Content

Archiwum

[Światy Jądra] Cona

Re: [Światy Jądra] Cona

Postprzez Renno Tresta » 26 Lut 2016, o 11:19

Czyli na razie nici z rozróby. Rauss aż świerzbiło, ale zdjęła palec ze spustu. Gdyby nie inwencja Starbringera, której niewątpliwym przejawem było zaprzęgnięcie kurdupla do pracy przy konsoli, mogła by sobie wreszcie postrzelać, z wiatrem we włosach i śmiechem na ustach przebić się do siedziby imperialnego herszta, narobić zamieszania. Poderwać do pionu to zaspane obozowisko. Pożyć trochę.
Okazja jednakże przefrunęła najemniczce koło nosa. Zrezygnowana, spuściła dłoń z pistoletem tak nisko, że lufą stuknęła się w kolano. Nie ma wyjścia, trzeba kontynuować żmudną-nudną infiltrację.
- Dawaj bokiem, miniemy patrol. Głowa w dół.

Varna zatrzasnął skrzynkę z narzędziami, starł pot z czoła. Nienawidził pracować w nocy, szczególnie przy takich temperaturach. Oczy same mu się zamykały, między opadającymi ustawicznie powiekami rozciągała się jakby kleista maź; nie pomagał zachować przytomności nawet frontman Laserowych Skorpionów, wrzeszczący mechanikowi prosto do uszu, że oto powraca, sam jeden, bez niczyjej pomocy. Jak wędrowiec? Hm.
Na dodatek niczego nie osiągnął przy tym cholernym myśliwcu. Pilot czwórki narzekał na hamowanie, które podobno całkiem siadało w atmosferze, ale przy jonowym silniku i takim kadłubie cudów nie dało rady odstawić. TIE przecież nie zacznie nagle tańczyć w obłokach jak byle skyhopper, nie okłamujmy się. Skubaniec musiał zadowolić się tym, co miał.
Mężczyzna wstał więc, pogodziwszy się z porażką i, ziewając przeciągle pod maską, poszedł sprawdzić, czy kolega też skończył robotę. Obaj zasługiwali na odpoczynek.
- Hej, Hooks, ja już nie daję rad...
Hooks leżał na podłodze, z rękami rozpostartymi tak, jak gdyby próbował wyczyniać aniołki na betonie. Jego pokryta zadrapaniami szyja wykręcona była do granic możliwości. Kark pękł zapewne gdzieś w połowie manewru, który nieznany sprawca zaserwował biedakowi, usiłując obrócić jego głowę chyba o trzysta sześćdziesiąt stopni. Biel gałek ocznych denata poznaczona była siatką czerwonych przekrwień, ślina wylewała się z jego szeroko otwartych, nieruchomych ust.
Nie żył - to mało powiedziane. Wyglądał na potrąconego przez średnich rozmiarów speeder.
Varna stał w miejscu jak kołek, kompletnie sparaliżowany strachem. Nie ruszył się nawet wtedy, kiedy poczuł, jak szorstka, ogromna, pojawiająca się znikąd dłoń obejmuje jego czaszkę i zdecydowanym szarpnięciem odsłania pobladłą szyję. A gdy nieubłagany uścisk drugiej łapy, równie potężnej, co pierwsza, począł zgniatać gardło mechanika, było już o wiele, o wiele za późno na ucieczkę.

***


Rith uważnie przyglądała się podwojom prowadzącym do głównego kompleksu, lada chwila spodziewając się dostrzec feerię rozpalonych świateł i usłyszeć jazgot rozszalałych syren. Ściera, kiedy tylko dołączył do duetu cichociemnych, od razu opowiedział, co narobił tymi swoimi nieuważnymi, szczurzymi rączkami. Wydawało się, że odpalenie alarmu na cały obóz było teraz tylko kwestią czasu, lecz na razie nic takiego się nie stało. Może więźniowie przejęli kontrolę?
Z ciemności spowijającej obrzeża imperialnej bazy wyłonili się zwierzopodobni. Kelen zadecydował, że miejscem przegrupowania będzie ubocze metalowej budy, punktu kontrolnego tuż przed gmachem administracyjnym, omijanego przez patrole. Łowczyni po kryjomu przebiła więc zbiornik z tlenem gwardzisty wewnątrz, by o swoich postępach mogli dyskutować zupełnie bez obawy podsłuchu.
- Rrrawrrraur.
Znajomość shyriwook nie należała do mocnych stron kobiety, ale łatwo było zrozumieć choćby z kontekstu, co chciał przekazać Vuuu'ur. "Myśliwce wzbogacone o trochę fajerwerków, świadkowie wyeliminowani".
- Nadajniki?
- Po drodze znaleźli. Oni zobaczyli, że były. Bomba też teraz jest. Na czas, jaki ustalili. Nie będzie posiłków.
Astarith z zadowoleniem skinęła głową.
- Dobra. Dajemy do przodu, póki ci debile na tyłach się zastanawiają, czemu drzwi do kibla nie chcą się otworzyć. - odchrząknęła, spojrzała na Starbringera. - To znaczy, jeśli szef zechce.
Image
Postać archiwalna:
Renno Tresta
Awatar użytkownika
Renno Tresta
Gracz
 
Posty: 575
Rejestracja: 3 Kwi 2010, o 14:30

Re: [Światy Jądra] Cona

Postprzez Kelan Navarr » 1 Mar 2016, o 17:34

- Stać ścierwa! – głos imperialnego żołnierza rozległ się niespodziewanie za ich plecami, zaledwie kilkadziesiąt sekund po tym, jak wyszli z celi.
Oboje zastosowali się do polecenia, unosząc ręce nad głowy. Odwrócili się w stronę napastnika. Imperialny szturmowiec mierzył w nich z karabinu, a specyfika jego stroju uniemożliwiała ocenę emocji, jakie pojawiały się na jego twarzy. Postawienie wszystkiego na jedną kartę i próba ataku skończyłaby się prawdopodobnie śmiercią przemytnika, bądź jego towarzysza, więc Keren wykluczył tę opcję. Cierpliwie jednak obserwował ruchy strażnika, czekając na okazję.
- Wracać do celi! – padła stanowcza komenda.
Posłusznie ruszyli w drogę powrotną, mijając szturmowca i wymierzoną w nich lufę blastera, która wiernie podążyła ich śladem. Minęli już żołnierza, gdy gdzieś w dole rozległy się strzały i kilka wiązek energii przemknęło wolną przestrzenią pomiędzy chodnikami. Przemytnik zadziałał odruchowo. Rzucił się ku imperialnemu, przedramieniem podbijając dzierżony przez niego karabin. Czerwona wiązka przemknęła nad głową Caldona. Mężczyzna obiema rękami chwycił broń napastnika i mimo napotkanego oporu zdzielił nią przód hełmu szturmowca. Chwyt żołnierza na karabinie zelżał, co przemytnik momentalnie wykorzystał, skrętem ciała wyrywając go z rąk imperialnego. Przy okazji kolbą wymierzył kolejny cios w białe tworzywo hełmu. Oszołomiony szturmowiec zatoczył się w tył i prawdopodobnie nie zauważył nawet kolby jego własnej broni, zmierzającej od dołu ku jego podbródkowi. Hełm wyleciał w powietrze, odsłaniając oblicze młodego, ogolonego na łyso mężczyzny. Z nosa ciekła mu krew.
- To nic osobistego. – mruknął Caldon zwracając lufę karabinu w stronę głowy mężczyzny.
Nim tamten zdążył cokolwiek powiedzieć, palec ciemnoskórego mężczyzny pociągnął za spust.
Image
Awatar użytkownika
Kelan Navarr
Gracz
 
