Content

Archiwum

[Coruscant] Obraz śmierci

[Coruscant] Obraz śmierci

Postprzez Mistrz Gry » 6 Kwi 2017, o 00:57

Jonas patrzył zmęczonym wzrokiem przez jedno z okien w swoim mieszkaniu, przyglądając się spadającej z nieba ścianie wody. Satelity pogodowe dla Sektora Wspólnego musiały ulec jakiejś awarii, ponieważ pogoda panująca na zewnątrz byłą fatalna. Dziękował losowi, że akurat dzisiaj nie musiał sterczeć na zewnątrz obserwując kolejnych podejrzanych typów w jednej z uliczek, a zamiast tego mógł spokojnie i sucho spędzić czas na własnej kanapie. W wiadomościach holonetu leciała właśnie transmisja z rozmów polityków. jak to zwykle bywa, toczyli bezsensowne, czasem absurdalne wręcz dywagacje, czyja racja jest "mojsza". jednak w taki dzień jak dzisiaj, słuchanie tego słowotoku było wręcz przyjemne, relaksujące. Przypominało, że świat dalej działa tak, jak zawsze.

Kross wypił do końca szklankę tariziańskiej whisky, której butelkę otrzymał w podzięce od jednego z ostatnich klientów i miał właśnie zapalić upragnionego papierosa, kiedy rozległ się sygnał dzwonka do drzwi. Niechętnie odłożył narzędzie swojego nałogu i sięgnął do panelu komunikatora lokalu, by sprawdzić, kto się dobija. Klienci przychodzili do niego o najróżniejszych porach, czasem nawet koczowali pod drzwiami, kiedy go nie było, ale dzisiejsza pogoda powinna zniechęcić nawet co wytrwalszych.

- Słucham. - Skierował słowa do holograficznej projekcji niskiej kobiety, która wyświetliła mu się na ekranie. Ubrana byłą w zwykły, szary płaszcz, a w rękach ściskała małą torebkę. Jej długie włosy opadały mokrymi kosmykami na plecy. Nawet hologram pokazywał, że jest roztrzęsiona, zdenerwowana i właściwie bliska histerii.

- Pan detektyw Kross? Musi mi Pan pomóc... Błagam... Zapłacę, tylko niech mi ktoś... niech mi Pan pomoże. ISB nic nie chce zrobić, a moja córka zaginęła. Taka jedna pani z ISB dała mi Pana adres. Powiedziała, ze jest Pan detektywem. Proszę...
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Coruscant] Obraz śmierci

Postprzez Jonas Kross » 11 Kwi 2017, o 11:25

Kontrolka na ścianie w pomieszczeniu zadźwięczała i zabłysnęła zielonym światełkiem. Kobieta uzyskała dostęp do klatki schodowej i pokrótce zniknęła z wizjera. Kross nie był zbytnio przekonany do wersji nowo przybyłej kobiety, w końcu... Delilah nie odzywała się od kilku dni. Chociaż byłoby to zrozumiałe w jej przypadku.

Odszedł od drzwi w stronę swojego biurka, drewniane panele skrzypiały pod nim jedna po drugiej, nie wspominając o na wpółżywym wentylatorze na suficie. Całkowicie wyszły z mody wieki temu. Ale Kross nie zamierzał ich wymieniać, podobał mu się dźwięk otoczenia.

Rozsiadł się w swoim fotelu, spoglądając na swój na wpół dopalonego papierosa. Jego usta wykrzywiły się na krótką chwilę i postanowił go zgasić. W momencie kiedy syk gaszonego papierosa ustał, drzwi jego gabinetu stanęły otworem. A w nich ukazała się przed chwilą poznana kobieta.

