Content

Archiwum

[Vinsoth] Teren wykopalisk

Re: [Vinsoth] Teren wykopalisk

Postprzez Orube » 7 Mar 2017, o 22:04

Gdy tylko wyszli z kompleksu świątynnego, znów spróbowała nawiązać łączność, jednakże ponownie z dość mizernym skutkiem. Nie by jakoś bardzo ją to zdziwiło- Vinsoth było raczej technologicznym zadupiem galaktyki niż jego sercem. Poirytowało, już bardziej, ale nie zdziwiło. Nie pomagało również mrowienie w karku- uczucie, któremu przez lata Orube nauczyła się bezgranicznie ufać.

-Nic to. Wschód słońca przewidziany jest na... - zaczęła, konsultując to jeszcze z podręczną bazą wbudowaną w komunikator. Zgodnie z nią poza niebłagalnie bliskim porankiem, prognozowano również lekki deszcz, ale było na to jedynie jakieś 25% szansy. Choć Orube spędziła na Coruscant zdecydowanie za dużą część swojego życia, zawsze była sceptycznie nastawiona do kontrolowania pogody jak w zegarku. Vinsoth na szczęście nie korzystało z takich 'dobrodziejstw' – Muszę spisać ten raport, umówmy się proszę z samego rana, nie chcę tracić więcej czasu niż to konieczne...- akurat. W obozie było na tyle ciemno, że powinna bez problemu móc pod osłoną nocy nieco pozwiedzać.

Urwała nagle, jej dłoń instynktownie, i zadziwiająco szybko jak na korpodrona, pojawiła się u pasa gdzie przewieszony miała blaster. Wcześniej spoglądając na nią miało się wrażenie, że jest on tam raczej z konieczności, teraz jednak można było zacząć się zastanawiać, czy aby na pewno ta kobieta nie umie się nim posługiwać.

Nie odezwała się odrazu. Uniosła jedynie palec do ust, następnie wskazała nim w kierunku cienia.
- ... Najlepiej byłoby by Tanaga również został poinformowany o opóźnieniu. Nie więcej niż to konieczne, oczywiście. Nie ma sensu go niepokoić przesadnie. - kontynuowała jakby nigdy nic, tonem idealnie wyuczonym choć jej wzrok próbował jeszcze wyśledzić ten cień.
Image
Awatar użytkownika
Orube
Gracz
 
Posty: 10
Rejestracja: 22 Gru 2016, o 20:54
Miejscowość: Łódź

Re: [Vinsoth] Teren wykopalisk

Postprzez Jackson Sawyer » 16 Mar 2017, o 16:40

Tel nauczony był doświadczeniem, by nieznane tereny traktować ze sporą dozą ostrożności. Dlatego też czując jakiś rodzaj niebezpieczeństwa zareagował zupełnie instynktownie, uruchamiając poszczególne tryby wzmacniania widzenia. Tak, grupa Nicla'risa ustawiła się na zejściu, najwyraźniej spodziewając się czegoś. Nie tłumaczyło to jednak ruchu, który zauważał tutaj. Powolnym, spokojnym ruchem ujął rękojeść karabinu, przygotowując się do strzelania w przypadku nagłej potrzeby. Wciskając przycisk na jednym z karwaszy zaprogramował śledzenie celownika broni na wizjerze, aby nie musieć unosić broni do twarzy, by trafić tam gdzie chciał. Celowniki te nie były idealnie precyzyjne, ale lepsze to niż strzelanie z biodra na czuja.
- Zgadzam się. Huttowie nie znoszą spóźnień w pokojowy i spokojny sposób. Tym bardziej, jeśli liczą na spory zysk. - odpowiedział jej równie niedbale, jak i ona, ciągnąc pozę, jakoby nic nie wyczuwali.
Nie był paranoikiem, a przynajmniej nie ogromnym paranoikiem, nie miał jednak w zwyczaju ignorować rzeczywistych, wręcz prawie namacalnych przesłanek o zbliżającym się niebezpieczeństwie. Nie wiedzieli kim była ta osoba, ale Maro podejrzewał, że gdyby był to ktoś z ekipy to nie ukrywałby się za skrzyniami. A to dawało im podstawy do wzmożonej czujności, na którą starszawy Mandalorianin się zdecydował.
Image
GG: 7595062
Awatar użytkownika
Jackson Sawyer
Gracz
 
