Content

Archiwum

[Tatooine] - Pan Ksorba, Zielona Grota i Świat Wody

Re: [Tatooine] - Mos Espa: Zielona Grota

Postprzez Ksorba » 21 Lip 2017, o 12:52

- Kim jesteście dobrze ludzie i co was zagnało tak głęboko w Morze Wydm? - Hutt zbyt długo współpracował z piratami, żeby mieć zaufanie do takich ludzi w takich sytuacjach. Przez chwilę zatrzymał wzrok na śladach po pociskach. Porozumiewawczo spojrzał na swoją obstawę. Ochroniarze wiedzieli, że muszą być podwyższyć swoją ostrożność.

Wytężył swój wzrok na ubraniach biedaków w poszukiwaniu każdej wypustki, która mogłaby przypominać broń.

Hutt zwlókł się ze swojego pojazdu, a wszyscy jego współpracownicy rozeszli się, tak że Holistar był zaraz przy boku swojego szefa, reszta podwładnych zaś zaczęła zataczać coś co miało przypominać krąg, ale z racji nikłej ilości najemników nie było w pełni możliwe utworzenie takiej formacji. Chcieli obejść miejsce całego zdarzenia, trzymając jednocześnie bezpieczny dystans od zniszczonych części kapsuły ratunkowej i śmigacza.

- Co znaleźliście w kapsule? Jak miałbym wam pomóc? - Ksorba chciał zapytać jeszcze o to co z tego będzie miał, ale przypomniał sobie o próbach nabudowania więzi z plebsem (o ile tylko okazało by się, że cała ta scena nie jest pułapką).
Awatar użytkownika
Ksorba
Gracz
 
Posty: 43
Rejestracja: 4 Sie 2015, o 16:39

Re: [Tatooine] - Mos Espa: Zielona Grota

Postprzez Mistrz Gry » 25 Lip 2017, o 22:13

- Och, Panie, to co znaleźliśmy w kapsule - zaczął jeden z obwiesi, który bez wątpienia był liderem bandy. - ...jest jakby... nieżywe. Biedacy nie przeżyli lądowania. Nieszczęśnicy...
Lider uśmiechnął się brzydko. Brzydko, złowieszczo i złośliwie. Ksorba od razu wyrobił sobie o nim opinię. I wiedział, że nie myli się co do niej. Szef pustynnych obwieści ("bieda-tuskenów" jak zaczął o nich myśleć Ksorba) był na tyle groźny na ile groźny może być ścierwojad na pustyni. Wystarczyło pokazać, że jest się silną i zdrową zwierzyną, która może odeprzeć atak tak lichego łowcy, by całkowicie uchronić się przed nim.
- O taaaak, nie przeżyli. - Dodał wysokim i przeciągającym głosem następny obwieś. Z jego głosu wręcz wylewało się niezdrowe podniecenie. Był brzydki. Wszyscy w tej bandzie wydawali się być mało urodziwi, ten typ był brzydki szczególnie. I śmierdział. (Wraz ze wzrostem masy w Ksorbie zaczęły zachodzić rozmaite zmiany; gdzieś instynktownie zaczynał dostrzegać piękno ludzkich i twi'lekańskich kobiet. Nie widział w tym jeszcze problemu - daleko mu było do dewiacji Yarla czy legendarnego już Jabby - raczej nową ciekawą umiejętność, bowiem dostrzeganie takich niuansów u obcych ras mogło być przez niego wykorzystywane do realizacji swoich celów).
- Nie przeżyli... Szkoda. Chcieliśmy im pomóc. - Odezwał się na nowo lider. - A czego byśmy od Was chcieli... Może podwózki do Mos Espy Waszym śmigaczem?

Rabusie. Tchórze. Padlinożercy w ludzkiej skórze. Oto kim była banda którą spotkał Ksorba. Holistar i dwójka jego ludzi - jak na znak - stanęli pewniej na nogach i unieśli blastery trochę wyżej.
- Hej, hej... - Lider zauważył poruszenie wśród obstawy Ksorby. Jego uśmiech zrobił się jeszcze bardziej złowieszczy, a w tym samym momencie na pobliskich wydmach Ksroba dostrzegł ruch.

Kliknij, aby zobaczyć wiadomość od Mistrza Gry
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Tatooine] - Mos Espa: Zielona Grota

Postprzez Ksorba » 13 Sie 2017, o 13:47

– Hahahaha! – Ksorba nie mógł powstrzymać śmiechu. Okrąg, którym Hutt starał się otoczyć samotnika przed zasadzką zdawał się być aktualnie otoczony przez co najmniej trójkę napastników. Wpadł z oczywistości (pułapka na środku pustyni) w oczywistość.
Chciał sprawiać wrażenie stanowczego. Wypiął klatkę do przodu i wyprężył brzuch zwyczajem jego rasy. Nie sięgnął po broń. Chciał poruszać się powoli do przodu, w kierunku kapsuły i herszta bandy, na tyle na ile nieprzyjazne dla jego śluzu podłoże by mu na to pozwoliło.

Miał dwa pomysły.

Pierwszy. Przegadać napastników.
– Panowie, Panowie na co te nerwy. To nieekonomiczne. Buhahaha! Wolicie zarobić, czy umrzeć? Naprawdę myślicie , że nawet jeśli wszystkich nas wyrżniecie to wyjdziecie z tego żywi? Hahaha! - Ksorba zauważył, że cała sytuacja, z początku zamierzona jako blef, zaczęła go bawić – Nawet jeśli zabijecie tych wszystkich najemników z kilkunastoletnim doświadczeniem w fachu, co jak sami w swojej mądrości zapewne czujecie, jest niezwykle mało prawdopodobne, i tak zginiecie. - Ksorba zrobił małą pauzę, tak aby zapewnienie, w którego prawdziwość nie wątpił wybrzmiało.
– Nie chodzi mi jednak o śmierć przypadkową. Pochodzę z rodziny, która umie szukać. Umie szukać i w nieprzypadkowy sposób wyrównywać rachunki. - Hutt naprężył muskuł z wytatuowanym znakiem swojego klanu. Liczył, że nawet tak dzikie stworzenia jak te, które właśnie na niego napadły będą znały ten znak.
– A przede wszystkim zmarnujecie sporo czasu i peggatów! Haha! Nie wolelibyście faktycznie zarobić? Co wam po starych blasterach i holoprojektorze z którego nie będziecie w stanie korzystać?
– No to jak? Wolicie zarobić, czy umrzeć?
Awatar użytkownika
Ksorba
Gracz
 
