zapadła. Gdy jednak usłyszał o wyjeździe na Coruscant, domyślił się, że to był jedynie tymczasowy środek. I to właśnie ten strach i niepewność przed tym, co czeka jego rodzimą planetę, powodował u niego uczucie bezsilności i zdenerwowania. Mimowolnie sięgnął do miejsca, gdzie zaciął się dzisiaj rano. - Pozostaje mieć nadzieję że ja oraz szlachetny Ga'wanar będziemy dla pana wystarczającym wsparciem w nadchodzących godzinach. Myślę że wszyscy - tutaj zwrócił się także do selkatha - mamy na sercu los tej wspaniałej planety. Wielkim ciosem, także dla Imperium, byłoby zaprzepaszczenie naszej wspólnej pracy ostatnich lat i owocnej współpracy z Imperium.

***


Ze snu wybudziło go nagłe szarpnięcie. Nie musiał znać się na statkach żeby wiedzieć, że coś jest nie tak. Informacja o tym, że napęd znów zaszwankował, zdenerwowała polityka. Spojrzał z obawą na swoich towarzyszy, ale ich spojrzenia i reakcje były równie zagubione jak jego. Byli na łasce i niełasce ich maszyny i nadziei na to, że pomoc nadejdzie w miarę szybko.

Westchnął głośno i pokręcił głową. Kto wie, ile czasu minie, zanim ktoś po nich przyleci?

***


Próbował zasnąć, ale nerwowa cisza panująca na statku wytrącała go z równowagi. Do tej pory przyjemny szum i gwar rozmów załogi oraz Ga'wanara i Gubernatora był miły dla ucha i uspokajający. Od godziny jednak nikt z obecnych na statku nie odzywał się do siebie ani słowem, poza urywanymi i zniecierpliwionymi komentarzami i rozkazami. Raabe wiedział, że to nie czas na rozmowy, więc próbował powrócić do przerwanej drzemki. Bezskutecznie.

Ale lepsza była już cisza, niż to, co ją przerwało. Informacja o ataku była dla Gabriela jak kubeł zimnej wody. Zamiast jednak otrzeźwić go i przygotować do akcji, ogarnął go paraliżujący strach i obawa o własne życie.
- Niech to szlag! Kapsuły ratunkowe? - zapytał desperacko nieświadom nawet, czy ta jednostka posiadała taki luksus. Zważywszy na jej rozmiary, raczej nie miał na co liczyć. W ostatnim przebłysku trzeźwego myślenia sięgnął po pasy i zapiął je, zanim przeciążenie i kolejne wstrząsy zaczną nim miotać po całym pokładzie. Chociaż jaki był sens zapinania ich, skoro zaraz umrą? Zamknął oczy i zacisnął zęby, a wszechogarniający strach sprawił, że jego ciałem targnął szloch. W porę opamiętał się jednak i nie pozwolił sobie zanosić się płaczem, lecz paraliżująca panika nie pozwalała mu nawet odezwać się do kompanów, a nawet zdawała się zagłuszać ich słowa kierowane do niego.

Zginiemyzginiemyzginiemy.
Image
Awatar użytkownika
Gabriel Raabe
Gracz
 
Posty: 50
Rejestracja: 28 Gru 2015, o 19:03

Re: [Światy Jądra] Cona

Postprzez Mistrz Gry » 6 Sty 2016, o 16:08

Turkusowa sylwetka planety rosła przed szybą kokpitu. Piloci z łatwością mogli już wskazać cienkie, brązowe nici rzek, żłobiące swoją drogę wśród gęstwiny dżungli. Kolejne zielone wiązki energii przemknęły obok promu.
- Pełna moc osłon na tył! – krzyknął kapitan, stosując kolejny unik.
Maszyny podążające tropem uszkodzonej jednostki nie były pilotowane przez amatorów. Miały też przewagę szybkości i zwrotności, a mimo to Lambda w rękach kapitana Quorsa była dla nich trudnym celem. Nawet bez obecnych uszkodzeń próby podjęcia walki byłyby jednak samobójstwem.

Lambda przebiła atmosferę planety, gdy dosięgnęła jej kolejna wiązka energii. Spory fragment kadłuba odłączył się od statku i poszybował w dół. Piloci dwóch wrogich maszyn z satysfakcją obserwowali, jak ciągnąc za sobą pióropusz ognia, iskier i dymu, prom zmierza ku nieuchronnej zagładzie.
- Przygotować silniki repulsorowe! – wycedził Quors przez zaciśnięte zęby, tocząc nierówną walkę ze sterami maszyny.
- Przecież przy tej prędkości nie wytrzymają!
- To bez znaczenia. I tak nie posadzimy tej maszyny w jednym kawałku. Na mój znak pełna moc repulsorowych.
Quors zacisnął powieki, próbując oczyścić oczy z zalewającego je potu. Turkusowe wierzchołki drzew zbliżały się zdecydowanie zbyt szybko. Desperacko z całych sił pociągnął ku sobie stery.
- Teraz! – krzyknął na chwilę przed zetknięciem z lokalną florą i były to jego ostatnie słowa.

***


Zapach dymu i palonych przewodów wypełniający kabinę, był pierwszym bodźcem, który przedarł się do jego świadomości. Busrin z trudem otworzył oczy i zorientował się, że wisi do góry nogami, wciąż przypięty do swego fotela. Był zaskoczony, że wciąż żyje. Cała kabina znajdowała się jakimś cudem w jednym kawałku i choć nie był tego jeszcze świadom, ten fakt sprawiał, że wciąż żył. Przy wgniecionych drzwiach do kabiny pilotów dostrzegł zakrwawione zwłoki Ga’wanara. W ciemności nie mógł dostrzec szczegółów, ale nawet z obecnej pozycji widział, że szyja Selkatha była nienaturalnie wykręcona. Gdzieś z boku usłyszał cichy jęk. Nie był jedynym ocalałym. Uwolnił zatrzask pasów i z głośnym uderzeniem runął na znajdujący się poniżej sufit kabiny.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Światy Jądra] Cona

Postprzez Gabriel Raabe » 6 Sty 2016, o 16:18

Zamknął oczy i próbował skupić się na czymkolwiek innym niż odgłosy walki i rozkazy rzucane przez pilotów. Zaczął w myślach liczyć do 100, lecz udało mu się co najwyżej dojść do "trzy". Był doskonale świadom tego, co go czeka. Miał tylko cichą nadzieję, że śmierć nadejdzie szybko i bezboleśnie, a nie że będzie musiał kilka godzin konać ze stalową listwą przebijającą go na wylot.

