Content

Archiwum

[AR3389 - Niezbadany układ]

[AR3389 - Niezbadany układ]

Postprzez Nicciterra » 1 Lut 2021, o 00:20

Uciekli. Bahgar i ona. Komandosów wcięło. Coś poszło nie-tak, ujmując najdelikatniej w świecie. Rozkaz ucieczki przyjęła od razu, a niby co miała zrobić? Nie było to przyjemne zostawiać kogoś w tyle. Kogoś kogo zdołała już polubić, nawet.
Dużo się wydarzyło w jej życiu ostatnio. Miała wrażenie, że rzeczywiście doświadcza tego czym jest wojna. Przerażające miejsca i wrogowie. Utrata kompanów. Ciągłe poczucie niepewności i zagrożenia czyhającego gdzieś w tle. Musiała się z tym oswoić, jeśli miała zachować skupienie i wynaleźć broń na przebrzydłych jedi.
Bardziej pilną sprawą miała okazać się kwestia obmyślenia dalszego planu działania. Nie uśmiechało jej się wracać w imperialną przestrzeń, mając w świadomości zestawienie wydarzeń z ostatnich miesięcy. Sprawy musiała wziąć w swoje ręce i działać incognito. Miała zasoby, potrzebowała czasu i testów, testów i jeszcze raz wiedzy na temat mocowładnych.

Orbitowali wokoło gazowego olbrzyma w niezamieszkanym jałowym układzie AR3389, z czerwonym karłem jako gwiazda centralna. W polu maskującym i z nastawionymi sensorami wyczekiwali dalej pościgu, który póki co nie przybył. Zin siedziała w danych i warsztacie, chcąc zaprojektować droidy zdolne do walki. Bahgar miał czas na zadumę. Zin współczuła mu pochwycenia przez ISB jego towarzyszy, choć nie sądziła, aby im cokolwiek zrobili, oprócz nieprzyjemnego przesłuchania. Bahgar pewnie obmyślał plan, jak się z nimi skontaktować, ale i pewnie miał o czym myśleć. W walce stracił dłoń.

Czas mijał, a Zin pomimo sugestii Boba, odwlekała podjęcie decyzji lotu ku zamieszkanej przestrzeni. Póki co mieli jeszcze sporo zapasów, zarówno jedzenia, jak i energii.
Trzecią dobę tutaj zaczęła klasycznie od śniadania przygotowanego przez Stewarda. Tym razem zawijany placek z warzywami i mięsem w słodko-ostrym sosie chilli, obsypane ziołami. Do tego kawa i oczywiście papieros. Na deser lody truskawkowo-orzechowe z polewą czekoladową, obsypane skruszoną mrożoną miętą.
Samotnie siedziała w kuchni delektując się resztką deseru i przeglądając uzyskane symulacje z opracowanych danych. W ciszy i skupieniu.
Image
Awatar użytkownika
Nicciterra
Mistrz Gry
 
Posty: 562
Rejestracja: 18 Paź 2016, o 11:39

Re: [AR3389 - Niezbadany układ]

Postprzez Mistrz Gry » 4 Lut 2021, o 01:55

Przeglądane dane coś sobą reprezentowały. Aparatura pomiarowa spisała się doskonale oczywiście z technicznego punktu widzenia. Zin miała surowe wyniki i musiała je do czegoś odnieść. Posiadany wzorzec w postaci humanoidalnych norm i odchyłek standardowych dla istot nie związanych z szeroko pojętą Mocą niewiele dawał w odniesieniu do tego, co było przed nią. Nasuwała się pewna konkluzja. Potrzebny jej będzie obiekt badawczy, najlepiej żywy. Martwy niewiele mógłby wnieść w posiadany zakres wiedzy. To dedukcyjne myślenie budziło kolejny problem i wątpliwość. Czy istnieje istota na tyle słaba, aby nad nią zapanować i na tyle silna, by wykrzesać podobne anomalie?

