Content

Archiwum

[Hosnian Prime] Strach tkwi w oku patrzącego...

Re: [Hosnian Prime] Strach tkwi w oku patrzącego...

Postprzez Gveir » 14 Cze 2018, o 18:51

Wskazani przez Neye nie pasowali. Nie wpisywali się nawet w szpicli ISB, znanych z okrucieństwa i działania ponad prawem. Czekali na coś lub na kogoś, a odór najemnych cyngli czuł aż tutaj. Mógł założyć się, że za ich pojawieniem stoi nie kto inny, jak pułkownik. Ten dziwny oficer był gotów do różnych dziwactw.
Jedno z dziwactw wpatrywało się w niego, szczególnie w niego, jakby istota Gveira miała mu przynieść odpowiedź na pytanie o Absolut. Pytania pytaniami, ale z jakiś powodów, ten gość kogoś mu przypominał. A może to niejasne wspomnienie z dawnych lat, tylko których? Gdy został Szturmowcem, dość rzadko ściągał hełm z głowy. Czy był to ktoś z Korpusu?
- Neya może mieć racje. - wyrzucił z siebie, powracając wzrokiem oraz myślami do przyjaciół. - Śmierdzą mi najemnym blasterem na kilometr. Nie ważne, czy są pistoletami na wynajęcie czy też polują na cudze głowy, nie pasują tutaj. Stawiam na pułkownika. - zabrał swoje karty, wpatrując się w wylosowane rozdanie. Gdy tylko ułożył wstępny ruch, ponownie odpalił się w swoim stylu.
- Wystosowałem do pułkownika prośbę o wsparcie małej kanonierki, na moje i Hexa życzenie. Za jeden standardowy dzień mamy kolejne zadanie, bądźcie gotowi i wypoczęci.
Awatar użytkownika
Gveir
Gracz
 
Posty: 121
Rejestracja: 7 Kwi 2018, o 14:10

Re: [Hosnian Prime] Strach tkwi w oku patrzącego...

Postprzez Opliko » 17 Cze 2018, o 00:13

No cóż, raz się trafia, raz nie. Klub studencki raczej nie był powiązany z zamachami. Wszystko wskazywało na to, że nawet gdyby profesor Shito był bezpośrednio powiązany z zamknięciem poprzedniego, to tutejsi goście by i tak nie próbowali czegoś tak ekstremalnego. Po prostu szukali miejsca które tolerowało by ich odstępstwa od normy i je tu znaleźli - ale nie byli do niego przywiązani na tyle by robić coś takiego...
Niektórzy uznali by to pewnie za porażkę, jednak w rzeczywistości pozbycie się jednego z tropów oznaczało, że był bliżej celu.

Po powrocie do lokum w uczelni zajął się analizą świeżego raportu...
Od razu jedna rzecz przykuła jego wzrok. Nie była to sama informacja, a to jak została przedstawiona...
W trzech przypadkach śmierć nastąpiła naturalnie, w czterech przyczyny uznano za naturalne.

"Uznano za naturalne"? Co to w ogóle znaczy? Gdyby w tym samym zdaniu nie było wzmianki o osobach, które rzeczywiście opuściły ten świat z przyczyn naturalnych, to Chiss zupełnie by to pominął. Jednak w tym kontekście zdanie to sugerowało, że przyczyny śmierci jednak takie naturalne nie były. To z pewnością należy zbadać.
Jednak "uznane za naturalne" z pewnością nie byłyby zamachy bombowe. To przynajmniej sugerowało, że jakiekolwiek były powody śmierci czterech pracowników uczelni, mogły one nie być powiązane z jego sprawą. Mimo to trafia blisko szczytu listy rzeczy do sprawdzenia.

Jednak nie na samym szczycie. To miejsca zarezerwował dla badania zachowania samego profesora Shito.
Co prawda osoby związane z technologią chodzące po sklepach z częściami raczej nie były czymś bardzo dziwnym, jednak w tym wypadku trzeba pamiętać, że profesor robił to mimo tego, że prawdopodobnie ma dostęp do prawie dowolnych części dzięki uczelni. Jedyne powody więc by szukać ich gdzieś indziej, szczególnie z niezbyt zaufanych źródeł, to potrzeba czegoś bardzo specyficznego i trudnego do znalezienia, albo konieczność zdobycia części bez wiedzy uczelni...
Może się wydawać, że nie wpływa to na śledztwo, jednak czasami trzeba poznać ofiarę by zrozumieć napastnika. Jeśli ataki były związane z jakimś projektem Shito o którym nie wie uczelnia, to wiedza o samym projekcie może wskazać potencjalnych jego przeciwników.
Co równie ważne, dawało to wymówkę by zejść na niższe poziomy. Raczej mało jest prawdopodobne by znalazł tam cokolwiek, jednak warto próbować.

Reszta danych nie była tak istotna. Znaleziska Javelin mogły być ważne, ale na razie to było za mało. O Twi'leku praktycznie nic nie wiedzieli, a odkrycie kim jest handlarz alg może zająć bardzo długo. Podobnie z nową informacją o zamachu, a także o wybuchu w hangarze. Chór trzymał lekką obietnicę: powód odmowy występu wskazywał na to, że jego członkowie mogą być jakoś przeciwni obecnej władzy. W najgorszym wypadku - otwarcie wrodzy Imperium. Ale na razie ważniejsze były dwa pozostałe ślady... Trzeba było się więc zabrać za przygotowania do odwiedzenia sklepów.

***


Chiss niedługo później był gotowy do opuszczenia swojego lokum. Spędził trochę czasu przygotowując 4 dyski z danymi - a dokładniej specyfikacją jakiejś części silnika statku, o której informacje znalazł w HoloNecie i zmienił trochę kilka rzeczy by upewnić się, że nie istnieje. Dodał też na nie małą niespodziankę... Wirusa, który po podłączeniu dysku powinien być w stanie bez większego problemu przejąć kontrolę nad większością konsumenckich komputerów, którego zamierzał wykorzystać, by upewnić się, że dostanie informacje o zakupach profesora... Wszystko stawało się takie łatwe, kiedy ofiara sama infekowała się oprogramowaniem.
Wybrał więc losowy sklep z listy i udał się w jego kierunku...
Image
Ilość eksplozji przetrwanych przez postać:
Ilość przetrwanych rzutów o ścianę:
Ilość zdrad:
Discord: opliko#3114
Awatar użytkownika
Opliko
Gracz
 
Posty: 265
Rejestracja: 22 Cze 2016, o 13:59

Re: [Hosnian Prime] Strach tkwi w oku patrzącego...

Postprzez Mistrz Gry » 17 Cze 2018, o 22:23

Serith

Warty przebiegły im spokojnie i zanim się spostrzegli, nadszedł kolejny dzień a wraz z nim rutynowe przygotowanie miejsca pracy do profesora. Ochraniana przez nich osoba miała najpierw dać wykład, ponownie z fizyki hipernapędu w tej samej auli co poprzednio, a potem kontynuować prace w hangarze badawczym. Serith wysłał więc Nayę i Luciusa do sprawdzenia zamontowanych dwa dni wcześniej zabezpieczeń. Oni zaś czekali, aż profesor wstanie i przygotuje się do dzisiejszego dnia. Podczas porannych zajęć ci, którzy pełnili wartę, mieli jeszcze czas na krótką przerwę. W tym czasie wróciła Naya, meldując, ze wszystko sprawne i gotowe. Lucius został na miejscu, by przypilnować sali.
- W porządku, ruszamy. Panie Shito, trzyma się pan blisko nas - rozkazał dowódca.
Zjechali windę na niższy poziom, po czym skierowali się korytarzami na miejsce. Jak zawsze, na niższych pietrach pełno było już studentów i naukowców śpieszących załatwić swoje sprawy. Przed salą zgromadził się taki sam tłumek, jak ostatnio i Tallav już wiedział, ze przed każdym wykładem czeka ich wyzwanie w zapewnieniu profesorowi bezpieczeństwa. Dzisiaj zajęcia odbywały sie chyba dla tego samego roku, co ostatnio. Tallav rozpoznał grupę chissów, chociaż bez Opliko, który nie dał znaku życia od wczoraj. Nie miał czasu się jednak tym teraz przejmować, bo tłum był naprawdę gęsty. niektórzy z bogatszych studentów przyprowadzili nawet ze sobą droidy. Serith rozpoznał też inne grupki, w tym i pilnych kujonów, którzy wyróżniali się w szczególności na ostatnim wykładzie, notując niemal każde słowo. Jeden z tych studentów na widok zbliżającego się profesora odłączył się od kolegów i skierował w ich stronę. W ślad za nim podążył jego droid protokolarny.
- Panie profesorze! Mogę mieć pytanie? - student starał się przekrzyczeć zgromadzony wokół tłum i podejść jak najbliżej, żeby mieć w ogóle jakiekolwiek szanse na rozmowę.

