Content

Archiwum

[Taris] Elizjium

Re: Taris Podmiasto [Elizjium]

Postprzez Saine Kela » 21 Lut 2017, o 20:57

Idąc za radą mistrza poprzekładali rzeczy w plecakach i z wielką ulgą przyjęła modyfikacje pasków. Z orbaliskami na plecach dźwiganie czegokolwiek właśnie na tej części ciała wiązało się z niezbyt przyjemnymi odczuciami, a dwa wybrzuszenia widoczne pod materiałem sukienki świadczyły dobitnie o niechcianych gościach. Po nagłym ataku jednak się uspokoiły i Mirax znów mogła trzeźwo myśleć, nie będąc zalewana falą bólu, cierpienia i gniewu. Takie nagłe uderzenia niestety wybijały ją z równowagi, a nie miała wystarczającego doświadczenia, by to znosić. Cierpiała więc, ale zaciskała zęby i starała się to znosić, z nadzieją, że się tego w końcu pozbędzie.
- Dzięki... - powiedziała cicho i postąpiła kilka kroków na przód w stronę wyjścia z jaskini.
Przymknęła oczy kierując twarz w stronę, z której przyszli pierwotnie. Droga była czysta, czuła to. Nic się na nich nie czaiło, żadne niebezpieczeństwo nie czekało w odmętach traw i pobliskiej fauny i flory.
- Jeszcze nie wiem. Możemy wrócić poprzednią drogą do Elizjium, ale... - pokręciła głową - To chyba zły pomysł, czuje że... czuje że stało się coś niedobrego.
Nie powiedziała nic więcej, bo nie wiedziałaby, co powiedzieć. Mogli szukać drogi na górę, jak sądziła pewnie nieopodal Elizjum i tego niewielkiego królestwa Króla i Królowej jest jakieś wejście. Powinni go poszukać. Istoty z dołu niewątpliwie miały swoje sposoby na dostanie się na górę.
- Nie od razu. Z początku jest dobrze, czuje wszystko wokół, co jest bardzo realne, wręcz namacalne. Ból pojawia się nagle i bez ostrzeżenia. Pomaga i przeszkadza jednocześnie. Z jednej strony przez te stworzenia mam mocniejszą więź, widzę więcej, czuje więcej i... mogę więcej. - zagryzła wargę na moment starając się nie zwalniać tempa. - Ale to nie trwa długo. Potem ból staje się przytłaczający, a ja tracę kontrolę... Moc wymyka mi się przez palce i działa niszczycielsko na wszystko z czym się zetknie. W tym etapie mam wrażenie, jakbym powoli zatracała siebie. Nie chce tego.
Ostatnie słowa powiedziała już dość cicho. Nie wiedziała właściwie i nie rozumiała co się dzieje i jak się to dzieje. Jak te stworzenia mogą mieć na nią taki wpływ? A może to ona sama, a te robale tylko wzmacniają jej naturalne zdolności, o których nie wiedziała? A może coś innego? Cokolwiek to było, przerażało ją, nie chciała tego. Czuła przecież cierpienie istot poprzez Moc, co więcej, ona sama zadawała to cierpienie, czerpiąc z własnego bólu. To nie było dobre, tym bardziej, że wiązało się z poczuciem potęgi, co więcej - przyjemnym uczuciem. Zacisnęła szczękę, przyspieszając nieznacznie kroku przedzierając się przez trawy. Musi się pozbyć tych orbalisków.
Image

Image

GG: 6687478
Awatar użytkownika
Saine Kela
Gracz
 
Posty: 710
Rejestracja: 18 Cze 2013, o 13:04
Miejscowość: Pandarium/Ruda Śląska

Re: Taris Podmiasto [Elizjium]

Postprzez Mistrz Ind'yk » 15 Mar 2017, o 00:31

Mistrz słuchał Mirax, starając się odnaleźć w ich sytuacji. Potrzebowali odlecieć z tej planety, a przez to potrzebowali zapewne skontaktować się z jego przyjacielem, a do tego potrzebowali możliwości komunikacji z jego kontaktem, czyli potrzebowali komunikatora. Mimo że wymienił właśnie cztery potrzeby, Mistrz wierzył, że potrzebują jednej. Od komunikatora powinno pójść już łatwiej.
- Rozumiem i tak nie miałem zamiaru wracać przez Elizjum... - powiedział do uczennicy, gdy ta go ostrzegła. - Twój potencjał wzrósł, a dzięki temu twoja... że się tak wyrażę wartość. Nie wiadomo, jak w tej sytuacji zachowaliby się nasi chwilowi przyjaciele.
Szli dalej czymś, co czasem przypominało stare korytarze, czasem dziwnie obrobione jaskinie. Z pewnością byli daleko od cywilizacji.
- Niszczycielsko mówisz... Ale dlaczego? Czy jesteś wkurzona, gdy to się dzieje? Czy boisz się? Czy potrafisz opanować ból, a jeśli nie, to jak na niego reagujesz? Moc nie działa sama z siebie, kierujesz nią tylko ty. Tam na dole, głęboko w sobie. Musisz zrozumieć siebie, by zrozumieć to, jak używasz Mocy. Niestety mimo moich nauk proces się odwrócił, Moc emanuje to, co jest w tobie bez twojej kontroli. Zastanawiaj się za każdym razie, dlaczego to, co wydaje ci się niekontrolowane, dzieje się tak, a nie inaczej...
Przerwał, gdyż zobaczył coś zaskakującego. W jednej ze ścian jaskini przed nimi widniał okrągły, równy otwór. Podszedł do niego powoli, starając się zachowywać jak najciszej. Gdy był tuż przy nim, usłyszał delikatny dźwięk. Być może słowo z dużej odległości, być może mu się wydawało.
Wolnym ruchem wyjrzał za winkiel. Zajrzał w otwór... a właściwie tunel. Idealnie równe wyżłobienie ciągnęło się w górę pod bardzo ostrym kątem. Było równe i, na ile pozwalała mu to ocenić perspektywa, ciągnęło się równo w górę. Jakaś maszyna maszyna przekopać się przez setki metrów ziemi, gdyż Mistrz nie widział końca tunelu. Być może ciągnął się setkami metrów, może kończył po kilkudziesięciu, nie potrafił tego ocenić w nikłym świetle.
Przez chwilę wsłuchiwał się w tunel, starając się jeszcze raz usłyszeć dźwięki, które słyszał wcześniej. Nieskutecznie. Nie wiedział, czy wszystko mu się nie wydawało.
Odwrócił się i pokazał Mirax na migi, by się cofnęła. Gdy odeszli już kawałek od tunelu, cicho zadał jej pytanie.
- Czy możesz spróbować sięgnąć zmysłami w to miejsce? Prowadzi prosto w górę, mogłoby nam bardzo pomóc...
Awatar użytkownika
Mistrz Ind'yk
Gracz
 
Posty: 1735
Rejestracja: 21 Cze 2011, o 12:42

Re: Taris Podmiasto [Elizjium]

Postprzez Saine Kela » 26 Mar 2017, o 18:17

Sama nie była pewna swoich słów. Jej odczucia były bardziej jak echo, a może po prostu bała się Elizjum i Króla, który wyraźnie nie pałał do niej sympatią i chciał zabić. W każdym razie Mirax przyjęła z ulgą zgodę Mistrza i fakt, że obiorą inną drogą. Tylko nie wiedzieli jeszcze jaką. Żadne z nich nie znało okolicy i najwyraźniej mogą zabłądzić, albo wpaść w poważne tarapaty przez przypadek.
- Nie wiem... To... to trudne. W jednej chwili wszystko jest w porządku i mam wrażenie, że nad wszystkim panuję, ale pojawia się ból i wszystko to wymyka się spod kontroli. Wtedy chce się go pozbyć. - potrząsnęła głową, nie bardzo wiedząc, co ma powiedzieć. To było skomplikowane, zdecydowanie zbyt skomplikowane, a ciężko było jej mówić o swoich odczuciach, było to trudne do wyrażenia w słowach. - Naprawdę nie wiem. Może to przez te pasożyty.
Szczerze mówiąc chciałaby, aby było to tylko ich wina, ale nie była to tak do końca prawda. Jeszcze zanim dostała "prezent" na plecach, też miewała podobne ataki, tylko teraz było chyba gorzej. A może i nie? Miała większą świadomość niż wcześniej.
Podeszli do jakiejś groty, a raczej tunelu, właściwie to ciężko było jej stwierdzić, co to było. Spojrzała na Mistrza, a potem w otwór. Gdy mężczyzna się cofnął, kiwnęła głową, choć trochę niepewnie. Westchnęła i podeszła nieco bliżej, ale nie za blisko. Postanowiła zrobić to, co zrobiła wcześniej w jaskini, otworzyć się ona okolicę i "rozejrzeć". Posłać myśli i umysł wgłąb tunelu, zwłaszcza do jego górnej części. Mając jednak w pamięci poprzednią sytuację, tym razem postanowiła być ostrożniejsza i lepiej to... się kontrolować. Może powinna spróbować inaczej to zrobić, od innej strony, w inny sposób. Odetchnęła, chcąc w ten sposób przywołać w sobie spokój. Kierowała Mocą, prawda? Mogła to zrobić.
Image