***


Nawet nie wiedział, w którym momencie stracił przytomność. Być może coś uderzyło go w głowę, być może zemdlał z nerwów, a może nagła zmiana ciśnienia lub inne okoliczności związane z gwałtownym wejściem w atmosferę nieznanej mu planety i jeszcze gwałtowniejszym lądowaniem na niej.

Żyję. pomyślał, sam będąc zaskoczonym tym faktem. Ta myśl przez moment kołatała mu w głowie i całkowicie absorbowała całą jego świadomość, jak gdyby zachłysnął się samą tą informacją. Choć raczej to oszołomienie spowodowane awaryjnym lądowaniem było powodem jego otumanienia. Wydobył z siebie cichy jęk, czując, jak każdy mięsień w jego ciele reaguje na najmniejszy jego ruch ostrym bólem.

Czy był cały? Czy nie połamał się? Był ranny? Odpowiedzi na te pytania zapewne przyjdą z czasem, gdy jego umysł i ciało wrócą do pełnej współpracy. Usiłował otworzyć oczy by przekonać się, gdzie w ogóle jest i czy będzie się w stanie oswobodzić.
Image
Awatar użytkownika
Gabriel Raabe
Gracz
 
Posty: 50
Rejestracja: 28 Gru 2015, o 19:03

Re: [Światy Jądra] Cona

Postprzez Mistrz Gry » 7 Sty 2016, o 16:05

Busrin z trudem podniósł się z metalowego podłoża. Jego wzrok zaczął przyzwyczajać się do panującego w kabinie półmroku, rozjaśnianego jedynie błyskami czerwonych lamp awaryjnych.
- Raabe? – spytał, rozglądając się w poszukiwaniu młodego polityka.
- Cholera, moja głowa. – odpowiedział mu głos gdzieś u góry.
Producent tych foteli odwala niesamowitą robotę pomyślał Busrin, gdy jego wzorem na sufit spał Gabriel. Wyglądał na odrobinę potłuczonego, a po skroni ściekała mu z rozcięcia na głowie strużka krwi, lecz w ogólnym rozrachunku prezentował się całkiem nieźle.
- Gdzie my jesteśmy?
- Dobre pytanie – odpowiedział Busrin – Zobaczmy, czy jakieś systemy jeszcze działają na tej kupie złomu.
Sięgnął w górę i na panelu kontrolnym przymocowanego do podłoża stołu wcisnął przycisk aktywujący wyświetlacz. Kabina rozbłysła niebieskim interfejsem holoprojektora. Obraz zamigotał jednak po chwili i zniknął permanentnie. Gubernator westchnął zrezygnowany. W tym samym czasie Raabe zbliżył się do panelu sterującego rampą promu. Kontrolka płonęła czerwienią, a na ekranie widniał komunikat:

POWIETRZE NIEZDATNE DO ODDYCHANIA. STĘŻENIE AMONIAKU POZA WSZELKIMI NORMAMI. WYJŚCIE NA ZEWNĄTRZ JEDYNIE W MASKACH TLENOWYCH.

- Tylko tego brakowało – rozległ się za jego plecami głos przełożonego, który ponad ramieniem Gabriela dostrzegł ostrzegawczą wiadomość. – Nie wiemy nawet gdzie jesteśmy, a do tego mamy ograniczone zasoby powietrza. Mam nadzieję, że nie zaniedbano tu kwestii wyposażenia na tego typu okazje. Powinny znajdować się… tutaj.
Zbliżył się od niewielkich drzwiczek, prawie niewyróżniających się na powierzchni ściany po prawej stronie. Odsunęły się bezdźwięcznie, a na ziemię wysypała się cała zawartość miniaturowego składziku. W półmroku Raabe dostrzegł zestaw pierwszej pomocy, flary, dwie latarki, niewielki blaster i dwie maski tlenowe. Gubernator podniósł blaster i maski.
- Przykro mi chłopcze, ale zapas tlenu jest tu sprawą kluczową. Z podwójnym zapasem mam większe szanse na przeżycie. Jeśli system nie kłamie, nie będziesz umierał długo.
Lekko utykając podszedł do aktywatora śluzy, na moment odwracając się plecami do Gabriela.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Światy Jądra] Cona

Postprzez Gabriel Raabe » 7 Sty 2016, o 20:54

Wydawało mu się, że minęły wieki, zanim odzyskał świadomość. W ustach czuł metaliczny posmak, więc odruchowo przejechał dłonią po twarzy i zdał sobie sprawę, że krwawi. Rana na szczęście nie była poważna, a poza paroma potłuczeniami, raczej nie było mu nic poważniejszego. Miał sporo szczęścia, albo jakaś tajemnicza siła ("Moc" - pomyślał z pogardą graniczącą z szyderą) miała go w swojej opiece.

Kolejne kilka minut działał jak z automatu, na wpół przytomnie, na wpół jak robot zaprogramowany do jakichś czynności. Przypominało to oglądanie jakichś obrazów lub zrzutów czy slajdów. Odnotował, że Busrin też żyje. Stop klatka. Uwolnił się z fotela. Stop klatka. Podchodzi do maszyny. Stop klatka. Są w dramatycznej sytuacji, a planeta wkoło nich może zabić samą tylko atmosferą. Stop klatka. Busrin otwierający składzik. Stop klatka.

Gubernator skazujący go na śmierć, bez zająknięcia się czy jakiegokolwiek sentymentu.

Chyba dopiero świadomość, że jego życie nie jest już po prostu w zagrożeniu, ale to, że ktoś za niego podjął już decyzję, że nie będzie mu dane o to życie zawalczyć, zadziałało na niego otrzeźwiająco. Wszystkie zmysły natychmiast wyostrzyły się, podświadomość zepchnęła ból mięśni i kości gdzieś na dalszy plan, krew zaczęła szybciej krążyć po ciele, przygotowując młodzieńca do walki. Do walki o własne życie. Gdy więc w tym momencie zobaczył plecy Busrina przed sobą, nie zastanawiał się długo. Nie miał zresztą na to czasu. Próby przekonania Gubernatora, że współpracując mają większe szanse na przeżycie nie miały sensu - mężczyzna w ręku miał blaster i zapewne na jakąkolwiek próbę dyplomacji czy blefu, zareagowałby po prostu strzałem posłanym prosto w pierś Gabriela.

