Nim Boztuna zszedł do przybyszów, Shistavanin prawie skończył piwo, natomiast Nikto beznamiętnie przyglądał się jak dwóch Rodian stara się unieść swojego towarzysza, któremu zarówno nogi jak i głowa odmówiły posłuszeństwa. Dla niektórych istot, pijaństwo było celem samym w sobie. Część istot prosto z pracy przybywała do "Luxusu", natomiast byli i tak zwani 24 dobowi klienci, nie mający domu i pijący za to co uzbierają na ulicy. W końcu z antresoli zszedł Twi'lek, zapraszając członków Vulkarów na górę.
- Skoro zapraszasz. - burknął "Ząb" po czym zwrócił się do Shistavanina - Kończ piwo, jak będziemy wychodzisz weźmiesz drugie.
- Tobie polecam coś mocniejszego. - odgryzł się jego partner.
Obaj niespiesznie ruszyli za właścicielem lokalu, a zwieńczeniem ich wędrówki było mieszkanie Vao, a konkretnie jedno z pomieszczeń przerobione na biuro. W różnych zakątkach Galaktyki, zarządcy lokali często byli posiadaczami ogromnych apartamentów czy penthousów, jedakże na Taris było to marzenie. W końcu gospodarz wskazał miejsca dla przybyszów, natomiast sam zasiadł za biurkiem.
- Interes się kręci i bardzo dobrze. Ale my nie o tym. - zaczął rozmowę szarozielonoskóry Nikto - Po ostatnich wydarzeniach, gdzie jakiś człowiekopodobny
zniszczył dwa Tie-Crawlery, Imperium wstrzymało nieco swoje akcje w Dolnym Mieście. W sumie to nielada wyczyn wysadzić w powietrze dwa czołgi i kilkunastu szturmowców. Nasi informatorzy sugerują, że bardzo na rękę władzom są wojny między gangami. Niestety wśród organizacji mało kto to rozumie. Sami ostatnio rozbiliśmy grupę "Podmiejskich Jastrzębionietoperzy". Z tym wiąże się między innymi cel naszej wizyty...
Rozmówca przerwał na chwilę, gdyż jego partner wstał i począł myszkować po pomieszczeniu. Shistavanin, niczym pies myśliwski (abstrahując od podobieństwa), węszył po pomieszczeniu, szukając pluskiew i innych instrumentów wywiadowczo-szpiegowskich. Można było mieć wrażenie, iż jest przewrażliwiony na tym punkcie. Niestety takie zachowanie wytrąciło nieco z równowagi Nikto, gdyż ten ze złością pokręcił głową.
- Siadaj, rozpraszasz mnie! - podniósł głos "Ząb" - Jesteśmy u przyjaciela.
- Czujność. - odparł niczym obłąkany Shistavanin, lecz mimo to spoczał na fotelu.
- Kontynuując. Na dniach mogą pojawić się tutaj niedobitki tego gangu. Bardzo ważne, żebyś nie dawał im tu schronienia. Mamy poważne przesłanki, by myśleć o nich jak o szpiegach imperialców. Nie powiodła im się gangsterka to będą szpiclować. Na szczęście prędzej czy później zawisną albo skończą z boltem w czole. - wrócił do głównego tematu członek Vulkarów - Jest też druga kwestia. Całkiem niedawno w kosmoporcie pojawił się ciekawy transportowiec, chyba składanka z paru innych.
- Przechodząc do sedna, jaka jest szansa na zorganizowanie przez ciebie części zamiennych, elektroniki do systemów nawigacyjnych oraz magazynowania wspomnianych przedmiotów? - wtrącił się Shistavanin tonem eksperta, najwyraźniej był on jednym z techników "przedsiębiorstwa" Vulkarów - Tak w ogóle jestem Wolf. Z "Zębem" miałeś do czynienia.
- Dlatego się nie przedstawiłem... - dorzucił Nikto, jednak nie odważył się naubliżać ziomkowi, gdyż ten wyraźnie górował nad nim nie tylko wzrostem ale zapewne też siłą. Obaj stanowili nader osobliwą parę najemników.