Content

Archiwum

[Coruscant] Odwiedziny w domu

Re: [Coruscant] Odwiedziny w domu

Postprzez Mistrz Gry » 28 Cze 2019, o 14:23

- Och, strażnicy czasem potrafią palnąć głupstwo. Nie sądzę, by którykolwiek z nich się tu kiedyś zgubił. Ale faktem jest, że nie przekazano mi całych planów sekcji C. To utrudniało też jej remont.
Stojąc przed nadjeżdżającą windą, Aldar słuchał następnych żądań porucznika. Ten zauważył po minie dyrektora to, czego się spodziewał. Zrozumiał, jakie podejrzenia zaczynał mieć Tallav.
- Dobrze. Zostawię teraz pana pod opieką Toma - wskazał strażnika, z którym tu przyszli. - Pójdę przygotować wszystkie materiały i dane. Myślę, że jak wróci pan z oględzin sekcji, będą już gotowe. Proszę przyjść do mojego biura to przeanalizujemy wszystko.
Aldar wrócił się do centralnej osi stacji, zostawiając Seritha samego ze strażnikami stróżówki sekcji C. Ciężkie wrota śluzy zamknęły się za dyrektorem i w pomieszczeniu nastała pełna wyczekiwania cisza. Poza nim i Tomem pozostała jeszcze dwójka ze straży, która obserwowała obraz z kamer zza biurka. Biurka, które najlepsze lata miało już za sobą. Poplamione i obite z jednej strony pasowało do obdartego i ponurego wyglądu stróżówki. Czegoś, co wyglądało jak niedomyta plama krwi do tej pory nie sprzątnięto. Ściany wokół windy też były porysowane i wgniecione w kilku miejscach, w dwóch nawet lekko osmalone. To był znak, że przynajmniej wieżyczki strażnicze dobrze działały. Obok windy ział też czarną pustką otwór klatki schodowej, zakratowanej i z wyłączonymi światłami. W końcu winda nadjechała i Serith oderwał wzrok od ponurego pomieszczenia i wsiadł do niej.
Tom sprowadził ich na dół. Był to mężczyzna w średnim wieku, niezbyt muskularny i wyglądał nieco, jakby cała jego praca go już nudziła. Być może przeżywał pewnego rodzaju wypalenie zawodowe. Mimo tego, jego ubiór i postawa były jak najbardziej zgodne z regulaminem.
Drzwi windy otworzyły się i ich oczom ukazał się korytarz sekcji C. Ponury i z mniejszą ilością światła, tak jak zapamięfał go Tallav. Mogli teraz pójść w dwie strony, w prawo od razu kierując się do celi, w której miał przebywać Annor. Za swoimi plecami Serith miał teraz tylko windę i wyjście z klatki schodowej.
- Sir, gdzie najpierw? Do celi? - odezwał się jego towarzysz.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Coruscant] Odwiedziny w domu

Postprzez Serith Tallav » 8 Lip 2019, o 17:37

Serith zerknął na niego gdy ten stwierdził, że strażnicy musieli coś palnąć głupiego. Spojrzał na niego znacząco kwitując jego wypowiedź prostym "yhym". Najwyraźniej pan Aldar coś ukrywał, albo nie chciał się przyznać, że te zniknięcia miały miejsca. Widać było również, że zrozumiał to jakie miał podejrzenia sam Tallav, bardzo dobrze, może zacznie rozumieć, że nie może w tej sytuacji ufać wszystkim... Jeżeli chcą to wytłumaczyć w normalny sposób, ale porucznik w głowie już miał to, iż może być tutaj ingerencja siły wyższej, coraz większe podejrzenia...
Kiwnął głową kierownikowi stacji gdy ten potwierdził przygotowanie odpowiednich materiałów. Aldar zostawił go teraz z jego nowym towarzyszem - Tomem. Czekali na windę, która póki co jeszcze jechała, w tym czasie Serith miał czas, aby porozglądać się po okolicy. Oprócz niego i ochroniarza, który mu towarzyszył była jeszcze dwójka strażników, którzy monitorowali pracę kamer. Ich miejsce pracy wyglądało jak jakaś stróżówka ze starych holofilmów, tylko z taką różnicą, że w holofilmie wyglądała schludnie, a tutaj. Poplamione, poobdzierane, a na dodatek chyba była tam niedomyta stara plama krwi. Wygląd stacji był nie najlepszy, teraz zauważył jeszcze rysy i wgniecenia na ścianach koło windy. Wreszcie przyjechała wsiedli do nie i zaczęli zjeżdżać w dół. Teraz miał chwilę, aby przyjrzeć się Tomowi, człowiek w średnim wieku, niezbyt muskularny i wygląd znudzonego pracą. Ten wygląd miało coraz więcej osób, czy praca tutaj to powodowała czy dopiero działo się to od niedawna, to była jedna kwestia.
I znowu ta obsrana sekcja, ja z horroru, może właśnie znajdywał się w takim horrorze? W sumie ta cała sytuacja mogła posłużyć jako scenariusz jakiegoś strazydła. Serith zrugał się za te myśli. Były dwie strony, albo ten tajemniczy korytarz, albo cela, ale Tallavowi wydawało się, że raczej lepiej zacząć od ostatniego miejsca pobytu Annora - jego celi.
- Cela - powiedział krótko Tallav i ruszył razem z Tomem w kierunku pomieszczenia o cudownej nazwie 372. Popatrzył się na ochroniarza kiedy szli.
- Zmęczenie? - zapytał go wskazując na jego wyraz miny i mowę ciała. Tutaj ten brak biologicznego cyklu dnia najwyraźniej musiał bardzo źle działać na załogę stacji, albo to wpływ czegoś innego, to tylko zależało od tego od jak dawna to "zmęczenie" się działo. Zbliżyli się ponownie do celu ich podróży. W tym czasie Tom podszedł i kartą dostępu otworzył drzwi do celu, które zniknęły w ścianie.
- Ta klatka schodowa koło windy, cały czas jest tak zamknięta czy ktoś z niej korzysta? - zapytał i poczekał na jego odpowiedź. Zaraz potem wszedł ponownie do tego pokoju. Ponownie ten widok, stolik z krzesłem, wiadro, które robiło za kibel i łóżko z pasami. Porucznik wszedł i na sam początek dokładnie rozglądnął się po pomieszczeniu, na razie niczego nie ruszał. Przyglądał się ścianom, sufitowi, a także ramię drzwi. Po chwili przeszedł do bardziej interwencyjnego sposobu szukania poszlak. Zaczął ponownie przyglądać się meblą odsuwać je, aby sprawdzić czy czegoś tam nie ma. Patrzył na ramy mebli, czy też przejeżdżał dłonią od spodu po stoliku zerkając tam. Patrzył uważnie czy nie ma jakiś śladów na podłodze, wiedział, że pewnie są tam pozostałości po starszych gościach, ale na pewno było coś świeższego.
Zakończył przegląd celi, a zaraz potem chciał się nieco rozejrzeć po okolicznych korytarzach. Rozglądał się po nich szukając jakiś podejrzanych śladów, coś co mogłoby go naprowadzić, że to Annor. Jakiś przedmiot, który mógł nosił przy sobie, coś co Serith był wstanie z nim skojarzyć. Zerkał też czy nie widać gdzieś śladów ciągnięcia kogoś czy śladów pod paznokciach na ścianach zwłaszcza przy byłej celi Kronna.
- Tom, czy sąsiedzi w celach trzysta siedemdziesiąt jeden i trzysta siedemdziesiąt trzy mogli by wiedzieć co się działo ostatnio? O ile na tyle kontaktują - zadał pytanie odwracając się do niego. Zainteresowało go także jeszcze jedna sprawa - kamery. Poczał podchodzić do nich, tych, które mają widok na cele 372. Sprawdzał czy działają, czy ktoś coś przy nich nie kombinował. Trochę chwytał się już każdej rzeczy, ale nie miał wyboru, póki co nie miał żadnego silnego dowodu do podparcia żadnej swojej teorii.
Awatar użytkownika
Serith Tallav
Gracz
 
