Content

Archiwum

[Naboo] - Voo'nh Maas

Re: [Naboo] - Voo'nh Maas

Postprzez Mistrz Gry » 28 Kwi 2017, o 14:40

- Aleraa... Oni kompletnie nie są przygotowani do tej pracy! To zbiry! A my mamy Muunów przy stoliku. Wiesz, że rozmawiają na temat interesów, które mogliby prowadzić w tych rejonach?! Kobieto pomyśl choć raz! - widząc uległą postawę podwładnej, wykrzyczał się na kelnerce
- Rozumiem, że masz jakiś pomysł jak ten Wookiee będzie swoją "SZTUKĄ" ulepszał nasz obiekt. Wyjaśnij mi to. Normalnie umieram z ciekawości - założył ręce i zaczął tupać czekając na odpowiedź
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Naboo] - Voo'nh Maas

Postprzez Aleraa Rev » 28 Kwi 2017, o 16:31

Jeśli istnieje kilka rzeczy, których Aleraa nie cierpi, to jedna z nich jest to na pewno krzyczenie na nią, kiedy ona spokojnie rozmawia z daną osobą. A na pewno nie w takiej sytuacji. Po tym pełnym wyrzucie monologu wraz z krzyczeniem na nią zmieniła postawę. Z małej potulnej dziewczyny wyprostowała się oraz jakby poszerzyła. Jej lekku zagrały niespokojnie i spojrzała się na szefa.
-Jeśli szef nie pamięta, kiedy przyszłam tutaj do pracy, szef miał dokładnie takie samo zdanie o mnie. Myślał pan o mnie jako najgorszej bandytce. Ja dałam im takie samo prawo, jak pan mi.

Wiedziała przy tym o Muunach, inaczej szef nie byłby aż tak zły. Poprawka, wściekły, ale i tak była osobą w otoczeniu jedyną, która myślała logicznie.
- Myślę tak jasno, jak to możliwe. I wiem, że Muunowie rozmawiają o interesach... Bo o czym innym rozmawialiby Muunowie?!?!- to prawie wykrzyczała.
-A jeśli chodzi o Wookie, to widział pan kiedyś, jak wyglądają? Czy szef choć raz spojrzał na świat? Sztuka Wookie jest nawet piękniejsza od sztuki Togrutan... I mówi to osoba, która była ślepa! Szefie, widział szef chociażby bębny albo słuchał muzyki? Kilka miesięcy temu była wystawa a'propo niej... Rozumiem, są niewyszkoleni i o to szef może być wściekły i się z tym zgadzam... - tutaj już nie dała się zastraszyć. Była wyprostowana i naturalna dzikość wręcz z niej emanowała - Ale można potraktować to jako dzień próbny...
Błędy specjalnie, wiadomo, jeszcze nie opanowała do perfekcji Basicu. Poza tym ma akcent...
Image
Ilość Sprzedań w niewolę - 2
Ilość ucieczki z niewoli - 2.
Ilość wkrzonych właścicieli i oficjeli Imperium - 3.
Awatar użytkownika
Aleraa Rev
Gracz
 
Posty: 157
Rejestracja: 21 Cze 2016, o 15:58
Miejscowość: Bełchatów

Re: [Naboo] - Voo'nh Maas

Postprzez Mistrz Gry » 2 Maj 2017, o 13:39

- Dobra widzę, że muszę się z tobą przekrzykiwać, tak?! W porządku, pokaż mi jak zamieniasz ich w obiekty godne występowania w mojej restauracji, ja wychodzę! Się przewietrzyć! Wracam za trzy godziny, jak nie będzie efekt zadowalający to wylatujesz wraz z nimi! - Wyrzucił z siebie po czym obrócił się na pięcie i z trzaskiem drzwi wylądował w szatni. Jego zachowanie było aroganckie i dziecinne, ale Aleraa wiedziała, że w kwestii zwolnienia jej nie żartuje.


Opisz jak nowa dwójka wykonuje swoją pracę i jak ich szkolisz. Opisz też lokal. Opisz zmiany. Niech to będzie dobry rozbudowany post. Od tego zależy jakie będzie ułatwienie w rzucaniu kostką (w następnym poście). Rzut kostką będzie decydował o reakcji ostatecznej szefa
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Naboo] - Voo'nh Maas

Postprzez Aleraa Rev » 3 Maj 2017, o 12:07

Kiedy szef wyszedł oraz tak krzyknął trzaskając drzwiami aż skrzywiła się, a jej lekku niespokojnie zagrały. Wiele razy szef miał takie fazy, ale dzisiaj już przebił samego siebie (z jej lekką pomocą). Wielokrotnie już odstawiał takie cyrki, a zwłaszcza kiedy Aleraa postanowiła wyrzeźbić portyk na wzór plemiennych. Nie wiedziała, że tak można szybko można obiec planetę. Wiedziała jednak, że tym razem szef nie żartuje w żadnym razie. Jej praca wisi na włosku.