Image

GG: 6687478
Awatar użytkownika
Saine Kela
Gracz
 
Posty: 710
Rejestracja: 18 Cze 2013, o 13:04
Miejscowość: Pandarium/Ruda Śląska

Re: Taris Podmiasto [Elizjium]

Postprzez Mistrz Gry » 1 Kwi 2017, o 08:25

Myśli, a raczej moc pognała z olbrzymią szybkością w górę niezwykłego tunelu. Zgłębiając każdy jego zakamarek, i każdą tajemnicę. Moc była potężnym narzędziem, skutecznym i niezwykle dokładnym, jeśli wiedziało się jak go używać. Mirax bała się go używać, nie rozumiała jeszcze do końca działania mocy, nie wiedziała że strach jest jednym z czynników uniemożliwiających pełną kontrolę. Skupiła się jednak i oczyszczając umysł na tyle na ile mogła sięgnęła w głąb siebie. Spokój i opanowanie. Orbaliski były najedzone i nieaktywne, czuła jedynie lekki ból w plecach więc zdecydowała się na sondę. Jej umysł oderwał się od ciała i wraz z falą mocy pomknął w głąb korytarza. Nie miało znaczenia że w środku było ciemno, ona widziała. Nie miało znaczenia że fragmentami korytarz był zasypany głazami, ona nie musiała się wspinać, Nie miało znaczenia pojawienie się głębokiego zbiornika ze śmeirdzącą śmiercią cieczą, ona przeleciała nad nim. Aż do samej góry. Do miejsca w którym tunel stykał się z resztą sieci kanalizacji. A więc jednak był to kanał odprowadzający nadmiar nieczystości z górnego miasta. Mogła z łatwością nim dotrzeć na górę, pytanie jak z problemem poradzi sobie jej starszy towarzysz. Mistrz może nie był jej aż tak bardzo potrzebny. Umysł wrócił do ciała po dalekiej podróży, jednak przywiózł ze sobą sporą dozę wątpliwości.
Czy na pewno potrzebuje mistrza? Jest od niego wilekroć potężniejsza, czemu się go boi. Uderzył ją. To on powinien drżeć przed jej mocą...
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: Taris Podmiasto [Elizjium]

Postprzez Saine Kela » 2 Kwi 2017, o 18:02

Wiedziała, że nie powinna się poddawać strachowi, Mistrz ciągle jej to powtarzał, ale wiedza, a rzeczywistość, to dwie różne sprawy, a niestety w tym drugim szło jej kiepsko, szczególnie po niezbyt dobrych doświadczeniach. Jedna czy druga akcja pozostawiała w jej pamięci nieprzyjemne wspomnienie bólu i cierpienia, a tego nie dało się tak po prostu wymazać. Starała się jak mogła, ale było ciężko. Teraz też z obawą sięgnęła po Moc. Nie bała się jej samej w sobie, bała się orbalisków i ich reakcji, na razie jednak milczały będąc jedynie echem bólu i średnio komfortowym balasem na jej plecach.
Sięgnęła wgłąb tunelu, jej myśli pięły się w górę badając każdy metr, każdą szparę, wgłębienie, odnogę. To było takie proste. Rozluźniła się nieco, nadal jednak pozostając w skupieniu. Stała tak jakiś czas z lekko zadartą głową, aż w końcu drgnęła, otworzyła oczy i zrobiła krok w tył. Otwarła usta, ale zawiesiła się na moment.
Zabić Mistrza? Skąd wzięła się u niej taka myśl? Owszem, na wspomnienie uderzenia poczuła złość, tak wtedy, jak i teraz, ale przecież... Mirax pokręciła głową, będąc niemal zawstydzona własnymi przemyśleniami, choć wiedziała, że byłoby to takie łatwe. Co się ze mną dzieje? Naprawdę to rozważam? To chore!
Zacisnęła pięści i cała się spięła. Odetchnęła kilka razy, żeby przywrócić sobie spokój.
- Tunel prowadzi do wyższych partii miasta. To ścieki tunel ściekowy odprowadzający nieczystości w góry do dołu. Można byłoby się tędy wydostać, ale... ale to ryzykowne. Ja być może dałabym radę, ale ty...
Pokręciła głową. Mirax nie była mistrzynią wspinaczki, ale z pewnością była wytrzymalsza i silniejsza od starego mistrza. Dla niej samej ta wspinaczka mogłaby być trudna, szczególnie biorąc pod uwagę orbaliski i ich nagłe "humory". A mistrz? Potrzebowała go. Jeszcze. I nie chodziło nawet o kwestie ostateczne, o których nawet nie chciała myśleć, po prostu był jedyną osobą, która najwidoczniej wiedziała, co się z nią działo, a ona potrzebowała pomocy, aż wreszcie sama nabierze odpowiedniego doświadczenia. Była coraz lepsza, coraz bieglejsza, wiedziała, że posiada potęgę, której innym brakowało, ale to przecież jeszcze nie wszystko. Przed nią była naprawdę daleka droga.
Image

Image

GG: 6687478
Awatar użytkownika
Saine Kela
Gracz
 
Posty: 710
Rejestracja: 18 Cze 2013, o 13:04
Miejscowość: Pandarium/Ruda Śląska

Re: Taris Podmiasto [Elizjium]

Postprzez Mistrz Ind'yk » 9 Kwi 2017, o 16:12

Uważnie patrzył, co dzieje się z kobietą. Używała Mocy po raz kolejny w krótkim czasie i wychodziło jej to coraz lepiej. Twarz Miraz wyrażała wysiłek i różne emocje, z którymi lekarka wyraźnie walczyła. W końcu odetchnęła i przekazała mu pocieszające nowiny.
- No cóż, nie dowiemy się, jeśli nie spróbujemy! - powiedział dziarsko i zaczął wspinaczkę. Tunel na początku nie był zbyt trudny do poruszania się. Powierzchnia nie była bardzo śliska i wytarta, co wskazywać mogło na dwie rzeczy - albo był używany od niedawna, albo był nieużywany od dawna. Obie perspektywy miały swoje wady i zalety, na razie jednak nie musieli się nimi martwić.
Pozostawał ich główny problem.
- Opisz mi, jak udało ci się sprawdzić tunel? Zobaczyłaś jego obraz, poczułaś go? Był cały od razu, czy zdobywałaś go po trochu? I jaką miałaś nad nim kontrolę?
Po wypowiedzeniu tych słów, Ind'yk poczuł pierwszą kroplę potu spływającą po plecach. Przypomniały mu się dawne czasy i lata treningu. Tak jak wtedy, szedł dalej.
Awatar użytkownika
Mistrz Ind'yk
Gracz
 
Posty: 1735
Rejestracja: 21 Cze 2011, o 12:42

Re: Taris Podmiasto [Elizjium]