Zmusił się do rzucenia się na gubernatora. Był młodszy, być może silniejszy. Najważniejszy cel ataku - wytrącić blaster z ręki gubernatora. Starał się pokierować upadek w ten sposób, by pociągnąć Malida na stronę, na którą utykał, aby już sam upadek zadał jak najwięcej bólu. Miał cichą nadzieję że nie zapomniał jak się walczy w ścisłym starciu, jeszcze z czasów milicji Manaan.

Będąc już w parterze zaczął okładać gubernatora po twarzy. Jeżeli miał ku temu okazję - chwycił starszego mężczyznę za głowę i zaczął z całej siły uderzać nią o podłogę. Nie myślał. Działał. Walczył o przeżycie, a w ich obecnym położeniu sprowadzało się ono do prostej alternatywy: albo on, albo Busrin.
Image
Awatar użytkownika
Gabriel Raabe
Gracz
 
Posty: 50
Rejestracja: 28 Gru 2015, o 19:03

Re: [Światy Jądra] Cona

Postprzez Mistrz Gry » 8 Sty 2016, o 17:36

Gubernator od wielu lat nie brał udziału w żadnej bójce. Ponadto przyzwyczaił się do przywilejów związanych ze swoją pozycją w imperialnych strukturach i należytego respektu, jaki gwarantowała. Fakt, iż ktoś ośmielił się podnieść na niego rękę był prawie szokujący. Pięści Raabe’a skutecznie zmyły mu zaskoczenie z twarzy, zmieniając ją w krwawą miazgę. Wkrótce Busrin przestał się ruszać. Gabriel opadł na posadzkę obok niego, dysząc ciężko. Każdy kolejny oddech przychodził mu z coraz większym trudem. Filtry powietrza przestały działać w momencie katastrofy, a trawiący tu i ówdzie instalacje ogień, przyśpieszał redukcję zasobów tlenu. Nadszedł czas na opuszczenie pokładu. Mężczyzna pozbierał wszystkie przedmioty zabrane przez gubernatora i z maską tlenową na twarzy, wcisnął przycisk otwierający rampę. Z zewnątrz dał się słyszeć trzask łamanych gałęzi, odwrócony do góry nogami prom zakołysał się mocno, a od strony kabiny pilotów dobiegł odgłos skręcanego metalu. Rampa otwarła się jedynie na kilkanaście centymetrów i z przeciągłym jękiem poddała w walce z siłą przytrzymującą ją z zewnątrz.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Światy Jądra] Cona

Postprzez Gabriel Raabe » 8 Sty 2016, o 19:38

Zabił człowieka.

Ta myśl uderzyła go dobrych parę chwil po tym, gdy Gubernator już nie żył, a zaciśnięte pięści całe pokryte były krwią notabla. Dyszał ciężko i miał ochotę zwymiotować, ogarnął go - po raz kolejny - paraliżujący strach. Zabiłem człowieka. Zabiłem człowieka. kołatało mu w głowie.

Z marazmu wytrącił go dopiero piekący ból w klatce piersiowej i uczucie suchości w gardle. Zdał sobie sprawę, że już od dobrych paru minut wdycha powietrze, które nie było już tym orzeźwiającym i lekkim, które wypełniało statek, którym przyleciał. Wdychał trujące opary atmosfery nieznanej mu planety. Drżącymi i całymi czerwonymi od powoli schnącej krwi rękoma chwycił za maskę tlenową i niemalże zachłysnął się pierwszym wciągnięciem tlenu.

W panice i popłochu opuścił statek, zabierając jeszcze ze sobą blaster i drugą maskę. Gdy otwierał rampę odwrócił się na moment: "ty idioto! Przecież na statku może być jeszcze cała masa przydatnych rzeczy!" zganił się, lecz gdy w odpowiedzi na to metal dookoła niego zazgrzytał, a statek nieprzyjemnie przechylił się, zrozumiał, że każda sekunda spędzona wewnątrz narażała go na śmierć. Lampda w każdej chwili bowiem mogła runąć w dół, a tego Raabe mógłby nie przeżyć.

Postanowił zatem nie ryzykować i wydostać się z potrzasku. Wąska szczelina, którą utworzyło otwarcie rampy musiało mu wystarczyć. Gabriel przypiął zapasową maskę i blaster do pasa, po czym zaczął przeciskać się na zewnątrz.

Gdy wreszcie udało mu się wydostać z tej stalowej pułapki, schował twarz w dłoniach, nieumyślnie pokrywając ją całą smugami zakrzepłej krwi. Zabił człowieka. Znajdował się na nieznanej mu planecie, która zabije go w najbliższym czasie, jeżeli szybko czegoś nie wymyśli.

Tytanicznym wysiłkiem własnego umysłu zmusił się do schowania wyrzutów sumienia gnębiących go z powodu Busrina na dalszy plan. Musiał się skupić. Gdzie był? Teke Ro, tak, o tym systemie mówił coś jeden z oficerów na statku. Gabrielowi nic ta nazwa nie mówiła, nawet pomimo jego wykształcenia, co powinno być wystarczającym dowodem na to, w jak grobowej sytuacji się znalazł. Atakujący. Odruchowo spojrzał w niebo, jak gdyby bał się, że gdzieś w oddali zobaczy sylwetkę wrogich myśliwców, których załoga chciała się upewnić, że udało im się nie zostawić żadnych świadków. Istniało ryzyko że oni (kto to mógł być? Zwolennicy Republiki? dygresja przemknęła przez jego umysł i szybko z niego wyleciała. Nie był to czas na tego typu rozważania), zechcą wylądować na planecie i dobić ewentualnych ocalałych. Lepiej by było, gdyby Raabe w takim momencie był już daleko stąd.

Ostatni raz spojrzał na wrak statku. Jeżeli znajdował się na stabilnym terenie - np. spadł już z wysokości, na której się zatrzymał i nie było ryzyka, że jego eksploracja grozi śmiercią - wraca jeszcze na szybką inspekcję, żeby zabrać chociaż pozostawione flary, apteczkę, a przy odrobinie szczęścia może przy zwłokach pilotów znajdzie coś jeszcze. Jeżeli jednak plądrowanie Lampdy wiązałoby się ze zbyt dużym ryzykiem, Raabe nie podjąłby tej czynności.