- Proszę zdjąć płaszcz i zapraszam - powiedział wskazując na wieszak w kącie, zapraszając ją gestem dłoni do podejścia bliżej. - Usiądź - dodał.
- Mówiłaś, że zaginęła ci córka? - rozpoczął bez emocjonalnie. - Powiedz mi wszystko co wiesz - spojrzał na nią raz jeszcze, dopatrując się czegoś szczególnego w wyglądzie zrozpaczonej matki.
Jonas Kross
Gracz
 
Posty: 10
Rejestracja: 26 Sie 2016, o 16:59

Re: [Coruscant] Obraz śmierci

Postprzez Mistrz Gry » 14 Kwi 2017, o 20:11

Roztrzęsiona kobieta usiadła na krześle znajdującym się na przeciwko biurka detektywa. Kiedy podeszła bliżej, Kross mógł jej się w końcu dobrze przyjrzeć. Wyglądała naprawdę okropnie. Nie w sensie wyglądu, bo choć już niemłoda, to wcale brzydka nie była, ale patrząc na jej samopoczucie. Oczy miała podkrążone, mokre ociekające wodą włosy zlepiały się na jej plecach, opadając pasmami na płaszcz. Twarz miała wychudzoną, jakby zmęczoną kilkudniowym brakiem snu i normalnego jedzenia. Ręce ściskające małą torebkę trzęsły jej się, kiedy siadała. Kross już nie raz widywał podobnie wyglądających klientów. Jednak jak do tej pory, doświadczenie nauczyło go, że tak zdesperowani i zrozpaczeni ludzie raczej słusznie szukali u niego pomocy. Ci, którzy wykazywali się nadmierną histerią w błahych sprawach do niego nie trafiali. Na pewno zasługę w tym miała jego siostra, która wysyłała do niego tylko przypadki istot potrzebujących pomocy.

- Dziękuję Panu. - łamiący się głos kobiety niemal idealnie pasował do stanu, w jakim się znajdowała. - Katarina Oldrask. Taka Pani w ISB powiedziała mi, ze moge do Pana przyjść po pomoc.

To mówiąc wyciągnęła z kieszeni płaszcza małą kartkę, kładąc ją na stole tak, by detektyw mógł przeczytać wypisane na niej słowa. Znajdowały się na niej nic innego, jak nazwisko i adres Krossa, wypisane charakterem pisma jego siostry. Oprócz tego wyciągnęła też z torebki holonotes, na którym od razu wcisnęła jeden przycisk i wyświetliła twarz młodej dziewczyny. Pierwsze, co Kross zauważył to fakt, że córka odziedziczyła urodę po matce. Wyglądała jak dużo odmłodzona kobieta, która siedziała przed nim. Oczywiście pomijając zmęczenie i stan psychiczny, w jakim się jej matka właśnie znajdowała. Obraz dziewczyny uśmiechał się w stronę Krossa miłym usmiechem, długie włosy, takie same jak u matki, opadały jej an ramiona.

- To moja córka. Anastasia. Zniknęła 4 dni temu. Szukałam pomocy w ISB, ale tam powiedzieli mi tylko, ze takich zaginięć mają tysiące i mam czekać w kolejce, aż będą mieli ludzi do tej sprawy. A ja nie mogę czekać... Wie pan, tak matka tylko czuje... Wiem, że stało się coś złego, ale wiem też, ze żyję. Proszę ją odnaleźć. Córka miała wrócić do domu 4 dni temu i od tego czasu nie ma z nią kontaktu. Niestety poszła do swoich durnych znajomych z niższego poziomu. Wie pan, jakie to siedlisko bandytów i gangów. - Kobietę ciarki przeszły na samą myśl o niższych poziomach. - Pokłóciłyśmy się o to przed wyjściem. Żałuję... może mogłam ją jakoś lepiej przekonać, żeby została w domu... Tam jest tak niebezpiecznie. Tu mam adres, gdzie miała pójść. Sektor 15, ulica 107, mieszkanie 1078. Mówiła, że to taki zwykły mieszkalny budynek, blokowisko jakich pełno. Nawet tam nie byłam, bo bałam się o siebie. Aż się tego wstydzę... co ze mnie za matka... Odnajdzie ją pan?
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Coruscant] Obraz śmierci