Posty: 183
Rejestracja: 17 Lip 2017, o 22:43
Miejscowość: Rzeszów

Re: [Coruscant] Odwiedziny w domu

Postprzez Mistrz Gry » 16 Lip 2019, o 22:12

Gdy ruszyli w stronę celi, w której to miał ponoć przebywać jego przyjaciel, Serith miał wrażenie, ze atmosfera jakby zgęstniała. Nie był w stanie w żaden sposób określić powodu takiego swojego odczucia. Co chwila rozglądał się z boku na bok, próbując zrozumieć, skąd wzięło się dziwne przeczucie. Strażnik przy nim zachowywał się całkowicie normalnie, pewnymi ruchami zmierzając po ciemnych i pustych korytarzach do celi 372. Mrowienie na karku nie dawało mu jednak spokoju. Miał wrażenie, że coś tu jest nie tak. To wszystko pojawiło się teraz. Czuł się w starych korytarzach zupełnie inaczej niż podczas pierwszej wizyty. Nie wiedział, co się dzieje.
- Zmęczenie? Nie, raczej nie - odpowiedział Tom - Raczej rezygnacja. Wie pan, sir, zawsze chciałem służyć gdzieś we flocie. Na imperialnym niszczycielu, a skończyłem tutaj.
Ostatnie słowa wypowiedział z lekkim grymasem na twarzy. Powoli kontynuowali swój marsz przez korytarze, a ich kroki odbijały się echem, które co jakiś czas uzupełniały dość niezrozumiałe jęki pacjentów lub szalony krzyk któregoś z nich.
- Jeśli chodzi o te schody, to są stare i zniszczone. Zamknęliśmy je na stałe kratą.
Dotarli do celi, gdzie Serith zabrał się za szczegółowe przeszukiwania. Strażnik stał na zewnątrz, nie przeszkadzając oficerowi w jego czynnościach. Beznamiętnie wpatrywał się to w jedną, to w drugą stronę korytarza. Tallav natomiast niepokojących śladów po mieszkańcach celi znalazł sporo, jednak większość zakurzonych, zatartych i w ogóle wyglądających na stare. Nic nie wydawało się nowe. Liczne ślady po paznokciach, kropelkach krwi przy miejscach, gdzie ktoś zadrapał się o ścianę czy kreskach, które mogły oznaczać odliczanie standardowych dni - wszystko to było z poprzednich lat. Annor musiał tu przebywać krótko lub też zachowywać się względnie spokojnie. Nie pozostawił po sobie żadnych rzeczy, ani butów, ani ubrań, choć Serith nie wiedział, czy pacjenci mają tutaj coś więcej poza zwykłym prostym strojem niczym szpitalna koszula.
- Cela 371 jest pusta, a w tej drugiej obok niestety jest pacjent w stanie wegetatywnym. Od ponad roku nie ma świadomości.
Na tym zakończyło się przeszukiwanie celi. Gdy Serith z niej wyszedł, strażnik zamknął za nim drzwi i podszedł do niego, gdy ten przyglądał się kamerom. W tej samej chwili do uszu Seritha dobiegł krzyk z prawej strony korytarza. Przez chwile nie wiedział, czemu kolejny krzyk pacjenta zwrócił jego uwagę. Ale potem pomyślał, ze ten głos był jakby znajomy. Po krótkiej chwili ciszy i wytężeniu słuchu, miał wrażenie, jakby do jego uszu dobiegło ciche wołanie... Bardzo ciche, ledwo rozróżnialne przy echu jęków innych pacjentów. Głos był bardzo znajomy... To głos Annora.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Coruscant] Odwiedziny w domu

Postprzez Serith Tallav » 19 Lip 2019, o 22:21

Od razu gdy tylko drzwi windy rozsunęły się na boki poczuł się jakoś inaczej, jakby atmosfera tutaj panująca zgęstniała. Jego towarzysz Tom wyglądał całkiem normalnie, czyżby tylko Serith odczuwał ten dyskomfort? Przechodzili przez kolejne korytarze kierują się co celi 372. Ponownie włączył się mu tik, który miał podczas bardziej stresujących sytuacji, zaczął się delikatnie drapać po tyle szyi. Coś było tutaj nie tak...
Jego rozmyślania przerwała mu odpowiedź żołnierza, w pewnym sensie go rozumiał, większa ambicja niż tylko siedzenie w tym miejscu i pilnowanie psychicznie chorych dżentelistot, robota monotonna, powtarzalna, chyba że jakaś eskapada pacjenta, tak jak teraz, a i pewnie szanse na awans niezbyt wielkie. Kiwnął mu głową, że zrozumiał wypowiedź. Całkowicie pusto, aż można było usłyszeć obcas obuwia wojskowego, które odbijało się echem po ścianach pomieszczeń sekcji C. Nic także nie dowiedział się ciekawego o tym miejscu za kratą tylko to, że to był stary, zamknięty korytarz.
Zaczął przeszukiwać cele, kiedy jego towarzysz stał na zewnątrz i przepatrywał korytarz natomiast porucznik zabrał się za spokojne przeglądanie celi. O dziwo śladów było na prawdę wiele, tylko jedyny szkopuł był taki, że były one stare, po starszych mieszkańcach tego zacnego pokoju. Zadrapania po paznokciach, kropelki starej krwi, i co typowe dla więzień i za pewne tych miejsc kreski, które odliczają upływające dni w tym miejscu. Tallav na chwilę przystanął i nawet policzył ile ktoś tutaj siedział - pięćdziesiąt osiem dni. Nic nie było co by wskazywało, że Kronn tutaj przebywał, pewnie dlatego, że nie dawno tutaj trafił.
- Rozumiem, szkoda - odpowiedział mu oficer. Zajął się więc przeglądaniem kamer czy ktoś przy nich nie majstrował. Nagły krzyk go oderwał od tego, ale nie wiedział dlaczego, dopiero po chwili zrozumiał dlaczego już gdzieś słyszał taki głos. Wytężył słuch i usłyszał ponownie... Annor. Cichy, bardzo cichy, ale nie mógł się mylić ta barwa głosu pasowała do niego. Ale jak to, to było niemożliwe, to było cholernie podejrzane połączając to z tym dziwnym uczuciem, atmosferą... Nie było to dobry prognostyk, ale musiał działać.
- Tom broń w gotowości, siła wiązki ogłuszania na maksa. Znam ten głos. Rzuć w komunikatorze, że coś mamy w związku z zaginięciem i idziemy to sprawdzić - szybko wydał mu rozkazy spoglądając na niego. - Masz drugą broń? - jeżeli miał Serith poprosił go o podanie mu jej, odbezpieczył i ustawił tryb ogłuszania z najsilniejszą wiązką. W tej chwili uruchomił w swoim komunikatorze tryb śledzenia swojej pozycji, wraz z powiadomieniem do Elayne, aby wiedziała, że właśnie załączył tą opcje, a jednocześnie dając znak, że potencjalnie coś może mieć. To jak w tej chwili był skupiony, a jednocześnie zaniepokojony w takim stopniu,że to było ciężkie do określenia. Miał masę mieszanych uczuć jednocześnie pchających go do sprawdzenia, i tyle samo odradzających mu to, ale musiał działać bo może nie miałby kolejnej okazji. Poczuł jak adrenalina wpompowuje się do jego żył dając mu swojego kopa do działania, nie podobało mu się to, cholernie mu się nie podobało, miał złe przeczucia co do tego.
- Blisko mnie i pełna gotowość, idziemy! - rzucił do żołnierza ruszając w kierunku skąd pochodził głos...
Awatar użytkownika
Serith Tallav
Gracz
 
Posty: 183
Rejestracja: 17 Lip 2017, o 22:43
Miejscowość: Rzeszów

Re: [Coruscant] Odwiedziny w domu

Postprzez Mistrz Gry » 21 Lip 2019, o 21:16

Serith ruszył razem ze strażnikiem w stronę, jak mu się zdawało źródła dźwięków. Dźwięków, które układały się w szepty i nawoływania brzmiące dokładnie tak, jak głos jego przyjaciela. Nie mógł jednak ich zlokalizować. Gdy stali przed celą, odgłosy nadchodziły z jego prawej, jednak już wkrótce dotarli do kolejnego skrzyżowania. Tam Tallav nasłuchiwał odgłosów dochodzących z pustych korytarzy. O dziwo panowała niemal kompletna cisza, prawie słyszał swój własny oddech. Całkiem jakby wszyscy pacjencie nagle zamilkli. I wtedy usłyszał to ponownie. Nieco głośniejsze niż wcześniej ciche nawoływania Annora.
- Tam! - wskazał Serith swojemu towarzyszowi.
Idący przy nim strażnik skierował swoją broń w stronę lewej odnogi korytarza. Niestety nie miał drugiej broni przy sobie, ale nawet nie wiadomo, czy dopuściłby się złamania swoich procedur na polecenie Seritha. Nim jednak dotarli do tego rozwidlenia, zawiadomił kolegów ze stróżówki wyżej.
- Sir, jest pan pewien, ze coś słyszał? Ja nic nie słyszę...
Serith był pewien. Głos wyraźnie dochodził z jednego z korytarzy tego poziomu stacji. Szli powoli kolejnymi odnogami, a głos stawał się coraz wyraźniejszy. Na szczęście Tom nie wyrażał już więcej słów sprzeciwu ani zdziwienia i szedł za nim, wypatrując ewentualnego zbiega.
Gdy dotarli do kolejnego rozwidlenia, już całkiem blisko windy, która wiodła na wyższe poziomy, Serith znowu zatrzymał się, by nasłuchiwać głosu Annora. Gdy rozglądał się w różne kierunki, wtedy to dostrzegł. Cień postaci znikający za rogiem w prawym korytarzu. Nikły, niezbyt wyraźny w bladym oświetleniu tego miejsca, ale jednak nie do pomylenia z sylwetką jego przyjaciela.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Coruscant] Odwiedziny w domu