Kiedy wyszła do sali, by sprawdzić co i jak, Rabahtli’havoru spojrzała się na nią zdziwiona. Aleraa dała znak, że jest na włosku, po czym wróciła do pracy. Lokal... Lokal był szczególny i nie chodzi tutaj tylko o specyficzne zapachy, ale również o szczególną atmosferę... Było jak w domu, ale również ma swój sposób dziko i nieokrzesanie... Lokal był dosyć duży, około 300 metrów kwadratowych. Podłoga była wykonana z swojego rodzaju klepiska, a raczej coś wyglądającego na klepisko, lecz nie będący nim, była to raczej taka posadzka. Było dwadzieścia okrągłych stolików wykonanych jakby niedokładnie, z pewnymi mankamentami oraz rzeźbieniami w stylu wzorowanymi na trandoshańskie, a dookoła tych stolików było od dwóch do ośmiu krzeseł jakby wyciosanymi w kawale drewna. Surowe, lecz jak praktyczne i nadające charakter. Przestrzeń była bardzo oświetlona głównie w związku z dużymi oknami z jakby błoną pławną. Zamiast grzejników było palenisko dające ciepło oraz dające widok na powoli wędzące się ryby i piekące się mięsa. Drzwi były wykonane z swoistych roślin, ale na noc były zamykane na klasyczne drzwi znane chociażby z okrętów, lecz nad nimi był portyk wykonany metodą plemienną przedstawiającą polowanie na akula, namalowaną na kamieniu

Jeśli natomiast chodzi o ukształtowanie i dodatki... Drzwi wchodziły lekko na lewo, a przy wejściu było malowanie niczym na totemie plemiennym. Lada wraz z kasą znajdowały się lekko po prawe stronie w stosunku do drzwi, a drzwi na zaplecze znajdowały się za ladą. Był to jedyny element na ścianach niepasujący do ogólnego wystroju, bo z wielkim znakiem informującym, że to dla personelu. Na stolikach jednak świeczniki i na serwetki to kłuły w oczy...

Musiała jednak wziąć się w garść i wziąć niektórych za twarze, bo inaczej będzie krucho ze wszystkimi. Najpierw jednak wzięła Chewie'go na zaplecze w związku z jego dosyć rzucającym się w oczy gabarytem. Chyba Wookie nie był zachwycony, ale taki los. Najtrudniejszą sprawą była chyba wzajemne porozumienie oraz wyjaśnienie, że awanturującym się gościom nie można wyrywać kończyn ani ich w żaden inny sposób za mocno krzywdzić. Oraz znalezienie dla niego odpowiedniego oznaczenia (i rozmiaru). Po piętnaście minut zajęło mu wyjaśnienie zasad bezpieczeństwa i znalezienie odpowiedniego ubrania... Ale na głębokim zapleczu przez przypadek znalazła coś akurat... Strój wojownika Wookie, który kurzył się niewiadomo po co, ale już chyba wiadomo... Chewie był chyba zachwycony, bo w takiej dziurze znajduje oznaki wojownika swojej kultury... Ale z Verpinem... Wogóle jej zajęło pół godziny wytłumaczenie, że musi się przebrać, bo inaczej szef wyleje całą trójkę. Trochę zajęło jej znalezienie odpowiedniej tuniki oraz ozdób, by pasował. A wiadomo, jak to trudno o insektoidów... Jednak w końcu udało mu się w miarę wtopić w tło, gdyż jednak jest to wyzwanie...

Praca w niektórych momentach robi się nudna i to straszliwie, a tak podobnie było w tym momencie, tylko Verpin wnikliwie wpatrywał się w kasę i sprawdzał jej stan i z każdą chwilą coraz bardziej rozszerzały mu się źrenice. Aleraa po chwili takiej obserwacji sprawdziła, co się działo. Jeśli się nie myli, zmodyfikował system liczenia bezgotówkowego obrotu finansowego oraz sposób liczenia gotówki w kasie. Przy okazji wykrył także kilka wirusów, co tłumaczyłoby zawieszanie się systemu oraz znikanie gotówki z transakcji... Chewie z kolei co kilka minut znikał na zapleczu, ale jak wychodził po około 10 minutach, zawsze przynosił świeżo wyrzeźbione (albo miał to pod futrem, nie wiadomo) świeczniki, które stopniowo się zamieniały na miejscach sztuczne. Powoli dało się czuć prawdziwą atmosferę plemienności...

Praca była jaka była. Muunowie coś za długo przebywali, ale co ona może wiedzieć... Jej większą uwagę przyciągała trójka Weequayów, którzy się przysiedli do stolika przy ścianie... Wyraźnie chcieli, by tylko jedna kelnerka ich obsługiwała i to taka młoda, bez doświadczenia. Była bezradna, a sama nie miała odwagi. Odstawiali różne numery, od szyderczych śmiechów i żartów. Na początku Aleraa wstrzymywała ochroniarza. To Weequaie, nie wiadomo, co zrobią. Kazała obserwować, sama też patrzyła. Po chwili zrobiło się nieprzyjemnie, bo zaczęli ją klepać po tyłku i podstawiać jej nogi. Ledwo wtedy wytrzymywała, ale kiedy ją kopnęli w brzuch i tak niefortunnie poleciała, że rozcięła sobie całą rękę, nie wytrzymała i zaczęła do nich iść z żądzą mordu w oczach. Nie byli jesnak zbut zaaferowani, a jej prośbę, by "wypierdalali, bo to restauracja, a nie burdel" skwitowali śmiechem i gdyby nie Chewie, byłoby źle... Udało jej się mu wspoić, by w takich sytuacjach reagował bez wahania. Wspólnymi siłami udało sił ich obezwładnić i związać, a kelnerka ofiarna została zaprowadzona na zaplecze w celu opatrzenia ran. Stamtąd też zadzwoniono na policję i od razu zabezpieczono nagrania. Aleraa podeszła do Chewiego i klepnęła go w rękę.
-Dziękuję... Nie wiadomo, jak to by się rozwinęło...
Image
Ilość Sprzedań w niewolę - 2
Ilość ucieczki z niewoli - 2.
Ilość wkrzonych właścicieli i oficjeli Imperium - 3.
Awatar użytkownika
Aleraa Rev
Gracz
 
