Content

Archiwum

[Zewnętrzne Rubieże] Droga do wolności

Re: Droga do wolności

Postprzez Mistrz Gry » 16 Maj 2016, o 20:32

Jon trafił tam, gdzie chciał i do tej osoby, której szukał, choć sposób w jakim się tu pojawił był na tyle intrygujący, że wzbudził w buntownikach sporo wątpliwości i z tego powodu wylądował w niewielkim składziku, gdzie przetrzymywali go przez kilka godzin. To był czas na przemyślenia zarówno z jednej, jak i drugiej strony. Jon mógł nie być zadowolony z tego jak go potraktowano, ale koniec końców był tam gdzie chciał, natomiast Probos miał uzasadnione wątpliwości co do tego, kim był przybysz i czego chciał. Szybko też doszedł do wniosku, że Jon nie jest zwykłym człowiekiem, a dość dziwne zachowanie Kel Dora potwierdziło jego przypuszczenia. Nadal jednak było mnóstwo pytań bez odpowiedzi, a pokazowa mowa i wizje, które roztoczył trudny do rozpoznania mężczyzna mogły tylko jeszcze bardziej namącić w głowie.
Póki co ich dość dziwaczna wymiana zdań do niczego nie prowadziła, a rodziła tylko jeszcze większe zamieszanie. Wychodziło na to, że Jon ich szukał i chciał pomóc, możliwe że nawet poprowadzić we właściwym kierunku, ale czy powinno mu się ufać? Obaj byli zdesperowani, obaj chcieli działać, ale w przeciwieństwie do Antillesa, Probos nie wiedział co powinien dalej zrobić.
Ich konwersacja pewnie trwałaby nadal, gdyby nie nagłe pojawienie się jednego z ludzi Probosa. Był zdyszany, widać było, że biegł na złamanie karku.
- Lecą tu! - wydyszał ledwo łapiąc oddech i zaraz dodał. - Lecą tu imperialni!
Jakby na potwierdzenie tych słów, już po chwili w całej bazie rozległ się przejmujący alarm oznaczający niebezpieczeństwo. Probos zerwał się jak oparzony.
- Znaleźli nas?
- Nie wiem, może to piratów namierzali, a nie nas, ale to nie ma znaczenia, są jeszcze daleko, ale mamy najwyżej godzinę!
Probos mógł zacząć pluć sobie w brodę. W miarę bezpieczna przystań właśnie przestała być bezpieczna, a zaplanowany odlot, który miał się odbyć za trzy dni, teraz trzeba było załatwić w godzinę, a jak sądził, mieli nawet mniej czasu. Nikt jednak nie był na to przygotowany, wszystkie statki i maszyny były w przeglądzie, dopiero co wyrwali się z jednej bitwy i chcieli się pozbierać, a teraz znów musieli działać. Albo uciekać. Zarówno Probos, jak i Jon zostali teraz postawieni w trudnej sytuacji, w dodatku Antilles pozostawił swój statek w hangarze wyżej, do którego teraz będzie trudno się dostać w tym całym zamieszaniu.
Na całej stacji zawrzało jak w ulu. Wszyscy szykowali się do ewakuacji, nie mając zamiaru mierzyć się z Imperialnym okrętem ISD. Starcie z nim byłoby istnym samobójstwem.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: Droga do wolności

Postprzez Probos Azad » 30 Maj 2016, o 23:55

Duros wbił wzrok w Antillesa, miał graniczące z pewnością przeczucie, że to jego należy winić za sprowadzone zagrożenie. Przylecieli na stację niedawno, większość maszyn przeszła naprawy i właściwy przegląd w ich dawnej bazie, nie powinno zająć dużo czasu przygotowanie się do odlotu, ale co z pozostałymi? Probos nie darzył piratów sympatią, ale na stacji znajdowali się jeszcze jeńcy z Cestusa, Ben i jego załoga oraz pewnie parę innych „niewinnych”, jak na standardy Rubieży, istot. Duros nie zamierzał ich zostawić na pastwę imperialnych sprowadzonych przez Antillesa.
- Wciąż nie wiem kim właściwie jesteś, ale pojawienie się imperialnych niedawno po tobie nie jest przypadkiem. Lepiej zniknij mi z oczu, bo mam wielką ochotę skorzystać z mojego blastera. – Probos wskazał przybyszowi drzwi i odwrócił się do Zyma.
- Będziemy osłaniać jednostki cywilne. Brzytwy przechwytują myśliwce przeciwnika, Supy atakują cięższe jednostki. Trójki wedle nowego układu. Przygotujcie maszyny. Zaraz do was dołączę.