Posty: 2329
Rejestracja: 28 Gru 2008, o 00:13

Re: [Światy Jądra] Cona

Postprzez Kelan Navarr » 1 Mar 2016, o 17:35

Głównymi wrotami dostali się do wnętrza kompleksu. Biorąc pod uwagę fakt otwarcia wszystkich cel w części więziennej, panująca wewnątrz placówki cisza, zdawała się być wręcz nie na miejscu. Wytłumaczenie było jednak całkiem proste – wszelkie próby kontaktu z centralą w celu postawienie całego personelu na nogi, niezmiennie kończyły się fiaskiem. Nic nie zapowiadało też w tej sytuacji jakichkolwiek zmian. Załoga centrali przestała oddychać przed blisko kwadransem, a zamek drzwi był zniszczony, uniemożliwiając na dostanie się do wnętrza pomieszczenia w ciągu najbliższych kilkudziesięciu minut.
Grupa ratunkowa z karabinami uniesionymi do strzału, szybkim krokiem zagłębiła się w pusty korytarz. Zza żadnych drzwi, które mijali, ich uszu nie dobiegły żadne hałasy świadczące o próbach wydostania się niektórych żołnierzy. Do świtu pozostawały niecałe dwie godziny i baza wciąż pogrążona była w twardym, nocnym letargu. Sprawnie i bez przeszkód dotarli do wrót prowadzących do skrzydła więzienno-kopalnianego.
- Gotowi? – spytał Starbringer, spoglądając na kompanów.
Odpowiedziało mu zgodne skinięcie głowami. Gdy wrota odsłoniły przed nimi dalszą drogą, pierwszą rzeczą, jaką zobaczyli, był biały pancerz jednego ze strażników. Imperialny biegł w ich stronę i zginął momentalnie od kilku posłanych w jego stronę wiązek energii. Hełm ukrył bezgraniczne zdziwienie, w jakim zastygła jego twarz. Vuuu’ur zaryczał coś niezrozumiale, spoglądając na chaos, jaki ogarnął tę część bazy. Więźniowie wszystkich cel, widząc dla siebie niespodziewaną szansę na ucieczkę, postanowili wykorzystać okazję. Liczne ciała należące zarówno do więźniów, jak i żołnierzy imperialnych, znaczące chodniki na wszystkich poziomach były niemym świadectwem ostatnich wydarzeń, jakie miały tu miejsce.
- On zastanawia się. – odezwał się Barabel spoglądając na rozpościerający się przed nimi chaos. – Jak my znajdziemy Bothanin.
Kelen miał jedynie nadzieję, że ich cel nie zdołał zginąć, nim zdołali do niego w ogóle dotrzeć.
Image
Awatar użytkownika
Kelan Navarr
Gracz
 
Posty: 2329
Rejestracja: 28 Gru 2008, o 00:13

Re: [Światy Jądra] Cona

Postprzez Renno Tresta » 2 Mar 2016, o 19:51

- No normalnie, misiu. Gdzie zawsze trzymają najważniejszych więźniów? Na dole. Na samym dole, głęboko w kazamatach.
Rauss postąpiła kilka ostrożnych kroków w stronę świeżego imperialnego truchła. Naście metrów przed grupą najemników stał morderca we własnej osobie, dyszący ciężko Twi'lek z pianą na ustach i karabinem w garści. Towarzyszył mu krępy Arconianin, miast w broń długodystansową uzbrojony w zwykłą elektropałkę; najpewniej w zamieszaniu wyrwał ją z rąk któregoś z klawiszy. Obaj nieprzyjemnie przypatrywali się intruzom, nabuzowani i żądni wrażeń, gotowi przelać krew, sfrustrowani długą odsiadką. Blokowali ponadto przejście i nie wyglądało na to, że zamierzali się ze swoich miejsc ruszyć.
Łowczyni, nie przerywając kontaktu wzrokowego z parą nerwowych dżentelmenów, oparła podeszwę buta na upuszczonym przez martwego szturmowca E-11. Energicznym pchnięciem posłała spluwę prosto pod nogi wielkookiego tubylca.
Pokojowy gest został rychło przyjęty, a co za tym idzie, impas minął - pałka błyskawicznie padła osierocona na ziemię, a zwolnione od jej ciężaru szponiaste paluchy bez wahania zaopiekowały się zrobionym na zamówienie Imperium produktem BlasTechu. Broń ta, nie ukrywajmy, bardziej niźli metalowy pręt miała przydać się podczas trwających właśnie zamieszek i Arconianin dar ów docenił, wraz z Twi'lekiem bez awantur opuściwszy korytarz. Historyjka sama z siebie nawet wzruszająca, ale najważniejsze, że dwaj kumple zeszli drużynie marzeń z drogi i pobiegli pochwalić się gdzieś indziej i komuś innemu swoimi nowymi zabawkami.
- Zawsze łatwo zdobywałam przyjaciół.
Vuuu'ur i Ściera zostali u wejścia do więziennej części kompleksu, zgodnie z poleceniem stojąc tam na czatach i pilnując, by trasa ucieczki pozostała czystą. Reszta ekipy zapuściła się tymczasem w biegnący jeszcze głębiej pod ziemię gąszcz pootwieranych przez Jawę klitek. Doradin Sekka dumnie kroczył na czele ekspedycji, torując drogę przedstawicielom rasy ludzkiej; przy każdym wystrzale jego zdobiona kościanymi ornamentami strzelba wrzeszczała niczym kastrowany pies akk, a do tego szturmowcy szybko nauczyli się padać na ziemię, gdy tylko ich uszu dobiegał potworny zgrzyt dociskanego języka spustowego. Astarith i Kelen również nie próżnowali, zajęci omijaniem porozrzucanych na kładkach zwłok oraz zaglądaniem do każdego z ciasnych pomieszczeń, oczywiście celem wypatrzenia poszukiwanego przez Czarne Słońce Bothanina. Delikwenta jak na razie nie przyuważyli, ale za to Barabel bawił się setnie.
- Jakieś postępy? - znajomy głos zabrzęczał w słuchawce Starbringera. Pytanie Grima Fella rozbrzmiało akurat wtedy, gdy eks-żołnierz miał okazję przyjrzeć się popełnionej przez srogo obitego, czarnoskórego więźnia egzekucji na drżącym ze strachu szturmowcu.
Image
Postać archiwalna:
Renno Tresta
Awatar użytkownika
Renno Tresta
Gracz
 
Posty: 575
Rejestracja: 3 Kwi 2010, o 14:30

Re: [Światy Jądra] Cona

Postprzez Gabriel Raabe » 3 Mar 2016, o 08:20

Zginą! Na pewno ich zastrzelą!

Gabriel jak w jakimś amoku szedł za Kerenem, lecz gdy usłyszał rozkaz żołnierza, spanikował i stanął w miejscu jak wryty. Schylał głowę za każdym razem, gdy słyszał jakiś huk lub strzał - czyli średnio co parę sekund - i rozbieganym, zdezorientowanym spojrzeniem zwierzęcia na polowaniu rozglądał się wkoło, zewsząd spodziewając się czyhającej na niego śmierci.

Posłusznie spełnił polecenie szturmowca, choć nogi odmawiały mu posłuszeństwa i niemal z tytanicznym wysiłkiem zmuszał się do podnoszenia tych dwóch wacianych brył, które niegdyś były jego dolnymi kończynami. I zapewne byłby wrócił do celi, gdyby nie Keren.

Z perspektywy Gabriela to był moment. Przemytnik jak wąż rzucił się na swojego rywala, szybko obezwładniając go i wyrywając broń z ręki. Jak w zwolnionym tempie, Gabriel patrzył, jak hełm szturmowca opada na podłogę, uderzając ze stukotem, który w umyśle mężczyzny odbijał się potężnym echem, zagłuszającym odgłosy całej bitwy wkoło. Spojrzał na ich oprawcę - młodego, łysego chłopaczka, który zapewne na Manaan wzbudziłby jedynie politowanie Gabriela. Tak, jak teraz.

A potem padł strzał.