Długie chwile mijały, a generowane diagramy i projekcje komputerowe na coś się przydały. Kobieta mogła z całą pewnością odróżnić manifestacje potęgi umysłu od emanacji ciała na otaczającą materię. Zatem Moc objawia się w chwili obecnej dwojako. Na siły widzialne i w miarę łatwo mierzalne oraz na te niewidoczne, najbardziej destrukcyjne dla przeciwników Jedi.
Każda odpowiedź rodziła kilka kolejnych pytań. Jak stworzyć broń, która zadziała na takiego osobnika? Lepszym pytaniem może będzie - Jak bronić się przed efektami "ubocznymi" tej całej Mocy? Jeszcze lepszym zaś : Jak pozbawić istotę lub odciąć ją od źródła generowanej siły?
Myśli te krążyły swobodnie po głowie pani doktor. Nim się spostrzegła, talerz był zupełnie pusty. Pozostał jedynie słodki smak na języku.

- Czas na niespodziankę. - odparł Steward, niosąc w rękach małą paterę. Nakryta była wypolerowaną na błysk kopułą, aż można było dostrzec w niej własne odbicie niczym w lustrze. Uprzątnął uprzednio blat i bezceremonialnie postawił przed Iterrą. Czekał cierpliwie. Na pochwalę czy może pozwolenie, aby się oddalić od swojej stwórczyni.
Kobieta podnosząc do góry klosz, ujrzała czarną bibułkę zwaną w niektórych kręgach bletką, czekoladowy filtr oraz wymierzoną idealnie porcją fajkowego tytoniu. Mało oczy jej z orbit nie wyszły, a wspomnienia wróciły. Zapach był obłędny. Nuty wanilii przeplatane owocową wonią. Ręce się jej trzęsły, gdy tworzyła to cudo. Kiedy to ostatni raz kręciła własnorecznie sobie szluga? Chyba na studiach, oj tak.

Pierwszy buch rozszedł się w płucach z wyraźnym zadowoleniem palaczki. Mocy nie bylo wiele, ale nie o to chodziło. Bardziej skupiła się na swoich dziełach. Pomysł należał pewnie do Boba niż Stewarda rzecz jasna. Czy arkanianka była aż tak dobra w obdarzaniu maszyn kreatywnością czy tylko zaistniała sytuacja wynikła z wyrachowanej analizy i zimnej obserwacji przyzwyczajeń istoty żywej? Nie drążąc tematu skąd TO się wzięło na pokładzie i gdzie zostało ukryte tego więcej, przeszła swobodnie do podsumowania.

- Mogła spróbować skontaktować się z ojcem i zaczerpnąć opinii na temat własnych odkryć,
- Może na własną rękę spróbować znaleźć odpowiedni obiekt badawczy tam, gdzie panującą władza nie ma zasięgu lub na jego pograniczu,
- Mogła przewertowywać imperialne bazy danych w ramach przyznanych wcześniej dostępów w celu poszukiwania konkretnej wiedzy, archiwalnych - trwających - planowanych badań lub przypadków paranormalnych lub niewyjaśnionych.

Jest tyle możliwości, a czasu tak niewiele. Ona sama przeciw całej znanej Galaktyce. Galaktyka powinna zacząć bać?
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [AR3389 - Niezbadany układ]