Postprzez Serith Tallav » 25 Lip 2019, o 20:23

Ruszył w kierunku skąd słyszał ten głos, najpierw słyszał do z prawej strony, a potem nagle dotarli do kolejnego skrzyżowania. Przystanął na chwilę nasłuchujące tego co się dzieje w okół, ale stało się coś dziwnego zapadła cisza na pustych korytarzach stacji, taka cisza, że słyszał swój przyśpieszony oddech spowodowany biegiem. Pacjenci nagle ucichli, wszyscy to było bardzo niepokojące. Znowu usłyszał jego głos, tym razem głośniej. Od razu krzyknął w stronę Toma wskazując skąd słyszy dźwięki. Rzucił się ponownie biegiem, ale znowu dotarł do kolejnego skrzyżowania dróg. Mimochodem usłyszał jak jego towarzysz zawiadamia pomoc, bardzo dobrze - rzucił sobie w głowie.
Tom rzucił swoje zdanie, ale Serith był tak przejęty, że nie odpowiedział na nie, teraz liczyło się sprawdzenie tego co się właśnie działo. Tym razem szli powoli uważając na każdy kąt, każdą stronę. Kolejne rozwidlenie, głos ucichł, więc znowu wytężył swój słuch, ale wtedy dostrzegł coś innego, cień, cień postaci znikający za rogiem korytarza, oświetlenie było słabe, ale tą sylwetkę poznał by na kilometry - Annor.
Dał znak ręką Tomowi, aby się zatrzymał. Teraz sobie uświadomił słowa jego towarzysza. Nie słyszał go, tylko Tallav zatem go słyszał? Tak wychodziło, teraz sobie uświadomił, że to mogło się dziać w jego głowię, w jego umyślę bo był powiązany z Kronnem i najłatwiej było jego pociągnąć do siebie. Ta atmosfera, którą odczuwał wszystko wskazywało, że jego druga teoria się sprawdzała i najwyraźniej dostał coś co go zaczęło upewniać go w jego przekonaniach.
- Nie będę się bawił w twoją grę - powiedział jakby do siebie, ale przy tej ciszy Tom mógł to spokojnie usłyszeć. - Wracamy - dał rozkaz towarzyszowi. Bardzo go kusiło, bardzo chciał pomóc Annorowi, ale jeśli w nim był mocowładny, a na to wskazywało to prowadził go w pułapkę, a on nie miał zamiaru w nią trafić, przynajmniej nie teraz, nie gdy był jeszcze nie przygotowany. Powoli cofał się wraz z Tomem dokładnie rozglądając się po okolicy.
- Nic nie słyszałeś? - dopytał strażnika powoli wracając tymi samymi kortarzami, którymi wcześniej przechodzili.
Awatar użytkownika
Serith Tallav
Gracz
 
Posty: 183
Rejestracja: 17 Lip 2017, o 22:43
Miejscowość: Rzeszów

Re: [Coruscant] Odwiedziny w domu

Postprzez Mistrz Gry » 26 Lip 2019, o 12:35

Wycofali się we dwójkę dwa skrzyżowania dalej. Tu Serith przystanął i jeszcze raz nasłuchiwał dochodzących z każdej strony odgłosów. Cisza. Annora już nie słyszał. Miał też wrażenie, że i reszta odgłosów właśnie teraz jak na rozkaz wróciła. Poczuł za to coś jeszcze, bliżej nieokreślony zapach czegoś słodkiego i... kwiatów.
- Nic, sir. W korytarzach były tylko zwykłe odgłosy kapiącej wody, czasem ktoś stuknął czy jęknął. Co pan słyszał?
Strażnik wyrwał go z tego dziwnego stanu odrętwienia. Nim jednak Tallav zdążył mu odpowiedzieć, poczuł, że zaczyna kręcić mu się w głowie. Zrobił kilka chwiejnych kroków i zarzuciło go na ścianę. W ostatniej chwili oparł się o nią ręką. Była dziwnie ciepła.
- Sir, nic panu nie jest - strażnik podszedł do niego. - Panie poruczniku!
Serith poczuł, jak ugibają się pod nim nogi. Świat zaczął wirować, światła w korytarzu jakby przygasły i zaczęły kręcić się razem z nim. Poczuł się mimo wszystko dobrze i błogo, słodki zapach powrócił. Chciał zrobić krok do przodu, ale poczuł, że czyjeś ręce łapią go mocno i przytrzymują. Chciał odruchowo wyrwać się, ale ta myśl dziwnie długo wędrowała z ośrodka decyzyjnego mózgu do kręgosłupa i dalej do mięśni. Gdy w końcu się szarpnął, poczuł, że leży na czymś twardym i zimnym.
Zmysły powoli się uspokajały, a świat przestawał wirować. Podłoga korytarza pod nim stawała się coraz wyraźniejsza. Odważył się podnieść do pozycji siedzącej i rozejrzeć. Znajdował się przy windzie na wyższe piętra sekcji. Tuż na wprost niego znajdowała się dobrze znana mu krata, która zamykała przejście do klatki schodowej. Była uchylona, a przejście, które miała blokować otwarte. Toma nigdzie nie było.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Coruscant] Odwiedziny w domu

Postprzez Serith Tallav » 26 Lip 2019, o 17:19

Udało im się dosyć sprawnie wycofać dwa skrzyżowania dalej, ponownie zaczął wytężać swój słuch, czy teraz by słyszał Annora. Ale nie, nie słyszał go, jakby odgłosy teraz powróciły, tak nagle jakby ktoś im nakazał powrót do "normalności". W pewnej chwili poczuł coś czego się całkowicie nie spodziewał, słodycz, kwiaty. Obrócił się do Toma gdy ten odpowiedział na jego pytanie, wyrywając go z tego stanu, ale nie zdążył mu odpowiedzieć. Momentalnie zaczęło mu się kręcić w głowie, chciał pójść do przodu, ale zachwiał się momentalnie wpadając w ścianę zdążył tylko obrócić głowę w kierunku Toma, który do niego podszedł. Słyszał jego słowa, ale jednocześnie nie słyszał, mocowładny... Atakował go.
Nie miał sił w nogach przez co wylądował na ziemi, spojrzał mimowolnie w górę na światła, które również zaczęły się kręcić w jego oczach, ale paradoksalnie czuł się dobrze, błogo, dodatkowo ten słodki zapach - jakby zażył jakieś narkotyki, niby przyjemnie, ale czuł, że tak nie powinno być. Chciał iść, ale coś, albo ktoś go złapał, chciał się wyrwać, ale nie mógł jego ruchy były takie wolne, że nie dał rady, ale ostatecznie udało się wyrawać z uścisku.
Wszystko wracało do normy, świat powoli przestał się kręcić w okół, nagle prze jego oczami wyrosła podłoga. Zebrał się w sobie i z zimnych płytek usiadł opierając się o ścianę. Był koło windy, a innym miejscu, niż ostatnie miał w głowię, ale nie rozumiał jak to... Tom? Rozejrzał się, nie widział go, nie wiedział co się stało... Miał świadomość, że wie kto to wywołał, ale nie wiedział jak tutaj wylądował, zwłaszcza, że nie było go w pobliżu. Odkaszlnął i rozchylił nieco swój mundur przy szyi, aby lepiej mu się oddychało. Siedział tak chwilę głęboko oddychając próbując chociaż trochę wrócić do sprawności po tym spotkaniu. Co ciekawego Serith spojrzał się i zobaczył, że wejście do klatki schodowej było uchylone... Cały czas wcześniej było zamknięte. Tom? Ale dlaczego, winda nie działa? Zapytał się w głowie.
Porucznik przełknął głośniej ślinę, zaczął powoli się podnosić, podnosząc swój tułw opierając o ścianę. Stanął na nogi, delikatnie odszedł od ściany, ale szybko się zachwiał i ponownie oparł dłoń. Dał sobie parę sekund i ponownie spróbował, ustał. Podszedł wolnym krokiem do windy i nacisnął guzik, winda zaczęła jechać. To było dziwne... Szybko sprawdził dłońmi czy ma wszystko ze sobą. Miał. Chwycił za komunikator i otworzył łączę.
- Halo, tutaj Tallav - rzucił na linii komunikacyjnej, swoim zmęczonym i nieco wymaltretowanym głosem próbując sprawdzić czy działa. Zaraz po tym zobaczył czy sygnał jaki wcześniej wysłał do Elayne poszedł na pewno, czy odebrała. To przejście nie mogło dać spokoju, kto go właśnie użył? Dlaczego użył? Zadawał sobie pytania, ale odpowiedzi jakie mu się nasuwały nie były takie jakie by sobie życzył, bo wskazywały na albo na Toma, co było bardzo małe prawdopodobne, skoro winda działała, albo... Albo ten kto zaatakował jego umysł, mocowładny. Powolnym krokiem podszedł do drzwi na klatkę schodową i spojrzał przez nie, nie wchodził, chciał tylko zerknąć czy czegoś tam nie ma. Czekał na windę, więc miał chwilę czasu.
Awatar użytkownika
Serith Tallav
Gracz
 
Posty: 183
Rejestracja: 17 Lip 2017, o 22:43
Miejscowość: Rzeszów

Re: [Coruscant] Odwiedziny w domu

Postprzez Mistrz Gry » 2 Sie 2019, o 14:57

Wciąż czuł się skołowany, gdy się ruszał, miał wrażenie, że jego mięśnie słuchają się go znacznie wolniej niż powinny. Głowa nadal go bolała i to ponownie z całą mocą, choć nie wiedział, czy było to efektem ataku czy po prostu Tom nie zdążył go złapać i wyrżnął łbem o podłogę. Sygnał wysłany do Elayne dotarł, a gdy uruchomił komunikator na głównej linii od razu odpowiedział mu jakiś głos.
- Porucznik Tallav? Proszę czekać, już idziemy - wypowiedź była krótka, lakoniczna.
W oczekiwaniu na powoli zbliżającą się windę, Serith zajrzał w ten tajemniczy korytarz, który odgradzała krata. I gdy tylko wyjrzał zza ściany, cały znieruchomiał. Przed nim, mniej więcej piętnaście metrów za kratą, stał Annor. Resztki światła z głównego korytarza oświetlały jego brudną szpitalną koszulę, brudne ręce i nogi, na których było widać też zaschniętą krew. Twarz jego przyjaciela zastygła w wyrazie pełnego zaskoczenia. Ułamek sekundy później ocknął się jednak i szybko podbiegł w stronę swojego byłego dowódcy.
- Serith?! To ty? Cholera, nie wierzę! Dzięki losowi, że tu jesteś! Myślałem, że już nikt mnie stąd nie wyciągnie. Szybko! Zanim mnie i ciebie zobaczą! Muszę ci wszystko wyjaśnić, musimy się ukryć. Już widzę, że ciebie też próbowali załatwić.
Serith przyglądał się mu przez cały czas szukając jakichkolwiek złych oznak, obecności Mocy, czyjejś nad nim kontroli, ale nic takiego nie dostrzegł. Jego przyjaciel wyglądał i zachowywał się całkiem naturalnie, choć był bardzo wymizerowany i wyczerpany. Znał go bardzo długo i każdy ruch, spojrzenie czy gest pasowały do osoby, którą Tallav znał. Annor patrzył na niego z autentyczną nadzieją w oczach, ciesząc się na jego widok.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Coruscant] Odwiedziny w domu