Raabe krzyknął i schował twarz w dłoniach, czując, jak treści żołądka napływają mu do gardła. Adrenalina i wola przetrwania szybko wytrząsnęły go jednak z szoku, chociaż od tej chwili wzrok Gabriela celowo unikał zatrzymywania się na zwłokach szturmowca.
- Broń - powiedział, przytulając się do ściany - Weź broń.

Szczerze wątpił, by musiał to powtarzać doświadczonemu zawadiace, jakim był Keren.
Image
Awatar użytkownika
Gabriel Raabe
Gracz
 
Posty: 50
Rejestracja: 28 Gru 2015, o 19:03

Re: [Światy Jądra] Cona

Postprzez Kelan Navarr » 3 Mar 2016, o 17:25

- Jak Imperium wie, że Bothanin ważny, to pewnie w złym stanie, albo martwy – celnie, choć dość pokrętnie zauważył Sekka.
- Przekonamy się, gdy go znajdziemy – rzucił przez ramię Kelen.
W tej samej chwili w słuchawce najemnika odezwał się głos Fella.
- Jakieś postępy?
- Jesteśmy w środku i siejemy śmierć i zniszczenie. Sekka sprawia wrażenie, jakby sprawiało mu to niebywałą frajdę, ale nie przełożyło się to dotychczas na wymierny rezultat w postaci odnalezienia celu. Dam znać, gdy będziemy wychodzili.
- Zrozumiałem. – skwitował krótko Sakiyanin i zakończył połączenie.

Odgłosy strzałów dobiegały ich uszu coraz rzadziej i wyglądało na to, że więźniowie zaczynają kontrolować sytuację. Obrazkiem potwierdzającym tę tezę, była scena, która rozegrała się przed ich oczami, gdy stanęli u stóp układających się w literę U schodów. Mimo iż zdążyli jedynie na epilog, był on wystarczająco wymowny. Czarnoskóry mężczyzna podniósł pozostawioną przez szturmowca broń i skinął na przytulonego do ściany białego mężczyznę. Na widok gości uniósł broń do strzału, lecz po chwili obserwacji wymierzonych w niego luf karabinów blasterowych, pokojowo skierował swoją ku ziemi.
- To wasza robota? – spytał wskazując za siebie. Kelen wzruszył ramionami.
- Tak jakoś wyszło. Może Ty również będziesz w stanie nam pomóc. Szukamy pewnego Bothanina. Widziałeś tu jakichś?
- Jest na pewno jeden, którego zabrałem z pokładu tego cholernego imperialnego galeonu.
Do rozmowy wtrącił się Sekka.
- Ten nas do niego zabierze. Prosto do nazma… kazna… - Barabel splunął poirytowany trudnością nowopoznanego słowa, aż zatrzeszczała jego metalowa szczęka. – mazmatów! – Zakończył triumfalnie.
- Byłeś na pokładzie tego imperialnego galeonu? – spytał Kelen przerywając ciszę, jaka zapadła po żądaniu wyłożonym przez Barabela.
- Dostarczyłem na jego pokład całą grupę, ale przy ucieczce mieliśmy drobny niefart i dostaliśmy w hipernapęd tuż przed skokiem. Jeśli wciąż żyje, jest tu jeszcze z Bothaninem jeden gość z metaliczną połową facjaty. Kiruł, czy jak mu tam było. Wiem, w której części ich trzymają i mogę was tam zaprowadzić, ale tylko pod warunkiem, że możemy zabrać się z wami w drogę powrotną.
- Niech będzie. - zgodził się najemnik. – A ten, to kto?
Ruchem brody wskazał na przysłuchującego się rozmowie Raabe’a.
Image
Awatar użytkownika
Kelan Navarr
Gracz
 
Posty: 2329
Rejestracja: 28 Gru 2008, o 00:13

Re: [Światy Jądra] Cona

Postprzez Gabriel Raabe » 6 Mar 2016, o 09:23

Wszystko wskazywało na to, że Keren znał osoby, które właśnie przybyły na ich ratunek... Albo po prostu "przejąć" ich z jednej niewoli, do drugiej. Raabe instynktownie trzymał się nieco z tyłu, cały czas blisko ściany, rozglądając się nerwowo co i rusz.

Nie miał zielonego pojęcia, co było tematem rozmowy, której się przysłuchiwał. Nie wtrącał się zatem, nieufnie jedynie łypiąc na broń przybyszów. Gdy jednak uwaga rozmówców przeniosła się na niego, wyprostował się i spojrzał na pytającego, odzywając się, zanim Keren zdąży go przedstawić.
- Gabriel Raabe - powiedział, choć nie wyciągnął ręki na przywitanie. Czuł, że powaga sytuacji i zagrożenie czyhające wkoło uzasadniały brak kurtuazji - Byłem współwięźniem Kerena, albo raczej, to on był moim współwięźniem - wytłumaczył, zachowując chronologię, w której mężczyźni wrzuceni zostali do celi. - Ten atak to wasza sprawka? To wam zawdzięczamy szansę na ucieczkę?
Image
Awatar użytkownika
Gabriel Raabe
Gracz
 
Posty: 50
Rejestracja: 28 Gru 2015, o 19:03

Re: [Światy Jądra] Cona

Postprzez Renno Tresta » 6 Mar 2016, o 21:00

- Na początku się zastanawiałam, po co Imperium miałoby zamykać takiego... typa, ale teraz już rozumiem. Uwaga, stoi przed nami prawdziwy geniusz! Masz nas, detektywie. To wszystko nasza wina. Poddajemy się.
Sekka sprawnym ruchem wyrwał pustą baterię ze swojego ogromnego automatu do mordowania, po czym satysfakcjonujące, głębokie kliknięcie potwierdziło, że oto mechanizm zasilający strzelby skarmiono świeżym zasobnikiem energetycznym.
- Gabriel Raabe nie jest detektywem. Detektywi pachną kawą i wypalonym tytoniem. Gabriel Raabe pachnie - Barabel pociągnął nosem aż zaświszczało. - potem, błotem i resztką wody po goleniu. Gabriel Raabe może być leśnikiem. Albo traperem.
- Tak czy siak - Astarith wzruszyła ramionami. - Gabriel Raabe ma na pewno za mało włosów i za krótkiego pyska, żeby być Bothaninem. - spojrzała na czarnoskórego. - Czas nagli, więc jeśli nie blefujesz, przyjacielu, to ruszajcie z kolegą przodem i zapracujcie na transport. My wam popilnujemy pleców. Zupełnie nie przejmujcie się naszą bronią.
Galeon. Niby tylko jedno niepozorne słowo, ale wszyscy od razu skojarzyli, o jaką konkretną sprawę chodziło. Jeśli facet nie kłamał - a przecież sam fakt, że aktualnie przebywał w tajnym imperialnym obozie pracy, zdawał się sprzyjać jego twierdzeniu - miał za sobą nie lada przygodę. I mógł co nieco wiedzieć.
- Keren - łowczyni wychwyciła imię więźnia przysłuchując się nerwowemu tłumaczeniu jego współlokatora. - Ciekawy zbieg okoliczności, swoją drogą. Nie, nie przerywaj marszu, idź dalej. Rozumiem, że wasza ekipa podczas tamtego rajdu się rozpadła? O bladym archeologu i babie z kryminału, no wiesz, tych oficjalnie poszukiwanych przez Imperium, to nie wspomniałeś. Jest za nich sporo gotówki, dużo ludzi się nimi interesuje. Dużo groźnych sukinsynów, których fajnie byłoby wyprzedzić. No i z czym tam chciałeś spieprzać w nadprzestrzeń? Oprócz pasażerów, ile dobra miałeś na pokładzie? Jeśli nie chcesz zdradzać wprost, ze skromności, absolutnie rozumiem. Wystarczy, że podasz tonaż statku i procent zapełnienia ładowni, to już sama obliczę.
Image
Postać archiwalna:
Renno Tresta
Awatar użytkownika
Renno Tresta
Gracz
 