Posty: 157
Rejestracja: 21 Cze 2016, o 15:58
Miejscowość: Bełchatów

Re: [Naboo] - Voo'nh Maas

Postprzez Mistrz Gry » 3 Maj 2017, o 22:58

Na zewnątrz robiło się już ciemno i Dezmo akurat wracał, kiedy to zobaczył mały oddział uzbrojonych szturmowców wchodzący do jego lokalu.
- Matko i córko! - zawołał sam do siebie po czym pobiegł do wejścia. W głowie miał wizję jakiejś krwawej jatki.

Nic takiego się jednak nie działo. Szturmowcy właściwie odbierali rozbójników, dziękując przy tym ochroniarzowi i kelnerce.

Sama Aleraa miała okazję zobaczyć Cheewmaawa w akcji. Z pewnością był zaprawionym w boju wojownikiem i potrafił mierzyć siłę swych uderzeń. Dwoma błyskawicznymi pojedynczymi ciosami w tors znokautował jednego i widząc, że zaskoczony drugi dostaje bęcki od Togrutanki, od razu doskoczył do trzeciego by złapać go za rękę i bez trudu mu ją wykręcić. Zbir wtedy posłusznie położył się na ziemię, klnąc przy tym siarczyście. Z rozmowy z Imperialną milicją okazało się, że byli to poszukiwani przestępcy, którzy skutecznie nawiedzali przeróżne miejsca i czynili sporo szkód.

Dezmo odetchnął z ulgą, że nie zastał jatki, a następnie nieco zatkało go jak zobaczył nieco odmienione wnętrze jak i Wookiego w wojowniczym stroju. Kompletnie zapomniał, że kupił kiedyś taki na giełdzie. Nie pasował na nikogo, bo był za duży, dlatego wylądował na stercie w magazynie. Kolejnym szokiem było to jak jeden z Muunów wstał i podszedł do Cheewmaawa i Aleray. Złożył on przed nimi ręce w uznaniu.
- to był niesamowity show! Razem unieszkodliwiliście tych paskudników nie rozlewając przy tym, ani kropli krwi i nie demolując niczego, no dobra krzesło się złamało, gdy wylądował na nim jeden z nich, ale jestem pod wielkim wrażeniem! Widzę, że nieco marnujecie się w tym lokalu, ale przepraszam, gdzie moje maniery - ukłonił lekko czoło i począł mówić dalej - Jestem Pors Biron i właśnie z moim przyjacielem Domem Vatt - lekko obrócił się by wskazać siedzącego nieopodal Muuna
- otwieramy biznes nieopodal miasteczka i właśnie rozmawialiśmy na temat wymaganego personelu, chcielibyśmy przedstawić panu i pani ofertę pracy. Nie zechcielibyście się dosiąść? - zapytał przyjaznym tonem i zaprosił gestem by dosiąść się do stolika.

Dezmowi szczęka opadła z wrażenia.

Nie trzeba rzutu kością póki co ;)
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Naboo] - Voo'nh Maas

Postprzez Aleraa Rev » 4 Maj 2017, o 15:15

Aleraa była niezwykle zaskoczona reakcją po pierwsze Munnów, ale także pośrednio szefa. Fakt, wielokrotnie był zdziwiony, ale to już jest niezwykły widok widząc go z otwartą buzią i podziwiając jego pełne, choć w niezbut dobrym stanie uzębienie... Szybko podeszła do niego i delikatnie zamknęła mu usta.

Miała też na uwadze słowa Porsa Birona oraz jego towarzysza, na temat ewentualnie lepszej pracy, ale po chwili posmutniała.
-Nie tak bez krwii... - Po czym wzięła jedną z urwanych nóg i zaniosła ją pod ladę. Na zaś. Przy okazji zajrzała też na zaplecze w celu sprawdzenia jedynej poharatanej... Wyliże się, ale i tak to smutne...

Kiedy już sprawdziła wszystko udała się do Muuna i powiedziała:
-Prawdziwe zwycięstwa nie osiąga się na polach bitew, lecz na dyskusjach Rady Starszych zapobiegając wojnie i po wojnie dzieląc zdobycze... - Po czym delikatnie pogładziła się po lewym przednim lekku - Taka jest natura... Co do rozmowy... - Tutaj zniżyła głos do szeptu - Szefowi prawie wystrzeliło serce i wolałabym, żeby jeszcze pożył...
Image
Ilość Sprzedań w niewolę - 2
Ilość ucieczki z niewoli - 2.
Ilość wkrzonych właścicieli i oficjeli Imperium - 3.
Awatar użytkownika
Aleraa Rev
Gracz
 
Posty: 157
Rejestracja: 21 Cze 2016, o 15:58
Miejscowość: Bełchatów

Re: [Naboo] - Voo'nh Maas

Postprzez Mistrz Gry » 6 Maj 2017, o 19:24

- Eeem... tak - odpowiedział nieco rozczarowany Muun - w takim razie... jeszcze chwilę zostaniemy. Panie Dezmo, ma pan wzorowych pracowników - uśmiechnął się sztucznie i wrócił na swoje miejsce.

