- Komisariat Milicji, słucham... - odezwał się flegmatyczny głos z komunikatora
- Bandyci! Ulica Białych Kwiatów budynek 14! Zaatakowali mój dom, Uzbrojeni po zęby! - pełny emocji głos nie poruszył zbytnio nastawienia rozmówcy, wciąż brzmiał monotonnie, jakby dopiero co by go ktoś obudził w nocy
- Proszę się przedstawić. Dane i numer indetyfikacyjny... czy zdaje sobie pani sprawę z konsekwencji niepotrzebnego wezwania...
- Aleraa Rev, numer... 777... - Togrutanka przerwała po czym, przez chwilę walczyła z pamięcią, w tym czasie usłyszała ziewnięcie wydostające się z komunikatora - ...321AR, proszę o pomoc, szybko! - przerwała kobieta nieco poddenerwowana, facet jej działał na nerwy
- Dobrzeee... Proszę zachować spokój... Patrol powinien tam zjawić się za piętnaście minut.
Kobieta kończąc rozmowę miała wrażenie, że po tych piętnastu minutach może być już za późno. Powątpiewała też czy zgłoszenie zostanie potraktowane poważnie.
***
- Kruger kto dzwonił? - huknął znienacka komendant, który wkroczył tuż po tym jak rozmowa się urwała. Był nieco rozjuszony, jak zwykle. Kruger gdy tylko go spostrzegł wystrzelił na krześle poprawiając swoją postawę. Jego głos przybrał poważnego tonu.
- Patrząc na numer to jakaś obca rezydentka. Prosi o pomoc sir. Ponoć jacyś bandyci. Moim zdaniem...
- To czemu kurwa jeszcze nie ruszyłeś dupy! Wiesz co zrobi gubernator jak się dowie, że w jego złotym oczku dzieją się krwawe jatki?! Masz zebrać tam patrol i to w pięć minut! Victor powinien być najbliżej tej dzielnicy Voo'nh Maas, jest jeszcze Drool, Borm i Selmon, również blisko i jak jeszcze raz przyłapię cię na ziewaniu to wylatujesz na zbity pysk. Zrozumiano?! Ogłuszyć, złapać i przywieźć! Jasne?!
- Tak jest Sir! - powiedział donośnie, po czym zbladł natychmiast. "Pięć minut" wryło mu się w myśli i do końca nie wiedział jak się do tego zabrać. Mimo to jego ręka szybko powędrowała w stronę holokomunikatora. Wziął głęboki oddech i zabrał się do pracy.
- Ja wybieram się tam osobiście... czymś mi tu śmierdzi... lepiej, żebym nie musiał tam nic sprzątać - wyjaśnił komendant mierząc podwładnego wzrokiem po raz ostatni, po czym równie szybko jak wszedł tak wyszedł z pomieszczenia.
***
Dwóch bandytów leżało na ziemi. Jeden zanurzony twarzą w kałuży juchy drugi z rozprostowanymi na wszystkie strony kończynami spoczywał na plecach z zamarzniętym wyrazem szoku na twarzy. Ci Nikito na pewno nie walczyli jeszcze przeciwko komuś tak szybkiemu. Alera mogła jednak teraz spostrzec, że jeden ze Speederów znacznie się różnił od pozostałych. Był, jakby bardziej zadbany, a symbole i ikony mogły wskazywać, że właściciel miał siebie za siewcę śmierci. Mnóstwo było czaszek i kości. Miała przeczucie, że pojazd należał do kogoś o znacznie wyższej pozycji i reputacji.
Odgłos wystrzału rozległ się echem po milczącej okolicy, kobieta słyszała swój przyśpieszony oddech celując z broni w stronę drzwi. Ewidencja tego typu hałasu z pewnością przyśpieszy przybycie szturmowców.
Czekała i póki co nikt nie wychylił się zza drzwi. Jedno co udało jej się zauważyć to nagłe zgaśnięcie świateł u sąsiadki... zanim to jeszcze dotarła do ściany.