Posty: 575
Rejestracja: 3 Kwi 2010, o 14:30

Re: [Światy Jądra] Cona

Postprzez Kelan Navarr » 8 Mar 2016, o 17:28

- Jaki zbieg okoliczności? – spytał Keren. – Fakt, że lecący tym samym statkiem rozbili się w tym samym miejscu, nie jest chyba czymś zaskakującym? Przypominam, że po drodze nie rozbijaliśmy się nigdzie indziej. Tymczasem ruszajmy, rozmawiać możemy również w drodze. To tylko dwa poziomy niżej.
- W mazmatach. – sprostował Barabel.
Kelen westchnął cicho.
- Ma rację. Nie mamy czasu na bezproduktywne pogadanki. Ruszajmy.
Z dwójką nowopoznanych mężczyzn na czele, grupa zagłębiła się w trzewia więzienia. Strażnicy zostali już skutecznie spacyfikowanie, a więźniowie wciąż kręcili się po placówce, próbując jakoś zorganizować i przedsięwziąć kolejne kroki zbliżające ich do wolności. Szczęśliwie więźniami na Comie nie byli w przytłaczającej części mordercy i psychopaci, a raczej niewygodni opozycjoniści, działający na szkodę jedynej słusznej władzy. Dzięki tej subtelnej różnicy udało się nie rozpętać gehenny.
- Pytałaś o łupy. – przemytnik zwrócił się do Astarith, podejmując przerwaną wcześniej rozmowę. – Gdy na pokładzie Galeonu zrobiło się gorąco, jedna grupa naszych została odcięta od lądowisk, a tym samym możliwości ucieczki. Przekazałem stery drugiemu pilotowi i sam przejąłem kontrolę nad imperialnym promem, który stał na lądowisku obok. Nie zwykłem zostawiać swoich ludzi na pastwę losu. Reszta załogi odleciała naszym statkiem, a za kim Imperium wystawiło listy gończe, trudno mi powiedzieć. Tutejszy przepływ informacji galaktycznych jest mniej niż gówno wart, bo po prostu kompletnie nie istnieje.
Keren nie wspomniał i fakcie, iż jego główną motywacją do dłuższego pozostania na pokładzie Galeonu nie było życie członków załogi, a właśnie przywołane łupy, lecz nie uważał za konieczne dzielenie się z kimkolwiek swoimi prawdziwymi pobudkami. Koniec końców łupy były bezpieczne daleko od Comy. W międzyczasie zeszli na trzeci poziom chodników więziennych. Charakterystyczne futro widoczne z daleka, nawet w niewielkim tłumku więźniów, jasno wskazywało, że trafili bezbłędnie.
- Skoro jednak jesteście tu, by uwolnić jednego z uczestników niedawnej draki, a nie wiecie, co stało się z łupem, znaczy, że nie przysłali was nasi zleceniodawcy. – zauważył przytomnie Keren. – Kim więc jesteście?
Image
Awatar użytkownika
Kelan Navarr
Gracz
 
Posty: 2329
Rejestracja: 28 Gru 2008, o 00:13

Re: [Światy Jądra] Cona

Postprzez Renno Tresta » 9 Mar 2016, o 19:34

- Bandą dupków i hipokrytów, co zadają masę pytań, a na żadne nie chcą odpowiedzieć. - skrzywiła się wymownie. - Na razie cieszcie się, że nie siedzicie za kratami, potem obgadamy szczegóły.
Grupa zatrzymała się kilkanaście kroków przed Bothaninem, ciasno wtłoczonym w zgraję współwięźniów. Rauss stuknęła blasterem opancerzony tors Sekki, ekspresywnym skinięciem głowy wskazała gadowi tłumek delikwentów.
- Zrób przejście i odizoluj naszego dziada. W razie problemów, to wiesz, przeszkodę delikatnie, ale jednak w pysk.
Doradin natychmiastowo podążył wypełnić narzuconą przez Astarith misję. Po drodze do celu zdarzyło mu się, niestety, brutalnie i bez słowa przeprosin wepchnąć swoich narzekających kompanów na zimną powierzchnię więziennej ściany; chodnik był bowiem ciasny, a Barabel, przeciwnie, szeroki. Nadto, łuskowaniec lubił w chodzie zakołysać swoimi pokaźnymi gabarytami - taki nawyk pozostał mu po trudnej młodości spędzonej na podmiejskich osiedlach Nar Shaddaa - więc przy tym wepchnięciu zafundował jeszcze nieszczęśnikom solidny masaż, wprawiwszy w ruch swoje bezpardonowe łokcie.
- Nie wiesz nic o imperialnych skarbach, no to przydaj się chociaż do urobienia futrzaka. - rzuciła do Kerena, poprawiając rękawy wygniecionej kurtki. - Starczy, że poświadczysz za nas znajomą gębą, a przystojniak zajmie się już mówieniem. Detektywa ja ci popilnuję, nie bój żaby.
Posłała Raabe promienny uśmiech.
- Nie zgubi się.
Image
Postać archiwalna:
Renno Tresta
Awatar użytkownika
Renno Tresta
Gracz
 
Posty: 575
Rejestracja: 3 Kwi 2010, o 14:30

Re: [Światy Jądra] Cona

Postprzez Gabriel Raabe » 10 Mar 2016, o 18:25

Z braku lepszego pomysłu szedł za grupą awanturników, co chwila oglądając się za siebie i wkoło, jak gdyby w każdym momencie zza rogu lub cieni miał wyskoczyć jakiś sługus Imperium, gotów pozbawić go życia... albo przypomnieć mu o układzie, który poniekąd zawarł z Eive'm. Rebus sic stantibus pomyślał Raabe, choć nie wiadomo na ile starał się usprawiedliwić sam siebie, a na ile tylko uspokoić.
- Nie jestem traperem. Ani leśnikiem. Ani tym bardziej detektywem. Obawiam się, że mogę być większym skurwielem niż wy wszyscy razem wzięci. Jestem. Byłem - politykiem.
Raabe starał się, by jego słowa zabrzmiały jak lekki żart, choć z każdą wypowiedzianą głoską ogarniał go dziwny smutek i strach. Na chwilę obecną nie wiedział nawet, kim jest. Uznany za zmarłego miał czystą kartę, mógł stać się kimkolwiek, oficjalnie przecież już nie istniał...

... ale to oznaczało także, że nie mógł wrócić do starego życia. Życia pełnego luksusów, wygody i bogactwa.

Blastery w rękach jego wybawców/nowych oprawców były wystarczającą zachętą dla Gabriela, żeby wypełniać wszystkie polecenia grupy. Najważniejsza różnica pomiędzy nimi i szturmowcami była bowiem teraz całkiem prosta: ci drudzy z nich do Gabriela strzelali.

Pomyślał, że w razie draki mógłby dobrze udawać imperialnego oficera, albo inną ważną personę. O ile tylko miałby przebranie, lecz gdy obejrzał się, żeby to zaproponować reszcie grupy, przypomniał sobie że jego egzotyczni towarzysze nadal mieli broń. I zapewne jakiś plan, który niekoniecznie przewidywał wygadanego ex-polityka.

- Nie planuję się zgubić - odpowiedział, nie wiedząc nawet, jak rozumieć tajemniczy uśmiech kobiety. Z jednej strony mogła być próbą dodania mu otuchy, z drugiej wręcz przeciwnie: zawoalowaną przestrogą przed ucieczką. Albo jednym i drugim.

