Gdy tylko wyszli z kompleksu świątynnego, znów spróbowała nawiązać łączność, jednakże ponownie z dość mizernym skutkiem. Nie by jakoś bardzo ją to zdziwiło- Vinsoth było raczej technologicznym zadupiem galaktyki niż jego sercem. Poirytowało, już bardziej, ale nie zdziwiło. Nie pomagało również mrowienie w karku- uczucie, któremu przez lata Orube nauczyła się bezgranicznie ufać.
-Nic to. Wschód słońca przewidziany jest na... - zaczęła, konsultując to jeszcze z podręczną bazą wbudowaną w komunikator. Zgodnie z nią poza niebłagalnie bliskim porankiem, prognozowano również lekki deszcz, ale było na to jedynie jakieś 25% szansy. Choć Orube spędziła na Coruscant zdecydowanie za dużą część swojego życia, zawsze była sceptycznie nastawiona do kontrolowania pogody jak w zegarku. Vinsoth na szczęście nie korzystało z takich 'dobrodziejstw' – Muszę spisać ten raport, umówmy się proszę z samego rana, nie chcę tracić więcej czasu niż to konieczne...- akurat. W obozie było na tyle ciemno, że powinna bez problemu móc pod osłoną nocy nieco pozwiedzać.
Urwała nagle, jej dłoń instynktownie, i zadziwiająco szybko jak na korpodrona, pojawiła się u pasa gdzie przewieszony miała blaster. Wcześniej spoglądając na nią miało się wrażenie, że jest on tam raczej z konieczności, teraz jednak można było zacząć się zastanawiać, czy aby na pewno ta kobieta nie umie się nim posługiwać.
Nie odezwała się odrazu. Uniosła jedynie palec do ust, następnie wskazała nim w kierunku cienia.
- ... Najlepiej byłoby by Tanaga również został poinformowany o opóźnieniu. Nie więcej niż to konieczne, oczywiście. Nie ma sensu go niepokoić przesadnie. - kontynuowała jakby nigdy nic, tonem idealnie wyuczonym choć jej wzrok próbował jeszcze wyśledzić ten cień.