Postprzez Saine Kela » 9 Kwi 2017, o 16:51

Spojrzała na starszego mężczyznę niepewnie. Wyraziła swoje obawy dość wyraźnie, ale najwidoczniej Ind'yk spoglądał na tę sprawę inaczej i albo był znacznie sprawniejszy niż wskazywałby jego wiek, albo był szaleńcem. Nawet ona sama nie była pewne co do swoich możliwości, choć z ich dwojga to ona lepiej powinna sobie poradzić - była młodsza i sprawniejsza, ale miała dodatkowy bagaż na plecach.
Nim zdążyła cokolwiek powiedzieć więcej, mistrz już podążył do tunelu. Mirax nie ukrywała zdziwienia na jego dość szalone postępowanie oraz samo podejście do sytuacji, które było tak beztroskie, że aż dziwne. Po tym wszystkim przez co przeszli, był on w wyjątkowo dobrym nastroju, zupełnie przeciwnie niż ona, ale kobieta miała sporo na głowie i wciąż starała sobie wszystko poukładać, wciąż trenowała i próbowała się wziąć z garść. Sporo ją to kosztowało i choć robiła powolne kroczki na przód robiąc kolejne postępy w celu opanowania samokontroli... dla niej było to zbyt wolne.
Podążyła za mistrzem, bo innego wyboru nie miała. Znaczy miała, ale w obecnej sytuacji nie miałoby to sensu, lepiej jest się trzymać razem. Wspinała się więc tuż za nim, starając się ignorować niezbyt przyjemne zapachy. Szkoło jej to wolno, ale sprawnie, wspinaczka nie byłą szczególnie uciążliwa, ale mieli do pokonana dość sporą odległość, więc niedługo zmęczenie ich dopadnie.
- To była wspinaczka, tak jak my teraz, tylko bardziej swobodna... trochę jak lot w górę. - nieustannie pięła się w górę, uważnie stawiając kroki. - Pomimo ciemności wszystko widziałam i czułam, wiedziałam, gdzie znajdują się kolejne odnogi korytarzy, gdzie są przejścia, a gdzie ich nie ma. Wyżej jest zbiornik, trzeba go ominąć, a potem już prosta droga do wyjścia z kanałów.
Bardzo prosto to brzmiało, ale Mirax nie mogła się wyzbyć obaw, a te pojawiały się na jej drodze bez przerwy. Za każdym razem, gdy pokonywali jedną przeszkodę pojawiała się kolejna, albo i kilka i tak ciągle i w kółko. Uspokój się. Zaufaj Mocy.
- Tym razem nie miałam żadnych problemów... nic mi nie przeszkodziło ani nie oderwało. To było coś innego niż wcześniej, było lepiej, spokojniej.
Nie chciała się z nim dzielić swoimi wątpliwościami, które pojawiły się tuż po sondowaniu. To o czym pomyślała nie mieściło się nawet w jej własnej świadomości i nadal zastanawiała się, skąd się w ogóle wzięła tak okropna myśl. Napawało ją to brzydzeniem, jednocześnie pozostając nadal cieniem w jej głowie.
Image

Image

GG: 6687478
Awatar użytkownika
Saine Kela
Gracz
 
Posty: 710
Rejestracja: 18 Cze 2013, o 13:04
Miejscowość: Pandarium/Ruda Śląska

Re: Taris Podmiasto [Elizjium]

Postprzez Mistrz Ind'yk » 9 Kwi 2017, o 17:12

Uśmiechnął się w duchu w odpowiedzi na słowa kobiety. Cieszyły go dwie sprawy.
Po pierwsze coraz łatwiej wychodziło jej panowanie nad Mocą. Gdy była spokojna, rozdzierało ją mniej emocji, potrafiła czynić więcej i z mniejszymi konsekwencjami. Jego rolą było teraz pokazanie jej tej korelacji. Co było trudne już od kilku tygodni.
Po drugie, tunel miał jakieś boczne odnogi. Oznaczało to, że w razie potrzeby będą mogli zboczyć z drogi. Nie byli uwięzieni na jednej prostej z tym, co mogło pojawić się w środku. Oznaczało to jednak także kolejne możliwości, które mogły zrodzić niebezpieczeństwo.
Wszystko miało swoje plusy i minusy, jak zwykle w tej dziwnej Galaktyce.
- A teraz odpowiedz mi na pytanie, dlaczego w takim razie już skończyłaś?
Widząc zaskoczoną minę lekarki, Mistrz westchnął w duchu.
- Moc nie jest tylko narzędziem, które powinnaś wykorzystywać w razie potrzeb. Musisz z nią żyć, czuć ją i rozumieć. To, co przed chwilą uczyniłaś, możesz robić w każdym momencie. Spróbuj złączyć się z informacjami, które nas otaczają. Potraktuj to jako wyjątkowy zmysł, dzięki któremu będziesz odbierała głębię świata, który nas otacza. Wszelkie wydarzenia odbijają się w Mocy, musisz tylko zrozumieć sposób, w jaki to robią. Otwórz swój umysł, poczuj to.
By zapanować nad swoją Mocą, Mirax musiała poczuć się z nią bliska. I to w każdej sekundzie.
Przeszli na następny poziom szkolenia. A potem Mistrz ruszył tunelem, dalej w ohydny zapach i ciemność. Czekał na odpowiedź lekarki, ale nie pozwolił się jej zatrzymać na dłużej.
Awatar użytkownika
Mistrz Ind'yk
Gracz
 
Posty: 1735
Rejestracja: 21 Cze 2011, o 12:42

Re: Taris Podmiasto [Elizjium]

Postprzez Saine Kela » 9 Kwi 2017, o 17:30

Mówiła o swoich uczuciach i tego, jak postrzegała świat przez Moc, ale to były jej własne słowa, jej własne uczucia i spostrzeżenia, które mogą się znacznie różnić o doświadczenia i wiedzy Mistrza, mimo to jak widać, jej powoli zbierające się własne doświadczenie i poglądy wcale nie były aż takie złe. Być może zmierzała we właściwym kierunku, a to dawało jej nikłą nadzieje, że będzie lepiej, jakoś sobie z tym wszystkim poradzi. Moc była z nią, była silna i silniejsza niż dotąd, a Mirax czuła ją podświadomie, choć wcześniej nie zwracała na to szczególnej uwagi. Słowa Mistrza sprawiły jednak, że na moment się zatrzymała.
Poczuła lekkie rozdrażnienie jego słowami, które jednak szybo ustąpiło. Wiedziała, że Moc nie była narzędziem samym w sobie, powtarzał jej to wielokrotnie, łatwiej jednak się mówiło, niż zrobiło czy, jak było to w jej wypadku, czuło i postrzegało. Jak miała się otworzyć? Zresztą, teraz przez te stwory na jej plecach miała więcej obaw, że każde otwarcie się na Moc skończy się bólem. Odetchnęła, ponownie nakazując sobie spokój, nie mogła dać się nastraszyć paskudnym pasożytom, te nie mogły jej dyktować warunków i wtłaczać w nią strach. Mistrz miał rację, ale niestety nie było to takie proste.
- Skręć bardziej w lewo, tam powinno być łatwiejsze przejście. - podyktowała, sięgając do wspomnień z myślowej sondy, a także jej obecnych odczuć. - Ja... nie wiem. Trochę się bałam, że znów mnie zaboli. Wiem, że nie powinnam ale to odruch. - powiedziała z wyraźną skruchą.
Otworzyć się na Moc? Otworzyć się na Moc, poczuć ją dogłębnie i całą sobą. Przecież czuła, czuła wszystko to, co było wokół niej, każdy kamyczek, wystający kabel, czy kawałek metalu, ściekającą ciecz po bokach, a także przemykające nieliczne robactwo, czuła nawet okropny zapach typowy dla takich kanałów i to nie w sposób węchowy, a bardzie namacalny.
No właśnie - czuła to, to nie zwracała na to uwagi. Do czego jednak dążył Ind'yk? Miała być wziąć otwarta na Moc? W jakim celu? Otoczenie, zdarzenia wszystko jest w Mocy. Brzmi jak abstrakcja, ale Mirax dawno przestała się temu dziwić. Poczuła lekkie ukłucie bólu mięśni. Przebyli już spory kawałek, ale końca nie było widać. Chciałaby być już na zewnątrz, choć tak naprawdę przed nimi wciąż była daleka droga i nie dotyczyło to samej kanalizacji, ale i wszystko to, co było poza nią.
Image