Posty: 205
Rejestracja: 2 Kwi 2013, o 13:45
Miejscowość: Łódź

Re: [Vinsoth] Teren wykopalisk

Postprzez Mistrz Gry » 19 Mar 2017, o 15:50

Dwójka najemników stała przed wejściem do baraku, ukradkiem spoglądając w stronę skrzyń stojących w ciemnościach nocy. Ich pozorne wymiany zdań wybrzmiewały echem w pustym obozie. A przynajmniej pustym dla niewprawnego obserwatora. Ktoś ich śledził. Jeszcze chwilę temu ukrywał się za skrzyniami, gdzie każde z nich dostrzegło jakiś ruch. Poza tym jednak obóz był naprawdę pusty. Wszyscy robotnicy i naukowcy znajdowali się w swoich barakach, najpewniej śpiąc czy też dopiero próbując zasnąć. Jedynie u profesora Nalto wciąż paliło się światło.

Oczekiwanie przedłużało się. Orube i mandalorianin nadal prowadzili trochę sztuczną urywaną rozmowę, jak gdyby naradzając się nad swoimi planami. W końcu jednak udawanie przy ciągłym braku ruchu z obserwowanej strony stawało się nużące. Wśród ciemności od ostatniego razu nie poruszyło się już nic, nawet żaden cień w świetle lampy zamocowanej niedaleko nie zadrgał. W końcu Orube zrobiła jeden niepewny krok w stronę obserwowanego miejsca.

Jak na zawołanie, w tym samym momencie zza skrzyń wyskoczyła jakaś postać, ledwo widoczna w ciemnościach i zniknęła za rogiem baraka. Jej ledwo widoczne kontury zniknęły Orube z oczu. Poruszała się też niemal bezszelestnie, jej kroki były zagłuszane przez ciche buczenie agregatów prądowych. Na szczęście Vizsla nie był ograniczony do słabości ludzkiego wzroku. Dzięki przyrządom zamontowanych w wizjerach hełmu z łatwością mógł dostrzec, gdzie porusza się uciekająca osoba. A poruszała się nad wyraz szybko w stronę krawędzi płaskowyżu.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Vinsoth] Teren wykopalisk

Postprzez Orube » 3 Kwi 2017, o 21:31

Nie było sensu dłużej stać na zewnątrz i marznąć. Orube, nieco zrezygnowana choć niezmiennie czujna, zrobiła krok w stronę oddanego w ich dyspozycję baraku i wtedy kątem oka dostrzegła ruch.

Nie krzyknęła, nie zasłoniła oczu w strachu. Miast tego wytężyła wzrok, chcąc w otaczającej ich ciemności dostrzec jak najwięcej. Szybko jednak ubranie ich obserwatora zlało się jej z otoczeniem, a dźwięk jej kroków zlał się z wszechobecną wokół elektroniką. Instynktownie spróbowała ruszyć za postacią, zaraz jednak zorientowała się, że nie bardzo wie w którą konkretnie stronę podążać.

Nie znosiła limitów swojego ciała.
- Szlag to! - warknęła, nie widząc sensu w pogoni za niewidocznym.
Image
Awatar użytkownika
Orube
Gracz
 
Posty: 10
Rejestracja: 22 Gru 2016, o 20:54
Miejscowość: Łódź

Re: [Vinsoth] Teren wykopalisk

Postprzez Jackson Sawyer » 10 Kwi 2017, o 20:57

Podejście Vizsly było podobne do podejścia jego partnerki. Dzięki przewadze technologicznej jego stroju zdołał namierzyć ruch. Nie zamierzał marnować okazji. Przesunął się pędem (a w zasadzie na tyle na ile mógł, biorąc pod uwagę czas reakcji) tak, aby mieć czysty strzał. Kciukiem odruchowo sięgnął do bezpiecznika, zmieniając tryb strzału na ogłuszenie. Znał tę broń, miał ją od wielu lat, dlatego też nie musiał na nią patrzeć by zlokalizować i uzbroić ogłuszacz.
Nie był to pierwszy raz, kiedy Tel miał okazję robić coś takiego. W końcu pracując jako cyngiel dla Tanagi musiał być przygotowany nie tylko na obronę osoby, którą eskortował, ale także na porwania, zabójstwa, czy ogłuszanie napastnika w celu zebrania niezbędnych informacji na temat motywów, jak i samego zleceniodawcy.
Mając broń ustawioną na ogłuszenie, mężczyzna zdał się na systemy celownicze hełmu. Jako zbrojmistrz kalibrował je dość często, by mieć pewność, że będą pracować z pełną sprawnością, nawet jeśli nie podejrzewał, że mu się przydadzą. Należało to do rutyny w jego życiu. Było tak oczywiste jak poranna wizyta w toalecie, dlatego Vizsla wiedział, że może polegać na swoim sprzęcie... no chyba, że stanie się z nim coś, czego nie był w stanie przewidzieć.
Gdy tylko mężczyzna namierzył cel, momentalnie zdał się na pamięć mięśniową w kwestii naciśnięcia spustu. Doświadczenie i wiek nauczyły go, że jeśli zacznie zbytnio racjonalizować i systematyzować działania to nie trafi. Mięśnie w ciele powinny już na tyle pamiętać kolejność działań, że oddanie strzału mniej lub bardziej celnie raczej nie było dla mężczyzny problematyczne. Vizsla podejrzewał, że prędzej ta istota odwinie się i uniknie strzału niż on chybi... no chyba, że jednak starość go dosięgnęła, co mogłoby się objawiać w zanikającej sprawności w paluszkach.
Image
GG: 7595062
Awatar użytkownika
Jackson Sawyer
Gracz
 