Postprzez Serith Tallav » 4 Sie 2019, o 22:00

Na szczęście sygnał dotarł do Elayne, ale nadal czuł się źle mięśnie nadal jakby działały wolniej, jakby impulsy z mózgu szły stanowczo za wolno niż w normalnym stanie. Szybko jego komunikat został odebrany przez kogoś, zapewne strażników. Nie dało mu i sprawdził co było za otwartą kratą blisko windy. To co tam zobaczył sparaliżowało go - stał tam Annor. Brudny na rękach, nogach koszuli, ale widoczna też była na nich krew.
Serith nie mógł uwierzyć w to co widzi, a nawet w to co słyszy, on zachowywał się normalnie, całkowicie normalnie. Załatwić? O co tutaj chodziło? Pytał się w głowie Tallav bo nie był wstanie teraz zrozumieć co się właśnie dzieje. Kto próbował go zaatakować, to był mocowładny, sam czuł jego atak na jego umysł. Czy teraz właśnie próbował go zaatakować w ten sposób, udając jego przyjaciela? Każdy jego ruch był tak jakby to był Annor, każdy gest, każde mrugnięcie i jego wzrok patrzący na porucznika z nadzieją. Cofnął się o krok.
- Nie, nie, nie co tutaj się dzieje?! - rzucił jakby do niego. - Dlaczego zaatakowałeś oficerów?! Rzucałeś się! Uciekłeś! Co ty robisz?! - rzucił do niego patrząc ze ściągniętymi brwiami, ale sam nie był pewien dlaczego to robi, przecież poszukiwał go, ale jednocześnie coś go pchało do poznania prawdy, a to spotkanie było jakąś opcją na to. Nagle weszło mu do jego głowy, co jeżeli to tylko atak jakąś iluzją na niego, coś co miało go zwabić do środka, nie, nie mógł tam wejść to by było skrajną głupotą. Był tutaj mocowładny, wszystko na to wskazywało, delikatnie cofnął się do tyłu o centymetr, jakoś tak automatycznie. Mentalnie przygotowując się na możliwe ponowne starcie, starcie które mogło nastąpić w jego umyśle, ale także starał się zmusić swoje ciało do większej czujności przed natarciem fizycznym. Ale jednocześnie zaczęły napływać kolejne pytania do jego głowy, sporo pytań, ale póki co je odgonił skupiając się na tym co widzi przed sobą. Postanowił jeszcze jedno skupić się na nim, przyglądał mu się, każdy jego ruch, skupiając swój umysł na jego postaci przyglądając mu się badawczo, z dozą nieufności, szukał jakieś nieprawidłowości odkryciu drugiego dna jeśli było.
Awatar użytkownika
Serith Tallav
Gracz
 
Posty: 183
Rejestracja: 17 Lip 2017, o 22:43
Miejscowość: Rzeszów

Re: [Coruscant] Odwiedziny w domu

Postprzez Mistrz Gry » 8 Sie 2019, o 22:17

Annor nie zareagował agresją czy gniewem na jego słowa. Na jego twarzy odmalował się jakby smutek i wyraz politowania nad swoim przełożonym. Gdy Serith wspomniał o ataku na oficerów, jego dawny kompan wzdrygnął się jakby na wspomnienie złej chwili.
- A więc taką bajeczkę ci opowiedzieli? Że też wtedy tak dałem się podejść. Kilka chwil na emeryturze i już sflaczałem... Szefie, nie wierz im. Ciebie próbują załatwić tak samo. Tu, teraz - Annor wskazał na niego - spójrz na siebie, na to w jakim stanie jesteś. Nieźle cię urządzili. To...
W tym momencie Tallav poczuł, jak znowu mocno zaczyna go boleć głowa, świat ponownie zawirował i nie był w stanie utrzymać równowagi. Machnął ręką w bok, szukając oparcia o ścianę, by się nie przewrócić. Nim zdążył zareagować, poczuł, jak Annor doskoczył do niego i przytrzymał go, nim znowu zaliczyłby glebę. Mimo to świat wirował coraz bardziej. Serith próbował zrozumieć skąd nadchodzi ten atak i... w momencie, gdy żołądek podjechał mu do gardła i nie mogąc się już powstrzymać, w jednej chwili zwrócił jego zawartość na podłogę przed sobą. Przez moment patrzył otępiały na swoje wymiociny, próbując pozbierać myśli. Annor wciąż go przytrzymywał i próbował cucić, delikatnie nim potrząsając. Serith jeszcze raz bluznął wymiocinami przed siebie. Przez moment poczuł chwilową ulgę, jakby żołądek pozbył się w końcu trucizny. I w tym momencie go olśniło. Musiał zostać otruty...

***

Przebudzenie nie było zbyt przyjemne. Suchość w ustach walczyła o dominację z posmakiem rzygowin, wszystkie mięśnie bolały go jak cholera i chyba miał gorączkę. Powoli otworzył oczy, ale zamiast jasnego światła któregoś z korytarzy powyżej albo mrocznej poświaty bloku C, ujrzał jedynie ciemność. Dopiero po kolejnej chwili zrozumiał, że znajduje się w jakimś szybie, do którego przez kratkę dochodzi jedynie pojedyncze pasemko światła. Poruszył się, ale od razu złapały go czyjeś ręce. Spojrzał nad siebie i zobaczył Annora.
- Ciii - przyłożył palec do ust - Szefie, uruchomiłeś windę i ta banda tu zjechała. Szukają nas. Leż cicho, aż sobie pójdą. Wszystko ci opowiem.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Coruscant] Odwiedziny w domu

Postprzez Serith Tallav » 18 Sie 2019, o 15:41

Serith był nieco zdziwiony tym co się właśnie działo, nie rzucił się na niego po jego słowach odmowy, a raczej jakby stał się smutny. Tallav momentalnie otworzył oczy gdy usłyszał jego słowa. - Bajeczkę? - jakby zapytał się Annora, czuł się źle, cholernie źle cały czas był osłabiony po tym ataku. Słowa Kronna, były czymś czego się nie spodziewał, ale czy to nie była kolejna próba zwodzenia go. Ale mogły być ciągle prawdopodobne, gdy wskazał na niego, ten spojrzał się na swoje trzęsące się ręce, dlaczego tak było, o co tutaj chodziło, dlaczego mieli go tak traktować, a ciekawsze było w jakiś sposób by to zrobili. Dokładnie w tym momencie, poczuł jak świat zaczął ponownie wirować, ból głowy nie do zniesienia. Nie, znowu jest atakowany, chciał się szybko chwycić poręczy, albo ściany, rozluźnił się chwile i to pozwoliło mocowładnemu na ataku. Tylko poczuł i zobaczył jak Annor do niego doskakuje, ale o dziwo go nie zaatakował tylko podtrzymał.
Nie wiedział jak go ktoś atakuje, ale w pewnym momencie nie wytrzymał zwymiotował prosto na podłogę przed sobą. Nie wiedział co się dzieje, to były okropne rzeczy, ale wiedział, że Kronn go podtrzymuje... To nie on był źródłem tego ataku, potrząsał porucznikiem, ale na razie to nic nie dawało, był otępiały. Po raz drugi zwrócił zawartość żołądka na podłogę, ale w tym momencie poczuł ulgę, ulgę jakby coś opuściło jego organizm. Nagle zrozumiał jedną rzecz... Został otruty...


***



Obudził się, a jedyne co czuł to posmak rzygowin na ustach, nie był tam gdzie poprzednio, był w jakimś innym miejscu, wszędzie było ciemno, jakiś szyb, bo dojrzał, że światło pochodzi tylko z kraty. Chciał się poruszyć, ale w tym momencie ktoś go złapał. Spojrzał się w górę i był to Annor. Zrozumiał i starał się być cicho, najwyraźniej cała sytuacja się całkowicie odwróciła, Dyrektor próbował go otruć, ale dlaczego? Tego sam nie wiedział, wiedział jedno był tutaj uwięziony... Elayne! Przecież ona tutaj jeszcze jest, sama pośród zdrajców. W jednym momencie chciał po cichu dorwać się do komunikatora i szybko wyłączyć wszelakie sygnały namierzające jego pozycję, nie mógł teraz zostać wykryty.
Gdy tylko otrzymał sygnał od Kronna, że już jest bezpiecznie odezwał się do niego, cicho, ciężkim głosem. - Elayne... Jest tutaj... - powiedział, miał delikatne drgawki po toksynie, którą wcześniej miał w organizmie.
- O co... O co tutaj chodzi? - zapytał się, ciężej oddychając, najlepiej przyjął teraz jakąś pomoc medyczną, ale wiedział, że raczej nie mógł na nią liczyć, chyba że Annor miał jakieś metody, wszak był medykiem w jego oddziale. Chociaż nadal Serith nie mógł być pewny Kronna, ale nie miał dużego wyboru, był teraz na jego łasce.
Awatar użytkownika
Serith Tallav
Gracz
 