Posty: 43
Rejestracja: 4 Sie 2015, o 16:39

Re: [Tatooine] - Mos Espa: Zielona Grota

Postprzez Mistrz Gry » 17 Sie 2017, o 14:13

- Hmmm... - Lider zwątpił. Ksroba widział wyraźnie jak z pustynnego zbója uchodzi para; pokazanie znaku rodu zrobiło swoje. Trzeba było być totalnym głupcem i ignorantem by parać się przestępstwem na Tatooine bez znajomości huttyjskich praw, zwyczajów i symboliki. Taka wiedza pozwalała nie popełniać głupich błędów prowadzących do szybkiego rozstania się z życiem. Huttowie nie lubili głupich błędów. Mieli też problem z wybaczaniem głupich błędów. Ksorba zastanawiał się w tym momencie na ile zbójecka banda może mu się przydać. Wszak wciągając go w pułapkę już nie wykazali się inteligencją; głupi podwładni byli tyle samo przydatni co niebezpieczni.
- A o jaką pracę chodzi? - Lider uśmiechnął się. Tym razem mnie złowieszczo.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Tatooine] - Mos Espa: Zielona Grota

Postprzez Ksorba » 18 Sie 2017, o 10:59

Napastnicy obniżyli gardę. Hutt już doskonale wiedział, że pustynne szczury bardziej przydadzą mu się martwe albo chociaż umierające. Nie zdradził jednak, że zdaje sobie sprawę z małego zwycięstwa. Już napad na niego byłby wystarczającym powodem, aby "pójść na skargę" do Zorda. Idealną sytuacją byłaby ta, w której został ranny albo stracił któregoś ze swoich towarzyszy. Zmartwiony ojciec niewątpliwie wysłałby dodatkową obstawę. Ludzie z planety zaś dodatkowych żołnierzy zrzuciliby na strach o dziecko, a więc także za oznakę nieudolności tegoż "malca". Nawet sam wysyłający dodatkowych ochroniarzy, a i aktualni najemnicy na planecie, mogliby to tak odczytać.

Ksorba zaś, bez wzbudzania dodatkowych podejrzeń, powiększyłby swój garnizon.

- Umiecie się chować. Zaskoczyliście nas. - w tym momencie Hutt zrobił małą pauzę, coś na kształt minuty ciszy nad swoją spostrzegawczością. Gestem głowy udał podziw. Cieszył się jednak, że na ten moment była to jedynie cenna nauczka w kierunku jeszcze większej ostrożności, a nie śmiertelny błąd.

- Wiele się dzieje na Tatooine. Mógłbym dać wam stałą pracę. Pomoglibyście ze zwiadem. Ochroną farm. - Hutt, ze znowu ukrytą radością, pomyślał nad tym, do czego ma się przysłużyć handel wodą na Tatooine. Poświęcił ten ułamek sekundy, aby zbadać we własnej głowie, czy którykolwiek z jego możnych przeciwników w biznesie rozumie, do czego tak szeroki, o ile nie najszerszy (a zdecydowanie nie najbardziej lukratywny) biznes jest mu potrzebny. "Młodzian, znalazł najprostsze zapotrzebowanie, niegroźny". Hutt marzył o tym, aby tak go właśnie widzieli.

- A przede wszystkim uratowalibyście moje życie - "przed wami samymi" dodał w myślach Ksorba, ale na potrzeby perswazji pominął ten nieistotny szczegół — każdy z was dostałby procent od obrotów w Mos Espa. Wiecie zapewne, że kajidic Desilijic dba o swoich przyjaciół. Zostawimy wam tu jednego z moich współpracowników jako zabezpieczenie i poślemy po ścigacz dla was. Trzeba odseparować biznes od nieistotnych pomyłek. Słońce także i mi daje się we znaki. Haha! - Hutt roześmiał się i skierował z wyrazem najszerszej serdeczności w kierunku herszta z przyjaźnie wyciągniętą ręką. Poruszał się bardzo powoli, nie tylko przez piasek. Chciał dać czas swoim ochroniarzom na zrozumienie całej sytuacji. Chciał dać im czas na reakcję, tak aby w chwili kiedy napastnik uściśnie w geście potwierdzającym przyszłą współpracę dłoń Hutta w ułamku sekundy, korzystając ze swojego kilkunastoletniego doświadczenia z bronią, obezwładnili napastników. Wiedzieli, że im więcej żywych, ale rannych zostawią, tym lepiej.

Brzuchonóg, o ile jego przeciwnik dał się złapać w pułapkę, chciał podejść jak najbliżej i pochwycić go jako zakładnika. Holistar i jego ludzie zaś mieli pozbyć się reszty.
Awatar użytkownika
Ksorba
Gracz
 
Posty: 43
Rejestracja: 4 Sie 2015, o 16:39

Re: [Tatooine] - Mos Espa: Zielona Grota

Postprzez Mistrz Gry » 21 Sie 2017, o 11:53

Chciwość najszybciej zakłócała realne postrzeganie rzeczywistości. Stojący przed Ksorbą bandyci mogli by wygrać konkurs na "Chciwą Twarz Roku". Wszyscy co do jednego zaczęli rozglądać się między sobą i kiwać z uznaniem do siebie głowami. Wszyscy co do jednego uważali właśnie, że przyfarciło im się. Rozpocząć pracę dla młodego hutta o którym było coraz głośniej na Tatooine było już czymś. I to jeszcze w takich warunkach i takiej sytuacji.
Lider bandy przyjrzał się Ksorbie i pomimo optymizmu zdawał się zachowywać resztki zdrowego rozsądku; wszak nie bez przyczyny był liderem tej grupy. Obserwował brzuchonoga który z wyciągniętą ręką szedł w jego stronę i zapewne zastanawiał się czy jego słowa są prawdziwe czy są grą na czas. Wiedział, że gdyby były prawdziwe on i jego grupa zyskali by na pracy dla hutta. Cieniem na całej sytuacji kładła się myśl o tym, że jego ofiara chce się tylko wykpić.
Ksorba oczywiście nie mógł dokładnie wiedzieć o czym myśli lider. Znał się jednak na ludziach i wiedział, że to właśnie takie rozważania siedziały teraz w głowie pustynnego zbira. Zbira, z którego twarzy nie schodził uśmiech. Teraz jednak uśmiech stał się bardziej przyjazny i już nie tak złowrogi.
- No Panie szefie, jak szef sobie tego życzy to my będziemy pracować dla Pana. Ten... Znamy się na różnej robocie. Różnej, panie szefie. Różnej.
Zbir podszedł do ksorby i przywitał się z nim. W nozdrza hutta wlał się nieprzyjemny zapach niemytego i spoconego ciało.