Niezależnie od powyższego, Gabriel postanowił odnaleźć jakiś punkt obserwacyjny, z którego mógłby rozejrzeć się po okolicy. Kto wie, może w zasięgu wzroku znajduje się jakaś cywilizacja, albo nawet punkt komunikacyjny Imperium?
Image
Awatar użytkownika
Gabriel Raabe
Gracz
 
Posty: 50
Rejestracja: 28 Gru 2015, o 19:03

Re: [Światy Jądra] Cona

Postprzez Mistrz Gry » 11 Sty 2016, o 17:23

Mężczyzna z ulgą stanął na w pełni stabilnym podłożu. Wciąż nieco roztrzęsiony, odruchowo schował twarz w dłoniach, brudząc wizjer maski tlenowej smugami krwi gubernatora. Dopiero ten fakt sprowadził jego myśli w bardziej doczesne rejony. Rozejrzał się wokół. Smugi światła z trudem przebijały się przez turkusowe sklepienie drzew, wydobywając z półmroku nieznane Raabe'owi rośliny o nietypowo przygaszonych barwach i kolorach. Idealną ciszę zakłócały jedynie odgłosy gnącego się metalu, dobiegające ze strony wraku oraz szum znikającego za progiem skalnym ciemnobrązowego strumienia. Drogę lambdy znaczył tunel połamanych i spalonych gałęzi i lokalnej flory. Finalnie, przytrzymywany przez gałęzie rosnącego krawędzi urwiska drzewa, zawisł na krawędzi przepaści. Próby otwarcia rampy złamały część z nich, a wrak niebezpiecznie zsunął się ku ostatecznej zagładzie. Gabriel rozważał sens ponownej eksploracji statu w poszukiwaniu przydatnych dóbr, gdy kolejna gałąź złamała się z trzaskiem. Uwolniona rampa triumfalnie uniosła się w górę i lambda runęła ku odległej ziemi w swym ostatnim locie. Po chwili potężna eksplozja wstrząsnęła powietrzem, a ku niebu uniosła się chmura czarnego dymu. Gabriel stanął na krawędzi urwiska, spoglądając na rozciągającą się u jego stóp powierzchnię nieznanej planety. Poznaczona wzgórzami kraina, skryta prawie w całości pod turkusowym płaszczem roślinności, ciągnęła się po horyzont, nie dając żadnych znaków ingerencji inteligentnych istot.
Raabe odszedł od urwiska kilkanaście kroków, gdy ciszę zmącił odgłos, którego się obawiał. Dwa pojazdy przemknęły gdzieś ponad skrywającymi mężczyznę koronami drzew. Zatoczyły nad miejscem katastrofy kilka kół i oddaliły się, ponownie oddając dżunglę w objęcia ciszy. Ze zdumieniem Gabriel stwierdził, że jonowe silniki maszyn brzmiały dziwnie znajomo.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Światy Jądra] Cona

Postprzez Gabriel Raabe » 11 Sty 2016, o 20:08

Nadal oszołomiony przytłaczającą świadomością faktu, że zabił człowieka, przez moment beznamiętnie wpatrywał się w otaczającą go przestrzeń. Miał nadzieję zobaczyć jakąś wioskę, bazę - cokolwiek, co dawałoby nadzieję na bezpieczne wydostanie się stąd. Nic jednak nie wskazywało na to, by Raabe miał jakiekolwiek szanse na znalezienie cywilizacji na tej przeklętej planecie.

Powietrze z maski smakowało dziwnie, odświeżająco i ostro. Jego zmysły nadal nie przyzwyczaiły się do nowych warunków, czuł również dziwne sensacje w żołądku, spowodowane zapewne odmienną grawitacją niż na jego rodzimym Maanan.

Nad jego głową przemknęły wrogie myśliwce. Instynktownie padł na ziemię i doczołgał się do najbliższej zasłony, w postaci jakichś pnączy i krzaków. Przeczekał, gdy jednostki kołowały nad miejscem katastrofy i odleciały. W istocie, było w nich coś... znajomego. Tylko co?

W zasięgu wzroku nie było żadnych śladów cywilizacji, ani nawet punktów wartych uwagi. To najgorszy z możliwych scenariuszy - nie miał nawet żadnego celu, który mógłby dawać mu nadzieję na... cokolwiek. Pokręcił głową. Znajdował się w sytuacji beznadziejnej. Powrót do wraku statku wydawał się zatem jedynym sensownym scenariuszem - zwłaszcza teraz, gdy wrogie myśliwce oddaliły się. Pozostała mu nadzieja, że we wraku znajdzie coś, co pozwoli mu przetrwać najbliższy czas... albo nawet skontaktować się ze światem zewnętrznym. Postanowił zatem powoli i ostrożnie schodzić do miejsca, w którym pozostałości statku teraz się znajdowały. Broń trzymał cały czas w pogotowiu, choć szczerze wątpił, by zdała mu się ona na wiele, jeżeli coś zdecyduje się go zaatakować z nienacka.
Image
Awatar użytkownika
Gabriel Raabe
Gracz
 
Posty: 50
Rejestracja: 28 Gru 2015, o 19:03

Re: [Światy Jądra] Cona

Postprzez Mistrz Gry » 12 Sty 2016, o 18:26

Urwisko było strome i wysokie, a strój Raabe’a nie należał do najwygodniejszych. W końcu przede wszystkim miał być reprezentacyjny. Nim mężczyzna dotarł do podnóża ściany, jego szaty w niczym nie przypominały stroju dyplomatycznego. Dłonie Gabriela krwawiły od wielu zadrapań, a strużki potu zmieszane z krwią ściekające na wizjer maski, ograniczały widoczność. Upał był nieznośny. Gdy Raabe stanął wreszcie na miękkim poszyciu nieopodal płonącego wraku, zatoczył się i osunął na ziemię. Pod wizjerem pot zalewał mu oczy. Mocno zacisnął powieki, odzyskując na jakiś czas ostrość widzenia. Jeśli miał nadzieję na odnalezienie we wraku czegokolwiek pomocnego, widok spalonych szczątków szybko zweryfikował te oczekiwania. Grupa zdolnych Jawów prawdopodobnie zdołałaby zbudować z pozostałości statku prymitywnego astromecha, lecz dla przeciętnej istoty, kupa zgliszczy nie nadawała się zupełnie do niczego. Zrezygnowany mężczyzna położył się na ziemi i utkwił spojrzenie w nieboskłonie, powoli zmieniającym barwę na karmazynową. Czekanie w miejscu katastrofy na tej nieznanej planecie, miało w gruncie rzeczy większe szanse na sukces, niż ślepe ganianie po dżungli. Otaczająca go cisza, mącona jedynie przez trzask ognia w resztkach wraku wdzierała się do podświadomości. Pogodzony ze śmiercią, zasnął.

