Content

Archiwum

[Coruscant] Odwiedziny w domu

Re: [Coruscant] Odwiedziny w domu

Postprzez Mistrz Gry » 27 Lut 2019, o 15:45

Dyrektor placówki wyglądał na równie zaskoczonego nieobecnością więźnia w jego celi co Serith i Elayne. Przez pierwszą chwilę nic nie powiedział, całkowicie zbity z tropu przez zaistniałą sytuację. W końcu jednak się przebudził.
- To niemożliwe! To nie mogło się wydarzyć! - sięgnął do swojego komunikatora - Ogłaszam alarm. Stopień czwarty. Powtarzam, stopień czwarty. Pacjent poza kontrolą. Zamknąć pozostałych pacjentów w ich pokojach. Patrole na korytarzach, zamknąć grodzie między sekcjami i włączyć systemy rozpoznawania twarzy. Szukamy pacjenta C372.
Również ochroniarze, którzy do tej pory też tkwili zaskoczeni w bezruchu, ożywili się. Chyba nie spodziewali się takiego obrotu sprawy. Dwójka z nich wyszła z powrotem na korytarz i pbstawiła obie jego strony.
- Najmocniej pana przepraszam. Nie jestem w tej chwili w stanie wyjaśnić, jak do tego doszło. Musimy udać się teraz z powrotem do rdzenia, gdzie na spokojnie spróbujemy uzyskać dane, co się wydarzyło. Taka sytuacja trafia się tu po raz pierwszy.
Aldar gestem ręki wskazał wyjście z pomieszczenia.
- Przeszukamy całą sekcję, sprawdzimy monitoring i przepytamy ludzi. Będę też chciał dowiedzieć się więcej o pańskim przyjacielu, bo jest pierwszym pacjentwm, któremu udało się nas przechytrzyć.

Kliknij, aby zobaczyć wiadomość od Mistrza Gry
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Coruscant] Odwiedziny w domu

Postprzez Serith Tallav » 1 Mar 2019, o 13:13

To co Serith widział było trudne do opisania, wszyscy stali jak wryci nie wiedząc co się konkretnie stało. Pierwszy pacjent, który zdołał ominąć te wszystkie zabezpieczenia, przechytrzyć ich. Jak to było możliwe dodatkowo pod wpływem środków uspokajających. Od razu Tallavowi włączyła się jeszcze większa czujność, jakby wszedł w tryb akcji.
- Chwila - rzucił do niego po tym jak wskazał mu wyjście z pomieszczenia. Miał zamiar jeszcze chwilę przejrzeć ten pokój. Od razu wszedł głębiej do środka. Podszedł do łóżka mając zamiar nieco bardziej mu się przyjrzeć szczególnie czy nie ma czegoś wyrytego na nim, sprawdzić pościel, a szczególnie w jej środku czy czegoś tam nie ma oraz sprawdzić czy nie było coś ukryte pod samym materacem. Elayne widząc co robi jej chłopak dołączyła do niego zajmując się taboretem. Serith skierował swoją uwagę na samo wiadro spoglądając czy nie ma czegoś tam dziwnego, niespotykanego. Rozejrzał się po ścianach czy nie ma jakiś podrapań, napisów cokolwiek co mogłoby mu pomóc naprowadzić go na trop tego co się właśnie stało, w jaki sposób.
- Teraz możemy - wyszedł z pomieszczenia razem z resztą ludzi - dyrektorem, trzema ochroniarzami oraz Elayne. Jeden z strażników zamknął izolatkę. Idąc w stronę windy zerkał na jakieś dziwne ślady, czy aby nie przechodził tędy, może coś zgubionego kawałek materiału, ubrania. Będąc w samej windzie było wyczuwalne napięcie, bardzo. Według dyrektora była to pierwsza taka akcja. Sam Tallav nie wiedział co konkretnie o tym myśleć. Kronn uciekł z izolatki, ale jakim cudem? Tego na razie nie mógł zrozumieć skoro to tak było wszystko strzeżone... Pomoc z zewnątrz... To mogło tłumaczyć bardzo wiele, ale jeszcze jedną opcją, która mogła mieć wpływ na to to coś co jeszcze niedawno uważał za legendę... Moc, ale w jaki sposób? To wydawało się niemożliwe, ale Serith nie mógł tego wykluczyć, zwłaszcza po tym co widział. Chociaż Annor nie było możliwości, aby jakoś miał pomoc tego czegoś... Ryloth sporo zmieniło w ich życiu... Co było prawdą, a co kłamstwem, musiał mieć więcej informacji, inaczej nie rozwiąże tej zagadki... Przydałby się Borgis - przeszło mu przez myśli.
- Niech nas pan teraz nawet nie prosi o oddawanie broni bo nie zrobimy tego - wyrzucił z siebie pewnie patrząc na drzwi windy. Nie wiadomo co się działo z Annorem, a on nie miał zamiaru być bez broni w takiej sytuacji. - Proszę natychmiast wezwać sierżanta Ereda i kaprala Nabba. Doktor Milnocha także proszę powiadomić, aby natychmiast wrócił, jak już będzie to możliwe. Chciałbym porozmawiać z każdym kto miał kontakt z Kronnem. - winda w pewnym monecie stanęła i drzwi otworzyły się, widać było ogromną aktywność strażników, którzy prowadzili więźniów do swoich cel, biegali na kolejne sekcję, aby zabezpieczać teren. Wszyscy wyszli, ale Serith na chwilę przystanął i spojrzał na tą klatkę schodową, zastanowił się na chwilę.
- Niech pan wyślę kilku ludzi klatką schodową, z otwartym mikrofonem oraz systemem namierzania. Tak abyśmy mogli wszystko obserwować. - ruszyli dalej z nimi, mijali kolejne grodzia, kolejne zabezpieczania, a korytarze na których wcześniej obecni byli pacjenci teraz były pełne śpieszącego się personelu stacji. Jak jedna ucieczka może wpłynąć na życie całego ośrodka. Przez całą trasę także spoglądał na niektórych pracujących tu ludzi patrząc czy zachowanie jakiś jednostek nie odbiega od normy, ich reakcje, emocje jakie mają wymalowne na sobie. Kolejne grodzia, koleni strażnicy, ale udało im się dotrzeć do centralnej osi stacji...
Awatar użytkownika
Serith Tallav
Gracz
 
Posty: 183
Rejestracja: 17 Lip 2017, o 22:43
Miejscowość: Rzeszów

Re: [Coruscant] Odwiedziny w domu

Postprzez Mistrz Gry » 6 Mar 2019, o 08:15

Przeszukanie małego pokoju, a właściwie celi, nie przyniosło ani jednej odpowiedzi na całą masę pytań, które kłębiły się teraz w głowie Seritha. Razem z Elayne przetrząsnęli niemal każdy kawałek tej małej przestrzeni, nie znajdując absolutnie nic niezwykłego. W kuble na odchody znajdował się jakiś śmierdzący moczem i amoniakiem płyn, co mogło świadczyć, że lokator na pewno był tu w ostatnim czasie. Pod prześcieradłem i materacem nie było nic, poza całą masą brudu i kurzu. Pasy były rozpięte, nie zerwane ani przecięte.Pod łóżkiem zaś stały równo ułożone buty. Również taboret okazał się całkiem zwyczajnym, choć rozklekotanym meblem. Z kolei ściany nosiły ślady różnego rodzaju plam, ale raczej starych i bezkształtnych, a wszelkiego rodzaju zadrapania raczej nie układały się ani w słowa, ani nic innego sensownego. Czuł, jak głowa, mimo tabletki, i tak boli go coraz mocniej od tego wszystkiego. Z nadmiaru emocji związanych ze swoim przyjacielem czuł, jak na skroni pulsuje mu żyła.
- Nic tu nie ma - wyszeptała do siebie Elayne.
Nie zatrzymując już całej grupy na dłużej, ruszyli w stronę windy i przejścia na wyższy poziom. Stojąc przy niej jeszcze raz upewnił się, że krata, za którą było przejście jest dobrze zamknięta.
- Cóż, muszę zauważyć, że oddał już pan broń... I nie mogę jej zwrócić, dopóki przebywacie państwo w naszej placówce. Zgodnie z przepisami, osoby spoza nie mogą przebywać na terenie ośrodka uzbrojone. Zarówno dla ich jak i dla naszego bezpieczeństwa. Zna pan chyba przepisy. Paragraf szesnasty, punkt drugi dekretu o działaniu placówek psychiatrycznych.
Całość dyrektor powiedział bez żadnej złości czy satysfakcji. Jego twarz wyrażała raczej beznamiętne urzędnicze przywiązanie do przepisów, z których jednak chętnie korzystał. Dopiero gdy dotarli do jego biura odniósł się do reszty pytań.
- Na pozostałe dwie pana propozycje oczywiście mogę przystać. Zaraz zorganizujemy zebranie z całym personelem bloku C i tymi dwoma strażnikami. Doktora Minocha powiadomimy, jak tylko będzie to możliwe. Strażnicy również już zaczęli przeszukiwania stacji. Będę pana informował o wszystkim, co tylko znajdą.