Decyzja Alosa i Erba o pozostaniu w „Gnieździe” sprawiła, że Azad musiał przeformować eskadrę. Parę godzin temu skończył układać nowy zestaw trójek. Miał nadzieję, że będą mogli sprawdzić jego skuteczność i wprowadzić poprawki przy następnych ćwiczeniach, nie spodziewał się, że testem będzie sytuacja bojowa. Powtórzył w myślach ustawienie, zastanawiając się czy aby na pewno dokonał właściwego wyboru. Probos pozostał Żmijem Jeden i dowódcą pierwszej trójki Supów, razem z nim dalej latał poszukujący zemsty za zabitych towarzyszy wojownik roju X’Ting, Caiza, z kryptonimem Żmij Pięć, i Ply, młoda dziewczyna z kryptonimem Żmij Dwanaście. Resta dowodziła pierwszą trójką Brzytw jako Żmij Dwa, tak jak poprzednio latała z nią Wroonianka Szemi, Żmij Sześć, Erba zastąpił Jesson, jako Żmij Jedenaście. Nowym liderem drugiej trójki Supów, w miejsce Alosa, został Tastano, Xexto i Żmij Cztery, który nie raz sprawdził się jako skrzydłowy Probosa. Duros nie miał wątpliwości co do jego zdolności dowodzenia. Jego podkomendnymi była Zidia, barmanka po przejściach i Żmij Osiem, oraz Gard, imperialny dezerter i Żmij Dziewięć. Drugiej trójce Brzytw przewodził Notlu. Dowcipny Wroonianin z kryptonimem Żmij Trzy, miał pod swoją pieczą Raba, mężczyznę, który zawdzięczał swoją zdeformowaną twarz imperialnym oprawcom, Żmija Siedem i Zyma, Żmija Dziesięć. W odwodzie pozostawały dwie Brzytwy pilotowane przez Tripa i T’ttaka. Probos miał wątpliwości co do tego układu, wprowadził do pierwszych trójek mniej doświadczonych pilotów, którzy nie mieli jeszcze bojowego doświadczenia, tym samym obniżając ich sprawność, ale wiedział również, że największe szanse przeżycia i zdobycia doświadczenia Ply i Jesson będą mieli pod okiem jego i Resty. Ponadto zakładał, że przed właściwym starciem będą mieli jeszcze okazję się zgrać. Niestety się pomylił. Oby nie kosztowało to jego podopiecznych życia.

Probos sięgnął po komunikator i nawiązał połączenie z Benem.
- Mam nadzieję, że pakujecie się już na statek? Kadok zamierza zorganizować ucieczkę, czy każdy dba o siebie? Ile maszyn mają piraci? – Duros musiał się rozeznać w zamierzeniach załogi stacji.
Image
Awatar użytkownika
Probos Azad
Gracz
 
Posty: 101
Rejestracja: 23 Sty 2016, o 10:26

Re: Droga do wolności

Postprzez Mistrz Gry » 19 Cze 2016, o 20:56

Syreny alarmowe wyły niemiłosiernie wwiercając się w mózg strasznym wizgotem. Cała stacja nagle rozbrzmiała setkami dźwięków, wszyscy szykowali się do ucieczki. Nikt nie chciał tu zostawać ani mierzyć się z imperialnymi siłami, z którymi nie miało się szans. Piraci doskonale o tym wiedzieli, a co innego jest atakować słabo bronione statki i konwoje, a co innego mieć do czynienia z imperialnym krążownikiem. Hangar, w którym znajdował się oddział Probosa również zaroił się od ludzi i istot różnych ras, szykując statki do odlotu. Nie potrwa to długo, ale póki co najważniejsze było wydostanie się stąd.
Probos i Jon musieli skończyć swoją rozmowę.
- Nie jestem twoim wrogiem, chce pomóc. - widział, że Probos zaczyna tracić cierpliwość. - Leritor. - dodał po chwili. - Zaufaj mi. Leritor!
Antilles wiedział, że wszystko poszło nie tak, jak tego chciał. Prawdopodobnie popełnił błąd tak długo rozprawiając o niczym. Ich rozmowa do niczego nie doprowadziła i póki co musiał kapitulować. Jego szanse na zawiązanie pozytywnych stosunków z Probosem zmalały prawie do zera, a przecież chciał działać, zrobić coś właściwego, zaprowadzić go do miejsca, którego szukał. Teraz wszystko mogło zostać przekreślone. Do tego był w trudniejszej sytuacji, ponieważ jego statek znajdował się w innym hangarze, a dostanie się do niego może być utrudnione.
Ludzie Probosa bardzo szybko zajęli swoje pozycje i byli gotowi do startu. Wszystko było robione na szybko, ale innego wyboru nie mieli. Inna sprawa, że nadal nie wiedzieli, w który kierunku się udadzą. Nie mieli gdzie lecieć.