- Nafusiih miiiidhy dsaiisdaiiii asduiuii!
Nieznajomy głos przywołał go do świadomości. Pierwszą rzeczą, jaką dostrzegł, była para dużych, fosforyzujących, zielonych oczu, wpatrujących się w niego z zaciekawieniem. Otaczała je charakterystyczna, trójkątna twarz ciemnobrązowego koloru. Arconianin uskoczył do tylu, wymierzając w pierś intruza lufę zabytkowego blastera.
- Nie jestem wrogiem – Raabe uniósł dłonie nad głowę. – Potrzebuję pomocy.
Nietoperzo podobny spojrzał na niego pytająco i znów zaszczebiotał w nieznanym Gabrielowi jęzku. Najwyraźniej nie potrafił porozumiewać się w Basicu. Mężczyzna znacząco spojrzał na leżącą obok niego maskę tlenową i dogorywające resztki promu. Spojrzenie obcego podążyło za wzrokiem intruza. Dłuższą chwilę toczył ze sobą wewnętrzną walkę, aż w końcu opuścił broń, odszedł kilka kroków i wyczekująco obejrzał się na przybysza. Gabriel z trudem podniósł się z ziemi i ruszył za nim.


Człowiek i Arconianin zagłębili się w pogrążoną w ciemnościach dżunglę nieświadomi, że od dłuższego czasu byli obserwowani. Imperialny droid zwiadowczy nadał meldunek do bazy i bezszelestnie popłynął w powietrzu tropem dwóch sygnatur cieplnych.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Światy Jądra] Cona

Postprzez Gabriel Raabe » 12 Sty 2016, o 21:51

Zejście po stromej skarpie okazało się dużo bardziej wymagające, niż Raabe mógł się tego spodziewać. Parę razy stopa zjechała mu po wilgotnym podłożu, a nieprzyzwyczajone do takich warunków dłonie szybko otarły się od kurczowego trzymania jakiegokolwiek uchwytu - zazwyczaj szorstkich i brudnych pnączy i gałęzi. Starał się nie myśleć o swoim beznadziejnym położeniu. Ani o tym, że na rękach cały czas miał krew drugiego człowieka. Szedł w dół, czując się jak pusta skorupa, która już niedługo roztłucze się o twarde skały.

Gdy jego oczom wreszcie ukazał się statek - czy też raczej to, co z niego zostało - poczuł, jak uciekają z niego ostatnie złudne przebłyski nadziei. Mimo tego, w rozpaczliwej próbie znalezienia jakiegokolwiek wyjścia ze swojej sytuacji, zbliżył się do wraku i dopiero oparzenie się na rozgrzanym niemal do czerwoności metalu i ugrzęźnięcie na kilka chwil w jakiejś olbrzymiej kałuży błota zniechęciły go od dalszych prób eksploracji wraku.

Doszło do niego, że zabił człowieka na marne. Bo i tak nie będzie dane mu przeżyć.

Zaszlochał żałośnie i padł na wilgotne poszycie, miał ochotę zdjąć z siebie maskę i dobrowolnie zatruć się zabójczej atmosferze planety, lecz chyba tylko instynkt samozachowawczy nie pozwalał mu tego zrobić. Padł na ziemię, wpatrując się w niebo tępym wzrokiem, czując, jak opuszczają go wszelkie chęci do życia. Poddał się. Poddawało się też jego ciało, które po takiej olbrzymiej dawce emocji oraz wysiłku związanym z zejściem ze skarpy, wreszcie pragnęło odpoczynku. Zasnął zupełnie nieświadom i obojętny na niebezpieczeństwo, na jakie się narażał.

Obudził go dopiero ów nieznany przybysz o zielonych oczach. Raabe rozpoznał w nim jakieś stworzenie, o którymś może kiedyś nawet coś czytał, lecz jak zwykle w takich momentach, myśl i nazwa uciekały mu dokładnie w tym momencie w którym wydawało mu się, że już sobie przypomina. Po kilku chwilach dosyć nieudolnej próby komunikacji, zdecydował się ruszyć za stworzeniem które - ku jego zaskoczeniu - nie wydawało się być przestraszone jego obecnością. Sugerowało to, że nieobce były mu inne myślące i humanoidalne istoty, a co za tym idzie - że być może nie jest aż tak odcięty od cywilizacji jak myślał. Postanowił zaufać tajemniczemu gościowi i ruszył za nim, uzbrojony jedynie w blaster i zapasową maskę tlenową.

Nie miał pojęcia, gdzie prowadził go Arconianin, ale miał wrażenie, że on wiedział, co ma z nim zrobić. Zupełnie jak gdyby ktoś lub coś nauczyło go, że "za każdym razem gdy z nieba spadną tego typu niespodzianki, masz je zaprowadzić we wskazane miejsce". Pozostawała mu nadzieja, że "tam" spotka kogoś, kto zrozumie jego język, albo będzie mógł pomóc w inny sposób.

- Hej, gacek - zwrócił się do swojego przewodnika cicho, jak gdyby obawiając się, że z otaczających go zarośli zaraz wyskoczy jakiś drapieżnik zwabiony odgłosami - Masz coś do jedzenia? - zapytał, a następnie wskazał na swoje otwarte usta, po czym zaczął ruszać żuchwą, jak gdyby coś żuł, sugerując tym samym swoją potrzebę zaspokojenia głodu. Miał nadzieję, że gatunek z którego pochodził jego przewodnik odżywiał się w podobny sposób, a gest, który pokazał Raabe, nie oznaczał na przykład zaproszenia do prokreacji.
Image
Awatar użytkownika
Gabriel Raabe
Gracz
 
Posty: 50
Rejestracja: 28 Gru 2015, o 19:03

Re: [Światy Jądra] Cona

Postprzez Mistrz Gry » 13 Sty 2016, o 17:06

Arconianim przez dłuższą chwilę przyglądał się przybyszowi z zaciekawieniem, po czym potrząsnął trójkątną głową. Szponiastymi palcami przeciągnął przed swoją twarzą, imitując szybę wizjera maski. Nie dał tym samym odpowiedzi, czy posiadał jakiekolwiek pożywienie zdatne dla przedstawiciela ludzkiego gatunku, lecz wskazał na inny problem. Próba zjedzenia, bądź wypicia czegokolwiek, wiązała się ze zdjęciem aparatu tlenowego. Raabe jedynie westchnął i podążył dalej śladem swego nowego towarzysza.