Holistar wyczuł intencje Ksroby. Współpracowali już trochę ze sobą i szef ochrony wiedział kiedy i w jaki sposób Ksorba się odzywa. Jeszcze ani razu nie pomylił się co do interpretacji zachowań swego pracodawcy.
Wystarczyło tylko jedno skinienie głowy Holistara by jego ludzie w oka mgnieniu posłali bolty w stronę zbirów.
Ich lider zamarł w niemym zaskoczeniu. Bardzo wolno docierało do niego to, że on i jego ludzie zaczęli umierać.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Tatooine] - Mos Espa: Zielona Grota

Postprzez Ksorba » 21 Sie 2017, o 13:18

Hutt zacisnął przyjazny uścisk jak imadło. Chciał ograniczyć ruch napastnika. Przed twarzą błysnęło mu białko przerażonych oczu bandyty, który właśnie zorientował się w swojej sytuacji.


Umięśniona lewa ręka brzuchonoga zatańczyła sierpem na twarzy napastnika. Ten pod ciężarem zaskakująco szybkiego ciosu ugiął się na nogach i wisiał w nadal zaciśniętej dłoni gangstera. Jego dłoń zaczęła chrupać. Obstawa wiedziała, że musi dopaść jak najszybciej do przeciwników. W pierwszej kolejności rozbroić niedobitków, sprawdzić, czy martwi na pewno są martwi, żywych zebrać w grupie.

– Wszystko może być dla nas nauczką. Zobacz, gdybyś tylko kazał nam rzucić broń. - Hutt zrzucił sztuczny uśmiech i z zimną precyzją cedził słowa. Pomyślał, że nic nie dzieje się bez przyczyny.
- Wiesz jak mało jest dobrej woli w naszej rasie. Winieneś docenić nasze zatrzymanie. Ale kpić z dobrej woli Hutta? - tym razem uśmiech był szczery i wiedział, że ludzie Holistara też go podzielą.

Hutt czekał, aż jego ludzie rozbroją szefa bandy.
- Spokojnie, spokojnie, nie przydasz mi się martwy. Na dobrą sprawę, żaden z was jeszcze nie przyda mi się martwy – skierował swoje słowa do potencjalnych niedobitków.

Młody Desilijic nie lubił codziennej brutalności jego klanu. Uważał ją za, w większości przypadków, niepraktyczną. Dobrze wiedział jednak, że czasem jest niezbędna i niezastąpiona.
– Panowie. Prosty układ. Przysługa za przysługę. Wy odpowiadacie na pytanie, a ten z was który odpowie najlepiej dostanie nagrodę.

– Czy to był przypadek? Czy ktoś was na nas nasłał? Czy jest coś, co chciałbym wiedzieć o miejscu tego wypadku? Czy któreś z was chce powiedzieć coś przyadatnego dla młodego biznesmena, czy handlarza wodą? Coś o innych Huttach na tej planecie? - Ksorba specjalnie wypluł wiele pytań, liczył, że któreś zaczepi się w przerażonych mózgach bandytów. Sprawa wyglądała co prawda na nieszczęśliwy wypadek, ale on jako Desilijic nie wierzył w wypadki. Nic nie zdradzało, żeby była to na przykład sprawka jego wuja. "Tak właśnie powinien wyglądać dobry zamach" - zamyślił się Hutt.

Skinięciem palca wydał polecenie jednemu z ludzi Holistara, aby zbadali miejsce wypadku. Reszta dobrze rozumiała, że ma kontrolować rannych.
Awatar użytkownika
Ksorba
Gracz
 
Posty: 43
Rejestracja: 4 Sie 2015, o 16:39

Re: [Tatooine] - Mos Espa: Zielona Grota

Postprzez Mistrz Gry » 24 Sie 2017, o 09:10

Zbir wygięty z bólu w uścisku Ksorby sypał odpowiedziami jak z worka.
- Kapsuły. Wiedzieliśmy spadające kapsuły. Chcieliśmy sprawdzić czy coś znajdziemy. Liczyliśmy na trochę łupu. Tylko tyle. Nikt nam nie kazał. Naprawdę. Ja sam głupio pomyślałem, że skoro w kapsule nie znaleźliśmy nic wartościowego to odbijemy sobie na was. Teraz widzę jaki to był głupi błąd. Błagam o wybaczenie. Proszę, nie zabijaj mnie...
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Tatooine] - Mos Espa: Zielona Grota

Postprzez Ksorba » 24 Sie 2017, o 09:59

- Czy to godzi się tak marnować czas? - spytał Ksorba nie licząc na odpowiedź. Westchnął i puścił herszta. Wlepił badawczo wzrok w horyzont. Nie lubił brutalnych rozwiązań, gdyby jednak puścił któregokolwiek żywym, nie tylko straciłby w oczach swoich podwładnych, ale także miałby na głowie potencjalną zemstę tych, którym darował. Napastnicy, mając na uwadze krótką rozmowę z nimi, nie byli także kimś, kogo Hutt chciałby mieć w swoich szeregach.

- Zabierzcie co chcecie, przeszukajcie teren i wracamy - powiedział Hutt licząc na to, że jego żołnierze od razu spełnią dorozumiany rozkaz.

Po wszystkim brzuchonóg nagrał z pomocą holoprojektora zwłoki napastników i niezwłocznie wysłał je w wiadomości do ojca z prośbą o nadesłanie wsparcia na planetę, sugerując, że atak na niego nie był przypadkowy, nie wskazując jednak żadnych twarzy, które miałyby za tym stać.
- Dobra robota Panowie. Zróbcie z ich szmat liny i przywiążcie do śmigacza. Zostawimy ich gdzieś w połowie drogi do Mos Espa. - Hutt sam zabrał się do ściągania ubrań z martwego ciała, które leżało przed nim. Z nieskrywaną radością spojrzał na groteskowo wykrzywioną rękę. Przypominała nieudany rysunek dziecka starającego się odtworzyć na papierze własną dłoń. "Czyli trening nie poszedł na marne" - pomyślał zadowolony z siebie gangster.
- Tylko szybko Panowie. Mamy umówione spotkanie.

