Content

Archiwum

[Coruscant] Gość

[Coruscant] Gość

Postprzez Mistrz Gry » 20 Sty 2018, o 11:47

- Pani Tarra? Nakryto do stołu - wyniosłym, acz uprzejmym głosem poinformował ją jej lokaj i jednocześnie menadżer pałacu. Tonnk'Pir był bardzo zasłużonym Twilekiem o długim stażu sług u jej boku. Zatrudniła go, zaraz po tym jak spotkała go lata temu w zwyczajnej restauracji w Górnym Mieście Coruscant, a jej kariera zaczęła nabierać tempa. Niebieskoskóry flegmatyczny mężczyzna bił w tym roku pięćdziesiąt sześć lat. Jego praca była dość odpowiedzialna. Gdy nie było właścicielki odpowiadał za posesję, a gdy wróciła by odpocząć, miał dopilnować, by reszta służby była wzorowa i zdyscyplinowana. Tarra Kayn nie mogła usłyszeć o żadnym problemie goszczącym w jej domu. Wszystko miało być dopięte, a postawione oczekiwania spełnione. Szczególnie, że było to miejsce gdzie przyjmowała gości.

I tak w jej posesji pracował całkiem liczny personel.
Kucharz Rob Vlacon, otyły, niski białoskóry facet, bijący już sześćdziesiąt lat, jako szef kuchni miał pod sobą dwie pomoce kuchenne. Młode dwudziestoletnie dziewczyny o imionach Tina i Cara pod okiem Vlacona odpowiadały za obróbkę wstępną świeżych produktów oraz za proste potrawy.
Pod Tonnk'Pirem były jeszcze dwie pokojówki. Równie młoda i urodziwa Mirialanka Tamari i znacznie starsza pomarańczowoskóra Twilekanka Bula'Tohba.
Jej osobisty ochroniarz Heks Simili był nie tylko zdolny w posługiwaniu się bronią i walce wręcz. W podeszłym wieku przedstawiciel rasy Arcona o dość skostniałej osobowości był specjalistą w kwestiach prewencji. Znał się na pilotażu statków i speederów, programowaniu i zagrożeniach związanych z ogólnodostępną technologią. Odpowiadał też za prywatność, jeśli Tarra jej potrzebowała. I sam pod sobą miał zespół ochroniarzy, którzy pilnowali porządku i stali na straży ewentualnych intruzji.
On był jej otoczką bezpieczeństwa, zaś przed bezpośrednimi zagrożeniami chronił ją Viccire. Oszczędny w słowach, lecz nie w czynach Rattataki, dosłownie był jej cieniem i podążał za nią wszędzie. Chyba, że sama Tarra oponowała. Trzydziestosiedmioletni facet miał już za sobą życie łowcy głów, aż do momentu gdy stracił nogę. Tarra wyłowiła ten talent i zaoferowała mu nie tylko najlepszą możliwą protezę, ale i dochodową pracę oraz szansę rozwoju, stabilność i co tylko mógł sobie wymyśleć. Jego rodzice ponoć byli mandalorianami, bo nauczyli go walki w zbroi i ogólnie świetnych zdolności bojowych. Jednakże sam syn nie podjął po śmierci ojca i matki ich drogi mandaloriańskiej kultury. Szczególnie ze względu na tragedię jaka spotkała Mandalore. Vic odziedziczył jednak coś po mandalorianach. Poczucie honoru i obowiązku wobec danego słowa i jak na agresywne tendencje swojej rasy potrafił utrzymać łeb na karku. Obiecał ją chronić i czynił to z prawdziwą pasją, godną dwudziestoletniego młodzieńca. Vic prawdopodobnie został owinięty w okół palca przez Nagaikę, lecz najwidoczniej mu to nie przeszkadzało.

Kobieta, gdy usłyszała głos ze zdobionego holoprojektora, przechyliła powoli ciało, ku brzegowi swojego łoża. Stopy wylądowały na przyjemnym w dotyku dywanie i wsunęły się w eleganckie buty na obcasie.

- spodziewamy się gości? To chyba ktoś specjalny i nie przypomina nikogo z Twoich dotychczasowych znajomych. Sprawdziłem w bazie danych. Rozumiem, że wedle obyczaju wpuszczamy do środka? - zapytał Heks przez komunikator nauszny. Kobieta zaś odłożyła datapad na łóżko i udała się ku swojej hali gościnnej.
Arcona siedział w pokoju ochrony i obserwował widoki kamer, na zmianę z jego zastępcą Terrym Camdos, niskim ciemnoskórym mężczyzną, który wraz z Tonnk'Pirem odpowiadali za posesję Nagaiki.

Tym razem była kolej Heksa, który zauważył jak elegancki pojazd zatrzymuje się na ich parkingu, a ze środka wyszły dwie postacie. Dostojnie, acz nieco sztywno ubrany siwy mężczyzna oraz podobnie ubrana kobieta rasy Echani, niższa, zdecydowanie młodsza, ale wbrew pozorom, rażąco bardziej przejęta daną sytuacją. Wzrokiem szybko wyłapała kamery Heksa, a jej ruchy choć subtelne, były pozbawione komfortu.
- Viccire, obserwuj tą Echani. Nad wyraz ostrożna jak na ochroniarza w centrum górnego miasta. Liczę, że bierzesz ją na siebie.
- Mam ją zaprosić na drinka?
- Bez żartów. Idą w stronę wejścia. Przywitaj ich i zaproś do hali.
- A Tarra nie ma teraz przypadkiem pory obiadowej, spodziewamy się kogoś?
- Rob coś wymyśli na szybko, a Ty pilnuj tej dwójki, szczególnie kobiety. Ja też zejdę.