Wędrowali kilka godzin, w przeciągu których zablokował się filtr powietrza w pierwszym aparacie. Naprawa nie była wyjątkowo trudna, lecz wymagała odpowiednich narzędzi. Raabe dziękował opatrzności, że zabrał ze sobą obie maski.
W końcu dżungla przed nimi zaczęła się przerzedzać, aż finalnie oczom Gabriela ukazała się wtulona w gęstwinę dżungli, niewielka osada. Kilkanaście kamiennych budynków w dużym stopniu porośniętych roślinnością, nie robiło wielkiego wrażenia, lecz dla rozbitka na nieznanej planecie, ta namiastka śladu cywilizacji była najwspanialszym widokiem w galaktyce. Miejsce dawało nadzieję na przetrwanie. Skierowali się do jednego z budynków, z którym połączona była wiekowa aparatura zlokalizowana na zewnątrz. Drzwi odsunęły się, gdy Arconianim przyłożył dłoń do panelu kontrolnego. Zielonooki zniknął wewnątrz budynku i po chwili słabe światło rozjaśniło pomieszczenie mieszkalne. W krótkim korytarzu łączącego drzwi wejściowe z resztą domostwa, rozbłysła niebieska tafla czegoś na wzór pola siłowego. Obcy skinął na Raabe’a zachęcając, by ten wszedł do środka. Miniaturowy, ascetycznie urządzony budynek, był kiedyś najwyraźniej zamieszkały przez istotę niepotrafiącą oddychać przesiąkniętym amoniakiem powietrzem Cony. Było to jednak chyba bardzo dawno temu, gdyż wszystko przykrywała pokaźna warstwa kurzu. W pomieszczeniu znajdowała się jedynie prosta szafa, stół, jedno krzesło i łóżko. Arconianin wskazał na maskę tlenową i gestem nakazał jej zdjęcie. Gabriel zrobił jak zalecono. Wszak gdyby obcy chciał go zabić, nie ciągnąłby go ze sobą tak daleko. Mężczyzna z ulgą wciągnął nieco stęchłe powietrze, filtrowane i pompowane do budynku przez maszynę na zewnątrz. Obcy zaskrzeczał coś w swoim języku i wycofał się z chaty, pozostawiając gościa samego.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Światy Jądra] Cona

Postprzez Gabriel Raabe » 14 Sty 2016, o 19:17

Gabriel z pewnym zawodem przyjął odpowiedź jego przewodnika. Jakkolwiek była ona logiczna i racjonalna, zmęczenie i głód zbuntowały się na myśl o czekającym go marszu bez pożywienia. Dla kogoś przyzwyczajonego do luksusów i dostatku jak Raabe, sytuacja, w której się znalazł, była tym bardziej nieprzyjazna. Zacisnął jednak zęby i postanowił zignorować irytujące burczenie w brzucha i przytłaczające uczucie głodu. Człowiek ponoć potrafił wytrzymać długi czas bez jedzenia i Gabrielowi pozostawała nadzieja, że do tego czasu znajdzie sposób na pożywienie się.

Podróż zajęła kilka godzin i Raabe ucieszył się niezmiernie na widok czegoś, co wyglądało na osadę. Zmęczenie, głód i wyczerpanie psychiczne dawały o sobie znać coraz bardziej. Coraz częściej ogarniały go depresyjne myśli i przebłyski własnej śmierci, a gdy maska tlenowa zaczęła szwankować, chyba tylko przypadkiem przypomniał sobie o posiadaniu drugiej. Podczas podróży nie odzywał się do jego przewodnika - po pierwsze dzieliła ich bariera języka, po drugie cały czas obawiał się zagrożeń z dżungli. Obserwował go i jego ruchy jednak dokładnie i zdał sobie sprawę, że musi naprawdę dobrze znać okolicę.

Nie było najmniejszych wątpliwości, że Raabe nie miał najmniejszych szans dojrzeć tę wioskę bez kogoś, kto wiedział, czego szukać. Schowana wśród wysokich drzew i gęstej dżungli osada równie dobrze mogła wydawać się z odległości po prostu skupiskiem kamieni lub innych przeszkód. Z zainteresowaniem rozglądał się po otoczeniu, a widok zaawansowanej technologii w takiej dziczy wprawił go w osłupienie. Dopiero gest jego przewodnika, by zdjąć maskę, wyrwał go z otępienia. Łapczywie wciągnął pierwszy oddech naturalnego, a nie filtrowanego powietrza i poczuł, jak zaczyna kręcić mu się w głowie.

Może jednak nie był zgubiony.

- Hej, gdzie idziesz? - zapytał opuszczającego go Ascoranina, lecz nie otrzymał odpowiedzi. Wątpił też, żeby mógł ją zrozumieć. Zaczął rozglądać się po otoczeniu, próbując znaleźć jakieś poszlaki tego, do kogo lub czego został przyprowadzony. Pozostawał jednak w pomieszczeniu w którym się znajdował - nie zamierzał bez zaproszenia eksplorować cudzego domostwa, liczył także, że za chwilę ktoś się nim zainteresuje. Gdyby jednak tak się nie stało i nie zauważyłby niczego ciekawego w pomieszczeniu, nieśmiało rzucił w powietrze:
- Halo? Dzień dobry? Czy jest tutaj kto?
Image
Awatar użytkownika
Gabriel Raabe
Gracz
 
Posty: 50
Rejestracja: 28 Gru 2015, o 19:03

Re: [Światy Jądra] Cona

Postprzez Mistrz Gry » 16 Sty 2016, o 19:13

Odpowiedź nie nadeszła. Nie spodziewał się jej zresztą. Odsunął od stolika jedyne krzesło i usiadł na nim, nie zważając na warstwę pokrywającego je kurzu. Jego strój był w takim stanie, że nic nie robiło mu najmniejszej różnicy. Omiatając wzrokiem pokój, dostrzegł coś metalowego pod materacem na łóżku. Zainteresowany podszedł bliżej i wydobył spod posłania niewielki projektor holograficzny. Urządzenie zdawało się liczyć wiele lat i z jego stanu można było wywnioskować, że wiele przeszło. Zaintrygowany Raabe wcisnął przycisk odtwarzania zapisu. Z centralnego punktu urządzenia wystrzelił niebieski snop światła, który przekształcił się po chwili w postać średniego wieku, brodatego mężczyzny, otulonego płaszczem. Jego głos wypełnił pomieszczenie.