Postprzez Jonas Kross » 19 Kwi 2017, o 14:28

Usta Krossa wygięły się, jakby odczuł pewien niesmak. Nie z powodu kobiety siedzącej przed nim, ale z powodu myśli jakie zaczęły nachodzić mu do głowy. ISB miało rację, takich zgłoszeń jest tysiące dziennie, niestety zajmują się tylko tymi, które coś znaczą w ich rozrachunku. Kross ponownie spojrzał na zdjęcie młodej dziewczyny. Chwilę później chwycił jej holonotes i zgrał owe zdjęcie do swojego. Wstał gdy kopiowanie plików się zakończyło.

- Zadam teraz parę pytań. Proszę mi powiedzieć wszystko co Pani wie. Na spokojnie - powiedział włączając swój notes.
- Czy przed zniknięciem mówiła coś szczególnego? Miała się spotkać z znajomym, narzekała na coś, czy zachowywała się w inny sposób? Każdy detal może być kluczowy.
- Zazwyczaj w takich sprawach są powiązane osoby z najbliższego otoczenia. Równie dobrze córka mogła uciec z swoim chłopakiem. Takie rzeczy też się zdarzały.

Głos Krossa był trochę ochrypły, ale przedstawienie wydarzeń z ucieczką z chłopakiem był najlepszym sposobem na wytłumaczenie zniknięcia młodej damy i uspokojenie matki.
Jonas Kross
Gracz
 
Posty: 10
Rejestracja: 26 Sie 2016, o 16:59

Re: [Coruscant] Obraz śmierci

Postprzez Mistrz Gry » 21 Kwi 2017, o 08:18

Kobieta z uwagą słuchała słów detektywa. Kiedy tylko zobaczyła, że detektyw zaczął zadawać jej pytania, przez jej twarz przemknął na chwile cień ulgi, jakby świadomość tego, że ktoś zainteresował się jej sprawą, zdjęła z jej ramion trochę zmartwień. Szybko jednak wróciła do stanu przygnębienia.

- Tak jak mówiłam, miała spotkać się ze znajomymi. Nie znam ich, ale wiem, że spotykała się z nimi od jakichś dwóch miesięcy. Z tego, co od niej wyciągnęłam, to była jakaś rozwydrzona młodzież, co to ciągle myśli żeby się przeciw czemuś buntować, a jedyne, co robią, to siedzą w melinach i coś ćpają. Ale moja Anastasia taka nie była! Nie wiem, czemu tam chodziła i kto ją z nimi zapoznał... A chłopak? Żadnego nie miała, przynajmniej ja o tym nie wiem. Ostatnio mało rozmawialiśmy, raczej się tylko kłóciliśmy... Och, co ze mnie za matka...

Po tych słowach Katarina rozpłakała się i siedząc roztrzęsiona w fotelu zaczęła się kiwać w przód i w tył, zalewając łzami trzymaną pod nosem chusteczkę.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Coruscant] Obraz śmierci

Postprzez Mistrz Gry » 23 Cze 2017, o 23:30

Po ostatnich słowach siedzącej przed nim kobiety Kross postanowił już dłużej jej nie męczyć. Podszedł do niej i pocieszająco objął ją ramieniem. Ocierając oczy wyciągniętą z kieszeni spodni chustką, podniósł ją z fotela i podprowadził pod drzwi.
- Proszę się nie martwić, zajmę się wszystkim. Odnajdę ją - zapewnił podając płaszcz swojej klientce.