Kliknij, aby zobaczyć wiadomość od Mistrza Gry
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Coruscant] Odwiedziny w domu

Postprzez Serith Tallav » 12 Mar 2019, o 16:15

Nie podobało się to Serithowi, teraz gdy ogłoszono alarm, nie chciał im oddać broni, jak mieli się bronić w wypadku zagrożenia? Teoretycznie sprawnie walczyli wręcz, ale nadal o wiele bezpieczniej czuli by się z pistoletem u pasa...
- Pragnę przypomnieć panu, że aktualna sytuacja nie jest sytuacją normalną. Który poziom alarmu dyrektorze został ogłoszony? Czwarty? - odpowiedział mu spokojnie z pełną powagą na twarzy. - Sam pan powiedział, że pierwszy raz to się zdarzyło, co jeśli nie będzie żadnego strażnika w naszej okolicy? - dorzucił do swoich argumentów. Nie rozumiał uporu Aldara co do sprawy ich broni, przecież nie mieli zamiaru strzelać do kto popadnie, byli profesjonalistami, nauczeni przez szkolenie i doświadczenie kiedy użyć broni.
Kiwnął mu głową na potwierdzenie i zrozumienie odnośnie spotkania z personelem , który miał kontakt z Annorem. Ta rozmowa mogła wiele dać i zrozumieć sytuacje jaka się teraz działa. Dyrektor ruszył do swojego biura organizować całe spotkanie pracowników wraz z Tallavem oraz Elayne. Uprzednio wcześniej naczelnik placówki polecił jednemu z ochroniarzy do odprowadzenia gości do skrzydła mieszkalnego do ich pokoi. Po przejściu kolejnych zabezpieczeń i kolejnych korytarzy dotarli do pokoi gdzie mieli przebywać przez kolejne dni. Oboje spotkali się w sypialni Tallava. Serith jeszcze po tym jak wkroczył do pomieszczenia dokładnie go sprawdził pod względem potencjalnych podsłuchów czy kamer. Trochę już przebywał z tym sprzętem i raczej wiedział gdzie można było takie coś podłożyć.
- Jak sądzisz, ktoś z personelu jest w to zamieszany? Bo coś mi tak to śmierdzi. A jeżeli nie to naprawdę ciężko jest to wytłumaczyć... To znaczy mam jedno wytłumaczenie, ale mam nadzieję, że to nie jest prawdą - powiedział do swojej dziewczyny spoglądając na niż z wymownym wzrokiem, usiadł na łóżku i łapiąc się jedną ręką za głowę. Ten cholerny ból, teraz gdy musiał tyle jeszcze zrobić, a ta tabletka gówno dała, aby zatrzymać to cholerstwo.
- Nie wiem co teraz myśleć Elayne, to wszystko jest jakieś takie dziwne. - rzucił do niej kontynuując rozmowę z nią. Musiał jeszcze zrobić parę rzeczy przed udaniem się na to zebranie. Pierwszą rzeczą była próba kontaktu z jego przełożonym Borgisem, może połączenie wojskowe będzie mogło się przebić przez tą burze.
Chciał także się przyjrzeć planom, jeżeli miał dostęp całej stacji, zerknąć na jakieś mniej oczywiste przejścia. Sprawdzić czy na mapie jest zaznaczony korytarz za tą stalową kratą, bo to było coś co przykuwało jego myśli. Ogólnie Serith chciał chwilę odpocząć przed zebraniem, coś aby ten ból głowy przynajmniej częściowo ustąpił. Nie dawało mu spokoju, jak to się stało, że jednego dnia Annor był spokojny, w miarę normalnie się zachowywał, a następnego coś takiego odwalił. To się całkowicie nie pokrywało, musiał być jakiś zapalnik co to spowodował, ale dlaczego? To było ważniejsze pytanie w tym momencie, dlaczego tak się zachował, dlaczego zaatakował funkcjonariuszy. Ryloth go zmieniło, ale aż tak? Nawet po tym jak go widział zaraz po tym zajściu w tej piramidzie to nie był agresywny. Miał pewne podejrzenie, trzecie, albo czwarte wytłumaczenie, że to jednak coś związanego z mocą... Z tym atakiem widma... Ale nie chciał na razie tego przyjąć jako wytłumaczenia, kiedy były inne bardziej prawdopodobne scenariusze.
Gdy tylko Dyrektor ich ponownie wezwał ruszyli do miejsca gdzie mieli się spotkać z personelem.
Awatar użytkownika
Serith Tallav
Gracz
 
Posty: 183
Rejestracja: 17 Lip 2017, o 22:43
Miejscowość: Rzeszów

Re: [Coruscant] Odwiedziny w domu

Postprzez Mistrz Gry » 16 Mar 2019, o 23:29

Mina dyrektora wyrażała, że nie był on zadowolony ze słów Seritha. Nie w smak mu było podważanie jego własnej pozycji. A może poprostu zdenerwował się ucieczką więźnia i nie chciał tracić czasu i sił na próbę sił z przybyłym wojskowym.
- Tak, sytuacja jest wyjątkowa i... niespotykana wcześniej. Nie mogę jednak pozwolić, by osoby z poza placówki przebywały tu pod bronią. Takie są zasady. Gdyby miał pan jakieś wątpliwości, przypomnę panu paragraf trzeci wspomnianego dekretu, że to dyrektor placówki psychiatrycznej sprawuje w niej najwyższą władzę. Oczywiście poza imperatorem. Ale to oznacza, że czy się to panu podoba, czy nie, musicie się podporządkować panującym tu zasadom. Nawet wasza formacja nie ma tu praw do wymagania czegokolwiek. W końcu to wy przywozicie tu sporą cześć pacjentów.
Na tym skończył swój wywód i najwyraźniej uznał rozmowę za zakończoną. Nie trudno było też zauważyć, że zwracał się do nich słowami, jakby traktował ich jak swoich pacjentów, którym wszystko trzeba tłumaczyć. Po chwili dotarli do centralnej części stacji i tam udali się do swoich pomieszczeń. Dyrektor, gdy odchodził szybkim tempem, wyraźnie nie zamierzał tracić ani chwili.

***

Gdy Ellayne znalazła się razem z nim w ich pokoju, wyraźnie odetchnęła. I u niej atmosfera stacji, nie tylko biorąc pod uwagę podniesiony alarm i cała zaistniałą sytuację z Annorem, ale też ten urzędniczy i bezduszny ton dyrektora, wywoływały spore napięcie. Usiadła obok swojego chłopaka i dorzuciła włosy do tyłu, patrząc wprost na niego, gdy wyjawiał jej swoje wątpliwości.
- Tez nie wiem, czemu się to tak wszystko musiało potoczyć. Ale musisz to przetrzymać. Najpierw spojrzeć na fakty, potem wziąć też sprawę poszukiwań w swoje ręce. Dyrektor nie odda nam broni, wyraźnie cieszy się z tego przywileju, ale nie odmówi raczej, gdy będziemy chcieli przeszukać stację. To znaczy, pomóc w poszukiwaniach. Pewnie przydzieli nam eskortę, czy coś, ale pozwoli przejść się po terenie stacji.
Po chwili, widząc jak nadal rozmasowuje sobie z bólu skronie, przytuliła się do niego i dodała.
- Jeśli ten ból głowy nie daje ci spokoju, poproś może po spotkaniu tez o jakiś silniejszy lek na ból głowy. Musiałeś się nieźle walnąć podczas skoku przez tą burzę.