Tarra Kayn, kobieta pełna klasy, zmysłowości i nieodgadniętych zamiarów. Miała swoje plany i była pewna bardziej lub mniej swoich kolejnych kroków. Spodziewała się, że ktoś ją będzie próbował odwiedzić, gdy będzie się urlopować podczas tego tygodnia w przerwie od jej publicznych aktywności. Nie miała ustalonego jeszcze nowego dzieła, nad którym by pracowała regularnie pod okiem kolejnego reżysera. To był idealny moment na snucie nowych planów i zawierania znajomości. Spodziewała się, że będzie to jakaś znana jej postać, a tym czasem...

- Bardzo miło poznać. Jestem Richard Eskov - łysawy starzec pochylił lekko czoło na przywitanie z odległości. Jego nazwisko nie było znane kobiecie. Goście ubrani byli w proste, tradycyjne imperialne stroje okolicznościowe, dość popularne w militarnych kręgach. Szare garnitury, białe koszule, czarny krawat, czarne buty.
- a to jest moja asystentka Selene Trohus - kobieta nad wyraz poważna, z równo zaczesanymi do tyłu krótkimi włosami, milcząco i powoli kiwnęła głową w stronę Nagaiki.
- Przepraszam panią, że bez zapowiedzi i tak nagle... czy mogę zabrać pani piętnaście minut? - ton Richarda był ciepły, zaś w jego oczach kobieta mogła dostrzec spokój. Nie to co w białych ślepiach Selene, która nieruchomym wzrokiem przewiercała właścicielkę posesji.

Hmmm, skoro To Twoja posesja, śmiało możesz brać się za jej wystrój, podobnie ze stołem i daniami jakie przyniesie służba :) No i zaprezentuj swój strój. Możesz też poubierać Vica i Heksa oraz wspomnianą służbę, która będzie się teraz panoszyć.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Coruscant] Gość

Postprzez Tarra Kayn » 21 Sty 2018, o 15:23

Hala gościnna pełniła funkcję jadalni i pokoju gościnnego. Czerwone ściany z złotymi ornamentami, kolumny w starym stylu i połyskujące drewniane panele tworzyły przepych bogactwa. A diamentowy żyrandol zawieszony nad stołem mienił się setką kolorów. Jak na tak ogromne pomieszczenie, całość byłą nieskazitelnie czysta. Termin ''Można jeść z podłogi'' nasuwa się na język. Jednak jedzenie dopiero miało nadejść, i Tarra wątpiła by mężczyzna z swoją towarzyszką skuszą się na luksus jedzenia z paneli. Po tej myśli uśmiechnęła się życzliwie i powitała przybysza.

- Witam w moich skromnych progach. Pan z Imperium tak? Strój cię zdradził, niezbyt szykowny, ale widziałam gorszych przedstawicieli - powiedziała z nutą ignorancji. Tak jakby spotkała dawną natarczywą znajomą, z którą nie chce mieć kontaktu. Chociaż sama Tarra ubrała się w zakrywającą szyję czerwoną suknię do sięgającą do kolan, z odkrytymi ramionami. Zdążyła nawet wykonać prowizoryczny makijaż, wyczesać włosy i nałożyć szkła kontaktowe. Wyglądała szałowo, mimo iż to był najmniej wymagający zabieg od ostatnich dni.

- Proszę usiąść - dodała wskazała na drugi koniec stołu, po czym sama zasiadła naprzeciw.
- Oczywiście proszę nie czuć się winny, wybaczam Panu te niezapowiedzianą wizytę i sądzę, że mogę poświęcić piętnaście minut swojego czasu. - Zjesz coś? Na pewno głodny jesteś. Może wina? - zapytała mężczyzny. Jego asystentki nie miała zamiaru karmić. Nie podobała się jej. Wyglądała jak młodzik wrzucony do ciała kobiety.

Nim doszło do konwersacji drzwi w rogu pomieszczenia uchyliły się, a z nich wyszły Tina i Cara trzymając tace z wieloma posiłkami pod przykrywką. Dziewczęta były zmieszane widząc gościa naprzeciw Tarry, nie były gotowe do obsługi dwóch osób. Jednak gdy Tarra zmrużyła oczy patrząc na służki kucharza dała delikatny znak by nie stały tak jak słupy. Długi biały stół był prawie pusty na całej długości. Jedynie co się na nim znajdowało to parę świeczników po środku i srebrzysty bieżnik. Ale to po chwili się zmieniło gdy służki kucharza podały tacę i odkryły parującą zawartość. Aromat był delikatny. A sztućce i wino pojawiło się niedługo później.

Trzymając widelec w dłoni, Tarra leniwie dziobiąc kawałek mięsa spojrzała na swojego gościa. Chociaż przed nią stały różne potrawy, i to dosyć wyszukane, nie przejawiała żadnego zainteresowania w jedzeniu któregokolwiek z nich. Tak to jest jak ktoś życzy sobie posiłek, bez sprecyzowania jaki ma on być. Dlatego Rob Vlacon przygotował różne dania, nie mógł sobie pozwolić na niezadowolenie swojej pracodawczyni. Szczególnie, że jest jej czwartym kucharzem. I nie miał zamiaru dawać powodu Tarze by szukała piątego. Chociaż na jego sposób i tak osiągnął sukces. Najdłużej pracował od poprzedniej trójki razem wziętych.