Tu mistrz Kyle Katarn. Nowa Republika i Zakon Jedi przestały istnieć, przesłonięte cieniem Imperium Galaktycznego. Ta wiadomość jest ostrzeżeniem i przypomnieniem dla każdego ocalałego jedi. Zaufajcie mocy. Nie wracajcie do świątyni na Coruscant, ani żadnej innej. Ten czas minął, a nasza przyszłość jest niepewna. Wiara, ufność i nasze przyjaźnie poddane zostaną próbie, lecz musimy być cierpliwi, gdyż pewnego dnia znów pojawi się dla nas nowa nadzieja. Raz już powstaliśmy z kolan i powstaniemy też tym razem. Niech moc będzie z wami…


Kliknij, aby zobaczyć wiadomość od Mistrza Gry
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Światy Jądra] Cona

Postprzez Gabriel Raabe » 16 Sty 2016, o 20:50

Ktokolwiek był gospodarzem tego miejsca, nie odwiedzał go już od dawna - zakładając, że nadal żył. Z obrzydzeniem spojrzał na warstwę kurzu na meblach z głupią myślą, że na Manaan jakaś sprzątaczka właśnie straciłaby pracę. Ale nie był na swojej rodzimej planecie, zresztą patrząc na stan jego ubioru, wzięto by go w najlepszym przypadku za bezdomnego.

Rozejrzał się po skromnie urządzonym wnętrzu, zastanawiając się, kto mógł być jego właścicielem. Niewątpliwie nie pochodził z tej planety, o czym świadczyła zaawansowana technologia oraz obecność filtrów powietrza. Kimkolwiek był jego gospodarz, Raabe mógł mu dziękować - spojrzał na maskę, którą odłożył na stół. Ciekawe, na jak długo mu jeszcze wystarczy... Wtem przyszła mu do głowy myśl.

- Skoro ja muszę używać maski... to ktokolwiek zamieszkiwał to miejsce musiał też z niej korzystać! - klasnął w dłonie i zaczął przeszukiwać pokój w poszukiwaniu maski. Pod materacem zauważył jakiś dziwny przedmiot i chociaż nie był on maską - zdecydował się bliżej mu przyjrzeć. Gdy odkrył, że to holoprojektor, rozejrzał się wkoło, upewniając się, że nikt go nie obserwuje, po czym aktywował urządzenie...

Wysłuchał wiadomości z osłupieniem. Kyle Katarn. To imię było mu znane. Mistrz Jedi, niegdyś Szturmowiec, a potem Jedi... Raabe nie wiedział, jak skończył, ale z pewną satysfakcją pomyślał, że pieprzony rycerzyk na pewno gryzie już piach.
- NIGDY nie powstaniecie. - powiedział do hologramu wściekle - I całe szczęście.

Odrzucił projektor z pogardą. Rozejrzał się po pomieszczeniu z gniewem. Jego gospodarz najwidoczniej był rycerzem jedi lub jakimś zwolennikiem, albo nawet samym Kylem Katarnem żyjącym jakimś cudem po dziś dzień. Raabe zastanawiał się, czy właściciel domostwa przyjdzie mu na spotkanie, lecz jego rozważania przerwało wejście jednego z mieszkańców osady. Gabriel przywitał go delikatnym uśmiechem, choć w głębi duszy wzrastało u niego pogarda u prostaków, którzy udzielili schronienia osobie czułej na moc. Zapewne musieli czcić go jak jakieś bóstwo...

Przybysz zapewnił jednak mężczyźnie jedzenie, więc Raabe odwdzięczył się istocie kolejnym uśmiechem i skinieniem głowy - być może znał znaczenie tego gestu od właściciela tego domostwa. Gdy już posilił się i napił, Raabe zapadł w sen, który trwał dobre parę godzin. Nie spał spokojnie, co chwila budził się, a gdy zamykał oczy, natychmiast wyobraźnia przywoływała mu zmasakrowaną twarz Busrina...

Parę godzin niespokojnego snu później kolejny przybysz - a może ten sam? - przyniósł mu kolejny posiłek, który Raabe skwapliwie przeżuł. Gospodarza nadal nie było widać i Raabe zaczynał się zastanawiać, jakie plany wobec niego mają mieszkańcy osady. Czy mieli rozkazy każdego człowieka sprowadzić w to miejsce? A może ma stać się głównym punktem jakiegoś obrządku religijnego?

Jeszcze raz przeszukał całe pomieszczenie w poszukiwaniu czegokolwiek przydatnego - najlepiej kolejnej maski tlenowej - po czym zdecydował się zwiedzić osadę. Być może jest w niej więcej osób takich jak on, albo przynajmniej potrafiących rozmawiać w jego języku.
Image
Awatar użytkownika
Gabriel Raabe
Gracz
 
Posty: 50
Rejestracja: 28 Gru 2015, o 19:03

Re: [Światy Jądra] Cona

Postprzez Mistrz Gry » 18 Sty 2016, o 15:31

Był wczesny poranek i z zewnątrz zaczynały dobiegać uszu Raabe'a odgłosy budzącej się do życia osady. Fakt, iż wciąż żył, zawdzięczał jedynie szczęściu i pomocy nieznajomego. Zamierzał wyjść na zewnątrz, gdy w osadzie zaczęło się coś dziać. Pierwsze okrzyki przerażenia przerywane były odgłosami wystrzałów z broni blasterowej. Po chwili uzupełniły je odgłosy kilku wybuchów. Budynek zatrząsł się pod wpływem fali uderzeniowej, a gdzieś w górze rozległ się dobrze Gabrielowi znany jazgot silników jonowowych. Nim Gabriel zdążył zareagować, drzwi do domostwa rozsunęły się, a w ich progu stanął imperialny szturmowiec.
- Ty! - wymierzył broń w Raabe'a. - Ręce nad głowę, a jeśli chociaż drgniesz, wypalę ci dziurę w czaszce.
Polityk posłusznie wypełnił polecenie. Do pomieszczenia wtargnęło jeszcze kilku żołnierzy. Jeden z nich praktycznie wcisnął Gabrielowi nową maskę tlenową.
- Idziemy! - rzucił zdawkowo. - Niech nawet przez myśl nie przejdzie ci próbowanie czegoś głupiego.