Sam Dezmo ponownie otworzył usta i odprowadził poważnego biznesmena wzrokiem, aż do stolika. Z miną karpia bez słowa poszedł w stronę baru. Zaczął coś grzebać przy kasie i po chwili udał się na zaplecze.

- Mweeo-rooh - zawołał Chewie i wzruszył ramionami po czym rozejrzał się już po nieco opustoszałym lokalu.

I rzeczywiście zbliżał się czas zamknięcia. Dwie kelnerki wyszły już przebrane, a na sali pozostali tylko Verpin, Wookiee, Togrutanka, Twilekanka oraz Muunowie ze swoją ochroną. Ci ostatni też już się zbierali i mieli już zaraz opuścić miejsce.

Masz wolną rękę
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Naboo] - Voo'nh Maas

Postprzez Aleraa Rev » 7 Maj 2017, o 08:17

Aleraa obserwowała tych Muunów, ale przy okazji coś robiąc innego, jak przecierając blaty czy sprzątając talerze... Dezmo w tej transakcji wyszedłby pokonany... I jeśli nie daliby jej kilku tysięcy kredytów miesięcznie na dzień dobry, raczej niezbyt chętnie by zaczęła tam pracować.

Pozostał jeszcze inny problem... Powiedziała chłopakom, że mogłaby zamieszkać z Rabahtli’havoru i z nią, lecz jeszcze jej tego nie powiedziała... Podeszła do niej wcześniej dając na zaplecze niektóre z brudnych naczyń i zaczepiła ją. Zaczęły dyskusję na gesty, jak mruganie, wskazywanie, purpurowienie i tak dalej... Dla innych mogło to być niecodzienne, ale taki wymyśliły język (by szef się nie awanturował, że coś). W tłumaczeniu możnaby to tak przetłumaczyć:
-Rabathli... Jest problem...
-O co chodzi Aleraa?
-Bo ja chłopakom powiedziałam, że mogliby u nas...
-Aleraa... Ty tym złotym sercem nas kiedyś wykończysz... Już teraz właścicielka krzywo patrzy "Bo jak to, by dwie dziewczyny razem mieszkały przed ślubem", a co dopiero w Woojie i Verpinem?
-No wiem... Ale czy choć raz nie mogłybyśmy olać tej starej dewotki? Już teraz mam ciarki, gdy ten jej posążek na nas patrzy...
-A wiesz co... Niech spada na Lyleka. - przytuliły się na zgodę.

Aleraa zadowolona podeszła do Chewiego, a potem do Verpina.
-Załatwione... Możecie mieszkać chwilowo u nas.-powiedziała im. A co do reszty krzesełka po bitce... Dała je na stos drewna do ogniska. Co ma się marnować?

Kiedy już wszystko zostało posprzątane (w miarę. Nie jest sprzątaczką sensus stricte, ani nie ma tego w umowie) udała się na zaplecze. Smęciła nosem, kiedy się przebierała, ale mus to mus. Szczelniej tylko zawinęła sobie harfę i lekko było widać rękojeść jej noża.
Image
Ilość Sprzedań w niewolę - 2
Ilość ucieczki z niewoli - 2.
Ilość wkrzonych właścicieli i oficjeli Imperium - 3.
Awatar użytkownika
Aleraa Rev
Gracz
 
Posty: 157
Rejestracja: 21 Cze 2016, o 15:58
Miejscowość: Bełchatów

Re: [Naboo] - Voo'nh Maas

Postprzez Mistrz Gry » 11 Maj 2017, o 10:11

Ostatni goście opuścili lokal i cały personel zabrał się do sprzątania obiektu i przygotowania go do ponownego otwarcia.

Dezmo po przebraniu się ponownie ruszył do kuchni i sprawdził jak kucharz i pomocnik pozostawili po sobie porządek. Sprawdził magazyn i następnie pomieszczenie gościnne, czy aby przypadkiem leżało coś co powinno zostać schowane, posprzątane.

Mijając się z Aleray zaczepił ją, najwidoczniej nadal nieco zmieszany całą sytuacją.
- Wybacz Aleraa, za moje zachowanie... Ten lokal jest dla mnie wszystkim. Dobrze wiesz, ja tu nawet mieszkam, pilnując, żeby nikt nic nie ukradł, nie zniszczył... Jednakże nie stać nas na zatrudnienie dwóch kolejnych pracowników i poza tym boję się, że może coś być z nimi nie tak. Nie ufam im tak jak Tobie. Spędziłaś z nimi trochę czasu. Na prawdę myślisz, że nadają się? Pamiętaj, że przyszli tutaj uzbrojeni i znamy ich zaledwie pół dnia. To na prawdę szlachetne z Twojej strony, ale oni mogą ściągnąć na nas problemy.

Człowiek przyglądał się z zaciekawieniem. W jego oczach widać było jednak zmęczenie i zmartwienie.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Naboo] - Voo'nh Maas

Postprzez Aleraa Rev » 11 Maj 2017, o 15:05

Aleraa spojrzała się na swojego szefa... Wzrokiem nie komentującym, nie oceniającym... Po prostu słuchała. Nawet to nie było komentujący, po prostu słuchała... Jej oczy w takich chwilach przypominały oczy ślepca.

-Ja też przepraszam... Bez pańskiej konsultacji... Ale jedno panu powiem... Skoro Muunowie tutaj chcą założyć interes, to musimy walczyć, bo oni prędko się nie wycofają, a jeśli dobrze znam Muunów, to zniszczą wszystkie inne interesy...- podeszła do swoistej wędzarni i zdjęła z haka dosyć długo wędzącą się już szynkę, po czym dała ją do kuchni.