Posty: 183
Rejestracja: 17 Lip 2017, o 22:43
Miejscowość: Rzeszów

Re: [Coruscant] Odwiedziny w domu

Postprzez Mistrz Gry » 22 Sie 2019, o 07:29

Gdy Annor usłyszał o Elayne, kiwnął tylko głową, na razie nic nie mówiąc. Obserwował jeszcze korytarz przez kratkę, by upewnić się, że ochrona stacji oddaliła się już na wystarczającą odległość. W końcu uznał, że musieli zostać sami w tym ponurym miejscu, bo przestał obserwować wąska szparę i podpełzł do swojego byłego dowódcy.
- Serith, nie wiem. Nie wiem też, kto za tym stoi. Odpoczywałem i zbierałem myśli u siebie w domu z rodziną po... sam wiesz po czym. Któregoś dnia, nie wiem już ile czasu temu to było, bo nie mam pojęcia, który dziś mamy dzień, przyszli do nas jacyś ludzie z wojska. Powiedzieli, że muszą wykonać jeszcze standardowe badania żołnierza przechodzącego w stan spoczynku, że czegoś im tam w papierach zabrakło. Nawet nie zwróciłem uwagi na dziwny fakt, że do czegoś takiego wysłano do mnie dwójkę ludzi, jakbym był jakimś admirałem... Nie pozbierałem się jeszcze wtedy na tyle, by jasno myśleć i nie byłem wystarczająco czujny... Potem w ścigaczu... jeden z nich wstrzyknął mi z zaskoczenia środek nasenny i obudziłem się już tutaj, w celi. Przesłuchiwali mnie, wypytywali o naszą ostatnią misję, wszystko to prowadził dr Milnoch.
Przerwał na moment. Być może coś usłyszał, a może po prostu potrzebował pozbierać myśli. Każde zdanie przychodziło mu z trudem, jakby dawno nie rozmawiał na spokojnie. Jakby dawno z kimś nie rozmawiał. Serith słyszał w jego głosie, jak bardzo jego przyjaciel jest zmęczony.
- Oni... torturowali mnie... Najróżniejszymi metodami. Są cierpliwi. Nie wiem, kto nimi kieruje, ale czegoś szukają, coś badają na mnie. Jestem dla nich jak obiekt eksperymentu. Jednego razu myśleli, że zemdlałem i zostawili uchylone drzwi, gdy wyszli się ze sobą skonsultować. Wtedy uciekłem. Gnałem przed siebie, aż zgubiłem ich w korytarzach stacji. Jest stara, w wiele z technicznych szybów się nie zapuszczają. Potem odkryłem ten korytarz, który ma nawet wejście na wyższe poziomy.
Ciałem Tallava wstrząsnęła kolejna torsja i jeszcze ostatki treści żołądkowych i żółć wydostały się z jego ust. Czuł kwaśny posmak w ustach. Drżącą ręką wytarł resztki ze swoich warg. Annor podpełzł jeszcze bliżej.
- Nie mam jak ci pomóc, musisz przeczekać, aż działanie narkotyku minie. Myslę, że podali ci psychotropy. Po nich zacząłbyś mieć zwidy, wariować i mieliby pretekst, by ciebie też zamknąć i wszystko zatuszować. Elayne powiedzieliby to, co mojej rodzinie, a gdyby nie dała spokoju, ja tez by podobnie załatwili. Ale... Wszyscy tu noszą imperialne mundury, ale czemu? Nie jesteśmy chyba w imperialnej placówce? Nasi by nam tego nie zrobili, prawda?
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Coruscant] Odwiedziny w domu

Postprzez Serith Tallav » 31 Sie 2019, o 10:35

Nagle usłyszał drugą stronę historii, która już bardziej do niego przemawiała. Teraz sobie zdawał z tego sprawę, dwóch ludzi po szeregowego żołnierza, dlaczego on na to samo nie wpadł, że to widocznie było za dużo jak na niego. Powinien dostać tylko zawiadomienie, że ma się stawić w szpitalu wojskowym, a nie wysłać ludzi po niego. Serith skarcił się w myślach za ten podstawowy błąd. Środek nasenny, no tak i sprzedali bajeczkę o ataku. Teraz to się jakoś układało. Tallav tylko słyszał, jak trudno mu się z nim rozmawia, słyszalne zmęczenie
Kolejne słowa były trudniejsze, aż w poruczniku zaczęło się coś gotować, a w połączeniu z jego stanem nie było to za dobre. Torturowali go, pieprzeni zdrajcy Imperium. Kolejne wydarzenia z jego strony były wiarygodne, a przynajmniej tak się wydawało. Wszystkie jego akcje jakie dotąd czynił raczej przemawiały, aby mu ufać, niźli nie.
Znowu nie wytrzymał kolejna porcja z żołądka wyleciała z jego ust, wytarł twarz częścią swojego białego munduru, który już nie był taki nieskazitelny jak wcześniej. Był pewien tego, że go otruł, ten pieprzony dyrektor czy ktoś za kogo się podaje.
- Miałem... Zaczęło mi się w głowie kręcić i czułem wszędzie zapach kwiatków, aż straciłem przytomność - powiedział cicho i nieco ciężkim głosem. - Nie wiem tylko dlaczego mnie zostawili... Był przy mnie jeden ze strażników... - powiedział, bo sam się zastanawiał nad tą kwestią, było to dosyć dziwne, chyba że nie wszyscy są tutaj wciągnięci w gierkę tych na górze i po prostu wykonują zlecone rozkazy przez dyrektora placówki, w takim wypadku Serith miał większe pole działania, ale nie był przekonany czy jego domysły są prawdziwe.
- To są jacyś zdrajcy... Dostałem obietnice od przełożonego, że zostawią cię w spokoju. Oznacza to jedną, gorszą rzecz. Jest kret w ISB, w Inkwizycji bo tylko oni mieli dane o tym co się wydarzyło - podzielił się swoimi przemyśleniami. Sytuacja była bardzo ciężka, musiał jak najszybciej zawiadomić górę, ale też dotrzeć do Elayne.
- Elayne miała być zaprowadzona do ich głównego nadajnika i stamtąd powiadomić Borgisa, ale nie wiem czy się jej udało. Muszę ją znaleźć i dostać się do tego nadajnika, wezwać po... Pomoc... Przez tą jebaną burzę nie mogę się normalnie z nimi połączyć... - powiedział po czym wziął kilka głębszych oddechów. Mówienie nie było takie proste w jego stanie.
- Jeszcze dołączyć za parę dni mieli tutaj Lucius i Neya... - dodał gdy już bardziej ustabilizował oddech. - Nie wiem na ile oni wiedzą, to co ja teraz wiem, na ile mógłbym udawać atak na siebie. Albo na ile będą się domyślać, że poznałem prawdę Musimy zdobyć broń i jakieś inne ubrania najlepiej strażników, aby tam się dostać. Masz jakiś pomysł? - syknął, czuł jak trucizna powoli wydostawała się z niego, ale to powodowało ból. Sytuacja była niezbyt dobra, była tragiczna teraz. Nie wiedział co teraz będzie myślał dyrektor, jak bardzo uzna, że Serith jest już spalony i poznał to co tu się dzieje. Miał mętlik w głowie... Teraz musiał chwilę odpocząć, żeby był zdolny do jakichkolwiek poważniejszych zadań, poczekać aż nieco narkotyk odpuści...
Awatar użytkownika
Serith Tallav
Gracz
 
Posty: 183
Rejestracja: 17 Lip 2017, o 22:43
Miejscowość: Rzeszów

Re: [Coruscant] Odwiedziny w domu

Postprzez Mistrz Gry » 3 Wrz 2019, o 14:30

- Dobrze, że tyle wymiotujesz. Twój organizm walczy z narkotykiem. na szczęście nie użyli od razu czegoś, co uszkadza mózg, tylko jakichś lżejszych prochów w większej dawce. A pomysł? Czekaj... Zaraz coś wymyślę.
Annor dźwignął się na łokcie i przeniósł swój ciężar ciała do przodu, by popchnąć kratkę oddzielająca ich od korytarza. Nie puścił jej, by upadający metal nie narobił hałasu, tylko odłozył ostrożnie na bok, po czym zaczął się wyczołgiwać. Poczekał, aż Serith powoli przepełźnie przez szyb, po czym wyciągnął rękę, by pomóc mu się wydostać. Podciagnał swojego byłego dowódcę i przytrzymał, gdy ten próbował stanąć na nogi. Wciąż był słaby, ale z pomocą Annora był w stanie utrzymać się pionowo. Gdy się podniósł, poczuł mocniejsze ukłucie bólu w głowie, gdy błędnik zaprotestował, ale kolejne torsje już na szczęście nie nadeszły.
Stanęli w ciemnym korytarzu klatki schodowej, która była obok windy. Na pierwszym półpiętrze. Tallav mógł spojrzeć w dół schodów i dostrzec zatrzaśniętą kratę prowadzącą do bloku C. Oni sami byli oświetlani jedynie nikłym światłem lampy awaryjnej, zabrudzonej i wiszącej tuż przy suficie. Przez chwilę stali w ciszy i nasłuchiwali, jednak poza pojedynczymi cichymi jękami pacjentów w celach, do tego miejsca nie docierał żaden inny dźwięk.
- Chodźmy - Annor wskazał w górę - mniej więcej w połowie jest schowek techniczny, tam się ukrywałem. Strażnicy ru nie zaglądają, bo ta część stacji jest stara, grozi pożarami, rozszczelnieniem i dekontaminacją, więc nikt tu się nie zapuszcza. Tylko o śluzy przy krarach dbają jako tako. W tym schowku odpoczniemy aż odzyskasz siły. A potem... Myślę, że musimy spróbować dorwać jakiegoś pojedynczego strażnika, cuało ściągnąć tu, a broń i kartę dostępu mu zabrać. Wtedy możemy tymi schodami dostać się do stróżówki na górze. Zwykle siedzi tam 2 strażników. Z bronią damy im radę, a potem przekradniemy się przez stację, zgarniemy Elayne i uciekamy do hangarów.

