Content

Archiwum

[Dantooine] Czas decyzji

[Dantooine] Czas decyzji

Postprzez Mistrz Gry » 24 Lut 2016, o 01:02

Ratish od ponad roku zintensyfikowała działania, mające pozwolić jej na opuszczenie mało znaczącej, rolniczej planety, jaką było Dantooine. Przez standardowe 12-miesięcy zdążyła jeszcze nieco odłożyć, ze swej nielegalnej działalności, jednak było to dalej za mało by zakupić własny statek. Prócz tego dziewczyna na pewno nieco wydoroślała i zdobyła cenne doświadczenie zarówno w swym niecnym fachu, jak i w codziennym życiu. Żeby tego było mało, stała się nieco bardziej kobieca, a co za tym idzie bardziej atrakcyjna dla płci przeciwnej.
- Loui, jakiś facet zostawił to dla ciebie. Był jakiś dziwny, zakapturzony, nie przedstawił się. - rzekł Olmander, jeden z dawnych przyjaciół 20-letniej kobiety, wręczając jej niewielką pamięć - Nie znam go i nawet nie mam pojęcia skąd go tu przywiało. Nie mniej, groził mi, że jeżeli zerknę co zawiera dysk, rozliczy się ze mną w bolesny sposób.
- Gadanie, na pewno coś kombinujesz, żeby zaprosić naszą pannę Collins na randkę. Wiedz, że z tej friendzony nie wyjdziesz. - dodała ze śmiechem Suzie, ostatnia z członków paczki kieszonkowców, która wiedziała, że Ollie, jak mówili na Olmandera, czuję miętę do Ratish - W każdym bądź razie dzisiaj mieliśmy "zarobić" na targu. Stary Ithorianin ma mieć jakąś dostawę z częściami do droidów, możemy go skroić. Chyba nie będziesz patrzeć na te bzdury.
- Kiedy to naprawdę żaden podryw... - odparł Ollie Trek, mocno się rumieniąc - Ale rób jak chcesz, ja miałem to tylko dostarczyć.

Kliknij, aby zobaczyć wiadomość od Mistrza Gry
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Dantooine] Czas decyzji

Postprzez Ratish » 24 Lut 2016, o 14:54

To nie był rok zmian, nie przestała wierzyć, że uda się jej w końcu uciec z planety. Nie przestała być naiwna marzeniach i często, nawet zbyt często zerkała na statki z westchnieniem. Może bardziej dorosła do myśli, że nie będzie to spektakularna ucieczka, że ma potrzeby. Że musi obrać sobie cel i zagwarantować pewien byt. Uciec bez pieniędzy może każdy,a nie o to chodziło. Dlatego starała zaciągać języka, puszczać wici. Dawać przysługi by w odpowiednim momencie poprosić o zwrot obietnicy. Rozmawiać. Obserwować i dawać się obserwować.
W kierunku Ratish zbliżał się jej jeden z najlepszych przyjaciół. Przywitała go promiennym uśmiechem, który zmienił się w grymas zaskoczenia
- A ponoć z nieznajomymi się nie gada... - puściła mu „oczko” gdy podarował jej pamięć, miała mieszane uczucia co do podarunku. Przez chwilę obracała pamięcią w palcach wysłuchując historii Oliego. Kiwnęła głową i zacisnęła pamięć w dłoni - Znasz zasady, co moje, to moje i nie ruszaj. A ty Suz, daj mu spokój.
Miała wysokie poczucie własności. Szajka zawsze dzieliła łupy po równo, bądź w zależności od wykonanej roboty. Każdy wiedział że, swój przydział Ratish wydawała tylko na rzeczy niezbędne i nie była skora do pożyczek.
Wszyscy znali powód, nikt nie dziwił się. Nie pytali również kiedy znikała czy robiła samotne kradzieże. Większości przyświecał podobny cel, innym narkotyki, a jeszcze inni - rodzina.
Jej myśli krążyły między zadaniem które mieli wykonać na nośnikiem. Zagryzła wargę, była ciekawa kto lub co kazało jej to przekazać. Czy było to coś ważnego, czy żart. Z drugiej strony miała obowiązki co do dwójki przyjaciół. Wiedziała, że karta może poczekać a handlarz nie, jednak stary młotogłowy był powolny, łatwy do zagadania. Był nieskomplikowanym celem.
- Idźcie przodem, dogonię was.
Decyzja zapadła.
GG:44380182
Awatar użytkownika
Ratish
Gracz
 
Posty: 16
Rejestracja: 5 Sty 2014, o 16:25
Miejscowość: Wrocław

Re: [Dantooine] Czas decyzji

Postprzez Mistrz Gry » 25 Lut 2016, o 17:44

Chcąc nie chcąc dwójka przyjaciół ruszyła ku targowisku, gdzie za standardowe 30 minut, Ithorianin Trenx miał przyjąć dostawę. Sęk w tym, że w czwartki zwykły to robić sam, gdyż nie było go stać na utrzymanie stałej obsługi stoiska przez pełny tydzień. Jak wcześniej wspomniała Ratish, okazja była jakich mało. Z pozyskanych części mogli sporo zarobić na czarnym rynku, a w najgorszym wypadku zawsze mogli poczekać i opchnąć ją przyjezdnym najemnikom.
- Skoro tak uważasz to idziemy. - burknął Ollie, smutno patrząc na Loui.
- Przestań robić do niej maślane oczy. To jest nasza przyjaciółka, zresztą nie jesteś w jej typie. - cicho skarciła młodego mężczyznę Suzie.
Collins zwykle się nie myliła, ale tym razem mogła popełnić błąd. Zdecydowała się na łatwy łup, uznając że wiadomość z pamięci może poczekać. Jednak los zwykle nie był tak łaskawy. Często rezygnacja z jednej drogi, definitywnie ją zamykała. Tak mogło być w tym przypadku, gdyż Loui zrezygnowała z natychmiastowego przejrzenia informacji. Teraz pozostało jej sprawne ograbienie podstarzałego Ithoriniana, wraz z dwójką przyjaciół.
Targowisko od lat nie zmieniało się. Miasteczko, gdzie mieszkała Ratish, powoli zostało wchłaniane przez dużą aglomerację Garang. Śmiało można było powiedzieć iż Belek, było już przedmieściami stolicy. Właśnie tam po zachodniej stronie znajdował się targ, gdzie stoiska miało kilkudziesięciu handlarzy. Część z nich była mieszkańcami Dantooine, natomiast paru co jakiś czas lądowało tutaj z pobliskich systemów.
Ithorianin należał do pierwszego typu kupców, oferując całkiem nowe i sprawne części do droidów i niewielkich, koreliańskich korwet. Nie był to zbyt dochodowy interes jak na dantooiniańskie warunki, jednak wystarczył do utrzymania oraz do odkładania niewielkich kwot w skali miesiąca. Kilku tygodniowa obserwacja Trenxa pozwoliła grupie Loui Collins na poznanie jego zwyczajów oraz pracy, dzięki czemu mogli dokładnie zaplanować grabież.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02


Wróć do Archiwum