Image

GG: 6687478
Awatar użytkownika
Saine Kela
Gracz
 
Posty: 710
Rejestracja: 18 Cze 2013, o 13:04
Miejscowość: Pandarium/Ruda Śląska

Re: Taris Podmiasto [Elizjium]

Postprzez Mistrz Ind'yk » 19 Kwi 2017, o 10:21

- Nie bój się - powiedział pewnym tonem Mistrz, idąc wskazaną ścieżką. - Orbaliski nie powstrzymają cię, możesz opanować ich działanie, opanować ból, który stwarzają. Czy na pewno tylko ich się boisz?
Po kolejnych kilku krokach Ind'yk odwrócił się do uczennicy. Był zmęczony. Jego ciało nie było już młode jak kiedyś. Mięśnie powoli sprawiały wrażenie, jakby chciały oderwać się od kości. Krew buzowała w żyłach coraz szybciej, jednak na razie dobre oddychanie trochę ją powstrzymywało.
Jednak Ind'yk jednego w życiu nauczył się na pewno. To umysł jest jednym z ciałem i ma wiele do powiedzenia. A on miał silny umysł. Mógł iść i nie zważać na to, co go bolało. Znał różne techniki rozluźniające i uspokajające ból. Musiał iść, by jego uczennica przeszła kolejną lekcję.
- Nie zwalniaj, nie zważaj na ból. Moc może wyleczyć twoje tkanki, może też ukoić ból. To, że twe ciało jest słabsze, oczywiście przeszkodzi ci w dostępie do Mocy. Jednak, Mirax, jesteś na tyle potężna, by sobie z tym poradzić. Przekuj ten ból w siłę. Nie, jak Sithowie, którzy ból i strach wielbili. Ból jest normą w tym wszechświecie, musisz nauczyć się przyjmować jego normalność, zrozumieć ją i wykorzystać.
Morellianin ruszył w górę szybkim tempem. Jego uczennica została na chwilę w tyle, więc powiedział trochę głośniej:
- Traktuj orbaliski jako lekcję. Na razie dają ci potęgę za cenę bólu. Zrób tak, by dawały ci Moc przez ból i dzięki niemu.
Awatar użytkownika
Mistrz Ind'yk
Gracz
 
Posty: 1735
Rejestracja: 21 Cze 2011, o 12:42

Re: Taris Podmiasto [Elizjium]

Postprzez Saine Kela » 19 Kwi 2017, o 17:33

Łatwo powiedzieć "nie bój się", bo nawet pomimo świadomości i tego, co powinno się robić, pewnych odruchów nie da się tak łatwo pozbyć. Obawy, zmartwienia, strach... nie była w stanie się tego wyzbyć, choć usilnie pracowała nad tym, by jakoś nad tym zapanować. Sądziła, że nie szło jej tak źle, ale wiedziała, że jeszcze daleko było jej do perfekcji pod tym względem.
Zacinęła i rozprostowała palce jednej dłoni, potem drugiej. Była obolała i zmęczona, ale pewnie trzymała się lepiej niż Ind'yk. Nie zamierzała się jednak skarżyć, choć nie była nawykła do tak dużego wysiłku fizycznego, a przynajmniej nie do takiego jak obecny. Wielogodzinne stanie przy stole operacyjnym, badania, bieganie od pacjenta do pacjenta, ciągłe bycie na nogach bez chwili odpoczynku, gdy każda sekunda była cenna... to był duży wysiłek, ale nie taki jak teraz.
- Nie wiem. Po prostu... - odetchnęła i postąpiła kilka kroków dalej. - Po prostu nie wszystko rozumiem, a to... to chyba sprawia, że się boję. Taka już nasza natura, że boimy się tego, czego nie rozumiemy.
Słuchała dalej i wciąż parła w górę niestrudzenie, choć chętnie by odpoczęła. Wyjście było jednak coraz bliżej i nie chciała teraz przerywać, jakby nie chcąc w ten sposób zapeszać i burzyć chwilowego spokoju.
- Doświadczałam już wiele bólu, ale nie takiego. To coś nowego... Ale staram się. Staram się opierać o... o... - zawahała się, będąc trochę niepewna swoich słów. - O Moc. Ale jak to robię to pojawia się ból. Zazwyczaj. Jak mam jej zawierzyć, skoro sprawia, że cierpię? Znaczy wiem, że to nie Moc jest za to odpowiedzialna a te orbaliski, ale jedno łączy się z drugim i czuje to. Jak używam Mocy, one się tym żywią i zmuszają mnie to przekraczania granic. I się boję.
Spojrzała na mistrza. Co do niego też miała kilka wątpliwości, choć jak do tej pory wszystko zachowywała dla siebie. Sytuacja ich połączyła, a Mirax, choć mu zaufała i powierzyła tak wiele, to jednak wciąż miała wątpliwości.
- Obawiam się także ciebie. - powiedziała cicho. - Pomagasz mi, uczysz, naprowadzasz... ufam ci, ale... - pokręciła głową i spojrzała w górę, a jej źrenice rozszerzyły się. - Jesteśmy na miejscu.
Ucieszyła się na widok wyjścia, ale i poczuła obawę, którą zdusiła w zarodku. Byli w wyższej partii miasta, byli bliżej opuszczenia Taris, a to już coś. Tyle że Mirax nie była pewna gdzie powinna podążyć. Tak bardzo skupiła się na opuszczeniu planety, że nawet nie zastanowiła się nad tym, gdzie miałaby polecieć. Zresztą to nie ona, to Mor chciał ją wywieźć z planety. Miał cel, miał plan, wiedział, co miał zrobić, a ona podążała za nim. A teraz go nie było, a wciąż trzymała się tej jednej myśli, choć przecież to nie był jej pomysł. To ją poraziło - nie wiedziała, co ma zrobić.
Image

Image

GG: 6687478
Awatar użytkownika
Saine Kela
Gracz
 
Posty: 710
Rejestracja: 18 Cze 2013, o 13:04
Miejscowość: Pandarium/Ruda Śląska

Re: Taris Podmiasto [Elizjium]

Postprzez Mistrz Gry » 22 Kwi 2017, o 09:58

Para wędrowała przez kanał wciąż wspinając się w górę. W swej wędrówce pokonywali kamienne zawały, omijali jeziorka wypełnione bliżej niezidentyfikowaną cieczą czy też przedzierali się przez chaszcze. Tu i ówdzie pojawiały się jakieś niewielkie stworzenia, zwykle uciekające na ich widok. W końcu jednak Mirax zorientowała się ze coś jest nie tak. W korytarzach za nią i po bokach coś podążało. Nie była w stanie niczego dostrzec, zaś ból i zmęczenie zniechęcały ją do użycia mocy. Morelianin idący przed nią wydawał się być niezmordowany, było to jednak tylko wrażenie, on również borykał się ze swoimi własnymi problemami. Póki co dawał sobie świetnie radę, i tylko coraz głośniejszy i szybszy oddech wskazywały na zmęczenie starszego mężczyzny. W końcu stało się to co nieuniknione problemy ich dogoniły.

Wszystkie problemy dręczące ludzi prędzej czy później przybierają swoją cielesną formę. Czasami jest to upierdliwy szef, czasami pani od matematyki. Często jednak zdarza się, że problem ma bardziej bezosobowy wymiar. Problem Mirax i Ind'yka miał konkretne wymiary. Jakieś trzydzieści metrów szerokości i przynajmniej tyle samo wysokości. Za pewne jego grubość była równie imponująca. Stał teraz na ich drodze jak gdyby nigdy nic. Wielka wzmacniana brama stanowiąca fizyczną zaporę przed spodziewanym bądź nie atakiem bandytów, mieszkańców podmiasta czy innych bestii.