Jeśli nic już nie ma ciekawego w tej lokacji, to możemy uznać, że ciała zostały zostawione na środku pustyni, a następna scena przenosi nas do Zielonej Groty.
Awatar użytkownika
Ksorba
Gracz
 
Posty: 43
Rejestracja: 4 Sie 2015, o 16:39

Re: [Tatooine] - Mos Espa: Zielona Grota

Postprzez Mistrz Gry » 25 Sie 2017, o 11:14

Ksorba wkroczył do "Zielonej Groty" wejściem dla klientów. Już z daleka słyszał dźwięki kapeli Iktochi, która skocznie przygrywała zalewając salę przyjemną muzyką. Muzyką, która idealnie sklejała się z tawernianym gwarem rozmów, śmiechów, okrzyków i stukaniem kufli i sztućcy. Głównie kufli.
Jego wejście zostało zauważone i doczekało się kilku powitalnych reakcji; wzniesione toasty i kilka okrzyków. Twarze gości były już szczere i rozmiękczone wlewanym w siebie alkoholem. "Zielona Grota" odzyskiwała utracone dobre imię. Stawała się przyjemnym miejscem; na tyle na ile mogła w warunkach biedy panującej na Tatooine. Nadal dało się zarobić w pysk, zwłaszcza gdy ktoś nowy nierozważnie paplał na lewo i prawo, ale coraz częściej bywały też dni kiedy wieczory zamykały się bez żadnej, najmniejszej nawet, rozróby.
"Grota" rozwijała się i zarabiała na siebie. Jednak paradoksalnie była pewną skazą na planie Ksorby. Woda nie przynosiła takiego zysku jak zakładał. Owszem, zjednywała mu ludzi i kupował nią zaufanie lokalnej społeczności jednak odbywało się to za cenę minimalnych korzyści. Co prawda wodny biznes nie rozkręcił się jeszcze nawet w połowie tego co zostało określone w planie, i wszystko mogło się jeszcze zmienić, jednak już teraz młody hutt widział, że na wodzie za wiele nie ugra. Stąd ta skaza. "Zielona Grota" musiała być pielęgnowana znacznie bardziej niż pierwotnie zamierzał i to w formie, która - niestety - musiała trochę przyzwalać na używki i hazard; tego zjawiska nie dało się wytępić tak po prostu. A od tego zależała niezależność finansowa Ksorby na Tatooine.
Póki co skończył się dla niego okres najintensywniejszych wydatków i krzywa budżetu w funkcji czasu przestała tak stromo opadać ku zeru. Inwestycje powoli zaczynały zarabiać.

Ores czekał na niego przy jednym ze stolików. Razem z nim siedziała młoda kobieta. Była drobną brunetką z krótkimi, wygolonymi na bokach włosami i ustami pomalowanymi na czarno. Nie widział jej nigdy u Yarla, co jednak wcale nie oznaczało, że nigdy jej tam nie było.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Tatooine] - Mos Espa: Zielona Grota

Postprzez Ksorba » 25 Sie 2017, o 12:04

Hutt wtoczył się spokojnymi ruchami swojego cielska. Cieszyła go coraz większa frekwencja w "Zielonej Grocie". Dopiero zaczynał samodzielne interesy i jeżeli coś wyniósł z "domu" to fakt, że wiedza daje siłę. Potrzebował jak najszerszej siatki kontaktów. Kontaktów, które donosiłyby mu informacje z własnej woli i traktowały to w ramach wyrazu szacunku. Tatooine, jako kluczowa planeta dla przemytników, była idealnym miejscem do utkania siatki wpływów. Szeroki rynek wody pozwalałby zdobyć wielu informatorów. Informatorzy zaś, połączeni z planowaną armią piratów i przyjaciół rodu, niewątpliwie pozwalaliby na kontrolę nad przemytem, handlem, czy potencjalnymi akcjami zbrojnymi. Wpływy z planety mogłyby zacząć się rozwijać, a stąd już krótka droga do polityki w ramach Rady Pięciu Rodów.
To był jednak jeden z wielu jego planów. Jego aktualnym celem było zdobycie jak największych wpływów w głównych ośrodkach pustynnej planety. Jednak zdobycie pełnego monopolu informacyjnego nie było możliwe z dominującą rolą Yarla na planecie... Oczywiście miał gdzieś z tyłu głowy radykalne plany na pozbycie się tego problemu. Gwałtowność jednak nigdy nie była w jego ocenie dobrym doradcą. Był Huttem, stworzeniem długowiecznym, potrafił wyczekiwać na odpowiedni moment.

Ksorba wyrwał się z ciągłych rozmyślań i strojąc się w wyraz twarzy, który miał znajdować się gdzieś na granicy uśmiechu i strachu przywitał czarnowłosą przybyszkę.
- Witam w moich skromnych progach i, jak to wy ludzie mówicie? Przepraszam? - wycedził w basicu - Tak, właśnie tak, przepraszam za lekkie opóźnienie. Ta planeta jest momentami zaskakująco brutalna. Mało brakowało, a nie miałbym przyjemności z Panią rozmawiać.
Hutt złapał wzrokiem jedną z kelnerek i ruchem ręki kazał nakarmić przybyszkę.
- Zapewne wiesz, kim jestem.Z kim jednak ja mam przyjemność? I w jaki sposób mogę Ci pomóc? - zapytał z sympatią w głosie Hutt.
Awatar użytkownika
Ksorba
Gracz
 
Posty: 43
Rejestracja: 4 Sie 2015, o 16:39

Re: [Tatooine] - Mos Espa: Zielona Grota

Postprzez Mistrz Gry » 31 Sie 2017, o 08:26

Dziewczyna uśmiechnęła się. Nie był to jednak ładny uśmiech. Nie miał w sobie nic ze szczerości czy onieśmielenia wynikającego ze spotkania z innym huttem. Uśmiech był chłodny i złośliwy i momentalnie rujnował atrakcyjność dziewczyny. Gdy się odezwała, jej słowa tylko pogarszały nieprzyjemne wrażenie.
- Gówno mnie, że mnie przepraszasz. Nie musisz tego robić. Mam Ci zostawić wiadomość i mam spierdalać.
Pyskata czarnousta dziewczyna roześmiała się głośniej widząc minę Ksorby.
- Co Panie studniarz? Myślałeś, że na wszystkich robisz wrażenie? Nie, na mnie nie robisz, najmniejszego. I teraz uważaj. Wiadomość.
Dziewczyna wstała i zrobiła dwa kroki w stronę hutta. Tylko tyle zdążyła przejść, bowiem Holistar w oka mgnieniu zagrodził jej drogę i lufą blasteru opartą o jej pierś dał jej jasno do zrozumienia, że kolejny krok może być jej ostatnim. Nie musiał nic mówić, jego postawa i spojrzenie były wystarczająco wymowne. Dziewczyna uśmiechnęła się znowu.
- Cóż. Widzę, że przynajmniej ludzi zatrudniasz właściwych. - Puściła oko do Holistara. - Więc tak, Panie Ksorba. Zordo każe Ci powiedzieć, że jutro masz spotkanie w Jamie Sarllaca. Yarlo będzie czekał tam na twoje przybycie cały dzień. Jeżeli się nie pokażesz.... - uśmiech dziewczyny stał się jeszcze bardziej złośliwy - ... będzie to znak, że nie masz szczerych intencji wobec Yarla.
- To jak? Co mam mu przekazać?