***

Niestety panująca wokół stacji burza magnetyczna oddziała całą komunikację, nawet ta wojskową, na którą tak liczył Serith. Musiał pogodzić się z faktem, że z nikim z zewnątrz się nie skontaktuje, w tym z dwiema osobami, z którymi potrzebował porozmawiać - doktorem Minochem i Borgisem. Natomiast spojrzenie na plany również nie przyniosło spodziewanych wskazówek. Mało tego, namnożyło pozostające be odpowiedzi pytania. Przejścia za kratą, o którym myślał Serith, nie było na mapie. Wiedział, że będzie musiał o to zapytać dyrektora, ale z drugiej strony, co mogło kryć się w tak krótkim przejściu, do tego dość siermiężnie zabezpieczonym durastalowa kratą? Wiedział tylko, że na pewno i na wyższym piętrze, tym na którym zaczynali podróż windą, były drzwi do pomieszczenia tuż obok windy.
Samo spotkanie zostało zorganizowane w mesie centralnej części stacji. Przed Tallavem i Ellayne, którzy wkroczyli do pomieszczenia, zebrał się cały personel bloku C placówki, w tym dwójka strażników - sierżant Erd i kapral Nabb. W sumie było to ponad trzydzieści osób. Sylwetki strażników, których pośród personelu było dziewięcioro, wyróżniały się spomiędzy medycznych fartuchów pancerzami przywdzianymi na czas służby wynikłej z podniesionego alarmu. Każdy z ochrony miał też przy sobie broń, co nie uszło uwadze Seritha.
Dyrektor poprosił ich dójkę na środek, tuż przy nim, tak by wszyscy ich widzieli i dał znak, że mogą zaczynać.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Coruscant] Odwiedziny w domu

Postprzez Serith Tallav » 20 Mar 2019, o 18:43

Elayne przytuliła się do niego, co trochę się teraz nie spodziewał, ale było to dla niego bardzo miłe uczucie, ciepło jego ukochanej. Serith zamknął na chwilę oczy i również ją objął, po czym pocałował w jej czółko.
- Chyba będę musiał tak zrobić, nie mogę wystarczająco mocno skupić myśli przez ten ból... - powiedział do niej. - Masz rację, póki co trzeba jak najwięcej dowiedzieć się od pracowników, może będą mieli jakieś ciekawe informację, a nie koniecznie oni uznają to za ważne rzeczy. - dodał pokrótce i wziął się za wcześniej zaplanowane rzeczy oraz potem chwilę odpoczynku, zrestartowania umysłu przed nadchodzącym spotkaniem.


***



Jak się okazało panująca burza w przestrzeni kosmicznej była zbyt silna, aby móc ją było przebić przez połączenie. Borgis osoba, która tutaj mogła zmienić pogląd, coś podpowiedzieć była poza zasięgiem to utrudniało pracę dla Tallava. Plany przyniosły tylko jeszcze więcej pytań, niż odpowiedzi. Trasa za ową kratą całkowicie nie była zaznaczona na mapie i to nie dawało Serithowi spokój, nieoznaczony korytarz dodatkowo bardzo słabo zabezpieczony, dlaczego? Zadawał sobie to pytanie, ale tego mógł się dowiedzieć od dyrektora. Ale po około godzinie nadeszła wiadomość, że spotkanie jest gotowe.
Spotkanie miało odbyć się w mesie w centralnej części stacji. Gdy weszli do środka już tam czekali... Trzydzieści osób z tego co im przedstawił Aldar był to cały personel bloku C - dziewięciu strażników, reszta to zwykli pracownicy no i oczywiście sierżant Erd oraz kapral Nadd. W pewnym momencie dyrektor dał im znak, że mogę zaczynać.
Serith wystąpił do przodu, a zaraz za nim była Elayne mniej więcej trzymał się pół kroku za porucznikiem. Na początku powoli ich wszystkich przeleciał wzrokiem od lewej do prawej i z powrotem, chciał zbudować dzięki temu nieco więcej napięcia, spowodować aby w ich głowach pojawiły się pytania.
- Jestem porucznik Serith Tallav, to moja współpracowniczka sierżant Elayne Sedaya - w tym momencie delikatnie odsunął się i wskazał ręką na swoją dziewczynę. - Jesteśmy ze Imperialnych Służb Bezpieczeństwa wydziału do zwalczania przejawów mocy, albo uprościć to do jednego słowa Inkwizycja - zrobił chwilę przerwy w swojej wypowiedzi, aby zobaczyć reakcję ludzi oraz aby mogli przyjąć to do wiadomości. Splótł swoje dłonie za plecami i ruszył w kierunku zebranych.
- Prowadzimy sprawę pacjenta C372 - w tej chwili zatrzymał się na pierwszym od lewej osobniku i spojrzał na niego od dołu do góry spoglądając prosto w jego oczy. - Każdy z was miał z nim w jakikolwiek sposób kontakt, widział go, słuchał, a może nawet rozmawiał... - w czasie kiedy Tallav mówił powoli ruszył wzdłuż szeregu powoli przechodząc i patrząc każdemu z nich w oczy, aby wychwycić jakąś niecodzienną reakcję, może zdenerwowanie i spięcie. W tym czasie Elayne swoim wzrokiem notowała zachowanie osób koło, których przeszedł porucznik, jak się zachowali po tym jak odszedł od nich i tak dalej.
- Potrzebujemy każdej informacji, nawet tej najmniejszej, nawet tej, która może się wydawać najgłupsza i najbardziej bezużyteczna. Liczę na dobrą współpracę z waszej strony, aby rozwiązać tą sytuacje bo teraz dotyczy ona nas wszystkich. - zatrzymał się przy sierżancie Erdzie i kapralu Naadzie obrócił się w ich stronę. - Każdą informacje, od samego początku... - spojrzał na nich, aby uświadomić im, że doskonale wie, iż to od nich się tak naprawdę wszystko zaczęło. Odszedł od całego zgromadzenia i stanął przy Elayne.
- Czy ktoś ma jakieś pytania? - zapytał głośno i wyraźnie, aby każdy usłyszał, dał chwilę, aby się zastanowili i zapytali jeżeli chcą tego. - A zatem będę chciał z każdym z was porozmawiać na osobności, w osobnym pokoju - spojrzał na Aldara nie zamierzał rozmawiać z personelem w grupie. Możliwa jest jakaś niechęć do mówienia czegoś publicznie, a tak to jakaś osoba może się wyłamać bez wzroku swoich kolegów i koleżanek z pracy, może ją gryźć sumienie. Poza tym chciał zastosować metodę Borgisa porozmawiać z każdym z osobna, oczywiście z Elyne u boku, aby porównać ich wersje, jeżeli jakieś wydarzenia będą zazębiać więcej osób niż jedną. Liczył, że jednak tego mu dyrektor nie odmówi, przesłuchania na osobności.
Awatar użytkownika
Serith Tallav
Gracz
 