Postprzez Nicciterra » 5 Lut 2021, o 14:03

Dla kogoś z zewnątrz mogło to się wydawać przerażające, że zimne kawałki metalu połączone obwodami, potrafiły odgadnąć nawet najdziksze wewnętrzne pragnienia żywych. Dla Iterry to była codzienność, a trafiony pomysł Boba, mogła porównać do udanej niespodzianki kochanka, który jako to troszczył się o nią codziennie. Choć najdziksze pragnienia Iterry z pewnością nie nabierały kształtów takich jakich preferowałaby co najmniej połowa śmiertelników galaktyki.
Co prawda kręcenie sobie papierosa, choćby drżącymi dłońmi, nie stanowiło czegoś niezwykłego, ale budziło to do życia coś zdecydowanie silnego. A były to wspomnienia. Bawiąc się bletką nabierała dziecięcego rozbawienia, cofając się w czasie niemalże do czasów słodkiej ignorancji i czegoś na podobieństwo młodzieńczego buntu. Z wciągniętym dymem myśli nabierały w głowie konkretniejszego kształtu już, a wraz z wydechem widziała najbardziej pamiętne chwile w obłokach kłębiącej się przed nią mieszaninie gazu i drobin popiołu. I tak jak każde wspomnienie tak i obłok wędrował ku bezlitosnemu otworowi wentylacji w suficie, ustępując miejscu kolejnemu, a samemu znikając prawie zupełnie. W głowie pozostawały po obłokach tylko pojedyncze imiona. Dorhim, Zonos, Sehrene, Arkoh, Lymis, Hakko, Rohta. Budziły jednak one różne emocje, żal, smutek, wdzięczność, zazdrość, jak i radość oraz szczęście. No i smak. Smak tytoniu był obłędny, a drobny akcent niespodziewanego dodatku nie umknął percepcji.
- Steward. Jesteś kochany, ale nie rób tego więcej. Nie wracajmy do tego. - Kobieta wyraziła się z wdzięcznością, ale mocno poruszona, kiedy to samoróbka dopaliła się do filtra. Chciała zawyć, choć na chwilę, ale tylko otarła pojedyncze łzy i wysmarkała się w serwetkę spod filiżanki kawy, unikając jednocześnie spojrzenia droida, jakby ten rzeczywiście miał jakieś oczy. - Dziękuję. - Dodała przez serwetkę, choć niechętnie. Siła wspomnień mocno rezonowała z misją jakiej się samoistnie podjęła. W galaktyce panoszyli się jedi. Istoty zdolne do bestialskiego okrucieństwa. Zagrożenie zarówno dla cywilizacji, jak i dla jej własnej rodziny na Arkanii. Chwilę jednak zajęło jej doprowadzanie się do porządku. Kilka wdechów i wydechów, szklanka wody, poprawa oczu i fryzury przed lusterkiem. Wnet wróciła z podwójną siłą do podejmowanych rozważań.

Podjęta we wspomnieniu chęć odwiedzenia ojca, choćby holograficznie, z pewnością miała uzasadnienie w uzyskaniu większych zasobów i wsparcia, ale Zin wolała na ten moment unikać zwracania uwagi na jej bliskich. Sytuacja w Inkwizycji stała pod dużym znakiem zapytania. Jeśli miała się kontaktować z Arkohem to najpewniej musiałaby pierw skontaktować się z władzami i zdać raport. Tu nie była pewna, czy aby z zaistniałymi okolicznościami nie odbiorą jej przywilejów. Obawiała się tego bardzo, że chaos w organizacji sprawi, że stanie się przypadkową ofiarą, a może i kozłem ofiarnym. Brała udział w projekcie Super Niszczyciela, a ten potem runął i rozbił się o planetę, odwiedziła kryjówkę jedi, jej przełożony zginął na Taris, gdzie doszło do walk między imperialnymi, miała bezpośredni kontakt z jedi. Poukładać i zinterpretować to odpowiednio i już ją mają.
Zaś z pewnością arkanianka widziała siebie jako osobę ambitną i w ostatecznym rozliczeniu raczej nieposłuszną. Zadane okoliczności dawały jej całkiem szerokie pole do swobody działania. Bardziej niż zwykle. Szkoda byłoby to zmarnować i ganiać za nieudolnymi rozkazami przełożonych. Wrócić i tak musiała, ale mogła wrócić "troszkę" później ze względu na "komplikacje", a w międzyczasie dojść do rzeczy, które może i sama Inkwizycja ukrywała przed światłem dziennym.
"Tak, galaktyka powinna zacząć się bać." - Uśmiechnęła się drapieżnie na taką myśl.

