Ratish od ponad roku zintensyfikowała działania, mające pozwolić jej na opuszczenie mało znaczącej, rolniczej planety, jaką było Dantooine. Przez standardowe 12-miesięcy zdążyła jeszcze nieco odłożyć, ze swej nielegalnej działalności, jednak było to dalej za mało by zakupić własny statek. Prócz tego dziewczyna na pewno nieco wydoroślała i zdobyła cenne doświadczenie zarówno w swym niecnym fachu, jak i w codziennym życiu. Żeby tego było mało, stała się nieco bardziej kobieca, a co za tym idzie bardziej atrakcyjna dla płci przeciwnej.
- Loui, jakiś facet zostawił to dla ciebie. Był jakiś dziwny, zakapturzony, nie przedstawił się. - rzekł Olmander, jeden z dawnych przyjaciół 20-letniej kobiety, wręczając jej niewielką pamięć - Nie znam go i nawet nie mam pojęcia skąd go tu przywiało. Nie mniej, groził mi, że jeżeli zerknę co zawiera dysk, rozliczy się ze mną w bolesny sposób.
- Gadanie, na pewno coś kombinujesz, żeby zaprosić naszą pannę Collins na randkę. Wiedz, że z tej friendzony nie wyjdziesz. - dodała ze śmiechem Suzie, ostatnia z członków paczki kieszonkowców, która wiedziała, że Ollie, jak mówili na Olmandera, czuję miętę do Ratish - W każdym bądź razie dzisiaj mieliśmy "zarobić" na targu. Stary Ithorianin ma mieć jakąś dostawę z częściami do droidów, możemy go skroić. Chyba nie będziesz patrzeć na te bzdury.
- Kiedy to naprawdę żaden podryw... - odparł Ollie Trek, mocno się rumieniąc - Ale rób jak chcesz, ja miałem to tylko dostarczyć.
Kliknij, aby zobaczyć wiadomość od Mistrza Gry