Opliko

Na pierwszy wybór padł warsztat niejakiego Bin Bina. Opliko zgadywał, że był to raczej jakiś pseudonim lub ksywa, bo właściciel był człowiekiem. Mieścił się na jednym z pięter "średniego" poziomu wielkiego miasta. Po krótkim kluczeniu wśród alejek dotarł w końcu do poszukiwanego miejsca. Warsztat, a raczej zapyziała dziura, jak na gust chissa, miał nad wejściem w połowie wyblakły neon ogłaszający "Bin Bin. Złota rączka". Sądząc po wyglądzie tego miejsca, był to raczej pusty slogan i przechwałka.
Wszedł do środka. Wnętrze rozświetlały dwie duże jarzeniowe lampy pod sufitem. Za drzwiami było trochę przestrzeni, jednak większość podłogi i półek wokół była zagracona różnym złomem. Przed nim był kontuar, za którym stał droid protokolarny. Był brudny i wyraźnie nienasmarowany, by skrzypiał niemiłosiernie. Pokrywę torsu miał zdjętą i widać było pod nią plątaninę szarych kabli. Gdy Opliko wszedł do środka, czujniki wzrokowe droida zaświeciły się i zwrócił na przybysza swoją uwagę.
- Dzień dobry. Droid B-678-C3. Proszę podać nazwę części, a ustalimy jego cenę.
- Szukam właściciela, Bin Bina - zaczął chiss.
- Brak podanej części w zbiorze - odezwał się beznamiętnie droid - Proszę podać nazwę części, a ustalimy jego cenę.
- Nie chcę twoich części, szukam właściciela...
- Brak podanej części w zbiorze. Proszę podać nazwę części, a ustalimy jego cenę.
- Dobra, na tym dysku masz część, której szukam - Opliko spróbował obejść logikę B-678-C3 sposobem i podął mu dysk.
- Nie skupujemy sprzętu. Brak podanej części w zbiorze. Proszę podać nazwę części, a ustalimy jego cenę.
I to by było na tyle. Z droida za kontuarem nic więcej nie dało się uzyskać. Opliko rozejrzał się za to po warsztacie. Wyglądał na opuszczony, przynajmniej od jakiegoś czasu. W jednym kącie zauważył jednak jeszcze jednego droida. Tym razem przerobionego B-1, który chyba robił za ochroniarza. Najwyraźniej właściciel zostawił blaszaki do pilnowania interesu i sie ulotnił.
Po pierwszej porażce w poszukiwaniach Opliko postanowił sprawdzić następny sklep z listy. Tym razem nie było nazwy, jakby właściciel zdecydował się nawet nie nazywać swojego interesu albo po prostu był to jedynie zwykły stragan gdzieś przy jednej z dróg albo na jakimś targu starociami. Był za to adres i za nim chiss podążył. Na miejscu natrafił jednak na pustkę. Nie było ani sklepu, ani straganu, ani niczego, co by wskazywało na to, że ktoś kiedykolwiek przy tej ulicy sprzedawał części. postanowił popytać ludzi wokół. Ci jednak nie potrafili go nakierować. Temat nie dawał mu spokoju i zawzięcie próbował dalej. Zeszło mu na poszukiwaniach i wypytywaniu miejscowych, czy to na ulicy, czy w okolicznych kantynach i barach, kilka najbliższych standardowych godzin. Nieliczne promienie gwiazdy Hosnian Prime przestały już docierać na ten poziom. I jedyne, czego dowiedział się podczas całego dnia, to że był w tym miejscu kiedyś zakład niejakiego Thody Hazza, ale mechanik zamknął go niecałe dwa standardowe lata temu.
Dzień zbliżał się ku końcowi i potrzebował odpoczynku. Poszukiwania wznowił więc następnego dnia. Tym razem udał się do warsztatu Prato Vraskijandisa, trzeciego na otrzymanej liście. Prowadził go człowiek, który akurat stał na ulicy, gdy Opliko podszedł do witryny.
- Ach klient! Zapraszam do środka! - odezwał się podstarzały mężczyzna, otwierając drzwi i prosząc chissa do warsztatu.
Na oko właściciel miał coś koło pięćdziesiątki. Brakowało mu trzech przednich zębów i miał spory kawałek łysiny w miejscu dawno zagojonej blizny na głowie. Ubrany był w zwykłe robocze ciuchy, z których wystawała paczka fajek, które palił przed przybyciem klienta. Wnętrze jego sklepu było bardziej uporządkowane. Za ladą widać było trochę gratów i warsztat, jednak magazyn musiał być na tyłach, bo w sporym kawałku sklepu było luźno, a najlepsze części ułożono za sklepową witryną.
- W czym mogę służyć?

Gveir

Hex dołączył do nich już wczoraj wieczorem. Na szczęście cały i zdrowy. Już na spokojnie, po misji, oceniał nowe pancerze w samych superlatywach. Byli więc znowu w komplecie. Następny dzień zaczął się wcześnie. Odprawa u pułkownika Borgisa była krótka i treściwa. Dowódca jak to miewał w zwyczaju, wyrzucał z siebie potok słów.
- Wasze następne zadanie. Na jednym ze środkowych poziomów miasta jest kilka warsztatów, do których zapuszczał się profesor Shito. Dwójka z właścicieli zniknęła i porzuciła swoje warsztaty. Grupa Kuat donosi, że jeden z nich, niejaki Bin Bin, był widziany na terytorium kolejnego z gangów na niższych poziomach. W ścisłym, pilnie strzeżonym centrum tego gangu. Gang nazwał się ambitnie Furią. To nie są już amatorzy. To oni rządzą większością tego sektora. Miałem ich zostawić na potem, ale sytuacja wymaga nagłej interwencji. Informacje nie są potwierdzone, a teren jest szczególnie niebezpieczny. Wasze zadanie to odnaleźć Bin Bina. Żywego odstawić na okręt do celi na spotkanie ze mną. Martwego przywieźć. Macie pozostać niezauważeni. Akcja po cichu i bez rozwalania. W razie konieczności walki, nie dać przeżyć nikomu, kto mógłby poświadczyć o obecności wojska na tym obszarze. Współrzędne obszaru i miejsca lądowania macie juz przekazane. Możecie odejść.
Wychodząc, Gveir zauważył jeszcze, że pułkownik zdaje się być trochę... zniecierpliwiony? A może rozkojarzony? Na pewno coś musiało zaprzątać mu głowę, co oznaczało, że ogół sytuacji musiał się mocno komplikować. Po odprawie mieli chwilę na przygotowania. Potem zbiórka w hangarze i wylot. Tam czekała już na nich ich kanonierka, dana im na prośbę jako wsparcie. Jej załogę stanowiło dwóch pilotów i trzeci człowiek do obsługi działka. Na widok Gveira zasalutowali.
- Sir, gotowi do lotu. Współrzędne zostały nam przekazane, ale czekamy na pana rozkazy.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Hosnian Prime] Strach tkwi w oku patrzącego...

Postprzez Serith Tallav » 18 Cze 2018, o 15:26

Jechali windą w dół on z przodu po prawej stronie, po jego lewej stała Naya, zaś tyłami zajęli się Lucius i Elayne, w samym środku formacji stał profesor Shito. Prawdopodobnie w windzie wyglądało to komicznie, ale na szczęście nikt z nimi więcej nie jechał, a nawet nie chciał widząc wchodzącego Arado z ochroniarzami. Po paru minutach winda stanęła, a drzwi rozsunęły się na boki. Widok był typowy i do niego powoli się przyzwyczajali rzesze studentów i naukowców śpieszące się na wykłady, albo rozmawiające między sobą, dopiero po krótkiej chwili Tallav zobaczył te masy uczniów czekające pod salą 32A, chyba ten sam rocznik to było pierwsze co przyszło mu do głowy. Praktycznie od razu wziął głębszy oddech, wiedząc że znowu będzie musiał się przeciskać przez tłum, wiedział też jakie to jest cholernie niebezpieczne, przy takiej masie istot ciężko jest szybko dostrzec zagrożenie i je zneutralizować.
Serith delikatnie poprawił ubranie barkami i ruszył do przodu torując drogę najpierw przez korytarz, gdzie większość istot odsuwała się na boki przed idącymi żołnierzami, zaś potem wchodząc w tłum nieraz musząc siłowo przechodzić lub odsuwać ludzi. W pewnej chwili mignęła mu grupa Chissów, z którym trzymał się Opliko, ale jego samego tam nie zobaczył, on bardziej działał jak wolny elektron niż jako bezpośredni członek drużyny, może to i było lepiej dla porucznika, lepiej było mieć takiego "człowieka", który działa incognito i stara się dostarczyć informacji z otoczenia, niż ktoś kto jest kolejnym ochroniarzem.
W pewnym momencie Serith dostrzegł jak przez zebrane istoty przedziera się jeden student, krzycząc, że ma jakieś pytanie do profesora, a za nim podążał jego droid protokolarny. Może Tallav był nieco przewrażliwiony przez to zadanie, ale wolał nie ryzykować. Momentalnie starał się spokojnie idąc zasłonić Shito swoim ciałem, tak aby poruszać się dalej do sali, nie chciał aby nagle w całej tej masie istot wybuchła panika spowodowana jakąś agresywniejsza akcją. Jednocześnie powiedział głośniej w stronę nadchodzącego studenta. - W sali! - zabrzmiało to jak rozkaz i tym miało być, nie podlegało to dyskusji i miał głęboką nadzieję, że ton jego wypowiedzi dał studentowi to do zrozumienia.
Awatar użytkownika
Serith Tallav
Gracz
 
Posty: 183
Rejestracja: 17 Lip 2017, o 22:43
Miejscowość: Rzeszów

Re: [Hosnian Prime] Strach tkwi w oku patrzącego...