Kliknij, aby zobaczyć wiadomość od Mistrza Gry
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Tatooine] - Mos Espa: Zielona Grota

Postprzez Ksorba » 31 Sie 2017, o 17:23

Zachowanie posłańca wybiło hutta z rytmu. Nie dość, że była jakąś prymitywną wariacją na temat humanoida, odzywała się do niego z niewybaczalną pewnością. Widząc jej śmiech hutt tylko parsknął pod nosem. Wiedział, że dziewczyna niezbyt szanuje własne życie. Jeśli od kogoś ziało takim idiotyzmem to albo wybitnie blefował, albo miał bardzo mocne karty. Wiedział też, że dziewczyna wcześniej, czy później zniknie w niewyjaśnionych okolicznościach. Ta myśl poprawiła mu humor.

Hutt po wysłuchaniu wiadomości uśmiechnął się z serdecznością przygłupa.
– Cóż to się wydarzyło na Pustynnej Planecie, że chwilę temu przybywam do wuja opowiadając mu o swoich planach, On wita mnie z serdecznością, a teraz ma wątpliwości co do szczerości moich intencji? Oczywiście, że przyjdę. Kiedy sobie tylko życzy. Szacunek to podstawa w naszej rodzinie i nie mam zamiaru zmieniać tego podejścia ze względu na charakter planety, na której się znajduję. – Ostanie zdanie podkreślił stanowczym tonem. Pamiętał o tym, jak bardzo zachowanie Yarla godzi w "dobre imię" jego Ojca i z jaką intencją sam Zordo go tu wysłał.

– Domyślam się, że nie o prawdziwą Jamę mu chodzi? To jakiś szyfr? Lokal? - Hutt musiał odstawić swoją porcję gry aktorskiej. Doskonale wiedział czym była Jama (na tyle jak dalece pijany Baloth nieświadomie mu wyjawił), nie mógł jednak zdradzać tych informacji, wiedząc o Urpie i odsłaniając swoje podejrzenia.
Zresztą sama wiedza, że Yarlo faktycznie chce go zwabić do tego miejsca rodziła nowe teorie. "Jeżeli chce mnie zabić, to znaczy, że chce pójść na otwartą wojnę z moim Ojcem. Jeżeli chce walczyć z nim i jego gildią, to znaczy, że zdradził. Inny Kajidic chce przejąć Radę i przehandlował pozycję za głowę Papy, Czarne Słońce, a może te psy z Imeprium? Ani innych rodzin tu nie ma, ani Słońce nie jest blisko. Musi mieć czyjeś wsparcie. Sam nie dysponuje taką siłą. Chce przejąć rodzinę. Umrze. Jeszcze nie teraz, ale niebawem." - Ksorba projektował z podobnym spokojem do Zorda. Mimo młodego wieku wiedział, że teraz przede wszystkim musi myśleć i nie poddawać się emocjom.
– Bądź tak miła, o urocza istoto, i podaj moim ludziom lokalizację. Postaram się przybyć wieczorem, żeby nie narażać się na te okrutne upały. - Ksorba potrzebował czasu. Musiał skontaktować się z Zordem. Czy to oczekując rady, czy też wzywając faktyczne posiłki dla utrzymania stanowiska na planecie, gdyby cała sytuacja skończyła się jego śmiercią.

– Podsumowując. Przybędę jutro. Jak tylko temperatury pozwolą. Jeśli to nie problem pochwalę się zespołem, który udało mi się zatrudnić. Świetnie grają. Yarlo zapewne zna się na sztuce. Mam nadzieję, że przypadną mu do gustu. - Ksorba mówił ze spokojem. Zdradzał wszystkie intencje, tak jakby nie miał nic do ukrycia.

– Do zobaczenia. Jakkolwiek się nazywasz.
"Studniarz. Utopię ją. Ładna klamra. Nawet jakoś tak poetycko" – myślał Ksorba odprowadzając dziewczynę wzrokiem do drzwi.

***


Brzuchonóg oddalił się do swojej komnaty i starał się skontaktować z Ojcem. Wysłał do niego wiadomość.
"Yarlo chce mnie w Jamie. Przesyłam koordynaty. Sądzę, że zdradził. Podwyższ gardę, mogą próbować zamachu w jednym momencie. Popiera go inny Kajidic albo psy z Imperium. Obstawiam Imperium. Przyślij ludzi na planetę. Spotkanie jutro wieczorem, żeby dać Ci trochę czasu."
Po wysłaniu wiadomości skierował się do pudełka z "kołysankami" i wrzucił zostawioną kiedyś połówkę kapsułki do pucharu z wodą. Wypił jednym tchem i przywitał znajome drętwienie na języku.

***


Zawołał Oresa. Zapytał o to, jak mają się aktualne interesy, ale przede wszystkim mierzył go wzrokiem szukając oznak zdenerwowania, czy niepewności. Coś odmawiało mu pełnej pewności co do lojalności jego pomocnika. Przeczuwał zdradę.

***


Przed snem spotkał się z zespołem iktochich. Sam na sam.
– Panowie, wiemy, że nie jesteście tylko muzykami. Jutro będziecie też moją obstawą. Prawie na pewno będą chcieli mnie zabić. Obstawiam otrucie albo jakieś ultimatum z lufą przy skroni. Grajcie swoje jak gdyby nigdy nic. Jeśli spróbują coś zrobić, skupcie się na tych z bronią i obstawcie wyjścia... Zapłacę podwójną stawkę i polecę was Ojcu... - Hutt zamyślił się na chwilę. Wolałby spotkać się na neutralnym gruncie, ale wiedział, że na tej planecie nawet pustkowia potrafią być stronnicze. Musiał zaryzykować. Jeśli tylko Yarlo zada pierwszy cios i się odsłoni, kontra będzie skuteczniejsza w dłuższym terminie, niż bezmyślne wymuszanie porządku.
- Słyszałem, że wasza rasa potrafi spojrzeć w przyszłość. Widzicie coś?