Kiedy już to zrobiła, spowrotem podeszła do szefa. Położyła ręce na swoich biodrach i westchnęła.
-Pomagam, bo ktoś mi pomógł, gdy tego potrzebowałam. Powiedzmy, że u mnie określenie "szczeniacka ślepota" było dosłowne... Co do kosztów... Z tego co kojarzę istnieje coś takiego jak praca na jedną trzecią etatu... Koszta nawet mniejsze od pracownika... - Jednak odczuwała pewien niedosyt... I strach. Niedawno widziała tutaj Zygerianina i widziała, jak się na nią patrzył.
-Szefie... Technicznie każdy sprawić kłopoty. Rozumiem szefa rację... I czy coś siś stało? Szef wygląda ostatnio coraz gorzej... Skarbówka się rzuciła?
Image
Ilość Sprzedań w niewolę - 2
Ilość ucieczki z niewoli - 2.
Ilość wkrzonych właścicieli i oficjeli Imperium - 3.
Awatar użytkownika
Aleraa Rev
Gracz
 
Posty: 157
Rejestracja: 21 Cze 2016, o 15:58
Miejscowość: Bełchatów

Re: [Naboo] - Voo'nh Maas

Postprzez Mistrz Gry » 12 Maj 2017, o 13:22

- Nie skarbówka, nie... konkurencja nas wykańcza - odparł człowiek po czym zrobił krok do tyłu i spojrzał w bok na podłogę. Ręce oparł na biodra i pokręcił głową. Znów spojrzał kobiecie w oczy.
- Voo'nh Maas słynie z miejsc wypoczynkowych dla turystów i lukratywnych gości... Lokal ten założyłem jednak z myślą głównie o Gunganinach, którzy mieliby miejsce gdzie zjeść pośród ludzi. Jednakże to nie są bogaci goście... - machnął ręką i kontynuował:
- Imperium zaczęło jeszcze bardziej wykorzystywać tubylców. Nadali nawet specjalny termin jakim jest Gungańska płaca, czyli zakres dochodów jakie może zgodnie z prawem osiągnąć typowy Gunganin. Do tego zjeżdża się coraz więcej bogatych biznesmenów, którzy gustują w nieco bardziej wyszukanych rozrywkach... wiesz prostytutki, narkotyki, hazard... a turystów jest coraz mniej...
- ja zaś głupi obiecałem sobie, że tego nie będę robił... a teraz ledwo łączę koniec z końcem. Nie wiem, chyba będę musiał zamknąć interes...

Masz duży wpływ na Dezmonda. Zaproponuj mu zmianę, jeśli chcesz żeby lokal przetrwał. Póki co serwujecie tylko i wyłącznie gorące dania i napoje w specyficznym klimacie. Ta rozmowa będzie miała duży wpływ na przebieg wydarzeń w przyszłości
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Naboo] - Voo'nh Maas

Postprzez Aleraa Rev » 13 Maj 2017, o 18:10

Aleraa zastanowiła się. Nieczęsto się jej zdarzało, ale kiedy już tak było, to wszyscy wiedzieli, że można wtedy u niej robić cokolwiek, ale wtedy, kiedy chodzi o jej rodzinę, o jej klan... Lepiej wtedy unikać ją. Ale teraz... Łzy zaczęły spływać jej po policzkach.

-Szefie... Jeśli chcemy przetrwać, musimy się zmienić... Możemy Gunganon dalej oferować dania, ale... Musimy coś zmienić... Sami jednak tego nie zmienimy... - Po czym wyciągnęła swój sztylet. Klinga z szkła wulkanicznego o długości około 30 centymetrów zabłysła dziwnym, matowym światłem, ale przyzwyczaiła się do niego.
-Im więcej opinii w zanadrzu, tym lepiej... - po czym wyszła na salę restauracyjną i uniosła jego klingę do góry.
-Haiiiiihja!!! Rejluna larto na ghaty!!! Wertuna!!! Zarządzam zebranie zespołu!!! Chewie, Zixin, wy też!!! Ważna sprawa!!! Życie lub śmierć!!! I nie ma, że boli!!! WSZYSCY!!! - Po czym wróciła do szefa, pewnie zszokowanego, że jego pracownica nosi przy sobie taką broń...
-Hazard to nie problem, a Narkotyki mogę nawet legalne zrobić... Wystarczą zioła do ogniska... Ale reszta... Te dziewczyny mają większe doświadczenie. Plus. Płaca maksymalna to kurestwo i chuj. - Po czym szybkim ruchem schowała swoją broń do jej pochwy.
-Ale żadna nie uprawiała najstarszego zawodu wszechświata... Swoją drogą polityka i prostytucja sprowadzają się do jednego... Pierdolenia. Ale z drugiego jest więcej frajdy. - Po czym uśmiechnęła się lubieżnie na krótką chwilę. Kiedy załoga się zebrała, przedstawiła im krótko problem.
-Dostosujmy się, albo gińmy... Takie jest prawo ewolucji. I tacy musimy być!!! Nie jestem politykiem, ale wiem jedno. Gdy nie naprawia się domu, ten runie. Dziewczyny... I panowie, to jest oaza i nie można dopuścić, by zniknęła!!! Dostosować, lecz pozostać!!! Nie dajmy sić stłamsić!!! Daliśmy sobie rodzinę, przyjaźnie i wiele więcej!!! Mamy to dzięki Dezmontowi!!! Pora spłacić nasz dług!!! - Po czym odwróciła sił do szefa. Stanęła wyprostowana, z dumą patrzącą. Wypięła dumnie pierś, a ręce sobie założyła za plecy. W trakcie przemówienia żywiołowo gestykulowała, by podkreślić rolę, lecz teraz stała spokojnie...
-Im więcej głów, tym szybsza droga...
Image
Ilość Sprzedań w niewolę - 2
Ilość ucieczki z niewoli - 2.
Ilość wkrzonych właścicieli i oficjeli Imperium - 3.
Awatar użytkownika
Aleraa Rev
Gracz
 