Postprzez Gveir » 18 Cze 2018, o 23:51

Musiał przyznać, że zadanie postawione przez pułkownika było skomplikowane. Nie, żeby nie dokonywali ekstrakcji celu, bądź przeniknięcia na teren wroga w celu likwidacji bądź sabotażu, ale wchodzenie w środek gniazda pełnego wściekłych owadów, wymagało ostrożności. Wszelkie informacje, odnośnie lokalizacji celu oraz punktu zrzutu miał na swoim wyświetlaczu.
Pułkownik spełnił prośbę, dając do dyspozycji Hexa małą kanonierkę. Sądząc po jej rozmiarach nie mogła wzbudzić podejrzeń, miał nadzieje, iż dysponuje porządnym wygarem.
Oddał honor załodze i wysłuchał krótkiego meldunku.
- Dobrze. Mam nadzieje, że nie będziecie mieli dużo pracy. Wasz arsenał oraz umiejętności są do dyspozycji mojej, oraz mojego zastępcy, kaprala Hexa. Specjalnie dla nas, stworzył kodowane połączenie. Komunikacja dwustronna. Kod wywoławczy do wejścia w akcję: Kowadło; do osłony działań: Młot; bądźcie w pobliżu. Uważajcie, bo nie wiem czym dysponują nasi przeciwnicy. Ufam w wasze doświadczenie i umiejętności, znacie się lepiej na swojej pracy.
Odszedł do swoich ludzi. Otworzył znany kanał komunikacyjny, przekazując na wyświetlacze współrzędne i rodzaj celu.
- Pułkownik dał nam niełatwe zadanie. Ekstrakcja celu z środka terytorium gangu. Banda nazywa siebie Furią i są lepsi od poprzednich. Panują nad większością sektora, który ostatnio odwiedziliśmy. Ekstrakcja celu zwanego Bin Binem. Mamy dwa warianty: zabieramy go żywego i znikamy, lub martwego, status celu nie jest do końca znany. W grę wchodzi ciche przeniknięcie oraz likwidacja celów, zero rozwałki. Konieczność walki oznacza jedno - zero świadków. Dosłownie. Nikt nie może o nas wiedzieć, zero wahania.Nie wiem czego możemy się spodziewać po bandzie, bądźmy czujni. Ogłuszające i wibroostrza w ruchu, wariant cienia. Kanonierka jest do mojej i Hexa dyspozycji. Do dzieła, Javelin 3-2.
Wsiadając do transportu, rozpoczęli rutynowe, wręcz finalne sprawdzanie sprzętu. Gdy tylko pilot oderwał się od podłogi ISD, kierując statek ku wylotowi z hangaru, Gveir nie mógł się oprzeć pokusie, że będzie to jedna z cięższych misji ostatnich dwóch lat.
Awatar użytkownika
Gveir
Gracz
 
Posty: 121
Rejestracja: 7 Kwi 2018, o 14:10

Re: [Hosnian Prime] Strach tkwi w oku patrzącego...

Postprzez Mistrz Gry » 20 Cze 2018, o 20:56


Kazał zatrzymać się chłopakowi i ten słysząc rozkazujący ton Seritha, aż cofnął się od niego. Droid jednak nic sobie z tego nie zrobił i tylko szedł nadal w ich stronę.
- Zatrzymaj się! - krzyknął Tallav - Zabierzcie profesora! Cofnij sie!
Nie zdążyli. W jednej chwili świat wokół nich wybuchł. Stojący przed nim droid zamienił się w rosnącą kulę ognia. Płomienie przesłoniły mu wszystko. Próbował jeszcze zasłonić się ręką, ale było to daremne. Stał za blisko. A potem był już tylko ból...

***

Stał w sali za drzwiami, gdy odezwał się Tallav. Kiedy Lucius usłyszał rozkaz dowódcy, bez chwili wahania ruszył biegiem w stronę studenta. Już miał przedostać się przez gęstą grupkę studentów przy samych drzwiach, gdy w jednej chwili poczuł silne pchnięcie fali uderzeniowej i rzuciło go na podłogę, przygniatając ciałami stojących przed nim osób. Widział, jak mała kula ognia formuje się w epicentrum wybuchu i łapczywie zagarnia stojące tam osoby. Potężny huk tozdarł powietrze w holu przed salą i poniósł się po całym budynku.
Potem nastała cisza dziwnie dźwięcząca w uszach. Świat zwolnił...
By po sekundzie znowu przyśpieszyć. Dźwięk wrócił, wypełniając jego uszy wrzaskami rannych i krzykami spanikowanych. Wygramolił się spod przewróconych studentów i jego oczom ukazał się widok niczym z koszmaru wojny. Środek wybuchu był jakieś pięćdziesiąt metrów od niego. W tamtym miejscu nie ocalał nikt. Martwe zwęglone szczątki rozrzuciło w różnych kierunkach. Dalej od centrum wcale nie było lepiej. Ci, którzy nie zginęli od razu, właśnie się palili, krzycząc w agonii. Wtedy ich zobaczył. Dziewczyny z jego oddziału leżały ranne i poparzone przed profesorem Shito, który zdawał się wyjść raczej w jednym kawałku. A przed nimi... Serith, jego dowódca i przyjaciel palił się żywcem.
Rzucił się na ratunek. Wokół wielu studentów wciąż było oszołomionych. Siedzieli lub leżeli ranni i w szoku, więc przez nich przedarł się kilkoma długimi skokami. Potem musiał ominąć tych ciężej rannych i porozrywanych na strzępy, widząc ich cierpienie. Dopadł do dowódcy i zaczął okładać go chwyconą po drodze bluzą, próbując zadusić płomienie. Wokół ci studenci, którzy byli w stanie, rzucili się do panicznej ucieczki. Udało mu się, ale wiedział, że Serith bez szybkiej pomocy umrze. Nie wiedział też, w jakim dokładnie stanie są dziewczyny.


Zbliżali się już do pierwszych, najwyższych poziomów miasta, gdy niespodziewanie na pokładowym wyświetlaczu ukazała się sylwetka pułkownika Borgisa. Był zaniepokojony, co jak na niego świadczyło, że stało się coś naprawdę złego.
- Zmiana planów. Zamach bombowy ba terenie uczelni. Celem był profesor Shito. Grupa Ryloth potrzebuje wsparcia. Lećcie do nich natychmiast. Na miejscu opanujcie sytuację i meldować mi. Przekazuję współrzędne. Sala 32b w budynku Sześcianu.
Skręcili od razu w stronę kampusu uczelni. Już z daleka zauważyli wylewający się z budynku w panice duży tłum istot. Biegli ile sił w nogach, tratując się wzajemnie. Nad ich głowami leciały już do środka droidy ratunkowe. Wszystkie, jakie tylko były w zasięgu. Sytuacja musiała być naprawdę poważna.

Kliknij, aby zobaczyć wiadomość od Mistrza Gry
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Hosnian Prime] Strach tkwi w oku patrzącego...

Postprzez Gveir » 22 Cze 2018, o 18:14

Niespodziewane połączenie od pułkownika Borgisa, wytrąciło go z przedbitewnej zadumy. Przełączył, a głos oficera rozbrzmiał w hełmie.
- Zmiana planów. Zamach bombowy na terenie uczelni. Celem był profesor Shito. Grupa Ryloth potrzebuje wsparcia. Lećcie do nich natychmiast. Na miejscu opanujcie sytuację i meldować mi. Przekazuję współrzędne. Sala 32b w budynku Sześcianu.
- Przyjąłem.
Krótko, bez zbędnych frazesów. Wyłączył kanał. Przełączył na połączenie z resztą drużyny.
- Zmiana planów. Na terenie uniwersytetu doszło do zamachu, celem był profesor Shito, kimkolwiek jest. Jedna z grup zadaniowych, które widzieliśmy ostatnio, ma problemy i musimy im pomóc. Opanowanie sytuacji, najpewniej ekstrakcja vipa. Resztę rozkazów otrzymamy po pierwszym meldunku. Hex, powiadom kanonierkę o zmianie planów. Poinformuj ich, żeby byli gotowi na inne niespodzianki, jednak w trochę dalszej gotowości. Będziemy wśród cywili, także musimy działać ostrożnie. Strzelać do wszystkiego co nie jest nami, naszym vipem, albo członkiem któreś z grup zadaniowych, a podchodzi do nas lub ma wrogie zamiary.
Wstał z swojego miejsca i podszedł do interkomu.
- Pilot, zmiana planów. Dostaliśmy rozkaz i lecimy nad teren kampusu. Budynek Sześcianu. Jak najszybciej
Gdy tylko zaczęli się zbliżać, dostrzegli spanikowany tłum, który wylewał się z budynku. O roju droidów ratunkowych nie wspominając. Istne pandemonium, coś, czego nie lubił - tłum.