Jeżeli Zordo w rozmowie nie wybije Ksorbie tego wybitnego pomysłu z głowy i nie przedstawi lepszej alternatywy, albo Iktochi magicznie nie przewidzą rychłej śmierci, to hutt zabiera ze sobą zespół i Holistara z ludźmi - dwa ścigacze. Baloth i Ores zostają na miejscu. Następną scenę można zacząć przed wejściem do Jamy, albo już w środku, żeby przejść do akcji :D .
Awatar użytkownika
Ksorba
Gracz
 
Posty: 43
Rejestracja: 4 Sie 2015, o 16:39

Re: [Tatooine] - Mos Espa: Zielona Grota

Postprzez Mistrz Gry » 4 Wrz 2017, o 10:05

Ksorba ze smutkiem spostrzegł, że jego papa nie jest skupiony na nim. Co prawda rozmawiał z nim, wysłuchiwał jego słów i zadawał wnikliwe pytania, ale nawet na słabej jakości hologramie widać było, że jego wzrok i wyraz twarzy wskazują na to, że coś go gryzie. Ponadto jeszcze jedna rzecz napawała Ksorbę smutkiem. Myśl od której nie mógł się uwolnić. Bo oto został wysłany na własną placówkę by radzić sobie samemu a tymczasem ustala każdą rzecz ze swoim ojcem.
- A co jeżeli męczę mojego papę? - powiedział sam do siebie gdy Zordo musiał na chwilę zniknąć z pola widzenia.
Nie potrafił tego rozstrzygnąć. Z jego perspektywy na Tatooine działy się teraz rzeczy niebywale ważne zarówno w skali samego Tatooine, jak i rodziny i w ogóle huttyjskich interesów w Imperium. Co jeżeli jednak jego perspektywa była tylko perspektywą młodzieńca? Niedoświadczonego żółtodzioba, którym - w porównaniu do swego wiekowego papy - ciągle był?
Nie, tak nie było na pewno. Czuł to. Yarlo, Urpa Loss i Ottor zagrzebali się w jakimś gównianym biznesie. Brakowało mu większych dowodów na to, jednak wszystkie małe poszlaki, plotki, rozmowy i samo przeczucie mówiło mu, że to była prawda. Same słowa Reese'a idealnie wpisywały się w całą sprawę. "Możemy załatwić to teraz. Pod stołem. Tak by nasi przełożeni się o tym nie dowiedzieli. W przeciwnym razie..." Już samo to sprawiało, że czuł niepokój. Jama Sarlacca. Zdenerwowanie Yarla. Dziwne zaproszenie. Nasyłani szpiedzy. Działo się coś więcej.
- Słyszałeś o Taris? - Zapytał nagle Zordo gdy na nowo pojawił się polu widzenia. - Kwarantanna. Pełno zarażonych. Uchodźcy i uciekinierzy. Prawdziwy koszmar. Plotki mówią, że Imperium nie radzi sobie z sytuacją. Chodzą słuchy, że nawet odbyło się już bombardowanie orbitalne.
Ksorba coś tam słyszał. W holonecie o tym pisali, jednak - w natłoku obowiązków i zadań - nie miał czasu pochylać się nad tą sprawą bardziej. Bo i cóż miałby więcej zrobić? Ores powiadał: "Zacięcie papierem obchodzi nas bardziej niż zabicie pięciu osób na sąsiedniej planecie".
- Wiesz co to oznacza? Dużo problemów. Przemyt. Szmuglowanie osób. Nielegalni uchodźcy. Obozy. Prawdziwy społeczny i ekonomiczny koszmar, który odbije się po kieszeniach zarówno Imperium jak i naszych. Dam sobie ogon obciąć, że ten bałagan nie zostanie posprzątany w przeciągu jednego roku. I o ile kieszenie Imperium obchodzą mnie mało o tyle nasze bezpieczeństwo finansowe jest gwarancją trwania naszej rasy. Trzeba więc działać mój synu i zacząć walkę z bałaganem już teraz. Ba, jak znam życie Taris będzie początkiem gorszego syfu. Zbyt wiele nierozwiązanych spraw tkwi w Imperium. Spraw i rachunków, które fermentują i czekają kiedy korek wystrzeli. Taris może być tym korkiem.
Słuchał cierpliwie, wiedział, że Zordo nie zmienia tematów tylko po to by poplotkować.
- By mierzyć się z nadchodzącą destabilizacją musimy się zjednoczyć i usunąć te elementy, które to zjednoczenie psują. Każdy z nas będzie miał swoją część pracy do wykonania. Tobie przypada Yarlo. Jesteś teraz najbliżej niego. Masz go wyeliminować. Tak, Ksorbo. Dobrze słyszysz. Yarlo ma zginąć. Najlepiej by było by przed śmiercią zdążył jeszcze trochę pośpiewać ale na to bym za bardzo nie liczył. Masz moje błogosławieństwo. Mój agent wysłany do pałacu Yarla potwierdza Twoja słowa. Rozwiąż tę sprawę. Wierzę, że dasz radę to zrobić. Zanotuj też jedno nazwisko. Levfith. Chce wszelkich informacji na jej temat. Plotki głoszą, że knuje coś na Gamorrze. A to już nasze podwórko. Moje podwórko. I wzbudza to moje głębokie zaniepokojenie. Zrozumiałeś?
- A wracając jeszcze do Yarla. Twój wybór jak tego dokonasz. Nieszczęśliwy wypadek czy udowodnienie win i przedstawienie je na oficjalnej drodze będą równie dobre. W obu przypadkach masz moje poparcie, Ksorbo.

***

Iktochi spojrzeli po sobie. Jeden na chwilę zamknął oczy. Potem je otworzył i powiedział niskim chrapiącym - choć melodyjnym - głosem. - Twój przeciwnik nie widzi Cię takim jak jesteś. Jutro się z nim spotkasz.

***

Ksorba zbudził się na swym łożu. Tego wieczora nie mógł zasnąć i poczuł uderzenie irytacji gdy okazało się, że spał ledwie godzinę. Coś - jakiś dźwięk - przykuł jego uwagę. Cała irytacja zniknęła w oka mgnieniu. Dźwięk był wielce intrygujący.
Rozejrzał się po swojej sypialni w bladym i nikłym świetle widział zarysy dobrze znanych mu mebli i sprzętów. Jednak nic co znał i czego używał nie wydawało takiego dźwięku, jaki słyszał w tym momencie. Coś świergotało i szeleściło. I napierało na jego świadomość w napastliwy sposób. Dopiero po chwili zrozumiał co słyszy. W jego komnacie było jakieś żywe stworzenie.
Potem je zobaczył. Niewielki refleks światła na wijącym się chitynowym ciele zdradził miejsce pobytu zamaskowanego gościa. Przy drzwiach, wspinając się na ścianę i badając otoczenie przy pomocy długich wąskich i ruchliwych czułek, czaił się kouhun. Szukał swojej ofiary.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Tatooine] - Mos Espa: Zielona Grota