Wszakże jej dotychczasowa wiedza dowodzi temu, że mocowładni mają tendencję dziedziczenia cechy lub rodzą się losowo w każdej populacji większości gatunków istot rozumnych. Nie jest ich wielu, ale kolejnym wnioskiem jest fakt, że nie każdy z nich to jedi. Zdecydowana większość potwierdzonych przypadków posiadania zwiększonego współczynnika midichlorianów nie jest ugruntowana paranormalnymi zjawiskami, a zwyczajnie badaniem krwi. Jedi to mocowładni, którzy pojęli w jakimś stopniu panowanie nad swoimi wynaturzonymi mocami.
Z jedi była w stu procentach pewna, że na aktualny moment nie jest w stanie sobie poradzić z posiadanym wyposażeniem. Bestia po prostu była za silna. Nawet elitarni komandosi imperium i weteran wojen mandaloriańskich nie dali rady go zranić. Wszakże znalezienie przypadku, który znajduje się na pograniczu bycia zwyklakiem, a jedi stanowiła teoretycznie najlepszą okoliczność poszerzenia wiedzy i zrozumienia zjawiska. Osobnik na tyle rozwinięty, że zdolny do czynienia dziwów, acz na tyle nierozwinięty, aby zdołała sobie z nim poradzić w razie czego. Miała też w tej kwestii asystę Bahgara. Kaleesh słynęli z czci walki. Na Taris stracił rękę, ale pewnie i część swojej dumy. Możliwość poznania wroga, a i możliwość testowania nowych broni z pewnością była mu na rękę, choć Zin nie była pewna jego intencji odnośnie utraty towarzyszy. Choć wedle jej mniemania oni raczej byli po bezpiecznej stronie. Legalnie znajdowali się na orbicie Taris, asystowali działaniom Imperium i usłuchali rozkazów. Mają też teczkę zasług. Nie powinno im nic dolegać, oprócz nieprzyjemnego przesłuchania, które już pewnie dawno zdążyło się skończyć. Iterra podejrzewała, że to raczej Caleb zacznie poszukiwać Bahgara.
Zaś z pewnością szukanie wiedzy w dotychczasowych rekordach mogło jej dać jakiś obraz sprawy, ale z doświadczenia wiedziała, że Inkwizycja niechętnie dzieli się wiedzą zakazaną. Musiała ją sobie zdobyć sama.
- Hmmm. Potrzebujemy nieco więcej surowych danych, niż tego przetworu z zamrażarki Inkwizycji. Najlepiej, jakbyśmy znaleźli sami jakąś emanację mocy lub mocowładnego z w miarę rozwiniętym potencjałem, ale na tyle, aby sobie z nim poradzić - Wypowiedziała się na głos, bawiąc się w ręku datapadem.
- Sugerujesz własne poszukiwania? - Zewsząd niski bas odezwał się w messie.
- Najlepiej pogranicza, neutralne światy z minimalną lub żadną aktywnością Imperium. Na tyle nieatrakcyjne handlowo, aby nie ryzykować spotkania z piratami. Wszakże niezbyt blisko głównych systemów Huttów, ich uwagi nie potrzebujemy również. Prymitywne cywilizacje byłyby najprostsze w obyciu. Nie mieliby w posiadaniu technologii, aby szczególnie nam zagrozić w razie ucieczki. Sugestie Bob?
Image
Awatar użytkownika
Nicciterra
Mistrz Gry
 
Posty: 562
Rejestracja: 18 Paź 2016, o 11:39

Re: [AR3389 - Niezbadany układ]

Postprzez Mistrz Gry » 18 Lut 2021, o 21:29

Nie musiała długo czekać na odpowiedź, aż maszyna przeszuka ogólnodostępne i posiadane bazy danych.
- Zewnętrzne Rubieże - z ogroma światów znajdą odpowiedni da siebie - pomyślała. Zapomniane miejsca przez Galaktykę, gdzie czas zatrzymał się w miejscu. Z jej wiedzą mogłaby udawać lekarza i badać pacjentów pod kątem posiadania we krwi wyższego poziomu midichlorianów.
- W Przestrzeni Huttów znajdzie się kilka światów takich jak choćby Byss, Gamorr. Rasy prymitywne i bardzo agresywne. O tej drugiej planecie wspomniano w raporcie, że ewakuowano personel placówki Imperium. - ze znanych Itterze ras znalazłoby się kilka, a światy macierzyste obcych obiecywały ciekawe miejsca na poszukiwania.
- Dzika przestrzeń. - ryzykowne miejsce, nieaktualne dane i spore ryzyko.

Po dłuższej chwili zastanowienia mogłaby wyszukać miejsca o statystycznie wyższym współczynniku, który uznała za kluczowy da badań. Środkowe Rubieże dałyby radę lecz osoba o jej stopniu mogłaby wzbudzić zdziwienie mieszane z podejrzeniem. Nieważne co pomyślała. Każda opcja może okazać się okazją.

Jedna istota nie jest nawet ziarenkiem piasku dla rozszerzającej się ciągle Galaktyki. Ta świadomość mogła przyćmić słabsze umysły, lecz nie w tym przypadku.
Wybór należał do niej samej.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02


Wróć do Archiwum

cron