Zastanawiał się, co z nim zrobią. Sprzedadzą za okup? Odkąd uznali go za zmarłego, na Manaan raczej nikt nie będzie chciał za niego płacić. Zwłaszcza po zmianie władz, która zapewne bardzo niechętnie powita jednego z czołowych opozycjonistów i prędzej powie "panie, co pan, Raabe nie żyje, to jest jakaś podróba albo inny klon" niż rzuci solidną kwotę kredytów za jego osobę. Gabriel niekoniecznie jednak chciał dzielić się tym z grupą. Z oczywistych powodów.
Może szukają kucharza. Mama mi mówiła że nieźle gotuję. pokrzepiał się w duchu.
Image
Awatar użytkownika
Gabriel Raabe
Gracz
 
Posty: 50
Rejestracja: 28 Gru 2015, o 19:03

Re: [Światy Jądra] Cona

Postprzez Kelan Navarr » 12 Mar 2016, o 15:54

Polityk – w myślach powtórzył z niesmakiem Starbringer. – W dodatku prawdopodobnie związany z obecną władzą. Choć może już nie, skoro politykuje w obozie pracy na Conie? Bez względu na wszystko, należało mieć na niego oko, żeby nie odstawił im jakiegoś paskudnego numeru. Tym bardziej, że nie był ponętną Zeltronką, gdzie taki fakt dałoby się łatwiej przełknąć. O politykach Kelen wiedział zbyt wiele i dlatego nie darzył ich przeważnie sympatią. Przynajmniej rozbitkowie z Galeonu byli stałą, którą łatwo było umiejscowić na skali zaufania. Czarnoskóry pilot wszedł właśnie w tłumek więźniów, kierując się ku interesującemu ich Bothaninowi. Starbringer miał nadzieję, że wszystko pójdzie wystarczająco sprawnie i zdążą wydostać się z placówki, nim sprawy przy pomocy dodatkowej porcji żołnierzy w białych uniformach ulegną komplikacji.
- A ciebie dokąd w ogóle mamy odstawić? – spytał Raabe’a, który myślami zdawał się być w kompletnie innym miejscu. – Jakieś konkretne preferencje, czy wszędzie, byle nie tutaj? Wracasz na Manaan?
Kelen bynajmniej nie zamierzał specjalnie dla polityka nadkładać drogi. Ciekaw był po prostu, co trybik imperialnego systemu politycznego miał w planach na najbliższą przyszłość.
Image
Awatar użytkownika
Kelan Navarr
Gracz
 
Posty: 2329
Rejestracja: 28 Gru 2008, o 00:13

Re: [Światy Jądra] Cona

Postprzez Kelan Navarr » 12 Mar 2016, o 15:55

- Dobrze widzieć was całych i zdrowych. – odezwał się Keren do Bothanina i stojącego obok mężczyzny z mechaniczną częścią twarzy.
Futro Bothanina zafalowało, choć przemytnik nigdy nie był w stanie zapamiętać, które emocje wyrażane są przez przedstawicieli tego gatunku, w jaki sposób.
- I ciebie, Caldon – odpowiedział towarzysz porośniętego futrem obcego, a na jego twarzy pojawił się upiorny grymas mający być uśmiechem.
Kirył z pewnością nie należał do grona najbardziej czarujących osobników w galaktyce. Pojawiając się na jakiejś zapomnianej planecie, prawdopodobnie stałby się bohaterem przywoływanym z groźbą w głosie przez matki, których pociechy miały głęboko w tyle zalecenia rodzicielskie.
- To stwierdzenie o zdrowiu, to chyba jednak przejaw przesadnej kurtuazji.
Keren uważnie przyjrzał się Bothaninowi. W wielu miejscach futro na jego twarzy pozlepiane było zakrzepłą krwią. Kiryłowi również zdarzyło się wyglądać lepiej, jakkolwiek absurdalnie to w jego przypadku nie brzmiało.
- Prawda. – przytaknął. – Wygląda jednak na to, że załatwiłem nam bilet do wolności. Ta malownicza grupka za mną, przybyła tu po naszego kudłatego przyjaciela, a my zabierzemy się z nimi przy okazji.
- Czego ode mnie chcą? – Spytał Bothanin.
- Nie mam pojęcia, ale z pewnością będą bardziej gościnni niż tutejszy personel. Zresztą zabijają imperialnych, mają tu statek i to póki co mi wystarcza. W obecnych czasach nie można być zbyt wybrednym.
Bothanin i Kirył przytaknęli głowami, akceptując argumentację i ruszyli przywitać się ze swoimi biletami z Cony.
Image
Awatar użytkownika
Kelan Navarr
Gracz
 
Posty: 2329
Rejestracja: 28 Gru 2008, o 00:13

Re: [Światy Jądra] Cona

Postprzez Gabriel Raabe » 14 Mar 2016, o 19:49

Manaan... to słowo w ustach jego "wybawcy" zabrzmiało dziwnie obco i znajomo jednocześnie. Jak dom w którym człowiek dorastał, ale potem został sprzedany i dziś można na niego jedynie spojrzeć z przeciwnej strony ulicy, uśmiechając się do wspomnień.

Nie mógł wrócić na Manaan. To rozumiało się samo przez się. Moment, w którym po Ahto rozeszłaby się wiadomość, że jednak żyje i być może jest w stanie przekazać jakieś informacje na temat losu Busrina, byłby chwilą w którym podpisano by na niego wyrok śmierci.

- Nie, nie mogę wrócić - oznajmił tępo, poniekąd w odpowiedzi na pytanie Kelana, a trochę jako wypowiedzenie na głos rezultatu własnych przemyśleń - Niestety Manaan odpada. Szczerze powiedziawszy nie mam żadnego celu. Chyba że lecicie na planetę, na której jakiś polityk potrzebuje spin doctora albo specjalisty od public relations czy propagandy. Nie musi być to nawet osoba publiczna, jestem chyba w takiej pozycji, że za kredyty mogę nawet przekonywać ludzi że Huttowie wiodą higieniczny i zdrowy tryb życia.

Z jednej strony fakt, że oficjalnie został uznany za martwego otwierał przed nim szereg możliwości. Ale z drugiej Gabriel nie był typem kogoś, komu potrzebne było takie błogosławieństwo. Nie musiał nigdy wcześniej ukrywać się przed władzą, nie był bandytą ani banitą. Na dobrą sprawę nie miał nawet pojęcia, jak wykorzystać ten niezwykły zbieg okoliczności. Jego talenty i zdolności nie wymagały tego typu protekcji, ba, w pewien sposób nawet utrudniały mu działanie w fachu. Tylko czy nadawał się do czegokolwiek innego?

- Z tego co przekazał mi Eive to oficjalnie już nie żyję. - wytłumaczył jeszcze, jak gdyby licząc na to, że to zdanie wypowiedziane na głos cokolwiek zmieni.
Image
Awatar użytkownika
Gabriel Raabe
Gracz
 