Posty: 157
Rejestracja: 21 Cze 2016, o 15:58
Miejscowość: Bełchatów

Re: [Naboo] - Voo'nh Maas

Postprzez Mistrz Gry » 16 Maj 2017, o 10:29

Chewie ryknął z radości, Aleraa mogłaby przysiąc, że chętnie ruszy na krucjatę przeciwko konkurencji, podatkom i ogólnie systemowi. Jednakże tylko włochaty łowca dał się pochłonąć przemówieniu. Reszta dżentelistot wpatrywała się w dzikuskę ze zdziwieniem, czy też z niedowierzaniem albo przerażeniem.

Jedynie Dezmo z założonymi rękoma podniósł wymownie kąciki ust, rozumiał, że Togrutanka chciała pomóc całym sercem. Znał ją nie od dziś, wiedział kogo zatrudnia, choć często się zastanawiał czy nie popełnił błędu. Jej wychowanie w systemie plemiennym pozbawione technologi i uznawanie pierwotnych wartości było atutami w jego wizji biznesu. Jacy pracownicy taka firma, a lokal miał zadziwiać gości. Wiedział, że w biznesie klienta trzeba zaskakiwać, być oryginalnym, zwracać na siebie uwagę, lecz wiedział już, że trzeba klientowi dostarczać tego czego potrzebuje. Nie ważne co by to było. Samą aparycją nie utrzyma się stałych dochodów.

Wewnętrznie zainspirowany szef podszedł do nieco dyszącej kobiety
- Aleraa dziękuję, wystarczy - powiedział poważnie i uśmiechnął się szczerze po czym dodał nieco ciszej:
- dziewczyny się przestraszyły - puścił oczko
- Na dzisiaj kończymy pracę, widzimy się jutro, dziękuję wam wszystkim!


Głos Dezmonda sprawił, że reszta personelu opuściła lokal, zaś on sam zaprosił gestem by pozostała czwórka ruszyła się również, a sam udał się na zaplecze. Cheewmaaw, Zixin, Aleraa i Rabahtli patrzyli się to po sobie. Verpin miał przy sobie to metalowe pudełko i torbę jakichś części, które uzyskał z przeszukiwania magazynu, zaś Wookiee dopiero stwierdził, że zrobi jak reszta i zostawi swój ubiór wojownika, który był strojem służbowym i założy swoje stare pasy

Twilekanka odezwała się przyjemnie ciepłym głosem:
- myślę że naszych nowych przyjaciół przenocujemy w saloniku. Jest tam komputer kanapa i dywan to się jakoś pomieszczą. Będę musiała tylko coś kupić wcześnie rano do jedzenia zanim pójdę na poranną zmianę.
- ty masz jutro na drugą zmianę tym razem - podniosła brwi nieco zawiedziona, a jej lekku drgnęło zaintrygowane - zajmij się naszymi gośćmi, ja ustalę z szefem ich grafik, po tym oczywiście jak się dziś wieczorem poznamy - spojrzała przyjacielsko po dwójce nowych. Aleraa była pewna, że czeka ich czwórkę ciekawa rozmowa po powrocie do domu.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Naboo] - Voo'nh Maas

Postprzez Aleraa Rev » 16 Maj 2017, o 17:58

Aleraa spojrzała się na swoją przyjaciółkę z szelmowskim uśmieszkiem, lecz i z pewną obawą. Dezmo był na swój delikatny sposób dawał znak, że trzeba zmian. A ona była elementem tych zmian. Może faktycznie była członkinią plemienia i wyznawała plemienne wartości i może była wychowywana bez żadnej technologii, lecz to dawało jej delikatną przewagę, gdyż była niczym glina w rękach garncarza.

-Ależ oczywiście... Nie jestem taka. - Po czym zamknęła oczy i zaczęła polegać tym razem na echolokacji, po czym zwróciła się do Chewiego:
- No ciebie teraz nie widzę. - Uśmiechnęła się. Lubiła takie sytuacje. Przypominała sobie jej dzieciństwo oraz jej uczenie się, jak pokonać wrodzone słabości.

Spojrzała się po tym na Rabathli, a raczej "spojrzała".
- Same też musimy sobie coś poopowiadać... I ich jakoś przenocować, by właścicielka się nie nosiła... Pamiętasz, jak razem zamieszkałyśmy? Codziennie rzucała w nas kotami... Do dzisiaj nie wiem, skąd tyle wzięła... No panowie, lepiej już idźmy... - Po czym zatarła dłonie o siebie. Wiadomo, noc to idealny czas dla drapieżników, a ona ma ochotę na ptactwo.