- Więc? Jak mogę służyć Imperium? - zapytała delikatnie wkładając do ust kawałek mięsa.

Póki co trochę krótszy post, by miało się o czym pisać w następnym :)
Awatar użytkownika
Tarra Kayn
Gracz
 
Posty: 20
Rejestracja: 14 Sty 2018, o 22:57

Re: [Coruscant] Gość

Postprzez Mistrz Gry » 22 Sty 2018, o 18:04

Mężczyzna obdarował Nagaikę ciepłym uśmiechem i skorzystał z gościnności. Usiadł, acz jego asystentka postanowiła stać na straży. Siwy mężczyzna wykazywał milczącą tolerancję, na jej brak taktu.

Tarra przyjrzała się mu dokładnie. Sprawiał wrażenie na prawdę starego, ale świetnie się trzymał. Może jakieś dziewięćdziesiąt lat? Sądząc po zdartym już starością głosem oraz sieci zmarszczek na owalnej twarzy miał co najmniej osiemdziesiąt. Oczy miał w kolorze spokojnego oceanu, lecz Nagaika po samym obyciu się niespodziewanego gościa z łatwością stwierdziła, że te oczy widziały już na prawdę wiele. Miał teoretycznie piętnaście minut, ale nie śpieszył się z ruchami.
- chętnie skosztuję wina, w końcu nie muszę prowadzić, to pozwolę sobie na tą przyjemność - wnet pojawiły się służki, które rozstawiły jedzenie. A gdy pojawiło się wino, Richard sięgnął i nalewa sobie do zdobionego kielicha. Usłyszał w trakcie pytanie kobiety

- Pani Tarro Kayn. Pani już robi wszystko czego by mogło Imperium od pani oczekiwać. Prowadzi pani zawsze legalną działalność, płaci pani podatki, jest pani źródłem zatrudnienia wielu osób i stanowi pani dumę imperialnej kinematografii - skończył w końcu nalewać trunek, po czym pierw powąchał, a następnie skosztował
- Mmmm... Naboonańska winorośl, prawdziwa klasa wśród półwytrawnych. Moje uznanie - kiwnął głową na pochwałę gustu i uchylił kolejnego łyka, po czym odłożył kielich na swój prawy brzeg stołu. Nie sięgał na razie po jedzenie.
- A wracając do tematu. Imperium nie może już niczego więcej od pani wymagać. Możemy jedynie zacieśnić relacje. Na co osobiście liczę. Pamięta pani tamtą aferę, kiedy wylądowała pani w więzieniu... Istne piekło. Odległy dział, który ostatecznie i tak był pode mną, był podekscytowany, że kogoś poniosło, a teraz komuś korona spadnie z głowy. Jak zwykle banda błaznów... każdy taki skandal uszkadza fundamenty spójności naszego Imperium. Nie rozumieli powagi sytuacji. - machnął ręką podkreślając zdegustowanie.
- Mnie to trochę bezpośrednio zabolało, gdyż moja wnuczka była i jest nadal pani zagorzałą fanką. To też zająłem się tamtą sprawą osobiście. Jak mniemam, szybko panią wypuścili?

- Ludzie różnie wyrażają się na temat ISB. Z reguły nie mają pojęcia ile rzeczy dzieje się za kulisami. W pewnym sensie ich rozumiem, jakbym był ignorantem, też pewnie miałbym podobne zdanie. Tymczasem staramy się jak możemy, by takie utalentowane persony jak pani kształtowały przyszłość naszej kultury bez zagrożeń związanych z intrygami zazdrośników, buntowników, czy aktami ze strony niezdrowej konkurencji. Do tego zaś potrzeba wykwalifikowanego personelu. Prawdziwej elity. I tak się składa, że mogłaby pani nam pomóc w tej kwestii - sięgnął po przystawkę z egzotycznych owoców i z pomocą widelca poczęstował się. Dał też czas by rozmówczyni przyswoiła sobie jego mowę.

- Chcielibyśmy skorzystać z pani ekspertyzy w kwestiach ogłady, taktu i zdolności aktorskich. Wiem, że to jak prośba o zdradzenie sekretów pani rzemiosła, proszę się jednak zastanowić nad korzyściami, jakie ISB mogło by zapewnić dzięki bliższej współpracy. Nie wiemy też jednak, czy aby jest pani zdolna podołać zadaniu. Dla tego na dobry początek, dalibyśmy pod pani opiekę tylko jedną osobę. Jakie warunki pani stawia? - zapytał wstępnie, sięgając po wykwintną sałatkę. Prawdziwe arcydzieło, Rob pewnie dłużej układał poszczególne liście aniżeli trwała obróbka składników. Po środku dania grillowane drobiowe mięso polane ciemnym sosem i obsypane prażonymi orzechami i suszonymi pomidorami. Wszystko skropione ciemnym octem balsamicznym. Sam wygląd słusznie zachęcił przedstawiciela ISB do spróbowania.

W tej sytuacji przyjmujesz zadanie lub możesz je oczywiście odrzucić :D
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Coruscant] Gość

Postprzez Tarra Kayn » 24 Sty 2018, o 00:49

Nagaika oparła się i spojrzała na imperialnego gościa. Uniosła brew i chwyciła kieliszek wina.
- Zastanawiał się Pan kiedyś, dlaczego moja matka już nie pojawia się na wszystkich plakatach, w holonecie i nie wyjeżdża w trasy koncertowe? - zrobiła na chwilę przerwę, by wziąć łyk i zadowolić się zapachem, który jeszcze się jej nie znudził - Dlatego, bo wszystkie zarobione pieniądze inwestowała w swoją córkę. Mnie. Kredyt do kredytu lądował na moje wykształcenie. A sama nie korzystała nic. Nie opłacała menadżerów, nie zadawała się z producentami, tylko by poświęcić mi jak najwięcej uwagi. Była matką idealną... Ale zaprzepaściła swoją szansę. Mogła być legendą. A teraz jej nazwisko jest tylko kojarzone dzięki mnie - Tarra odłożyła szkło i dała znać służbie by posprzątali. Gdy ci zabrali się to pracy, Tarra spojrzała raz jeszcze na Richarda.