Posty: 205
Rejestracja: 2 Kwi 2013, o 13:45
Miejscowość: Łódź

Re: [Vinsoth] Teren wykopalisk

Postprzez Mistrz Gry » 15 Kwi 2017, o 18:17

Dokładnie w chwili, kiedy oddawał strzał, postać uciekająca przed nimi odwróciła się w ich stronę. Podążająca za odwracającą się twarzą burza włosów, przysłoniła jej dokładne rysy. Postać najwyraźniej dostrzegła zamiary mandalorianina i chciała rzucić się do dalszej ucieczki. Nie zdążyła. W momencie naciśnięcia spustu nie miałaby już czasu na reakcję. Mimo to strzał nie doszedł celu. Odwracając się, postać zahaczyła stopą o kamień i zanim energetyczny pocisk wyleciał z lufy już zaczęła spadać w dół, ku przepaści. Pocisk przeleciał jej nad głową, ocierając się o włosy, a postać zniknęła za załomem skalnym. Jackson zaklął szpetnie w myślach na tak pechowy obrót sytuacji i popędził nad brzeg urwiska, mając nadzieję na zobaczenie, gdzie jego cel upadł. Kiedy dobiegł nad krawędź, korzystając z systemów wizjera spojrzał w dół, w ciemną przestrzeń. Ku jego zdumieniu nie zobaczył ani spadającego ciała, a ni jakichkolwiek śladów po nim. Znajdowali się tak wysoko od powierzchni w dole, że powinien zdążyć zobaczyć jeszcze lecącą w dól postać, zanim ta dotknie ziemi. Nikogo jednak w dole nie było, nikt nie spadał.

Kiedy jej towarzysz spoglądał w dół zbocza, mając nadzieję na odnalezienie swojego celu, Orube przyjrzała się terenowi wokół nich. Mimo dość dużych ciemności panujących w tym miejscu obozu, dostrzegła na ziemi jakiś mały prostokącik, połyskujący w nikłym świetle obozowych lamp. Podeszła i podniósła znalezisko, którym była legitymacja jednego z pracowników. A właściwie jednej z pracownic.

Przez chwilę wpatrywała się w nią. Przedstawiała kobietę o długich ciemnych włosach, wyglądającą na około dwadzieścia, dwadzieścia pięć lat. Na zdjęciu wyglądała na zadowoloną i wesołą, jakby z trudem powstrzymywała uśmiech do formalnej fotografii. Jakaś myśl nie dawała jednak Orube spokoju. Coś tutaj jej nie pasowało. Wrodzone przeczucie wyrobione życiowymi doświadczeniami wręcz krzyczało zaalarmowane. Krążąc myślami wokół tego zdjęcia, spojrzała jeszcze pod swoje stopy. Na ziemi, dość zapiaszczonej w tym miejscu płaskowyża, widniały jedynie ślady obuwia postaci, którą próbowali gonić.

I nagle myśl, która krążyła w jej głowie od jakiegoś czasu przebiła się do świadomości. Z niepokojem Orube stwierdziła, że wśród pracowników wykopalisk, nie widziała żadnej ludzkiej kobiety.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Vinsoth] Teren wykopalisk

Postprzez Mistrz Gry » 28 Lis 2017, o 00:27

Orube i Vizsla zaginęli na swojej misji i słuch po nich zaginął. Ale kto wie, może ktoś ich odnajdzie?
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Poprzednia

Wróć do Archiwum