Podrapała się jednak po brodzie... Była impulsywna, ale często nie robiła tego z jakiś wielkich pobudek... A teraz jakby coś głęboko w jej sercu... Myślała, że go nie ma. Może to połączenie z Matką Shilą, w co wątpi... Nagle jednak zaczęła się gwałtownie drapać w montreale. Nie wie, uczulenie na coś?
Image
Ilość Sprzedań w niewolę - 2
Ilość ucieczki z niewoli - 2.
Ilość wkrzonych właścicieli i oficjeli Imperium - 3.
Awatar użytkownika
Aleraa Rev
Gracz
 
Posty: 157
Rejestracja: 21 Cze 2016, o 15:58
Miejscowość: Bełchatów

Re: [Naboo] - Voo'nh Maas

Postprzez Mistrz Gry » 19 Maj 2017, o 23:27

Czwórka istot w końcu opuściła miejsce pracy i udała się ulicami Voo'nh Maas. Niewysokie Konstrukcje z cegieł i metalowych dachów chowały się w półmroku nocnych świateł. Gdzieniegdzie słychać było przeróżną muzykę wydobywającą się z obiektów mieszkalnych. To tu i ówdzie panoszyli się przeróżni przedstawiciele ras galaktyki. I oczywiście nie dało się nie zauważyć kilku patrolów szturmowców wypatrujących czy porządek publiczny jest zachowany.

W końcu grupka dotarła do mieszkania. Światła były pogaszone w okolicy. Nawet wścibska sąsiadka spała w najlepsze. Chyba, że obserwowała po ciemku.

Twilekanka pokazała salonik, zaś Zixin od razu podłączył się do komputera by móc komunikować się z innymi. Wookiee położył się na za małej kanapie, zajmując ją całą i tak wystawały mu nogi. Nieco jęknął i po prostu położył się na podłodze.

<bziiip> jeszcze raz dziękujemy wam za pomoc. Myślę, że zasługujecie na prawdziwe informacje. Pytajcie o co chcecie. Już odpowiem z góry, że nie mamy zamiaru tu zostawać na dłużej. Ściągnęło by to na was niebezpieczeństwo <bziiip>
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Naboo] - Voo'nh Maas

Postprzez Aleraa Rev » 20 Maj 2017, o 00:01

Aleraa spojrzała się na Zixina nieco podejrzliwie, gdyż otworzyła już oczy. Przerzucała wzrok z jednego na drugiego. Chrząknęła, po czym się rozprostowała i oparła się o niewysoki stolik ręką, a drugą zarzuciła na biodro.

-Rzeczywiście, mam co do was kilka pytań... PRzede wszystkim skąd się tu wytrzasnęliście? Ze wszystkich planet galaktyki, miliony możliwości, akurat tutaj... Oraz co robiliście na Hoth... Tak właściwie. - powiedziała to tonem dosyć mrożącym krew w żyłach. Zawsze to lubiła. - I jakie kurwa niebezpieczeństwo?- po czym udała się do łazienki i nieco poprawiła swoją ozdobę. Po chwili znowu wróciła.

-Jak już się pytałam, o co chodzi? Kto i po co? Ale przede wszystkim... - Splotła ręcę przed sobą i się spytała - czy każdy chłopak wchodzący do mojego namiotu musi zwiastować katastrofę? - pewnie Rabathli się na nią dziwnie spojrzała, po czym rzekła - Byłam zaręczona, ale zaręczyny zerwano - po czym wyciągnęła sztylet i lekko nacięła sobie skrórę w okolicach łokcia. Jednym palcem dotnęła ostrza, gdzie zebrała się kropla krwi. - W związku z jego śmiercią... A to była jego broń... - po czym schowała ją do pochwy.
-WRacając Zixinie... Zgaduję, że znalazłeś coś, co nie spodobało się co po niektórym osobom... Następnie te osoby miały wtyki i... - po czym podeszła do okna i zrzuciła kota na chodnik - Teraz jest niewesoło, racja? Ale jeszcze raz zapytam, czym się zajmowałeś... Tylko szczerze.- po czym usiadła po turecku na podłodze z szczenięcymi oczkami wpatrzonymi w Zixina. A ostanie zdania wymawiała coraz tkliwszym tonem.
Image
Ilość Sprzedań w niewolę - 2
Ilość ucieczki z niewoli - 2.
Ilość wkrzonych właścicieli i oficjeli Imperium - 3.
Awatar użytkownika
Aleraa Rev
Gracz
 
Posty: 157
Rejestracja: 21 Cze 2016, o 15:58
Miejscowość: Bełchatów

Re: [Naboo] - Voo'nh Maas

Postprzez Mistrz Gry » 23 Maj 2017, o 12:32

Wookiee jęknął wymownie, jakby chciał powiedzieć: "No powiedz", po czym obrócił się plecami do reszty próbując nieco odpocząć.
<bziip> Zacznę od tego kim jesteśmy. Ja jestem konstruktorem droidów oraz hakerem. Cheewmaaw jest najemnikiem zatrudnionym przeze mnie - na te słowa leżący łowca burknął coś niezrozumiale - konstruowałem droidy dla Huttów, prowadziłem badania nad nowymi typami oprogramowania. Zajmowałem się projektem unowocześnienia bojowych maszyn. Szukałem nowych rozwiązań i w pewnym momencie mój pracodawca stwierdził, że zaprzedałem projekty Imperialnym i zaczął mnie ścigać. Tak na prawdę myślę, że podejrzewa mnie, że odkryłem jakiś związek jego z imperium i to by przeszkadzało w jego relacjach biznesowych... faktycznie odkryłem to i przez to mamy teraz kłopoty<bziip>

Verpin pochylił głowę, a jego czułki jakby jeszcze bardziej odchyliły się do tyłu. Pokręcił łbem, a jego żuwaczki przyśpieszyły bardziej niż zwykle.

