przez Ayle Dara » 14 Kwi 2015, o 23:39
Słysząc krótki, aczkolwiek przerażający komunikat momentalnie przyspieszył kroku. Wyrzucił z siebie cichą wiązankę przekleństw, przemieniając szybki marsz w nerwowy bieg. Czuł jak serce zaczęło bić mu w niepokojąco szybkim tempie, poziom adrenaliny zwiększał się z każdą sekundą.
-Kurwa! - palnął jedynie wpadając na statek, automatycznie ruszając w kierunku swojego fotela. Oparł się o ciężko o oparcie, uspokajając oddech. Nigdy wcześniej nie znalazł się w tak fatalnej sytuacji. Ostatnia nadzieja na ucieczkę prysła wraz z awarią, która uniemożliwiła im odcumowanie. Nawet gdyby siły agresora były zdecydowanie mniejsze i tak nie daliby rady odłączyć się na czas. Decyzja mogła być tylko jedna.
Mimo to, Zeltron zawahał się. Poddanie się oznaczało złamanie wszystkich wartości jakie sobie w życiu postawił. W jego skrzywionym umyśle rozpoczęła się prawdziwa walka. Odpłynął myślami kilka lat wstecz, do swojej pierwszej utarczki z piratami. Dokładnie pamiętał każdy manewr, który wykonał, każdy pocisk który minął go o włos. Pamiętał ekscytację, podniecenie które mu wtedy towarzyszyły. Przyspieszone bicie serca, wyostrzone zmysły, napięte mięśnie, pot ściekający mu z czoła oraz nieznaczny ucisk żołądka. Wszystko to niesamowicie mu się podobało. Coś jednak się zmieniło...było inaczej. Towarzyszyło mu jedno dodatkowe uczucie, którego nigdy nie spodziewał się doświadczyć. Paniczny strach. Rozum podpowiadał mu, żeby poddać się natychmiast. Niestety, jakaś cząstka jego duszy wciąż go powstrzymywała.
Jedną ręką przeczesał nerwowo włosy, zaś drugą zacisnął na oparciu fotela. Jego wzrok przeczesywał pomieszczenie, w jakiejś desperackiej próbie odnalezienia czegokolwiek mogącego cudownie umożliwić im ucieczkę. Poczuł, jak pojedyncza kropla potu ścieka mu po policzku. Żołądek ścisnął mu się ze stresu. Wystarczyło wypowiedzieć tylko dwa słowa. Poddaję się. Ayle nie był w stanie nawet wyobrazić siebie wymawiającego je. Spaczona psychika, buntownicza natura czy może po prostu czysta głupota? Może wszystko na raz? Decyzja, która zdawała się być tak oczywista, dla mężczyzny zdawała się być tą najgorszą.
Wziął głęboki wdech, skupiając wzrok na pustej przestrzeni przed sobą, zaciskając mocno ręce na oparciu fotela. Zebrał się w sobie, oczyścił umysł i przerwał gwałtownie wewnętrzny konflikt. Pozostał on nierozstrzygnięty i Zeltron doskonale wiedział, że niezależnie od decyzji będzie go to męczyć jeszcze przez wiele tygodni... o ile dożyje następnego dnia.
Wybrał, w końcu postanowił. Zadziwił sam siebie, nie do końca wierzył, że kiedykolwiek będzie w stanie taką decyzję podjąć. Zrozumiał jak mało dotychczas cenił sobie życie. Może przyszedł czas na zmiany... jednakże nie był to najlepszy czas na takie rozmyślania.
Westchnął i uderzył fotel z całej siły, obracając się w kierunku załogi. Chciał coś powiedzieć, jednakże głos ugrzązł mu w gardle. Odchrząknął i machnął ręką, nakazując włączenie komunikatora. Wziął głęboki oddech i odezwał się cicho, za wszelką cenę starając się brzmieć spokojnie:
-Poddajemy się - obrócił fotel i opadł na niego ciężko.