Posty: 183
Rejestracja: 17 Lip 2017, o 22:43
Miejscowość: Rzeszów

Re: [Coruscant] Odwiedziny w domu

Postprzez Mistrz Gry » 26 Mar 2019, o 07:08

Przedstawienie się i wypowiedzenie nazwy wydziału Tallava nie zrobiły większego wrażenia na siedzących przed nim członkach personelu. Wszyscy sprawiali wrażenie ulepionych z najtwardszej gliny, przyzwyczajonych do wszystkiego przez miejsce swojej pracy. Ale czy na pewno? Być może jedynie potrafili dobrze udawać. A być może obecność dyrektora utwierdzała ich w przekonaniu, że nic złego im się nie stanie? Serith rozmasował skronie rekami, próbując opanować jakoś ból głowy.
Pierwsza odezwała się jedna z kobiet, pulchna pielęgniarka o przyjaznym uśmiechu, ale trochę niepasujących do tego zimnych niebieskich oczach.
- Ten pacjent był ostatnio spokojny. Jak go przywieźli, to mało nie zagryzł strażników, ale ostatnio siedział cicho.
- Mało mówił - dorzucił łysiejący mężczyzna siedzący obok niej - Wszystkie przesłuchania kończyły się właściwie na długich chwilach milczenia.
- Ja z kolei jednej nocy słyszałem, jak taki spokojny nie był - dorzucił jeden z ochroniarzy, dość młody chłopak o rudych włosach - Jak przechodziłem obok jego pokoju na obchodzie, to słyszałem jak się rzucał i mówił coś w dziwnym języku. Ale jak szedłem drugi raz, to już była cisza.
Na tym wyjaśnienia z grupy się skończyły. Nikt nie kwapił się, by powiedzieć coś więcej. Gdy Serith zadał swoje pytanie i zapowiedział przesłuchania na osobności także nikt nie dorzucił więcej informacji.
- No dobrze - rzucił dyrektor - A czas, gdy pacjent zniknął? Blar, ty byłeś wtedy w dyspozytorni. Co pokazały kamery? Keith - zwrócił się też do kobiety spośród ochroniarzy - Byłaś na obchodzie. Nie działo się nic szczególnego przez ostatnie kilka godzin, zanim weszliśmy do pokoju?
Nikt z wymienionej dwójki nic więcej jednak nie powiedział. Każde z nich dwoje twierdziło, że wypełniało swoje obowiązku prawidłowo i nie zauważyło niczego podejrzanego. Dyrektor ich relację skwitował, że w takim razie pacjent musiał rozpłynąć się w powietrzu, skoro nic nikt nie widział, ani ludzie, ani kamery.
- W porządku - zwrócił się do Tallava - może pan wejść na kuchnię i pogadać z nimi na osobności. I za przeproszeniem, nie chce pan czegoś jeszcze na wzmocnienie? Wygląda pan dość niewyraźnie. Głowa nadal boli?
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Coruscant] Odwiedziny w domu

Postprzez Serith Tallav » 2 Kwi 2019, o 20:02

Ból tyle odczuwał od samego początku, ten ból głowy, spotkanie jego twarzy z dzielczą rozdzielczą statku nie było tym rodzajem spotkania, które nie będzie dobrze wspominał, ale musiał trwać i dowiedzieć się jak najwięcej. Nie miał czasu, bo nie wiedział gdzie jest Annor, co się z nim dzieje i co właściwie on teraz robi... Zbyt wiele niewiadomych, a mało informacji, aby poszerzyć wiedzę, ale teraz miały nadejść jakieś podpowiedzi, kierunki gdzie mają się skierować, aby to wszystko wyjaśnić.
Zaczęły się jakiekolwiek odpowiedzi od personelu stacji, ale póki co nie były one zadowalające. Pielęgniarka o niepasującym spojrzeniu twierdziła, że po przywiezieniu o mało kogoś nie zagryzł, a potem był spokojny, a siedzący koło niej facet tylko dodał, że przesłuchania były wielkim, długim milczeniem. Wtedy dorzucił kolejny ochroniarz, że jednak tak spokojnie nie było. Ale podał coś ciekawego, że w nocy słyszał jak się rzucał i mówił coś w dziwnym języku... Od razu to postawiło Tallava na nogi i delikatnie zszokowało, ale starał się tego nie ukazać na kojarzy, chociaż niemalże po tej wiadomości z zaniepokojeniem obrócił się ku Elayne. Przecież Annor nie znał żadnego innego języka! To było czym bardzo niepokojącym i coraz bardziej kierowała Seritha ku jednej odpowiedzi, ale musiał jeszcze to potwierdzić, robiło się niebezpiecznie... Potem zapadła już cisza i nikt nie miał, albo nie chciał udzielać informacji, a przynajmniej nie w obecności dyrektora i innych osób. Pytanie dyrektora też był trafne, ale żaden z ochroniarzy nic nie wiedział, a tak twierdzili i ta sama śpiewaka co zawsze "wypełniali swoje obowiązki prawidłowo i nie zauważyli niczego podejrzanego". Po stwierdzeni o rozpłynięciu się w powietrzu, chcąc czy nie chcący w zamyśleniu Serith powiedział na głos, tak że dyrektor mógł usłyszeć - Możliwe... - ale szybko się obudził z tego stanu i spojrzał na Aldara.
- Szczerze? Cholernie boli, tabletka nic nie pomogła, więc przyjąłbym coś mocniejszego... Muszę się skupić bo ta sprawa nie jest łatwa. - odpowiedział mu porucznik. No cóż trzeba było się teraz zająć przesłuchaniami na osobności, nie robił tego za często, ale teraz sytuacja tego wymagała, może to co przekazał mu Borgis nie poszło na marne...
- Najpierw pan - wskazał głową na chłopaka o rudych włosach, chciał jak najszybciej wyciągnąć z niego potrzebne informacje. - Potem sierżant Erd, następnie kapral Nadd. Taka początkowa kolejność. Potem kolejne osoby po kolei. - rzucił do zgromadzonych.


***



Minęło kilka chwil, byli już na osobności w kuchni. Po jednej stronie stołu siedział pierwszy wezwany, zaś po drugiej Tallav, a koło niego na drugim krześle Elayne.
- Wspominam na początku, że jeśli pan stąd wyjdzie ma pan z nikim nie rozmawiać o naszej rozmowie, póki wszystkich nie przesłucham, to rozkaz i radzę go posłuchać... - porucznik zaczął nieco ostrzej na sam początek, chciał wzbudzić u przesłuchiwanego, że nie ma tutaj czasu na żarty. To była śpiewka, która zaczynał z każdą kolejną osobą.
- Chciałbym usłyszeć od pana wszystko czego mogę się dowiedzieć o tym pacjencie, o tej sprawie. Jesteśmy na osobności, więc możemy sobie zaufać. Proszę się przedstawić. - uśmiechnął się sztucznie na sekundę. Zaczynajmy więc grę - powiedział sobie w głowie Serith.
- Udzielił pan dosyć ciekawej informacji. Twierdził pan, przechodząc obok celi pacjenta C372, że w nocy szarpał się i mówił w dziwnym języku. - zaczął spokojnie wspominając jego wypowiedź. - Możesz wymienić jakąś wypowiedź z tego języka, jakiekolwiek zdanie, bądź słowo? Jak brzmiał tę język? - zapytał go i czekał na odpowiedź. Patrzył także na jego zachowanie, jakieś mikro ruchy, które mogły by świadczyć o jego emocjach, albo kłamstwie. Oczywiście jego towarzyszka miała robić to samo i mogła dodawać swoje pytania kiedy tylko chciała, mieli razem dojść do rozwiązania tej sprawy.
Awatar użytkownika
Serith Tallav
Gracz
 