Posty: 50
Rejestracja: 28 Gru 2015, o 19:03

Re: [Światy Jądra] Cona

Postprzez Renno Tresta » 14 Mar 2016, o 23:39

Kobieta w białej zbroi zaklęła parszywie i rąbnęła lśniącą rękawicą w drzwi baraku numer dwa.
Mieniący się wściekłą czerwienią panel dotykowy uporczywie odmawiał jej dostępu do wnętrza budynku, informując, iż „akces” odcięty został zdalnie, w samej centrali informatycznej obozu. Wyrwani ze snu, powoli zbierający się z prycz żołnierze w środku pomieszczenia - z którymi szturmowiec nawiązała połączenie za pomocą podręcznego komunikatora – utrzymywali, że wcale nie mieli pojęcia o żadnej blokadzie i że to na pewno nie była ich wina. Brzmieli na tyle zdezorientowanych, iż gotowa była im uwierzyć.
Rąbnęła w szarą płytę po raz drugi.
Żeby było jeszcze śmieszniej, wszelkie próby skontaktowania się z nocną załogą wspomnianej centrali, celem skorygowania problemu, spełzły na niczym. Nie było tam najwidoczniej nikogo, kto byłby w stanie łaskawie ruszyć zad i odpowiedzieć na wezwanie.
Cholera.
Cofnęła łokieć, przygryzła wargę, obrała cel.
Nim rozległ się głuchy odgłos trzeciego rąbnięcia, do kobiety truchtem podbiegł zdyszany kapral Johannes.
– Byłeś w centrali? - zapytała, opuszczając zaciśniętą w pięść dłoń.
– Aha. Drzwi kompletnie spieprzone, tak po chamsku. Ktoś wewnątrz musiał rozwalić okablowanie, pobawić się konsolą. Bez narzędzi się tam nie dostanę, a to i tak zajmie z pół godziny roboty.
– Nikt w środku ni...
– Zupełna cisza, zero reakcji na nawoływanie. Ale to nie koniec. Po drodze zauważyłem, że wszystkie budynki na powierzchni są tak samo zablokowane. I wszystkie piszczą, że rozkaz padł właśnie z centrum.
Świetlne punkty gwiazd w milczeniu odbijały się w wypolerowanej powierzchni czarnego wizjera. Część twarzowa hełmu kobiety zastygnięta była w zwyczajowym, apatycznym wyrazie; malujące się pod plastoidem emocje pozostawały absolutną zagadką.
– Słuchaj, i tak nie damy rady połączyć się z dowódcą bez przekierowania z centrali, więc... - Johannes zdecydował się podjąć dialog.
– ...Więc bierz się za narzędzia i dostań do środka. Nie możemy stracić tego pomieszczenia. Ja wezmę trzech chłopaków, dla pewności, i w międzyczasie... - szturmowiec westchnęła ciężko. - ...osobiście zakłócę odpoczynek Eive. Tak szybciej przekażę wiadomość.
Mężczyzna porozumiewawczo skinął głową, odwrócił się na pięcie. W ostatniej chwili zatrzymała go gwizdnięciem.
- Czekaj, zanim pobiegniesz, rozdaj jeszcze między patrolowców resztę narzędzi. Każ pootwierać baraki, kantynę, wszystko. Zezwalam na obejście zabezpieczeń jakkolwiek chcą, nawet nieregulaminowo. Byle szybko. Strażnicy na wieżach mają wypatrywać intruzów.
Johannes zasalutował.
– Rozkaz.

***


Raabe prezentował się smętniej niż zwłoki imperialnego żołdaka, przerzucone przez bliską grupie balustradę. Co prawda, fatałaszki polityka mniej od pękniętego pancerza denata usmarowane były krwią, lecz za to pyszczek jak u zbitego psa i postawa wydmuchanej lali do ściskania naprawdę czyniły z niego istotę niezwykle żałosną do oglądania. Aż się chciało biedaka dla otuchy poczochrać po tej błyszczącej fryzurze.
- Ja to bym się ucieszyła, gdyby wszyscy myśleli, że jestem martwa. - odparła Rauss. - Taka szansa na nowy start. O, mógłbyś nazwisko zmienić! Czekaj...
Zaczęła bezgłośnie poruszać wargami, skrobać się w zamyśleniu po podbródku. Coś tam w tej różowo-szarej masie zwojów pod jej czaszką szykowało się do wyklucia.
- Dick... ster Marlowe. Ha! Akurat dla detektywa. Ta wskazówka za darmo, ale prochowiec to już sam ogarniasz.
Uwadze łowczyni nie uszło, że Keren sprowadził ze sobą nie tylko Bothanina; oprócz celu wlókł się za nim ten, no, jak mu było, Kiruł. Tamtemu klientowi ani trochę nie groziło, że ktoś - może oprócz jakiegoś skrajnego fetyszysty - zakocha się w nim od pierwszego wejrzenia. Tak to jest, jak się nie nawilża.
Poza tym, ile w jednym więzieniu mogło być facetów o pięcioliterowych imionach zaczynających się na K? Jeśli w okolicy miał zaraz pojawić się kolejny tajemniczy awanturnik po wielkim skoku i zdradzić, że wołają na niego Kutas, najemniczka przysięgła sobie, że ucieka z Cony z futrzakiem, czy bez futrzaka. Najważniejsze, że daleko.
W każdym razie, z niezadowoleniem pokręciła głową na widok człowieka z patelnią zamiast twarzy.
- Niech będzie, ale to już ostatni bonusowy pasażer. Następny na gapę zamiast biletu dostaje bolta. - W jej uchu nagle coś zaszeleściło. Słuchawka. Przekaz się ewidentnie rwał. - Mój partner was wdroży. Pogadaj z nimi, ja idę na bok. Chyba twój Wookie się łączy.
Ledwie poczyniła kilka kroków w odosobniony kąt jednej z cel, gdy potężny, ochrypły ryk włochatego sapera przypuścił zwycięski szturm na jej narząd słuchu. Standardowe shyriwookiańskie powitanie omal nie rozsadziło bębenków łowczyni, co zdawał się potwierdzać świdrujący w nie, jednostajny pisk umierających komórek. Tym niemniej gotowa była założyć się, że oprócz donośnego warknięcia padły jeszcze jakieś inne dźwięki.
Wystrzały?

Na górze, Vuuu'ur puścił komunikator, skulił się i uskoczył przed kanonadą jaskrawych pocisków. Wrogom odszczekiwał się cały czas niby napastliwie, choć tak naprawdę w sercu najemnika plenił się strach. Jego aktualna sytuacja cuchnęła bowiem beznadzieją - korytarz był za długi, by nim uciekać nie ryzykując oberwaniem w plecy, a wcięcia w burych jego ścianach z kolei zbyt płytkie, żeby masywny obcy, podobnie jak Ooli, zdołał się w nie wcisnąć i schować przed naporem imperialnych.
Kurrrwa, pomyślał w swym skomplikowanym narzeczu. Zostało mu tylko jedno wyjście.
Wookie rzucił się więc do przodu, a gardłowy okrzyk, muzyczne tło do jego desperackiego posunięcia, zadudnił między słabo iluminowanymi naściennymi panelami. Szturmowcy, na widok ogromnego kosmity wbijającego się szarżą prosto w ich grupę, spanikowali i jak jeden mąż chybili swoimi modyfikowanymi E-11; Vuuu'ur natychmiast wykorzystał błąd oponentów. Z odległości doskonałej do rzezaniny w zwarciu, a co dopiero wymiany ognia, padła szybka, bezlitosna seria jasnozielonych boltów. Białe napierśniki wybuchły kaskadą odłamków, w powietrzu rozniósł się swąd palonego ludzkiego mięsa. Para żołnierzy legła na ziemi, jeszcze żyli, lecz byli niezdolni do kontynuowania walki; spod ich hełmów rozlegał się obrzydliwy charkot zalewanych krwią gardeł.
Pozostałych kilku – dwóch albo trzech, ocenił Wookie po odgłosach ciężkich buciorów w popłochu uderzających w posadzkę – szturmowców salwowało się ucieczką. Zastanawiał się, czy ich gonić, ale ewentualnie poniechał wysiłku. Już i tak za daleko umknęli.
Na pobojowisko nieśmiało wkroczył Jawa, z ciekawości zdjął hełmy dogorywających przeciwników. Jednym z nich była kobieta, zauważył. Druga wojowniczka, oprócz Astarith, jaką udało mu się w życiu poznać. Taka prawdziwa, płci żeńskiej i w ogóle. Z nawet ładnym jak na człowieka nosem.
Szybko dobił ją strzałem ze swojego prostego karabinka. Towarzysz wojowniczki zachował się wdzięczniej i umarł sam z siebie, wcześniej tylko brudząc podłogę kałużą ciemnoczerwonej cieczy. Ooli pogrzebał chwilę przy ich zwłokach. Rozczarowany, doszedł do wniosku, że nie mieli przy sobie nic ciekawego do zwinięcia.
Vuuu'ur ponownie uruchomił komunikator.
– Aaarrrwarrruuur. Rrrriyyywaurrr. Urrra-aar. Rf rf rf raaamurrr. - i tak dalej, i tym podobne. „Zaatakował nas mały oddział. Dowiedzieli się o buncie. Niedobitki pobiegły w stronę sektora administracyjnego, pewnie lecą ostrzec dowództwo. Czas się zbierać”.
Image
Postać archiwalna:
Renno Tresta
Awatar użytkownika
Renno Tresta
Gracz
 