- Teraz gdy osiągnęłam tak dużo, dzięki ciężkiej pracy i determinacji, chce mnie Pan postawić w roli mojej matki... Chce Pan, przekazać mi protégé. Kogoś, kogo mam szkolić, przekazać mu swoją wiedzę, umiejętności byście mieli agenta idealnego. Albo w gorszym scenariuszu kogoś, kto miałby mnie zastąpić. Jest to śmiała propozycja, ryzykowna tylko dla mojej osoby. Wygodna. Nawet jak na Imperium.

Tarra odwróciła się plecami do Richarda sama wpatrując się w nieznany mu obiekt.
- Przedstawił mi Pan zakres obowiązków. ''Gdybym'' się zgodziła, oferując w zamian tylko pytanie, co bym za to chciała. Mogę chcieć całe bogactwo tego świata - uniosła dłonie w górę, jakby oddawała cześć niewidzialnemu posągowi przed nią. - Planety i całe układy. Być może nawet własne cesarstwo i zostać cesarzową... - zakończyła zdanie długą pauzą, w której spojrzała na Richarda przez ramię.

- Rzecz w tym, że człowiek może dużo chcieć a mało dostać, lub też nic. A ja, muszę mieć coś na wyciągnięcie ręki. Nie wiem czego chcę, póki tego nie zobaczę. Taka jest moja cena. Hipotetycznie rzecz jasna - Tarra ponownie wykonała dramatyczną pauzę, tak jakby właśnie odgrywała rolę - Więc mój drogi, Richardzie, stary, imperialny... kolego. Co możesz zaoferować komuś, kto już wszystko ma?
Awatar użytkownika
Tarra Kayn
Gracz
 
Posty: 20
Rejestracja: 14 Sty 2018, o 22:57

Re: [Coruscant] Gość

Postprzez Mistrz Gry » 24 Sty 2018, o 13:48

Mężczyzna uśmiechnął się szerzej, nieco odkrywając przyżółkłe, acz zadbane uzębienie. To był rzadki widok, naturalne zęby u kogoś z pewnością wysoko postawionego i to w tym wieku. Z pewnością miał środki, by nawet się odmłodzić i wstawić bialutkie perełki. Richard zaś niepozornym gestem odsunął od siebie sałatkę po wsłuchaniu się w słowa Nagaiki.
- Nie przyszedłbym nieprzygotowany, panno Kayn. Chciałbym też podkreślić fakt, że nie usiłujemy uczynić z takiego talentu udręczonej macochy, przygniecionej obowiązkami, poświęcającej się dla innych i zaniedbującej samej siebie w imię wyższego celu. Jak najbardziej zależy nam na tym by pani miejsce było na scenie, nie w tle. Wyszkolenie pojedynczej osoby byłoby tylko i wyłącznie wstępem do złożonych relacji. Nie ukrywajmy, tego typu szkolenie w zależności od pojętności osobnika może trwać od kilku miesięcy do nawet lat. Czynność mogłaby mieć charakter drugorzędny, a metodykę kształcenia oddajemy w pełni w pani ręce - zrobił krótką przerwę, jego dłonie splotły się na krawędzi stołu.

- Zastanawiała się pani nad swoją przyszłością? Znacznie dalej niż kilka lat. ISB chroni interesy zaprzyjaźnionych rodzin, które chronią interesy ISB. Prosta i zrozumiała zależność. Co prawda pani nie ma rodziny, acz mogłoby to ulec zmianie, jeśli by pani tego chciała, nieprawdaż? Gorąco zachęcam, z własnego przykładu powiem, że daje to coś życiu, czego nie dadzą żadne pieniądze, ani pozycja... - sięgnął ponownie po kielich, a jego palce prawej ręki zatańczyły na podstawce naczynia.

- Mówi pani, że to wszystko to nie tylko ciężka praca pani matki, ale i przedłużenie heroicznego wysiłku. Własnej pracy. Oferujemy pani coś co tylko ISB jest w stanie zapewnić w obszarze światów jądra, a kto wie może i dalej. Bezpieczeństwo. Tak jak wspominałem, ma pani wielu zwolenników już teraz, ale również i przeciwników. Dodam, że tamtejszy incydent miał też podłoże działań rebelianckich... I pani i ja musimy dopilnować by co takiego się nie powtórzyło - po raz pierwszy od rozmowy Richard zmarszczył czoło.
- Pojedynczy numer można jeszcze zatuszować w mediach i nadać mu nawet pikantny posmak podkreślający historię kariery, ale dwa punkty rysują już prostą, która i pani i nam nie jest na rękę.

Komentuj rozmowę i pozwól mu kontynuować lub przejmij kierunek rozmowy, jeśli masz koncepcję.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Coruscant] Gość

Postprzez Tarra Kayn » 28 Sty 2018, o 16:59

Jedzenie stygło, a większość potraw nawet nie została ruszona widelcem. Marnotrawstwo godne elit. Nagaika gestem nakazała na sprzątnięcie stołu. Wiedziała, że służba będzie ucztować kiedy ona nie będzie patrzeć. Nie żeby ją to zbytnio obchodziło, ale fakt, że jedzenie się nie zmarnuje jest jakimś plusem. Nie była już głodna, odechciało się jej. A głównym tego powodem był jej gość.