Postprzez Ksorba » 4 Wrz 2017, o 20:14

Po rozmowie z Ojcem, hutta dotknął podmuch zimnego spokoju. Nadal się bał, nadal starał się tłumić swoje młodzieńcze przerażenie pod gangsterskimi pozorami. Dostał jednak wolną rękę. Wiedział, że może zrobić krok do przodu. Krok, na który czekał od momentu, kiedy tylko usłyszał o Pustynnej Planecie. Z jednej strony bolała go myśl, że będzie musiał pozbawić życia kogoś z rodziny. Z drugiej zaś czuł, że prymitywne więzi krwi nie mogą być jedynym wyznacznikiem przynależności do klanu. Yarlo zdradził. Zrobił to z pełną świadomością i wiedział co to dla niego oznacza. Tym samym jego przyjaciele ukryci w cieniu musieli być jeszcze potężniejsi.

***


W pierwszej chwili Hutt poczuł irytację. Co robią jego ochroniarze? Czy to cios od kogoś bliskiego? Ores? Na odpowiedzialność jednak miała przyjść jeszcze pora. Teraz chciał uspokoić oddech, tak aby zbytnio nie podnieść temperatury swojego ciała i nie pomóc małemu zabójcy. Wiedział jednak, że to może niewiele dać. Wiedział też, że kouhuny zwykły uciekać przed światłem, starał się jedną ręką uruchomić oświetlenie w swojej komnacie, drugą zaś sięgał po blaster.
Jeśli tylko udało mu się włączyć światło, najszybciej jak mógł, oddałby serię w kierunku robala i wrzasnął na pomoc tak głośno, jak tylko by potrafił. Koniec, końców był huttem, tchórzliwość (a może zdrowy rozsądek?), mimo coraz to większych gabarytów, była jego immanentną cechą.
Awatar użytkownika
Ksorba
Gracz
 
Posty: 43
Rejestracja: 4 Sie 2015, o 16:39

Re: [Tatooine] - Mos Espa: Zielona Grota

Postprzez Mistrz Gry » 8 Wrz 2017, o 08:51

Pulchna łapa zaatakowała. Była szybka i precyzyjnie trafiła w cel. Ksorba od razu trafił ręką do przełącznika światła znajdującego się przy łóżku. Światła rozjaśniły panującą w pomieszczeniu ciemność. Ich rozbłysk był odrobinę oślepiający. Na ułamek sekundy musiał mieć zmrużone oczy. Gdy jej jednak otworzył - z pewną ulgą - stwierdził, że wijący się robal ciągle był przy drzwiach. Przestał się jednak wspinać i zamiast tego ruszył po podłodze w stronę łoża.
Ksorba sięgnął po blaster z zamiarem oddania strzału. Było jednak za późno. Robal wszedł pod łóżko. Świergotał sobie tam cicho swoją pieśń śmierci.
Kliknij, aby zobaczyć wiadomość od Mistrza Gry
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Tatooine] - Mos Espa: Zielona Grota

Postprzez Ksorba » 15 Wrz 2017, o 09:47

Bliska śmierć niewątpliwie stresowała Hutta. Bardziej jednak zastanawiało go, dlaczego nikt z jego pracowników nie przychodzi mu z pomocą.
Mierzył blasterem po obrzeżach łóżka rozglądając się za robakiem. Krzyknął jeszcze kilka razy, mając nadzieję, że ktoś z jego ochroniarzy mu pomoże. Ponownie przypomniał sobie o reakcjach kouhunów na ciepło. Myślał o uciecze, ale bał się, że będzie zbyt wolny. Chwycił rozgrzaną lampkę leżącą zaraz obok łoża i planował użyć jej jako przynęty. Rozgrzane pręty dające światło miały symulować ciepło żyjącej istoty.
Lewą ręką chciał rzucić kinkietem o podłogę, prawą zaś celował z blastera w teoretyczne miejsce jej lądowania. Wiedział, że podstęp może zadziałać tylko przez ułamek sekundy, więc czujnie czekał na choćby cień szansy...
Awatar użytkownika
Ksorba
Gracz
 
Posty: 43
Rejestracja: 4 Sie 2015, o 16:39

Re: [Tatooine] - Mos Espa: Zielona Grota

Postprzez Mistrz Gry » 19 Wrz 2017, o 08:24

Podstęp zadziałał. Co nawet zaskoczyło Ksorbę, pomimo tego, że się szykował do nagłego pojawienia się insekta. Wij wybiegł do "ofiary" ale gdy tylko jego czułki wyczuły zimny i nie-żywy obiekt zastygł. Na ułamek sekundy. To wystarczyło by Hutt zrobił celny użytek ze swego blastera. Dwa bolty wystarczyły by insekt zwijał się w agonalnym tańcu. W powietrzu rozniósł się zapach palonej chityny i zjonizowanego powietrza. Zagrożenie przestało nim być.

Holistar wskoczył do pomieszczenia chwilę później.
- Szefie! Żyjesz? Nie ruszaj się! w całej grocie mamy pełno robactwa! Ba'loth! To on to zrobił! Zniknął nie ma go!
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Tatooine] - Mos Espa: Zielona Grota