Posty: 575
Rejestracja: 3 Kwi 2010, o 14:30

Re: [Światy Jądra] Cona

Postprzez Kelan Navarr » 16 Mar 2016, o 17:04

- Trudno się nie zgodzić. – Kelen zwrócił się do pozostałych członków grupy. – Trzeba się stąd zabierać jak najszybciej. Trzymaj, może ci się przydać.
Najemnik rzucił Kiryłowi karabin, sam dobywając prywatny blaster i ruszył ku prowadzącym w górę schodom. Grupa, której skład uległ prawie podwojeniu, podążyła za nim. Broń błyszcząca w świetle lamp, wywoływała w innych więźniach uczucie należnego szacunku. Nikt nie wchodził im w drogę, nikt nie zadawał pytań. Odprowadzały ich tylko zaciekawione spojrzenia. Tropem grupki, zachowując bezpieczny dystans, ruszyło również kilku więźniów, wietrzących w przybyszach szansę na łatwiejszą ucieczkę. Szybko dotarli do Vuuu’ura i Ooliego, pilnujących kilku imperialnych pancerzy, wraz z ich martwymi właścicielami.
- Niech wszyscy bez masek wezmą po imperialnym hełmie. – zarządził Kelen. – Mają wbudowane filtry powietrza, więc nie spalicie sobie płuc chwilę po wyjściu na zewnątrz. Bothanin raczej się do niego nie wciśnie, więc Sekka podzieli się z nim swoją zapasową maską tlenową. Jeśli coś przed nami rusza się i żyje, stan ten powinien utrzymywać się możliwie najkrócej.
Starbringer sięgnął do aktywatora komunikatora.
- Fell, wychodzimy. Czekaj na nas na dziedzińcu. Uważaj na wieżyczki strażnicze i wszystko, co się rusza. Kasuj do powierzchni gruntu.


- Nie dziwię się opowieściom o celności szturmowców. – mruknął Kirył do idącego obok siebie Raabe’a, gdy szybkim, sprężystym krokiem zmierzali w stronę wyjścia. – W tych hełmach gówno widać.
Hełm polityka lekko zabujał się w przód, co stanowiło prawdopodobnie przytaknięcie. Gabriel nie wyglądał na zachwyconego, gdy musiał włożyć na głowę część białego pancerza. Problemem nie był sam przymus noszenia hełmu, a stan w jakim się znajdował. Raabe’owi przypadł egzemplarz wyjątkowo obrzydliwy. Poprzedni właściciel był na tyle nietaktowny, że przed śmiercią zarzygał krwią sporą część wewnętrznej wyściółki.
Poruszali się szybko, błyskawicznie i bezwzględnie eliminując wszelkie formy oporu. Znajdowali się już blisko wyjścia. Gabriel pamiętał korytarz, który dwukrotnie przemierzał. Jeszcze tylko najbliższa odnoga w lewo i kawałek prosto. I wtedy praktycznie pod lufy karabinów wpadła im grupa szturmowców, prowadzona przez znajomego rezydentom placówki mężczyznę w mundurze. Trzech imperialnych padło momentalnie, lecz pozostała dwójka – w tym Eive – zdołali uskoczyć. Prawie natychmiast odpowiedzieli wrogom ustroju ogniem. Vuuu’ur zawył potężnie, trafiony w ramię wiązką energii. Korytarz wypełnił mdły zapach palonego futra. Wookie wpadł w szał i rzucił się ku napastnikom. Zaskoczeni imperialni nie spodziewali się takiego obrotu spraw i w głębokim szoku nie zdołali nawet oddać kolejnych strzałów. Szturmowiec poderwany z posadzki niczym szmaciana lalka, zwalił z nóg nadzorcę więzienia, przygniatając go do durastalowej posadzki. Eive próbował wydostać się spod ciała nieprzytomnego szturmowca, lecz Vuuu’ur z bojowym rykiem skoczył na niego i chwycił za dłoń. Caldon nie zdążył nawet zaprotestować i poprosić o możliwość osobistego zajęcia się swym byłym oprawcą, gdy Wookie szarpnął ramię mężczyzny i bez trudu oderwał je od tułowia mężczyzny. Agonalny ryk Eiva, który wypełnił korytarz, niewiele miał w sobie cząstki ludzkiej.
Image
Awatar użytkownika
Kelan Navarr
Gracz
 
Posty: 2329
Rejestracja: 28 Gru 2008, o 00:13

Re: [Światy Jądra] Cona

Postprzez Gabriel Raabe » 19 Mar 2016, o 09:19

Hełm który został mu podarowany napawał go takim obrzydzeniem, że jeszcze przez moment wpatrywał się w niego powstrzymując własny odruch wymiotny. Raczej nie pomogłoby mu wzbogacenie i tak ohydnego już wyścielenia hełmu. Przejechał dłonią po włosach - i tak już tłustych od kilkudniowego braku pielęgnacji - wziął głęboki wdech i nałożył sprzęt na głowę. Chyba tylko strach i fakt, że od dawna nie jadł treściwego posiłku, powstrzymały go od zalania się własnymi rzygowinami. Mimo to bez słowa szedł za resztą grupy - ku wolności. W trakcie potyczek zazwyczaj szukał jakiejś osłony i chociaż ściskał w rękach karabin podwędzony jakiemuś martwemu nieszczęśnikowi, to stać go było co najwyżej na jego paniczne ściskanie w drżących dłoniach.

Widok martwego Eive'a był dla niego szokiem. Uderzyła go cała fala emocji - od paranoicznego strachu, że martwy naczelnik więzienia nagle wstanie i oznajmi, że Raabe dla ratowania własnej skóry zgodził się na kooperację, po niewyobrażalną radość, że sprawca tego całego rabanu nie żyje i zabiera do grobu swoje tajemnice.
- Żryj gówno. - wymruczał pod hełmem w kierunku zwłok naczelnika.
To wydarzenie napełniło go dziwną odwagą i satysfakcją. Mocniej ścisnął karabin w dłoniach i ze zdecydowanie większą pewnością siebie spojrzał po zebranych, gotów ruszać dalej.
Image
Awatar użytkownika
Gabriel Raabe
Gracz
 
Posty: 50
Rejestracja: 28 Gru 2015, o 19:03

Re: [Światy Jądra] Cona

Postprzez Renno Tresta » 19 Mar 2016, o 16:54

- Fell, wychodzimy. Czekaj na nas na dziedzińcu. Uważaj na wieżyczki strażnicze i wszystko, co się rusza. Kasuj do powierzchni gruntu.
- Tak zrobię. Bez odbioru.
Smukła rękojeść skrytobójczej brzytwy zatańczyła między zwinnymi, przypominającymi pajęcze odnóża palcami Sakiyanina, kierowane niebieską dłonią ostrze gładko wsunęło się do pochwy. Poziewujący najemnik, zanim wziął się do roboty, krytycznie spojrzał jeszcze na komplet swoich połyskujących paznokci, przypiłowanych odłożonym przed chwilą majchrem. Przytaknął na ich widok kilkakrotnie, z umiarkowanym zadowoleniem, w duchu stwierdzając, że minuta wysiłku więcej, może dwie, pozwoliłaby mu doszlifować pozostałe nierówności, wydłubać resztę podskórnych grudek brudu i ogółem osiągnąć manicurową perfekcję. Niestety, jak przed chwilą usłyszał, kompanom zależało na czasie.
Z ciężkim sercem podniósł więc nogi z deski rozdzielczej i opuścił je na podłogę, po czym manualnie, oszczędnymi ruchami, przestawił wihajstry odpowiadające za wszczęcie procesu uruchamiania silników.
Fotel w kokpicie zadrżał, bebechy frachtowca zaniosły się przyjemnym dla uszu każdego pilota szumem; sukces.
Teraz najważniejsze, pomyślał Grim. Nie przywalić w któreś drzewo przy starcie.