Posty: 183
Rejestracja: 17 Lip 2017, o 22:43
Miejscowość: Rzeszów

Re: [Coruscant] Odwiedziny w domu

Postprzez Mistrz Gry » 7 Kwi 2019, o 22:02

Rudowłosy chłopak spojrzał na przesłuchujące go osoby. Chciał sprawiać wrażenie, że obecność Służb Bezpieczeństwa nie robi na nim wrażenia, wszak to tacy jak oni przysyłali tu pacjentów, ale chyba był zbyt młody, by wykazać się wystarczającą ilością zimnej krwi.
- Ja... - wyjąkał - Robiłem tamtej nocy obchód. Jak zawsze, chociaż nie lubię nocnych zmian - ochroniarz najwyraźniej miał na myśli sztuczny tryb dnia i nocy utrzymywany w poszczególnych stacjach. Najwyraźniej miało to złagodzić stres u pacjentów i poczucie odizolowania w kosmicznej pustce.
- Czemu te "nocne" ci tak nie odpowiadają? - spytała Elayne.
- Pacjenci są wtedy jacyś bardziej nerwowi. Jak myślą, że jest noc, tak jak na ich planetach, to nikt nie patrzy i mogą więcej. Ciemności nie zawsze ich uspokajają, część się rozzuchwala.
- A co się wtedy działo w celi C372?
- Przechodziłem obok. Normalnie, tak jak zawsze. Słyszałem, jak ten pacjent się rzuca po pokoju, krzyczy. Nie jestem w stanie powtórzyć słów, jakie wtedy wypowiadał. Brzmiały jak jakieś syki, czy też szelesty.
To było wszystko, chłopak nic więcej nie wiedział. Serith puścił go z powrotem do pustej sali. Następny wszedł sierżant Erd.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Coruscant] Odwiedziny w domu

Postprzez Serith Tallav » 13 Kwi 2019, o 14:44

Chłopak chciał sprawić wrażenie kogoś kto nie boi się Służb Bezpieczeństwa, ale był za młody, widać było, że nie może tak utrzymać swoich emocji, aby nie uzewnętrznić ich. W obroty wzięła go Elayne, która zasypała go pytaniami, nawet dosyć trafnymi. Ciekawym było to, że pacjenci niekoniecznie w "nocy", ciężko tutaj ustalić kiedy jest dzień, a noc, części z nich była bardziej aktywna.
Ale to czego oczekiwał to informacje o Annorze. Seirth słuchał go, najwyraźniej on był bardziej niespokojny, rzucał się, krzyczał, nie było to dobra informacja.
- Syki i szelesty... - powtórzył pod nosem porucznik. Coraz bardziej pchała go w jego teorię, wszak z tego co rozumiał z książek i ucząc się wymowy takim językiem był język sithów. Jeszcze chwile porozmawiali, ale Tallav zrozumiał, że rudowłosy chłopak nic więcej nie wie i go puścił. Wykorzystał jeszcze chwilę, kiedy nie było tutaj nikogo, poza nim i Elayne i powiedział ciszej do niej.
- Potrzebuje Borgisa, ta sprawa mi bardzo śmierdzi, a teraz po tym co powiedział. Takie wymowy ma język sithów, którego się uczę... Najwyraźniej problem z Ryloth nie jest rozwiązany, tylko się przeniósł gdzie indziej... - powiedział do niej, patrząc na nią, czekając na jej reakcje na teorię Seritha, jakąś odpowiedź. Po chwili wszedł sierżant Erd, porucznik poprosił go o podejście i oto, aby usiadł na krześle.
- Sierżancie, na początek, jeśli pan stąd wyjdzie nie dzieli się pan z nikim o naszej rozmowie, póki nie przesłucham każdego, to jest rozkaz. - rzucił pewnie na początku ich rozmowy.
- Pańskie nazwisko oraz pana towarzysza Nadda, przewija się od samego początku tej sprawy, więc zacznijmy od początku. Dostaliście rozkaz dostarczenia Kronna na badania. Jak wyglądał ten moment wkroczenia, zabrania go? Był wtedy spokojny? I jak wglądał transport o sam pacjent przy transporcie, jego zachowanie, atak na was, jak do tego doszło? - od razu zasypał go pytaniami, bo praktycznie do niego miał najwięcej pytań i od niego mógł się najwięcej dowiedzieć. On był na samym początku i jest do tej pory. Nagle wpadło mu jeszcze jedno pytanie do głowy.
- Miał go pan zabrać na badania. Jakie one miały być i czy się odbyły prawidłowo? I czy pan powiadomił Kronna o tym jakie mają to być badania? - to była bardzo ciekawa kwestia, bo może wyjaśnić pewną sprawę. Bo jeżeli teoria Tallava jest prawdziwa to może to widmo nie chciało zostać wykryte, a te badania ujawniły by jakąś nieregularność. Tradycyjnie przyglądał się mu i starał się wykrywać mikroekspresje, które mógłby prowadzić do tego, że coś ukrywa, kłamie.
Awatar użytkownika
Serith Tallav
Gracz
 
Posty: 183
Rejestracja: 17 Lip 2017, o 22:43
Miejscowość: Rzeszów

Re: [Coruscant] Odwiedziny w domu

Postprzez Mistrz Gry » 18 Kwi 2019, o 11:31

Zanim wszedł sierżant, Elayne odezwała się jeszcze do swojego chłopaka.
- Poczekaj, spróbuję jeszcze raz skontaktować się z Borgisem. Wiem, że jest burza, ale może jakimś przypadkiem się uda.
Odeszła na bok i spróbowała się połączyć z ich przełożonym. Bez odpowiedzi. Nie poddała się jednak i zaczęła grzebać w ustawieniach komunikatora. Po chwili wszedł sierżant Erd.
- Rozumiem - odpowiedział na prośbę Seritha o milczenie.
Ten człowiek, w przeciwieństwie do przesłuchiwanego strażnika, wydawał się dużo bardziej rozluźniony. Po wejściu oparł się o jeden z blatów, spoglądając wprost na Seritha i oczekując pytań od niego. Być może taka postawa wynikała z większego doświadczenia zawodowego. Skoro wysyłali go do wojskowych, musiał już nie raz zdawać z tego raport. Tym bardziej, gdy odkrył coś nietypowego.
- Opowiem od początku - zaczął odpowiedź na serię pytań Tallava - Dostaliśmy pismo do przekazania pacjentowi do rąk własnych z rozkazem stawienia się na badania. Badania były rutynowe dla wojskowych odchodzących ze służby. Miały ocenić, czy służba nie wywołała jakichś urazów dla przydzielania ewentualnej renty. Pacjent ze spokojem przyjął wiadomość. Wziął płaszcz, pożegnał się z rodziną i wyszedł z nami. W trakcie lotu do kliniki niespodziewanie zaatakował kaprala Nabba. Próbował go udusić, nie sięgał po broń. Ja w tym czasie siedziałem za sterami. Kapralowi udało się obezwładnić pacjenta. Dolecieliśmy do kliniki i tam zdecydowano o przeniesieniu pacjenta na obserwację ze względu na bardzo niepokojącą zmianę zachowania. Poza tym badania nie miały tego dotyczyć i mogły być wykonane później, więc je odroczono. Na rozkaz przetransportowaliśmy pacjenta do tej placówki. Na tym moja rola właściwie się kończy.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Coruscant] Odwiedziny w domu

Postprzez Serith Tallav » 30 Kwi 2019, o 15:00

Serith kiwnął głową do Elayne kiedy ta odeszła na bok i zaczęła grzebać przy swoim komunikatorze próbują zwiększyć moc, aby przebiła burzę czy cokolwiek innego bo by połączyło ich z pułkownikiem Borgisem. Tallav już po samej postawie i głosie wdział, że jest o wiele bardziej doświadczonym człowiekiem niźli poprzedni strażnik. Był rozluźniony, najwidoczniej to nie jego pierwszy raz kiedy spotyka się z przesłuchaniem ze strony wojskowych.
Erd zaczął od samego początku i tak na prawdę wszystko wyglądało jak rutynowe zadanie. Dostali pismo, poszli pod wskazany adres, zabrali go. Sami także potwierdzali, że jego zachowanie było inne, był spokojny. Próbował go udusić - powtórzył w głowie porucznik. Dostarczyli go do kliniki i odroczyli badania... Odroczyli - w tym Serith przeczuwał błąd, powinny się one jednak odbyć mogło coś z tego wyjść.
- Rozumiem - podsumował krótko jego wypowiedź. - Badania powinny zostać przeprowadzone mogłyby dać ważne informacje... Ale czasu nie cofniemy - powiedział nieco z zawiedzeniem Tallav, takie coś jednak powinno się odbyć zwłaszcza po zmianie zachowania.
- Czy dostrzegłeś sierżancie jakieś fizycznie zmiany w pacjencie? Zwłaszcza przy jego ataku na kaprala Nadda, coś się zmieniło w nim? - zadał pytanie nieco przysuwając się do stolika. - Transport do Mgławicy Kaliida, może pan opisać? Jak się odbył zachowanie Kronna, czy coś mówił i tak dalej. Wie pan, że nie zajmujemy się mało istotnymi sprawami, a na prawdę poważnymi, więc każdy szczegół jest ważny, nawet jak może się wydawać błahostką - dorzucił coś od siebie, bo może przypomni mu się coś co pomoże sprawie zniknięcia Annora, zmiany jego zachowania.
- Czym się teraz pan zajmuje po dostarczeniu pacjenta do ośrodka? - zadał całkowicie inne pytanie niż dotychczas, teoretycznie wykonał swoje zadanie, ale nadal tutaj był, najwyraźniej coś jeszcze miał do zrobienia...
Awatar użytkownika
Serith Tallav
Gracz
 