***


Nie zwlekając jeszcze tego samego dnia udał się na miejsce, o którym wspominała matka dziewczyny. Sektor 15 rzeczywiście nie należał do najprzyjemniejszych. Pełno było tu podejrzanych lokali, wałęsających się gangów, ćpunów i meneli, co to za parę kredytów zabili by własną matkę. Nie miał pojęcia, co dziewczyna chciała robić w tej okolicy. Ulicę 107 i mieszkanie 1078 odnalazł po jakiejś godzinie. Blokowisko rzeczywiście nie wyróżniało się absolutnie niczym szczególnym. W holu wejściowym budynku natknął się na kilku śpiących bezdomnych, ale poza tym było w miarę spokojnie. Zdezelowaną windą dotarł pod drzwi wspomnianego mieszkania. Zapukał. Po blisko minucie oczekiwania wcisnął przycisk otwierający na panelu obok drzwi i ku jemu małemu zdziwieniu te otworzyły się przed nim. Hol mieszkania był pusty, jeśli nie liczyć walających się wszędzie śmieci, brudnych ubrań i resztek po jedzeniu. Ostrożnie stawiając kroki wszedł do środka, rozglądając się na boki. Jednak mimo całej tej ostrożności nie spodziewał się tego, co nastąpiło chwilę potem. Z jednego z pokojów wypadł nagle niski człowiek z bronią w ręku. Kroos zdążył tylko przekląć się w myślach, że nie wyjął swojej broni, po czym ostatnim, co pamięta, było małe ukłucie i dziwna strzałka stercząca z jego klatki piersiowej.

***


Obudził się z najgorszym kacem w życiu. Kiedy tylko powolnie płynące myśli zaczęły odbierać bodźce z otoczenia, zauważył, że jest przywiązany do metalowego słupa, ręce i nogi mając skrępowane durastalową linką. Spojrzał w dół i ujrzał ułożony pod jego stopami stos drewna. Drewna! Ktoś zadał sobie wiele trudu i stracił mnóstwo pieniędzy na to, co leżało pod jego stopami. Rozejrzał się wokół. Znajdował się w jakimś zamkniętym pomieszczeniu, w którym panowały dość duże ciemności. Wszędzie wokół dostrzegał zarysy ścian a nad sobą, w suficie, chyba wylot wentylacji. W pewnym momencie rozbłysło światło, kiedy do pomieszczenia weszła postać, którą Jonas widział wcześniej w mieszkaniu na chwilę przed utratą przytomności. Dźwigała na ramieniu nieprzytomną dziewczynę. Otępiałe zmysły detektywa dostrzegły jednak podobieństwo do córki swojej klientki. Mężczyzna złożył ją nieprzytomną u stóp jego stosu. Wtedy dostrzegł też stół i... sztalugi? W pomieszczeniu na przeciw niego stało stanowisko idealnie przygotowane do malowania obrazu! O co w tym wszystkim chodziło? Kim był ten szaleniec? Kross spróbował szarpnąć swoje więzy, ale były tak mocno zaciśnięte, że linka jedynie bardziej wbiła mu się w nadgarstki, boleśnie skręcone po drugiej stronie słupa.
- No cukiereczki, pora zaczynać, raz raz!
Mówiąc to stojący przed nim człowiek podpalił stos drewna pod jego stopami. Płomienie buchnęły w jednej chwili. Kross poczuł żar i gorąco bijące z dołu. Nie minęła dłuższa chwila, a płomienie buchnęły z pełną mocą, obejmując jego stopy, a następnie całe nogi. Wył. Wył z bólu, jakiego nigdy dotąd nie czuł. Jego krzyk unosił się w górę, ku wentylacji, wraz z gryzącym dymem i smrodem palonego ciała. Pomoc jednak nie miała szans nadejść. Nie tutaj, nie w ciemnej sali w zapomnianej przez prawo dzielnicy. Ogień objął jego tors i jedynym pragnieniem Jonasa stało się umrzeć. Chciał śmierci, która ukoiła by ten potworny ból. Leżąca na podłodze dziewczyna obudziła się pod wpływem bijącego przed jej twarzą gorąca. Odsunęła się od buchających już po czubek głowy detektywa płomieni i zaczęła wrzeszczeć z przerażenia.
A stojący przed nim człowiek jedynie malował, uśmiechając się szaleńczo na dźwięk ich wrzasków.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02


Wróć do Archiwum

cron