Wrota stanowiły zwieńczenie jednego z szerokich korytarzy, sądząc po śladach droga była wykorzystywana stosunkowo często, i to nie tylko przez pojazdy repulsorowe. Okolica była w miarę uprzątnięta z wszelkich śmieci, zaś potężna i szeroka ulica prowadziła gdzieś w głąb podmiasta. Wszędzie wokół panował spokój, jeśli nie liczyć drobnego zakłócenia w mocy. Daleko niemal na granicy zasięgu wzroku przesuwała się powoli jakaś masa. Mocowładna nie musiała się specjalnie skupiać żeby wyczuć żądzę mordu bijącą od Rakghouli. Spokojnie uwolniła moc skanując najbliższe otoczenie, Brama faktycznie była piekielnie gruba, niewiele cieńsze było wejście obok służące najpewniej do prac serwisowych. Za bramą wyraźnie wyczuwała żołnierzy czy raczej strażników, kilkunastu z nich obserwowało teraz stojącą przed bramą dwójkę. Nie wiedzieli jeszcze o nadchodzących bestiach. Tych z kolei były tysiące, zbliżały się ze wszystkich stron, warcząc, szczerząc kły i porykując na siebie. Za nimi ciągnął się zapach śmierci i rzezi. Nieliczne istoty z podmiasta przeżyły przebudzenie rakghouli.

Kliknij, aby zobaczyć wiadomość od Mistrza Gry
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: Taris Podmiasto [Elizjium]

Postprzez Saine Kela » 23 Kwi 2017, o 18:01

Była już naprawdę zmęczona, ale niewiele im zostało, by dotrzeć do końca. Może podróż nie wymagała od nich wielkiego wysiłku samego w sobie, to jednak dłuży czas wdrapywania się sprawiał, że wszystko zaczęło ją boleć. Ciężko oddychała, tak samo jak i Mistrz. Byli już jednak bardzo blisko, a Mirax złapała się na tym, że oczekuje końca tej drogi jak wytchnienia.
W końcu pojawiła się brama. Poczuła ukłucie obawy, choć od początku zdawała sobie sprawę z tego, że nic nie może być takie łatwe i proste jakby się tego chciało. Brama sama w sobie, a także strażnicy byli niczym w porównaniu do tego, co było za dwójką niezbyt legalnych podróżników. Nie trzeba było wyostrzonych zmysłów ani głębszego sięgania w Moc, by wyczuć, że z dołu coś się zbliża. Było można usłyszeć odgłos setek kroków, niepokojące dźwięki, a i sama Mirax wyczuwała hordę pędzącą w ich stronę. Czuła poprzez Moc tę masę, która miała jeden cel - mordować. Silny morderczy instynkt, niemal powalających w swojej intensywności. Kobieta aż się zachłysnęła i spojrzała na Mistrza, z widocznym strachem w oczach.
- Zbliżają się. - szpenęła.
Czuła to już wcześniej, jeszcze tam na dole. Przebłysk wspomnienia tamtego uczucia potworności i żądzy mordu, a także strach. Może powinna zrobić coś podobnego? Tylko jak? Nie kontroluje tego, nie wie jak odstraszyć stwory, nie mówiąc już o całej hordzie. Spojrzała na mistrza, a potem na bramę. Była zmęczona i obolała, a teraz jeszcze adrenalina zaczęła buzować w jej krwi. Podbiegła do bramy. Wpływanie na umysły istot rozumnych miała lepiej opanowane, choć jak pomyślała, to właśnie to powinno być trudniejsze.
- Wpuśćcie nas szybko i zamknijcie bramę! - powiedziała z mocą. - Już! - niemal krzyknęła.
Nie chciała się mierzyć z potworami. Nie była pewna czy dałaby radę, a nawet jeżeli tak, to czy by im to rzeczywiście pomogło? Stwory były niedaleko, niedługo znajdą się w zasięgu wzroku, choć ciemność w tunelu sporo utrudniało. Mirax jednak nie potrzebowała wzroku, by wiedzieć w jakim szambie będą, jeżeli w tej chwili nie przedostaną się na drugą stronę bramy. Mierzenie się z potworami było ostatecznością, której nie chciała próbować. Jeszcze nie teraz i nie w takim momencie.
Image

Image

GG: 6687478
Awatar użytkownika
Saine Kela
Gracz
 
Posty: 710
Rejestracja: 18 Cze 2013, o 13:04
Miejscowość: Pandarium/Ruda Śląska

Re: Taris Podmiasto [Elizjium]

Postprzez Mistrz Ind'yk » 27 Kwi 2017, o 13:20

Brama.
Filozofowie mówią, że drogi nie mają końca. Każda droga prowadzi do następnej drogi, a ta do następnej. Podobno nigdy nie dojdzie się naprawdę celu, liczy się tylko droga i to, co na niej. Tymczasem w realnym życiu często pojawia się taka właśnie brama.
Z doświadczenia Ind'yk wiedział, że częściej niż następne drogi, w realnym życiu zdarzają się bramy. Kiedyś myślał nawet, że jeśli to on pisałby kiedyś filozofię, to życie określiłby czasem między bramami. Od przeszkody do przeszkody, tak leci żywot w tej Galaktyce. I stali przed kolejną.
Zgiełk goniących ich potworów był coraz głośniejszy. Krzyki Mirax nie zadziałały dobrze na strażników - od razu, gdy ich zauważyli, byli zaniepokojeni. Tak skończyły się ich opcje dyplomatyczne. Mistrz wiedział, że dziewczyna mogła jeszcze wpłynąć na nich Mocą, ale nie podobało mu się to wyjście. Przecież mieli wejść na ich terytorium. Jeśli zrobiliby to we wrogi sposób, nie mieliby łatwej przeprawy dalej. Kobieta powinna w końcu zrozumieć, że Moc to nie zabawka, która rozwiązuje wszystkiej jej problemy. Szczególnie wtedy, gdy po drugiej stronie stoi inna istota.
Morellianin podszedł do bramy i przyjrzał się strażnikom. Ci wycelowali w niego swoje stare karabiny. Broń nie sprawiała najlepszego wrażenia, Mistrz sądził, że niektóre karabiny w ogóle nie wystrzelą, gdyby strażnicy zdecydowali się otworzyć ogień. Podobnie wyglądały ich ubrania - stare, zniszczone, brudne. W tych okolicach był to pewnie stan normalny, ale Ind'yk widział w tym coś innego.
To byli niewyszkoleni wieśniacy, którzy pilnowali czegoś w amatorski sposób. Ich głównym motorem napędowym był strach, a ten niełatwo przełamać. Krzycząca kobieta z pewnością w tym nie pomagała. Gdy jednak już miał się odezwać, by porozmawiać ze strażnikami, Mistrz usłyszał szybkie kroki i jakiś głos.
- Śpieszcie się, otwierajcie szybko tę bramę! - To krzyczała kobieta, która właśnie pojawiła się za bramą. Była niska i silnie umięśniona, ale jednocześnie miała w sobie coś ładnego. Im dłużej się w nią wpatrywał, tym bardziej Indrangrad sądził, że były to jej wielkie, czarne oczy.
- Nie ma szans. Słyszysz tę hordę, która biegnie za nimi? Mogli nie ładować się w te dzikie tunele - odpowiedział jej jeden ze strażników, ten stojący dalej, który nie podniósł jeszcze broni.
- Uda im się, dajcie im tylko szansę! Nie ma wiele czasu, otwieraj!
- Ja... My... Nie możemy... - Mężczyzna wyraźnie nie chciał odmawiać dziewczynie, jednak zagrożenie było bardzo realne. - Rakghuole są zbyt blisko!
- Zabiją ich, jeśli nie otworzysz! - Kobieta powiedziała to naprawdę błagalnym tonem. Mistrz zaczął zastanawiać się, dlaczego tak bardzo jej zależy na ich życiu. W pewien sposób wyczuwał, albo po prostu miał nadzieję, że jest po prostu dobra i zbyt wiele już straciła. Wiedział, że nie powinien ufać w tym momencie temu uczuciu, ale tylko ono dawało nadzieję.
- Jeśli otworzę, zabiją nas wszystkich!
- Nie! Nie możesz! Nie! To niesprawiedliwe! - Kobieta spojrzała na nich wzrokiem pełnym bólu, po czym odwróciła się. Morellianin zaczął tracić nadzieję. - Ty! - powiedziała wysokim głosem do kogoś, kogo Mistrz nie widział. - Ty możesz ich przekonać. Proszę, spraw, by otworzyli bramę. Oni zginą, jeśli tego nie zrobi...
- Nie mogę, są zbyt blisko, górnoświatowcu! - rzucił strażnik, odwracając się w tym samym kierunku.
Mistrz czekał na odpowiedź od nowej osoby, a gdy ją usłyszał, aż wyprostował zmęczone plecy z wrażenia.
- Otwórzcie bramę, jeśli zrobi się niebezpiecznie, zajmę się tym. Trzeba uratować tych ludzi, równie dobrze to moglibyście być wy!
Głos był silny i niski, trochę zachrypnięty. Mistrz nadal nie widział, do kogo należał, ale zobaczył reakcję strażników, którzy odwrócili się do tego, który rozmawiał z nieznajomym. Ten patrzył zmieszany raz w stronę kobiety, raz w stronę właściciela głosu, raz w stronę zamkniętej bramy i uciekinierów.
Czas uciekał.
Awatar użytkownika
Mistrz Ind'yk
Gracz
 