***

Gdy tylko podlecieli na tyle, na ile mogli, wyskoczyli z wnętrza transportu. Dopiero gdy ostatni z sekcji wylądował gładko na powierzchni, transport odleciał, a Gveir dał prostym znakiem rozkaz do ruszenia. Prowadził, za nim biegł Guru, potem Codex, Hex i Neya. Szybkim ruchem, z pomocą wyświetlacza na przedramieniu, otworzył mapę. Przesłał plan budynku oraz ich punkt do wszystkich.
- Wchodzimy windą, jeśli nie są uszkodzone. Jeśli jakiś cywil się na nas rzuci, strzelać. Na razie ogłuszającym. Nie bójcie się używać siły, kopniaków czy krzyków, by nimi pokierować. Unikamy dużych grup, schodzimy im z drogi. Ewentualność to hukowo-błyskowy. Na miejscu zabezpieczamy salę.
Awatar użytkownika
Gveir
Gracz
 
Posty: 121
Rejestracja: 7 Kwi 2018, o 14:10

Re: [Hosnian Prime] Strach tkwi w oku patrzącego...

Postprzez Serith Tallav » 23 Cze 2018, o 13:58

Udało się, nie wiedział jakim cudem, ale udało się stłamsić ogień jaki palił Seritha. Nie miał czasu długo zagłębiać się w swoich myślach. Odwrócił głowę w stronę dziewczyn, były nieprzytomne, ale z tego co widział nie były w takim stanie jak jego dowódca... Nie było czasu, praktycznie od razu podszedł bliżej głowy porucznika sprawdzając czy oddycha... Oddychał, delikatnie odsunął jego głowę do tyłu, tak aby język nie blokował możliwości oddychania jego przyjaciela, powinno to na razie pomóc mu w odróżnieniu dróg oddechowych. Szybko wyciągnął swój vibronóż z pochwy i naciskając przycisk uruchomił mikrodrgania, zaczął rozcinać ubranie Seritha, przynajmniej w tych miejscach gdzie widział rany od poparzeń, ale nie w tych, gdzie widział, że materiał przywarł do skóry. Musiał to zrobić, żeby odsłonić zniszczoną skórę. Szybkim ruchem także zdjął z jego szyi jego naszyjnik i schował do kieszeni. Wyciągnął swoją manierkę z wodą i zaczął delikatnie polewać miejsca poparzeń, robił to bardzo delikatnie, tak aby powoli ochładzać miejsca przypalenia, aby zmniejszyć ból i ograniczyć dalsze obrażenia. Zostało mu może wody na samym spodzie pojemnika, musiał jeszcze trochę zachować na ewentualne rany dziewczyn.
Lucius gdy już przynajmniej w małej części udzielił pierwszej pomocy Serthowi podbiegł do samemu chwytając się na chwile za brzuch gdy poczuł ból. Podobnie jak u porucznika od razu udrożnił drogi oddechowe. Rozciął Elayne lewy rękaw, po czym trochę przemył ranę wodą, szybko obrócił się Nayi, widząc jak ma wypaloną dziurę w nogawce na udzie, szybko rozciął całą jej nogawkę, widząc, że jeszcze ma delikatne poparzenie na łydce. Wziął resztkę wody z manierki i wylał ją na rany dziewczyny.
Kątem oka zerknął na to jak Shito powoli wstaje trzymając się za głowę i patrząc z niedowierzaniem na skutki wybuchu, niedoszłego zamachu na jego życie. Widział tylko jak jego wzrok wędruje po całym korytarzu zatrzymując się na dłuższą chwilę na Serithcie, który prawdopodobnie swoim rozkazem ocalił mu życie. Następnie zerkając na ranne dziewczyny, które dodatkowo zasłoniły Arado przed pozostałościami po tej wielkiej kuli ognia. Lucius złapał go za dłoń. - Nie ma czasu! - podszedł z nim do jakiejś najbliższej sali, chciał ją otworzyć używając panelu, ale nie miał dostępu. Kapral delikatnie syknął z niezadowolenia i wyciągnął pistolet zza pasa strzelając dwa razy do felernego panelu, ten parę razy błysnął po czym otworzyły się drzwi.
- Proszę tam wejść, trzymać się nisko! Szybko pod jakieś biurko! - naukowiec tylko kiwnął mu, że zrozumiał i wbiegł do sali wykonując polecenie mężczyzny. Lucius nie tracił czasu szybko chwycił swój komunikator ustawiając w nim kanał ogólny - wojskowy. Pamiętał, że na terenie uczelni miała działać jeszcze Enrac, a może ktoś się jeszcze usłyszy jego wołanie. - Tutaj grupa Ryloth, wybuch pod Salą 32B, mamy ciężko ranny! Potrzebujemy pomocy! - zaraz po swoich słowach schował go i wzrokiem zaczął szukać jakiegoś zestawu medycznego, sprzętu do pierwszej pomocy, przecież w takim budynku powinien jakiś się znajdować na korytarzu.
Jest! Dostrzegł go był kilka metrów dalej od Sali 32B. Dobiegł tam, ile sił miał tylko w nogach i oczywiście musiała być zamknięta, najwyraźniej ktoś miał w dupie względy bezpieczeństwa. Wziął zamach i uderzył w nią parę razy łokciem… Otworzyło się. Wyciągnął z niej apteczkę i podbiegł do Seritha, wcześniej sprawdzając czy nadal oddycha. Wyjął z niej kilka opatrunków z bactą i zaczął powoli i delikatnie owijać mu w miejscach poparzeń. Zajęło mu to parę minut, nawet nie zauważył, że większość studentów zdążyła stąd spieprzyć, pozostali tylko ci, którzy byli ranni i naprawdę nie wiele innych osób, które posiadało jakąś empatie i starało się pomóc innym. Zostawił Tallava opatrzonego na tyle ile mógł, więcej nie dał rady zrobić, musiał czekać na droidy medyczne, lekarza na kogoś kto ma o wiele większe pojęcie od niego na temat medycyny. Podbiegł do dziewczyn zakładając im opatrunki na miejsca poparzeń uprzednio sprawdzając czy oddychają.
Nagle usłyszał jakieś kroki, ciężkie buty oraz dźwięk jakby coś leciało… Momentalnie dopadł do jakiejś framugi, aby chociaż trochę się zasłonić przed ewentualnym strzałem, wycelował pistolet w stronę zakrętu korytarza, skąd słyszał nowe odgłosy. Napięcie miał takie, że można by było zrobić z niego prymitywną cięciwę do jeszcze prymitywniejszego łuku. Słyszał dźwięki coraz bliżej już miał naciskać za spust, ale powstrzymał się… Droidy… Droidy medyczne… Promyk nadziei…
Awatar użytkownika
Serith Tallav
Gracz
 
Posty: 183
Rejestracja: 17 Lip 2017, o 22:43
Miejscowość: Rzeszów

Re: [Hosnian Prime] Strach tkwi w oku patrzącego...

Postprzez Opliko » 23 Cze 2018, o 19:36

Już na początku Chissa spotkała przykra niespodzianka w postaci głupiego droida. Sprawdzała się tu chyba zasada, że prosty system trudniej zepsuć. Gdyby bowiem droid był bardziej uzdolniony, zrozumiałby prośbę Chissa i dał się złapać. Jednak nie miał potrzebnej elastyczności by przyjąć specyfikację poszukiwanej części w postaci dysku z danymi... Szkoda, ale być może w następnych sklepach pójdzie lepiej.

Gdy dotarł do następnego sklepu uśmiechnął się. Człowiek. Znacznie lepiej niż kolejny nierozumiejący prostych próśb droid czy jakiś obcy.
- Szukam sklepów w których kupował części profesor Shito i dokładnych części których używał. Wraz z kolegami staramy się odtworzyć jedną z jego konstrukcji i chcemy wyeliminować jak najwięcej możliwych zmiennych, by nie okazało się że nie zadziała przez to, że części które wykorzystaliśmy czymś się różniły. A podobno widziano go w pańskim sklepie, więc postanowiłem to sprawdzić.
Opliko spróbował odwołać się do chęci pomocy sprzedawcy, ale także do chęci zarobienia. W końcu jeśli rzeczywiście był tu Shito, to Prato właśnie zyskał klientów.
Na razie Chiss jednak oczywiście nie zamierzał nic kupować. Zamierzał zrzucić to na "kolegów", którzy mieliby przyjść później. On w końcu tylko szukał... "Koledzy" mogą mu też pozwolić uniknąć pytań o szczegóły i do tego jeszcze zyskać odrobinę sympatii. Mógł bowiem udawać studenta wciągniętego w projekt innych, który nie ma zbytnio pojęcia nawet o co chodzi. "Ja tylko piszę kod".
Gdyby jednak to zawiodło, zawsze miał swój dysk. Dobrze jest mieć plan B.
Image
Ilość eksplozji przetrwanych przez postać:
Ilość przetrwanych rzutów o ścianę:
Ilość zdrad:
Discord: opliko#3114
Awatar użytkownika
Opliko
Gracz
 
Posty: 265
Rejestracja: 22 Cze 2016, o 13:59

Re: [Hosnian Prime] Strach tkwi w oku patrzącego...