Posty: 183
Rejestracja: 17 Lip 2017, o 22:43
Miejscowość: Rzeszów

Re: [Coruscant] Odwiedziny w domu

Postprzez Mistrz Gry » 6 Maj 2019, o 07:12

Siedzący przed Serithem mężczyzna nadal nie wyglądał na zaniepokojonego przesłuchaniem. Był w pełni rozluźniony, chociaż zachowywał służbowe formalności i ton wypowiedzi. Ani trochę nie zdawał się stresować zaistniałą sytuacją i obecnością kogoś z Inkwizycji.
- Fizyczne? Nic z tych rzeczy. Przepraszam za wyrażenie, bo zdaje się, jak mi wiadomo, to pański znajomy, ale zachowywał się jak zdrowo rąbnięty. Nic do niego nie docierało. Ani prośby, ani krzyki, ani bezpośredni rozkaz. W domu wydawał się spokojny, atak nastąpił zupełnie nagle.
Erd odczekał chwilę na następne pytanie, po czym od razu udzielił na nie odpowiedzi.
- Transport do tej placówki był już spokojny. W klinice, gdy została podjęta decyzja o jego przewiezieniu do mgławicy Kallida, pacjent został uśpiony i dodatkowo związany pasami w izolatce. Nie wybudził się aż do przeniesienia do celi. Na tym moja rola się skończyła, więc musi pan pytać kogoś innego, czy po przebudzeniu wykazywał jakieś objawy.
Serith nie dowiedział się właściwie niczego konkretnego. Wszystko wydawało się zagmatwane. Przynajmniej ból głowy w końcu odrobinę odpuścił. Wciąż czuł pulsowanie w skroni, ale miał wrażenie, ze przechodziło.
- Jeśli chodzi o moją funkcję, razem z kapralem jesteśmy czymś w rodzaju posłańców. Albo przyzwoitek - dodał trochę z niesmakiem - Wskazują nam zwykle pacjentów, których trzeba zbadać, przewieźć, czy odstawić z powrotem do placówki. Jak ktoś stąd wychodzi, to też go odwozimy, jeśli rodzina się po niego nie zgłosi. A zwykle się nie zgłaszają. Gdyby nie burza, pewnie wylecielibyśmy z kolejnym zadaniem wczoraj czy przedwczoraj. Czy to już wszystko? Czy chce pan wiedzieć coś jeszcze?
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Coruscant] Odwiedziny w domu

Postprzez Serith Tallav » 14 Maj 2019, o 20:39

Nie było objawów fizycznych, a przynajmniej nie widział takowych sierżant, bardzo możliwe, że nie miał czasu na nie zwrócić swojej uwagi skoro to on kierował pojazdem, możliwe, że więcej informacji będzie miał kapral, który wtedy siedział koło Annora. Serith podrapał się delikatnie po tylnej stronie szyi. Kronn nie reagował na nic, był w amoku, nie była to dobra wiadomość dla Tallava.
Informacje o transporcie do placówki, także nic mu nie dały oprócz tego, że został tu przetransportowany w stanie śpiączki farmakologicznej dodatkowo zabezpieczony pasami. Jedyną dobrą rzeczą było to, że powoli po mocniejszych lekach ból głowy powoli, bardzo powoli ustępował. Czyli ludzie od brudnej roboty - przeszło przez myśl.
- Rozumiem. Jest pan wolny - przejechał delikatnie dłonią po swoim czole. - Proszę wezwać kaprala Nabba - rzucił jeszcze do sierżanta Erda. Gdy tylko ten wyszedł z pomieszczenia Serith obrócił wzrok do swojej kobiety. - I co? Jakiś postęp? - rzucił do niej w tej krótkiej przerwie między wymianą między osobami przesłuchiwanymi, cholernie przydałaby mu się pomoc jego przełożonego, które miał o wiele większe doświadczenie w takich sprawach i wiedział co dokładnie robić, jak się zachować w takiej sytuacji. Serith musiał polegać na szczątkowym doświadczeniu i swoim instynkcie co robić i jak to oceniać, chociaż w pewnym sensie jest to jakiś test dla jest umiejętności, bardzo nieprzyjemny...
Gdy tylko kapral Nadd wszedł do sali, Tallav ruchem ręki zaprosił go do środka i wskazał aby usiadł przed nim, jeżeli tylko chciał.
- Kapralu, na początek, jak pan stąd wyjdzie nie dzieli się pan z nikim informacjami o naszej rozmowie, póki nie przesłucham każdego, to jest rozkaz - powiedział dosłownie tą samą formułkę jak do każdej wcześniej przesłuchiwanej osoby. Nastąpiła chwila ciszy, w czasie której porucznik skupiał się jak sformułować dobrze pytania.
- Pan i sierżant Erd jesteście związani z tą sprawą od samego początku. Pański przełożony powiedział mi już co nieco. Chce jednak usłyszeć jak to wyglądało z pańskiej perspektywy, od początku. Interesuje mnie szczególnie moment ataku na pańską osobę, jak to wyglądało i kiedy? Nie zauważył pan może jakiś fizycznych zmian na pacjencie w agresji? - zadał mu podobne pytania jak do Erda, ale kapral był znacznie bliżej całej akcji, właściwie był jej bezpośrednią częścią. Teraz do głowy wpadła mu pewna rzecz... To widmo nie atakował ich tylko fizycznie, ale także w jakiś sposób umysłowo, tworząc aurę czy nawet bezpośrednio odczuwając to na swoim mózgu.
- Czy po spotkaniu z Kronnem nie odczuwał pan pewnej aury grozy, niepokoju, dyskomfortu psychicznego? - dorzucił kolejne pytanie do tego wszystkiego i zaczął bacznie obserwować zachowanie przesłuchiwanego, oczywiście pozwalając Elayne zadawać swoje pytania.
Awatar użytkownika
Serith Tallav
Gracz
 