Kliknij, aby zobaczyć wiadomość od Mistrza Gry
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Coruscant] Odwiedziny w domu

Postprzez Serith Tallav » 22 Wrz 2019, o 20:57

Schowek techniczny, na to by nie wpadł, że tutaj mógł przebywać Annor, miał spore podejrzenia wcześniej, że właśnie w tych częściach przesiadywał, ale nie podzielił się z innymi swoimi przemyśleniami... I wyszło to na dobre, może coś mu z tyłu podpowiadało, aby właśnie tak postąpił, albo może to tylko jego zachowawcza postawa. Tak czy owak wiedział już dlaczego tutaj się nikt nie zapuszcza, takie zagrożenia jakie przekazał mu Kronn nie były zbyt zachęcające, ale jaka jest na to szansa jak do tej pory nic się nie stało, chyba niska, a przynajmniej taką nadzieję nosił w sobie Serith. Przy pomocy swojego przyjaciela usiadł i oparł się o metalową ścianę w pozycji półsiedzącej, nie był na tyle silny, aby stać, działanie narkotyku po mimo tego, że było słabsze to jednak nadal działało. Tallav nie czuł się dobrze, ale na pewno lepiej niż przez ostatni czas kiedy rzygał co chwilę, a świat kręcił się jak cholera.
- Usiądź, odpocznij... Też musisz nabrać nieco sił - syknął z bólu, czuł jak organizm walczy, nie było to przyjemnym uczuciem, ale wiedział, że tylko tak uda mu się zwalczyć toksynę. - Nie damy rady uciec przez najbliższe dni - rzucił do niego, a natychmiastowo zobaczył w oczach Annora zdziwienie połączone z chęcią poznania odpowiedzi na zadanie pytanie.
- Jak to nie uciekniemy, w hangarze na pewno są... - mówił, ale Serith przerwał mu - W mgławicy jest burza, potrwa parę dni. To akurat jest prawdę bo jak tutaj lecieliśmy z Elayne to zahaczyliśmy w nią i cudem dolecieliśmy. Pieprznąłem się tam w klawiaturę...
- Dali ci narkotyk jako lek przeciwbólowy... - Serith kiwnął mu głową z potwierdzeniem. - Sukinsyny - dodał po chwili.
- Dałem się podejść, nie sądziłem, że tutaj są zdrajcy, ale całkiem dobrze grali. Odebrali nam broń pod pretekstem prawa, co paradoksalnie jest zgodne z prawem, przestrzelę kolana sukinsynowi - powiedział porucznik kiwając głową na boki nie mogąc uwierzyć, że tak łatwo łyknął bajeczkę dyrektora. Przynajmniej sobie uświadomił, że miał rację co do Milnocha, że był w to zamieszany, bardziej go teraz ciekawiło czy on nadal jest na stacji czy jednak wyleciał z niej przed nimi.
- Neya i Lucius też tutaj mieli lecieć, ale dołączyć za parę dni - nagle zobaczył jak Annor odwrócił głowę w jego stronę, widać było, że jest nieco wzruszony tą sytuacją, ale nie było co mu się dziwić pozostawiony sam, za pewne myślał, że nigdy nie zobaczy znajomych twarzy, a teraz... - Nie zapomnieliśmy o tobie bracie - rzucił do niego Serith delikatnie się uśmiechając. - I podziękuj swojej żonie, bo to dzięki niej tutaj jesteśmy - Kronn momentalnie spojrzał na niego.
- Wszystko z nimi dobrze?! - zapytał doskakując do Tallava. - Wszystko w porządku, jej nie niepokoili, twój syn rośnie. Niestety jest podobny do ciebie - powiedział to delikatnie ze śmiechem. Annorowi spod łez jakich przed chwilą uronił ukazał się śmiech, opuścił głowę, a potem ponownie spojrzał na swojego byłego dowódcę i uściskał go. Porucznik klepnął go po plecach
- No, już, już bo mnie zgnieciesz - Kronn usiadł koło niego. Kolejne minuty, a nawet może i godziny minęły im na rozmowie i odpoczynku, a na pewno do pomocy w upływie czasu pomogły wspomnienia ze starych lat służby. Wiele wspomnień, które wywoływały uśmiech na twarzy Tallava po mimo sytuacji w jakiej się znaleźli, a w tym czasie zwalczał toksynę w swoim organizmie, przez co nie kiedy musiał robić przerwę, aby wyrzucić z siebie część żółci, która podchodziła do jego gardła. Chwila wytchnienia w tym całym pierdolniku jaki teraz miał do ogarnięcia. Jednak po mimo tej ciekawej rozmowy cały czas w głowie miał, że jest tam gdzieś jego ukochana i nie wiedział do konkretnie teraz zrobić.


***



Gdy już jego organizm był na tyle przywrócony do użytku, że mógł już w miarę się ruszać bez ryzyka o kolejne omdlenie czy możliwości ustania na nogach postanowił wprowadzić w życie swój plan. Miał zamiar przejść na nieco wyższe piętra, tak aby być pewien, że chodzą tam jacyś strażnicy, chyba że Annor sugerował inaczej, na przykład na terenach sekcji C. Wszystko miało być całkiem prostym pomysłem. Porucznik chciał wyszukać jakiś osamotniony patrol, najlepiej jakiś dwuosobowy. Gdy przechodzili koło wejścia przejścia z kratami, tam gdzie przebywali chciał zagwizdać, albo jakoś odkaszlnąć, aby sprowokować ich do zaglądnięcia w to miejsce, nawet mógł się nieco wychylić udając rannego i krzyknąć do nich, że potrzebuje pomocy z uciekinierem wchodząc ponownie na klatkę schodową. Tam chciał dosyć sprawnymi ruchami obezwładnić strażników, a doświadczenie i szkolenie w Korpusie Szturmowców i dodatkowe szkolenia w ISB powinni pomóc i nadrobić gorszą dyspozycję Seritha.
Standardowo zabrał im wszelakie identyfikatory, dokumenty, broń czy komunikatory oraz oczywiście broń i ubrania, aby się w nie przebrać. Komunikator utrzymywał włączony, aby mieć podsłuch na lini i dowiadywać się na bieżąco w tym co się dzieje na stacji i jakie rozkazy płyną do strażników. Oczywiście zaprowadził ich gdzieś głębiej w stację, aby mieć pewność, że ich nikt nie znajdzie i nie usłyszy. Przepytał ich, a raczej przesłuchał chciał wyciągnąć tyle ile mógł o tym co tutaj się dzieje, jaki jest rozkaz wobec Tallava, gdzie jest drugi członek ISB, co planuje dyrektor i dlaczego służą zdrajcą Imperium, ogólnie chciał wyciągnąć jak najwięcej wiadomości o tym co tutaj się do cholery dzieje. Ostatecznie chciał jednak ich ogłuszyć, związać i schować w jakimś schowku, aby nie donieśli reszcie.
Przebrani w strażników - Serith i Annor, miał głęboką nadzieję, że nosili na głowie jakieś czapki, rogatywki, aby ukryć nieco twarzy w kamerach. Celem było dostanie się do miejsca gdzie mają antenę nadawczą, aby wezwać pomoc do komandora Artasa, bądź pułkownika Borgisa i powiadomieniu ich o zdradzie Imperium i aktualnej sytuacji. Jednocześnie Tallav chciał odnaleźć Elayne lub nawiązać z nią kontakt, aby sprawdzić co z nią i czy może jakoś pomóc.
Awatar użytkownika
Serith Tallav
Gracz
 