Posty: 1735
Rejestracja: 21 Cze 2011, o 12:42

Re: Taris Podmiasto [Elizjium]

Postprzez Mistrz Gry » 2 Maj 2017, o 20:42

Nie ważne kto to sprawił, czy moc Mirax czy też zdolności dyplomatyczne Mistrza Ind'yka. Liczyły się fakty. Ktoś nacisnął odpowiednie przełączniki, i olbrzymie wrota prowadzące na górne poziomy Tais poczęły się otwierać przy wtórze zgrzytów i pisków. Przeszło trzydziestometrowa potężna konstrukcja ruszyła. Równocześnie w jej stronę runęła fala rakghouli. Bestie gnały cwałem w kierunku otwierającej się bramy całkowicie ignorując ostrzał strażników. Te kilkadziesiąt metrów drogi było ich ostatnią granicą. Granicą między pustkowiem pełnym bestii a tętniącymi życiem ulicami dolnego miasta. Między nimi a miastem była tylko otwarta brama obsadzona przez kilkunastu strażników, nawet nie będących żołnierzami. Oraz dwójka bohaterów, stary Morelianin, i młoda ludzka dziewczyna, w sukience w kwiaty. Jeśli na gdzieś na planecie ktokolwiek mógł powstrzymać krwiożercze bestie to była to ona. Śmierć w kwiecistej sukience. Niszczycielka światów. Broń ostateczna. A ona stała przerażona patrząc na biegnące bestie które miast ich stratować, rozstąpiły się szaleńczo gnając w głąb przez wpół otwartą bramę.
Zza brami dobiegły pierwsze przeraźliwe krzyki istot rozszarpywanych przez rozszalałe rakghoule. Bestie które się przedarły stanowiły ledwie ułamek całego stada, wystarczający jednak by siać terror i przerażenie na ulicach dolnego miasta.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: Taris Podmiasto [Elizjium]

Postprzez Mistrz Ind'yk » 2 Maj 2017, o 23:08

Sprawa potoczyła się inaczej, niż miała. W najśmielszych marzeniach Ind'yka brama pozostawała nieruchoma, a oni podbiegali do bocznej furtki. To ona stawała przed nimi otworem. Wchodzili do środka, zanim Rahghoule w ogóle przybiegły w okolicę. Potem spotykały ich nieprzyjemności ze strony strażników, ale byli w stanie to przeżyć. Dowiadywali się także, kim był ich wybawca. Niestety rzeczywistość nie sprostała jego najśmielszym marzeniom.
Sprawa potoczyła się jak zwykle. Wszystko się zjebało i to tak konkretnie.
Strażnicy w przypływie nieopisanej głupoty i dzikiego bohaterstwa otworzyli całą bramę. Warto dodać, że bramę bardzo wolną i skrzypiącą. Przyciągającą uwagę przebiegających w pobliżu hord wściekłych potworów. Dodatkowo nie otworzyli jej tak trochę, by prześlizgnęli się przez nią tylko ci, którzy zasługiwali na uratowanie. Poszli w tryb pełnej radości - brama przesuwała się jeszcze w górę, gdy przebiegało przez nią stado śmiertelnie wściekłych istot.
Innymi słowy, Mirax i Ind'yk musieli improwizować. A nie mieli na to nawet wiele przestrzeni.
Stali w bramie, która przez chwilę była ich przekleństwem, przez chwilę stała się błogosławieństwem, by stracić zupełnie znaczenie. Wokół nich prostych radości zażywała horda Rakghouli. Wiele bestii rzuciło się na strzelających do nich strażników, rozrywając gardła, zrywając skórę i rozsmakowując się w organach wewnętrznych. Inne przebiegały dalej, przeskakując przez posilających się ziomków i kilku stojących jeszcze obrońców. Biegły kierowane dziwnym instynktem w stronę miasta, w stronę tysięcy istot, na których mogły żerować całymi dniami. Była jeszcze grupa potworów, która po prostu ginęła.
Ind'yk patrzył z zachwytem na sprawność bojową grupki osób, które stanęły w półkręgu za bramą. W środku znajdowała się dziewczyna, która wcześniej próbowała ich uratować. Kuliła się na ziemi i krzyczała z przerażenia. Raz po raz była opryskiwana krwią umierających bestii, co wyraźnie jej nie odpowiadało. Jej krzyk niósł się po okolicy najgłośniej.
Wokół niej stała trójka walczących, doskonale wyszkolonych i skutecznych. Z przodu stał mężczyzna, do którego wcześniej zwracała się dziewczyna. Był wysoki, przybrał dumną postawę i strzelał celnie. Każdy pocisk z jego karabinu trafiał w głowę Rakghoula, rozpryskując mózgi po brudnym piachu. Po jego lewej stronie stałą niska Twi'lekanka. Miała niebieską skórę i czerwone oczy, wściekle rozglądające się po okolicy. Jej dwa blastery strzelały prawie ciągłym ogniem, gdy raniła potwora za potworem. Jej usta wykrzywiał straszny grymas, który odsłaniał czerwone, zaostrzone zęby. Z drugiej strony wysokiego mężczyzny stał potężnie zbudowany Rodianin trzymający w rękach długie wibroostrze. Tępił nim bestie bez litości, machając szeroko i przewidując doskonale ruchy przeciwników. Jego twarz już po kilku chwilach pokryta została zieloną juchą Rakghouli.
Morellianin przez dłuższą chwilę nie mógł oderwać wzroku od walczącej trójki. Zmusił się do tego, gdy przypomniał sobie o niebezpieczeństwie, w którym się znajdowali. Potwory wyraźnie unikały Mirax. Jej Moc musiała na nie jakoś wpływać, w sposób całkowicie dla niego niezrozumiały. Nie ufał tej relacji, wolał więc jak najszybciej zwinąć się z centralnego punktu całej afery. Dodatkowo coś dziwnego kojarzyło mu się z wysokim mężczyznom stojącym na czele walczącej grupki. Nie wiedział tylko co...
- Spróbujmy dostać się do nich - Wskazał ręką walczących przerażonej Mirax. Dziewczyna rozglądała się przestraszonym wzrokiem, ale w końcu skupiła go na celu. Miał nadzieję, że ruszą jak najszybciej. Chyba że dziewczyna miała lepszy pomysł.
Chciał znaleźć się przy walczącej grupce, bo w końcu przypomniał sobie, kim był wysoki mężczyzna. Nazywał się Retort Vanseys i był niegdyś bardzo ambitnym i skutecznym oficerem imperialnej marynarki. Jego kariera zaczęła ciągnąć w stronę służb specjalnych, gdy osiągnął stopień kapitana statku. Wtedy jednak zdarzyła się rzecz dziwna. Retort zniknął.
Informacja o tym roznosiła się jako dziwna plotka, jednak spędzając czas przy boku Tzima, Ind'yk dowiedział się dużo prawdy. Wysłany na jedną z misji, Retort przestał odpowiadać na rozkazy, nie wysyłał też raportów. Flota wysłała misję poszukiwawczą, jednak ta wróciła z niczym. Statku Vanseysa nie było w żadnym z miejsc, w których miał się znaleźć podczas swojej misji. Nie było też po nim żadnego śladu. Wyruszył z imperialnej bazy i zniknął. A wraz z nim cała załoga.
Ind'yk pamiętał, że była to nie tylko dziwna sytuacja, ale także pełna zawodu. Mężczyzna był znany ze swojego oddania, bystrości i umiejętności przyciągania do siebie podwładnych, czynienia ich lepszymi. Podobno wszyscy służący dłużej pod jego rozkazami byli gotowi oddać za niego życie. Jak mówiła najpopularniejsza teoria, to właśnie dlatego nikt z załogi nie odezwał się, gdy Retort uciekł z całym statkiem. Wydawało się to jednak zbyt nieprawdopodobne, by być prawdziwe. Więcej informacji nikt nie zdobył, sprawa przez następne miesiące trochę przycichła, pojawiły się plotki o ucieczce do sojuszu rebelianckiego. Nic pewnego.
Aż do tego momentu, gdy Indrangrad zobaczył go walczącego z Rakghoulami kilka metrów od nich. To był dziwny traf losu, ale Mistrz chciał go wykorzystać.
Awatar użytkownika
Mistrz Ind'yk
Gracz
 