''Gość'' stawał się coraz bardziej bezczelny. Pod przebraniem słówek pełnych szacunku znajdowała się groźba. Typowa dla Imperium. Obraziło ją to. Była gwiazdą, osobą pożądana przez miliony a pewnego dnia przychodzi jej stary pryk i rzuca aluzje. Aluzję, która mogła być jej końcem. A każdy wie, jak Imperium potrafi tuszować takiego typu sprawy. Jednego dnia się jest, drugiego już nie. A pytania szybko znajdują odpowiedzi...
Tarra zmarszczyła czoło na ułamek sekundy. Gdyby tylko mogła wykopała by jego pomarszczony zad na bruk. Ale na daną chwilę zaoferowała tylko kłamliwy uśmiech.

- Richardzie, jesteś aż nadto subtelny - rozpoczęła po dłuższej przerwie. - Przyszedłeś do mojego domu, pijesz, jesz, cieszysz się chwilą. Gawędziliśmy sobie, nawet trochę po bajaliśmy. A mam wrażenie, że nie przyszedł Pan z prośbą... tylko z rozkazem - powiedziała zerkając na jego asystentkę. W jej głosie słychać było irytację. Nawet służki to wychwyciły, temu przyśpieszyły swoje postępy, by oddalić się jak najszybciej. Tarra zaś dostojnym krokiem zmniejszyła dystans między swoim gościem.

- Przypominam, że omówione piętnaście minut się kończy. A nie mam zamiaru trzymać tu Pana dłużej niż powinnam. Więc najwyższy czas się określić na czym stoimy - poinformowała oschle -Widzę, że dostał Pan ''rozkaz'' przekonania mnie za wszelką cenę. Rozumiem... nie pochwalam, ale rozumiem. A wyciąganie brudów przeszłości, i przedstawianie mi niemiłej alternatywy mojej przyszłości uważam za... nietaktowne. Dlatego muszę Pana wyprosić z ''prośbą'' o zaprzestanie kolejnych niespodziewanych wizyt Tarra obróciła się plecami do Richarda i widocznie była w drodze do opuszczenia pomieszczenia - nagle zatrzymała się i dodała:
- Co do reszty... zgadzam się. Póki co, przyślijcie kogo zechcecie. Jedną osobę. I nie gwarantuje sukcesów. Moje wymagania co do wynagrodzenia przedstawię, w trakcie tego ''eksperymentu''. Heks odprowadzi państwo do wyjścia - machnęła dłonią na pożegnanie i zakończyła rozmowę.
Awatar użytkownika
Tarra Kayn
Gracz
 
Posty: 20
Rejestracja: 14 Sty 2018, o 22:57

Re: [Coruscant] Gość

Postprzez Mistrz Gry » 29 Sty 2018, o 12:29

Richard znał wyniosłość arystokracji i to dość dobrze. Jednak, jedni od drugich niekiedy różnili się pewnymi cechami. Jednych można było traktować poważnie, inni bagatelizowali wszystko dookoła, jakby zapominali w swym przepychu, skąd się bierze władza. Nagaika musiała być przewrażliwiona na pewne kwestie, a liczył na interesującą dyskusję. W tym wypadku rozczarował się, acz nie żałował, że przyszedł tutaj we własnej osobie. Tego typu istotom zawsze warto było poświęcić więcej uwagi, a uzasadniona akcja pozwalała też oderwać się od monitorowania raportów i określania strategii kolejnych kroków.

Krótka rozmowa dała mu wystarczająco dużo. Nie było o czym już więcej rozmawiać. Na pewno nie w tych kwestiach, które go interesowały. Mógł spokojnie wrócić i uzupełnić jej teczkę o istotne spostrzeżenia. Osobiście.

Richard uśmiechnął się do Selene, kiedy wstawał z krzesła, uprzednio zostawiony przez panią domu. Heks zaś ustąpił miejsca w przejściu dla wychodzącej dwójki. Mijając próg, mężczyzna obrócił się do ochroniarza.
- dziękujemy za gościnność. Proszę również uspokoić pannę Kayn, że ISB nie jest zainteresowane jej usługami. Życzę miłego dnia - uchylił czoła na pożegnanie po czym ruszyli ku pojazdowi. Wkrótce gość opuścił parking spokojnie unosząc się w kabinie ekskluzywnego transportera.

Prosty scenariusz na rozgrzewkę zakończony :) z odpowiednimi efektami oczywiście :twisted: daj odpis co czyni Twoja postać w wolnej chwili tych kilku nadchodzących dni. Możesz zasugerować pożądaną aktywność, by rozwinąć swobodny wątek. Acz jeśli tego nie uczynisz i ograniczysz się do opisu reszty tego dnia, to uznam to za chęć otrzymania konkretniejszej kampanii, czyli, że już czujesz się na odpowiednich obrotach rozgrzania, by wejść zagrać coś trudniejszego ;)
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Coruscant] Gość

Postprzez Tarra Kayn » 29 Sty 2018, o 14:06

Niegdyś, drogocenna pozłacana waza, pochodząca sprzed Wojen Klonów z Naboo, stała za szybą na ekspozycji. Teraz, dziewięćdziesiąt lat później, po licznych licytacjach znalazła się w posiadaniu Tarry Kayn. Przez kilka miesięcy zbierała kurz, ale przyszedł czas kiedy owa waza posłużyła jej jako świetna broń miotana. Trzask tłuczonej ceramiki rozległ się po całym piętrze posesji. Niegdyś piękna i zapewne już bezcenna waza zamieniła się w cudaczne puzzle.