<bziip> lepiej będzie jak ruszymy stąd jutro, albo najlepiej w nocy. Nasz pobyt tutaj zrzuci na was niebezpieczeństwo. Jesteśmy na prawdę wdzięczni, ale lepiej jak nas tu nie będzie <bziip>
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Naboo] - Voo'nh Maas

Postprzez Aleraa Rev » 29 Maj 2017, o 16:39

Aleraa spojrzała się na nih nieco zaniepokojonym wzrokiem, a zwłazcza na słowa o droidach i hackerstwie.
-Ale poiedz szczerze... Nie zhackowałeś chyba naszego... ieważne...- po czym zaczęła chodzić po pokoju dosyć nerwowo
-Eh... Chyba się jużna to za stara robię... Za stara...- i cdziła tak lekko nieprzytomnie w te i nazad.
-Dobra, wszystko rozumiem...
Image
Ilość Sprzedań w niewolę - 2
Ilość ucieczki z niewoli - 2.
Ilość wkrzonych właścicieli i oficjeli Imperium - 3.
Awatar użytkownika
Aleraa Rev
Gracz
 
Posty: 157
Rejestracja: 21 Cze 2016, o 15:58
Miejscowość: Bełchatów

Re: [Naboo] - Voo'nh Maas

Postprzez Mistrz Gry » 29 Maj 2017, o 21:16

<bziip> dziękuję Ci za Twoją wyrozumiałość. Myślę, że jak wybierzemy się z rana to nic się nie stanie <bziip>

Insektoid zasiadł przed monitor komputera a jego paliczki zaczęły przemieszczać się po klawiaturze z zawrotną prędkością. Przeglądał sieci i tworzył jakieś dziwne rzeczy na jej oczach. Wpisywał ciągi znaków w nowych aplikacjach, zamykał je i tworzył nowe aplikacje. Rabathli patrzyła z niedowierzaniem na to co czyni Verpin
- Co ty takiego robisz teraz?
<bziip> wprowadzam algorytmy przetwarzania danych. Myślę, że nad ranem powinienem mieć gotowego droida tłumacza <bziip>
- ach. Rozumiem. Za pewnie chcielibyście coś zjeść po tak męczącym dniu? Zrobimy wam coś i nie będziemy przeszkadzać - zaproponowała dziewczyna, zaś Wookiee od razu podniósł rękę i zawołał, iż jest też głodny. Aleraa jednak spostrzegła, że jej bliska przyjaciółka prosi ją o rozmowę.

Obie udały się do kuchni, a Twilekanka od razu zaczęła mówić niby normalnie, posiłkując się ich własnym językiem opartym na lekku.
- wiesz może co Verpini jedzą? Wiem co przyszykuję Wookiemu (boję się ich). Dezmo był strasznie dziś roztrzęsiony, chyba nam wszystkiego nie powiedział...(mam wrażenie, że wpakujemy się przez tą dwójkę w niemałe kłopoty, co robimy?)... i ta Twoja przemowa... trochę przesadziłaś - powiedziała nieco smutno po czym otworzyła lodówkę i wyciągnęła kilka losowych rzeczy, które kompletnie do siebie nie pasowały, położyła je na stoliku, jakby chciała z nich coś zrobić. Znów zwróciła się ku togrutance, licząc na odpowiedź.

Skończ post najpóźniej (możesz oczywiście skupić się na konkretnym wątku, nie musisz popychać fabuły) na tym jak udajecie się spać, chyba, że wprowadzisz jakieś drastyczne akcje.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Naboo] - Voo'nh Maas

Postprzez Aleraa Rev » 31 Maj 2017, o 09:45

Aleraa spojrzała się na swoją przyjaciółkę i spojrzała się na jej lekku. Tym razem nie żartowała... Jeśli istnieje coś poza oczami, co może zdradzać uczucia, to są właśnie lekku... Połączone bezpośrednio z umysłem, niemożliwe do kontrolowania.

-A bo ja wiem? - powiedziała głosem pełnym obojętności, ale także skruchy. Też jednak pomagała sobie lekko ruchami lekku, które miały sygnalizować jej odczucia i nieznacznie w swoim języku naturalnym - Co do Wookiego, to rób jak uważasz (Też mam takie wewnętrzne przeczucie...) Z doświadczenia wiem, że każdy ma jakieś tajemnice, o których lepiej nie byłoby wiedzieć (Zachowajmy spokój i nic nie róbmy podejrzanego. Widziałaś Chewie'go w akcji. A jakby co, to łżyjmy jak z nut...) A co do przemowy, faktycznie, mogłam przedobrzyć... (Przez osiemnaście lat byłam w dziczy, więc...) - to ostatnie powiedziała z rzeczywistym smutkiem.

Aleraa spojrzała się po tym na produkty i chyba coś zaczynało jej świtać, ale jeszcze nie wie, w którym ujściu energii...
Image
Ilość Sprzedań w niewolę - 2
Ilość ucieczki z niewoli - 2.
Ilość wkrzonych właścicieli i oficjeli Imperium - 3.
Awatar użytkownika
Aleraa Rev
Gracz
 
Posty: 157
Rejestracja: 21 Cze 2016, o 15:58
Miejscowość: Bełchatów

PoprzedniaNastępna

Wróć do Archiwum