Pod eskortą trzech ubranych w białe pancerze imperialnych, Gabriel znalazł się na ulicy. Choć nocą nie zdążył się przyjrzeć osadzie zbyt uważnie, natychmiast zauważył znaczące różnice, jakie w niej zaszły. Okolica spowita była dymem, a kilka budynków uległo częściowemu zniszczeniu. Przerażonych mieszkańców zebrano w jednym miejscu i otoczone kordonem żołnierzy. Nad głowami zebranych z charakterystycznym, zbyt dobrze ostatnio Raabe'owi ostatnio znanym jazgotem, przeleciały dwa myśliwce typu TIE.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Światy Jądra] Cona

Postprzez Gabriel Raabe » 18 Sty 2016, o 19:01

Zamieszane na zewnątrz wytrąciło go trochę z rozleniwienia i rozespania po przerywanym odpoczynku. Nim zdążył jednak zareagować - czytaj: ukryć się gdzie to tylko możliwe - już został pojmany przez Szturmowców.

Poddał się im bez żadnego zgrywania bohatera czy próby wytłumaczenia się. Wiedział, że od nich i tak niewiele zależy. Przez krótką chwilę, gdy szedł równym krokiem z rękami założonymi na kark z lufami blasterów wycelowanymi w swoje plecy zastanawiał się, dlaczego w ogóle został pojmany. Fakt, że został znaleziony tak szybko, świadczył o jednej rzeczy: nie został uprowadzony przypadkowo. Jego oprawcy dobrze wiedzieli, gdzie go znajdą, a co więcej: mieli rozkaz doprowadzenia go żywego. Nie byli zaskoczeni jego obecnością w wiosce, ba, ich podejrzeń nie wzbudzało nawet to, że zastali w domostwie człowieka. To zatem oznaczało, że po pierwsze wiedzieli, że przeżył. A po drugie: że był im do czegoś potrzebny.

Przełknął ślinę i niemal potknął się o własne nogi gdy zdał sobie sprawę, że będą chcieli oskarżyć go o śmierć Busrina.

Postanowił jednak na razie zgrywać nic nie wiedzącego i zaskoczonego całym przebiegiem sprawy. Nie mógł mieć nawet przypuszczeń, ile na temat prawdy wiedzą jego oprawcy. Posłusznie więc szedł tam, gdzie miał zostać prowadzony, korzystając z okazji i rozglądając się po otoczeniu i po wiosce. Być może zauważy coś - albo kogoś - co rozjaśni choć trochę sytuację, w której się znajduje.
Image
Awatar użytkownika
Gabriel Raabe
Gracz
 
Posty: 50
Rejestracja: 28 Gru 2015, o 19:03

Re: [Światy Jądra] Cona

Postprzez Mistrz Gry » 19 Sty 2016, o 14:06

Niestety nic, co widział, nie dawało jakichkolwiek wskazówek na temat tego, co się działo. Przynajmniej na razie. Podeszli prosto do szturmowca z czerwonym naramiennikiem, sugerującym najwyższy stopień w oddziale. Zwrócony w stronę zgonionego tłumku mieszkańców, nie zauważył zbliżającego się wraz z eskortą więźnia.
- Mamy go, sir.
Krótki raport przykuł uwagę dowódcy. Zza wizjera hełmu bacznie zlustrował Raabe'a wzrokiem.
- Znaleźliśmy przy nim to. - drugi żołnierz wyciągnął dłoń, na której spoczywał holoprojektor. Niewielka sylwetka mistrza jedi zmaterializowała się nad dyskiem, po raz kolejny ostrzegając ocalałych członków zakonu. Jeden z Arconian postanowił wykorzystać chwilę nieuwagi napastników. Gdy oczy wszystkich zwróciły się ku holograficznej postaci, rzucił się do ucieczki, roztrącają na boki parę zaskoczonych szturmowców. Nie zdołał dobiec daleko, gdy dosięgło go kilkanaście wiązek energii. Kilkoro dzieci wybuchło płaczem.
- Nie dość, że złapaliśmy naszego zbiega, to jeszcze najwyraźniej znaleźliśmy starą kryjówkę któregoś z tych renegatów jedi. Doskonała robota. Zapakować go do promu i wysłać do bazy.
- Co mamy zrobić z wioską, sir?
- Za nieposłuszeństwo względem Imperium Galaktycznego jest tylko jedna kara. - głównodowodzący operacji zwrócił wizjer hełmu w stronę jeńców. - Zabić wszystkich, a wioskę spalić.
Nim został wprowadzony na pokład promu, Gabriel Raabe usłyszał odgłosy strzałów i krzyki przerażenia, które bardzo szybko ucichły.


Wysłużony prom klasy Lambda pierwszej generacji uniósł się nad korony drzew i eskortowany przez dwa myśliwce TIE pomknął na zachód. Słup czarnego, gęstego dymu, znaczący położenie skrytej w dziczy dżungli osady, powoli znikał na horyzoncie.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Światy Jądra] Cona

Postprzez Gabriel Raabe » 20 Sty 2016, o 20:16

A więc nie zamierzali go rozstrzelać od razu. To był dobry znak. Szedł posłusznie, prowadzony przez szturmowców. Nie zamierzał uciekać, zresztą widok jednego z tubylców który porwał się na taki ruch, skutecznie zaprezentował mu konsekwencje takiej decyzji.

Odnalezienie projektora zdecydowanie pogarszało jego sytuację. Zaczynał zastanawiać się, czy nie został celowo wrobiony, lecz szybko porzucił tę myśl: zbyt dużo było w jego sytuacji czynników losowych, aby ktokolwiek mógł je przewidzieć i w te sposób zaplanować. Nie zamierzał jednak tłumaczyć się ze znaleziska - nie w tej chwili, przed osobami, od których jego życie - na razie - nie zależy. Czekał, aż zostanie doprowadzony przed oblicze osoby, która nakazała jego schwytanie.

- Czy mogę zadać pytanie, sir? - zapytał spokojnie, kierując słowa do najwyższego stopniem żołnierza. Wiedział, że gdyby od razu wypalił z pytaniem, w najlepszym wypadku zostałby zdzielony kolbą karabinu po twarzy. W ten sposób miał szansę, przez odwołanie się do autorytetu, na uwagę żołnierza. Jeżeli w odpowiedzi otrzymał potwierdzenie możliwości zabrania głosu, zapytał:

- Dlaczego zostałem pojmany?

Nie unosił głosu, a pytanie było krótkie i konkretne, aby nie nadwyrężać i tak wątpliwej cierpliwości swoich rozmówców. Chciał zebrać jakiekolwiek informacje przed spotkaniem, od którego zapewne zależeć będzie jego życie i śmierć. W ten sposób mógł też ustalić, ile wiedzą jego oprawcy.
Image
Awatar użytkownika
Gabriel Raabe
Gracz
 
Posty: 50
Rejestracja: 28 Gru 2015, o 19:03

Następna

Wróć do Archiwum

cron