Najemnicy padali jak muchy pod śmiertelnie precyzyjnym ostrzałem IG, ci którym udało się w jakiś sposób uniknąć ogłuszenia postawili silny ogień zaporowy i wycofali się czym prędzej. Nie minęło kilka sekund a na placu boju pozostał droid i kilku ogłuszonych najemników. Sensory IG87 nie napotkały żadnych agresywnych form życia, nawet droidy robocze schowały się na czas strzelaniny i teraz nieśmiało podnosiły się z ziemi. Uwaga maszyny skierowała się w stronę wejścia na Sunwanteka, gdzieś tam powinien być mechanik po którego przyleciał. Z wnętrza maszyny dobiegło ciche popiskiwanie.
Quorn wyszedł z szafki do której wpadł podczas taktycznego odwrotu. Na zewnątrz strzelanina zupełnie ustała, za to w środku było kilka nowych śladów po boltach. Kapitan chyba się trochę wkurzy. Ale może nie dowie się jak Quorn naprawi wszystko na ślinę i...
Ostrożne rozważania mechanika przerwało ciche popiskiwanie. to komunikator informował o nadchodzącym połączeniu. Probos Azad dzwoni. <Piu piu piu> dźwięk niezbyt natarczywie kręcił się w uszach Geonosianina.
- Dobra dobra - Quorn odebrał połączenie.
- Eeeee
***
Twil'ekanka próbowała ich powstrzymać lecz nie była zbyt natarczywa. Dopiero kiedy wyszli z budynku Pozwolili sobie na nieco nerwów. Xori nie była pewna dlaczego ale Neimodianin nie podobał jej się. Z kolei Probos kluczył uliczkami starając się zgubić ewentualny ogon. Kluczenie nie przeszkadzało w rozmowie przez komunikator zatem były pirat spróbował skontaktować się ze swoim niecodziennym towarzyszem. Szli właśnie jedną z mniej uczęszczanych uliczek gdy Quorn wreszcie odebrał połączenie.
- Eeee
Zabrzmiało w komunikatorze a Pobos odwrócił się w stronę wystawy sklepowej, manewr ten ukazał mu odbicie osobnika błyskawicznie znikającego z zasięgu wzroku. Doświadczony przemytnik nie obejrzał się tylko odezwał do Quorna obserwując okolicę.
Xori w tym czasie zaczęła się intensywnie zastanawiać nad dziwnym zachowaniem Neimodianina. Nie żeby miała coś do handlu ludźmi czy ogólnie niewolnictwa, ale branie w zastaw czegokolwiek nie dającego się szybko spieniężyć nie było w naturze Neimodian. Przez głowę przebiegały jej setki możliwości, ale jedyna która łączyła się obleśnymi kupcami była zupełnie całkowicie nieatrakcyjna.
Spojrzała na swojego towarzysza który właśnie rozmawiał a raczej próbował rozmawiać z przygłupim mechanikiem. Stał do niej odwrócony tyłem, wystarczy kilka kroków w bok i jest w bocznej uliczce. Droid nie spuszczał z niej swoich sensorów, ale przecież jest od niego zdecydowanie szybsza. Kolejny krok do tyłu i poczuła że opiera się o coś wielkiego i twardego. Odwróciła się i zamarła. Nad sobą widziała potężną klatkę piersiową i głowę jednego z największych Chistori jakiego dane jej było poznać.
- Grummsh...
Wyszeptała lekko pobladłymi wargami.
Probos odwrócił się powoli spoglądając na niecodzienną sceną olbrzymi gad górował nad spoglądającą na niego z dołu fallenką zaś za nim znajdowało się dwóch Barbarellskich najemników i thrandoshanin z brzydko wyglądającym slugthrowerem. Nie trzeba było specjalnie długo szukać żeby spostrzec kolejnych dwóch gadów ze sprzętem zdecydowanie wskazującym na łowców niewolników oraz rodianina który odbił się wcześniej w szybie zdradzając zawczasu Durosowi, że ktoś ich śledzi. Siły zdecydowanie nie były wyrównane, lecz Chistori nie wykazywał żadnych złych intencji.
- cześśśść Xori, Zori, czy też może Ssssshilla. Nie wiem jakiego imienia używassssssz do omotania kolejnego frajera. Musssszę przyznać, że nie łatwo było cię namierzyć, kosssssztowałaś mnie ssssporo kredytów i kilku dobrych najemników.
Głos olbrzyma był niski i w jakiś sposób miły, mimo to zarówno duros a zwłaszcza jego towarzyszka wiedzieli że nie zapowiada on niczego dobrego.
Kliknij, aby zobaczyć wiadomość od Mistrza Gry