- Parszywy stary dziad, myśli, że może ze mną pogrywać - warczała Tarra pod nosem. Tuż za nią stał Hex a dalej za nim sprzątaczka czekając na stosowny moment. - Przychodzi do mojego domu, grozi mi a potem odchodzi jakby nigdy nic - na jej twarzy malowała się złość. Chociaż wcześniej Hex zapytał się, czy to i nie lepiej. W końcu nie musi nic robić dla nich. Tarra wiedziała, że było jej to na rękę, ale upokorzenia nie mogła znieść. Zagrał nią jak dzieckiem. Ot tak, w formie nieśmiesznego żartu. Teraz pewnie wszyscy w ISB się śmieją z niej. Na samą myśl o tym, Tarra szukała wzrokiem kolejnego ''granatu''. Jej uwagę zwróciły tabletki leżące na stoliku. Jej ''leki'' czekały, całkowicie o nich zapomniała. Chwyciła jedną, włożyła do ust przegryzła i popiła wodą. Nie krępowała się przy Hexie.

Gdy popiła wodą odczekała chwilę i pokręciła głową, jakby coś ją ukłuło w kark. Zadrżała. Wytarła oczy z pojedynczych łez i poprawiła fryzurę odwracając się do Hexa. rozłożyła ręce pytając tym czy dobrze wygląda. Hex kiwnął głową.
- Masz rację, wszystko jest mi na rękę - powiedziała do Hexa z spokojem. - Powiedz mi teraz. Czy ktoś chciał ze mną wywiad zrobić? Byle kto? Chociaż nie, nie byle kto, ktoś z wyższej półki. Tylko nie Kall Strix. U niego nigdy nie wystąpię. Daj znać jak się czegoś dowiesz. Tarra wyminęła Hexa i pokojówkę, która pospiesznie wkroczyła do pokoju by posprzątać odłamki.
Awatar użytkownika
Tarra Kayn
Gracz
 
Posty: 20
Rejestracja: 14 Sty 2018, o 22:57

Re: [Coruscant] Gość

Postprzez Mistrz Gry » 1 Lut 2018, o 12:49

Heks widząc jak kobieta sunie przez korytarz, zamyślił się po czym spochmurniał jeszcze bardziej, jak już Tarra zniknęła mu z oczu. Spojrzał w stronę Vica, który stał z założonymi rękami oparty o filar.
- No i co się gapisz - wypalił Rattataki. Nie spodobało mu się to całe zajście. Może nie tyle, że ktoś dokuczył jego ulubionej szefowej, acz fakt, że tymi osobami byli przedstawiciele ISB. Był pod wrażeniem, że tak szybko ich wyrzuciła z domu, ale sam fakt, że się pojawili nie można było bagatelizować pod żadnym względem.
- Ta kobieta... Echani nie służą imperialnym. Niewyszkoleni Echani tak, ale wyszkoleni w swoich sztukach nie... - zaczął Arcona podpierając ręką swoją trójkątną głowę.
- Są ludźmi honoru o niepodważanym oddaniu swojej kulturze. To ich skrupulatność i oddanie zasadom uczyniło z nich największych mistrzów sztuk walk. Jak sądzisz, jak dobrze znała sztukę walki swoich rodaków?
- Z patrzenia na jej tyłek... Gówno się dowiedziałem - Arcona słysząc odpowiedź Rattataki wywrócił oczy do góry i pokręcił głową.
- Skup się Viccire... Militarni przedstawiciele... już obcowali z Tarrą Kayn, oficerowie przeróżnych formacji, lądowych, marynarki... ale nigdy ISB. Oni nie zawracali jej głowy do tej pory, bo w sumie po co. Przecież jest imperialna policja od kontaktów z cywilami. ISB nie odwiedza ludzi by napić się kawki tak o. Oni jak już wchodzą to nie ważne kto... i wątpię by ISB miało problemy ze szkoleniowymi sprawami na tyle, by prosić kogoś z zewnątrz, a jak już, zrobili by to przez imperialną policję. Chyba, żeby chcieli zrekrutować Tarrę do ich celów... I fakt w jaki sposób powiedział, że nie było tematu... przez całą rozmowę, nie był ani na chwilę zestresowany i nie zareagował negatywnie żadnym gestem, jak go wyprosiła... prawie jakby mu to było na rękę.
- Chrzanisz... jak zwykle. Do rzeczy Heks...
- Gdybyś spotkał tą Echani kiedyś. Spróbuj ją obezwładnić w walce wręcz. Jak ci się uda to oznacza, że na prawdę to byli ludzie z ISB.