Postprzez Ksorba » 19 Wrz 2017, o 12:55

Ksorba westchnął. Irytacja mieszała się z radością. Ci głupcy zaatakowali pierwsi. Linia Zordy będzie się bronić i wymierzać sprawiedliwość, a więc Rodziny (o ile wszystkie nie zdradziły) uznają każde postępowanie za usprawiedliwione (jak długo nie będzie ingerować w ich interesy). Z rozdygotanego ślimaka wrócił do swojej nieco sztucznej nonszalancji.
- Zapalcie światła w całej grocie, zbieramy się w grupy, będzie trudniej im nas dostać - darował sobie ruganie Holistara za to, że dopuścił, aby doszło do tak bliskiego zamachu. Cały czas badał wzrokiem otoczenie, trzymając całą rzeczywistość na muszce.
- Gdzie jest Ores? Zbierz wszystkich żywych. - Ksorba postawił w tym momencie pauzę. Myślał nad następnym krokiem.
"Co myśli Yarlo? Czy w jego oczach wszyscy jesteśmy martwi? Czy to najlepszy moment, żeby zaatakować, kiedy świętuje zwycięstwo? Nie, nie jest, aż tak naiwny. Liczy, że wyjdziemy z jamy, że uciekniemy albo zaatakujemy w nerwowym geście... Uciekać nie mogę, Ojciec kazał mi z nim skończyć i tak zrobię, a więc atak... Jestem silny, spędziłem swój czas z piratami, umiemy walczyć. Pamiętam rozkład jego pałacu. Nie przez przypadek przyjeżdżałem tam tyle razy. A co jeżeli jest w Jamie Sarlacca? Czemu miałby tam być nad ranem, czy w środku nocy? A może to lepiej? Tak. To lepiej. Pojedziemy do Jamy Sarlacca. Jeśli ktoś tam będzie, wybijemy ich i skorzystamy z "kołysanek", nie będą się tego spodziewali. Obstawę przekupimy albo się za nią przebierzemy. Jeśli nie starczy ludzi, to zatrudnię farmerów albo żebraków. Jestem w stanie zaoferować wszystkie kredyty, które mam. Odrobię. Na pewno jest tam spiżarnia, musi być, Yarlo mimo tego, że jest szczurem, to też niestety jest Huttem. Zatrujemy wszystko, co mają. On, jego świta, przyjaciele, wszyscy uduszą się własną krwią... A jeśli będzie na miejscu? Będziemy walczyć... Albo kombinować. Tak, zbieramy ludzi, kołysanki i jedziemy do Jamy."
- Jak zbierzemy wszystkich, sprawdźcie ścigacze i drzwi, czy nie ma bomb, min, czegokolwiek. Kiedy wyjdziemy z groty, patrzcie po dachach, snajperzy, ktokolwiek. Póki jeszcze ciemno bierzemy ścigacze i jedziemy na rewizytę w Jamie...
"Mądrzej byłoby uciec i się przegrupować, ale Yarlo mógłby uciec. Teraz też nie ma pewności, że nie ucieknie. Ojcu się nie odmawia" - brzuchonóg westchnął i wrócił myślami do pokoju. Nie był zwolennikiem rozwiązań bezpośrednich, ale jakaś część jego natury Hutta właśnie domagała się dawki prymitywnej brutalności.
Awatar użytkownika
Ksorba
Gracz
 
Posty: 43
Rejestracja: 4 Sie 2015, o 16:39

Re: [Tatooine] - Mos Espa: Zielona Grota

Postprzez Mistrz Gry » 21 Wrz 2017, o 13:02

Dwie godziny później wszystko było już jasne a kryzys zażegnany. Znaleziono cztery zdalnie otwierane szklane tuby i zabito cztery insekty. Ochrona jeszcze przeczesywała "Grotę" ale nic więcej nie udało im się odnaleźć; co wcale nie oznaczało, że nie ma więcej pułapek z zabójczymi kouhunami.
Wszystko też wskazywało na to, że to Ba'loth odpowiadał za aktywację pułapek bo to w jego pokoju znaleziono pilot otwierający tuby. Nigdzie nie znaleziono jednak zdradzieckiego Rodianina; nikt ze służby nie mógł sobie też przypomnieć kiedy go ostatni raz widział. Wraz z Ba'lothem zginął też Trandoshanin, który został przydzielony do jego pilnowania. Holistar nie mógł nawiązać kontaktu z nim; jego komunikator odpowiadał głuchą ciszą na wszelkie wezwania. Zniknięcie obu nie wróżyło niczego dobrego.
***

Ksorba, Ores i Holistar kłócili się.
- Trzeba było lepiej tą ochronę prowadzić... - Mruknął Ores łypiąc spode łba na Holistara.
- A Weź ty się odpierdol ode mnie Ores. Jak mam pilnować bezpieczeństwa jak sam nakazałeś, by nie być zbyt upierdliwym przy kontrolach, żeby klientów nie płoszyć.
- Ano, nakazałem. Ale nie kazałem Ci przy tym wyłączać myślenia!
- Kurwa! Weź, bo Ci zaraz wyjebie! Jak sprawdzaliśmy dokładnie na początku to sapałeś, że ludzi straszymy. Że obroty małe i w ogóle gówno z tego. Jak odpuściliśmy trochę to teraz wielce zdziwienie, że ktoś spróbował podnieść rękę na szefa.
- No tak.Tylko, że mnie chodzi o to, żeś Ba'lotha nie trzymał w ryzach.
- Jak nie trzymałem? Ki'ish cały czas za nim łaził. Ale myślisz, że ile można wytrzymać? Ciągle musiał być na posterunku, a ten śmierdzący skurwiel nie ułatwiał mu roboty. Prosił mnie o pomoc - jakieś zmiany czy zastępstwo chociaż - to musiałem mu odmówić bo z "grotą" cały czas był jakiś problem. Zwłaszcza ostatnio jak klientela zaczęła dopisywać. Jak prosiłem o większą ilość ludzi to powiedziałeś, że nie dasz mi na to pieniędzy. A powiedziałeś chociaż szefowi o tym? Czy z góry założyłeś, że się nie zgodzi na taki wydatek, hę?
- Taaa... Patrz jak bym Ci dał pieniądze. Znowu byś podobnego półgłówka zatrudnił jak ten Ki'ish cały. A Szef nie musi wiedzieć o wszystkich błahostkach które nękają grotę. Od tego ma mnie. Ja się ze swojej roboty wywiązałem.
- Ores ostrzegam Cię. Jeszce jedno słowo a tak w mordę dostaniesz, że się nie pozbierasz.
Ksorba, który głównie przysłuchiwał się tej wymianie zdań przeżywał wewnętrzny konflikt. Bo oto wychodziło na jaw, że to nie była wina jego ludzi. Być może zawiedli ale tylko w połowie. Drugą część winy ponosił on sam. Jego polityka otwartości była obosieczną bronią. Przynosiła mu zyski ale niosła też zagrożenie, którego efektem był nieudany - na szczęście - zamach. Jego zbyt duża pobłażliwość zaowocowała takim a nie innym rozwojem sytuacji. Chciał odmienić wizerunek huttów i kupić sobie przychylność społeczeństwa. To go jednak kosztowało spadek poziomu jego bezpieczeństwa. I tutaj właśnie rozgrywał się jego wewnętrzny konflikt. Czuł w sobie chęć zemsty i potrzebę zadbania o swoje bezpieczeństwo w paranoiczny sposób. Te uczucia pojawiały się w nim mimo woli. Nie pragnął ich, ale one pojawiały się same i w nachalny sposób, atakami nękającymi, zajmowały jego myśli. I jaka część jego chciała im ulec, ale tym samym stałby się takim samym Huttem jak Yarlo, Urpa czy Ottor; paranoicznym, chłodnym i nieprzystępnym skurwielem.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

PoprzedniaNastępna

Wróć do Archiwum