- Gdzie lecimy? - Zapytała Astarith gdy uświadomiła sobie, że Tyro nie kieruje swego srebrzystego Nubiana do lądowiska wskazanego przez kontrolę lotów. Lannith uśmiechnął się tylko po czym puścił w powietrze kłąb niebieskiego dymu. Palił non stop. Astarith prawie, że nie rozpoznawała jego rysów twarzy tak bardzo było wiecznie spowity dymem.
- Mam swoje pomysły. Poza tym nie chcemy lądować w stolicy. Uwierz mi. Tam czekają na nas celnicy. Będą się pytać. A sami wiemy jak bardzo upierdliwe może być Imperium gdy się pyta. - Tyro uśmiechnął się jeszcze szerzej. Poczucie humoru emerytowanego agenta ISB było ciężko strawnei nie zrozumiałe. Nie dla Astarith, Riki oraz Fretta. Nie, gdy całej trójce Imperium kojarzyło się źle i tylko źle.
- Lecimy na północ od Rwookrrorro. Tam czeka na nas mniejsza osada i mniej pytań. I mam nadzieję, że uda mi się wykpić z kontroli i przegadać oficerom do porządku.
- Uważaj drzewo! - Krzyknęła nagle Rica. Dziewczyna była podekscytowana. Znacznie bardziej niż trzeba było. Tyro raczej panował nad sterami i w jego rękach statek był zwinny i wdzięczny niczym tancerka.
- Przecież widzę. - Mruknął Tyro. - Ale dzięki. Tak poza tym to wiesz, że jest tutaj pełno drzew? Jedno więcej nie zrobi mi różnicy.
- Eeee... Gdzie my jesteśmy? - Odezwał się Fretto trzeci raz od momentu wejścia w atmosferę Kashyyyk i trzeci raz z tym samym pytaniem.
Rika nawet nie odpowiadała tylko pokiwała głową i podała dziadkowi "coś do picia". To coś było w niewielkiej menażce. Rauss była pewna, że tym czymś nie była woda. Ani nic wolnego od procentów.
***
Dolina wyłoniła się przed nimi nagle. Tak jakby wlecieli do niej z jakiegoś nierealnego mglistego snu. Snu w którym były tylko chmury i pojedyncze pnie drzew. Wystrzelili do krainy soczystej zieleni skąpanej w słońcu ciągnąc za sobą warkocz kondenasycyjny. W potężnym kolistym zagłębieniu w ziemi, które mogło być niczym innym jak tylko pozostałością po uderzeniu jakiejś asteroidy, drzewa nie rosły tak gęsto obok siebie więc było to idealnym miejscem na wytyczenie lądowisk ma ściętych pniach i konarach i było tam dość miejsca by zmieścić wszelkiego rodzaju budynki i całą potrzebną infrastrukturę; były tam kantyny, składy, magazyny ale najważniejszym było to, że - według Tyra - w okolicy miało być mało Imperialnych.
- Dobra lecimy tam. - Lannith wskazał ręką platformę jednego z lądowisk wytyczonego na obciętym pniu drzewa wroshyr.
Kliknij, aby zobaczyć wiadomość od Mistrza Gry