***


- Dawaj, Woruś. Puść rączkę.
Wypowiedziana cicho, łagodnym tembrem sugestia kobiety trafiła do Wookiego wyłącznie dzięki temu, że Eive skonał wreszcie i zaprzestał zagłuszającego wrzeszczenia. Vuuu'ur skierował swoje rozszerzone źrenice najpierw na łowczynię, potem, z powoli przejmującym kontrolę nad jego emocjami zakłopotaniem, zerknął na blade ramię dowódcy obozu, które wciąż mocno ściskał w garści. Sapiąc głośno, ale już zarazem nieco spokojniej, rzucił broczącą krwią kończynę w kąt, jak byle śmiecia, i podniósł swój upuszczony w szale karabin. Burknął też coś tam niewyraźnie, odwracając się do towarzyszy plecami.
Ruszyli dalej.
Gdy oczom członków drużyny ukazały się w końcu upragnione, prowadzące na świeże, amoniakowe powietrze podwoje, Astarith niespodziewanie zatrzymała pochód uniesioną pięścią.
- Wiedzą o nas, wyjdziemy na odstrzał. Poczekajmy chwilę, aż chudy zacznie pracować działami, trochę ich zmiękczy.
Precyzyjnie wtedy, kiedy najemniczka skończyła mówić, zatrzęsła się ziemia i, wnosząc po niemal katastrofalnie brzmiącym huknięciu, gdzieś na terenie imperialnej bazy nastąpiła horrendalna eksplozja. Zazgrzytały ścierające się ze sobą kilkunastometrowe bele rozgrzanego metalu; rozległ się przerażający, akompaniujący wszelakim tragediom chrzęst pękających betonowych ścian oraz zadźwięczał trzask rozpadających się na drobne odłamki okien; obłok gęstego, smolistego dymu wzbił się wysoko, przesłonił swą rozpiętością poznaczone jaśniejącymi punktami niebo. Podobnie ku gwiazdom pięły się buchające języki płomieni, raptownie pożerające zgliszcza hangaru - usiłowały one nadto liznąć umykającego przed nimi statku, choćby krzynę posmakować jego podwozia, roztopić więcej pokrywającej go farby.
Sakiyanin w ostatniej chwili, desperackim szarpnięciem sterów zmienił trasę YT-1760, ratując przed destrukcją i siebie, i koreliańską maszynę. Ze stresu cały aż zbladł, zmieniając kolor skóry z granatowego na rozwodniony cyjan.
- Co to kurwa jego jebana mać było?! Co?! - krzyczał przez komunikator, opluwając sobie brodę oraz wytrzeszczając przekrwione gałki oczne, jakby miało mu to pomóc zauważyć cokolwiek przez kłęby ponurego smogu.
Tymczasem, przed podwojami, Doradin Sekka nerwowo oblizał stalowe kły i z pewną nieśmiałością szturchnął lidera w bark.
- Kelen Starbringer, on i Vuuu'ur mieli ustawić zapalniki na trzydzieści minut, czy na czterdzieści minut?
Rauss w lot pojęła, o co chodziło gadowi.
- A, przedwcześnie. Klasyczny problem. Czyli zaraz nadajniki też pieprzną. Ale nie ma tego złego, co by. Przynajmniej dywersja już zagwarantowana. - zamilkła, nadstawiła uszu. Panujący na zewnątrz harmider z pewnością oznaczał, że Grim mimo przeszkód trafił już na dziedziniec i zaczął przyczyniać się do niszczenia reszty lokalnej imperialnej infrastruktury. - Dobra, wychodzimy, gromada. Uprzejmie przypominam, że zebrani z więzienia na pokład włażą nieuzbrojeni albo wcale. Do tego momentu proszę jednakże pruć w szturmowców ile bateria pozwoli.
Image
Postać archiwalna:
Renno Tresta
Awatar użytkownika
Renno Tresta
Gracz
 
Posty: 575
Rejestracja: 3 Kwi 2010, o 14:30

Re: [Światy Jądra] Cona

Postprzez Kelan Navarr » 23 Mar 2016, o 13:10

Wybiegli przez główne wrota. Choć noc wciąż w trzymała swych objęciach tę połowę Cony, w okolicach tajnej bazy imperium było jasno, jak w samo południe. Ładunki podłożone w hangarze poczyniły dzięki pomocy składom paliwa straszliwe spustoszenie, praktycznie zmiatając z powierzchni cały budynek.
- Ha'mfoo! – skomentował Ooli, a pozostali członkowie grupy przytaknęli nie wiedząc nawet, co powiedział.
Płomienie tańczyły w wizjerach Raabe’a i Caldona. Kolejna eksplozja wstrząsnęła powietrzem, zmiatając przy okazji dwie wieżyczki strażnicze znajdujące się nieopodal nadajników bazy. Okolicę ogarnęło prawdziwe inferno. Ogień rozprzestrzenił się na okoliczne drzewa, a panująca w okolicy temperatura zaczęła stawać się nie do zniesienia. Ponad płomieniami usłyszeli charakterystyczny pomruk silników i z dymu wyłonił się czarny YT-1760.
- W samą porę – mruknął Starbringer, próbując lustrować najbliższe otoczenie spod póprzymkniętych powiek.
Było to działanie raczej wyuczone niż w obecnej sytuacji potrzebne. Płomienie wzięły w swe ramiona kolejne budynki, których drzwi do tej pory były zablokowane. Kelen powstrzymał się od komentarza o gorącej atmosferze, jaka musiała panować wśród personelu. Dym gryzł w oczy i przesłaniał widok, nie pozwalając się przebić nawet jasnej poświacie płonącej dżungli. Kruk osiadł na ziemi, a nerwowe ruchy Fella zza szyb kokpitu, doskonale oddawały uczucia Starbringera.
- Ruchy! – krzyknął. – Zbieramy się stąd, zanim Vuuu’urowi przypiecze się futro.
Nie musiał powtarzać.
Image
Awatar użytkownika
Kelan Navarr
Gracz
 
Posty: 2329
Rejestracja: 28 Gru 2008, o 00:13

Re: [Światy Jądra] Cona

Postprzez Gabriel Raabe » 23 Mar 2016, o 18:55

Biegł za swoimi towarzyszami wytrwale, choć brak fizycznego przygotowania dawał się we znaki. Mimo to zacisnął zęby i parł przed siebie, co jakiś czas chowając się za osłonami i wraz z resztą oddając strzały w kierunku tych strażników, którzy pchani już chyba tylko desperacją i ślepym oddaniem imperium nadal próbowali ich zatrzymać.

Wyjście na zewnątrz przywitał głośnym westchnieniem ulgi. Szybko jednak został on zagłuszony serią eksplozji wkoło drużyny. Raabe mimowolnie wrzasnął i przykucnął za najbliższą osłoną.
- Mam nadzieję że wszystko jest pod kontrolą! - krzyknął do kompanów - Niespecjalnie mam dzisiaj ochotę na umieranie!

Wizja tego, że mógłby zginąć w wyniku przypadkowej lub omyłkowej eksplozji bomby jego wybawicieli niespecjalnie go cieszyła. Poderwał się jednak na nogi i ruszył szybkim truchtem za Kelanem, broń trzymając cały czas w pogotowiu. Adrenalina cały czas pulsowała mu w uszach i cala jego uwaga była teraz skupiona na najbardziej prymitywnej potrzebie - przeżyciu. Zwłaszcza teraz, o parę kroków od wolności.
- Co z ewentualnym pościgiem? - krzyknął do swoich wybawców - Czy te eksplozje to zwiastun tego, że nie mamy się czego bać, czy to wcale nie koniec stresów?
Image
Awatar użytkownika
Gabriel Raabe
Gracz
 
Posty: 50
Rejestracja: 28 Gru 2015, o 19:03

PoprzedniaNastępna

Wróć do Archiwum

cron