Posty: 183
Rejestracja: 17 Lip 2017, o 22:43
Miejscowość: Rzeszów

Re: [Coruscant] Odwiedziny w domu

Postprzez Mistrz Gry » 21 Maj 2019, o 07:27

Serith kątem oka widział, że jego dziewczyna przez cały czas rozmowy z sierżantem próbowała na wszelakie sposoby uruchomić łączę z ich przełożonym. Niestety nie widział, by się jej udawało. Gdy przesłuchiwany wyszedł i na chwile zostali sami, przecząco pokiwała głową ze zrezygnowaniem.
- To na nic - rzuciła chowając komunikator do kieszeni. Widział, że byłą zła na tą sytuację. - Przez tą przeklętą burzę jesteśmy całkiem odcięci od reszty Galaktyki.
Nie miał już niestety czasu na dodanie czegoś, choćby pocieszenie jej, bo własnie wszedł kapral Nadd. Był to dziwny człowiek. Nawet warunkach tutejszej placówki chodził ubrany w zimową wersję imperialnego munduru, choć temperatura według Seritha była co najmniej przyjemna. Nie dbał też zbytnio o jego czystość, z łatwością można było dostrzec liczne niedoczyszczone plamy na butach i bluzie. Wyglądał tez na całkowicie zaspanego, a wrażenie to jeszcze bardziej pogłębiał trzydniowy zarost na jego twarzy. Wchodząc spojrzał najpierw na Elayne, potem na Serittha, po czym grzecznie usiadł na wskazanym mu miejscu.
- W czym mogę pomóc? - sam zaczął.
Wysłuchał pytań Tallava i od razu odpowiedział.
- No polecieliśmy do niego do domu i no tego, normalnie z nami wyszedł. Chciał iść na te badanie i mieć je z głowy. No ale jak już lecieliśmy, to w jednej chwili patrze sie na uliczny ruch, w drugiej odwracam sie i patrze, jak ten koleś... ekhm, przepraszam, jak ten pacjent wyciaga rece w moją stronę i łapie mnie za szyje. Z tyłu siedzieliśmy, to miał łatwo. Chciałem go chwytem z siebie zdjąć, ale mieliśmy mało miejsca. Dopiero ogłuszaczem go uspokoiliśmy. Potem już był nieprzytomny, a w placówce medycznej go uśpiliśmy dla pewności, zanim tu trafił.
Drugie pytanie wyraźnie zaskoczyło kaprala. Zamrugał oczami nim sformułował odpowiedź.
- Nie, nic takiego sobie nie przypominam...
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Coruscant] Odwiedziny w domu

Postprzez Serith Tallav » 1 Cze 2019, o 18:03

Nie było szans na połączenie się z Borgisem i musiał się z tym pogodzić. Próby Elayne spełzły na niczym, widział, że była zła, ale nie miał nawet czasu coś jej powiedzieć bo wszedł kapral Nadd.
Pierwsze co stwierdził porucznik, że owy osobnik jest nieco dziwny, nosił na sobie zimową wersje munduru przy temperaturze, która całkiem była przyjemna. Nie dbał o niego patrząc na jego plamy, a sam wyglądał na kogoś nieco nieprzytomnego, nie ogolony i wory pod oczami. Było to dosyć ciekawe, nie wysypiał się? Możliwe, ale dlaczego, Serith miał zamiar się tego dowiedzieć zła dyspozycja żołnierza tak istotnego dla przesłuchania nie była dobrą oznaką.
Opowieść praktycznie taka sama jaką mówił sierżant. Spokojny na początku i potem nagły atak skierowany na kaprala, ale atak wręcz kiedy mógł sięgnąć po broń, dziwne, bardzo dziwne, parzcież to by było bardziej skuteczne. Drugie pytanie - zareagował tak jak się Tallav spodziewał zdziwieniem.
- Zaatakował ciebie, rzucił się na szyję dlaczego nie sięgał po broń wydawało się to o wiele bardziej logiczne, chyba że jej w ogóle nie miałeś przy sobie? - rzucił do Nadda oczekując odpowiedzi na pytanie, bo zabrakło to w jego opowiadaniu, a u sierżanta zostało to zaznaczone. - Nie odpowiedziałeś mi również na pytanie, czy dostrzegłeś na nim jakieś zmiany fizyczne? - to było bardzo istotne, jeżeli tak potwierdzało to teorię Seritha i tak już kilka rzeczy znalazł, aby potwierdzić swoje przypuszczenia. Spokojnie odczekał, aż udzieli mu odpowiedzi i chwilę milczał, tak na trzy, cztery sekundy przyglądając mu się.
- Nie śpi pan dobrze? Zmęczenie? Nie wyglądasz kapralu najlepiej, coś się dzieje? - wypalił całkowicie na inny temat patrząc prosto mu w oczy. To była ciekawe kwestia bo żaden inny członek obsługi stacji nie wyglądał tak, ba nawet sierżant Erd tak nie wyglądał. W razie czego Elayne cały czas miała wolną rękę.
Awatar użytkownika
Serith Tallav
Gracz
 
Posty: 183
Rejestracja: 17 Lip 2017, o 22:43
Miejscowość: Rzeszów

Re: [Coruscant] Odwiedziny w domu

Postprzez Mistrz Gry » 4 Cze 2019, o 22:32

Nadd wpatrywał się intensywnie w dwójkę przesłuchujących go ludzi. Co chwila patrzył to na mężczyznę, to na kobietę.
- Nie wiem, czemu nie sięgnął po broń. To wariat. Zachowania takich nie sposób przewidzieć. W sumie powinienem cieszyć się z tego, bo tak bym pewnie zginął, gdyby z zaskoczenia chciał mnie zastrzelić. Broń miałem oczywiście przy sobie, ale ten pacjent nie wpadł na tą logiczną myśl.
Nabb powoli zaczynał wyglądać, jakby się znudził tym przesłuchaniwm. Wyraźnie się rozluźnił, co raczej dało poznać się po twarzy niż po ruchach w zimowej wersji stroju.
- Jeśli do zmian fizycznych zaliczacie grymas na twarzy to tak, nagle wykrzywił się na mój widok. Ale to wszystko, nic więcej. Jak go uśpiśmy to wyglądał normalnie.
Z kolei ostatnie pytania o osobiste sprawy zaskoczyły przesłuchiwanego.
- Ja... Po prostu tak wyglądam. Reszta załogi się już przyzwyczaiła odkąd stryj polecił mnie tu przenieść siedem standardowych lat temu. A spać to i owszem, chcielibyśmy więcej my tutaj wszyscy. Ale świrów w Galaktyce nie brakuje, więc pracujemy bez przerw.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Coruscant] Odwiedziny w domu

Postprzez Serith Tallav » 14 Cze 2019, o 08:26

Rozmowa z kapralem nie dawała żadnych poszlak dodatkowych informacji, wszystko to już wiedział od sierżanta. Wszystkie informacje jakie zdobywał nie łączyły się ze sobą, albo brakowało mu tej jednej rzeczy, która połączyła by to wszystko. Jego nagłe zniknięcie było cholernie niepokojące to było niemożliwe, że nie zauważenie opuścił swoją cele, żadna kamera go nie nagrała, to śmierdziało związkiem z tym cholernym mocowładnym z Ryloth, ale jednocześnie nie było ewidentnych zeznań ani dowodów na potwierdzenie tej teorii. Nikt nic nie wiedział to była jakaś paranoja dla Seritha, jak on miał rozwiązać problem bez żadnych większych informacji. Nadal była sprawa tego doktora, który opuścił stację, akurat przed przybyciem Tallava oraz Elayne cały czas jednak brakowało zeznań, które mogły po połączać te ziarenka w jakąkolwiek całość.
Żadne szczegółowe informację z ataku nie dawały mu nic, wszystko wyglądało w miarę normalnie atak na kaprala, chociaż nielogiczny, ale nadal nie dawał żadnych większych podejrzeń. Porucznik spostrzegł, że przesłuchiwany rozluźnił się w czasie rozmowy najwyraźniej uznawał ją za nużącą. Odpowiedź na pytanie dlaczego tak wygląda była zaskakująca dla Seritha, ale nie dawał po sobie tego poznać, żołnierz musiał być bardzo zmęczony swoją służbą, ale nie było to teraz jego zmartwienie.
- Doktor Milnoch, mam informację, że nie dawno opuścił placówkę. Kiedy to było? Jak długo po moim przybyciu? Może wiesz jaki był powód opuszczenia stacji? Konkretny. Ogólnie co mi możecie o nim powiedzieć kapralu? - zadał mu na początku dosyć proste pytanie z ewidentnie podkreśleniem na słowo "konkretny". Mogło to wspomóc jego starania w dalszej, większej perspektywie. Poczekał spokojnie na odpowiedź Nadda składając na stole dłonie w piramidkę.
- Zauważył pan coś podejrzanego, aby działo się na stacji? Dziwne zachowania? Nie mówię tylko o pacjentach - zadał kolejne pytania, ale sam nie wiedział już o co pytać, nie było nic konkretnego w wypowiedziach przesłuchiwanych, tylko jakieś zamglone poszlaki, nic więcej. Powoli go to irytowało...
Awatar użytkownika
Serith Tallav
Gracz
 