Posty: 1735
Rejestracja: 21 Cze 2011, o 12:42

Re: Taris Podmiasto [Elizjium]

Postprzez Saine Kela » 4 Maj 2017, o 12:08

Brama się zaczęła otwierać po dość burzliwej dyskusji, jaka się rozegrała oraz tym, jak wtrącił się Mistrz. Radość jednak nie trwała długo, ponieważ horda raghuli, która znajdowała się za nimi była coraz bliżej. Mirax z przerażeniem stwierdziła, że nie dadzą rady przedostać się na drugą stronę i zamknąć bramę. Nikt tego nie zdoła. Gdy tylko o tym pomyślała, rozpoczęło się istne piekło. W pierwszym momencie chciała uciekać, ale już po chwili okazało się, że raghule, choć szale biegły i zaczęły swój atak, żaden z nich nawet nie musnął kobietę. Mirax skuliła się w sobie przerażona, a stworzy omijały ją szerokim łukiem, co więcej, rzucając na nie okiem dostrzegła w ich spojrzeniu... przerażenie. To było tak niepojęte, że aż przestała się trząść zszokowana. Nie spodziewała się tego i nie rozumiała, co się stało. Jakiś czas temu w podmieście została zaatakowana przez grupę raghuli i wówczas sytuacja wyglądała inaczej, a tamte stwory wyraźnie chciały rozszarpać każdego, nawet ją. Coś się zmieniło.
Nadal była przerażona, ale zaczynało do niej dochodzić znacznie więcej. Przede wszystkim były to przeraźliwe krzyki ofiar rozszarpywanych przez raghule, a także obrzydzające dźwięki związane z wgryzaniem się, odrywaniem kończyn oraz bluzganie krwią. Do tego dochodziły strzały z blasterów oraz okrzyki bojowe.
To była jej wina. Ona do tego doprowadziła, była za to odpowiedzialna. Czy ludzie, te wszystkie istoty ginęły przez nią i przez jej strach oraz łapczywe chwytanie się życia. Wielka gula zebrała się w jej gardle, gdy poczuła szarpnięcie. Jej wzrok przeniósł się na Mistrza, który coś do niej krzyczał. Mieli się przebić? Gdzie? Jej wzrok przetasował okolicę, gdzie rozgrywała się rzeź, zauważyła grupę walczących bez wytchnienia. Wiedziała, co może, co musi zrobić.
Odetchnęła i opuściła ręce wzdłuż boków. Zagłębiła się w Moc - teraz szło jej to o wiele łatwiej, wręcz naturalnie. Wyczuwała wszystko w okolicy, a to sprawiło, że w odruchu omal nie zwymiotowała. Ból, cierpienie, strach, żądza mordu, śmierć. Wszystko to i jeszcze więcej łączyło się w jedność, która była wręcz otępiająca. Do tego Raghule. Wyraźnie wyróżniali się oni z otoczenia, ich żywot był inny od pozostałych istot. Pokonała mdłości i wyciągnęła dłonie. Nie wiedziała czy da radę, czy w ogóle coś to zmieni, ale musiała spróbować. Weszła w umysł pierwszego stwora, który aż zawył przeraźliwe, a Mirax skrzywiła się boleśnie. Potem nastąpił kolejny i kolejny i kolejny... poszła cała fala wylewając się na wszystkie strony. To było trudne. Zachwiała się na nogach z obrzydzenia i wysiłku. Umysły raghuli były tak chaotyczne i tak bardzo opanowane przez całkowicie pierwotne instynkty. Nie chciała mieć z nimi nic wspólnego, ale musiała zrobić, to co musiała, nawet jeżeli przez najbliższe dni czy tygodnie na samą myśl bedzie ją mdlić.
Wracajcie do podziemi! Natychmiast! Wynoście się stąd!
Ta myśl jak tornado wtłoczyła się w umysły stworów. Włożyła w to naprawdę wiele wysiłku, chcąc nakazać im odejście i pozostawienie ofiar w spokoju, powrót do swoich nor i siedlisk. Pot wystąpił na jej czoło, a Mistrz wyraźnie mógł dostrzec wysiłek malujący się na jej twarzy. Podjęła się zadanie niemalże niewykonalnego, które może ją bardzo wiele kosztować. Czuła otępiający ból, ale go ignorowała. Czuła, że słabnie i chwieje się na nogach, jeszcze trochę i straci przytomność, ale najpierw zrobi coś niemożliwego. To była jej wina - musiała to naprawić.
Image

Image

GG: 6687478
Awatar użytkownika
Saine Kela
Gracz
 
Posty: 710
Rejestracja: 18 Cze 2013, o 13:04
Miejscowość: Pandarium/Ruda Śląska

Re: Taris Podmiasto [Elizjium]

Postprzez Mistrz Gry » 6 Maj 2017, o 20:28

Przedarły się, miasto było stracone. Pojedynczy stwór mógł rozsiewać zarazę na całym szlaku swej wędrówki, a przedarły się setki. Mimo to żywi obrońcy bramy walczyli do końca. Bestie były głodne, rozszarpywały na strzępy każdego z obrońców, jeden po drugim. Ci którzy zginęli unikali losu gorszego od śmierci, nie zamieniali się w Rakghoule. Ci którzy tylko odnieśli rany. Bolty latały coraz rzadziej, w miarę wykruszania się obrońców. Niezłomna trójka była już zbrukana we krwi. Wokół nich piętrzyła się góra ścierwa a bestii nie ubywało. Prędzej czy później skończy im się amunicja. Mirax wraz z Morelianinem pędzili co sił w nogach w kierunku walczącej grupy, mimo że nikt ich nie atakował biegli najszybciej jak mogli. Gdy tylko dotarli do kręgu, kobieta w sukience opuściła ręce. Bestie dotychczas szarżujące dziko cofnęły się i pomknęły dalej w głąb miasta.

JEŚĆ, ROZSZARPYWAĆ, GONIĆ, GONIĆ GONIĆ. MIĘSO, KREW - myśli bestii uderzały w umysł Eygan, jej wola tłamsiła je jeden po drugim, - UCIEKAĆ, UCIEKAĆ, UCIEKAĆ! Tak tego pragnęła mają wszyscy uciekać, czuła gniew, głód ból, mordowanych rakghouli. Jej cząstka wiedziała już, że popełniła błąd. Orbaliski obudziły się z krótkiego letargu, i zaczęły pompować truciznę w żyły kobiety. Nie było jej wiele w końcu dziś już jadły, lecz ból zdekoncentrował Mirax. Był taki żywy, pobudzający, i wyzwalający. Osiągnęła siłę. Niech gną się pod jej gniewem! Rzuciła wszystko co miała. A bestie zatrzymały się w panice. Ich pani była niezadowolona. Stworzono je by służyć mrokowi, byli żołnierzami a ich przywódca właśnie robił coś ważnego. Impuls ciemnej strony zatrzymał bestie, nieliczne, raptem kilka setek poczęły uciekać wpadając na swoich pobratymców, tu i ówdzie wybuchły z tego powodu niewielki bójki, jednak większość bestii stanęła.
JEŚĆ?! ZABIJAĆ!! ZABIJAĆ!! ROZSZARP, ROZSZARP!! - w głowie kobiety dudniły echa uwięzionych umysłów bestii, było ich wiele tak wiele. Nagle bariery pękły. Była jedną z nich. Była Rakghulem.