- Nie wiem. Piraci wpadli w popłoch, ale wygląda na to, że się będą ewakuować. Możliwe, ze do innej kryjówki, ale nie wiem tego na pewno. Nie mam kontaktu z Kadokiem, prawdopodobnie każdy dba o siebie, a przynajmniej piraci dbają o siebie, a my musimy zadbać o siebie. - głos Bena był lekko podniesiony z wyraźnym zdenerwowanie, ale nie było się czemu dziwić, sytuacja nie była za ciekawa.
Probos musiał radzić sobie sam i zwiać z tej stacji w jednym kawałku i ze wszystkimi ludźmi. Podzielił ich i wszyscy byli już gotowi do drogi. Mogli opuścić stację, ale jej opuszczenie to jeszcze nie wszystko, skoro na karku mieli Imperium.

Jon opuścił hangar i biegł z całych sił w stronę swojego statku. Wszystko działo się bardzo szybko, musiał mieć tylko nadzieje, że Probos zrozumie i mu zaufa. Nie tak to miało wyglądać, ale sytuacja uległa drastycznej zmianie i trzeba było się dostosować. Musiał mieć nadzieje, że Duros będzie miał wystarczająco dużo rozsądku, a on sam... on sam też musiał uciekać. Statek, kłócące się i wrzeszczące AI, ryk silników. Ucieczka. Z Imperium na ogonie nie ma żartów.

Mostek imperialnego okrętu "Fury"
- Będziemy w zasięgu za trzy minuty, kapitanie.
- Świetnie. Wypuścić myśliwce i zagonić to bydło. Już dawno powinno się zrobić z nimi porządek. Nikogo nie oszczędzać.
Rosły mężczyzna stał przy iluminatorze i obserwował jak w oddali majaczyły się niewielkie punkciki na czarnym tle kosmosu. Mieli szansę na rozbicie bazy piratów i nie zamierzali ponieść klęski.

Jako że Tau nie odpisuje to jego postać przeszła pod moją, mam nadzieje tymczasową władzę. Probos - Możesz pisać co chcesz, Imperialni jeszcze nie dotarli do stacji, ale są bardzo blisko, ogólnie jest chaos, rozgardiasz i cała masa statków. Twój post powinien się skończyć maksymalnie w momencie podjęcia decyzji o skoku.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: Droga do wolności

Postprzez Probos Azad » 24 Lip 2016, o 20:03

Probos zaklął głośno. Chaos tylko ułatwi zadanie imperialnym. Mógłby spróbować go wykorzystać, posłużyć się piratami i przemytnikami jak żywą tarczą… Czy jego sumienie by to zniosło? Jeżeli większość z lokatorów bazy przypominało Kadoka, to czy ich śmierć byłaby wielką stratą dla galaktyki? Azad odgonił te myśli. Nie miał wątpliwości, że łatwiej pogodziłby się z wykorzystaniem piratów, niż ze śmiercią Veeaty, Silessa i wszystkich tych cywili na placu ChikatLik. Widać Antilles miał co do niego rację. Probos nie wierzył jednak, że jego eskadra wyjdzie z takiego wariantu bez szwanku. Bezwładna ucieczka piratów, to najgorsza możliwość. Oczami wyobraźni widział myśliwce i przemytnicze frachtowce wchodzące sobie wzajemnie na trajektorię lotu, imperialne TIE strzelające do nich jak do kaczek i rozpaczliwe próby prowadzenia ognia osłonowego ze strony uciekających, częściej trafiających innych piratów i przemytników niż imperialnych.

- Ben, zbierz wszystkich swoich i zapakujcie się na Złotą Gwiazdę. Spróbujemy kupić wam wystarczająco dużo czasu, żebyście stąd zwiali. Podałbym ci punkt zborny, ale lepiej żebyśmy się teraz rozstali. Będziecie bezpieczniejsi bez nas. Bez odbioru. – westchnął i spojrzał się na komunikator – Czas ogarnąć ten burdel. – powiedział do siebie po czym przełączył komunikator na kanał wspólny.