Posty: 183
Rejestracja: 17 Lip 2017, o 22:43
Miejscowość: Rzeszów

Re: [Coruscant] Odwiedziny w domu

Postprzez Mistrz Gry » 25 Wrz 2019, o 15:10

Kolejne chwile odpoczynku pozwoliły mu nabrać trochę sił. Początkowo pojawiło się nawet uczucie głodu, pp tak solidnym opróżnieniu żołądka, ale Serith stłumił je, skupiając się na czekającym go teraz zadaniu. Musieli jakoś wydostać się z tej sytuacji, póki mieli jeszcze jakiekolwiek siły. Annor co prawda jakoś przyzwyczaił się do głodowego trybu funkcjonowania, ale dwie osoby okradające cele z papki dla pacjentów nie miały już szans się tu wyżywić.
Plan, jaki obyślił Tallav, był dobry i Annor zgodził się na realizację najszybciej, jak to będzie możliwe. Wyciągnął ze schowka dwa metalowe pręty i drut, którym mieli związać pojmanych strażnuków. Niestety nie znalazło się nic więcej pomocnego.
Z tym, co mieli, musieli spróbować. Schodami podeszli jeszcze dwa poziomy wyżej. To techniczne przejście trzeszczało czy syczało przy każdym kroku, ale nic nie wskazywało na to, aby akurat teraz się rozszczelniło. Z ulgą stanęli u wylotu koryrarza do sekcji C. Przed sobą mieli, tak jak niżej, sieć tuneli, przy których umieszczone były cele, każda ze swoim numerem. I tutaj panował lekki półmrok, mogli więc łatwo przyczaić się w cieniu tunelu na nadchodzących strażników. Miejsce wybrali niedaleko windy, gdzie na pewno ktoś zajdzie. Nie musieli też wcale długo czekać. Ich ofiary pojawiły się po jakimś czasie, nadchodząc od strony cel w kierunku windy.
Strażnicy byli całkowicie zaskoczeni atakiem. Gdy zbliżyli się do kryjówki Seritha i Annora, ci wyskoczyli razem i rzucili się na nich. Dwójka strażników oberwała prętami po głowach. Lekkie , otwarte hełmy, które mieli na głowach, ochroniły ich przed urazem, ale ogłuszenia nie uniknęli. Zamroczeni padli na podłogę, a wtedy dwaj żołnierze sprawnie odebrali im broń i poprawili strzałami wiązek ogłuszających. Potem wystarczyło ich związać drutem i wciągnąć do sekcji technicznej.
Tam mieli dużo czasu, by ich rozebrać i dokładnie obszukać. Każdy z nich miał na sobie lekkie opancerzenie, żłożone z kombinezonu i kilku płyt i standardowy karabin ustawiony w tryb ogłuszania. Poza tym elektryczne pałki i komunikatory. Jeden z nich w podręcznym oporządzeniu ukrył jeszcze paczkę fajek. Wszystko to zostało im odebrane i wykorzystane przez obydwu ściganych. Pasowało mniej lub bardziej, ale ostatecznie dało się założyć tak, by nie przeszkadzało w ruchach. Zdobyczne hełmy nie zasłoniły ich twarzy w całości, ale dawały już jakąś osłonę.
W końcu jeden ze związanych ludzi się przebudził. Nie szarpał się, szybko zrozumiał, co się stało. Obracał tylko w półmroku głową to na Annora, to na Seritha. Ten drugi od razu zasypał go serią pytań.
- Zdrajcy? Jesteś chory człowieku. Twój kolega też, chociaż dawno myśleliśmy, że zdechł gdzieś w szybie technicznym. Wszyscy was teraz szukają, a tą trzecią poddano kwarantannie na górze. Skaziło was jakieś cholerstwo od tych Mocowładnych i nawet nie zdajecie sobie sprawy z tego, jakim zagrożeniem jesteście.
Jeniec zrobił przerwę na złapanie oddechu. Annor również przysłuchiwał się rozmowie, ale pilnował też drugiego ze strażników.
- Nie wiem, co chcecie zrobić, ale wszyscy szukają teraz dwójki zbiegłych pacjentów. Nieważne, gdzie się ukryjecie, w końcu was znajdą. Dyrektor nie pozwoli, by tacy jak wy zagrażali obywatelom Imperium.
Strażnik nie wiedział nic więcej albo też nie chciał więcej powiedzieć. I on, i ten drugi dostali kolejną, silniejszą tym razem, wiązką ogłuszającą.
- Serith - odezwał się jego przyjaciel - To wszystko coraz bardziej śmierdzi. Nieźle im nakłamali. Chyba musimy dorwać tego dyrektora, żeby dowiedzieć się czegoś konkretnego. On tu wszystkim rządzi, reszta nic raczej nam z prawdy nie powie, bo pewnie jej nie znają. Dowiemy się też co z Elayne.

Kliknij, aby zobaczyć wiadomość od Mistrza Gry
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Coruscant] Odwiedziny w domu

Postprzez Serith Tallav » 23 Paź 2019, o 09:31

Szybka akcja jaką podjął Serith wraz z Annorem poskutkowała, pomimo tego, że nadal czuł skutki zażycia narkotyku to w tej chwili one bardzo zmalały, jednak pozostawało osłabienie i oto się najbardziej martwił porucznik. Obezwładnienie strażników było jedną z prostszych rzeczy cios prętem w głowę zawsze działa. Zamroczyli się, a to dało szansę dwójce na zabranie im broni i strzelenie w nich wiązką ogłuszającą.
Zabrali im wszystko co mogli, ubrania, kombinezony, pancerze i najważniejsze broń oraz komunikatory, a także karty dostępu. Hełm co prawda nie był pełny, ale jako tako zasłaniał twarz, dzięki temu mógł liczyć, że nie zostanie wykryty na kamerach, a strażnicy też nie powinni kojarzyć jego twarzy, był tutaj znacząco za krótko, aby go zapamiętać zwłaszcza, że widziała go jedynie garstka osób. Wreszcie obudził się jeden z nich, a Tallav wypluł z siebie masę pytań o sytuację, a jego odpowiedź nawet go nie zaskoczyła. Problem był taki czy strażnicy są tak samo wciągnięci to czy tylko zmanipulowani przez dyrektora, ale tak jak mu się zdawało raczej są po prostu przez niego oszukiwani. Dwójka zbiegów-pacjentów, widać bardzo szybko zdegradowali go do roli zbiega. Był już mocno "zakłopotany", i to było chyba najlżejsze słowo jakie można było użyć w sytuacji jakiej się znalazł. Otoczony w miejscu opanowanym przez zdrajców, odcięty od komunikacji na zewnątrz, nie mógł wezwać odsieczy przy pomocy swojego komunikatora, musiałby czymś wzmocnić sygnał, a jedyną taką rzeczą była antena. Czuł się jak skopany pies w tej sytuacji, ale nie mógł się załamać, nie teraz gdy w niebezpieczeństwie było bezpieczeństwo Imperium, a jeszcze bardziej, że w niebezpieczeństwie był jego przyjaciel oraz jego dziewczyna, nie mógł się poddać za żadne skarby.
- Jakim ja jestem zagrożeniem? Twój cholerny szefuś zdradził Imperium, a teraz ty się do tego przyczyniasz! Dopilnuje, żebyś trafił pod sąd - powiedział do niego. Po czym dołożył do tego swoje dwa kolejne pytania popierając chęć odpowiedzi swoją pięścią. Pierwszy raz to robił, pierwszy raz użył przemocy fizycznej w czasie przesłuchiwania, nie lubił tego uważał, że posuwanie się do takich metod jest dosyć prymitywne. Uważał, że jeśli ktoś nie potrafi wyciągnąć potrzebnych informacji za pomocą słów, nacisku psychicznego to jest słaby, ale teraz... Teraz zadziałał tak, może instynktownie chcąc wyrzucić z siebie frustracje po całej tej sytuacji, poczuł się teraz jak ktoś słaby, zwykły siepacz, a nie człowiek z arystokratyczną krwią w żyłach. Gdy odpowiedzieli na wszystko co ich interesowało ponownie w ruch ruszyły karabiny, które wysłały na więźniów fale ogłuszające.
- To jest pewne, że musimy go dorwać, ale także musimy się skontaktować z moim przełożonym, albo komandorem Artasem, potrzeba wsparcia. Jedyne co mi jeszcze przychodzi do głowy to, żeby wyszło na jaw to co robi dyrektor wtedy strażnicy powinni zmienić bardzo szybko front jeżeli nie są w to głęboko umoczeni - rzucił do Annora porucznik.
Trzeba było rozplanować kolejne ruchy, z tego co się zdawało Kronn mógł mieć rację, należało dotrzeć. Trzeba było w jakiś sposób dostać się do dyrektora, ale aby tam wejść należało przejść masę grodzi z pilnujących ich strażnikami, więc należało w jakiś sposób odwrócić ich uwagę. Na pewno co pierwsze zrobił Serith to włączenie linii komunikacyjnej strażników, tak aby być na bieżąco z rozkazami, miejscami poszukiwań oraz wyszukiwaniem informacji o Elyane i dyrektorze oraz o każdym jakimś dziwnym, podejrzanym rozkazem, powiadomieniem.
Póki co wymyślił dosyć prosty plan, ale który mógł okazać się całkiem skuteczny, przecież najprostsze plany są najlepsze... Na początku wybrał miejsce gdzie nie ma kamer, albo po prostu chciał je zlikwidować, przechodził jak zwykły pojedynczy patrol i chciał odciąć kabel odpowiedzialny za połączanie, albo zestrzelić, raczej tutaj nie było dużej ilości patroli. Chciał uruchomić linię i poprosić o wsparcie z posterunku nad windą, najlepiej jakby to była linia tylko i wyłącznie do nich. Miało to być szybkie powiadomienie, że znaleźli zbiegów i potrzeba natychmiastowe wsparcie, a jego głos, najpierw zmodulowany nieco, aby nie rozpoznali głosu Tallava mówił szybko i ciężko oddychał, tak aby utwierdzić ich, że muszą jak najszybciej tutaj przyjść. Czekał na nich gdy zjadą windą, stał opierając się o ścianę udając zmęczonego i rannego z poszarpanym mundurem.
- Tam są - wskazał głową na miejsce gdzie miał czekać na nich Annor. Poczekał aż pierwsi wejdą wtedy poszedł za nimi i tam chciał ściągnąć ich wiązkami ogłuszającymi, a potem zamknął strażników gdzieś, gdzie trudno byłoby ich znaleźć, uprzednio związując. Wtedy teoretycznie chciał udać się windą na wyższy poziom i dzięki temu pusty byłby pierwszy posterunek, których ich miałby wyprowadzić z sekcji C, w razie czego Annor udawał rannego, napadniętego przez jednego z uciekinierów i prowadzi go do strefy szpitalnej, aby łatwiej było się prześlizgnąć dalej.
Awatar użytkownika
Serith Tallav
Gracz
 