Mistrz Ind'yk widział jak wraz z jego podopieczną przesuwa się strefa wolna od bestii, starał się nie myśleć o konsekwencjach, skupiając się na nadążaniu za biegnącą gówniarą. Gdy dotarli do walczących dali nieco wytchnienia spryskanemu krwią Rodianinowi, Pozostali gorączkowo przeładowywali broń gdy nagle bestie całkiem stanęły, mistrz zwrócił się w stronę Mirax, był jednak za wolny. Oczy delikatnej brunetki uciekły w tył głowy, wargi odsłoniły zęby, a ona sama z dzikim warkotem rzuciła się ku gardłu swojego mentora. Odruchowo zasłonił się ręką, i zawył z bólu. Kobieta nie używała mocy, ale gryźć potrafiła bardzo bardzo skutecznie. Upadł ciężko na plecy z kilkukrotnie młodszą przeciwniczką która w furii gyzła i drapała starając sie sięgnąć do oczu czy gardła. Walczył o życie.

- Zabij ją!!
- Nie wtedy zaatakują i wszyscy zginiemy
- Pomóż mu, w takim razie
- żeby mnie pogryzła?, sama mu pomóż.
- Musimy uciekać do bukra, tam jeszcze nie weszły.

Kobieta z blasterami wskazywała nerwowo na niewielki przysadzisty budynek. Bestie zatrzymane przez moc, były zdezorientowane, było jednak pewne że nie potrwa to długo. Droga do pancernych wrót była tymczasowo czysta. Pokusa pozostawienia walczących była tak silna, Retort musiał podjąć decyzję życia.

Kliknij, aby zobaczyć wiadomość od Mistrza Gry
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: Taris Podmiasto [Elizjium]

Postprzez Saine Kela » 8 Maj 2017, o 17:23

Przez chwile myślała, że podoła, że da radę, że się utrzyma. Potem nastąpił ból, a ona krzyknęła. To wystarczyło, by horda chaotycznych umysłów zdominowała jej własny. Mirax straciła wodze, które jeszcze chwile temu trzymała i nie mogła ich już odzyskać. Fala wściekłości i krwiożerczego prostego instynktu zalała ją, a ona sama czuła że tonie.
JEŚĆ, ROZSZARPYWAĆ, GONIĆ, GONIĆ GONIĆ. MIĘSO, KREW!!!
Nie! Nie! Nie! Desperacko walczyła, próbując wynurzyć się na powierzchnię, ale to nic nie dawało. Ilość umysłów raghuli była zbyt wielka i nawet jeżeli nie kierowały się żadną logiką czy rozumem, ich liczebność była dla niej zbyt wielka.
JEŚĆ?! ZABIJAĆ!! ZABIJAĆ!! ROZSZARP, ROZSZARP!!!
Nie, nie... błagam, nie...!
Szarpała się walczyła, ale przegrała tę bitwę. Kierowana rządzą mordu rzuciła się na najbliższą osobę, która znajdowała się w zasięgu jej rąk i zębów - był nią Mistrz Indyk. Była raghulem. Myślała jak raghul. Czuła jak raghul. Zabijała jak raghul.

- Rusz dupsko! Nie jest raghulem, przecież widzisz! Szybko póki mamy czas!
- Spierdalaj, sam ją rusz! pieprzyć ich!
Kobieta warknęła wściekle. Woje nadal strzelali i odpędzali się od raghuli, zmiana jaka zaszła była jednak wyraźnie widoczna. Stwory zwolniły, wyglądały na oszołomione, część z nich wyglądała na zagubionych, nawet nie próbowały atakować czy się bronić, reszta się rozbiegła, część wróciła do tunelu, niewielka jednak.
- Rusz kurwa dupe! Jak kogoś da się ocalić, to to zrób do cholery! Już! I do bunkra!
Kobieta najwyraźniej nie miała cierpliwości, jednak jej towarzysz posłuchał i ruszył szybko w stronę wściekłej drobnej kobiety oraz leżącego i desperacko próbującego się bronić starca. Mężczyzna był rosły i złapanie ponad dwukrotnie mniejszej kobiety oraz zablokowanie jej rąk i nóg nie stanowiło wielkiego problemu. Problemem było utrzymanie jej tak przez dłuższy czas. Mirax rzucała się jak opętana, wyła i szarpała się, starając ugryźć żołnierza.
- Ruszaj się szybciej starcze, albo kurwa wszyscy zginiemy! - sapnął przez zaciśnięte zęby i zastanawiał się skąd w takim chuchrze tyle siły. Po chwili wszyscy ruszyli w stronę bunkra.

JEŚĆ?! ZABIJAĆ!! ZABIJAĆ!! ROZSZARP, ROZSZARP!!!
Jej umysł tonął. Te proste i instynktowne oraz brutalne myśli obijały się o jej umysł, a ona nie była w stanie się im przeciwstawić. Wokół niej falowało morze - czarne, śmierdzące, obrzydliwe i złe. Wciągało ją w odmęty, a ona desperacjo starała się wynurzyć. Za każdym razem gdy już myślała, że da radę, coś ciągnęło ją w dół.
Błagam, błagam, błagam, błagam, błagam...
Nie wiedziała, co się wokół niej dzieje. Czuła się więźniem we własnej głowie, ciele. Czuła ból oraz rozkosz płynącą z zadawania bólu i śmieci, czuła wściekłość, że ktoś jej w tym przeszkadza. Nie chciała tego. Nie tak miało to wyglądać. Zaczęła krzyczeć, znów podejmując wysiłek wypłynięcia, teraz jednak coś się zmieniło - zobaczyła światło. Było to jak uderzenie. Musiała do niego dopłynąć, musiała się wybić, musiała to przetrwać, nie da się pokonać, stłamsić. Chwyciła się nadziei, bo tylko to jej pozostało.
Image

Image

GG: 6687478
Awatar użytkownika
Saine Kela
Gracz
 
Posty: 710
Rejestracja: 18 Cze 2013, o 13:04
Miejscowość: Pandarium/Ruda Śląska

Re: Taris Podmiasto [Elizjium]

Postprzez Mistrz Ind'yk » 22 Maj 2017, o 12:56

Mistrz szybko wstał, gdy atakująca go kobieta została unieruchomiona przez jednego z towarzyszy Vanseysa. Miał głębokie zadrapania na lewej ręce i niewielką ranę na szyi, którą postanowił się nie przejmować. Rozejrzał się szybko i zauważył chaos, który opanował wściekłe potwory. Mirax miała na nie równie wielki wpływ, jak one na nią.
- Nie, ruszcie się w tamtą stronę! - krzyknął i ruszył w stronę niewielkiej stróżówki znajdującej się przy bramie. Grupa ociągała się przez chwilę, alel ruszyła za nim. Doszli tam właściwie bez problemu, zabijając tylko kilka zagubionych Rak'ghouli.
Weszli do środka i szybko rozejrzeli się po całym pomieszczeniu. Było puste jeśli nie liczyć rozszarpanego ciała leżącego na stole. Ktoś szybko je zepchnął i na stole wylądowała wierzgająca Mirax. Ind'yk szybko do niej podszedł i zbliżył twarz do jej twarzy. Kobieta za wszelką cenę chciała go ugryźć, jednak uścisk dwóch wielkich mężczyzn powstrzymywał jej zachcianki.
- Mirax! - powiedział ostrym tonem Mistrz. - Mirax!
Czekał na jakąkolwiek reakcję kobiety, której mógłby się chwycić i przez którą mógłby spróbować się porozumieć.
Nagle rozległ się głośny huk, a po nim trochę mniejszy. To towarzyszka Retorta wcisnęła guzik zamykający bramę, która powoli zaczęła się zasuwać. Drugi huk pochodził z zamkniętych szybko drzwi.
- Myślałam, że to może pomóc - powiedziała kobieta niewinnie, starając się rozładować sytuację.
- Mirax! - powtórzył Mistrz.
Awatar użytkownika
Mistrz Ind'yk
Gracz
 
Posty: 1735
Rejestracja: 21 Cze 2011, o 12:42

PoprzedniaNastępna

Wróć do Archiwum