- Do wszystkich na stacji, tu Dezanti. Nie wiem jak wy, ale ja chciałbym wyjść z tego cało. Każdemu z was może się wydawać, że najlepiej jeśli zatroszczy się o siebie… Z takim podejściem możecie przeżyć starcie z neimoidiańskim konwojem albo obroną planetarną. Idzie na nas machina wojenna Imperium. Wsiądźcie do waszych statków i rzućcie się do ucieczki na własną rękę, a wybiją was do nogi. Przyłączcie się do mnie i moich ludzi, a macie szansę przeżycia. Walczyliśmy już nieraz z tymi sukinsynami i wciąż żyjemy. Wybór należy do was. – Probos nie wiedział ilu piratów przekona jego apel, ale każda maszyna, która skoordynuje działania z jego eskadrą oznaczała jeden problem mniej.

Duros wpadł do kabiny pilota Quoii. Hesmit już tam na niego czekała. Kalamarianka była zaaferowana przygotowaniem do odlotu. Z korytarza prowadzącego do ładowni docierały krzyki Shigara krzątającego się przy ponownym załadowaniu narzędzi i zaopatrzenia.
- Hesmit, ustal cel skoku ewakuacyjnego i… – Probos zawahał się – ciąg skoków na Leritor.
- Robi się. – Kalamarianka była zbyt zaaferowana przygotowaniami, żeby chociaż odwrócić się do Probosa, a co dopiero zapytać o zagadkowy wybór.
Duros wciąż nie ufał Antillesowi, ale w tej sytuacji każdy cel podróży był dobry. Poza tym, jeżeli zdołają wyrwać się z tej pułapki, to znaczy, że mają na tyle szczęścia, żeby zaryzykować lot w nieznane.

Duros wybiegł do hangaru i dotarł do swojego Supa. Gol był gotowy do lotu. Probos założył skafander i skinął na pozostałych. Zym przekazał już nowy układ trójek i zadania. Żmije były gotowe. Czas przekonać się, czy wciąż potrafią kąsać.

Probos poderwał swoją maszynę do lotu i zajął pozycję w pierwszej trójce. Spojrzał na radar i przez iluminator, starając się rozeznać w liczbie pirackich maszyn, które zdołały już opuścić hangary. Miał nadzieję, że chociaż część z nich nawiąże kontakt i przyłączy się do jego eskadry.
-Żmije: raport gotowości. - krzyknął w komunikator.
Image
Awatar użytkownika
Probos Azad
Gracz
 