- A jak mi wleje? - prychnął rozbawiony tym pomysłem
- Oznacza, że to byli agenci ruchu oporu, a nie imperium... tylko co chcieli osiągnąć tą krótką wymianą zdań...
- Idź lepiej sprawdź pocztę Heks, zakładam się o dwa tysiące kredytów, że sprałbym ją i to nie wysilając się zbytnio. To jakaś gówniara była.
- Dobra, podbijam do pięciu tysięcy. Wiedziałem, że będziesz cwaniakował Vic - Arcona uśmiechnął się chytrze. Ta kobieta na pewno nie była agentem, zachowywała się nad wyraz nie trafnie. Śmierdziało mu to na pierwszy rzut oka, to też poczynił odpowiednie kroki.
- Wysłałem za nimi kilku "wąchaczy" - tym razem to Vic wywrócił oczy do góry, słysząc konspiracyjne określenie prześladowców. Jak to ISB to i tak nie uda mu się ich wyśledzić, a jak to jacyś czyiś agenci to ludzie Heksa i tak nie dadzą rady. Może i słuchali się poleceń, ale dla niego to była wciąż banda amatorów.
- Dam Ci na nią namiary jak dobrze pójdzie i zobaczymy czy jej wlejesz.
- Rzucasz mi wyzwanie?? - choć brzmiało to pretensjonalnie, rosły mężczyzna uśmiechnął się zadowolony. Służba pod okiem Kayn nie była zła. Życie ociekało we wszystkie dogodności, acz jednej rzeczy najemnikowi brakło. Akcji. A tak to zwykle nudził się niemiłosiernie, to też każda okazja udowodnienia swojej wartości napawało go ekscytacją, ale wiedział, że i tak nic z tego... Nie mógł wystawić Tarry Kayn na niebezpieczeństwo swoją nieobecnością. Za wiele jej zawdzięcza i za dużo dla niego znaczy.
- Co mi grozi za pobicie agenta ISB? - zapytał prześmiewczym tonem
- Śmierć, ale o to będziesz błagał, gdy wylądujesz na przesłuchanie.
- Twoje niedoczekanie

***

Tarra Kayn dostała na swojego pada informację o zaproszeniach z ostatniego czasu:

Wywiad dla Johnego Billsa w programie w którym prowadzi rozmowy z najbogatszymi ludźmi galaktyki. Prestiżowe spotkanie w którym to goście opowiadają o najlepszej drodze do fortuny.

Wernisaż nowej galerii obrazów sztuki z przeróżnych zakątków galaktyki. Spodziewana licytacja dzieł oraz bankiet wśród arytystów. Organizatorem jest Beloon Twip, multimiliarder, znany też jako największy sponsor w Imperium. Zwany też nowym ojcem artystów nowego pokolenia połowy pierwszego wieku.

Reżyser Cypper Glo, znany z filmów akcji o ogromnych nakładach finansowych, pragnąłby się z nią spotkać i porozmawiać o ewentualnej współpracy.

Zdecydowana większość, czyli cała masa innych zaproszeń to były pomniejsze wypierdki mediów dla których wizyta Tarry byłaby wyniesieniem, a dla niej samej raczej prostą obelgą, że coś ostatnio jej nie idzie. Były ona załączone na samym końcu pliku z podpisem SPAM. Heks dołączał jej to, wyrzucając tylko i wyłącznie tytuły programów lub imiona i nazwiska w liście i ewentualnych odnośnikach, gdyby jego szefowa ewentualnie chciałaby sobie dla zabawy poczytać.

Jej reputacja robiła swoje i raczej mało kto odważyłby się zaprosić ją nieprzygotowany. To też większość bogatych już person wolała nie ryzykować spotkaniem z nią. Czy to z lenistwa, czy z nadmiaru przepychu i zaniku ambicji, czy też może z dumy, uważając siebie za lepszych i traktując Tarrę jako kogoś kogo zapraszać nie będą. Powodów było wiele i choć była zasypywana zaproszeniami, to niekoniecznie takimi jakie mogłyby ją interesować. Co jednak nie oznaczało, że co jakiś czas ktoś sensowny wysyłał zaproszenie.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Coruscant] Gość

Postprzez Tarra Kayn » 11 Lut 2018, o 14:04

Brwi nagaiki były stanowczo zbyt blisko siebie. Z niezadowoleniem przeglądała zaproszenia i opcje wyjścia z domu. Jej wzrok był na tyle ostry, że mógł ranić na odległość, temu służba się trzymała na dystans... oprócz Tonnca, ten zawsze był w pobliżu.
Siedziała na łóżku, czerwona pościel i karminowy baldachim były wykonane z najdelikatniejszych materiałów. Spora ilość poduszek, ułożone w fantazyjny sposób i złota lampka nocna zawieszona nad łóżkiem były ciekawymi elementami same w sobie. Ale w całości, wraz z czerwonymi ścianami, ciemnymi meblami i złoto-srebrnymi ornamentami i ciepłym dywanem było pasjonująco romantycznie. Bardzo romantycznie. Mimo, że Tarra nikogo nie gościła w swoim prywatnym pokoju, wrażenie, że dochodziło w nich do namiętnych zajść było obecne. A nagaika po prostu miała słabość do odcieni czerwieni, czerni, szarości czy bieli, oraz dodatków złota i srebra.
Gwałtownymi ruchami dłoni kasowała większość propozycji, które ją całkowicie nie interesowały. Ogólnie rzecz biorąc, wszystko ją przestało interesować. Odkąd się wygłupiła przy tym impertynencie z ISB, tylko o tym myślała. Gdy na ekranie datapadu ostała się jedna wiadomość, Tarra czytała ją z uwagą. Gdy nagle zjawił się Tonnk'Pir. Nie przekraczał progu pokoju.
- Tonnk! - krzyknęła nieprzyjemnie, tak jakby chciała mu udzielić reprymendy. - Każ Heksowi i Viccieremu się ubrać, lub kupić coś szykownego na zamówienie. Wychodzimy na wystawę - obwieściła krzywiąc usta.




''Kilka dni później?''