Postprzez Mistrz Gry » 26 Cze 2018, o 23:23

Serith i Gveir

Wbiegli po schodach przez główne wejście. Tłum nie stanowił na szczęście problemu. Nawet spanikowani, studenci widząc przed sobą uzbrojony oddział po prostu schodzili im z drogi. Najwyżej jeszcze bardziej przez to się popychali i tratowali, ale ludzie Gveira mieli stosunkowo łatwą drogę. Dopadli do windy w momencie, jak wylała się z niej kolejna grupa przerażonych studentów. Widząc przed sobą uzbrojonych i opancerzonych żołnierzy, zatrzymali się niemal w miejscu i próbowali rozproszyć we wszystkie strony. Hex zatrzymał dla nich windę.
Po chwili byli już na piętrze, gdzie rozegrała się masakra. Gveir ocenił, że wybuchający ładunek miał mały promień rażenia, ale był nakierowany na konkretny cel i o dużej sile. Przed salą 32B był mały hol, gdzie zbierali się studenci na wykład. Teraz na samym jego środku znajdowało się nadpalone wgłębienie. W centrum nie przeżył nikt. Zastosowana substancja wybuchowa spaliła ciała na węgiel. Dalej było tylko trochę lepiej. Ci, co stracili przytomność, mieli farta. Reszta leżała wśród swoich własnych flaków, wrzeszczała z bólu od poparzeń i umierała na ich oczach. Ci lżej ranni odczołgali się lub odeszli pod ściany. Droidy medyczne uwijały się najszybciej, jak mogły, zajmując się najpierw tymi bardziej poparzonymi.
Przyrządy celownicze w jego hełmie wychwyciły poza oddziałem Javelin tylko jedną w pełni sprawną osobę w pobliżu. Był nią Lucius, członek oddziału Ryloth, który klęczał teeaz przy najciężej rannym dowódcy. Wygładało na to, że ten osłonił profesora przed wybuchem. Samego zaś profesora nie widział.

***

Klęczał przy dowódcy, próbując ratować go przed natychmiastową śmiercią. Na szczęście droidy medyczne już były na miejscu. Jeden z nich podleciał do Seritha i pierwsze, co zrobił, to zaczął go intubować. Tallav miał szanse przeżyć. Dziewczyny też wyglądały lepiej, choć nadal leżały nieprzytomne na podłodze. Lucius zdążył rzucić tylko okiem na miejsce, w którym ukrył Shito, gdy do holu wbiegły postacie w czarnych jak czarna dziura pancerzach. Od razu rozpoznał oddział Javelin. Mieli wsparcie.

Kliknij, aby zobaczyć wiadomość od Mistrza Gry

Opliko

Początkowy zachęcający i entuzjastyczny uśmiech handlarza nieco zbladł. Szybko jednak się opanował i zaczął drapać się po swojej brodzie. Trochę zbyt sztucznie według Opliko. Starał się też nieudolnie ukryć swoje zdenerwowanie.
- Shito? Nikogo takiego nie pamiętam. A może części pan szuka, a nie jakichś profesorów?
- Tak, dokładnie tej szukamy. Profesor ponoć tez po nią był.
Opliko wykorzystał okazję i podał sprzedawcy dysk z danymi o wybranej przez siebie części i ukrytych w nich wirusem. Sprzedawca włożył dysk do komputera i spojrzał na wyświetlony holograficzny kształt. Pociły mu się ręce, które mimowolnie zacierał.
- Ach, to... Poczeka pan. Miałem to na zapleczu, zaraz sprawdzę. trochę to może zająć.
Odszedł i zniknął w drzwiach na tyłach, zostawiając chissa przy ladzie. Jego wirus działał aż za dobrze. Przełamał już zabezpieczenia komputera w sklepie i dał do niego bezpośredni dostęp Opliko na jego własnym sprzęcie. Korzystając z nieobecności właściciela mógł przeszukać dane. Niestety, nigdzie nie było wzmianki, że profesor Shito cokolwiek tutaj kupował. Znalazł jednak coś przydatnego. Wirus przekazał mu także nagrania ze sklepowej kamery. Patrząc na obraz, musiała znajdować się gdzieś nad drzwiami. Na fragmencie znalezionym przez jego program pojawiła się osoba, której twarz system w 82,93 % przyrównał do profesora Shito. Widać było, jak naukowiec wręcza pokaźną garść kredytów sprzedawcy. Wszystko, łącznie z nerwową rekcją handlarza, wskazywało, że Shito tutaj był, a cel jego wizyty nie był wcale taki, jak mówiono w plotkach przekazanych w meldunku.
Sprzedawca długo nie wracał. Bardzo długo. Wiedziony ciekawością chiss podszedł do drzwi, w których człowiek mu zniknął. Bardzo uważał, by nie potrącić noga lub ręką jakiegoś złomu i zachować ciszę. Wtedy usłyszał dochodzący z drugiego pomieszczenia fragment rozmowy.
- ...wreszcie. Miałeś być cały czas pod komunikatorem.
- Zajęła mnie trochę akcja na uczelni. Czego chcesz?
- Jest tu taki jeden niebieski. Pyta o profesora. Mówiłeś, ze mam was wzywać, jakby ktoś pytał.
- W porządku. Zatrzymaj go, zaraz ktoś po niego będzie. Albo nie. Od razu go sprzątniemy. I tak wiemy, kim jest.

Kliknij, aby zobaczyć wiadomość od Mistrza Gry
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Hosnian Prime] Strach tkwi w oku patrzącego...

Postprzez Gveir » 27 Cze 2018, o 15:30

Komendy i reakcja, całe życie komandosa.
- Hex, obejrzyj dowódcę sekcji Ryloth. Guru, przeszukaj pomieszczenie i znajdź profesora. Neya i Codex ubezpieczacie. - rzucił w link.
Szybkim krokiem znalazł się przy Luciusie i rannym dowódcy. Nie pamiętał jego imienia, nie było to istotne dla ich zadań.
- Mój medyk zajmie się nim. Zbierz resztę sprawnych ludzi z Twojej sekcji, są nam potrzebni. Teraz.
Otworzył łącze z kanonierką oraz transportem.
- Bądźcie w pobliżu, ewakuacja medyczna za 10. Kanonierka w pogotowiu, zmieć każdego, kto uzbrojony będzie wbiegał do budynku. Użyjcie termowizji i wszelkich narzędzi, by przeskanować takie jednostki.
Zamykając połączenie, podrzucił karabin na niską gotowość. Podszedł do miejsca wybuchu i wyciągnął z pasa taktycznego mały pojemniczek, do którego zaczął zeskrobywać osad w miejscu wybuchu.
Awatar użytkownika
Gveir
Gracz
 
Posty: 121
Rejestracja: 7 Kwi 2018, o 14:10

Re: [Hosnian Prime] Strach tkwi w oku patrzącego...

Postprzez Serith Tallav » 7 Lip 2018, o 18:27

Poczuł pewną ulgę, minimalną ulgę, ale jednak, przynajmniej teraz nie był sam i nie był całkowicie wystawiony na potencjalny drugi atak. Gdy tylko podbiegli do jego pozycji niemalże od razu spojrzał na dowódcę składu Javelin, przynajmniej tak wyglądało, że on jest dowódcą bo to od niego wypływały wszelakie komendy. Spojrzał jeszcze raz na swojego przyjaciela, którym już zaczął się zajmować droid medyczny, a po chwili podbiegł jeden z żołnierzy w czarnym pancerzu. Spojrzał na komandosa, któremu zlecono odszukanie naukowca.
- Profesor jest tam. - po czym wskazał na otwarte drzwi, koło których jeszcze delikatnie iskrzył i dymił się panel. Ponownie obrócił się do dowódcy oddziału słysząc rozkaz o zebraniu swoich ludzi.
- Tam są! - powiedział nieco podniesionym głosem i wskazał na dwie kobiety w mundurach ochroniarzy. Blondynkę, która miała rozdarte ubranie na lewej ręce i obwiązany bandaż z bactą, a obok niej leżała czarnowłosa dziewczyna z przypaleniem na lewym udzie, która też miała obwiązany opatrunek na ranie. - Nieprzytomne, jestem ostatni, sir. - szybko skończył swoją poprzednią myśl. - Musimy się jak najszybciej stąd wynosić, nie wiadomo czy nie uderzą drugi raz... Poza tym ranni... - widać było, że żołnierz się gubi, patrząc raz to na kobiety, a raz na Seritha. Po mimo swojego doświadczenia nie wiedział co ze sobą zrobić, był w wielu stresujących sytuacjach, ale ta było coś innego, to nie była typowa walka... Nie wiedział czy iść próbować pomagać medykowi, znaleźć jakiś ślad czy osłaniać... W pewnej chwili postanowił się wreszcie zebrać w sobie i ruszył w okolice miejsca gdzie stał droid, starając się zobaczyć czy coś z niego zostało, jakiś ślad...
Awatar użytkownika
Serith Tallav
Gracz
 
Posty: 183
Rejestracja: 17 Lip 2017, o 22:43
Miejscowość: Rzeszów

Re: [Hosnian Prime] Strach tkwi w oku patrzącego...