Posty: 183
Rejestracja: 17 Lip 2017, o 22:43
Miejscowość: Rzeszów

Re: [Coruscant] Odwiedziny w domu

Postprzez Mistrz Gry » 15 Cze 2019, o 17:59

- Doktor Milnoch? - kapral ożywił się trochę, chyba znał lepiej doktora - On wyleciał przed pana przybyciem. Jeszcze zanim zaczęła się burza. Z tego, co mi mówił, jedzie na urlop. A jeśli chodzi o pacjenta, to doktor przeprowadził dwa albo trzy jego badania, ale wynikó nie znam. Po przywiezieniu pacjenta do placówki nie zdradza się nam, na co chorują.
Przed następnym pytaniem przesłuchiwany chwilę się zastanowił.
- hmm, nieszczególnie. Blok C, w którym umieszczono pacjenta mia już sporo nietypowych przypadków, ale nigdy takiego. To najstarsza część stacji i część planów zagubiono, gdy ją przebudowywano. Czasem sami strażnicy się w niej gubią na chwilę, gdy musimy tam zejść, by coś ponaprawiać.
Na tym właściwie przesłuchanie się skończyło. Po kapralu Nabbie było jeszcze sporo osób z personelu, ale żadna nie dodała już nic więcej ponad to, co Serith wiedział. Z początku czuł frustrację, ale po tylu przesłuchaniach w końcu przeszło ono w zmęczenie. Tym bardziej, że ból głowy do końca nie zniknął. W końcu jednak nareszcie dobrnęli do końca. Ale czy byli bliżej znalezienia prawdy? Serith musiał się sporo jeszcze nad tym nagłowić.
Gdy przesłuchania skończyły się, personel opuścił pomieszczenie mesy i zostali w nim tylko dyrektor Aldar i Serith wraz z Elayne. Szef placówki gestem poprosił ich do wyjścia i wskazał drogę powrotną do swojego gabinetu. Tuż po tym jak wyszli odezwał się jednak.
- Jak poszły przesłuchania? Moi ludzie nie wyglądali na wstrząśniętych zbyt mocno, za co muszę podziękować. Z pana miny wnioskuję jednak, że nie dowiedział się pan zbyt wiele. przykro mi, ale tak jak mówiłem, ufam swoim ludziom i całe to zniknięcie to naprawdę dziwna sprawa.
- Wiesz co - Elayne odezwała się do niego - Mam pomysł. tutaj musza mieć silniejszy nadajnik, spróbuję jednej sztuczki przez niego, może uda skontaktować się z pułkownikiem.
- A tak, mamy tutaj nadajnik. Ale burza i tak go zagłusza.
- Dyrektorze, niech jeden z pańskich ludzi zaprowadzi mnie do centrum łączności - powiedziała twardo w jego stronę.
- Dobrze, oczywiście - zawołał gestem jednego z żołnierzy - A pan, panie poruczniku? Może chce pan teraz osobiście sprawdzić celę jeszcze raz i blok C? Miał pan wątpliwości co do zabezpieczeń, jak pamiętam. Może to udowodni panu, że w zniknięciu pana znajomego nie mamy winy i jest to po prostu groźny, niespotykany przypadek?
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Coruscant] Odwiedziny w domu

Postprzez Serith Tallav » 24 Cze 2019, o 16:46

Jedyne co Serith dowiedział się na temat działalności doktora to to, że przeprowadził jeszcze parę badań na Annorze, na pewno chciał im się potem przyjrzeć, może zobaczył by coś niepokojącego, ale nie miał za wielkiej wiedzy lekarskiej więc na wiele nie liczył. Raczej Milnoch wtedy powiadomił by resztę, że coś jest nie tak w wynikach, chyba że zależało mu na tym, aby nikt się nie dowiedział. Była to jedna z hipotez Tallava. Wartym zanotowania była informacja o braku planów sekcji C, w której jak twierdził sam kapral strażnicy sami się nieraz gubili, najstarsza część całej stacji, zanotował to sobie w głowie.
Kolejne przesłuchiwane osoby nic nie wnosiły do sprawy, nie mówili nic nowego, tylko wszystko co już wiedział, te same frazesy. Budziło to w nim frustracje, a po pewnym czasie przeszło to w zmęczenie co powodowało tylko ból głowy, który tak na prawdę nigdy nie ustał, a zmniejszył się pod wpływem leków i czasu.
Wreszcie wszyscy opuścili stołówkę, gdzie na niej zostali tylko Serith, Elayne oraz Aldar, który prowadził ich właśnie w stronę swojego gabinetu. Nie wyglądali na takich bo Tallav nie chciał ich w żaden sposób męczyć zadawał tylko potrzebne mu pytania. Nigdy nie był zwolennikiem ostrych przesłuchiwań zwłaszcza tych popartych przemocą. Zawsze był nastawiony, że można wydusić informację z przesłuchiwanego za pomocą odpowiednich słów i sztuczek.
- Powiem szczerze podejrzewam udział osoby trzeciej w tym zniknięciu... A przynajmniej to moja pierwsza teoria, inne potrzebują większej ilości dowodów, ale ich nie wykluczam - odpowiedział mu krótko i zwięźle, jak miał mu pomóc to musiał nieco wiedzieć o podejrzeniach jakie miał porucznik inaczej nie rozwiąże zagadki tajemniczego ulotnienia się Kronna z celi pilnowanej dwadzieścia cztery standardowe godziny na dobę. Nagle Elayne wpadła na bardzo dobry pomysł, sam Serith nie wiedział dlaczego tego sam nie zasugerował przecież to była jedna z oczywistszych rzeczy, każda stacja posiadała takie urządzenie. I ten stanowczy ton jego kobiety, aż mu się to spodobało... Ale nie było czasu na myśli o przyjemnościach, teraz sytuacja była poważna, bardzo poważna.
- Dwóch żołnierzy ją zaprowadzi - spojrzał się na dyrektora z bardzo wymowną miną, aby go posłuchał. Kiwnął głową w stronę Sedayi, że zgadza się na jej pomysł. Padło kolejne pytanie ze strony Aldara, bardziej propozycja, która całkiem nieźle pasowała porucznikowi, tak posiadał już wcześniej wątpliwości, a teraz jak nawet sam szef placówki proponował taką rzecz to nie mógł odmówić.
- Z chęcią. Uciec z zamkniętej celi samemu? Wina gdzieś leży, tylko kwestia gdzie - odpowiedział mu Serith kierując się razem z dyrektorem w stronę wind. - Już pan wcześniej wspominał, a także na przesłuchaniach potwierdzili to, że sekcja C jest najstarszą częścią stacji, dowiedziałem się również, że brakuje do niej części planów o czym pan nie wspomniał. Tak samo jak o tym, że strażnicy się też tam gubią - odwrócił na chwilę wzrok w stronę Aldara spoglądając mu prosto w oczy próbując wyczytać, czy w jakiś sposób jego słowa wzbudziły u niego reakcję. Musieli chwilę poczekać na windę, która miała ich zawieźć ponownie do bloku C, towarzyszył im cały czas strażnik. Po paru chwilach wsiedli do niej.
- Panie Dyrektorze chciałbym otrzymać pełny dostęp do badań jakie przeprowadził Doktor Milnoch na Kronnie. Dodatkowo chce, aby zostały przejrzane nagrania z kamer z wyjścia ze stacji, lotniska w godzinach bliskich odlotu doktora na urlop, a także w tych samych porach i nieco wcześniejszych w sekcji C przy celi 372 - rzucił do niego. Wiedział, że szef placówki to inteligentny człowiek, na takiego się kreował więc takie proste połączenia faktów powinny mu dać rozeznanie w tym jakie podejrzenia ma sam porucznik.
Awatar użytkownika
Serith Tallav
Gracz
 
Posty: 183
Rejestracja: 17 Lip 2017, o 22:43
Miejscowość: Rzeszów

PoprzedniaNastępna

Wróć do Archiwum

cron