Usta nagaiki przybierały krwawy odcień. Delikatnymi ruchami, nagaika prowadziła szminkę jak malarz z pasją pędzlem. Za nią czekały wizażystki mając do dyspozycji cały zestaw najróżniejszych gadżetów kosmetycznych.
Heks w tym czasie, poprawiał marynarkę a za nim Viccire czyścił blaster. Byli ubrani w podobny sposób, bardzo elegancko w czarne stroje. Jeśli istniała jakakolwiek konkurencja wśród ochroniarzy mówiąc o stroju galowym. To z pewnością byli na topie. Szczególnie, ze marynarka ukrywała sporo ''taktycznych'' tajemnic.
Palec delikatnie pociągnął za spust, cichy wystrzał tuż przy twarzy Tarry był ledwo słyszalny. Puder był rozprowadzany miejscowo by później go poprawiła gąbka trzymana przez jedną z wizażystek.
Heks i Viccire sprawdzali łączność komunikatorów. Nie mogli sobie pozwolić na podstawowe błędy. Praca poza domem była trudniejsza niż na terenie posesji. Niosła za sobą wiele niewiadomych. A musieli także sprawdzić ładunek na Nubianie. Tarra zabierała ze sobą wszystkich, co mogą jej zapewnić bezpieczeństwo i wygodę.
Makijaż, przedłużone rzęsy, wyprostowane włosy lśniące jak jedwab, brylantowe kolczyki i nowe szkła kontaktowe były gotowe.
Podczas gdy jej ochroniarzy sprawdzali statek, Tarra poprawiała dekolt nowej sukni. Czarno-czerwona zakrywająca szyję suknia została wykonana na zamówienie niecałe dwa dni temu. Była upięta i gładka w dotyku. Doskonale eksponowała to, czym Tarra mogła się pochwalić. Dodatki drogich kamieni znalazły miejsce na dekolcie, nadgarstkach, butach na wysokich obcasach i plecach. Nowe akcesoria w postaci błyszczącego paska ubieranego na ukos i kopertówki na pasku, z pewnością były czymś godne pochwalenia się przy ''znajomych koleżankach'' Tarry. Jednak panna Kayn miała zamiar spędzić większość czasu z Beloonem Twipem.




Zapowiadał się ciekawy wieczór.
Awatar użytkownika
Tarra Kayn
Gracz
 
Posty: 20
Rejestracja: 14 Sty 2018, o 22:57

Re: [Coruscant] Gość

Postprzez Mistrz Gry » 18 Lut 2018, o 23:56

- Thomson?
- Zrozumiano bez odbioru - odpowiedział Heksowi ostatni z jego ludzi. Pomniejszy transportowiec wyruszył w stronę sklepienia niebieskiego, by dotrzeć w okolice miejsca przed nimi. Wszystko było dopięte na ostatni guziczek. Zdołał na szybko przeanalizować plan budynku w którym odbędzie się wydarzenie. Zgrał sobie to na naramienny komputer, który bardzo stylowo i futurystycznie prezentował się w formie modnej bransolety. Zrobił jeszcze tylko szybki przegląd swojego implantu przyusznego i drugiego krtaniowego. To były bardzo drogie modyfikacje, ale zapewniały bezbłędną komunikację wedle własnej woli.
- Elegancko... - szepnął sam do siebie gdy zobaczył spodziewany wynik testu sięgający 98% sprawności maksymalnej.
- Jak tam Vic? Gotowy - powiedział cicho przed siebie, wpatrując się w lustro. Wyglądał dostojnie w pełni klasy, a modne akcenty to w przeróżnych miejscach sprawiały, że ochroniarz sam w sobie nie wydawał się nudny
- Jasne. Chodźmy już... wernisaż sztuki... matko i córko, za jakie grzechy - odpowiedział mu głos nadawany przez implant.
- Wiesz? Mówisz mi to na prawdę z własnej woli.
- No już mam dosyć marudzenia pod nosem, okazałbyś trochę empatii.
- Nie nadużywaj mojej cierpliwości Vic
- Jak zwykle masz spięte jaja w pęczek... dość ciasno, aż słyszę tą gorycz w Twoim głosie. Pukałeś ostatnio coś? Czy masz te no wiesz problemy na starość już - na Heksa jednak nie działały prowokujące gadki. Rozpatrywał właśnie w myślach listę potencjalnych zagrożeń. Jak zwykle perfekcjonista i pedant. Wernisaż niósł ze sobą kilka kwestii. Dostać się na niego mogły osoby z niższego szczebla, gdyż Beloon Twip znany był z pomagania utalentowanym sierotom i poszkodowanym przez los artystom. Ogólnie skupiał w okół siebie trochę szarej społeczności Coruscant, acz z ciekawym efektem. Dzięki działaniom większości i promowaniu ich ścieżki, jakimś oto właśnie sposobem stawał się coraz bardziej wpływowym prekursorem sztuki. Ci co otrzymywali jego wsparcie, ponoć wykonywali dzieła, które on sam zlecał. Jego myśl artystyczna po prostu była realizowana przez większość, a jego własne dzieła jakby były wyniesieniem nurtu, który sam tworzył rękami innych. Mogło to się wiązać ze sporą opozycją tradycjonalistów lub też dostaniu się jakichś męt na teren obiektu. Heks szacował, że pierwsze mogłoby być przyczyną drugiego, a rozwijający się wciąż Beloon stawał się realną i niebezpieczną konkurencją dla reszty.
- Skupisz się w końcu?
- Ta... ta...

Akcja przenosi się na [Coruscant] - Na pewno (nie)Wernisaż
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02


Wróć do Archiwum

cron