Posty: 101
Rejestracja: 23 Sty 2016, o 10:26

Re: Droga do wolności

Postprzez Tzim A'Utapau » 15 Sie 2016, o 15:53

Superzaawansowane sztuczne inteligencje potrafiły się zachowywać całkiem głupio.
- Imperium, znaleźli nas!
- Żywcem mnie nie wezmą!
- Ja nie chcę na czyszczenie pamięci...
- Zamknijcie się. - Jon poderwał maszynę w absolutnej ciszy. SI wiedziały, kiedy ich właściciel nie żartuje.
Antilles nie miał zamiaru brać udziały w walce. Jego maszyna przypominała TIE i bardziej prawdopodobnym było, że zestrzelą go piraci niż Imperium. Poza tym walki kosmiczne nie były jego mocną stroną. A nawet gdyby były - sam nie wiedział, do kogo w obecnej sytuacji miałby strzelać. Dla Jona Antillesa zarówno piraci jak i żołnierze Imperium - wszyscy zasługiwali na podobny los.
- Jon, mamy tu sytuację - powiedział Autopilot, który wziął kontrolę nad pokładowym uzbrojeniem. - Mam cel.
- Sytuację? - uśmiechnął się Jon, ciągnąc za ster. - To jakaś kalka językowa z binarnego? We wspólnym się tak nie mówi. Problem.
- Wbrew pozorom binarny to dosyć ograniczony język - zauważył Badacz.
- Za chwilę mamy próg skoku. Prosiłbym o skupienie - Nawigator wyczyścił konsolę z komunikatów. Zrobił to bez autoryzacji Jona. Sztuczne Inteligencje z dnia na dzień potrafiły coraz więcej. Jon nie wiedział, czy powinien się z tego cieszyć, czy być zaniepokojonym.
- Nie, nie bierzemy udziału w walce, Autopilocie. Wstrzymaj ogień.
Przy odrobinie czegoś, co zwykle nazywa się szczęściem, wyprowadził statek poza zasięg myśliwców sypiących się rojem z niszczyciela. Lone Scout A-2 nie należał do najszybszych podświetlnych maszyn w okolicy. Być może nawet w powstałym zamieszaniu nikt nie zdąży go zauważyć i powiązać jednostki z zajściem; przykrywka Jona nadal będzie skuteczna.
Obsługa statku w pojedynkę była trudna. Ale Jon nie działał w pojedynkę, miał trzech doskonale zgranych załogantów - każdego o czasie reakcji potężnego komputera. Wprowadzenie koordynatów skoku na Leritor, obranie kursu poza zasięg zagrożenia i dotarcie do wektora ucieczki zajęły mu tyle samo, co wypowiedzenie słów Blue Milk Run. Tym razem kalka z Bocce.
Spojrzał ostatni raz na kłębowisko statków kosmicznych, na stację, której jakoś ani trochę nie było mu żal, a nawet cieszył się, że gniazdo piratów zostało odnalezione.
Któryś z tych punktów był statkiem Probosa Azada, w tym systemie znanego jako Jednonogi Dezanti; Durosa, od którego, jak wierzył Jon, miał zależeć przyszły kształt Znanej Galaktyki.
Już w Nadprzestrzeni westchnął. Smutno i z przejęciem.
Bo niedaleko Probosa wyczuł drugą maszynę. Ta należała do Kel Dora zwanego Hetchem, którego prawdziwym imieniem, jak dowiedział się niezbyt taktownym sposobem, było Zym.
O ile co do Probosa Jon Antilles miał mnóstwo wątpliwości i to czas miał wszystko pokazać, o tyle sprawa Zyma była jasna. Istniały tylko dwie drogi.
Należało go wyszkolić albo zabić.
Image

Postacie archiwalne:
Image
Image
Tau z Lakonów - stoczniowiec, infant Fondoru
Sate Nova (ERG 1212) - imperialny gwardzista
Asa-Lung - zmiennokształtny
Korjak z Malastare - Feeorin, windykator Czarnego Słońca
Awatar użytkownika
Tzim A'Utapau
Gracz
 
Posty: 1589
Rejestracja: 4 Lis 2010, o 20:34

Re: Droga do wolności

Postprzez Mistrz Gry » 15 Sie 2016, o 19:50

Robiło się coraz goręcej, a sytuacja z każdą chwilą się zagęszczała. Eskadra Probosa nie traciła czasu i wszyscy uwijali się jak w ukropie szykując do odlotu. Nikt nie narzekał, nikt nie marudził, ani nie przeklinał. Wszyscy wiedzieli co mają robić i właśnie to robili. Nie było im dane odpocząć, choć liczyli na to choć trochę, ale mówi się trudno. Zebrali się i opuścili bazę piratów. Po chwili w komunikatorze Probosa zaczęły odzywać się kolejne głosy informujące o swojej gotowości i gdy już wszystko zostało ustalone nie pozostało nic innego, jak tylko skoczyć w nadprzestrzeń. Nie tracili czasu i nie zamierzali czekać na nalot Imperium, gwiazdy się rozmyły i zniknęli kierując się w stronę systemu Leritor.

Akcja przenosi się do: [System Lerirot] Niezależne skocznie

Jon popędził do swojego statku, co w tym całym rabanie, jaki wybuchł na stacji wcale nie było łatwe. Mimo wszystko udało mu się dotrzeć do swojego statku, w którym też panował niezły chaos za sprawą sztucznych inteligencji, które zdecydowały się rozwrzeszczeć wszystkie naraz. Jon nie zamierzał tracić czasu i w tym wypadku zachował pełną powagę, opuszczają to gniazdo występku, z którym nie chciał mieć nic wspólnego, podobnie jak nie zamierzał się włączyć do walki z imperialnymi. Manewrując między statkami, podobnie jak drużyna Probosa, którą widział w oddali już po chwili wszedł w nadprzestrzeń uciekając przed narastającym wokół chaosem.

Probos udaje się do sytemu Leritor, Tau ma dowolność, może się udać gdzie chce - lecieć za Probosem, albo gdzieś zupełnie gdzie inadziej.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Poprzednia

Wróć do Archiwum