Postprzez Opliko » 15 Lip 2018, o 21:59

Opliko miał nadzieję, że profesor Shito po prostu kupował tu części. "Straci" trochę czasu na upewnianiu się, że nie ma to związku z atakami. Wszystko pójdzie łatwo, zapyta się kilku sprzedawców, dostanie odpowiedzi i zaraz wróci zajmować się innymi możliwościami.
Jak bardzo się mylił...

Niestety wszystko wskazywało na to, że sprawa była głębsza. Że profesor prowadził jakieś działania na boku, w tajemnicy przed Imperium.
Chiss był wściekły z tego powodu. Dlaczego nie mógł mieć prostego śledztwa? Jeśli znowu się, że Shito przeprowadza jakieś eksperymenty związane z mocą za plecami Inkwizycji, na planecie działa ruch oporu walczący z tymi działaniami i to ich właśnie miał powstrzymać, dołączy do nich tylko po to, by obie strony zatrzymać przy pomocy Inkwizycji, to chyba przejdzie na ekspresową emeryturę...
Nawet jednak jeśli to nie była żadna tak skomplikowana sprawa - bardzo możliwe, że miał przed sobą jakiś rodzaj korupcji lub nawet zdrady. Kolejnej osoby działającej przeciw rządowi któremu obiecywał służyć.

No, ale na razie jeszcze było za wcześnie by wszystko oceniać. Być może to co robił było dla imperium. Było to związane z jego pracą dla Inkwizycji. Musiał zdobyć więcej danych.
Kiedy tylko podszedł by zobaczyć, co robi sprzedawca zdobył trochę tych danych. Nie pomogły. Zdecydowanie nie pomogły...
Wyciągnął swój pistolet. Pewne było, że już za późno na pokojowe rozwiązania, ale na razie przestawił go na tryb ogłuszania. Po odczekaniu chwili na zakończenie połączenia przez handlarza wkroczył do środka i wycelował w niego broń, gotowy wystrzelić gdy tylko ten wykona zbyt gwałtowny ruch.
- Ręce za głowę i żadnych gwałtownych ruchów. Co robił u ciebie profesor Shito i za co ci zapłacił? Co wiesz o niedawnych atakach terrorystycznych?
Chiss zadał mu najważniejsze według niego pytania. Najpewniej nawet jeśli odpowie na nie szczerze, Chiss go ogłuszy i skontaktuje się z policją, albo nawet inkwizycją, dla której w końcu teraz pracuje. Mimo wszystko raczej nie mógł ryzykować wypuszczenia go...
Image
Ilość eksplozji przetrwanych przez postać:
Ilość przetrwanych rzutów o ścianę:
Ilość zdrad:
Discord: opliko#3114
Awatar użytkownika
Opliko
Gracz
 
Posty: 265
Rejestracja: 22 Cze 2016, o 13:59

Re: [Hosnian Prime] Strach tkwi w oku patrzącego...

Postprzez Mistrz Gry » 17 Lip 2018, o 21:25

Serith i Gveir

Serith i dziewczyny zostali podniesioni przez droidy medyczne i pod okiem Hexa przetransportowani do kanonierki. Stan dowódcy był najgorszy, ale według Hexa człowiek miał przeżyć. Widział już gorsze poparzenia. Wieści o tym, że rozmawiający z nim żołnierz jest ostatnim z oddziału nie były dobre. Tak ciężkie straty i cudem uratowany VIP oznaczały, że dali się całkowicie zaskoczyć. Nie należało jednak winić za to oddziału Seritha za tą sytuację. Zamachy bombowe były jedną z najgorszych form walk partyzanckich, niemalże nie do opanowania, gdy zawiodło rozpoznanie. A ono zawiodło. Z jakiegoś powodu oddziały, które miały dla nich zdobywać informacje w żaden sposób nie dały im znać o niebezpieczeństwie. Czy zamachowcy byli aż tak dobrze zorganizowani? Na tego typu pytania trzeba będzie sobie szybko odpowiedzieć, jak tylko ewakuują się teraz w bezpieczniejsze miejsce.
Gveir wskazał na wejście do kryjówki profesora i rozkazał obstawić drzwi z obydwu stron. Naya i Codex zajęli swoje miejsca, a dowódca wkroczył do środka. Profesor siedział na jednym z krzeseł w obszernej sali przeznaczonej na grupowe ćwiczenia. Był dziwnie spokojny, ale wpatrywał się dość nieruchomo w jeden punkt. Można by pomyśleć, że się nad czymś zastanawia, ale w tej sytuacji przypominało to raczej objawy szoku. Gveir podniósł go za ramię i dość mocno potrząsnął. To podziałało i naukowiec ruszył za nim w stronę wyjścia.
W tym czasie Lucius podszedł do miejsca, w którym wybuchł droid. W epicentrum znajdował się mały krater z połamanej posadzki i ślad po wypalającej się kuli ognia. Części droida poleciały dalej. Pogięte i nadtopione leżały teraz wśród ciał i flaków studentów. Widok był dość potworny i po krótkiej chwili przyglądania się musiał odwrócić wzrok. Tym samym spojrzał w górę, pod sufit i przypadkiem jego wzrok padł na miejsce, w którym dzień wcześniej montowali jedną z kamer. Coś przykuło jego uwagę. Kamera wydawała się w porządku, jednak gdy podszedł bliżej zobaczył, że podłączony do niej kabel, który wchodził w ścianę i łączył się z uczelnianym systemem, jest odłączony. Rano, gdy Neya sprawdzała obraz z ich sprzętu, wszystko było w porządku. Albo więc urządzenie zostało uszkodzone teraz w wybuchu, albo ktoś umiejętnie przy nim majstrował.
Najlepszą możliwością ewakuacji było w tym momencie opuścić teren uczelni. Plac przed gmachem był zbyt odsłonięty, a biegający wokół tłum niemożliwy do opanowania i nie dający możliwości zabezpieczenia profesora. Pozostawało im wywieść go chwilowo na stacjonujący na orbicie okręt, aż po spotkaniu z władzami uczelni nie zostanie postanowione, jakie następne kroki zostaną podjęte. W hełmie dowódcy grupy Javelin jak i w komunikatorach reszty żołnierzy odezwał się głos Borgisa.
- Panowie, raport. Jak wygląda sytuacja?

Opliko

Sprzedawca, którego Opliko przyłapał w trakcie rozmowy, gwałtownie odwrócił się w stronę chissa, próbując zakryć za sobą komunikator. Był wyraźnie zaskoczony, że Opliko przyłapał go na rozmowie a jego oczy rozszerzyły się jeszcze bardziej, gdy zobaczył wycelowaną w siebie broń. Momentalnie zaczął się wiercić w miejscu, niemal wchodząc plecami na blat stołu za sobą.
- Nie! Nie! Proszę nie! Nie zabijaj! Ja nic nie wiem - Opliko uniósł delikatnie pistolet. - To znaczy wiem! Naprawdę! Ale ja nic nie mogłem zrobić. Wszyscy tylko mi płaca albo chcą ode mnie kasy. Ja po prostu chcę żyć!
- Uspokój się i odpowiedz na moje pytania.
- Dobrze już, dobrze - handlarz zerknął niepewnie w bok, w stronę wyjścia z zaplecza, jakby miał jeszcze nadzieję na próbę ucieczki. - Profesor Shito kupuje u mnie skażone uranem coaxium. Nie wiem, po co. Dostawałem je zawsze od jednego gościa i wciskałem frajerom, a on sam się po mnie zgłosił do mnie.
Jego więzień przesunął się pół kroku w prawa stronę, dalej wpatrując się w stronę drzwi. Być może łudził się, że uda mu się uciec, ale Opliko po raz kolejny zahamował jego zapędy, mierząc mu z broni prosto w lepkie już od potu czoło.
- Nic nie wiem o żadnych zamachach! Mogę ci pokazać to paliwo, żebyś mi uwierzył. Profesor przychodził tu tylko po to! Jacyś goście nawet o niego pytali albo o ludzi, którzy będą się nim interesować! Grozi mojej rodzinie...
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Hosnian Prime] Strach tkwi w oku patrzącego...