Posty: 183
Rejestracja: 17 Lip 2017, o 22:43
Miejscowość: Rzeszów

Re: [Coruscant] Odwiedziny w domu

Postprzez Mistrz Gry » 26 Paź 2019, o 08:58

Plan Seritha zawierał w sobie pewne ryzyko. Zakładał, że strażnicy nie będą zbyt rozgarnięci i przez wymuszony nagłym zniknięciem więźniów pośpiech, nie będą zbyt wnikliwi. Zamysł okazał się dobry. Nerwowość sytuacji spowodowała, że gdy tylko usłyszeli o jakimś zdarzeniu, pobiegli w tamtą stronę, na pomoc swoim i by więźniów złapać. Tym samym łatwo wpadli w zastawioną przez nich pułapkę. Najpierw Tallav usłyszał odgłos pierwszego z padających ciał, potem krótkie przekleństwo Annora i już myślał, że jednak coś poszło nie tak, gdy jego przyjaciel wyszedł z korytarza, odrzucając na bok drugiego z nieprzytomnych mężczyzn.
- Załatwione. Możemy ruszać - ruchem głowy wskazał drzwi windy.
Podczas podróży w górę, Serith gorączkowo myślał nad ich dalszymi posunięciami. Jeśli chcieli dopaść dyrektora, musieli to zrobić jak najszybciej, nim ten zorientuje się, że jego pacjenci zbliżają się do sekcji centralnej i przebrani są za strażników. Cały czas tez z tyłu głowy krążyła mu myśl: "co jeśli w stróżówce było więcej strażników niż tych dwóch?"
Gdy winda stanęła i drzwi zaczęły się otwierać, unieśli broń w pogotowiu, gotowi do strzału. Na szczęście nie było to konieczne, miejsce było puste. Nie czekając dłużej, Annor dopadł do panelu kontrolnego i zaczął się wyszukiwaniem kamer. W tym czasie Serith starał się ubezpieczać windę i wyjście główne.
- Nie jestem specjalistą od tego, więc szkoda czasu na coś większego, ale wyłączyłem chociaż kamery, którymi sterowało się bezpośrednio z tej stróżówki. Do całej sieci potrzebne jest hasło. Za to znalazłem plany stacji. Spójrz tutaj - Tallav zerknął w jego stronę. - Możemy pójść tutaj i tutaj, potem skręcimy w tę stronę i dojdziemy do centralnej części stacji prawie od strony sektora A. Tam trzymają na pewno mniej groźnych pacjentów, więc w kryzysowej sytuacji spodziewam się, że stamtąd ściągną posiłki. Pamiętasz też jeszcze jakąś drogę?
Gdy szykowali się już do wyjścia, wykorzystując do otwarcia drzwi znalezioną przy panelu kartę kodową, Annor zatrzymał się jeszcze przy maszynie.
- Czekaj, jeszcze jedno - nachylił się nad panelem i wcisnął jedną z opcji. - Zbiegli pacjenci znalezieni w sekcji C. Poziom drugi. Mamy rannych, przyślijcie, kogo się da. Ja schodzę na dół ubezpieczać windę.
Komunikat poszedł w sieć i był kolejną opcja na odwrócenie już uwagi całej stacji od miejsca, w które zmierzają. Minie trochę czasu, aż znajdą swoich kompanów i odkryją, co naprawdę zaszło. W tym czasie Serith z Annorem mogli dostać się do dyrektora.
- A teraz biegiem! Musimy ukryć się, zanim dobiegnie tu reszta.

Kliknij, aby zobaczyć wiadomość od Mistrza Gry
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Coruscant] Odwiedziny w domu

Postprzez Serith Tallav » 20 Lis 2019, o 17:13

Plan się udał! Chociaż było ryzyko, że się nie powiedzie, ale najwyraźniej Serith całkiem dobrze ocenił, że zmieszanie z powodu zniknięcia jego i Annora spowoduje stres i napięcie wśród strażników, wszakże to byli ludzie, którzy służyli w Korpusie Szturmowców, a Tallav teraz w ISB, więc byli całkiem poważnym zagrożeniem. Szybka akcja i przyjacielowi oficera służb bezpieczeństwa udało się uciszyć strażników, którzy zbiegli ze stróżówki wyżej. Przez podróż windą zastanawiał się czy może ktoś jeszcze jest na posterunku, ale jednak okazało się, że jego założenia były dobre. Kronn szybko pomyślał i dopadając do panelu kontrolnego odłączył wszystkie kamery jakie mógł z tego miejsca. Szybko także dorwali się do mapy stacji i równie szybko odnaleźli potencjalną drogę jaką mogli się udać do sekcji.
- Z tego co pamiętam to możliwe, że jest, ale mijaliśmy wtedy sporo stróżówek, więc sądzę, że nie będzie różnicy, którą drogą się udamy - odpowiedział mu Serith. Już mieli ruszać dalej, ale wtedy Annor wpadł jeszcze na kolejny bardzo dobry pomysł. Powiadomił na głównym kanale o zbiegach w sekcji C, o rannych i potrzebnym wsparciu. To powinno zwabić tam jeszcze więcej ludzi, a więc i w sekcji centralnej powinno być mniej ochrony, powinno być nieco łatwiej... A przynajmniej taką miał nadzieję Tallav.
Momentalnie wbiegli do jednej z mniejszych bocznych korytarzy tak aby ukryć się przed nadciągającym wsparciem na sekcje C. Chwilę musieli poczekać, ale usłyszeli, usłyszeli stukot wojskowego obuwia, a zaraz potem przebiegające cienie, kierujące się do windy. Kilku, po ich cieniach wyliczył ich na czterech, sześciu. Gdy tylko Serith usłyszał dźwięk windy, a potem zamykanych drzwi wychylił się, zjechali w dół. Teraz mieli moment na przejście. Ruszyli przechodząc przez grodzie wychodzące z przejętej przez nich stróżówki. Powoli ruszyli przez kolejne korytarze tutaj już niestety napotkali na działające kamery na szczęście ich hełmy przykrywały ich od góry i mieli tą możliwość ukrycia twarzy przed niechcianym wzrokiem.
W pewnym momencie kierując się w stronę sekcji A napotkali inny patrol, jednak ten specjalnie nie zwrócił na nich uwagi tylko przeszedł koło nich. Szli kolejne minuty mijając po drodze jeszcze jeden z patroli, a także wieżyczki strażnicze, ale wkrótce dotarli do przejścia nad którym widniał piękny napis "Sekcja A" ale oczywiście nie obyło się bez minięcia stróżówki. Jeden ze strażników, który pilnował przejścia nawet zwrócił na nich uwagę.
- Jak tam? - rzucił do nich. Porucznik tylko machnął ręką sygnalizując, że szkoda gadać i pokiwał delikatnie głową na boki spuszczając nią. Ochroniarz tylko uśmiechnął się i puścił ich dalej. Droga przez ten sektor była znacznie lepsza niż przebywanie w sekcji C. Normalne światło, ta część nie wyglądała jak za czasów Imperatora Palpatine, a bardziej nowocześnie chociaż do najnowszej sztuki architektonicznej mieli daleko. Przez alarm czwartego stopnia wszyscy pacjenci byli pozamykani, a na korytarzach tylko co jakiś czas było widać strażników, ale mniej niż wcześniej jak widział to Serith, najwidoczniej ich wabik zadziałał i część ochroniarzy oddelegowano bliżej sekcji C. Tutaj już było także widać aktywność wieżyczek strażniczych było ich nieco więcej, cóż to za paradoks, że w najgroźniejszej strefie nie widział żadnej. Ale i wtedy dotarli do kolejnego przejścia ze stróżówką do strefy centralnej.
Teraz należało znaleźć sposób, aby dotrzeć do dyrektora placówki. Musiał wymyślić w jaki sposób dostać się do niego bez wzbudzania podejrzeń, albo żeby wykryli ich jak już wszystko wykonają. Jednym z pomysłów mogło być ogłoszenie alarmu, że widziano zbiegów w okolicach klatki schodowej w Sekcji A co pozwoliłoby odciągnąć część sił z sekcji A, należałoby wtedy jak najszybciej dotrzeć do pomieszczenia gdzie stacjonuje Dyrektor. Jednak przed tym wszystkim chciał zrobić pewien trik. Stacja była stara, pamiętała czasy początków pierwszego Imperium Galaktycznego, a widać było gołym okiem, że mało kto o nią dbał. Chciał odnaleźć na uboczu, ale w miarę blisko biura dyrektora rozdzielnie chciał ściągnąć płytkę, aby mieć dostęp do okablowania, a następnie wyrwać kabel lub kable lub strzelić do nich z blatera, aby je spowodować spięcie na stacji. Gdy tylko to się uda miał zamiar szybko rzucić na linii komunikacyjnej, oczywiście wcześniej odpowiednio zmieniając swój głos, że widziano zbiegów niedaleko klatki schodowej przy sekcji A, aby tam odciągnąć część straży. W tej chwili miał nastąpić właściwa część planu.
Serith spodziewał się, że możliwe będzie spotkać straż przy drzwiach do biura dyrektora. Więc zbliżając się tam chciał odciągnąć ich uwagę, że potrzebne jest natychmiastowe wsparcie przy klatce schodowej. Najlepiej by było, jak Annor udawał by, że jest ranny w ramię czy coś w tym rodzaju, na sekcji musiał panować chaos, jak największy i dezinformacja, aby strażnicy byli zajęci szukaniem wyimaginowanego przeciwnika. Następnie pozostawało wejść do środka biura i od razu po zamknięciu drzwi potraktować Arado strzałem ogłuszającym, tak, aby nie dał rady nic zrobić, żadnego ruchu i zawiadomienia do ochrony, a potem wziąć się za przesłuchanie dyrektora...
Awatar użytkownika
Serith Tallav
Gracz
 
Posty: 183
Rejestracja: 17 Lip 2017, o 22:43
Miejscowość: Rzeszów

PoprzedniaNastępna

Wróć do Archiwum

cron