Postprzez Gveir » 18 Lip 2018, o 17:11

Gveir zabezpieczył próbki z epicentrum wybuchu, do dalszej analizy, zapewne na pokładzie ISD Nova. Jego ludzie zabezpieczali pomieszczenie w miarę swojego stanu liczebnego. Spodziewał się wszystkiego, łącznie z drugą falą ataku. Być może, zamachowcy mogli mieć zapasowy plan na wypadek niedostatecznych skutków wybuchu ładunku.
Nienawidził bomb-pułapek. Ulubiona broń wszelkiej maści buntowników oraz partyzantów. Nie mógł zaprzeczyć, że w swojej karierze, podczas zakładania zasadzek, nie używał takich metod. Jako saper, ekspert od materiałów wybuchowych, doszedł do niesamowitej wprawy w używaniu ich do wszelkiej maści zadań.
- Hex, bierz droidy i transportuj rannych do kanonierki. - rzucił w link. Jak zawsze, wszelkie dźwięki wydobywając się z wnętrza hełmu były tłumione. Komandosi uczą się posługiwać linkiem w sposób szybki, zwięzły i cichy. Mikrofony są na tyle dobrze wykonane, iż nawet szept jest dobrze rozumiany w słuchawce pozostałych członków oddziału. Być może to stanowiło o złowrogości Javelin 3-2. Demony w czarnych pancerzach, które rozumieją się bez słów.
- Kanonierka. Kod Młot, ekstrakcja rannych za 3, lecicie prosto na ISD Nova. Zamelduje pułkownikowi. Rannych będzie transportował kapral Hex i droidy medyczne.
Neya wskazała mu na dwie rzeczy - rozłączoną kamerę oraz pokój w którym przebywał profesor. Vip dość szybko został wyprowadzony. Ostatnie co zrobił, to chwycił Luciusa pod ramię, wskazując kierunek
- Ruszamy. Transporter zaraz po nas przyleci, osłaniasz profesora razem z moimi ludźmi. - tak rzadko jego głos wychodził poza komunikator. Naturalnie, hełm zniekształcał i przesterował jego głos. Był jeszcze bardziej inny, nieludzki, bez akcentu.
- Codex, dołącz do Hexa, biegiem. Neya, Guru, idziemy do transportera. Zamykamy profesora w szyku diamentu, prowadzę. Guru lewa, Neya prawa.. - przerwał rozmowę na kodowanym kanale, by rzucić w stronę Luciusa. - zamykasz szyk diamentu. Profesor jest w środku, ogarnij się. Broń nastaw na skoncentrowane strzały. Strzelasz do wszystkiego co do nas podbiegnie, bez wahania i pytań. - rzucił krótko, po czym reszta sekcji ustawiła się w szyku. Ruszyli do przodu, szybkim tempem, obserwując przedpole. Gotowi do strzału i anihilacji wszystkiego, co stanie na ich drodze. Nie obchodzili go cywile, był pewien, że jeśli dojdzie do tego scenariusza, napisany raport wyjaśni jego postępowanie.
- Transporter, ekstrakcja vipa za 5. Wejście główne, podlećcie blisko, by zasłonić ewentualny strzał snajperski i szybko wrzucić figuranta do środka.
W momencie gdy przerwał wydawanie kolejnych rozkazów, w linku odezwał się pułkownik.
- Panowie, raport. Jak wygląda sytuacja?
- Ekstrakcja figuranta w toku, za 4 w transporcie. Kanonierka zabrała rannych, najciężej ranny jest dowódca grupy Ryloth. Hex z droidami lecą pierwsi, proszę o osłonę myśliwców na niskim pułpie. Reszta Javelin i Ryloth leci transporterem. Próbki pobrane z miejsca wybuchu, mam pewne wnioski, ale w spokojniejszym czasie. Wracamy na ISD Nova.
Awatar użytkownika
Gveir
Gracz
 
Posty: 121
Rejestracja: 7 Kwi 2018, o 14:10

Re: [Hosnian Prime] Strach tkwi w oku patrzącego...

Postprzez Serith Tallav » 22 Lip 2018, o 22:13

Lucius na początku rozglądał się po epicentrum wybuchu, ale nic szczególnego nie zauważył poza szczątkami droida oraz kawałkami ciał i wnętrznościami zbitych osób, ten widok nie robił na niego dużego wrażenia, widział w swoim życiu gorsze widoki. Nie wiedział co, ale coś mu podpowiedziało, aby spojrzeć w górę, zrobił to. W sekundę zauważył kamerę, którą nie dawno montowali, ale coś było nie tak... Kabel, kabel był uszkodzony! Wybuch? Nie to nie mogło być to, Lucius nie sądził, aby to było od wybuchu, to musiało być przecięte już wcześniej. Właśnie sobie uświadomił, że dali się wyrolować terrorystom, w taki sposób, jak to było możliwe? Sam nie wiedział, ale nie teraz to było najważniejsze, trzeba było ewakuować stąd profesora i to jak najszybciej się da.
Poczuł pociągnięcie za ramię, które wydarło go z jego myśli. Dowódca Javelina, teraz on tutaj dowodził.
- Tak jest. - szybko mu odpowiedział. Gdy reszta ludzi zaczęła przygotowywać się do opuszczenia budynku spojrzał jeszcze raz na epicentrum wybuchu i potem na kamerę i zaklął w duchu, jak amatorzy... Ponownie spojrzał się na sierżanta, gdy ten rzucił do niego słowa.
- Tak jest, już! - odpowiedział do niego, podnosząc pistolet i ustawiając w nim jak najmocniej skoncentrowaną wiązkę, poprawił jeszcze swój pancerz pod ubraniami i domknął całą formację, która ochraniała profesora. Zaraz potem ruszył cały oddział kierując się do transportera...
Awatar użytkownika
Serith Tallav
Gracz
 
Posty: 183
Rejestracja: 17 Lip 2017, o 22:43
Miejscowość: Rzeszów

Re: [Hosnian Prime] Strach tkwi w oku patrzącego...

Postprzez Mistrz Gry » 24 Lip 2018, o 23:12

Gveir i Serirh

Chłodne, wręcz ascetyczne wojskowe wnętrze niszczyciela "Nova" jakże inne było od chaosu panującego na terenie akademickiego kampusu. Tłum panikujących studentów, wrzaski rannych i umierających, zagrożenie mogące przyjść z każdej strony. To wszystko zniknęło, gdy wskoczyli do kanonierki i udali się na okręt. Obraz masakry, który widzieli jeszcze przed paroma minutami nawet dla nich, wyćwiczonych żołnierzy, odciskał się w pamięci. Dla jednych na krócej, dla drugich na dłużej.
Gdy Serith i dziewczyny zostały natychmiast skierowane do pomieszczeń medycznych, Lucius wraz z oddziałem Javelin stanowili eskortę profesora Shito, który zgodnie z rozkazami miał być odstawiony do przydzielonej mu prywatnej kajuty i pilnowany pod strażą. O stanie rannych członków oddziału na razie nie było żadnych nowych wieści, oni zaś tkwili jako niańki naukowca. Szczególnie doskwierało to Luciusowi, który nie dość, że martwił się o przyjaciół, to nie zdążył nawet jeszcze sprać z siebie brudu i zapachu krwi i ran. Czarne pancerze komandosów znacznie lepiej nadawały się do takich akcji.
Po kilkudziesięciu standardowych minutach w końcu zjawił się pułkownik. Borgis skinął im głową, otworzył drzwi kajuty profesora i gestem wezwał Luciusa i Gveira, by weszli do środka. Tam Shito siedział na łóżku. Gdy weszli, odwrócił się w ich stronę. Wyglądał już znacznie lepiej. Zdążył otrząsnąć się z przeżytego koszmaru, a przynajmniej takie sprawiał wrażenie. Skubaniec zadziwiająco szybko przyjął do siebie, że ktoś znowu próbował go zabić.
- Witam profesorze Shito na Novie- odezwał się Borgis. - Za chwilę zamienimy kilka słów na osobności, teraz jednak słucham, co panowie mają mi do powiedzenia. Teraz, kiedy mamy już czas o tym rozmawiać.
Zwrócił się do swoich podkomendnych, czekając na ich odpowiedź. Cały czas mówił powoli, ton głosu miał spokojny, wręcz chłodny. Ciężko było odczytać u niego jakiekolwiek emocje.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Hosnian Prime] Strach tkwi w oku patrzącego...

Postprzez Opliko » 25 Lip 2018, o 12:56

Handlarz wydawał się w zasadzie niegroźny, bardzo możliwe więc, że mówił prawdę. Nawet jeśli "grozili mojej rodzinie" jest raczej dość przewidywalnym sposobem na zdobycie współczucia…
- Dobrze, powiedzmy, że ci wierzę. Ale teraz mamy problem. Najpewniej oczekują od ciebie informacji o wynikach. Proponuję więc ci proste rozwiązanie: mówisz im, że mnie już tam nie było, kiedy skończyłeś rozmawiać. Zwyczajnie nie zaczekałem, aż wrócisz. Ty nie zawiodłeś, a oni myślą, że ja nic nie wiem. - zaproponował Opliko handlarzowi
Chiss poczekał, aż człowiek wykona połączenie, samemu suwając się z widoku holokomunikatora, jednak wolał nie chować broni, na wypadek gdyby jednak jego "przyjaciel" okazał się nie mówić prawdy, albo zrobił coś głupiego w trakcie rozmowy.
A więc znowu Opliko wplątywał się w coś takiego... Świetnie. Jeszcze kilka razy, a jeszcze go wyrzucą przez to, że znajduje zbyt dużo problemów…
Choć w sumie, to przecież myślał sam nad odejściem… Ale jeszcze ma tu co robić. Jeszcze wciąż jest potrzebny.
Przynajmniej jego działania mogą pomóc oczyścić Imperium z elementów, które doprowadziły niektórych do prób rebelii. Tak jak inkwizycja pozbyea się szkodliwej mocy, tak wywiad i ISB pozbywają się innych objaw zdrady ludzkości.
Image
Ilość eksplozji przetrwanych przez postać:
Ilość przetrwanych rzutów o ścianę:
Ilość zdrad:
Discord: opliko#3114
Awatar użytkownika
Opliko
Gracz
 
Posty: 265
Rejestracja: 22 Cze 2016, o 13:59

Re: [Hosnian Prime] Strach tkwi w oku patrzącego...

Postprzez Serith Tallav » 25 Lip 2018, o 21:11

Brunet momentalnie stanął na baczność, gdy tylko pułkownik wszedł do pokoju profesora. Lucius stanął na baczność gdy oficer obrócił się w ich stronę i zażądał wyjaśnień od dowódcy Javelina i samego żołnierza Seritha. Mężczyzna delikatnie odetchnął wypuszczając powietrzę z płuc oraz nieco rozluźnił swoją pozycje przyjmując bardziej nieformalną postawę. Lucius jeszcze nie zdołał się przyzwyczaić do tego jak Borgis zmienia swój ton głosu raz mówiąc szybko, niezrozumiale, a innym razem spokojnie bez pośpiechu.
- W takim razie ja zacznę sir. - zerknął na chwilę na Gveira, po czym wrócił wzrokiem na pułkownika. - Typowo od rana profesor miał zajęcia z studentami. - mówiąc to delikatnie kiwnął w stronę Arado. - Ja zostałem pod salą pilnując terenu, zaś cała reszta udała się po naukowca. Chwile czekałem i patrzyłem tylko jak tłum w okół sali się powiększa. - Lucius na chwilę przerwał biorąc głębszy oddech. - Po pięciu minutach winda zjechała, a z niej wyszli moi towarzysze ochraniający profesora. Tłum był na prawdę gęsty, zamachowcy o tym wiedzieli i pewnie dlatego w tym czasie uderzyli. Cały czas stałem przy drzwiach chcąc, trzymać je otwarte, aby płynnie doprowadzić profesora do sali... - w tym momencie brunet na chwilę przerwał, właśnie miał przejść do najbardziej istotnej części raportu, ale jednak gdy tylko przypomniał sobie te sekundy... Nie były to dobre wspomnienia, zwłaszcza, że teraz reszta jego przyjaciół walczy o swoje życie z Serithem na czele. Ostatecznie jednak zaczął kontynuować...
- Z tego co widziałem Porucznik Tallav zauważył jak jeden z studentów chciał podejść do profesora i zadać pytanie, ale ze względów bezpieczeństwa porucznik tylko odkrzyknął, że w zrobi to w sali i automatycznie chciał zasłonić Pana Shito. Tuż za tym uczniem podążył jego, chyba droid protokolarny. Dostałem rozkaz, aby wspomóc resztę oddziału, zacząłem biec, ale był gęsty tłum. Widziałem i słyszałem tylko jak chłopak się zatrzymał, a droid nie... Serith... Porucznik Serith krzyknął jeszcze raz, aby blaszak się zatrzymał, jednocześnie każąc cofnąć profesora i wtedy wybuchł... - w tej chwili Lucius na chwilę zamilkł i przełknął głośniej ślinę. Jego tempo mówienia było coraz szybsze, a on sam się zaparzył w jeden punkt tuż za Borgisem, mówił tak jakby przeżywał to jeszcze raz.
- Zdążyłem zauważyć jak droid zamienia się w kupę złomu, a wielka kula ognia leci w stronę Seritha, ale wiadomo w kogo miała ono trafić... Zaraz po tym odrzuciło mnie i przywaliłem w ścianę tracąc na parę sekund przytomność. - wyrwał się w tym momencie z marazmu i spojrzał na pułkownika. - Od razu podbiegłem do przełożonego i zacząłem go gasić... On... Palił się żywcem. Dziewczyny były nieprzytomne i z lekkimi urazami, a pan Profesor dzięki poświęceniu porucznika oraz sierżant Elayne i kaprala Nayi nie odniósł żadnych dużych obrażeń... Sir Tallav przyjął całe uderzenie na siebie... - powiedział patrząc mu prosto w oczy. - Gdy już dokonałem pierwszej pomocy wobec moich towarzyszy, wprowadziłem profesora do sali obok i kazałem mu się ukryć, wezwałem pomoc i czekałem... Spodziewałem się drugiego uderzenia... - skończył swój wywód ponownie biorąc głębszy oddech. Po bardzo krótkiej chwili dodał.
- Nie dostaliśmy, żadnych informacji od innych grup, nic, dosłownie nic co mogłoby wskazywać na próbę zamachu. Żadnych informacji. Byliśmy czujni, ale to były sekundy... - powiedział nieco spuszczając głowę, z powodu tego, że ich zadanie nie do końca się udało. Może i Arado nie oberwał w ataku, ale takie straty jakie doznali przez to, jak i zdemaskowanie tego, że naukowca broni ISB... Brunet podniósł głowę spoglądając na Xaviera Borgisa. - Pułkowniku po zamachu, gdy już drużyna Javelina była przy nas zauważyłem, że nasza kamera, która była podłączona do uczelnianego systemu jego przerwana! Rano Naya sprawdzała obraz i wszystko działało. Musiał to przerwać wybuch, w co wątpię, albo ktoś włamał się do naszego systemu i w jakiś sposób sfałszował obraz kamer, albo ktoś szybko rano przeciął kabel, tuż przez zamachem. - cały czas spoglądał na pułkownika. - Terroryści nas wychujali, sir... Nie tylko naszą drużyną, ale wszystkie oddziały... - podsumował swój cały wywód i nieco cofnął się dając miejsce dowódcy Javelina, aby on teraz "złożył raport". Lucius splótł dłonie z plecami, czekając na reakcje Borgisa...
Awatar użytkownika
Serith Tallav
Gracz
 
Posty: 183
Rejestracja: 17 Lip 2017, o 22:43
Miejscowość: Rzeszów

Re: [Hosnian Prime] Strach tkwi w oku patrzącego...

Postprzez Gveir » 25 Lip 2018, o 21:39

Powrót na Novę obył się bez przeszkód. Ku jego zadowoleniu, czarne pancerze i wycelowana broń cięły tłumy niczym wiborostrze. Dostali nawet eskortę dwóch TIE, które zajęły miejsce na skrzydłach. Transport profesora do prywatnych kajut odbył się szybko, a Gveir odprawił swoich ludzi, by złapali oddech. Po prawdzie nie wykonali powierzonego im zadania, ale czuł, iż zamach tylko przyśpieszy atak i powiększy furię, z jaką będzie chciał uderzyć pułkownik.

Ani spokój profesora, ani chłód pułkownika nie zrobiły na nim wrażenia. Nawet nie przeszło mu przez myśl, by ściągnąć hełm. Wysłuchiwał raportu Luciusa, a właściwie szybkiej rekonstrukcji wydarzeń z auli. Pan porucznik sam ukręcił na siebie bat, pozwalając by droid wyprzedził studenta. Zwykły ogłuszający mógł spalić wszelkie obwody droida, pod warunkiem, iż zamachowcy nie zbudowali mechanizmu zapasowego na takie wypadki. No nic, stało się.
Gdy Lucius skończył, przyszła kolej na niego. Powstrzymał się od prychnięcia, bo nie miał nawet o czym raportować.
- Pobrałem próbki z miejsca epicentrum. Kamera została odłączona, jak zaznaczył Lucius. Wysłałem próbkę do analizy porównawczej z dowodami zabezpieczonymi poprzednio. Chcę wykluczyć użycie cordylleum, a szczególnie z zabezpieczonej bazy gangsterów. Większa dawka i z całej auli nie zostałoby nic, a możliwe, że doszłoby do naruszenia konstrukcji budynku. - zamilkł. Oznaczało to koniec raportu. Nie miał nic więcej do powiedzenia.
Awatar użytkownika
Gveir
Gracz
 
Posty: 121
Rejestracja: 7 Kwi 2018, o 14:10

PoprzedniaNastępna

Wróć do Archiwum